Skocz do zawartości
  • wpisy
    192
  • komentarzy
    3216
  • wyświetleń
    226903

Moja przygoda z pustkowiem #1 - Fallout 1


Lord Nargogh

1430 wyświetleń

Jest rok 2000. W lipcowym numerze Cd-Action na coverze znajduje się tajemniczo brzmiący Fallout 2.

Naczytałem się w Action Redaction trochę zachwytów na temat pierwszej części, która została dołączona jako pełniak do pisma kilka lat temu. Dlatego pognałem czym prędzej do kiosku i kupiłem najnowszy numer CDA.

Nie wiedziałem o grze zasadniczo nic, poza tym że ponoć miała być doskonałym przedstawicielem gatunku RPG, o którym także nic jeszcze nie wiedziałem. Miałem wtedy dopiero 11 lat i po zainstalowaniu Fallouta 2... odrzuciło mnie od niego.

Za dużo opcji, nie wiem gdzie jestem i po co jestem. Nie znam i nie rozumiem świata. Dlaczego nie mogę tu pójść? I tak dalej, i tak dalej...

Jak można się domyślić po tytule, nie na tej części gry chciałem się jednak skupić w tym wpisie. I moja przygoda z tą serią nie zakończyła się po tym drobnym 'incydencie'.

Minęły dwa lata, nastał czas wakacji a w Extra Klasyce pojawiła się pierwsza część serii. Pomimo iż dwójka kompletnie mi się nie spodobała, czułem podejrzany i niewytłumaczalny pociąg aby zakupić jedynkę. I tak też zrobiłem.

I na najbliższe tygodnie straciłem kontakt z rzeczywistością. Wiedziałem już kim jestem, gdzie jestem i co mam zrobić. Poznawałem kolejne aspekty postnuklearnego świata z wielkim zapałem. Znajdowałem coraz lepszą broń i pancerze.

Podobało mi się wszystko - klimat, muzyka, fabuła, a w szczególności uniwersum. Wiedziałem już czym są Szpony Smierci, Ghule i Supermutanci. Za każdym razem gdy napotykałem nową z zamieszkujących Pustkowia ras, byłem zadziwiony i zafascynowany.

(Ewentualnych wrażliwców przestrzegam przed nieuniknionymi spoilerami, które mogą się znaleźć w dalszej części tekstu.)

Przygodę rozpocząłem od wizyty w najbliższej wiosce - Shady Sands (swoją drogą to dość interesujące, że ta niepozorna lokacja z samego początku gry wpłynie w przeciągu najbliższych dziesiątek lat na losy całego uniwersum).

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Następne było Junktown z pamiętnym Doc Morbidem. Bardzo ciekawy pomysł, ale IMO lepiej by było rozwinąć go bardziej, odnaleźć pozostałych odbiorców ludzkiego mięsa poza Iguana Bobem, poinformować o tym procederze większą liczbę ludzi i obserwować ich reakcję...

Po zrobieniu w Junktown wszystkiego, co tylko się dało, swą uwagę skierowałem ku Hub-owi. Zdobyłem tam swoją ulubioną broń (karabinek 5,56mm - mała armata) i popracowałem nieco przy różnych karawanach. Czas jednak gonił mnie nieubłaganie i nawet wykupione u Water Merchants karawany z wodą nie mogły odwlekać nieuniknionego. Wyruszyłem w dalszą podróż.

Pamiętam tak, jakby to było wczoraj - wchodzę do miasta o wdzięcznej nazwie 'Nekropolis' i napotykam... zombie? Tak mi się przynajmniej na początku zdawało. Wszystko skąpane w idealnie dobranej i jakże klimatycznej otoczce muzycznej.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Nie był to koniec niespodzianek związanych z tą mieściną - bo niedługo później spotkałem w niej kolejne twory twórczej mocy promieniowania - Super Mutantów.

Wywarli na mnie powalające wrażenie. Niemal żadna broń, jakiej używałem nie odnosiła na nich skutku. Uszedłem z życiem tylko dzięki posiadaniu wspomnianego wcześniej karabinka.

Zdobyłem nieszczęsny Water Chip, po czym przeżyłem mały szok - wcale nie ukończyłem gry, przede mną zostało w sumie więcej pracy i wyzwań, niż doświadczyłem do tej pory. Skierowałem swoje następne kroki do L.A. Boneyard, gdzie musiałem stanąć do walki z kolejnymi stworami, kiedy już zacząłem się przyzwyczajać do myśli, że po Super Mutantach nie spotka mnie nic gorszego.

Tym razem czoła stawić musiałem zabójczym Szponom Smierci. Byłem niedoświadczony i moja postać pozbawiona była możliwości dokładnego sterowania (ze względu na wybór traitu z szybkostrzelnością). Ten fakt w połączeniu z brakiem posiadania cięższego uzbrojenia sprawił, że ta walka długo śniła mi się po nocach.

Nieco podłamany, wyruszyłem z jedną z karawan do ostatniej lokacji (do których karawany wędrowały), której jeszcze nie odwiedziłem - bunkru Bractwa Stali.

Zauroczyłem się w tej frakcji od pierwszego wejrzenia, a sentymentu którym ją darzę nie pozbyłem się aż do dnia dzisiejszego. Nawet posiadająca nad nimi przewagę technologiczną Enklawa nie zrobiła na mnie takiego wrażenia.

Oczywiście, nie było mi dane wejść do środka od początku. Najpierw wysłano mnie z samobójczą misją do lokacji o tajemniczo brzmiącej nazwie 'Blask' (The Glow). Pierwsza moja wizyta w tym miejscu skończyła się natychmiastową śmiercią ze względu na nieprzygotowanie do promieniowania. Druga była niewiele dłuższa i ograniczyła się do jak najszybszego zabrania poszukiwanej holotaśmy.

(Blask zwiedziłem na wylot podczas jednego z wielu kolejnych 'przejść' Fallouta. Warto wspomnieć o niezwykle ciekawych holotaśmach na temat eksperymentów z FEV, o dużych ilościach porządnego ekwipunku nie wspominając...)

Zdobywszy wstęp do środka siedziby Bractwa, przystąpiłem do zwiedzania.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Za pierwszym razem zrobiłem niewiele więcej ponad przyjęcie zadania z odnalezieniem i wyczyszczeniem bazy Mariposa (Military Base) i naprawienie swojego własnego Pancerza Wspomaganego. Ach, cóż to była za zbroja. Do dzisiaj stanowi mój ulubiony model pancerza z całej serii. Korzystałem z niej w Falloucie 1, 2, 3 (z dodatkiem Operation Anchorage) a także w Fallout: New Vegas (ale głowy nie dam - możliwe, że w tym ostatnim dane nam było nosić modele inne niż T-51b). Nie wiedziałem wtedy, że pancerz można zdobyć także za swoje zasługi. To jest też nieodłączny urok całej serii - większość celów da się osiągnąć w więcej niż jeden sposób.

Wracając do zwiadu w bazie Mariposa - krótko mówiąc, za pierwszym razem pomoc Bractwa Stali w oczyszczeniu jej nie była potrzebna. Raport zdawałem starszyźnie już po dokładnym wyczyszczeniu zewnętrza bazy (a posiłki z Bractwa do środka nie wchodzą).

Wtedy nie wiedziałem jeszcze, na jak wielkie możliwości retoryczne i negocjacyjne pozwalają gry z tej serii. Nie wiedziałem, że można wejść do tej bazy i zniszczyć ją bez oddania nawet jednego strzału, ani zadania żadnego ciosu.

Trochę się rozgadałem. Bazę Mariposa zniszczyłem, a Mistrza (z niemałym trudem za pierwszym razem) - zabiłem. Moja przygoda z serią zrobiła pierwszy duży krok. Będąc już zapoznanym i przywiązanym do uniwersum, zabrałem się ponownie za przejście części drugiej...

29 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Przez pierwsze kilka linijek wpisu chciałem krzyknąć "get out of my head!", tak podobna jest Twoja historia do mojej ;)

Pewną wadą Fallout 2 był początek w świątyni, nie mogłem przejść przez któreś drzwi, tak podobne były do ściany; W efekcie zabiłem nawet biednego strażnika na polance, bo myślałem że się za nim przecisnę.

Eh, przydałby się remake HD tych gier, bo obecnie chodzą wprost koszmarnie. Podbić rozdziałkę, poprawić kolory i czcionki i wsiąknąłbym na dobre.

Link do komentarza

Wersje z gog-a działają normalnie, tak jak po premierze. Jeśli masz problem z odwróconymi częsciowo kolorami, to jest na to sposób. A jeśli chodzi o rozdzielczość, to polecam Fallout Restoration Project. Moduł, który dodaje nieukończone przez twórców zadania i lokacje (dokończone przez moderów), usuwa mnóstwo bugów i umożliwia regulację rozdzielczości...

Link do komentarza

Kumple w podstawówce grali w Fallouta, a ja głupi gracz wolałem ''szczelanki" i tak niestety odrzuciłem go na kupę czasu, ale zachęcony Falloutem 3 (tutaj pewnie wielu fanów mnie zlinczuje) zagrałem w niego dopiero w zeszłym roku. I wiecie co? Spodobało mi się jak cholera, nie miałem nawet specjalnego problemu z przezwyciężeniem niechęci do grafiki czy interfejsu. Rzut izometryczny starzeje się znacznie lepiej niż każde 3D. Grę ukończyłem chyba w 5 dni.

Jakimś cudem jeszcze nie zabrałem się za Fallouta 2, ale to chyba dlatego, że odciągnął mnie od tego New Vegas. Możliwe że zajmę się nim po Planscape: Torment. Nadrabianie zaległości to wspaniała sprawa wink_prosty.gif

Aha - granie dziś w starsze Fallouty udowadnia jakimi jesteśmy każualami. Czasem dopomagałem sobie solucją.

Link do komentarza

Ja startowałem od Fallota 1. Kumpel skądś miał tą grę i on mnie tą serią zaraził. Pamiętam, że robiliśmy wyścigi, kto w krótszym czasie ukończy grę. Nie pamiętam czasu z jedynki, ale drugą część udało mi się skończyć w czasie poniżej 13 min :].

Czasem dopomagałem sobie solucją.

Solucję, to będziesz musiał poczytać, jak przyjdzie Ci szukać Garden of Eden Creation Kit :].

Link do komentarza
Solucję, to będziesz musiał poczytać, jak przyjdzie Ci szukać Garden of Eden Creation Kit :].

W sumie nie powiedziałbym, żeby to było aż takie trudne. Jak zaczynaliśmy rozgrywkę w F1 to nie mieliśmy podstaw by sądzić że hydroprocesor będzie w Nekropolis, a nawet nie wiedzieliśmy że takie miasto istnieje. W dwójce od razu wiadomo, że mamy się rozejrzeć za Vault 13.

Link do komentarza

Wersje z gog-a działają normalnie, tak jak po premierze. Jeśli masz problem z odwróconymi częsciowo kolorami, to jest na to sposób. A jeśli chodzi o rozdzielczość, to polecam Fallout Restoration Project. Moduł, który dodaje nieukończone przez twórców zadania i lokacje (dokończone przez moderów), usuwa mnóstwo bugów i umożliwia regulację rozdzielczości...

Wersji z GOGa na oczy nie widziałem, więc nie wiem :P

Restoration Project dla Fallouta 2 znalazłem, jest analogiczny dla pierwszej części?

Link do komentarza

W sumie nie powiedziałbym, żeby to było aż takie trudne.

Nie twierdzę tego. Choć w porównaniu do obecnych standardów można uznać, że jest. Przecież w początkowych lokacjach nie ma skąd wziąć info, gdzie jest G.E.C.K. Nie wspominając o Vault 13.

Jak zaczynaliśmy rozgrywkę w F1 to nie mieliśmy podstaw by sądzić że hydroprocesor będzie w Nekropolis, a nawet nie wiedzieliśmy że takie miasto istnieje.

Owszem, ale (przynajmniej ja, może wyjątkiem jestem?) dość szybko udałem się spenetrować podziemia Necropolis (zaraz po ubiciu interesu z Water Merchants z Hub). Nie spodziewałem się znaleźć co prawda tam hydroprocesora, ale znalazłem. Tylko co z tego, skoro się okazało, że żeby go wydobyć trzeba mieć spory skill repair?

Link do komentarza
Tylko co z tego, skoro się okazało, że żeby go wydobyć trzeba mieć spory skill repair?

AFAIR repair nie był potrzebny żeby zdobyć hydroprocesor. Był natomiast potrzebny do naprawienia pompy wodnej, bez której ghule umrą z pragnienia po tym jak im zabierzemy procesor :P

Link do komentarza

Nie ma RP do jedynki, bo z niego prawie nic nie wycięto, zresztą w porównaniu z dwójką F1 wielkością nie poraża. Właściwie jedyne, czego się pozbyto, to drugi limit czasowy po dostarczeniu hydroproca, i na to chyba jest mod. A, i były jeszcze inwazje mutków na inne miasta niż tylko Necropolis, ale czy na to jest mod, to nie wiem.

@Abyss: a mówże za siebie, chłopino :P Jak dla mnie solucje do tego typu gier tylko psują zabawę, która de facto polega na łażeniu gdzie się da i robieniu czego się da w nadziei, że trafi się na wskazówkę dot. lokalizacji poszukiwanej rzeczy.

Link do komentarza
Właściwie jedyne, czego się pozbyto, to drugi limit czasowy po dostarczeniu hydroproca, i na to chyba jest mod

Jakiego limitu czasowego? Nic mi o tym nie wiadomo. Jest jakieś dodatkowe zakończenie jeśli nie zniszczymy Mariposy i Mistrza odpowiednio szybko?

Link do komentarza

AFAIR repair nie był potrzebny żeby zdobyć hydroprocesor. Był natomiast potrzebny do naprawienia pompy wodnej, bez której ghule umrą z pragnienia po tym jak im zabierzemy procesor :P

W sumie racja. Ale jakoś sumienie nie pozwalało mi na pozbawienie ghuli wody pitnej, więc innej opcji, niż naprawa pompy nie wchodziła w rachubę :].

Link do komentarza

No, w pierwotnej wersji jak się odpowiednio nie pośpieszyłeś, to mutki znajdywały V13 i był game over. Zamówienie wody dla krypty u kupców wodnych było wtedy mało opłacalnym posunięciem, bo wprawdzie zyskiwało się te 50 dni na znalezienie hydroproca, ale mutki po śladach karawany szybciej odnajdywały później nasz dom. Ogólnie dobrze, że się tego pozbyto, bo nie byłoby kiedy porobić tej kupy questów pobocznych i gra byłaby za krótka.

Link do komentarza

Bo w upatchowanej wersji już tego nie ma. Musiałbyś dorwać wersję 1.0.0. Limit był bodajże 500 dni, więc cośtam byś zdążył porobić, ale zabawa w turystę nie wchodziłaby w grę. Z drugiej strony, takie rozwiązanie pokazywało, że zagrożenie ze strony armii Mistrza jest bardzo realne i posuwało gracza do czynu, no ale coś za coś. Dodatkowo planowano, żeby z czasem kolejne miasta po Nekropolii padały pod naporem mutantów, od tych mniejszych począwszy, na Hubie skończywszy, ale z tego pomysłu zrezygnowano jeszcze wcześniej.

Link do komentarza

Swoją drogą ostatnio sobie zadałem pytanie: jak poważne w istocie mogło być zagrożenie ze strony Supermutantów, skoro jedna osoba (vault dweller) była w stanie przebijać się przez ich szeregi jak nóż przez masło? Może zostanę okrzyknięty heretykiem, ale wydaje mi się że bez interwencji głównego bohatera Mistrzowi i tak nie udałoby się osiągnąć celu.

Link do komentarza

Raczej by się mu udało. Zważ, że praktycznie cała populacja pustkowia była kompletnie nieświadoma istnienia mutantów, a VD dowiedział się o nich zupełnie przypadkowo będąc w Nekropolis, gdzie był prawdopodobnie pierwszym człowiekiem od wielu, wielu lat. Zanim ludzkość by wiedziała, co jej grozi, byłoby za późno. Zresztą, jedyną grupą zdolną stawić opór mutantom byłoby Bractwo, ale oni wolą się kisić w tym swoim bunkrze, i koniec końców nie daliby po prostu rady miażdżącej przewadze liczebnej mutantów, bo zamiast przyjmować w swoje szeregi nowych rekrutów, posyłali ich na śmierć, a mutków z każdym dniem przybywało.

Link do komentarza

Czytam i czytam te wasze wywody i skończyć nie mogę! Myślałem, że to jestem fanem universum, wielbicielem rzutu izometrycznego, wyznawcą wyśrubowanego poziomu trudności i wszystkich tych śmiesznych rzeczy związanych ze starymi tytułami.

Panowie, powiem tylko tak, że niestety stanowimy mniejszość, a drobne nieścisłości chyba możemy staruszkowi wybaczyć, czyż nie?

Mówiąc o Fallołtach, nie godzi się, nie wspomnieć o wersji F2 z CD-A, gdzie nie trzeba było latać za częściami do Highwayman'a. wink_prosty.gif

Ogólnie brakuje mi już tego oldskulowego klimatu we współczesnych grach, niekoniecznie budowanego przez wiek gry.

PS

A w Krypcie 13 mieliśmy tony hydroprocesorów, taki tam trolling ze strony twórców. Swoją drogą w kontynuacji bardzo wiele jest nawiązań do jedynki. Dochodzi poprawienie/ulepszenie mechaniki i dodanie do gry każdego wymaganego aspektu, sprawia że otrzymujemy ideał.

Link do komentarza

Ja jestem odmiennego zdania. Hub miało całkiem liczny oddział policji, po wszystkich miastach kręciło się pełno uzbrojonych po zęby najemników. Mutanci byli w większości kretynami i na początku mieli przewagę ze względu na nieświadomość ich istnienia wśród ludności pustkowi. Myślę, że sprawa by się rozwiązała sama prędzej czy później. Zwłaszcza, że cały czas istniała i funkcjonowała Enklawa, która darzyła mutantów wszelakich pogardą i na pewno by się w końcu zajęła sprawą Mistrza i jego armii.

@UP - to była Krypta 8. I to nie do końca był żart twórców, tylko błąd podczas eksperymentu Vault-Tec. Krypta 13 miała mieć zapas hydroprocesorów, a Krypta 8 dwa GECKi. Jednak nastąpiła podmiana 'zamówienia' i 8. dostała hydroprocesory, a 13. drugiego GECKa.

Link do komentarza

@Bigdaddy: to była krypta 8, nie 13 :) W F2 w 13 jak proców nie było, tak nie ma.

@Nargogh: ani policja w Hubie, ani najemnicy nie daliby rady setkom uzbrojonych w ciężką broń mutków. Metalowy pancerz nie ochroni przed serią z miniguna, a mało kto miał lepszy. Co do Enklawy, to masz rację, ale Bóg jeden wie, kiedy by zareagowali. VD rozwiązał problem odpowiednio wcześnie, dzięki czemu ocalił wiele istnień.

Link do komentarza

Tak to jest, gdy się konwersuje będąc na wpół zaćmionym umysłowo, o późnej porze dnia. wink_prosty.gif

Oczywiście chodziło o Ósemkę, a o dwóch GECK'ach, też można było poczytać schodząc do samej szeroko otwartej krypty. A 13, to my mieliśmy na plecach. biggrin_prosty.gif

Link do komentarza

Ja cały czas uważam, że jakoś daliby radę. Chociażby ze względu na przykład jaki dał Vault Dweller. Oczywiście, przeciętny mutant ma przewagę nad przeciętnym człowiekiem. Ale nadprzeciętna jednostka jest w stanie wyeliminować setki mutantów (oczywiście nie naraz), a wśród mutantów ta nadprzeciętność była zjawiskiem wyjątkowo rzadkim, co jako problem postrzegał również sam Mistrz. Sierżant Mutantów w Mariposie i Marcus, ale kto poza nimi?

Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...