Skocz do zawartości

Vlauer

Forumowicze
  • Zawartość

    297
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez Vlauer

  1. Vlauer
    George Watsky jest 23-letnim studentem Emerson College, który zasłynął poprzez swoje osiągnięcia artystyczne jako poeta, m. in. przez wygranie licznych "poetycznych potyczek" (ang. "slam poetry"), wzięcie udziału w Ellen Degeneres Show 2 razy, oraz udział w programie na żywo w Fox jako jeden z trzech poetów w uroczystości uczczenia osiągnięć Russela Simmonsa.

    Watsky zaczął interesować się rapem 2 lata temu, kiedy wydał swój pierwszy album "Watsky" na iTunes, który oprócz dobrego popytu osiągnął miejsce #7 na najczęściej sprzedawanych płytach hip-hopowych. Prawdziwą popularność Watsky zyskał dopiero po opublikowaniu filmiku "
    ", w którym zwraca on uwagę na swoją charakterystyczną cechę, czyli wściekle szybki flow (swoją drogą, niejaki MC Silk przebił go szybkością, i polaczki zaczęły rzucać hejty w jego kierunku, znakomity pokaz kultury), i od tamtego momentu zainteresował się nim reżyser Alan Gwizdowski, który wspólnie z Watskim kręci videoklipy do jego twórczości.
    /profesjonalizm
    Na chwilę obecną Watsky jest moim ulubionym białym raperem. Jego świetne flow (które jest w sam raz na granicy zrozumienia szybkościowo) oraz znakomite teksty, mówiące po prostu o życiu, zrobiły na mnie ogromne wrażenie, dlatego postanowiłem podzielić się jego nowym dziełem, czyli mixtape'm "A New Kind Of Sexy", głównie złożonym z Watskiego piszącego własne teksty do zapożyczonych podkładów (dlatego też zapewne jest darmowy). Mixtape jest do ściągnięcia tutaj. Miłego słuchania!
  2. Vlauer
    Moi znajomi rzeczą często, iż sen jest dla słabych (bo newb #1235123 z Bad Company sam się nie zabije, oraz naiwnie pushująca Soraka sama się nie zgankuje, itd.). Nie zaliczam się do nich, ale siedzę teraz przy kompie, gdyż sen nie ma sensu, kiedy za 3 godziny mam pociąg, byłbym bardziej zmęczony śpiąc te dwie godziny, niż teraz, kiedy siedzę przed komputerem znajomego, szukając sobie zajęcia. Wieczorem, na szczęście i nieszczęście, człowieka nachodzą refleksje.... Cholera, super. Tyle z mojego dzielenia się refleksjami, nadchodzi burza. Ale hej! Wynagrodzę wam to jutro, towarzysze, dzieląc się niesamowitym albumem rapowym, udostępnionym za darmo. Trzymajcie się.
  3. Vlauer
    Ta gra, swoją premierą, wywołała w roku 1997 burzę i efektywnie spopularyzowała gatunek jRPG jeszcze bardziej. Wkrótce po wydaniu zyskała ona tysiące wręcz ortodoksyjnych fanów oraz renomę klasyka. Na przekór, zacząłem grać w FF VII z zamiarem ujawnienia wszelakich błędów w grze tak chwalonej pod niebiosa przez "fanbojów". I w sumie, jest to chyba jedyny raz, kiedy mogę powiedzieć, że cieszę się, iż zawiodłem.

    "EX-Soldier?! I don't trust ya!"

    Final Fantasy VII zostało wydane przez firmę dziś znaną jako Square Enix, która poza serią Final Fantasy (która narodziła się w roku 1987 i wciąż trwa!) słynie też z serii Dragon Quest oraz (od paru lat) serii Kingdom Hearts. Wracając do FF VII. W grze wcielamy się w enigmatycznego najemnika Clouda, który za namową jego przyjaciółki Tify, dołącza do grupy rebeliantów znanej jako AVALANCHE, która staje naprzeciw monopolu firmy Shinra (do której wcześniej należał jako elitarny żołnierz), która wyniszcza planetę, zarabiając poprzez wysysanie z niej Strumienia Życia (eng. Lifestream) i przerabiania go na energię Mako oraz Materię. Na początku udział Clouda w AVALANCHE ogranicza się do pomocy przy akcjach bombowych w celu wysadzaniu reaktorów Mako w Midgarze (największe miasto ze świata FF VII podzielone na Sektory, gdzie znajduje się siedziba Shinry), a później robi się jeszcze gorącej... Mimo momentalnej niejasności fabuły (osobiście nie do końca pojąłem 2 wątków spod końca gry), jest ona zdecydowanym plusem siódmej części FF.



    Midgar - miasto zanieczyszczone bardziej niż wszystkie polskie górnicze miasta razem wzięte.

    "I can't protect anyone...."

    Dobra fabuła nie jest zła, jak to mówią, ale czym byłaby ona sama bez wyrazistych postaci, które dołączają do protagonisty i AVALANCHE podczas podróży. Mamy skromną dziewczynę, hodującą kwiaty w zanieczyszczonych slumsach, czarnego członka AVALANCHE z bronią zamiast ręki (Stereotyp. Czarnego. Człowieka.), przetrwały okaz swojego gatunku wilka, starą przyjaciółkę Clouda.... Postaci jest 2, 3 razy więcej niż wymieniłem, ale nie chcę zdradzać za wiele, szczególnie przez powiązania fabularne niektórych z nich. Podoba mi się to, że nawet jeśli nie mamy ich aktualnie w drużynie (Cloud + 2 osoby do wyboru), dowiadujemy się o przeszłości każdej postaci oraz o jej charakterze, za co duży plus dla Square. Minus jednak moim zdaniem za osobowość Clouda, którego nieustannie dręczą wspomnienia i wina czynów z jego przeszłości. Nie mówię, że to źle, każdy z nas ma swoje na sumieniu, ale momentami Cloud tak podchodzi pod emo, że jest to nie do zniesienia, szczególnie, że dopiero pod sam koniec jego charakter tak naprawdę ulega zmianie (chociaż wciąż, nie widziałem ani razu, żeby się uśmiechnął).

    Tatatata-taaaa-taaa-ta-tada!

    Pozytywnie zaskoczył mnie też system walki, szczególnie, że nie jestem fanem walki turowej. W praktyce wygląda to tak: twoja drużyna walczy przeciwko, załóżmy, paru żołnierzom. Po wykonaniu swojego ruchu daną postacią trzeba odczekać parę sekund na ruch owej postaci (szybkość tur zależy w dużej mierze od szybkości postaci). Z racji tego, że przeciwnicy mogą atakować, kiedy ty czekasz (tu nie ma tur szachowych), także ciut refleksu może być wymagane, żeby szybko wyszukać Materię z leczeniem całej drużyny, zanim smok zrobi z ciebie puree. Co do Materii: jest to świetny i bardzo intuicyjny system korzystania z magii, który tylko urozmaica i dodaje do frajdy płynącej z gry. Ekwipunek każdej postaci (broń + pancerz) ma określoną liczbę miejsc na Materię. Po doczepieniu Materii w wybrane miejsce otrzymujemy podany czar, który rośnie w siłę ze zdobywanym AP (punkty zdobywane po walkach oprócz waluty "Gil" i doświadczenia) Nie dość, że jest to proste rozwiązanie, to w dodatku pozwala nam eksperymentować z postaciami w celu złożenia jak najsilniejszej drużyny. Istotne w walce są również Limit Break'i, czyli potężne ataki, z których możemy skorzystać, gdy jedna z postaci odniesie wystarczająco duże obrażenia, z czego większość postaci ma ich ok. 7 (w 4 poziomach Limitu, większy poziom = większe obrażenia, jak i konieczność przyjęcia większej ilości obrażeń).



    Ostatni Limit Clouda. Niektórzy powiedzieliby "fizycznie niemożliwy!", ja stwierdzam "absolutnie rewelacyjny".

    Gold Saucer!

    Ważnym czynnikiem urozmaicającym gameplay w FFVII są mini-gry, które często wplecione są w co ważniejsze wydarzenia fabularne (np. ucieczka z siedziby Shinra, wspinaczka po stoku), oraz wiele, wiele atrakcji czekających w Gold Saucer, parku zabaw, przez który przewinie się fabuła i do którego będziemy mogli później zaglądać, kiedy chcemy. Jako, że jak wiadomo, FF VII jest grą japońską, każda mini-gierka jest dopięta na ostatni guzik, niektóre są dynamiczne, a inne wymagają pomyślunku, chociaż wszystkie mają jedną wspólną cechę: są naprawdę grywalne, za co plus.

    Estuans interius, ira vehementi....

    Grafika, jak na PS1, była lepiej, niż przyzwoita (oparta na polygoniastych figurach), to właśnie ścieżka dźwiękowa z FF VII przyciągnęła uwagę i uszy graczy. Jest ona moim zdaniem najlepszym soundtrackiem, jaki został kiedykolwiek skomponowany (przez Nobuo Uematsu) dla gry. Każdy utwór skomponowany do tej gry idealnie pasuje do sytuacji, w jakiej go słyszymy: Cosmo Canyon - puszcza, Aeris's Theme - smutek, Still More Fighting - epicka kontrontacja..... Krótko podsumowując: nawet jeśli nie masz zamiaru zagrać w FF VII w przyszłości, to przynajmniej sprawdź soundtrack. Stawiam miliony gil przeciwko orzechom, że nie pożałujesz.

    Bierz w ciemno!

    Osobiście, mam pewną swoją małą klasyfikację, która odróżnia gry świetne (np. Halo) od wspaniałych (np. Metal Gear Solid). W dobrą grę możesz grać godzinami, zarywając noce i świetnie się przy tym bawiąc. W gry wspaniałe z kolei się nie gra. Je się przeżywa. Wyczytujesz każde słowo, każdą linijkę dialogu pojawiającą się na ekranie, potrafisz stanąć w miejscu i zasłuchiwać się w znakomitą muzykę grającą w danym obszarze (Cosmo Canyon <33333) i rozmyślasz o niej też w czasie wolnym. I do takich gier właśnie zalicza się Final Fantasy VII. I mimo tego, że nie jest ona "best gaem evarrrrr", tak jak uważa większość fanbase-u FFVII, to jest ona dziełem znakomitym, w które warto zagrać nawet dzisiaj.



    [Mała notka co do świata i klimatu: Z racji tego , iż jest to gra japońska, realia, niektóre zachowania, dialogi i zachowania ludzkie mogą niektórych odstraszać, ale prawda jest taka, iż poziom japonizacji gry (czy to słowo w ogóle istnieje?) nie jest aż taki wysoki, przez co w grę mogą grać też osoby brzydzącę się tymi klimatami (jak np. ja, nie znosiłem DMC4)]

    Plusy:

    +to nie jest gra, to przeżycie
    +mini-gry
    +znakomity soundtrack
    +zawiła, choć zrozumiała, fabuła
    +urozmaicony system walki
    +postacie....

    Minusy:

    -....poza Cloudem będącym często na skraju emo
    -niektóre wątki w fabule nie są jasno wyjaśnione
    -japoński klimat (ale to tylko w przypadku, jeśli nienawidzisz go z całego serca)


    Ocena: 9+/10
  4. Vlauer
    Już od jakiegoś czasu zacząłem zagłębiać się w popularny cykl Final Fantasy, grając w najlepsze w część siódmą (recka gwarantowana, jak przejdę) i Dissidię na PSP. I nawiązując do tego oto cyklu, postanowiłem wymienić tutaj swoje ulubione utwory z całej serii (i ich ew remiksy z Dissidii):

    Miejmy to już za sobą. Co prawda mimo tego, że uważam, iż OWA to wspaniały utwór, to denerwuje mnie jego nadużywanie w każdej grze z cyklu FF (lub i poza), gdzie Sephiroth pojawia się tylko na scenę, lub dwie (np Kingdom Hearts). Swoją drogą, SEPHIROTH JEST PRZECENIANY! LUDZIE.

    Intensywny, 8bitowy utwór. Wielka szkoda, że remix z Dissidii w tym przypadku nie jest w połowie tak wyrazisty jak oryginał, gdyż trąbki są boskie.

    Myślę, że wystarczy, jak powiem, że ta piosenka przywróciła mi motywacje i chęci, by grać na gitarze.

    *Dissidiowa wersja zaczyna się od 1:40* Uważam, że jak na walkę z wiedźmą, która ma absolutną kontrolę nad czasem, ten kawałek pasuje zna-ko-mi-cie.

    Rewelacyjny remix 8bitowego oryginału (część, kiedy zaczynają bić dzwony).

    brb, worshipping satan

    Muzyka grająca podczas walki z imperatorem, który okaleczył cię, jak byłeś mały, zabił twoich rodziców i spalił twoją rodzinną wioskę. [/clicheoverload]

    Kefka. Prawdopodobnie najoryginalniejszy i najlepszy antagonista z całej serii Final Fantasy. Zabił Boga, ZNISZCZYŁ ŚWIAT, niszczy rzeczy tylko i wyłącznie dla przyjemności, a pomimo to jego rozumowanie jest dość logiczne ("Why create, when it will only be destroyed? Why cling to live, knowing, that you have to die?!").
    I na koniec jeden bonus z OST płytki Dissidii, piosenka, której nie ma w grze:
    http://www.youtube.com/watch?v=pLJB6Uxzl5s
    Jestem naprawdę zdziwiony, gdyż nie przepadam za takim poprockiem, a jednak bardzo lubię ten kawałek z jakiegoś powodu, hmmm.
    Na tym kończę moją listę ulubieńców, mam nadzieję, że utwory przypadły niektórym do gustu.
  5. Vlauer
    Dla każdego, kto ma dostęp do płatności przez Steam, gorąco zachęcam do kupowania! Przez 2 dni od 19:00 dzisiaj, Just Cause 2 kosztuje 6 euro, Metro 2033 7,50, a przyjemna gra indie gra Beat Hazard 1,75!
  6. Vlauer
    So, yeah, ostatnio zacząłem grać w Minecrafta....

    ..AAAAAAAAAAAAAARGH.
    Dawno nie widziałem potwora, który dosłownie sprawiałbym, żebym uciekał, albo stał w miejscu jak słup w strachu. Do wszystkich osób, grających w Minecrafta: jak walczyć z tymi zielonymi (___!___)?!
  7. Vlauer
    Cholera, nie wiem, czy to dobry znak, kiedy nastolatek o wieku niespełna 16 lat zaczyna odczuwać nostalgię. A jest ona głównie spowodowana tym, co lubiłem oglądać jako dzieciak, i jak cały przemysł bajek/kreskówek/programów dla dzieci się zmienił.
    http://www.youtube.com/watch?v=OfOACVCOJsM
    This was the shit. Nawet jeśli nie zwracaliśmy wtedy uwagi na fabułę (miałem 4 lata, żeby nie było), pierwsi Rangersi rządzili. Żałuję tylko tego, że seria doczekała się setki sequeli, z czego większość z nich była stanowczo poniżej średniej. Chociaż, muszę napisać, że był jeden wybijający się z tłumu wyjątek, a mianowicie seria Power Rangers SPD, która po prostu "kicks ASS"! (openingi SPD)

    *przygnieciony pod lawiną wspomnień* Inspectora Gadgeta uważałem przez długi czas za moją ulubioną bajkę z dzieciństwa. Bo jak tu nie uwielbiać mało kumatego inspektora, uzbrojonego w przeróżne gadżety? Właściwie, to można by go porównać z tą jego pierdołowatością do Detektywa Monka....
    http://www.youtube.com/watch?v=iOPtmp20Nq0
    Kolejny klasyk z dzieciństwa, Tajne Akta Psiej Agencji miało naprawdę rewelacyjne dowcipy. Fabuła była oparta na tym, że kontrabanda kotów próbowała sabotażami zniechęcić ludzką rasę do psów lub po prostu wykorzystać ją do swych własnych celów. Nie wspominając o tym, że wiele momentów to bardzo jawne odwołania do Jamesa Bonda.
    http://www.youtube.com/watch?v=rp8jKPr4y_4
    Kolejny opening do kreskówki z czasów, kiedy jeszcze były zabawne. Fabuła skupiała się głównie na piracie-nieudaczniku Jacku i jego pomagierze szczurze Snuku, który jak nijak nigdy nie mogli się wzbogacić i spłacić statku. Do diabła, nie mam bladego pojęcia, czemu tak genialne show zostało anulowane po 13 epizodach.
    http://www.youtube.com/watch?v=QUHmf7Y-9ww
    Ok, rozumiem, są kwestie gustu, nie każdy musiał lubić kreskówki, które mi się podobały. Ale TO jest wyjątek. 96,42% świata uwielbiało tą kreskówkę. Z żartów tam zawartych śmiał się każdy, dwie główne postacie, czyli nieustannie walczący ze sobą kot Tom i myszka Jerry, były znakomicie wykreowane. Zresztą, czy ta kreskówka miała jakiekolwiek wady? Wskażcie mi, jeśli jakieś widzicie, bo ja nie widzę żadnych.
    I teraz, na koniec, nasuwa się trochę dziwna konkluzja, no bo tak właściwie, to co sprawiło, że młodzieży do gustu zaczęły przypadać coraz to dziwniejsze bajki lub seriale z, grrr, Zakiem Effronem i Miley Cyrus? Co sprawiło, że taki plastik i aktorskie nic stało się popularne na skalę światową? Co myśleli ludzie z Disneya, nadając swojej stacji dopisek "XD"?!
    Ale na pocieszenie mogę powiedzieć, iż z tego, co się orientuję, wciąż można oglądać stare seriale i kreskówki nie tylko w sieci, ale również na kanale Jetix Play.
  8. Vlauer
    RRR, z góry ostrzegam, wpis pisany pod wpływem emocji.
    Nie-na-wi-dzę spoilerów. Zresztą, tak jak prawie każdy. Bo kto lubi mieć wykrakany niespodziewany zwrot akcji, który jest na końcu? Nikt, ew. osoby, które nie potrafią przejść jakiejś gry, a mimo to chce znać zakończenie utworu. Ok, zrozumiałe.
    Jestem właśnie w trakcie Professora Laytona: Unwound Future, póki co ostatniej gry z cyklu Laytona, wydanej na DS. Jest ona zdecydowanie najlepszą z serii, co mogę stwierdzić już po 4h obcowania z nią. Ma jeszcze więcej znakomitych postaci, i co najważniejsze, genialną fabułę. Oczywiście, będąc zafascynowany postaciami i fabułą, postanowiłem poczytać sobie jakieś informacje na Layton Wiki, logiczne. I tam wchodzę, zdziwienie: dlaczego jedna postać ma 2 imieni-
    CURVA MAĆ CO ZA IDIOTA UMIESZCZA TAKIE INFORMACJE W PIERWSZYM ZDANIU O POSTACI, KTÓRA OKAZUJE SIĘ BYĆ GŁÓWNYM ZŁOCZYŃCĄ?! CO ZA BARAN! KRETYN! IDIOTA! CYMBAŁ!
    /capsrage
    Grrrrrrr, zresztą, spróbujcie postawić się na moim miejscu. Czytanie zajesuper kryminał, gracie w inną rewelacyjną grę i chcecie o niej poczytać, a tam JEBUDU SNAPE ZABIJA DUMBLEDORA LAWL.

    Z góry przepraszam za wpis na bardzo niskim poziomie, zbudowany na agresji, no ale krzywa go mać!
  9. Vlauer
    Sweet Lord, not this movie..
    Oto Doug Walker, znany również jako That Guy With The Glasses (twórca kultowych filmów "in 5 seconds"), ale jego najbardziej znanym pseudonimem jest jednak Nostalgia Critic. Jego pseudonim wziął się stąd, iż zajmuje się on recenzją filmów starych i niesamowicie banalnych, ew. recenzując dobre filmy (od święta) i czasami podsumowuje on też swoje opinie w listach Top 11.

    Why Top 11? Because I like to go one step beyond...
    Wiedziałem już w zasadzie dość długo o istnieniu tego gościa, lecz zainteresowałem się nim dopiero niedawno i muszę stwierdzić, że jeśli jest się obeznanym w historii kina, by wyłapywać wszystkie jego aluzje i jeśli tylko zna się angielski na dobrym poziomie, to ten gość to GENIUSZ. Nawet jeśli filmy nie są moim hobby na co dzień przebija on w mojej opinii nawet AVGN-a, który jest notabene jego odzwierciedleniem, tyle że w stosunku do recenzji złych (i również starych) gier.
    Jak już mówiłem, moim zdaniem Krytyk to geniusz. Potrafi znakomicie obśmiać stare filmy pod względem słabego aktorstwa, czerstwych one-linerów, powtarzających się często cliche, itd. i w dodatku robić to w niesamowicie zabawny sposób.
    Podsumowując, uważam Krytyka za świetnego komika, krytykującego każdy drętwy film w zabawny sposób i każdemu, który nie miał jeszcze okazji go poznać, serdecznie polecam.
    http://www.youtube.com/watch?v=vITuxd10xqs
  10. Vlauer
    Z okazji tego, iż wiele krajów obchodzi w ten pochmurny dzień święto zwane Halloween, postanowiłem podzielić się z wami paroma, delikatnie mówiąc, fked up utworami z różnych gier. Osobiście polecam wstrzymanie się z przesłuchiwaniem do wieczora i ciemnego pokoju. Enjoy!

    Ach, River Twygz Bed. Jeden z popularniejszych niepokojących utworów krążących po sieci. Wow. Trudno spodziewać się takiej muzyki w grze Nint3nd0h.

    Muzyka wyciekająca z głośników, kiedy Rayman przemierza (własne tłumaczenie) Grobowiec Starożytnych. Najlepsze horrory nie powstydziłyby się tej muzyki.

    Słyszysz? To dźwięk twojej duszy, wychodzącej przez usta..

    Klimaty japońskich horrorów, ahoj.

    Mój osobisty "faworyt". Szczególnie faza trzecia.

    Absolutny klasyk i najpopularniejszy niepokojący kawałek na YT. NESS NESS NESS

    Kolejny kawałek z serii Mother, niesamowicie klimatyczny, szczególnie, gdy zna się fabularne tło tej walki.

    Walka z "maską zagłady" w Zeldzie.
    http://www.youtube.com/watch?v=eKX8iJQGCAY&feature=related
    Tu jest akurat kawałek, który mnie nie niepokoi, aczkolwiek wiedząc, że moich paru kumpli owszem... So, yeah.
    I to by było na tyle! Jeśli znacie jeszcze jakieś niepokojące utwory z gier, dajcie namiary w komentarzach. Aha, no i strasznego Halloween!
  11. Vlauer
    Ahhhhh ya ya yaaaah, ya ya yaaah, yaaah, ya yah.
    Ye-ye-ye-ye-yeh ye-ye-yeh ye-ye-yeh, oh hohohoh. *
    Ye-ye-ye-ye-yeh ye-ye-yeh ye-ye-yeh, oh hohohooooooooooo!
    -aaaaoooooh, aaaooo hooo haha
    Nah-nah-nah-nah-nuh-nuh, nah nuh-nuh, nah nuh-nuh, nah nuh-nuh, nuh-nah.
    Nah-nah-nah-nun, nun-ah-nah, nun-ah-nah, nah-nah-nah-nah-nah!
    Nah-nah-nah-nah-naaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaah! Dah dah daaaaaaaaah...
    Da-da-daaah, daaah, daa-daah.
    Lololololoooooooo! La la-laaaaaah, la la laah, lol, haha.
    Oh-ho-ho-ho-ho, ho-ho-ho, ho-ho-ho, oh-ho-ho-ho-ho!
    Oh-ho-ho-ho, ho-ho-ho, ho-ho-ho, lo-lo-loooo!
    AAIIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE-eee-eee-EEEE! *
    Luh luh lah, lah, lah-lah.
    Oh-ho-ho-ho-hoooooo!-BOPahdududuh-dah-dadudaaah!
    Da-da-daaah, daaah, daa-daah.
    Lololololo, lololo, lololol, la la la la yaah!
    Trolololo la, la-la-la, la-la-la-
    Oh hahahaho! Hahaheheho! Hohohoheho! Hahahaheho!
    Lolololololololo, lololololololol, lololololololol, lololo LOL! *
    Ahhhhh! La-la-laaah! La la-laaah, laaah, la-la.
    Oh-ho-ho-ho-hoooooo! La, la-laaaah, lalala, lol, haha.
    Lolololo-lololo-lololo, oh-ho-ho-ho-ho!
    Lolololo-lololo-lololo, oh-ho-ho-ho hooooooooooooooooooooo!
    (Nie każdy wpis musi być ambitny)
  12. Vlauer
    Zacznijmy od początku. Valve tworzyło dla graczy w TF-ie darmowe update'y przez 3, może i nawet 4 lata, także nic dziwnego, że postanowili wprowadzić do TF SKLEPIK, nie tak jak krzyczą wzburzeni gracze "mikrotransakcje", co jest słowem przesadzonym, mówiąc o TF.
    Kwestia balansu za kasę? KAŻDA broń może wciąż ci wypaść, bądź możesz ją skrafcić, czyli mówienie tu, że "ci bogaci będą mieli przewagę" ma tyle sensu, co wiewiórki na Venus. Jedyne, co jest za kasę, to farby, klucze do skrzynek (w których czają się rzadkie bronie/czapki), minigierka pojedynkowa (jedyna poważna strata), oraz czapki, czyli notabene zmiany tylko i wyłącznie kosmetyczne. Buffy przy ubieraniu setów broni? Śmiechem zabiję, te buffy są przynajmniej moim zdaniem bardzo mizerne i naprawdę nie wprowadzą do gry jakichś wyjątkowych zmian.
    Jedyne, o co jeszcze prosiłbym Valve, to dodanie sekcji czatu stworzonej na trade, byłoby naprawdę miło, bo ostatnio trochę syf robił się na czatach wszelakich przy ludziach chcących się zamieniać.
    Ostatni apel, tym razem do czytelników: przestańcie zawracać tyłek, trując i marudząc, że "niedobre Valve pokusiło sie o dodatkowy zarobek, RIP TF", bo jest to bzdurą.
    MYTH BUSTED!
  13. Vlauer
    Pokemony. Jakkolwiek popularne by nie były, ich blask z pewnością zblakł już przez te lata, co nie zmienia faktu, że ludzie wciąż o nich pamiętają. Oto parę zabawnych zdjęć nawiązujących do Pokemonów, znalezione w sieci. Enjoy!








    Polecam jeszcze komiks SUPER EFFECTIVE:
    http://www.vgcats.com/super/?strip_id=0
  14. Vlauer
    Witam, po tej stronie Vlauer, oraz gościnnie RamzesXIII. Zdecydowaliśmy się zrobić mały prezencik dla użytkowników forum, a mianowicie zrobić małą bitwę na coraz to ambitniejsze nutki z wszelakich gier wideo, z naszymi krótkimi komentarzami. Enjoy!
    - Super Mario RPG - Forest Maze

    Zaczynamy od wolnego tempa, a mianowicie od melodyjnej nutki, która
    leci w tle, kiedy Marian? próbuje odnaleźć drogę w Leśnym Labiryncie.
    Wynik wrzucenia klimatu, przyjemnej melodii i magii do dobrego
    miksera.
    - Jim Power in Mutant Planet - Title Theme

    Przyjemne, ale kontruję tematem głównym z innej platformówki, z Amigi
    tym razem. Muzyka w Jim Power, skomponowana przez Chrisa Huelsbecka,
    to unosząca włosy na karku symfoniczna epopeja, przy której ręka sama
    chwyta za pad, w oczekiwaniu na 16 bitową przygodę pełnym pyskiem.
    - Nie ma to jak pobudzająca melodia w klimacie budżetowego filmu akcji
    z kosmitami. (NOT IRONY)
    Contra - Base Theme

    Odpowiadam czymś podobnym, tym razem dwójka dzielnych komandosów
    przedziera się przez bazę wroga, eliminując przy tym populację
    średniej wioski oraz sztuczną inteligencję panującą nad kompleksem.
    Dodać do tego jeszcze taki "masterpiece" w tło = dynamiczny poziom
    murowany. (btw Czyżby na okładce zagościł gubernator Kalifornii wraz z
    Sylvestrem Stallone?)

    - Ech, gdyby ten duet rzeczywiście użyczył swych fizjonomii,
    mielibyśmy spokój od inwazji kosmitów na zawsze. A tak pozostaje mi
    odpowiedzieć innym tematem, w sam raz do ładowania kolejnych naboi w
    ufoli: At Doom's Gate z wiadomego dzieła Id.

    Doom - At Doom's Gate

    Czuć w nim wyraźną inspirację Metallicą (fani powinni rozpoznać w nim
    "No Remorse"), ale mało jaki kawałek w FPSie utrudnił mi granie z
    powodu headbangingu. Bow to the Lord of Kickass, worthless hound!
    - Dopiero zaczęliśmy, a ty już klasyki? VERY WELL.
    Persona 4 - The Battle for Everyone's Souls
    http://www.youtube.com/watch?v=QZlr20vW0g4
    Może nie jest to klasyk, ale na pewno utwór warty poznania. Na samym
    końcu Persony przychodzi nam walka z Nyx, grecką boginią mroku (matką
    Snu i Śmierci), której wynik zasądzi losami całego świata. Wiem,
    ograny temat, aczkolwiek uważam to za utwór, który w pełni daje to
    odczuć, na równi z potęgą i wielkością (dosłowną) Nyx.

    - Ok - przyznaję - zawyżasz poziom. Ale nie bój nic...
    Contra Hard Corps - The Hard Corps (Stage 1)

    Ten kawałek nawet nie wymaga covera - sam w sobie jest tak metalowy,
    że kark boli i bez dodatków. Gdyby każda gra akcji zaczynała się tak
    pieruńsko dynamicznym utworem, na świecie nie byłoby wojen. Za
    zbrodnię należy uznać natomiast, że Hard Corps nie ukazało się na
    żadnej innej platformie. RAWK ON!
    - Imponujące. Ale mam jeszcze parę ciastek w rękawie.
    No More Heroes - We Are Finally Cowboys

    Jest to muzyka, która gra podczas walki z ostatnim bossem No More
    Heroes, Henrym
    . I szczerze, czy można chcieć czegoś więcej,
    niż rewelacyjnej muzyki grając podczas walki dwóch czempionów na
    LASEROWE KATANY? I THINK NOT.
    - OWSZEM, MOŻNA.
    Metamorphic Force - Stage 1

    Na przykład przemieniać się w dzikie zwierzęta, i podczas burzy
    walczyć z jaszczurami i innymi dziwacznymi stworzeniami, a w tle
    akompaniowałby POWAR METALL i to w trakcie zaledwie pierwszego etapu.
    Bóg kiedyś zapyta szefów Konami, czemu nie skonwertowali tej gry na
    inne platformy, i lepiej żeby mieli dobrą odpowiedź.
    - TAKE THAT!!1
    Phoenix Wright - Cornered!

    Sytuacja: beznadziejna. Prawdziwy zabójca z uśmiechem złego gnoja nr
    #10 powoli wychodzi z sali rozpraw, twój klient ma już praktycznie
    gilotynę nad głową, kiedy nagle zauważasz najdrobniejszy szczegół,
    efektywnie rujnujący alibi winnego i wrzucający go do pierdla [z miną
    wściekłego psa #13]. Wrzaśnięcie komuś przez mic w DS-ie OBJECTION!
    jeszcze nigdy nie było takie satysfakcjonujące. (..Bo nie było nigdzie
    indziej. Hmph.)
    - Wierzę, że akcje rodem z Sędziny Anny Marii mogą być emocjonujące, a
    wtedy takiemu gnojowi można tylko zaśpiewać song na Game Over #1:
    Total Distortion - You Are Dead (Game Over Theme)
    http://www.youtube.com/watch?v=P6iT-lMgfAI
    Jeszcze z czasów gdy śmieszne gry były śmieszne, w zakręconej
    przygodówce Total Distortion walczyło się z Bogiem Heavy Metalu,
    Demonem Gitary i Wojownikiem Strun, który po wygranym pojedynku
    śpiewał nam właśnie takie coś. Schowajcie się ze swymi Brudal Legend -
    bo was Guitar Warrior dojrzy i zmasakruje!
    - Thought you were hot, guess what - you're not!
    Pokemon Red/Blue/Green - Champion Gary Fight

    Trzeba trochę ożywić atmosferę, by nam czytelnicy nie zasnęli. Choć
    zapewne nie każdy miał przyjemność przejść Pokemany na Gameboyu (JOKES
    ON YOU, RAMZES), to zapewne każdy, który doznał szału Pokemansów na
    własnej skórze kojarzy tą mendę, która utrudniała nam życie w jak
    najmniej odpowiednich momentach (btw
    http://www.halolz.com/2010/08/29/repels-effects-wore-off/) i kiedy w
    końcu mamy okazję wgnieść go w ziemię po raz ostatni,to arcydzieło
    leci w tle. SMELL YA LATER, DOUCHE. (albo GHEY, IDIOT, czy jak go tam
    nazwaliście)
    - JOEKS? ON MEH? AW U MISERABLE JAR OF PISS. TAEK DAT.
    Sunset Riders - Stage 1 BGM

    Jak to jest, że jedną z najlepszych gier o kowbojach zrobili
    Japończycy? Sunset Riders pięknie powiela klisze z westernów, w
    konwencji ekstremalnie grywalnej gry akcji, gdzie nawet 4 "kałbojów"
    może siać chaosów wśród wyjętych spod prawa. A ręka sama sięga po
    kolta gdy się słucha takiego podkładu muzycznego.
    - OH, SO WE'RE TALKING CLIMA NOW?
    River City Ransom - Boss Theme
    http://www.youtube.com/watch?v=uI4hC7G8BmA
    Pomijając absurdalną fabułę i realia, RCR to rewelacyjna gierka o
    przedzieraniu się przez 153 gangi, których JEDEN szef porwał twoją
    dziewczynę i uwięził w szkole. Ta muzyczka leci wtedy, gdy natrafi nam
    się trochu silniejszy przeciwnik. Ręka sama świerzbi, by uderzyć w
    najbliższy przedmiot twarzo-podobny.
    - To ja ZUPEŁNIE niepostrzeżenie zmienię klimacik, i zaprezentuję to:
    Hawkeye - Main Theme
    http://www.youtube.com/watch?v=-Wt2p1DLYDg
    Ten kawałek w mych uszach brzmi jak prawdziwa hard rockowa opera o
    nieznanym, niezwykłym świecie zamieszkanym przez stworzenia z granic
    wyobraźni. Czyli właśnie opisałem setting Hawkeye, klasyka z C64. A
    ten koleś z okładki znajduje się w "Ilustrowanym Słowniku Męskich
    Pojęć", pod słowem RADASS.

    - Better grab some cover for your head.

    Kirby 64 - 02
    http://www.youtube.com/watch?v=-G_gMtXQCCk&feature=related
    Czy kiedykolwiek ktoś z was spodziewałby się w grze, w której
    sterujesz milutką, różową kulką, że na końcu gry walczysz z UPADŁYM
    aniołem, który w dodatku KRWAWI? Ja na pewno się tego nie
    spodziewałem. Ten kawałek notorycznie pojawia się we wszelakich "Top
    10 muzyka z gier" na YT niewątpliwie nie bez przyczyny, potrafi
    naprawdę znakomicie podkreślić epikę tego starcia [cliche]o losy
    wszechświata[/cliche].

    - Gra z której pochodzi poniższy temat, wcale nie udaje że jest milutka. O nie.
    Blood - Father Time
    http://www.youtube.com/watch?v=INPse-VqHl4
    Soundtrack z Blood broni się zupełnie samodzielnie, bez gry, a temat
    "Father Time" jest tego najlepszym dowodem. To mogłoby się ukazać na
    jakimś black metalowym albumie, i nikt by nie miał pretensji. A ten
    dronujący wokal w 0:31 brzmi jak żywcem wyjęty z nagrań Sunn O))), a
    późniejszy dziecięcy śpiew, jęczące skrzypce i zimne klawisze...
    Eargasm.

    - Klimat gęstszy niż bagno.
    AND NOW THERE'S SOMETHING COMPLETELY DIFFERENT!
    Mushihime-sama Futari - Queen Larsa
    http://www.youtube.com/watch?v=bK3jmBOnfGY
    Komunikat z ostatniej chwili od Kapitana Oczywistego: Japończycy są
    dziwni. Queen Larsa uchodzi za najtrudniejszego bossa, jaki istnieje,
    i chociaż nie wiadomo, czy jest to prawdą, jedno jest oczywiste: jest
    ona jednym z najbardziej NIESPRAWIEDLIWYCH finałowych bossów w
    egzystencji. Ale za to jej utwór..... To jest coś, co powinno zostać
    zagrane na pogrzebie Slasha lub Zakka Wylde'a. Gitara jest silniejsza
    niż dwunastka w skali Beauforta, a te skrzypce... szaleństwo w
    pigułce.
    I tą piosenką kończymy nasz mały muzyczny "clash"! Mam nadzieję, że
    utwory dostarczyły wam wielu, ekhm, eargasmów i że bawiliście się przy
    tym tak dobrze, jak my przy pisaniu tego wpisu.
    [
    ]
  15. Vlauer
    Jeśli było cokolwiek, czego nie spodziewałbym się w Kirbym, to krew. Wtedy przyszedł 02 i zmiótł moje przekonanie. Równie dobrze nie spodziewałbym się w Kirbym metalu. Wtedy zacząłem walkę z Galacta Knightem... Tego trzeba posłuchać.
    http://www.youtube.com/watch?v=iR-vm_5ikMQ&feature=related
    HOLY S**T.
  16. Vlauer
    Ten, kto często grasuje po YT i jest zainteresowany tematyką gier bardziej, niż tylko wychodzących nowości wie, o kim mówię. GIYGAS, boss z gry Earthbound [AKA Mother] jest zdecydowanie najbardziej niepokojącym bossem, jakiego widziałem. Jego muzyka (jeśli można tak określić dźwięk w tle) i dialogi ("I...........feel..............HAPPY.") wcale nie ułatwiają sytuacji, tym bardziej, że jego druga forma PRZYPOMINA LUDZKI PŁÓD. Według informacji z internetu, Shigesato Itoi, twórca Giygasa, wymyślił Giygasa na podstawie traumy, której doświadczył z dzieciństwa (zobaczył w kinie przez przypadek scenę gwałtu, gdy miał parę lat), co czyni Giygasa jeszcze dziwniejszą i ciekawą postacią. Zresztą, samo pokonanie go jest wyjątkowo oryginalne. Giygas w grze jest opisany jako najczystsze zło, którego nie da się tak po prostu zabić, dlatego bohaterowie gry... za pomocą telepatii wzywają swoich bliskich do pomocy, i połączona moc modlitwy na samym końcu niszczy Giygasa. Zresztą, sami zobaczcie filmik z walki z Giygasem.
    OSTRZEGAM: NIE DLA WYJĄTKOWO STRACHLIWYCH OSÓB.
    http://www.youtube.com/watch?v=9gbG_gzgyJI...feature=related
    NESS NESS NESS NESS NESS NESS NESS NESS NESS NESS NESS NESS NESS NESS NESS NESS NESS NESS
  17. Vlauer
    "Know Your Meme" jest dość popularną serią na Youtube opowiadającą o historiach kryjącymi się pod danymi memami (meme - bardzo popularny filmik, fenomen internetu, cytat, seria obrazków, itp, np. demotywatory, DAJ KAMIENIA, choć w tej serii są tylko angielskie meme ), które pojawiły się w internecie, jak na przykład Keyboard Cat, Boxxy, użycie słowa FAIL, i tak dalej. Szczególnie, iż robione jest to przez ludzi naprawdę znających się na rzeczy i świetnie podchodzących do tematu (próby poważnego wyjaśnienia niektórych meme)
    Także każdemu, kto ciekawy jest historii tych sławnych mem, lub każdy, kto po prostu lubi przeglądać filmiki na Youtubie, polecam zapoznanie się z serią Know Your Meme. Enjoy!
    http://www.youtube.com/show/knowyourmeme
    [Oryginalnie, miał to być wpis o polskich meme, ale postanowiłem, że go nie napiszę, bo szczerze mówiąc, mam już dość KAŻDEGO polskiego meme przez graczy spamujących tymi tekstami na serwerze którzy myślą, że są zabawni (FFS ludzie, ile można spamować JESTEM HARDKOREM!!!111, albo ALE URWAU!!1111, czy inne DAJ KAMIENIA....?)]

  18. Vlauer
    Ostatnimi czasy, znalazłem ciekawe remiksy utworów z (dość starych) gier video z samodzielnie zrobionym tekstem przez trójkę świetnych artystów, a mianowicie Brentalflossa, oraz grupy Duane&BrandO. (Powiem też tak na boku, że cenię ich pasję grami i to, że robią te utwory bez obietnicy zysku [choć Brental ma swoją płytę, a za album D&B trzeba dać donację conajmniej 10$]) Poniżej wstawiam ich najlepsze w mojej opinii utwory:
    Brentalfloss:


    Duane&BrandO:
    http://www.youtube.com/watch?v=QUEO9Mfmn4M
    http://www.youtube.com/watch?v=9ZqwHJ16T0M&feature=related
    Have fun!
  19. Vlauer
    Zaczynając oglądać Rocky'ego, zastanawiałem się: "Co takiego ma w sobie ten film, że zasłużył na taką sławę oraz miano kultowego?" Z pozoru wydawał mi się to zwykły film ze scenariuszem "od zera do bohatera". Ale pomyliłem się, bo Rocky to o wiele więcej.
    Moby Dick
    Film opowiada o przygodach Rocky'ego Balboa, przeciętnego boksera klepiącego biedę, opiekującego się dwoma żółwiami i rybką, który dorabia sobie też czasem na boku windykując długi dla pewnej osoby. Pewnego dnia jego życie daje mu szansę: czempion Apollo Creed potrzebuje osoby, która zastąpiłaby jego przeciwnika w nadchodzącej walce, do czego właśnie Apollo wybiera Rocky'ego, który godząc się z trenerem oraz będąc wspierany przez swoją narzeczoną Adrian, zaczyna trening. Znając mniej-więcej taki zarys scenariusza nie spodziewałem się po Rockym wiele, choć 3 rzeczy zmieniły moje podejście do tego filmu: znakomita gra aktorska, wyraziste postacie i klimat.
    Don't be negative
    Sam w sobie Rocky, świetnie zagrany przez Sylvestra Stallone (do którego zresztą sam napisał scenariusz), to jeden z największych plusów tego filmu. Jest on w filmie bardzo podobny do Forresta Gumpa: mimo tego, że nie należy do najbystrzejszych (sam mówi o sobie, że jest tępy), to ma dobre serce, chęć do pomocy innym (na przykład nie łamie kciuka dłużnika, tak jak mu kazano), oraz potrafi zadbać o ludzi lub coś im doradzić. Wyraźnie widać też, że Balboa nie przyjął tego wyzwania tylko z powodu pieniędzy, nie obchodzi go popularność, tylko by zrobić w życiu coś, przez co będzie dumny z samego siebie, osiągnie personalne zwycięstwo. Przekonuje mnie również gra aktorska Micky'ego, nerwowego trenera Rocky'ego, Adrian, z początku bardzo nieśmiałej narzeczonej Rocky'ego, oraz jej brata, który też pragnie osiągnąć coś w swoim życiu (choć szczerze mówiąc jego wątek był taki sobie). W połowie filmu człowiek orientuje się też, że w "Rockym" boks wcale nie jest najważniejszy, a uwagę bardziej skupiają na sobie emocje, historia i klimat. Niemniej jednak muszę przyznać, że walka Balboa vs Creed to jedna z najlepszych walk kina, która trzyma w napięciu nawet bez specjalnej widowiskowości i akcji. No i oczywiście grzechem byłoby nie wspomnieć o ZNAKOMITEJ piosence tytułowej Rocky'ego, którą daję na wypadek, jakby tą recenzję czytał ktoś urodzony wczoraj.
    Bije mięso
    By podsumować: moim skromnym zdaniem Rocky w pełni zasłużył sobie na miano filmu kultowego i te 3 oskary, które dostał. Ma świetny oraz dobrze nakręcony scenariusz, bardzo dobrą grę aktorską oraz świetną piosenkę tytułową. Choć niestety jak bardzo wierzę, że saga Rocky'ego musi rządzić, to mam szczere wątpliwości co do kolejnych części (Aż sześć? Rly?), które mam nadzieje znikną na dniach, gdy zabiorę się za drugiego Rocky'ego.
    Plusy:
    -Całokształt
    Minusy:
    - wątek brata Adrian

    Ocena: 9/10
  20. Vlauer
    ...czyli niech mi to ktoś wyjaśni.
    Niedawno, jak wszyscy wiemy, zmarła, przynajmniej w naszym kraju, znana osobistość, a mianowicie nasz prezydent, Lech Kaczyński (zapraszam do mojego wpisu o tragedii). Niezaprzeczalne jest to, że zginął śmiercią tragiczną, niespodziewaną. Co nie zmienia faktu, że śmierć nie powinna być traktowana jako oczyszczenie grzechów, taką silniejszą formę spowiedzi. Jeśli, osobo czytająca, doszłeś/aś już tutaj, to wiesz, do czego piję. Do pośmiertnej gloryfikacji prezydenta.
    Prawdą jest, że był lubiany, choć tylko przez połowę wyborców. Za jego kadencji bardziej zostaną nam jego skandale i cytaty (Spieprzaj dziadu, Małpa w czerwonym, Białe-białe czarne-czarne, itd), niż osiągnięcia. Jakimś wyjątkowym wzorem do naśladowania też nie był (przynajmniej z tego, co mi wiadomo). I tu stawiam moje pytanie i kwestię, której nie rozumiem: dlaczego to wszystko zmieniło się po jego śmierci?
    To, że media określały go jako kochającego ojca i męża, rozumiem, naprawdę. Nie jestem jakimś dupkiem, któremu po prostu nie podoba się wymazanie jego grzechów przez śmierć, po prostu nie rozumiem. Dlaczego został on nagle ochrzczony przez media i ludzi na "męża stanu", "kochanego przez polaków", "dobrego prezydenta"... (tu wymień więcej wazeliniarskich zwrotów). Naprawdę, oprócz tego, że zacząłem się zastanawiać, JAK NISKO mogą upaść gazety do sprzedania swojego nakładu z powodu tragedii i jeszcze mieć czelność wycierać z jego twarzy błoto, które wcześniej rzucali sami! Co do mediów nie było to jeszcze jakieś wyjątkowo duże zaskoczenie, ale też ciekawi mnie dzisiejsza postawa ludzi. Oprócz ludzi, którzy popierali go wcześniej, miał też dużo wrogów, to oczywiste. I teraz, główny fenomen: jak to jest, że ludzie, którzy kiedyś być może nawet życzyli mu śmierci, teraz po niej płaczą? Wiem, że mam 16 lat, mogę jeszcze nie do końca rozumieć rasę ludzką, ale szczerze to jest to jedyny fenomen, którzy aż tak przyjął moją uwagę. I ten proces miał miejsce nie tylko z naszym prezydentem, ale też z królem popu, Michaelem Jacksonem, niecały rok temu. Przed śmiercią "pedofil", po śmierci "wielki, uznawany, król"....
    Nie rozumiem.
×
×
  • Utwórz nowe...