Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niziołka

Sesja Guilty Gear RPG

Polecane posty

Wzbiłam się powoli w powietrze. Chciałam stoczyć z nią pojedynek tutaj, nad ziemią, aby nikt nie mógł nam przerwać. Nie chcę niczyjej pomocy. Bynajmniej teraz. Czułam, że to walka całego mojego życia, że wraz z nią odkryje w końcu swoją prawdziwą osobowość i... moc, o której wcześniej mówił mi Furia. Zauważyłam, że leciał on obok mnie. Utkwił swój ciepły wzrok we mnie i rzekł: Jakie to uczucie, gdy wreszcie się przebudziło z długiego snu? Co on miał teraz na myśli? Nie rozumiem... długi sen? Czyj? Kogo?.. czego? Czy jest jeszcze coś, o czym nie wiem? Mam już powoli dosyć tych wszystkich tajemnic! Postanowiłam zignorować jego pytanie udając, że nic nie słyszałam.

Byłam już na tyle wysoko, że wszyscy na dole wyglądali jak małe, ruchliwe, kolorowe patyki. No to pokaż, siostrzyczko, na co cię stać. po ciele Dizzy wciąż przechodziły iskry. Pierwszy ruch należy do ciebie. Dam ci fory. I nie myśl sobie, że jeśli raz udało ci się oprzeć mojemu atakowi i z pomocą tego czegoś na sobie wygrasz na ze mną. To był dopiero początek, rozgrzewka. Prawdziwa walka między mną a tobą, dopiero się zacznie. A raczej. Już zaczęła. I... przerwałam jej w pół słowie Skończ już z tym nudnym monologiem. Furia złapał mnie za ramię. Od teraz jesteś zdana tylko na siebie. Zajmiesz się nią, a ja spróbuję pokonać Ciosa. Jeżeli coś pójdzie nie tak... Furia uciął swą wypowiedź. ..to będzie koniec. dokończyłam za niego. Wiedziałam, że nie mogę pozwolić sobie na jeden, najmniejszy błąd. Ona to wykorzysta. Pokona mnie. Furii już tu nie było. Nie zauważyłam, kiedy odleciał.. Mniejsza o to. Teraz muszę skupić się na mojej walce. Jeżeli wygram.. ocalę cały świat. Wszystkich ludzi. Wszystkie stworzenia. Przyjaciół. Nie pozwolę, aby to coś zniweczyło moje plany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieźle, ale to za mało żeby mnie pokonać.- powiedziałem i błyskawicznym ruchem obróciłem się lądując miękko na nogach.

Phi. Myśli, że "podskakując" sobie pokona mnie... To "uderzenie"... Ledwie je poczułem.Jeżeli to ma być ta "moc", to niech się pożegna z życiem. Gdy ja rzucałem kąśliwymi uwagami pod adresem klona Dizzy, oryginał wzbił się w powietrze. A więc to tak... Walka w przestworzach. Ok.

Skupiłem małą czostkę swojej energii na swoim ciele. Nigdy tego nie próbowałem, ale się udało! Zacząłem się unosić.

Drugi raz ci się nie uda!- krzyknąłem i poszybowałem w stronę "złej".

Tak jak wtedy, zrobiła unik. Co za głupota. Nie walczy ciało, walczy umysł! Musi sobie to szybko uświadomić. Gdy ja "powtarzałem" swoje cięcie, ona wykonała "piruet". Tak jak wtedy. I w tym momencie do akcji dołaczyła się mój Skubbus. Uderzyła prosto w lewe skrzydło. razem z piórami poszła krew. Ale to nie koniec. Gdy jej ogon leciał w moim kieruknu, wykorzystałem swoją moc magiczną i teleportowałem się za nią. Dostałą w drugie skrzydło, choć tym razem rana byłą większa. Zdecydowanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chipp

Testament powoli zaczął wstawać. Był cały obolały, ale żył. Teraz już wszyscy Gear byli aktywni, ale zamiast atakować, zaczynali się wycofywać. Naglę poczułeś wstrząsy. Ziemia powoli zaczynała pękać, a z jej czeluści zaczyna coś wychodzić.

Wtem zobaczyłeś, że z nieba spada z dużą prędkością jakiś obiekt. Po przyjrzeniu się, zobaczyłeś, że to Furia. Kiedy był już bliżej, usłyszałeś w głowie jego głos:

-„Uciekajcie! Uciekajcie stąd jak najszybciej!”

Testament

Zadałeś cios za ciosem. Wreszcie klon Dizzy padł martwy na ziemię. Wtem wszystko wokół ciebie zaczęło się trząść. Cały świat nagle zgasł. Wtedy przebudziłeś się. Byłeś cały obolały i miałeś uczucie, jakby spadł na ciebie meteoryt. Dopiero po chwili zorientowałeś się, że ziemia się trzęsie. Gdy spojrzałeś pod siebie, miałeś nadzieję, że wciąż śnisz. Coś gigantycznego wychodziło na powierzchnię. Coś, w czym widziałeś lekko rozwianą duszę Ciosa. Szło coraz wyżej i ręka tego czegoś była już prawie na powierzchni.

Zobaczyłeś, że wszyscy fabryczni Gear poczęli się wycofywać.

Wtem usłyszałeś w głowie głos Furii:

-„Uciekajcie! Uciekajcie stąd jak najszybciej!”

Sol i Ky

Po chwili usłyszeliście za sobą dźwięk upadającej stali, a gdy odwróciliście się, zobaczyliście, jak Dizzy powoli wznosi się z Furią w powietrze.

Podeszliście i wzięliście swój oręż, ale po chwili wszystko zaczęło się wokoło trząść. Wtem usłyszeliście w swoich głowach głos Furii.

-„Uciekajcie! Uciekajcie stąd jak najszybciej!”

Dizzy

Furia zniknął. Gdy przestałaś go wypatrywać i ponownie spojrzałaś na swojego klona, wtedy zobaczyłaś, że coś się w niej zmieniło.

- Zostałyśmy same. Nasi wujkowie są teraz na ziemi i zaraz zaczną walkę. Jaka szkoda, że nie doczekasz tego widoku. – Po tych słowach jej czarne skrzydła zaczęły spowijać ją na wzór twojego „ubioru”, a na jej barkach pojawiły się „twarze” Ciosu. – Wujek Cios jest po części ze mną, ale jego „reszta” jest teraz tam na dole. – Nagle jej dłonie przyjęły wygląd straszliwych szponów. – Myślałaś, że jestem zła, bo ze mną był mój wujek? Ciekawy pomysł, ale chybiony. On dał mi tylko niezbędny składnik życia, czyli duszę, energię rozruchową dla naszego istnienia. Kiedy wykończę ciebie, to wtedy będziemy mogli się pożegnać, a póki co...- wtem „twarze” Ciosa rozwarły się i zaczęły tworzyć się przed nimi dwie kule energii -...wybacz mi, że gadałam czasem w dziwny sposób, ale posiadanie w jednym ciele dwóch umysłów to ciężka sprawa. – Wtem z kul wystrzeliły dwa potężne promienie prosto w ciebie.

Zrobiłaś szybki unik, podleciałaś do Dizzy w trakcie jej ataku i uderzyłaś ją pięścią w brzuch.

- Skoro jesteś taka pokręcona z jednym dodatkowym umysłem... – Powiedział Necro.

- ...to przy nas byś oszalała do końca. – Powiedziała Undine.

- Ale my ci wybaczamy. – Powiedziała „Justice” i uderzyła pięścią w twarz klona.

Dizzy odleciała na kilka metrów, po czym nawróciła z otwartymi szponami. Wtem twoje dłonie otoczyła czarna substancja, która błyskawicznie zamieniła się w dwa długie czarne miecze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozejrzałem się w sytuacji. Niewątpliwie, gdy zostanę sam na placu boju, zginę w sekundę. Dlatego trzeba ratować tego zarozumiałego Geara. Przeteleportowałem się do niego za pomocą energii Ki i położyłem go na barkach, po czym przeteleportowałem się jak najdalej z miejsca owego zdarzenia.

-Radzę wam się zbierać szybko, inaczej was będą musieli zbierać ! - krzyknąłem za sobą. Ciężki ten Gear.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry, że nie pisałem ostatnio. Istny Rock 'n Roll z nauką :/.

Chipp, ku wyraźnemu niezadowoleniu Testament'a, wziął go i zabrał dalej.

- "Najpierw myślę, potem działam." - rzekłem zbliżając się do nich - Pięknie. Dzięki za pokaz umiejętności oceny sytuacji. Poza tym nie wypowiadaj się o mojej wierze, bo nic o niej nie wiesz i nigdy jej nie doświadczyłeś.

Nie wiem czym było to, co wychodziło z ziemi, ale jeśli Furia każe nam uciekać, to chyba lepiej go słuchać. Spojżałem w górę, gdzie walczyli Dizzy i to... coś. Ta bezradność mnie dobijała.

Spojżałem na Sol'a. Jego uśmiech mógł oznaczać tylko jedno - chyba nie miał zamiaru słuchać Furii. Niech to...

- Sol! Ginąc niczego nie osiągniesz!

Najwyraźniej nic go to nie obchodziło. Dlaczego jest taki uparty? Pobiegłem w jego stronę. Wciąż pamiętałem czasy, gdy ramię w ramię walczyliśmy na wojnie. Mimo wszystkiego, co zrobił, nie mogę zapomieć, że kiedyś on i inni rycerze byli dla mnie... jak rodzina.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OFF - TOPIC

Boromir, następnym razem nie kieruj postacią innego gracza, bo on by chciał ją poprowadzić inaczej. To, że ~Dizzy~ zrobiła tak z twym Ky’em kilka stron temu, nie oznacza, żebyś robił to samo. :/ Zapamiętaj na przyszłość.

ON – TOPIC

Sol! Ginąc niczego nie osiągniesz! – krzyczy do mnie Ky. Zignorowałem również to, co „powiedział” do mnie Furia. Tylko na mej twarzy zawitał uśmiech. No a teraz ten mój stary znajomy do mnie biegnie.

Wtedy się otrząsnąłem, tj. zrozumiałem, że muszę zwiewać czym prędzej. Krzyczę do Ky’a:

- Ky, po prostu uciekaj! Poradzę sobie!

Po tym, jak to mówię, również uciekam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~Off Topic~

Sorry, Martius, ale czasem prowadzenie takiej sesji jest trudne bez użycia postaci kogoś innego. Ba, czasem i nawet niemożliwe.

~On Topic~

Spojrzałam na dwa miecze. Nieźle... nie sądziłam, że jestem... jesteśmy do tego zdolni. Dizzy, nie przejmuj się. My się dopiero rozgrzewamy. odrzekł Necro z nutą rozbawienia w głosie. A więc.. co oni jeszcze są zdolni stworzyć? Tyle czasu spędziliśmy razem.. a ja nawet nie wiedziałam, że oni potrafią coś takiego zrobić. Spojrzałam na broń. Może w końcu uda mi się wygrać? Sama... bez niczyjej pomocy... Podniosłam wzrok na zmierzającą ku mnie dziewczynę. Wyciągnęła w przód swoje szpony. Gdy była dostatecznie blisko mnie, lekko odbiłam się i wykonałam obrót w powietrzu. Stanęłam za nią, mierząc ostrym końcem broni w jej plecy. Czy i teraz nadal jest ci tak wesoło? spytał po cichu Necro. Widzę, choć stoisz do mnie tyłem, ze twój uśmiech znikł ci z twarzy... ciekawe zjawisko... szepnął z ironią. Dizzy wciąż stała w bezruchu. Nagle jakaś pętla owinęła się wokół mojej szyi. Ktoś zaczął mnie dusić. Upuściłam jeden z mieczy, który szybko spadł na ziemię i wbił się ostrzem w ziemię. Dziewczyna odwróciła się nie czując już niebezpieczeństwa z mojej strony. Dobra robota wujaszku. Wciąż mnie zadziwiasz swoimi pomysłami. Przytknęła pazur do mojej krtani. Zimna stal szponów zdawała się przenikać całe moje ciało. Czy i teraz jest milutko w jego objęciach? Dizzy przechyliła ciekawsko głowę na bok, wciąż nie spuszczając pazurów z mojej szyi. My się nim zajmiemy, a ty spróbuj jakoś się uwolnić z jego uścisku! Usłyszałam Undine. Po chwili Necro zasłonił Ciosa swoim nakryciem. Wystraszona Dizzy odskoczyła do tyłu, opuszczając dłoń. Złapałam za sznur okalający mój kark i pociągnęłam go w przód. Poluźnił się. Wyślizgnęłam się z niego i rzuciłam w dół. Necro puścił zdezorientowanego Ciosa a ja ruchem ogona „podcięłam” jego „znajomą”. Dizzy szybko opadała w dół przez kolejne warstwy chmur. Popędziłam za nią. Chwyciłam ją za nogę i utrzymywałam dopóty, dopóki nie zabrała się w całości i mogła z powrotem ruszyć skrzydłami aby się unieść. Wymierzyłam w nią czarnym, połyskującym ostrzem miecza. Czy nadal chcesz walczyć? zapytałam. Jakże mogłabym... nie mogłam uwierzyć.. czyżby chciała powiedzieć to, o co proszę? Złapała szponami za miecz i obniżyła go. Jak mogłabym opuścić walkę z tobą, nędzna karykaturo! Wszelkie nadzieje prysły w dosłownie kilku sekundach. A więc przemoc – to jej drugie imię. Nie mogłam nic zrobić. Zbliżyła się do mnie i złapała z krzyżyk. Co to ma być? Phi! rzekła, poczym zerwała łańcuszek i zaczęła mu się przyglądać. Zostaw to... Spojrzała na mnie z litością. Nie rozumiem cię. W żadnym calu. Na co ci to? Kawałek zwykłego, bezużytecznego metalu. podrzuciła go w górę. Być może dla ciebie to tyko „kawałek metalu”. Jednak dla mnie, oznacza on o wiele więcej. Nie mogłabyś tego pojąć. Nie wiesz co oznacza słowo przyjaźń, wiara i miłość. Więc pozwól, i oddaj mi go. Dziewczyna zaczęła się śmiać. Wzięła zamach i wyrzuciła krzyżyk za siebie. Nie sadzę, aby te słowa i ta blacha na coś ci się kiedyś przydały. Popędziłam szybko za wyrzuconym przedmiotem. Nigdzie go nie widziałam. Było zbyt jasno, abym mogła go gdzieś dostrzec. Boże.. jeżeli naprawdę istniejesz ocal jej duszę i moich przyjaciół... jeżeli musisz mnie do tego wykorzystać.. proszę.. zrób to.. jestem gotowa aby w każdej chwili zginąć za moich przyjaciół.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chipp

Udało ci się jakoś oddalić z Testamentem. Przystanąłeś na chwilę i zobaczyłeś, że coś jakby pyknęło na ziemi. Zaraz potem stały się dwie rzeczy. Pierwszą było to, że Testament rozpłynął się i znalazł tuż obok ciebie. Widać było wyraźnie, że jest zirytowany. Druga rzecz sprawiła, że miałeś nadzieję iż to kolejny koszmar. Z ziemi wyłoniła się gigantyczna dłoń, która swoimi rozmiarami przypominała spory samochód.

Testament

Całkowicie już oprzytomniałeś i zobaczyłeś, że jesteś niesiony przez Chipp’a. Ta sytuacja całkowicie ci nie odpowiadała. Szybko uciekłeś z jego ramion i pojawiłeś się tuż obok. Miałeś wyraźną ochotę przeprowadzić małą dekapitację. Twoje zamierzenia przerwał straszliwy widok. Z ziemi wyłoniła się olbrzymia dłoń. Cała połyskiwała podobną aurą, co to dziwne coś, co dojrzałeś w Sol’u, a gdy spojrzałeś niżej, zobaczyłeś, że w głowie tego monstrum widzisz twarz Ciosa.

Ky i Sol

Ky biegnąc w stronę Sol’a usłyszał jego wołanie. Zaczęli uciekać dosłownie w ostatniej chwili. Przebiegli obok dziwnego czarnego miecza, który w pewnej chwili zniknął niczym iluzja, a zaraz potem rozstąpiła się za nimi ziemia. Gdy odbiegli trochę dalej, zobaczyli, że ze szczeliny wystaje potężnych rozmiarów dłoń.

Dizzy

Wreszcie dostrzegłaś krzyżyk leżący na ziemi. Podleciałaś do niego i gdy już miałaś go wziąć, z nieba spadł cienki promień, który rozpuścił go.

- Ups. Czyżbym coś ci zepsuła? – Usłyszałaś nad sobą bardzo denerwujący głos. – Jakże mi przykro. Czy mogę się jakoś zrewanżować?

- Nie trzeba. – Odwróciłaś się do niej z tymi słowami i uśmiechem na twarzy. – Niczego nie popsułaś. Sama zobacz. - Twój klon był lekko zdenerwowany twoim dobrym nastrojem, ale i zdziwiony, kiedy zobaczył, że kałuża stali po roztopionym łańcuchu znikła, a z ciemnej substancji na twojej dłoni wyłania się „naprawiony” krzyżyk. – Undine naprawiła mi go, więc nie ma o czym mówić.

Reakcja twojego klona była prawie natychmiastowa. Rzuciła się na ciebie ze szponami, ale zatrzymała się i odskoczyła, gdy z twojej dłoni wyłonił się kolejny czarny miecz.

Przyłożyłaś krzyżyk do serca, a twoja „zbroja” wchłonęła go, by był bezpieczny do czasu zakończenia walki.

Zła Dizzy robiła się coraz wścieklejsza. Większość jej ciała pokryła już czarna substancja, która tworzy jej skrzydła. Prawie całą twarz zakryła smolista „maska”. Cały jej wygląd przypomina teraz coś w rodzaju androida zrobionego na wzór Justice, tyle, że na barkach ma dwie „twarze” Ciosa.

Niczym na sygnał, obie wystrzeliłyście z dłoni potężne promienie, które spotkały się w połowie drogi do celu i eksplodowały z dużą siłą.

Cała ta sytuacja zaczęła cię bawić. Kiedyś czułabyś wielkie zmęczenie po takim ataku, a teraz masz uczucie, że to było równie męczące jak zwykłe kichnięcie. Widziałaś swojego klona. Rozświetlał ją złoty blask, ale tym razem czułaś, że jest już praktycznie sama. Cios gdzieś zniknął, ale czuć było, że mają jeszcze jakiś kontakt.

W tej samej chwili „wystrzeliłyście” w swoją stronę i zwarłyście się ze skrzyżowaną bronią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No proszę, Cios lubi udawać Goliata... a gdzie nasz Dawid?- powiedziałem z nuta irytacji.

Zrozumiałem już wszystko. To nie ja zaatakowałem klona Dizzy, tylko Cios mi kazał. Tak jak dawniej poczułem "moc rozkazu". Najwidoczniej przejął on moc Justice jeśli chodzi o kontrolowanie Gear's... Nie bałem się. Nie mogłem. Teraz musiałem być przytomny, żeby odróżnić swoje myśli od jego.

Rozejrzałem się po naszym polu walki. Wszędzie byli "fabryczni" Gear's. Wyglądali, jakby czekali na sygnał... A więc to tak, pomyślałem. Tak jak za czasów wojny, oni nic mówią, nie myślą... tylko wykonują rozkazy. Czy i ja stanę się zabawką Ciosa? Nie będziesz miał tak łatwo stary. Mimo że Justice nie żyła, ja ćwiczyłem swój umysł przed penetracją z zewnątrz. I tak łatwo mną nie zawładniesz.

Spojrzałem na tą rękę. Była ogromna... ale czy szybka. Może by się udało ją mu odrąbać? Hmmm... może. Ale teraz jescze poczekam na rozwój wydarzeń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Off topic - Sorry Knight Martius. Ale zauwarz, że w sumie napisałem tylko że Sol się uśmiechnął i stał przez chwilę w miejscu (nie słyszał Ky'a?). Jeszcze raz sorry.

- On topic -

Biegnąc przed siebie, spojżałem w tył.

- Na miłość Boską! Czy to Cios!?

To coś było ogromne. Zupełnie nie miałem ochoty się z tym mierzyć. A przynajmiej nie na razie. Nie sam.

Mistrzu! Pomórz mi! Powiec, co mam robić!

W myślach wzywałem mistrza Kliff'a. I modliłem się. Jednak nie o nas, a o Dizzy. Miomo wszystko, ona chyba była w gorszej sytuacji.

Dizzy, wróć do nas cała i zdrowa.

Teraz sobie przypomiałem. Gdy Dizzy Przekazywała mi część swej mocy czułem z nią pewną mentalną więź. Może uda mi się to połączenie odnowić i wspomóc ją swoją mocą? Kiedyś byłem Świętym Rycerzem i tego typu medytacja była mi znana.

Zacząłem się koncenterować. Szukałem jej. Jeśli mogłem jej pomóć - to tylko w ten sposób. Dizzy, jesteśmy z tobą. Wszyscy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwując rozwój sytuacji poczułem, jak Testament znika i pojawia się gdzieś indziej obok mnie.

-Nie chciałeś pomocy, to było mówić. - warknąłem. Nagle pojawiła się ta ręka.

-Ehh, znów kłopoty. Jesteście gotowi na walkę? - można powiedzieć, że byli, gdyby nie to zmęczenie. Przyszykowałem ostrza. Jeśli mamy atakować, to tylko wszyscy na raz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OFF – TOPIC

Boromir – nie ma sprawy. A poza tym planowałem, żeby Sol od razu zwiewał stąd czym prędzej, a nie, że wpierw tylko stoi, uśmiecha się etc. Ale i tak się wyrobiłem… Po prostu nie ma sprawy, ale na przyszłość uważaj. ;)

~Dizzy~ - jak sama przejmujesz kontrolę nad BN-ami (pod warunkiem, że SR na to pozwolił i/lub nie ma nic przeciwko), to jest OK. Ale jak już na krótko przejmujesz kontrolę nad postacią gracza, to mogłabyś wpierw z nim na priv skonsultować zagranie. Takie jest moje zdanie na ten temat, ale nie ja tu jestem Mistrzem Gry. A twoje przeprosiny też przyjmuję. ;)

A teraz grajmy, bo to sesja, a nie dyskusje o sesji. ;)

ON – TOPIC

Na miłość Boską! Czy to Cios!? – usłyszałem od Ky’a.

Ehh, znów kłopoty. Jesteście gotowi na walkę? – a teraz ten dzieciak… To znaczy Chipp, się odezwał.

- I jeszcze się pytasz? – mówiąc to, patrzę na tę rękę i gotuję się do ataku – Zawsze jestem gotowy do ataku…

- „To całkiem możliwe, że jest to Cios.” – myślę – „Czyli dzień mam schrzaniony do końca…”

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OFF - TOPIC

Teraz ja dorzucę swoje 3 gorsze... Zauważyłem, że czasami "Czytamy" sobie w myślach. Trzeba zwracać uwagę na wygląd tekstu, bo to się robi coraz głupsze...

ON - TOPIC

Przyglądałem się całej sytuacji z boku. Teraz, gdy okazało się, że Cios ma moc kontroli nad innymi Gear wolałem nie walczyć. Przynajmniej narazie. Dizzy mogła się nie obawiać, bo dzięki Necro i Undine, którzy tworzą jej podświadomość, może nie ulec jego wpływowi... Ale ja? Nie mam takiej mocy sprawczej. Musze liczyć na siebie w tej walce...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~OFF~

Potwierdzam. ;P

OK. Grajmy więc! xP

~ON~

Wnioskuję z twojej miny, że czegoś się obawiasz. Czyżbyś zwątpiła w swoją i Ciosa moc? A może przeraża cię twoja bezsilność wobec mnie, Undine i Necro? zapytałam opatuloną Dizzy. Zagrzytały nasze bronie. Nigdy w życiu! Co ty w ogóle sobie wyobrażasz? Ja mam bać się ciebie? Ha! Coś nieprawdopodobnego! odrzekła, poczym naparła na mnie mocniej. Była teraz tak blisko mnie, że czułam jej oddech na swojej twarzy. Iskry sypały się od czasu do czasu na ziemię. Musiałam stwierdzić jedno. Była ona moim pierwszym, godnym przeciwnikiem. Zrozumiałam, że poprzednie walki były ot, tylko zwykłymi potyczkami, podobnymi do tych, które urządzały dzieci w piaskownicy. Krzyżowanie broni nie miało sensu. Mogłyśmy stać w tej pozycji do końca trwania świata, i nikt nie zrobiłby tego jednego kroku, który przeważyłby nad losem drugiej osoby. Odskoczyłam nagle w tył, a Dizzy zaskoczona upadła na ziemię. Wolnym krokiem podeszłam do leżącej dziewczyny. Nie ruszała się. Czyżby straciła przytomność? Korzystając z okazji uniosłam w górę czarny miecz i szybkim ruchem skierowałam go w plecy Dizzy. Poczułam jakieś dziwne drgania ziemi. Znienacka wielka ręka złapała mnie za kark i uniosła wysoko w górę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zawsze jestem gotowy do ataku... - powiedział Sol.

- Czy to na pewno dobry pomysł? - rzekłem. Obaj, on i Chipp, spojżeli na mnie znacząco - Nie chodzi o to, że się boję, ale Furia kazał nam nie interweniować.

Wtedy zobaczyłem, jak wielka ręka złapała Dizzy i uniosła ją w górę.

- Niech to! Chyba jednak jestem z wami! Musimy pomóc Dizzy! Jeśli ona zginie, to ludzkość będzie stracona!

Mówiąc to rozejrzałem się za Furią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OFF-Topic ON

Mała poprawka. Opisałem wcześniej, że ta wystająca z ziemi łapa ma rozmiary sporego samochodu. Jeśli idzie o to, co złapało Dizzy, to łapiąc ją za kark, złapałoby ją automatycznie za całe ciało, a to złapało ją tylko za kark. W związku z tym proszę o uważniejsze czytanie.

OFF-Topic OFF

Sol, Ky, Chipp, Testament.

Widzicie, jak ziemia się rozstępuje i powoli wyłania się z niej gigantyczny fabryczny Gear. Wydaje się mieć ponad dwadzieścia metrów wysokości i cały jest pokryty jakimś żelastwem, które ma najwidoczniej pełnić rolę pancerza.

Wtem wszyscy usłyszeliście w swoich głowach krzyk Furii:

- Za kilka sekund strzelam! Uciekajcie wszyscy, jeśli wam życie miłe!

Dizzy

Coś złapało cię za kark. Wystawało z ziemi i wyglądało jak wielka czarna łapa. Kiedy uniosło cię w górę, zobaczyłaś, że złapał cię ogon twojego klona.

- Jak śmiesz! Twoje zadanie miało być proste. Miałam cię zabić bez kłopotu i stać się najpotężniejszą istotą w uniwersum, a ty wciąż żyjesz i na dodatek stawiasz opór. Dość już tego! - Po tych słowach jej ogon oplótł cię, a ona sam zaczęła kumulować w sobie energię do najpotężniejszego ataku. – Może i jesteśmy sobie równe, ale tego ataku nic nie przeżyje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że Furia wie, co robi. Zacząłem biec w poszukiwaniu schronienia.

- Kryć się!

Krzyknąłem, na wypadek, gdyby Anji, Axl, lub ktokolwiek inny nie słyszał Furii. Teraz sobie uświadomiłem, że widziałem ich tylko na początku walki. Teraz, w tym chaosie nie mogłem ich dostrzec. Mam tylko nadzieję, że zdołają uciec zanim Furia zacznie atak.

Wreszcie znalazłem sporej wielkości głaz. Schowałem się za nim i zacząłem obserwować sytuację. Jeśli atak nie poskutkuje... cóż jeśli Furia nie zdoła powstrzymać tego czegoś, to chyba nikt nie zdoła. Ale nie poddam się bez walki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za kilka sekund strzelam! Uciekajcie wszyscy, jeśli wam życie miłe! – krzyczy Furia.

- „Aj, chyba się go posłucham…” – myślę sobie – „I znowu nie mogę sobie powalczyć...”

Ky się skrył za wielkim głazem. A ja po prostu stąd zwiewam czym prędzej. Jeśli znajdę po drodze jakieś schronienie, to się skryję. A tak po prostu uciekam z linii strzału Furii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłam w mocnym uścisku Dizzy.. Dziewczyna kumulowała w sobie energię. Zrozpaczona błagałam w myślach o pomoc. Nie chcę tak skończyć. Na pewno nie z jej ręki. Próbowałam się poruszyć, jednak oplotła ona mnie tak mocno, że nie mogłam wykonać żadnego ruchu, a o ucieczce nie było w ogóle mowy. Poczułam jak przez moje ciało przechodzi strumień ciepła, które wkrótce rozeszło się na wszystkie strony. Czułam też jakąś moc. Nie tę, która towarzyszyła mi przy każdej walce. Moc, która wypełnia mnie całą, która stanowiła teraz mój nieodłączny element. Element, bez którego nie potrafiłabym przeżyć. Ogon dziewczyny zaciskał się coraz mocniej. Nie mogłam złapać tchu., jednak myślami wciąż byłam blisko moich najbliższych.. Dlaczego... dlaczego teraz? Dlaczego musieli mnie opuścić? Nikt nie wyciągnął do mnie pomocnej dłoni... teraz tak bardzo potrzebuję wsparcia i pomocy.. A oni odeszli, zaszyli się przed własnymi kłopotami.. Czy to wszystko ma jakiś sens? Jeszcze niedawno był głos obwieszczający o jakichś durnych etapach życiowych... A teraz? Nawet on mnie opuścił.. Pomóż... mamo... MAAAAAAAAMOOOOOOOO! wykrzyknęłam ostatkiem tchu. Łzy cisnęły się mi się do oczu. Powoli, jedna za drugą spływały po moim policzku. Na co mi ta „wielka moc”, o której wspominał Furia, jeżeli teraz nie mogę poradzić sobie nawet z własnym „ja”? Dizzy, weź się w garść. Nie możesz... nie możesz tak po prostu odejść! Zrób to dla nich.. dla niego... proszę cię... Dziewczyna gotowa była do oddania strzału. Odchyliłam głowę do tyłu. Jeżeli naprawdę istniejesz, ocal mnie. Proszę. Pozwól dokończyć to, co zaczęłam. Jeszcze niedawno dawałam porady innym. Zrozumiałam, ze najpierw powinnam dac je sobie samej. Więc teraz to ja prosze o jedną od Ciebie. szepnęłam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za kilka sekund strzelam! Uciekajcie wszyscy, jeśli wam życie miłe!–krzyczy Furia.

A więc najwyższy czas na mnie. Używając swojej mocy przeteleportowałem się na skałę dość dalleko od gigantycznego Gear'a. I wtedy poczułem jakieś "ukłucie" z tyłu głowy... Coś się działo... Spojrzałem w górę. Na tle nieba Dizzy walczyła ze swoim kolenm, najwyraźniej przegrywając. Dusiła się. I była poza moim zasięgiem... moim, co nie oznacza, że poza zasięgiem mojego Skubbusa. Wysłałem ją jej na pomoc mając nadzieję, że jej kosa starczy zeby uwolnić Dizzy... Oby

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Testament

Udało ci się wycofać na wystarczającą odległość. Począłeś się rozglądać i nagle spojrzałeś za siebie. Przez chwilę nić nie widziałeś, ale zaraz potem dostrzegłeś obie Dizzy w zwarciu. Po kilku chwilach klon złapał Dizzy i przygotowywał się do ataku. Wysłałeś sukkuba, by pomogła Dizzy, ale teraz miałeś inne rzeczy do roboty, niż obserwowanie wyników swojej decyzji.

Sol, Ky, Chipp, Testament

Wszyscy czekaliście na rozwój wydarzeń. Wielki Gear spoglądał w niebo, jakby czekał na jakiś znak.

Wtem chmury na niebie rozwiały się, tworząc coś na wzór wielkiego oka. Po chwili z nieba spadł słup białego światła i począł pędzić w stronę Gear’a. Już z oddali czuć było siłę tego ataku, lecz nagle stało się coś straszliwego.

Gigantyczny Gear rozwarł swoją paszczę, a z jej wnętrza wystrzelił drugi promień energii, który popędził na spotkanie z pierwszym. Oba ataki starły się w połowie dystansu i ich wzajemne oddziaływanie doprowadziło to potężnej eksplozji, która rozeszła się po całym niebie, tworząc ognistą novę, rozchodzącą się aż po horyzont.

- TO WSZYSTKO, NA CO CIĘ STAĆ BRACIE? CHODŹ DO MNIE I SKOŃCZMY TO WRESZCIE! – Nagle odezwał się gigantyczny Gear. Jego głoś był gruby i straszliwie głośny, a do tego było w nim coś, co sprawiało, że ciarki przechodziły wam po plecach.

Dizzy

Twój klon trzymał cię w żelaznym uścisku. Prosiłaś Boga o pomoc, ale ta nie przychodziła. Wtem dostrzegłaś lecącego w waszą stronę kruka, ale ten począł spadać, kiedy trafiła go pędząca w powietrzu fala ognia. Chwilę potem owa „fala” rozstąpiła się, kiedy miała już trafić w klona.

- Tam się bawią w najlepsze, a tutaj zabawa się kończy. Żegnaj.

Cała kumulowana energia zaczęła powoli formować się w kulę, a ta poczęła rosnąć. Kiedy Dizzy miała już wystrzelić w ciebie całą tę energię, stało się coś dziwnego.

Coś szybko przeleciało pomiędzy wami o przecięło ogon, który cię krępował i w tej samej chwili poczułaś silne pociągnięcie, które przeniosło cię wprost na ziemię.

Kiedy wreszcie mogłaś wyraźnie się przypatrzeć swojemu dobroczyńcy, zobaczyłaś, że była nię I-no.

- I-no? Co ty tutaj robisz? Jak się tutaj... – Wtem zaniemówiłaś. I-no odwróciła się w twoją stronę i zobaczyłaś, że połowa jej twarzy wygląda jak Robo-Ky, a niektóre z elementów jej ciała stanowią metalowe części. - ... co ci się stało?

I-no wpierw bez słowa uderzyła cię pięścią w twarz, a po chwili odezwała się:

- Co mi się stało? Co mi się stało?! – Była wyraźnie wściekła. – Chcesz wiedzieć?! Ty mi się stałaś? Widzisz, co ze mnie zostało?! To wszystko twoja wina! – Upadła na kolana i poczęła płakać. – To wszystko twoja wina...

Powoli zaczął dochodzić do ciebie sens owych słów, ale nie chciałaś go znać.

- Ciągle wolałaś użalać się nad sobą i przez to zginęłaś. Tego właśnie dnia twój klon zdobył moc o jakiej nikt nie śnił, następnie zabiła wszystkich, którzy ośmielili się stanąć jej kiedykolwiek na drodze, włącznie z Furią i Ciosem. – I-no spojrzała na swoją mechaniczną rękę. – Tylko ja przeżyłam, ale byłam w takim stanie, że gdyby nie Black, to nie przetrwałabym nawet kilku godzin. Zrobił ze mnie androida i przez trzy lata dawał mi każdą możliwą cząstkę energii, bym mogła cofnąć się do tego dnia i ocalić cię.

- Ale jak... – Ledwo mogłaś mówić. - ...co ja mogę zrobić?

- Po pierwsze przestań bełkotać i weź się zbierz do kupy. Czas, abyś skończyła tę walkę. – Spojrzała w górę w stronę klona. – Ona jest jeszcze zdezorientowana i zmęczona po ostatnim ataku. Teraz masz szansę na zakończenie tej walki. – Uśmiechnęła się lekko i dodała. – Prosiłaś Boga o cud i masz to, czego chciałaś. Sądzę, że Bóg nie będzie miał nic przeciwko temu, abyś rozprawiła się ze swoim klonem po swojemu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, raz jeszcze.. i d... dzięki ci wielkie, I-No! krzyknęłam do czarownicy. Podeszłam do czarnego miecza wbitego w ziemię. Chwyciłam za rękojeść i mocnym szarpnięciem wyciągnęłam go z ziemi. Spojrzałam na połyskującą stal. *Przedmiot do zabijania... Niejedna istota padła jego ofiarą... dlaczego to ja musiałam stawić czoła tej drugiej? Czy jeszcze długo będę mierzyć się z przeciwnościami losu?!* Nie miałam ochoty pozbawiać Dizzy życia... zasługuje ona na nie tak samo, jak ja. Zabijając ją.. zabijam siebie. Wyniszczam się od środka.. Jednak wbijając w nią ostrze... Uratuję siebie.. uratuję ich.. uratuję świat. Wzbiłam się w powietrze. *To twoja jedyna szansa, Dizzy. Nie zmarnuj jej. Jeżeli nie ty, to nikt inny nie będzie w stanie jej unicestwić. Dobrze o tym wiesz.* Zatrzymałam się tuż obok zdezorientowanej przeciwniczki. W ręce kurczowo trzymałam miecz.Twój czas dobiega końca... wiedz, że będzie mi ciebie brakowało.. nigdy nie zapomnę o tobie, Ciosie i lekcji, którą udzieliłaś mi w najbliższym czasie. Jednak nie mogę pozwolić, abyś zabijając mnie, zawładnęła moją „mocą” i zniszczyła świat. Pomyśl.. czy nie byłby on piękniejszy, lepszy, gdyby takich jak ty w ogóle nie było? Nie wiem co myśleć. Tyle istot przeze mnie zginęło. Ty... będziesz.. następna...siostro.. Próbowałam nie płakać, jednak to było ode mnie silniejsze. Chciałam zakończyć to szybko i zapomnieć. Zapomnieć o tym cholernym świecie. Uniosłam broń w górę. Ostatnie spojrzenie na Dizzy. Ostatnia łza. Zamknęłam oczy. Już chciałam poprowadzić miecz w dół, gdy usłyszałam rozpaczliwy głos. Dizzy.. nie rób tego.. proszę... ja.. ja obiecuję... nie zabiję nikogo więcej.. poprawię się... obiecuję! Tylko nie zabijaj mnie. Oszczędź mi to plugawe życie! Przecież ty.. nie chcesz.. nienawidzisz zabijać... „druga ja” podniosła na mnie błagalny wzrok. Przepraszam cię.. ale.. muszę to zrobić. Nie ufam ci. Dość wyrządziłaś zła i cierpienia. odrzekłam. Poczułam po chwili jak ostrze miecza wbija się w jej ciało. Krew trysnęła na moją twarz. Z resztą... cała teraz byłam w jej krwi.. Czułam jak obrzydliwa, klejąca, czerwona maź spływała po moim ciele. Zleciałam z martwym ciałem na ziemię. Dziwne.. Dizzy nie wydała z siebie żadnego odgłosu.. nawet najmniejszego jęku... Wciąż miałam zamknięte oczy. Nagle zrobiło się ciemno. Otworzyłam powoli oko. Niesamowite! Nad ciałem i wokół mnie unosił się rój... nie.. horda czarnych dusz.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dizzy

Setki czarnych strzępów, wyglądających niczym upiory z opowieści, poczęło wyłaniać się ciała martwego klona. Wirowały wokół ciebie i warczało z wściekłości. Powoli wszystkie fantomy zaczęły znikać, aż do chwili, kiedy pozostał tylko jeden błękitny fantom. Całe jego „ciało” spowite było w coś podobnego do piór.

Wtem zaczęłaś dostrzegać kształt ukryty pośród światła.

- Dziękuję ci. Ocaliłaś mnie przede mną samą. – Odpowiedział ci znajomy głos. – Nadszedł czas, abym zaznała wreszcie spokoju, a ty idź teraz dokończ to, co trzeba skończyć.

Wtem błękitny duch połączył się z tobą i poczułaś się dziwnie. Nie był to ani ból, ani smutek. Było to jakieś dziwnie przyjemne ciepło, które sprawiło, że po twoim policzku spłynęła łza radości.

- Dziękuję...

- Ooo! Daruj sobie! Zostało jeszcze jedno do zrobienia. – Obok ciebie przeszła I-no. Całe jej ciało było półprzejrzyste. – Moja przyszłość jest jeszcze prawdopodobna. Trzeba skończyć z Ciosem, ale... – Odwróciła się w twoją stronę z lekkim uśmiechem na twarzy. - ...ale dajmy wam obojgu czas. Tobie na scalenie się z nową mocą, a Furii dajmy się wyszaleć. Zasłużył sobie na to. Chodźmy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moc Furii i Ciosa starły się w walce. Wielki wybuch energii na krótko mnie oślepił. Gdy zacząłem lepiej widzieć, zauważyłem, że Dizzy ma kłopoty. Nie wiedziałem, co mam robić. Nie mogłem jak ona wzbić się w powietrze a wysyłając błyskawice, ryzykowałem, że ją trafię.

Rozwiązanie nadeszło samo. Miało postać latającej wiedźmy w czerwieni z gitarą pod pachą. I-no w dość bezpośredni sposób, kazała się wziąć Dizzy w garść. Były daleko, ale nawet ja dostrzegłem, że coś jest nie tak z twarzą czarownicy.

Dizzy wyciągnęła swój miecz. Jej klon błagał o litość… ale ona musiała ją zabić. Oddałbym wszystko, byleby tylko jej tego oszczędzić. Dizzy nie cierpiała zabijać. A ta... istota, była przecież czymś, w rodzaju jej siostry. Gdybym tylko mógł zrobić to za nią. Moja dusza i tak jest już zbrukana krwią niewinnych… Demony przeszłości i tak będą mnie ścigać wiecznie.

Stało się. Broczące krwią, martwe ciało klona Dizzy padło na ziemię. Z jej ciała nagle podniósł się duch. Wyglądało to, jakby dziękował. Potem połączył się z Dizzy. Czy to możliwe, że poprzez śmierć, jej umęczona dusz została ocalona?

Nagle głośne wyzwanie do walki przypomniało mi, że jeszcze nie skończyliśmy. Cios wciąż żył. Wyraźnie interesował go tylko Furia. Przynajmniej na razie. Postanowiłem, że Dizzy już dość walczyła. Teraz nasza kolej.

- Sol! Chipp! Testament! Jeśli Furia sobie nie poradzi, to musimy mu pomóc. Bez względu na wszystko. Wiem, że to może przerastać nasze możliwości, ale nie mamy wyboru. – Jeszcze raz spojrzałem na Dizzy, która wciąż była daleko – A ona już i tak zrobiła dużo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...