Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kabura

Total War (seria)

Polecane posty

Multiplayer dla początkującego generała jest bardzo trudny; brak dostępu do sług, jednostek, weteranów i zdolności generała, a te rzeczy bardzo się liczą w grze. Sam przez pierwsze kilkanaście bitew gryzłem stół. Do momentu aż odblokowałem trochę jednostek i nabyłem nieco doświadczenia. Każdy gracz ma określoną ilość koku (pieniędzy) na początku, ale każdy poziom generała zwiększa jego koszt (chyba o 50 koku na poziom), tak samo coraz wyższe poziomy weteranów sprawiają, że zdobywane przez nich zdolności (wydane punkty doświadczenia) podbijają cenę danej jednostki. Lepsze jednostki kosztują więcej koku, gorsze mniej. Są też sługi zmniejszające koszt niektórych jednostek (np. -10% ceny ashigaru i -5% ceny wszystkich jednostek).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacząłem wczoraj pykać sobie w Rome:TW, w którego nie miałem wcześniej okazji grać i muszę powiedzieć że to chyba najlepsza gra TW w jaką grałem (nie porównuję z M:TW bo ta część jest całkiem inna od kolejnych). Mapa jest sporo większa niż w M:TW2. Klimat starożytnego Rzymu jest oddany świetnie.

Generalnie gra jest "większa" i ma więcej opcji niż M:TW2 który powinien być teoretycznie lepszy (a nie tylko ładniejszy) bo wyszedł później.

Bardzo zaskoczyły mnie niektóre opcje, np. możliwość obejrzenia miasta na mapie bitwy. Niby nic, a cieszy. Do tego Rome ma cudowną, wspaniałą i genialną opcję której tak bardzo brakowało mi w M:TW2, tj. możliwość wyznaczenia następcy (Faction Heir) - nigdy więcej niekompetentnego, nie lojalnego i mającego same złe cechy następcy/władcy...

Nie wiem jak wy, ale nie bardzo podoba mi się kierunek, w którym zmierza seria TW, który można by określić "jak najładniej, jak najprościej". Mocno czekałem na Shoguna II, oczekując rewolucji, jakiegoś kroku milowego a tutaj okropny zawód. Twórcy skupili się na ładnych bitwach, kampania jest niesamowicie monotonna. Modele są "większe, ładniejsze" ale ilość jednostek jest mała. Tak samo miasta. Są bardziej interaktywne, łatwiej się w nich walczy, ale co to są za "miasta" w których mamy tylko mur z papieru i od 1 do 4 domów (!) ? Gdzie są ogromne miasta z medivala?

Ilość frakcji (tych dostępnych dla gracza) i wielkość mapy to imo tragedia. Niby to Japonia, nie duża wyspa, ale można było zrobić mniejsze regiony a więcej.

Do tego niby mamy frakcję, która ma swoje jakieś bonusy i inny kolor ale ja się pytam, gdzie są inne różnice? Architektura? Unikalne jednostki? Wszystkie frakcje mają IDENTYCZNE jednostki i zamki (!!!) pod względem wyglądu, dla mnie to jest największa porażka dla tej gry.

Pola bitew toczą się chyba na kilku wariacjach 3 map...

Prowadzenie walki jest dość przyjemne i wygodne, za to plus dla gry. Miałem jednak uczucie trochę jakbym prowadził w bitwie oddziały droidów bojowych federacji handlowej (SW- Mroczne Widmo, ku ścisłości) a nie ludzi.

Jeszcze muszę pochwalić shoguna za ciekawie zrobione budynki specjalne w prowincjach, dające jeden z dwóch bonusów zależni jak je rozbudujemy oraz za drzewka "wynalazków" czy jakkolwiek się to nazywa.

Na moją ocenę gry mocno wpływa też fakt, że totalnie nie jara mnie klimat Japonii ani Japonia sama w sobie, pewnie osoby które fascynuje ten kraj dały by grze dużo wyższą notę, ode mnie 5/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, byłem ciekaw, kto pierwszy dokona wykopu i jak widać padło na kolegę SplaTt333 ;) .

Do tego Rome ma cudowną, wspaniałą i genialną opcję której tak bardzo brakowało mi w M:TW2, tj. możliwość wyznaczenia następcy (Faction Heir) - nigdy więcej niekompetentnego, nie lojalnego i mającego same złe cechy następcy/władcy...

Racja. Ta opcja jest bardzo przydatna i aż dziw bierze, że w późniejszych odsłonach Creative Assembly odeszło od tego (nie wiem, jak jest w Napoleonie).

Jaką frakcją grasz obecnie? A może zacząłeś od tej kampanii - samouczka z samą Italią na mapie?

Co do miejsca i okresu historycznego Shogun 2: Total War, to mam zdanie podobne do Twojego - w dużym skrócie - nie kręcą mnie te klimaty. Po stokroć wolę starożytność lub średniowiecze. Najnowszego Shoguna kupię tylko i wyłącznie w reedycji, co by mieć kompletną kolekcję serii Total War.

P.S. Nie martw się. Bardzo prawdopodobne, że sequel Rome: Total War, będzie następny w kolejce... Czego sobie i Wam życzę :smile: .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacząłem od samouczka bo bez niego nie mogłem zacząć kampanii :P

Następnie zabrałem się za kampanię House of Julii, czyli północną, czerwoną frakcją z krestem gałązek oliwnych. Najbardziej chciałem podbić północ :) choć nie do końca mi się to udało - zająłem całą galię (francja), następnie Iberię i tereny afryki położone na południe od niej (do Kartaginy), po czym całe siły przeniosłem do walki z Grecją i Macedonią które od dłuższego czasu nękały mnie na wschodzie, a brytania, germania i dacia stoją nienaruszone. Po wyplenieniu Macedonii i zepchnięciu Grecji za morze Egejskie wyruszyłem prosto na Rzym, gdyż już od jakiegoś czasu męczył mnie Senat swoimi rządaniami. W sumie to zbliżam się do końca kampanii - potrzeba mi tylko 19 prowincji, mam prawie 700 tyś denarów więc praktycznie mogę wykupić House of Brutii i Scipii :). Większym problemem jest dla mnie teraz seria niepokojów w odległych miastach i zaraza na Italii niż inne frakcje.

Całość bardzo mi się podoba. Brakowało mi tylko paru drobnych rzeczy, np. po zdobyciu rzymu mógłby wyskakiwać jakiś "fancy" komunikat, że "teraz jesteś nowym cesarzem rzymu, bla bla bla". Brakowało mi też "traits'ów" z medievala, które przypisują danemu władcy dane miasto dodając bonusy itd (tak miastu jak gubernatorowi). Mapa w Rome jest sporo większa od tej w M2, w M2 jest tej wielkości (a raczej jeszcze większa) dopiero z modem Stainless Steel (polecam :) ).

Ogólnie imo lepsze były "zaszczyty" itd z medieval'a jedynki niż te z dwójki. Mogliśmy je nadać na odległość, przez posłańca. Teraz generał musi znajdować się w danym mieście żeby dostać go do zarządzania, a inne rzeczy możemy przerzucać z 1 generała na drugiego tylko jeśli są w tym samym stacku. Poza tym brakuje mi we wszystkich częściach możliwości używania zabójców na własne postacie i rozłamów frakcji etc. W końcu wewnętrzne gry zawsze i wszędzie się toczyły.

Co do możliwości wyboru następcy twórcy poszli po rozum do głowy i w Shogunie II (nie grałem w Napoleona, Empire) ta opcja wróciła (plus dodatkowe, można mianować różnych zarządców).

Jak skończę tą kampanię to pewnie spróbuję innej frakcji rzymskiej (chciałbym zagrać senatem, pewnie da się odblokować go w plikach, ciekawe tylko jak będzie wyglądało wtedy "zajęcie" rzymu :) ) lub grekami / anglikami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tymi Germanami, to uważaj, bo to są takie wredne szuje, że atakowali mnie nawet pomimo podpisanego z nimi przymierza. Już przegrupowywanie ich kilku armii w pobliżu Twojej osady powinno być dla Ciebie "światełkiem alarmowym". Moją odpowiedzią na ich cios w moje plecy była taktyka spalonej ziemi i nie było dla nich żadnej litości.

Też grałem Rodem Juliuszów, kampanię zakończyłem przemalowaniem całej mapy na czerwono :cool: Gdzieś w tym wątku wkleiłem nawet screena.

Jak skończę tą kampanię to pewnie spróbuję innej frakcji rzymskiej (chciałbym zagrać senatem, pewnie da się odblokować go w plikach, ciekawe tylko jak będzie wyglądało wtedy "zajęcie" rzymu :) ) lub grekami / anglikami.

Oczywiście, ze możesz grać SPQR'em, a nawet Rebeliantami. Potrzebne są do tego małe modyfikacje pliku konfiguracyjnego gry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hohoho, dawno tu nikt nie pisał :D Czyżby Shogun II nie był aż tak wspaniały? ;)

Zacząłem wczoraj pykać sobie w Rome:TW, w którego nie miałem wcześniej okazji grać i muszę powiedzieć że to chyba najlepsza gra TW w jaką grałem (nie porównuję z M:TW bo ta część jest całkiem inna od kolejnych). Mapa jest sporo większa niż w M:TW2. Klimat starożytnego Rzymu jest oddany świetnie.

Nie tylko większa ale i gęściejsza. Porównać można choćby podział administracyjny Płw. Iberyjskiego czy Afryki z tym co pokazał Medieval II (o "urbanizacyjnej aranżacji Płw. Apenińskiego nawet nie wspominam). W tym drugim jest znacznie biedniej, puściej, co może nieco dziwić - szczególnie w kontekście terenów Italii. Z tym klimatem Rzymu czy generalnie starożytności to racja - szczególnie widać to dzięki grafice "co turowych wiadomości" oraz rozsianych po mapce "cudach świata': piramidy w Gizie, latarnia morska w Aleksandrii czy Kolos Rodyjki. No i jak Wezuwiusz pierdyknie to faktycznie widać "fajerwerki" :D

Generalnie gra jest "większa" i ma więcej opcji niż M:TW2 który powinien być teoretycznie lepszy (a nie tylko ładniejszy) bo wyszedł później.

To zależy jak na to spojrzeć - obie gry mają swoje wady i zalety. Akurat dla mnie "Medieval II" jest lepszy, choćby dlatego, że czuję większą miętę do średniowiecza aniżeli starożytności. Piszesz o opcji "wizytacji" miasta w Rome - racja. Ale np. w "Medievalu II" pojawiły się bitwy podczas nocy czego akurat w tym pierwszym zabrakło (takowe pojawiły się dopiero w dodatku Barbarian Invasion). W "Medievalu II" jest mniejsza mapa ale za to ogólny garnitur jednostek wszystkich frakcji jest bogatszy w porównaniu z Rome itp, itd.

Bardzo zaskoczyły mnie niektóre opcje, np. możliwość obejrzenia miasta na mapie bitwy. Niby nic, a cieszy. Do tego Rome ma cudowną, wspaniałą i genialną opcję której tak bardzo brakowało mi w M:TW2, tj. możliwość wyznaczenia następcy (Faction Heir) - nigdy więcej niekompetentnego, nie lojalnego i mającego same złe cechy następcy/władcy...

Dla mnie te wszystkie statystki, szlacheckość, rycerskość, uczciwość, respekt etc. były picem na wodę, swego rodzaju pierdołą nie mającą druzgocącego przełożenia na rozgrywkę na mapie czy tym bardziej podczas bitwy. Owszem - tego rodzaju statystyki liczyły się podczas rozgrywania starcia w tzw. "automacie" ale w trybie RTS? Ee-ee.

Nie wiem jak wy, ale nie bardzo podoba mi się kierunek, w którym zmierza seria TW, który można by określić "jak najładniej, jak najprościej". Mocno czekałem na Shoguna II, oczekując rewolucji, jakiegoś kroku milowego a tutaj okropny zawód. Twórcy skupili się na ładnych bitwach, kampania jest niesamowicie monotonna. Modele są "większe, ładniejsze" ale ilość jednostek jest mała. Tak samo miasta. Są bardziej interaktywne, łatwiej się w nich walczy, ale co to są za "miasta" w których mamy tylko mur z papieru i od 1 do 4 domów (!) ? Gdzie są ogromne miasta z medivala?

Ilość frakcji (tych dostępnych dla gracza) i wielkość mapy to imo tragedia. Niby to Japonia, nie duża wyspa, ale można było zrobić mniejsze regiony a więcej.

Nie łam się - mi też "Shogun 2" kompletnie nie podszedł. Zdarza się. Jednak z oceną mapy nieco przegiąłeś - mimo, że to "tylko" Japonia, wcale taka mała nie jest. Poza tym mam nieco odmienne zdanie w sprawie zmierzania serii ku uproszczeniom. Wprawdzie wspomniałeś, że w "Empire" nie grałeś ale właśnie ta odsłona serii posiada największą (w kontekście globalnym) mapę: Europa, Azja, Pn Afryka (wybrzeże), Ameryka Pn, Środkowa i cześć Pd. Do tego istnieją cztery zakątki na mapie przeznaczone do handlowania "trans oceanicznego": wschodnie i zachodnie wybrzeże Afryki, wschodnie Ameryki Pd oraz Oceania. Niezły przeskok kartograficzny w stosunku do wcześniejszych części. Oczywiście sprawa z mapą trąci nieco myszką, gdyż jej podział administracyjny jest zrypany do granic możliwości - wiąże się to z nieco inną filozofią rozgrywki niż miało to miejsce wcześniej. Teraz, tzn. w "Empire" pola uprawne, fabryki czy cokolwiek innego stworzonego w celach gospodarczo przemysłowych, znajdowały się nie w stolicy regionu a w okolicznych, mniejszych miasteczkach. Trochę to pokręcone - musiałbyś sam zagrać. Analogicznie porty (z podziałem na rybackie, handlowe i wojenne) nie były "budynkiem miejskim" (vide Rome czy Medieval) ale osobnym organizmem administracyjnym. "Empire" również wprowadził uniwersytety oraz "wynalazki" pogrupowane w trzech kategoriach: militarnej, gospodarczej i społeczno ideowej. Za tym ciosem ekipa CA poszła w "Napoleonie" i właśnie "Shogunie II". O właśnie - skoro grałeś w tego ostatniego, to jako tako możesz sobie wyobrazić "Empire" (z tym, że w Shogunie wszystkie budynki będące w jurysdykcji stolicy regionu były dostępne w jednym oknie a w "Empire" wszystko jest rozpiżone i musisz klikać po wszystkich budynkach na mapie co by sprawdzić co się nadaje do modernizacji etc.)

Z tymi "droidami" jest w każdym Total War - niby pojawiają się różnice w facjatach czy umundurowaniu jednak prawda jest taka, że wciąż mamy do czynienia z "armią klonów".

Aha - w "Empire" i "Napoleonie" nie ma drzewka dynastii (co jest nieco dziwaczne w kontekście monarchii, szczególnie tych absolutnych). Poza tym "Napoleon" wprowadził jeszcze nowy element jeśli chodzi o sterczenie wojsk na mapie - w czasie zimy, armia bez leża zimowego będzie tracić ludzi w wyniku mrozu (o ile znajdzie się w strefie "zaśnieżonej"). Wyjątkiem jest frakcja rosyjska - ich nic nie złamie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zależy jak na to spojrzeć - obie gry mają swoje wady i zalety. Akurat dla mnie "Medieval II" jest lepszy

Źle się wyraziłem, ogółem Medieval II jest chyba lepszy nie wliczając malutkiej mapy.

Medieval II wprowadza sporo ciekawych rzeczy ale niestety niektóre odbiera - a po co, przeszkadzały komuś...? Tak samo z mapą, już lepiej gdyby użyli tej z Rome, ale woleli zrobić nową coby nie było że została taka sama.Dobrze, że z każdą grą dochodzi coś nowego, ale dobrze było by też żeby fajne i sprawdzone rozwiązania nie były usuwane.

Ja po ok 15 min gry w M2 wyszedłem z gry, wbiłem na Twcenter i zacząłem szukać modów. Szczęśliwie znalazłem SS (a przy okazji jeszcze Third Age - świetna rzecz dla fanów świata Tolkiena), zainstalowałem i od tego czasu już nie potrafił bym grać z podstawowym Medievalem, dość powiedzieć że z tym modem gra ma ok 2x więcej prowincji (i miast) i frakcji, z czego każda frakcja ma unikatowe jednostki.

W Empire/Napoleona nie grałem i pewnie już nie zagram, niezbyt kręcą mnie takie klimaty.

Dla mnie te wszystkie statystki, szlacheckość, rycerskość, uczciwość, respekt etc. były picem na wodę, swego rodzaju pierdołą nie mającą druzgocącego przełożenia na rozgrywkę na mapie czy tym bardziej podczas bitwy.

Co do traits'ów rzeczywiście, nie mają zbyt wielkiego przełożenia na bitwy (poza autoresolve z którego często korzystam gdy mam dużą przewagę) choć zauważyłem że generałowie wroga z wysokim "Command" działają dużo sprawniej niż ci z niskim. Za to mają spore przełożenie na mapę kampanii - postać z odpowiednim zestawem cech i dodatków może zwiększyć dochody z osady nawet o 50%.

Poza tym to taki "bajer" który jednak daje niesamowitą przyjemność (przynajmniej mi). Np. po podbiciu anglii, szkocji i irlandii dostajemy trait (nie wiem czy to nie doszło czasem w modzie) "King of all Britain" i rzeczywiście możemy wtedy poczuć i zobaczyć jak wzrasta prestiż naszego króla.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do traits'ów rzeczywiście, nie mają zbyt wielkiego przełożenia na bitwy (poza autoresolve z którego często korzystam gdy mam dużą przewagę) choć zauważyłem że generałowie wroga z wysokim "Command" działają dużo sprawniej niż ci z niskim.

Powiedziałbym, że wręcz przeciwnie - generałowie z bonusami do morale lub wysokim dowodzeniem sprawiają, że ich jednostki (armie) walczą na pewno dłużej (choć nie wiem czy bardziej skutecznie).

Mocno czekałem na Shoguna II, oczekując rewolucji, jakiegoś kroku milowego a tutaj okropny zawód. Twórcy skupili się na ładnych bitwach, kampania jest niesamowicie monotonna. Modele są "większe, ładniejsze" ale ilość jednostek jest mała. Tak samo miasta. Są bardziej interaktywne, łatwiej się w nich walczy, ale co to są za "miasta" w których mamy tylko mur z papieru i od 1 do 4 domów (!) ? Gdzie są ogromne miasta z medivala?

Miasta i w ogóle oblężenia w poprzednich odsłonach były - moim zdaniem - trochę żałosne. W pierwszym Medievalu zamki strzelały gęsto niezależnie od załogi i bardziej opłacało mi się przeczekać aż wszyscy obrońcy wymrą niż szturmować fortyfikacje. W Rome i Medievalu 2 śmieszyło mnie, że cała załoga miasta i cała wroga armia mogły zająć góra czwartą część murów. Po co takie wielkie miasta, skoro nie da się ich obsadzić w pełni? Co to w ogóle za oblężenie? 20 kart, więc nawet przy dwóch armiach nie dało się otoczyć go całego lub obsadzić, choć przyznam, że w Medievalu 2 w oblężenia grywało się już nieco przyjemniej niż w poprzednich odsłonach. Szczególnie jeśli armia posiłkowa szła pomóc wycieńczonej załodze. O fortach z Empire i Napoleona w ogóle nie będę wspominał. Niech za komentarz starczy, że oblężenie fortec (nie miast, fortec) rozegrałem może dwa razy. Za to w Shogunie 2 można wreszcie atakować z wielu kierunków, szturmować mury, bramy i - według mnie - oblężenia tylko zyskały na tym, że atakuje się zamek, a nie całe miasto. Może powinni byli zrobić więcej typów zamków lub jakoś je zróżnicować, może powinni byli zrobić, że można atakować miasteczka i nieufortyfikowane (jak w Napoleonie) i walkę w domach, ale to zaliczyłbym raczej do niewykorzystanego potencjału.

Ilość frakcji (tych dostępnych dla gracza) i wielkość mapy to imo tragedia. Niby to Japonia, nie duża wyspa, ale można było zrobić mniejsze regiony a więcej. Do tego niby mamy frakcję, która ma swoje jakieś bonusy i inny kolor ale ja się pytam, gdzie są inne różnice? Architektura? Unikalne jednostki? Wszystkie frakcje mają IDENTYCZNE jednostki i zamki (!!!) pod względem wyglądu, dla mnie to jest największa porażka dla tej gry.

Akurat zrobienie mniejszych klanów to był genialny ruch. Teraz mamy nie tylko wielkie rody, ale także pomniejsze i to znacznie poprawiło sytuację dyplomatyczno-polityczną w serii. Jest najlepsza spośród wszystkich tytułów. Prowincji jest dużo, nawet przepłynięcie statkiem długiego boku Japonii wymaga paru tur, nie mówiąc już o podróży lądem. Skala też jest odpowiednia, ponieważ pozycja armii na mapie strategicznej ma znaczenie, a nie przechodzisz w turę z miasta do miasta w Europie, jak to miało miejsce w Empire, który za to też znienawidziłem. Zgodzę się, że nie bardzo widać unikalne jednostki i architekturę (różnią się w sumie tylko Ikko Ikki i to też nie do końca), co jest wielkim minusem. Tzn. można się kłócić, że samuraje mają różnicujący ich sprzęt, ale jest to prawie niewidoczne w porównaniu do Medievala 2, który pod tym względem był genialny. Szczególnie rozczarowały mnie - wizualnie - poszczególne oddziały samurajów, które wyglądają prawie identycznie, tylko mają inne statystyki i inną broń. Rozumiem, że to praktycznie wojna domowa, ale oczekiwałem jakby bardziej zindywidualizowanych pancerzy, żeby to jakoś w bitwie wyglądało, a wychodzi na to, że Naginata Samurai nie różni się od Katana Samurai, a ci z kolei od Katana Ronin.

Na moją ocenę gry mocno wpływa też fakt, że totalnie nie jara mnie klimat Japonii ani Japonia sama w sobie, pewnie osoby które fascynuje ten kraj dały by grze dużo wyższą notę, ode mnie 5/10.

Ja sam byłem sceptycznie nastawiony do klimatu feudalnej Japonii, ale teraz patrzę na to może nie dobrze, ale przychylniejszym okiem niż kiedyś. Głównie pewnie przez to, że pomimo różnic kulturowych Japonia zachowała średniowieczną, feudalną otoczkę, która przede wszystkim przyciągała mnie najbardziej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Traitsy nic nie dają? Panowie, bez żartów! W Medievalu stanowiły bardzo ważny element rozgrywki. Generał z bardzo wysokim dread zmniejszał morale przeciwnika, natomiast z dużą rycerskością sprawiał, że nasi żołnierze potrafili bić się dłużej. Już nie wspomnę o przełożeniu gospodarczym. Każdy punkt rycerskości gubernatora zwiększał przyrost ludności w mieście o 0,5%. Generał z wymaksowaną zdolnością potrafił dodawać +5% na turę. Było to szczególnie przydatne w rozwijaniu zamków, gdzie przyrost był znacznie wolniejsze. Wiadomo, że im szybciej wybudujemy cytadele, tym szybciej uzyskamy dostęp do najlepszych jednostek. Oprócz tego generałowie już o pierwszego Medievala otrzymywali unikalne cechy. Przekleństwem było dostać generała z "doubtful courage", który dawał -6 do morale. Praktycznie żołnierze uciekali przy każdym kontakcie z wrogiem.

Mapa Japonii w Szogunie 2 mała? Więcej regionów? Akurat tutaj bym się nie zgodził, bo twórcy stworzyli 66 prowincji bazując na historii tego kraju. Wszystko oparte jest na prawdziwej liczbie historycznych regionów dawnej Japonii, których również było 66. Chyba nie ma sensu dzielić mapy na jeszcze więcej prowincji, gdyż według mnie, wydaje się dostatecznie duża.

Osobiście uważam, że największą wadą Szoguna nie jest mała liczba jednostek, ale ich mało zróżnicowany wygląd. Skoro już pomniejszono ilość oddziałów, można by chociaż zrobić tak, aby różniły się od siebie znacząco wyglądem. Tymczasem Naginata od katany różni się praktycznie tylko używaną bronią i kilkoma detalami. Porównując to do Medievala, gdzie rycerze każdej frakcji wyglądali zupełnie inaczej, można tylko zazgrzytać zębami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie: czy mając części od Shoguna do Medievala II warto kupować kolejne, czy od razu przeskoczyć do Shoguna 2? Po prostu słyszałem, że Empire i Napoleon nie wnoszą za dużo nowości i warto kupić dopiero Shoguna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W shoguna 2 nie grałem ale jest to część która odwzorcowuje kulturę średniowieczną. Walkę w niej można więc porównać do tej z Romy albo Medievala. Empire czy Napoleon to walko bronią palną! To całkowicie zmienia sposób prowadzenia bitwy. Sam grając głownię Anglią czy Hiszpanią w Medievalu używałem praktycznie tylko konnicy i to głównie ciężkiej (w razie potrzeby wspartych jakąś mocną jednostką piechoty dobrze nadającą się do walk ze standardowymi farmacjami Szwajcarii) Praktycznie nie wykorzystywałem łuczników czy artylerii. W erze muszkietu i armat wszystko wygląda inaczej! I uważam że każdy domorosły strateg powinien się w roli takiego dowódcy również wypróbować. Ba,bitwy z "Empaiera" uważam za precedens na skalę całego gatunku. Każdy kto analizował przebieg bitew Thomasa ?Stonewalla? Jacksona czy Napoleona powinien zagrać w te 2 niezłe tytuły.

Muszę przyznać żę ja też wolę Medievala2 ale przyznajmy że prostota taktyczna jak i strategiczna jest tam ogromna i to dla mnie największy minus tej gry. Z całej serii za najlepszą strategicznie uważam kampanię włoską w Napoleonie! Tu choć mocno uproszczona dawała możliwość manewrów wojskiem przed bitwą. Jeśli chodzi o taktykę to też lubię Napoleona ale nie jest on tu specjalnie lepszy od innych części serii. Jest dla mnie na pierwszym miejscu bo pokazał siłę dobrej armaty.

Więc podsumowując, IMHO opłaca się sprawdzić choć jedną z tych dwóch części bo oferują coś innego, nowego. Osobiście polecam "Emaiera" bo w mojej ogólnej ocenie wypadł lepiej.

Nie grałem jeszcze w Shoguna (leży na półeczce i czeka do momentu rozwiązania problemów technicznych) ale muszę się wtrącić co do wielkości mapy-Moim zdaniem powinny być jak największe jednocześnie z jak największym podziałem na prowincję. Dawałem tu już za przykład Kampanię włoską z Napoleona-a IMO mapa powinna być jeszcze bardziej podzielona albo droga możliwa do pokonania w jednej turze powinna być mniejsza. Dało by to możliwość manewrowania na mapie świata. Dopracowana powinna być również opcja wsparcia-Moim marzeniem jest móc prowadzić armię a'la Napoleon(zwykle 7 wspierającymi się kolumnami) . Miło by było również podczas ataku ze strony lądu na przeciwnika znajdującego się na brzegu akwenu (Chodzi mi o atak na mapie kampanii) dostać odzwierciedlenie takiej strategii w bitwie. Brakuję jeszcze kilku takich małych zawiłości technicznych ale to już moje marzenia tylko :wub:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AssOn

Żałuj. Ja lubowałem się w tworzeniu armii mocno zbalansowanych. Przynajmniej 4 oddziały doborowych łuczników/kuszników, 4 włóczników, 4 ciężkiej konnicy, 6 spieszonego rycerstwa. Szybko przerzuciłem się na Stainless Steela, w którym nacje miały zupełnie inne jednostki i tekstury. Moje serce podbili w nim bizantyjscy pikinierzy, taki poruszający się stalowy żółw był groźny nawet dla doborowych spieszonych wojaków, nie mówiąc już o tym jak masakrowali konnicę. Oprócz tego świetne skórki i jednostki miała litwa, chociaż mało historyczne, bo jednak zbyt dużo było tego odzianego w stal żołnierstwa. Gdyby tak wyglądały wojska litewskie w XV wieku, to dzisiaj mówilibyśmy po litewsku.

Empire i Napoleon to gry zupełnie inne od pozostałych w serii. Empire wprowadza mapę globalną (choć nie pełną), nowy system zarządzania i gospodarowania państwem. Do tego bitwy morskie i opracowywanie technologii. Największe wady to małe zróżnicowanie jednostek i kiepskie oblężenia. W Napoleonie mamy kilka upgrade'ów. Wreszcie kawaleria i artyleria stanowią jakąś realną siłę. Można powiedzieć, że ta ostatnia jest prawdziwą królową pola bitwy. Wojska są już bardziej zróżnicowane, ale i tak najlepiej pod tym względem wypadają Francuzi. Widać, że tej nacji poświęcono najwięcej czasu. Wojska rosyjskie, austriackie czy pruskie mają chyba ze dwa razy mniej rodzajów jednostek. Inną wadą jest praktyczna nieobecność państw pomniejszych na arenie międzynarodowej. O ile w Szogunie 2, mniejsze rody potrafiły urosnąć w siłę i rozgrywać karty, tutaj ani Hiszpania, ani Szwecja nie są w stanie wiele zdziałać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Holy.Death

A wyobrażasz sobie w rzeczywistości armię (w odpowiedniej dekadzie) która mogła by obsadzić CAŁY mur wokół tak wielkiego miasta jak np. Rzym? Natomiast kwestia czy całe miasta powinno znajdować się w obrębie murów to już inna sprawa.

Tak jak pisałem - w SII oblężenia zamków są wygodniejsze kosztem realizmu. Bo czego my tam bronimy, kopca kościuszki z drewniano papierowym płotem? W M2 poza wielkością miasta mieliśmy też np. budynki zbudowane na mapie kampanii w środku miasta, jeśli dostały z katapulty czy trebusza, to były później uszkodzone - kolejny krok wstecz.

W następnej części Medievala mam nadzieję że w końcu dodadzą chodzenie po budynkach obronnych (pamiętacie oblężenia z dwójki, gdzie możemy postawić wojsko na murach, ale na wierzy / zamku nie?).

@FaceDancer

Pisaliśmy (także o traitsach) z wyłączeniem Medievala 1.

@Sillyman

Zastanów się, czy interesują cię te klimaty. Ja osobiście za nimi nie przepadam, choć zagrał bym gdyby jednostki mogły strzelać w ruchu a nie tylko w szyku bojowym (wiadomo że nie w takim ruchu jak jednostki współczesne, ale jednak jak pomyślę o procnym ustawianiu się wojaków do oddania strzału... zgroza). Jeśli tak, to kupuj, jeśli nie - daruj sobie. To samo z shogunem.

Po to twórcy serwują nam te gry z różnych klimatów, by było "dla każdego coś fajnego".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak wy, ale nie bardzo podoba mi się kierunek, w którym zmierza seria TW, który można by określić "jak najładniej, jak najprościej".

Eee, przecież przy Shogunie 2 wcale kierunku nie zmienili? Jest taki, jaki był od początku. Jak najprościej? Shogun 2 to akurat chyba najtrudniejsza (licząc bez modów) odsłona serii.

Mocno czekałem na Shoguna II, oczekując rewolucji, jakiegoś kroku milowego a tutaj okropny zawód.

Widać słabo w serii TW siedzisz, inaczej byś wiedział, jaki jest schemat i Shogun 2 kamieniem milowym nie miał szans być. Ba, nigdy być nim nie miał. Od rewolucji powinna być kolejna część.

Tak samo miasta. Są bardziej interaktywne, łatwiej się w nich walczy, ale co to są za "miasta" w których mamy tylko mur z papieru i od 1 do 4 domów (!) ? Gdzie są ogromne miasta z medivala?

Sztuka prowadzenia wojen w Europie a w Japonii była inna.

Ilość frakcji (tych dostępnych dla gracza) i wielkość mapy to imo tragedia.

Eee, ale ilu frakcji się spodziewałeś? Dobra, ja mam wrażenie, że cały Twój zawód wynika ze zwykłej niewiedzy na temat ówczesnej sytuacji politycznej w Japonii. Klanów dostępnych dla gracza jest ile jest bo tylko one miały sensowny wpływ na sytuację polityczną kraju. W Empire też wiele grywalnych nacji nie było, mogłeś grać tymi najważniejszymi w ówczesnym okresie i tyle. A mapa jest odpowiednio duża.

Niby to Japonia, nie duża wyspa, ale można było zrobić mniejsze regiony a więcej.

Ale co by to zmieniło po za zamienieniem kampanii w serię oblężeń?

Do tego niby mamy frakcję, która ma swoje jakieś bonusy i inny kolor ale ja się pytam, gdzie są inne różnice? Architektura? Unikalne jednostki? Wszystkie frakcje mają IDENTYCZNE jednostki i zamki (!!!) pod względem wyglądu, dla mnie to jest największa porażka dla tej gry.

Hmm, pomyślmy, jak bardzo można zróżnicować architekturę i uzbrojenie w kraju, który przez stulecia nie miał kontaktu z innymi kulturami po za swoją własną.

Na moją ocenę gry mocno wpływa też fakt, że totalnie nie jara mnie klimat Japonii ani Japonia sama w sobie, pewnie osoby które fascynuje ten kraj dały by grze dużo wyższą notę, ode mnie 5/10.

Widać, dlatego gra nie jest po prostu dla Ciebie. Bywa. Tylko miałeś sporo czasu i materiałów, żeby się o tym przekonać, wiec powinieneś raczej mieć pretensje do siebie, a nie do gry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@FaceDancer

Też staram się trzymać zróżnicowane armie :) Czasem zabraknie jakichś jednostek, ale generalnie są mieszane. Tak najlepiej wczuwa się w klimat.

Ja w SS przeważnie grywam anglią i tamtejsi łucznicy generalnie miotą wszystko aż do wynalezienia ciężkich pancerzy płytowych, obstawieni przez piechotę + kawaleria atakująca flanki walczących już jednostek.

Sztuka prowadzenia wojen w Europie a w Japonii była inna.

A możesz mi wyjaśnić co ma wspólnego "sztuka prowadzenia wojen" z tym że miasto którego bronimy 2 tysięczną armią ma może 10 mieszkańców ?

Widać słabo w serii TW siedzisz, inaczej byś wiedział, jaki jest schemat i Shogun 2 kamieniem milowym nie miał szans być.

Ja miałem nadzieję na kamien milowy w stosunku do medievala dwójki, czyli po 9 latach, jak widać to im nie wystarczyło... wręcz przeciwnie, poza grafiką większość elementów (wymienione w pierwszym poście) cofnęła się w rozwoju zamiast ewoluować, o rewolucji nie wspominając.

Eee, ale ilu frakcji się spodziewałeś?

Na pewno nie 8. Gdyby wszystkimi frakcjami dostępnymi w grze dało się grać, ich ilość była by ok.

Prawda jest niestety taka, że twórcy nie mieli najwyraźniej żadnego pomysłu na zróżnicowanie jeszcze następnych frakcji, którym już nie mieli by nawet jakich bonusów przydzielać nie wspominając o jakichś unikatowych jednostkach.

Eee, przecież przy Shogunie 2 wcale kierunku nie zmienili? Jest taki, jaki był od początku. Jak najprościej? Shogun 2 to akurat chyba najtrudniejsza (licząc bez modów) odsłona serii.

Napisałem że nie podoba mi się kierunek ogólnie, a shogun potwierdził moje najgorsze obawy.

Shohun najtrudniejszy? No toś mnie rozbroił :lol:, co mało komu się udaje (szczególnie o tej porze). Pomijając fakt że bitwy opierają się o najprostszą z możliwych wersję kamień/papier/nożyczki to AI robi większość armii samych ashigaru, którzy przważnie po 30 sekundach walki zaczynają uciekać i zaczyna się standardowa rzeź.

Kampanię można przejść w kilka godzin grając w większości z autoresolve.

Co do Japonii, jak już pisałem nie znam się na jej realiach i nie zależy mi na tym (pomijajac już to że nie jaram się japończykami/koreańcami jak robi to dziś wiele osób, to mało mnie interesuje kultura tamtego rejonu świata).

Tym niemniej miałem prawo oczekiwać świetnej gry po porzednich częściach, a dostałem grę w najlepszym wypadku dobą jeśli nie dostateczną.

Do tego z tego co piszą na TWcenter to Shogun jest trudniejszym w modowaniu od poprzednich części (dla ścisłości -rome / m2), gdzie modderom udało się zrobić takie cuda jak SS (który jest lepszy od wszystkich dotychczas wydanych gier z serii TW razem wziętych... paradoks) czy ThirdAge, który robi 100% remake gry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shohun najtrudniejszy? No toś mnie rozbroił :lol:, co mało komu się udaje (szczególnie o tej porze). Pomijając fakt że bitwy opierają się o najprostszą z możliwych wersję kamień/papier/nożyczki to AI robi większość armii samych ashigaru, którzy przważnie po 30 sekundach walki zaczynają uciekać i zaczyna się standardowa rzeź.

Kampanię można przejść w kilka godzin grając w większości z autoresolve.

Ja się akurat w tym momencie zgadzam z Demiliszem - "Shogun II" jest dość trudną grą (chociaż za najtrudniejszą wciąż uważam"pierwszego" "Medievala"). Nie chodzi o prowadzenie bitew i oblężeń. W segmencie RTS ta seria nigdy nie przedstawiała poprawnie działającego AI - posunięcia komputera zawsze były dość irracjonalne i (najczęściej) pozbawione logiki. Co innego mapa strategiczna. Tutaj sporo się pozmieniało od premiery "Rome'a" czy "Medievala II" i bynajmniej nie mam na myśli oprawy wizualnej. Wraz z premierą "Napoleona" w pewnym sensie nastała nowa jakość. Komputer nie zachowywał się już jak skończony imbecyl i faktycznie stał się godnym przeciwnikiem (szczególnie na wyższym poziomie trudności). Przejawiało się to choćby poprzez częste zastawianie zasadzek, kumulowanie wojsk pod wspólnym sztandarem w obliczu naszej armii, wycofywanie się wojsk w momencie naszej przewagi, atakowanie wybranych, ważnych dla gracza miast, próbę uprzedzenia naszego szturmu na miasto (wróg już nie chował się za murami, nie przyglądał się jak nasi wojacy pustoszą jego włości tylko stawał do walki). Sojusze faktycznie nabrały właściwego znaczenia - sygnatariusze danego paktu wspierali się nawzajem, łączyli siły, atakowali kilka naszych miast na raz itp. a nie to co np. w "Medieval'u" - gram Anglią, Niemcy mają sojusz z Francją a ja jeżdżę po tej ostatniej jak po łysej kobyle bez jakiejkolwiek sensownej reakcji ze strony Cesarstwa (dyplomatyczne noty nie uratują raczej partnerskiego królestwa). Takie rzeczy w "Napoleonie" nie miały racji bytu. "Shogun II" natomiast wzmocnił powyższe schematy - kozaczenie na mapce strategicznej, gdzie armie wrogów stoją jak słupy soli lub gdzie jakieś militarne ochłapy atakują moją pełną armię, na szczęście należą już do przeszłości. Moim zdaniem właśnie na tym polega trudność "Shoguna II".

Co do Japonii, jak już pisałem nie znam się na jej realiach i nie zależy mi na tym (pomijajac już to że nie jaram się japończykami/koreańcami jak robi to dziś wiele osób, to mało mnie interesuje kultura tamtego rejonu świata).

Tym niemniej miałem prawo oczekiwać świetnej gry po porzednich częściach, a dostałem grę w najlepszym wypadku dobą jeśli nie dostateczną.

Ja tez nie "jaram się japończykami/koreańcami" ale akurat w moim przypadku nie ma to żadnego przełożenia na odbiór "Shoguna II". Podobnie jak takie czy inne zainteresowanie Japonią w ogóle. Każda gra ma swoje wady ale akurat najnowsza cześć Total War jest bardzo solidnym produktem; graficznie, audialnie czy gameplay'owo.

Do tego z tego co piszą na TWcenter to Shogun jest trudniejszym w modowaniu od poprzednich części (dla ścisłości -rome / m2), gdzie modderom udało się zrobić takie cuda jak SS (który jest lepszy od wszystkich dotychczas wydanych gier z serii TW razem wziętych... paradoks) czy ThirdAge, który robi 100% remake gry.

Co ma do tego wszystkiego modowanie? Abstrahując już od tego, że od premiery "Empire", mimo obietnic i zapewnień ze strony CA, graczom nadal nie zostały udostępnione narzędzia moderskie. Na tym właśnie polega owa "trudność" w modowaniu. Jedynie co daje się przerobić to avatary formacji militarnych czy skórki jednostek. Akurat dla mnie przerobienie takiego "Shoguna II" nawet w stylu SS nic by nie wniosło. Tak gra po prostu do mnie nie przemawia - nie wciąga do zabawy. Żaden mod tu nie pomoże.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się akurat w tym momencie zgadzam z Demiliszem - "Shogun II" jest dość trudną grą

Po przeczytaniu tej części twojego posta mam wrażenie, że graliśmy w zupełnie inną grą. Ja podczas 2 kampanii w podstawowym Shogunie II zostałem może 4 albo 5 razy zaatakowany (atak na miasto) i do tego te ataki odparłem 2 jednostkami + jednostkami z garnizonu...

Poza tym jak już pisałem, AI tworzy głównie siły Ashigaru których może mieć i 3 pełne stacki kontra mój jeden samurai i nie zabije nawet połowy mojej armii...

Do tego ogromną siłą dysponują tu łucznicy (co akurat w ogóle mi nie przeszkadza, bo uwielbiam łuczników, ale skoro mowa o trudności...) - 2 jednostki bow ashigaru robią pogrom nawet jednostce dobrze opnacerzonych samurajów. Ze 1 stackiem który miał 8 jednostek monk łuczników z maksymalnymi bonusami do celności + trochę naginata/katana samurajów i kawalerii + przynajmniej 2 armaty mogłem praktycznie przejść całą mapę i niszczyć każdą napotkaną armię bez większych strat

Tak samo ma się to zresztą z bitwami morskimi - wystraczy szybko wybudować Naaban Trade Port, zbudować 4 Naaban Ships (a najlepiej złapać jeszcze) The Black Ship (ciekawe czy pływał nim Jack Sparrow :cool: ) i nasza "flota" jest niezatrzymana.

Jeśli ktoś chce naprawdę TRUDNEJ gry, to polecam "Darth Mod" do shoguna 2. Znefrowani łucznicy (aż za bardzo), dużo lepsze BAI, CAI (teraz co chwile wpadamy na full stacki z dużą ilością samurajów). Także morale zostało bardzo mocno podniesione, nie da się już tak łatwo wystraszyć całej armii wroga i wytłuc podczas ucieczki. Statki nie pływają już po morzu jak motorówki.

Osobiście już na nim nie gram, wolę łatwiejszą rozgrywkę :P Ale dla hardkorów to coś idealnego.

Co ma do tego wszystkiego modowanie? Abstrahując już od tego, że od premiery "Empire", mimo obietnic i zapewnień ze strony CA, graczom nadal nie zostały udostępnione narzędzia moderskie. Na tym właśnie polega owa "trudność" w modowaniu. Jedynie co daje się przerobić to avatary formacji militarnych czy skórki jednostek. Akurat dla mnie przerobienie takiego "Shoguna II" nawet w stylu SS nic by nie wniosło. Tak gra po prostu do mnie nie przemawia - nie wciąga do zabawy. Żaden mod tu nie pomoże.

Nie tylko brak narzędzi. Większość plików jest ponoć mocno zakodowana (nie znam się dokładnie na tym, streszczam tylko co tam pisali), mało tego zasoby gry są bardzo ograniczone (np możliwa ilość frakcji, jednostek itd).

A modowanie ma do tego tyle, że praktycznie każda gra z modami jest przynajmniej 2x lepsza niż bez (super przykładem jest oblivion, który po odpowiednim napchaniu modów wygląda teraz przynajmniej jak nadchodzący Skyrim). Taki Medieval 2 który z powodu malutkiej mapy jest grą może na 7/10 to już po przerobieniu go na SS zasługuje IMO na 9+/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wyobrażasz sobie w rzeczywistości armię (w odpowiedniej dekadzie) która mogła by obsadzić CAŁY mur wokół tak wielkiego miasta jak np. Rzym? Natomiast kwestia czy całe miasta powinno znajdować się w obrębie murów to już inna sprawa.

Nie musi to być Rzym, ale skoro tak stawiasz sprawę to jak rzeczywiście wyglądały oblężenia średniowiecznych miast w Europie? I jak mają się do nich oblężenia rodem z feudalnej Japonii? Celujemy w realizm czy nie? To, że teraz budowle znajdują się na mapie kampanii uważam za wielki plus, choć mogliby jeszcze wiele usprawnień dodać [uwaga, dygresja]

i np. spalenie farm skazało by obrońców na siedzenie na zapasach ryżu, który z kolei kurczyłby się i trzeba byłoby wydzielać racje (można byłoby wprowadzić model żywnościowy z Twierdzy), przecinanie linii zaopatrzeniowych związane z żywnością i posiłków militarnych... Gra ma od groma niewykorzystanego potencjału pod tym względem

. Popraw mnie, jeśli się mylę, ale w zamku są zlokalizowane odpowiednie "szopy" (np. dojo mieczników, świątynia), jeśli je uprzednio wybudowano i da się je uszkodzić bronią oblężniczą/wybuchową/podpalającą (ja je czasem niszczyłem z dział przez przypadek)?

Shohun najtrudniejszy? No toś mnie rozbroił :lol:, co mało komu się udaje (szczególnie o tej porze). Pomijając fakt że bitwy opierają się o najprostszą z możliwych wersję kamień/papier/nożyczki to AI robi większość armii samych ashigaru, którzy przważnie po 30 sekundach walki zaczynają uciekać i zaczyna się standardowa rzeź. Kampanię można przejść w kilka godzin grając w większości z autoresolve.

Zależy od poziomu trudności i umiejętności gracza. 26,8% graczy udało się wygrać kampanię na najłatwiejszym poziomie trudności, czyli tyle osób dało radę ukończyć kampanię poprzez zrealizowanie jej celów. Częste tematy z prośbą o pomoc dotyczyły właśnie jak wygrać kampanię. W innych tematach gracze opisywali, że początkowo nie dawali rady pokonać komputera na poziomie normalnym. Sam widziałem armie złożone w większości z samurajów. Także i takie, które ciężko było rozbić. Na poziomie trudnym gra oferuje najlepszy chyba wskaźnik zabawy do wymagań. Uważam, że do tej pory jest to najtrudniejsza (ew. najbardziej wymagająca) z odsłon serii. Zgodzę się jednak, że w dalszym ciągu wiele rzeczy można usprawnić pod kątem zachowania i mechaniki, a wiele wymaga patcha na obecnym poziomie.

Co do Japonii, jak już pisałem nie znam się na jej realiach i nie zależy mi na tym (pomijajac już to że nie jaram się japończykami/koreańcami jak robi to dziś wiele osób, to mało mnie interesuje kultura tamtego rejonu świata).

Mam podobne podejście do realiów i wytworów tej kultury (np. manga i anime), ale mimo to w grę jakoś się wgryzłem i nawet mi się podobało (czego się po tej kulturze nie spodziewałem). Jednak musisz brać pod uwagę, że jeśli kultura jest inna to sposób prowadzenia walk (choćby oblężeń) i innych rzeczy może się różnić od europejskich zwyczajów. Stąd twoje zastrzeżenia względem oblężeń wydają się być niezbyt trafione. Nie należy wymagać pewnych rzeczy i czynić zarzutów tam, gdzie nie ma na nie miejsca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie musi to być Rzym, ale skoro tak stawiasz sprawę to jak rzeczywiście wyglądały oblężenia średniowiecznych miast w Europie?

No cóż nie musi to być Rzym, ale może być Venecja czy Konstantynopol :)) W Medievalu te miasta tylko zaczynają jako większe (i mają chyba sporo większe tępo rozwoju) ale wszystkie miasta mają możliwość osiągnięcia takiego samego poziomu (z resztą w rzeczywistości też miały, tylko im się nie udało :) ). Nie wydaje mi się więc możliwe obsadzenie dokładnie calutkich murów tak ogromnego miasta. Co innego małej wioski czy zamku. I tu pojawia się moje pobożne życzenie względem trójki - większe zróżnicowanie. Niech małe wioski będą na prawdę małe, a duże miasta na prawdę ogromne.

Mam tez nadzieję że zostanie zmieniony kiedyś schemat stacków (ewentualnie niech zostaną powiększone). Bez sensu było by trochę wepchanie wszystkich jednostek w jednego stacka ale z 2 strony jak dobrze wiemy, bitwy i armie średniowieczne bywały ogromne (pod grunwaldem ponad 100 tysięcy) a im późniejszy wiek tym większe. Ograniczanie nas więc do ok. 3 tysięcy jednostek jest nie w porządku.

I tu właśnie kolejna sprawa - wolałbym móc prowadzić bitwy z udziałem dziesiątek tysięcy modelów takich jak w medievalu dwójce czy nawet jedynce, niż kilku set / kilku tysięcy takich jak w shogunie II (większych i ładniejszych, za to bardziej zasobożernych i mniej zróżnicowanych).

Co do poziomu trudności i umiejętności to może masz rację. Ja sam nie jestem jakimś geniuszem wojennym, raczej wolę grać w relaksujące lajtowe kampanie na Normal. Z ciekawości jednak próbowałem Legendarnego poziomu trudności i nie było wcale tak źle, wszystko szło podobnie jak na normalnym tyko trochę wolniej. Dopiero po wgraniu Darth Moda na Legendarnym dostałem ogromne baty od komputera, co wynikało głownie z tego, że moja taktyka była bardzo mocno oparta na łucznikach którzy zostali tam strasznie osłabieni. Jednak po nowszej wersji która trochę ulepszała łuczników i zmianie strategii walki i tak kampania szła ładnie do przodu (choć już nie tak gładko :) ).

Jak dla mnie na razie najwyższy poziom trudności TW prezentuje Medieval 2 + SS + BG(+RR/RC). Szczególnie ten ostatni to jest tragedia dla gracza, przez większość gry musimy opierać się na jednostkach chłopów i innych słabych jednostkach (i łucznikach którzy zadają 1 obrażenia) podczas gdy AI ma jednostki feudalne (w tym ciężkie rycerstwo konne) niekiedy już po kilkunastu/dziesięciu turach...

Ja rozumiem że sztuka wojenna była inna w europie i japoni. Ja zarzucam oblężeniom Shoguna nie to że są inne, tylko że bronimy "niczego" (nie ma żadnych domów, miasta) i ułatwienia - cięzko uzbrojeni samurajowie wspinający się niczym ninja po niemal pionowej ścianie skalnej czy każda jednostka posiadająca broń do niszczenia bram.

Pomysł na zapasy żywności całkiem niezły, ale system z twierdzy chyba by się tu nie sprawdził.

Zamki mają przecież jakiś limit ile czasu mogą się utrzymywać oblężone i po którym obrońcy wychodzą do walki poza mury z obniżonym morale. Można by to tylko usprawnić tak, że im większa armia, tym krótszy czas oczekiwania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak dobrze wiemy, bitwy i armie średniowieczne bywały ogromne (pod grunwaldem ponad 100 tysięcy) a im późniejszy wiek tym większe. Ograniczanie nas więc do ok. 3 tysięcy jednostek jest nie w porządku.

I tu właśnie kolejna sprawa - wolałbym móc prowadzić bitwy z udziałem dziesiątek tysięcy modelów takich jak w medievalu dwójce czy nawet jedynce, niż kilku set / kilku tysięcy takich jak w shogunie II (większych i ładniejszych, za to bardziej zasobożernych i mniej zróżnicowanych).

Pod Grunwaldem nie było 100, ale około 60 tysięcy żołnierzy, a to spora różnica. Co do tego, że "im późniejszy wiek tym większe", też się nie zgodzę: zerknij na Lipany (10 lat po Grunwaldzie, krucjata, armie zdecydowanie mniejsze) albo Pawię (1525 rok, nieco ponad 35 tysięcy żołnierzy)

Poza tym dowodzenie kilkudziesięciotysięczną armią jest bardzo niewygodne, w końcu taki bajzel jak pole bitwy trzeba umieć szybko ogarnąć. Ponadto żaden komputer nie działałby płynnie przy takim obciążeniu, w końcu w pewnym sensie każdą jednostką trzeba kierować z osobna.

Może się czepiam, ale są to rzeczy, na które zwróciłem uwagę - jak się gdzieś mylę, to mnie poprawcie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż nie musi to być Rzym, ale może być Venecja czy Konstantynopol ) W Medievalu te miasta tylko zaczynają jako większe (i mają chyba sporo większe tępo rozwoju) ale wszystkie miasta mają możliwość osiągnięcia takiego samego poziomu (z resztą w rzeczywistości też miały, tylko im się nie udało ). Nie wydaje mi się więc możliwe obsadzenie dokładnie calutkich murów tak ogromnego miasta. Co innego małej wioski czy zamku.

W takim razie ponownie muszę spytać o oblężenia, choćby Rzymu przez Galów i Konstantynopola przez Turków. Czy w obronie uczestniczyli wszyscy mieszkańcy? Czy obsadzano całe mury? To są dosyć istotne pytania, bo definiują istotę naszego sporu odnośnie oblężeń w sensie odwzorowania rzeczywistości przez serię. Chyba możemy się zgodzić co do tego, że większość miast w Europie to miasta typu miasto z zamkiem lub samo miasto otoczone murami, które było w stanie bronić mieszkańców.

Mam tez nadzieję że zostanie zmieniony kiedyś schemat stacków (ewentualnie niech zostaną powiększone). Bez sensu było by trochę wepchanie wszystkich jednostek w jednego stacka ale z 2 strony jak dobrze wiemy, bitwy i armie średniowieczne bywały ogromne (pod grunwaldem ponad 100 tysięcy) a im późniejszy wiek tym większe. Ograniczanie nas więc do ok. 3 tysięcy jednostek jest nie w porządku.

Myślę, że usunięcie limitu kart (bez sensu jest walczyć dwiema armiami przeciwko jednej na mapie bitwy) i dodanie limitu zapasów/zaopatrzenia by się sprawdziło: trzeba byłoby kontrolować gospodarkę, dbać o linie zaopatrzenia i rozprowadzać siły, żeby nie zeżarły wszystkiego z jednego miejsca. Dodałoby to także smaku poprzez taktykę spalonej ziemi, łupienie farm wroga w celu zdobycia żywności, itp. Możliwości są. Pytanie o mechanikę, grywalność i wolę wprowadzenia czegoś takiego.

Ja rozumiem że sztuka wojenna była inna w europie i japoni. Ja zarzucam oblężeniom Shoguna nie to że są inne, tylko że bronimy "niczego" (nie ma żadnych domów, miasta) i ułatwienia - cięzko uzbrojeni samurajowie wspinający się niczym ninja po niemal pionowej ścianie skalnej czy każda jednostka posiadająca broń do niszczenia bram.

Właśnie dlatego mówię o specyfice Japonii. Ile zamków w Japonii to miasta-zamki na modłę europejską (ponoć były i takie w Japonii, chyba dotyczy to fortec Ikko Ikki), a ile to właśnie drewniane fortece w strategicznych punktach, które "bronią niczego"? I czemu uważasz, że jednostki nie powinni niszczyć ogniem bram? Odnośnie ninja-samurai-spidermanów to też bym nie przesadzał. Z jakich materiałów była zrobiona zbroja samuraja i czy nie mógł się w niej wspinać na mury? Z tego co mi wiadomo, choć mogę się mylić, dlatego poprosiłem Trymusa o wskazanie źródeł na te tematy, oblężenia w Shogunie 2 zrealizowano całkiem nieźle pod względem historyczym i choćby dlatego ciężko mi mieć do nich jakieś zastrzeżenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długosz w swoich "Rocznikach" które zawierają najpełniejszy, znany opis bitwy grunwaldzkiej ? zanotował tylko liczbę zabitych i wziętych do niewoli nieprzyjaciół: Zginęło w tej bitwie 50 tysięcy wrogów, a 40 tysięcy dostało się do niewoli.

Kiedyś jak uczęszczałem do szkoły to pamiętam dobrze że w podręczniku do historii pisało siły polskie/litewskie ok. 60 tyś, krzyżackie ok. 50 tyś.

Mi się wydaje że te niskie liczby podawane powodowane są tym, że wlicza się tylko żołnierzy i rycerstwo, czli wojsko "profesjonalne", nie licząc giermków i innych "służących" którzy w bitwie też brali udział.

Co do tego "później" miałem na myśli takie później jak bitwa pod Wiedniem, a nie 20 lat później :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...