Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niziołka

Sesja Guilty Gear RPG

Polecane posty

Czuję niesamowitą moc. Po tym ogromnym zmęczeniu oraz bólu, nagle zacząłem czuć tę siłę. Sam nie mogę w to uwierzyć. To jest tak, jakbym mógł roznieść całą armię tego złomu i nie spocić się przy tym.

Idę samoistnie w stronę Dizzy, kiedy usłyszałem jej wołanie.

- Dizzy… - mówię to dość cicho. Kiedy doszedłem tam, gdzie powinienem, słyszę Dizzy, jak mówiła do Furii oraz do tego blaszaka.

- „Zen? Ciekawe imię…” – myślę sobie. Jak widać, tak jak reszta zgrai również świeci na złoto.

Widzę „alter ego” Dizzy.

- „Nie komentuję…” – myślę zażenowany. Tym bardziej taki jestem, jak słyszę wywód mojego starego znajomego o ludzkim życiu i tak dalej… Normalnie rzygać się chce...

Po tym, co powiedział świętoszek, mówię do „alter ego” Dizzy:

- „Dizzy”. Jeżeli życie ci niemiłe… – mówiąc to robię szybki młynek Fuuenkenem – …to proszę bardzo: podejmij walkę. Ale pamiętaj, że sama się o to prosiłaś…

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjaciele - to dzięki nim żyje. Bo czymze jest zycie jednak bez przyjazni? Uschlym kwiatem, wysuszoną rzeką... Wiara, ktora dawna temu stracilam, zdaje sie na nowo powracać, to ona wypełnia teraz kazdy cal mojej duszy - to ona w zupelnosci wyroznia mnie od pozostalych z Gears. Wiem co to radosc, szczescie, smiechm chociaz zycue nigdy nie bylo dla mnie laskawe, poznalałam oblicze strachu, bo czym jest zycie bez bojaźni, zmian i wyzwań? Czułam niepewność, smutek, ból, a to wszystko pozowliło mi w końcu zapłakać szczerymi łzami. Oglądałam Księżyc na niebie i Słońce o poranku. To one przepełniaja mnie szczesciem, checia do zycia i... miłością. Ty zaś nie masz nic. Jesteś pustą kukła w ekach Ciosa. Usychasz. więdniesz. I w końcu przegrasz, bo prawdziwa sila drzemie w naszej duszy i umysle, nie zaś, jak myślisz ty, w słowach i czynach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niesamowite.-stwierdziłem.

Już wcześniej poczułem dodatkową moc... Ale teraz? Teraz to dopiero moc! Podszedłem do Dizzy i spojrzałem na jej klona:

Nie zapominaj, że klon nigdy nie będzie lepszy od pierwowzoru. Zginiesz, w wraz z tobą cała zgraja "taśmowych" Gear's. Chcesz? Proszę bardzo.- powiedziałem i przygotowałem się do ataku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To wasz strategia? Chcecie nas zabić nudzeniem, moralizowaniem i groźbami? – Dizzy wyglądała na lekko poirytowaną. – Wyjaśnię wam coś. Zasługujecie na słowa prawdy przed śmiercią. – wzięła dłuższy oddech - My Gear’s, zostaliśmy stworzeni, aby walczyć z ludźmi za innych ludzi. Do stworzenia nas użyto niezbadanego w pełni składnika, który spotęgował zamierzony efekt. Mieliśmy być bronią ostateczną, która miała oczyścić planetę z grożącego jej niebezpieczeństwa. Justice odkryła w pewnym momencie, że największym wrogiem dla Ziemi jest właśnie ludzkość. Rozpełzacie się niczym zaraza. Niszczycie wasz dom. Chowacie się za literą prawa i działacie ponad nim. W jednej chwili wołacie o pokój, a zaraz potem wywołujecie kolejną wojnę. Zamiast chronić wasz świat przed zniszczeniami, sami je tworzycie i potęgujecie już istniejące. – Nagle w jej wywodzie nastąpiła krótka przerwa i Dizzy się uśmiechnęła – Mam zamiar zniszczyć całe życie na Ziemi, a potem z pomocą mojej wiedzy i pozostawionej technologii stworzę sobie nową rodzinę, która sprawi, że cała planeta stanie się rajem. Nie będzie wojen, nie będzie chorób. Zacznę moje dzieło od was. Moi bracia już są blisko wyjścia, a niespodzianka wkrótce będzie gotowa do odkrycia.

Po tych słowach usłyszeliście potężne dudnienie we wrota. Nagle wielkie stalowe drzwi wyleciały i w progu pojawiły się straszliwe humanoidalne bestie. Miały ponad dwa metry wzrostu. Ich głowy były całe obandażowane, a szczęki przypominały zębate imadła.

- Regułą takich walk jest to, że jedna ze stron musi zacząć całe starcie. – powiedziała lekko uśmiechnięta Dizzy – Pozwólcie, że ja rozpocznę.

Po tych słowach Dizzy podniosła błyskawicznie rękę przed siebie. Z otwartej dłoni wyleciała mała świetlista kreska, która z prędkością światła trafiła w „generała”.

-...Co? – tylko tyle zdążył powiedzieć Zen przed eksplozją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cofnąłem się teleportem. Wiedziałem. To ta chwila. Tu. Teraz. Zacząłem wolnymi ruchami wykonywać Kata Oni. Pierwszy. Drugi. Trzeci. Coraz szybciej i szybciej. Przypominając sobie stare obrazy ze świątynii wiedziałem, że tym razem musi wyjść. Na koniec uklęknąłem i spojrzałem w niebo. Jeśli Mistrz teraz mnie obserwuje, na pewno udzieli mi pomocy . . .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed walką „zła” Dizzy uraczyła nas lekcją historii. Czy ona naprawdę nie zdawała sobie sprawy, że wszyscy o tym wiedzieliśmy? Znamy swoje grzechy. Jestem jednym z nielicznych, którzy potrafią się do nich przyznać. Znamy swoje winy.

Gdy zniszczyła Zen’a powiedziałem cicho:

- A więc podążasz ścieżką śmierci. I śmierć odnajdziesz.

Rzuciliśmy się w wir walki. Trzymałem się blisko Dizzy, chroniąc jej plecy. Wzajemnie się uzupełnialiśmy. Ekscytacja. Euforia. Oddałem się jej całkowicie. Walczyłem u jej boku.

Przyjaźń. Wspólne stawianie czoła przeciwnościom. To właśnie jest przyjaźń.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Och, naprawdę?- powiedziałem z widoczną kpiną w głosie.

Myślisz, że jako Gear nie wiem po co zostałem stworzony? Nieporównuj mnie do swoich marionetek. One nie mają uczuć. Ani myśli. To rzeczy. Rzeczy kontrolowane przez Cios... Ze mną też tak kiedyś było. Kiedyś. Ale nie teraz. Nieboję się ani ciebie, ani Ciosu. Dziwi mnie jednak, że mimo tego, że jesteś klonem Dizzy nie myślisz jak ona. Nie widzę, żebyś miała Undine lub Necro. Jesteś jak "fabryczne" Gear's. Nie myślisz sama. Ktoś inny to za ciebie robi. Ciekawe czy zrozumiesz to przed śmiercią.- skończyłem i jednym uderzeniem zabiłem "fabrycznego" Gear'a który był najbliżej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generaleeeeeee! Spojrzałam przez łzy w stronę robota. Leżał na ziemi. Martwy. Zwróciłam wzrok na Dizzy. Zabiłaś go... zabiłaś... Czy ty naprawdę nie masz serca?! krzyknęłam wściekła. Ta... zabiłam. Phi. I co z tego. On i tak już nie „zmartwychwstanie”. Nic nie pomoże ani mu, ani tobie i tej ulicznej gromadce. odrzekła z ironią w głosie. Wiedziałam, że tym sposobem chciała odwrócić moją uwagę od jej wysłanników i jak najszybciej mnie zabić. Zajmij się lepiej walką, a nie rozczulasz się nad tą kupą złomu. Chcę cię pokonać wiedząc, że dałaś z siebie wszystko! To będzie dopiero satysfakcja! dodała z szatańskim uśmiechem. Pierwsi pomocnicy Dizzy szli już w moją stronę. Ky podbiegł i zaczął ochraniać mnie od tyłu. Dzięki. rzuciłam, poczym zaczęłam niszczyć kolosy. Od jakiegoś czasu... polubiłam... walkę. Walkę w imię miłości i pokoju. Szczególnie u boku moich przyjaciół. To oni dodawali mi pewności siebie i zachęty do tego, co właśnie robię. Liczyli na mnie. Ja nie dałabym sobie rady sama. To dzięki nim potrafię sprzeciwić się własnemu przeznaczeniu, aby wstąpić na prostą drogę. A tamta? Nie ma nic. Sztuczna, bezużyteczna i pusta kukła sterowana przez swojego.. ekhem... „wujka”.. Ona nigdy nie poznała uczucia szczęścia, miłości i szczerej satysfakcji.. Żal mi jej.. Żal, chociaż czyni tyle złego...

Na ziemię padła kolejna głowa giganta. Mgła nadal unosiła się nisko nad ziemią, która była teraz splamiona krwią. A w naszą stronę pędziło coraz to więcej i więcej potworów. Dizzy skakała, podśpiewywała i klaskała od czasu do czasu. Ona jest całkowicie opętana przez Ciosa! Zawładnął jej ciałem i umysłem, aby wprowadzić w życie swoje niecne plany! Osłaniaj mnie! krzyknęłam do Ky’a i ruszyłam w stronę Dizzy. Schyliłam się, aby uniknąć zetknięcia się z ostrzem miecza. Przede mną stała dziewczyna, która nawet nie zauważyła, że do niej podeszłam. Więc czego tak naprawdę ode mnie chcecie? Mojej śmierci? Duszy? Mocy? Proszę bardzo. Mogę wam to wszystko dać. Ale bez walki – nie ma mowy. Cios spojrzał się na mnie spod kaptura. Jego oczy mówiły bardzo wyraźnie same za siebie. Bał się. Widziałam to bardzo wyraźnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zen nie żyje, a my musimy stanąć do walki z „Dizzy” oraz z tymi bestiami.

- Wiesz co? – mówię do tej złej – Choć zniszczyłaś tego blaszaka, którego raczej nie lubiłem, to jednak i tak nie dam ci taryfy ulgowej.

Musiałem też wysłuchiwać tego, co mówili Testament i inni. Lecz w przeciwieństwie do Ky’a, tekst Geara z kosą miał swój sens. I nie chciało mi się wymiotować przy tym. A z Ky’em się zgadzam. Faktycznie, „Dizzy” odnajdzie swoją śmierć…

- GUN FLAME! – padło to, kiedy chciałem zaatakować jednego z tych stworów. Atak jest tak mocny, że powinien go zmieść z powierzchni ziemi. Zresztą nie patrzę na to, czy zginął. Rzucam się do walki z pozostałymi i wywijam Fuuenkenem tak szybko, że byle samolot w porównaniu z tym by się wlekł.

- VOLCANIC VIPER!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Osłaniaj mnie! – krzyknęła Dizzy.

Rozrąbałem sobie przejście do niej. Krew plamiła całe moje kimono. Krew gear’ów. Poczułem się, jakbym znów był na Świętej Wojnie. Po jednej stronie staliśmy my, a po drugiej zgraja marionetek, kierowana przez tą jedną jedyną Commander Gear.

Rozciąłem jednego Robo-Ky’a i nie odwracając się przebiłem mieczem gear’a, stojącego za mną. Szerokim, potężnym cięciem ściąłem mu głowę. Pobiegłem do następnego, który był szedł w stronę Dizzy. Ten stał odwrócony tyłem.

Silnym uderzeniem posłałem go w powietrze. Skoczyłem za nim. Zaserwowałem mu kilka szybkich cięć i dobiłem gruchocząc kości w miejscu, które u ludzi uchodziły by za kark.

Dizzy wciąż rozmawiała ze swą „siostrą”.

- Dizzy! Nie słuchaj jej! Ona chce cię wyprowadzić z równowagi! Skoncentruj się!

Mówiąc to zabiłem kolejnych dwóch gear’ów. Życie jest takie ulotne. Dlaczego niektórzy go nie szanują? Chodziło mi o Sol’a, Testament’a i innych. Nie mają oni żadnych problemów z zabijaniem.

Ale czy ja jestem lepszy? Od czasów wojny walczę tylko w obronie innych. Nawet teraz. Walcząc myślę o tych wszystkich bezbronnych ludziach, których życie ratujemy dzięki rozlanej tu krwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żadne ze słów Ky’a nie trafiły do mnie całkowicie. W tym momencie ważne było tylko to, aby Dizzy.. przestała istnieć. Cios nadal bacznie przypatrywał się mnie, jakby czekał na jakąkolwiek odpowiedź z mojej strony. Ja jednak milczałam. Powiedziałam to, co chciałam. Teraz kolej na niego. Chcę usłyszeć coś z jego ust. Jednak nieznośna cisza wciąż trwała. I trwała... Nic się nie wydarzyło. On przygląda się mnie, ja jemu. Trwaliśmy w tej pozycji dobre kilkanaście, kilkadziesiąt minut. Nie wiedziałam co dzieje się z moimi towarzyszami. Chciałam obejrzeć się do tyłu, jednak w porę przypomniałam sobie, że on czekał tylko na ten nieuważny ruch, aby znienacka zaatakować. I wtedy ku memu wielkiemu zdziwieniu Cios wysunął swą łapę zza narzuconego przez ramię płaszcza. Złapał mnie swoją ręką za szyję. Poczułam jak fala zimna przeszywa mnie na wskroś. Ujrzałam przed sobą sceny. Dziwne sceny. Wybuch. Krew. Martwe ciała. A pośród nich, wyłaniając się z opadającej mgły stał.. Cios? Nie... to nie był on... łudząco do niego podobny osobnik ruszył przed siebie. Po chwili ustał i zwrócił wzrok w moją stronę. Jakiś pocisk wydobył się z jego ramienia i popędził wprost na mnie. Jednak strzał nie był wymierzony we mnie. Obok padł na ziemię kolejny martwy profesor. Potrząsnęłam głową. Chciałam się stamtąd wydostać. To tylko wizje, marne wspomnienia. Zaraz... wspomnienia..! Czyżby to była przeszłość Ciosa? Czy ten dziwny „robot” to był on? Otworzyłam oczy. Byłam ponownie wśród swoich. Cios nadal dusił mnie w powietrzu. Oplotłam jego nogi ogonem. Zachwiał się chwilę poczym padł wraz ze mną na ziemię. To, w porównaniu z „duszeniem” było niczym. Jego cielsko przygniotło mnie do ziemi. Strasznie niezręczna sytuacja.. Z lekkim uśmiechem na twarzy wywołanym zaistniałą sytuacją zawołałam ostatkiem tchu Pomoc...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dizzy!- krzyknąłem widząc upadającą Dizzy.

Podbiegłem do niej i jednym uderzeniem rozciąłem ręke Ciosa. Impet uderzenia wyrzucił go w powietrze.

Dizzy, nic ci nie jest?- spytałem, patrząc na nią.

Prawdę powiedziawszy, nie wyglądała, żeby jej coś było... ale Cios taki lekki nie jest. Samą masą zabiłby człowieka. ALe jej chyba nic nie zrobił.

Rozejrzałem się po polu walki. Wszędzie gdzie patrzyłem widziałem śmierć... czyli w sumie widziałem Gear's w walce... O ironio, nigdy nie myślałem, że będe walczył przeciwko "swoim". Chociarz zbytnich problemów nie miałem. W przeciwieństwie do Ky'a. Widziałem w jego oczach, że nie podoba mu się to, co robi. Wręcz "wiało" od niego niechęcią do walki... No cóż, to jego problem. Powinien wiedzieć, ze są rzeczy, za które warto walczyć, ginąć i zabijać. Pewnie uważa mnie za jakiegoś morderce, jak tamci Gear's... Heh. Gdybym był kimś takim, już dawno żaden człowiek nie wyszedłby z lasu w jednym kawałku... A jego bym już dawno zabił, bo irytuje mnie jego styl bycia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle stało się coś dziwnego. Wszyscy fabryczni Gear zaczęli robić się coraz szybsi i silniejsi. Wojownicy powoli tracili przewagę. Nagle, wyrzuceni w powietrze Dizzy i Cios zawiśli na dużej wysokości i tak pozostali. Nagle Dizzy się uśmiechnęła i odezwała się głosem, którego barwa przypominała głos wściekłego Furii:

- Dosyć zabawy. Widziałam, na co was stać i muszę przyznać, że wasza śmierć będzie mniej widowiskowa niż miałam nadzieję. Jeśli nie potraficie pokonać mojej rodziny, to nie macie szans ze mną. Zacznę od ciebie wiedźmo.

Nagle Dizzy szybko podleciała do I-no, a zrobiła to z taką prędkością, że nie trwało to dłużej niż mrugnięcie i gdy już miała zadać cios… I-no zniknęła.

- Gdzie jesteś! – zawołała wściekła Dizzy – Wychodź! I tak się nie ukryjesz! – zawołał rozbawiony Cios.

Nagle z górnych partii atmosfery zleciało sześć dziwnych, świecących obiektów, które po kilku chwilach otoczyły Dizzy i „związały” ją dziwnymi wyładowaniami. Zaraz potem chmury na niebie, w miejscu, z którego wyleciały owe tajemnicze przedmioty, zaczęły wirować i nagle rozstąpiły się. Wtem z nieba spad potężny słup czerwonego światła, który trafił bezpośrednio w Dizzy. Cała okolica zaczęła nagle strasznie się nagrzewać. Cały promień skupił się na zaatakowanym celu, a po kilku chwilach obok wojowników pojawiła się I-no. Na jej barkach widniały dwa wielkie skrzydła, które swoim wyglądem kojarzyły się ze skrzydłami demonów ze starych malowideł. Wtem I-no wysłała kolejny szkarłatny promień, który ponownie dosiągł celu.

Wszyscy fabryczni Gear zaczęli się dziwnie miotać i nagle zamarli w miejscu.

- Mówiłaś coś? – powiedziała głośniej rozbawiona I-no.

Wtem wszyscy Gear wściekle zawyli i upadli trzymając się za głowy. Cała chmura dymu zaczęła się rozwiewać i niknąć w straszliwie jasnym złotym blasku.

Wtem wojownicy usłyszeli straszliwy śmiech dwojga osób.

- Muszę przyznać, że to było ciekawe doświadczenie. – Stwierdził Cios. – Zdaje mi się, że coś poczułam. – Odparła Dizzy. – Ale to za mało, aby nas zabić. – Powiedzieli oboje.

Wtem oboje zaczęli się „stapiać” ze sobą. Czarne „ciało” ciosu zaczęło oplatać Dizzy, zostawiając odsłonięte tylko drobne fragmenty jej ciała z twarzą włącznie. Oboje świecili jasnym złotym blaskiem.

- A więc wreszcie skończyliście się bawić. – Powiedział Furia. – Czas na prawdziwą walkę. – Po tych słowach zwrócił się do wojowników. – Tę walkę zostawcie mnie i Dizzy. Tylko my stanowimy dla nich przeciwników. Jeśli się wtrącicie, zaryzykujecie śmierć. – Wtedy Furia zwrócił się do dobrej Dizzy. – Chodźmy i skończmy to.

Po tych słowach jego ciało rozbłysło na chwilę błękitną aurą, która zaraz potem zmieniła się w złotą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słysząc słowa Furii troche się zirytowałem. A wręcz się wściekłem. Co on, dla siebie chce najlepszy kąsek zarezerwować? To nie samolot, żeby pierwszą klasę brał.

-Nie ma mowy, ide z wami. Choćbym miał zginąć, to przynajmniej zgine uczciwie i honorowo, jak na wojownika przystało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czego wy, ludzie, uważanie bezsensowną śmierć za honor?- spytałem, patrząc na Chippa.

Ehh... Ludzie i ich honor. Kiedyś przez to trafią do grobu.

Jeżeli Furia twierdzi, że będziemy zawadzać, to będziemy. Jeżeli masz przerost ludzkiej ambicji zacznij niszczyć tamte Gear's- powiedziałem z nutą irytacji, wskazując "fabryczne" Gear's.

Chipp zamierzał coś powiedzieć, ale znowu mu przerwałem.

Chcesz, walcz. Ja zaczekam aż Furia będzie chciał tej pomocy.- skwitowałem.

Ludzie są dziwni...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chwaliłem, tylko stwierdziłem.- odpowiedziałem.

A tak na marginesie to nie zabraniam ci walczyć. Chcesz- giń. Ja po prostu najpierw myślę, a potem działam.

Po tych słowach posłałem małą grupkę Gear's Nieba... o ile ich tam przyjmą. Ale... ile tak można? W końcu oni się "skończą", albo my padniemy. Problem polega na tym, że wszystko w rękach Furii i Dizzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie podobał mi się pomysł zostawienia im walki z tym... klonem. Jednak Furia już wiele razy udowodnił, że wie, co robi.

- Dobrze na razie nie będę ingerował. Wiedzcie jednak, że jeśli wszystko zacznie wyglądać niebezpiecznie, to nie będę mógł czekać z założonymi rękami.

Uśmiechnąłem się do nich.

- Powodzenia, Dizzy, Furio. Powodzenia, przyjaciele. Niech opatrzność nad wami czuwa.

Wiedziałem, że moja wiara nic nie obchodzi większości grupy. Ale Dizzy wierzy. A modlitwa to w tym przypadku jedyne, co mogę dla nich zrobić. Przynajmiej na razie...

Testament patrzył na mnie jakby za złe miał mi moją niechęć do walki. Ja jednak wiedziałem, że teraz muszę walczyć. Dla wszystkich bezbronnych. Jestem gotów oddać tu życie, by nie pozwolić na kolejną wojnę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja po prostu najpierw myślę, a potem działam. – usłyszałem od Testamenta.

- Nie chcesz walczyć – twoja sprawa. – mówię z drwiną do „kosiarza” – Od dawna nie miałem ku temu okazji. No a teraz mam pozwolić na to, żeby tak piękna walka przeszła mi koło nosa? O nie… - kiedy już chciałem iść, dodaję – Poza tym nie boję się śmierci. Chcę koniecznie posłać Cios i tamtą Dizzy do wszystkich diabłów, a u mnie nie ma czegoś takiego, jak „ryzyko śmierci”. Heh, też coś!

- „A ten świętoszek niech robi, co chce…” – myślę, patrząc na Ky’a.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie chcesz... Będe cie dobrze wspominał- stwierdziłem ironicznie.

Czego, do jasnej cholery, oni tak się pchają? Zresztą... Niech robią, co chcą. Wszyscy... no może zwyjątkiem Ky'a. On się dobiero będzie pachał... Heh... Ludzie. Kiedyś się sami zabiją. Najpierw stworzyli nas, potem stworzą coś lepszego. Chętnie to zobaczę.

Sol, Chipp, róbcie co wam się podoba. Możecie uciec, możecie walczyć. Nie obchodzi mnie to. A ty, Ky, przestań pieprzyć o wierze. Nie jesteś w kościele. Jak tak strasznie ci ta wiara "pali", to później powiesz mi, czego. Bo to się robi coraz głupsze...- powiedziałem z rosnącą ironią...

Tego już za wiele!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~sor za nie pisanie długi czas, ale jakoś nie mogłam nic wymyślić. W końcu udało mi się coś skleić~

Stałam u boku Furii. Wpatrywałam się z niepokojem w Dizzy, która unosiła się beztrosko w powietrzu. Nie chcę z nią walczyć.. Bitwa z nią, to tak, jakbym zaczęła bitwę ze samą sobą.. Nie chcę jej zabić.. Ja też nie chciałabym, aby ktoś odbierał mi to, co niepowtarzalne.. Nie chcę stawać twarzą w twarz z.. moim drugim ja.. Usłyszałam za sobą kroki. Charakterystyczne, śmiałe acz wolne kroki. Sol. Furia najwidoczniej też zauważył „towarzysza”. Stój rzekł. To nie walka miedzy wami a nią wyciągnął pazur w stronę Dizzy. Nie chcę, aby coś wam się stało. Dla własnego bezpieczeństwa ustań i zawróć do pozostałych. Furia jeszcze nigdy nie mówił do nikogo takim tonem. On też na pewno się denerwuje. Ale czy... maszyny mają uczucia? No dobra. Koniec przerwy. Czas stanąć do walki! wykrzyknęła Dizzy, poczym zamknęła oczy. Uniosła w górę ręce, a po jej ciele zaczęły przechodzić iskry. Dlaczego i ja tak nie potrafię? Skinęła szybko głową w dół a włosy zasłoniły jej twarz. Przyjdzie moment, kiedy i ty będziesz mogła używać tej mocy. odrzekł Furia. Zrobił krok w przód. Już najwyższy czas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc się zaczyna...- powiedziałem.

Widziałem, że Dizzy ma jakieś problemy. Czyżby walczyła z samą sobą? Możliwe... W takim razie jej nie pomogę. Tę walkę będzie musiała wygrac sama... Ale jeżeli chodzi o walkę z Ciosem, to czemu nie? Jeżeli Dizzy zginie, my też. To czemu nie teraz?

Zacząłem koncentrować swoją energię. Tak jak wcześniej, przez moje ciało przepływała coraz większa moc. Gdy wszystko, co mnie otaczało, zaczeło wyglądać inaczej zrozumiałem, że to "złota moc" to tak na prawdę... ja sam. Dizzy z Furią pomogli nam ją uwolnić... W takim razie, czego nie mogę więcej?W tejże chwili poczułem, jak świat zwalnia, a ja przyśpeszam. Poraz kolejny odkryłem w sobie nową siłę. Jednakże silniejszą od poprzednich. "Zła" Dizzy zaczeła mi się przyglądać z nieukrywanym strachem w oczach. Tego się nie spodziewała. Niedość, że "złoci", to na dodatek jeden jest coraz silniejszy.

Skoro wszyscy idą, to ja też- stwierdziłem i ruszyłem wolnym krokiem w kierunku Dizzy i Furii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, co powiedział do mnie Testament, ignoruję.

- „Niestety, nie spełni się to, co mówisz…” – myślę sobie.

Idę powolnym krokiem w stronę obu Neo-Justice, Dizzy oraz jej „alter ego”.

- Stój. – mówi Furia – To nie walka miedzy wami, a nią. - wyciąga pazur w stronę „alter ego” Dizzy.

- Nie chcę, aby coś wam się stało. Dla własnego bezpieczeństwa ustań i zawróć do pozostałych. – dodaje.

Czuję, jak się we mnie powoli gotuję.

- „Co on sobie myśli?!” – przychodzi mi to na myśl.

- Nic mnie to nie obchodzi. Nie boję się śmierci i za cholerę się nie wycofam z walki. – odpowiedziałem z lekko stłumionym zdenerwowaniem.

- „Zaraz się zacznie…” – myślę sobie – „A ten kosiarz jednak zdecydował się na walkę… Będzie się działo, jestem tego pewien.”

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Testament

Widziałeś, że Dizzy ma kłopoty z dogadaniem się ze sobą. Nagle zaczęło się z tobą dziać coś dziwnego. Narastała w tobie wielka moc. Zacząłeś iść wolnym krokiem w stronę złej Dizzy, a ta poczęła się powoli cofać ze strachem na twarzy. To podziałało na ciebie, niczym czerwona płachta na byka. Wyskoczyłeś w powietrze i z niesamowitą prędkością zacząłeś lecieć w jej stronę. Dizzy zasłoniła się z przerażeniem przed twoim atakiem, jednak, kiedy miałeś zadać ostateczny cios, Dizzy znikła. Nagle usłyszałeś za sobą kobiecy głos.

- Całkiem nieźle. Stawiam piątkę za starania, piątkę za technikę i jedynkę za efekt. Średnia wychodzi na 3+. Wróć, jak będziesz umiał lepiej.

Po tych słowach poczułeś silny cios w plecy i z niesamowitą prędkością uderzyłeś o ziemię.

Chipp

Zobaczyłeś, jak nagle Testament wyleciał z ogromną prędkością w stronę złej Dizzy. Ledwo widziałeś, jak Testament ruszał w jej stronę, ale następna scena by cię minęła, gdybyś akurat mrugnął. Testament miał już zadać cios, lecz w tej chwili Dizzy znikła i po chwili pojawiła się za nim. Coś powiedziała i zadała mu potężny cios ogonem. Zaraz potem minęła cię z olbrzymią prędkością.

Stopniowo coraz większa ilość fabrycznych Gear zaczęła wstawać z ziemi i atakować.

Ky

Czekałeś na rozwój sytuacji. Wtem Testament zaatakował złą Dizzy. Kiedy miał już zaatakować, mrugnąłeś. Pierwsze, co zobaczyłeś, to obraz z Dizzy stojącą za Testamentam. Zaraz potem uderzyła go swoim ogonem i ten trafił z hukiem w ziemię.

Wtem zła Dizzy ruszyła szybko w waszą stronę. Minęła Chipp’a Chipsa szybko poleciała w stronę twoją i Sol’a. Zanim zdążyłeś zareagować, zniknął twój miecz, a za plecami usłyszałeś słowo „Dość” i następujący po nim złoty blask.

Sol

Akcja Testamenta zrobiła na tobie wrażenie, ale jej finał nie był już taki ładny. Twój znajomy zaliczył glebę. Zaraz potem klon ruszył w waszą stronę z olbrzymią prędkością i zanim zdążyłeś się zorientować, twój miecz zniknął.

Chwilę potem usłyszałeś za sobą żeński głos, mówiący „Dość” i następujący po nim żłoty blask.

Dizzy

Całą scenę widziałaś jakby w zwolnionym tempie. Testament zaatakował. Twój klon wyminął go zwinnym piruetem w powietrzu i po kilku słowach zadał silny cios w plecy Testamenta. Zaraz potem ruszyła z dużą prędkością w waszą stronę. Wszystko, co robiła zdawało ci się dziać w normalnym tempie, ale dla reszty musiało ono być straszliwe. Minęła Chipp’a i przeleciała obok Ky’a i Sol’a zabierając im ich miecze. Leciała w twoją stronę z oboma mieczami z wiadomym zamiarem.

Miałaś już tego dość. Wiedziałaś, że zabicie reszty miało dla niej być czymś w formie zabawy. Jej chodziło o ciebie. Kiedy Dizzy miała zadać ci cios, złapałaś za ostrza i rzekłaś zdecydowanie:

- Dość.

Byłaś zdenerwowana. Tyle śmierci i krzywd zostało wyrządzone z powodu czyjejś obsesji. To nie jest fair. Czas wreszcie z tym skończyć. Nagle znowu poczułaś to dziwne uczucie. Całe twoje ciało ponownie zostało spowite przez twoje „skrzydła”. Na twoich barkach ponownie zagościły głowy Necro i Undine. Twój ogon wydłużył się i nad twoją głową zawisła „Justice”. Całe twoje ciało zaczęła rozświetlać błękitna aura, która po krótkiej chwili przyjęła złotą barwę.

Spojrzałaś jej w oczy i wasze umysły na tę krótką chwilę stały się jednym. Czułaś, że twój klon czuje wreszcie radość. Radość połączoną ze strachem. Była zdziwiona. Może myślała, że będziesz słabsza, ale nie zdążyłaś już tego odkryć, gdyż puściła miecze i poleciała z dużą szybkością w niebo.

Zdecydowanym ruchem rzuciłaś miecze na ziemię. Spojrzałaś jeszcze na swoje dłonie, na których nie było nawet śladu po ostrzach i zaczęłaś lecieć powoli w górę. Zaraz potem zobaczyłaś, że obok ciebie leci Furia. Patrzył na ciebie ciepłym wzrokiem i zapytał:

- Jakie to uczucie, gdy wreszcie się przebudziło z długiego snu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Co do . . . .!? - krzyknąłem, gdy zobaczyłem cąłą tą, jakże błyskawiczną i efektowną sytuację. Nie tracąc jednak czasu (ostatecznie i tak było go bardzo mało) zacząłem koncentrować w sobie energię Ki. Czułem, jak coś we mnie narasta. Miałem ochotę zabić to złośliwe coś, co przypominało Dizzy. Mnie to ogólnie przypominało wredną, złośliwą, brzęcząca muchę. I ja tą muchę zgniotę.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...