Po ostatnim wpisie o Ubisofcie kilku użytkowników radziło mi, żeby o tej firmie nawet nie pisać, bo szkoda klawiatury. I taki miałem zamiar, oglądając kolejne wybryki tej firmy. Ale teraz popełniono takiego faila, że po prostu nie sposób przejść obok tego obojętnie.
O Rocksmith też pisałem, zafascynowany tym tytułem i możliwościami. Zafascynowany do tego stopnia, że złożyłem preorder (czego prawie nigdy nie robię). Z premierą otrzymałem paczkę, specjalnie kupiłem napęd (od dłuższego czasu obywałem się bez niego), wsadziłem płytkę i... nie, nie zainstalowałem. Do instalacji gry konieczny jest CD-Key, którego w pudełku zwyczajnie nie ma. Instrukcja z dwóch kartek, płytka i lamerskie naklejki na gryf. Nie kupiłem pirata i nie oślepłem, Ubisoft zapomniał wsadzić kody do części pudełek, które wysłali do sklepów. Czyli de facto wzięli pieniądze, zapominając dać w zamian grę.
Po fali uzasadnionego gniewu, który przetoczył się po forum Ubi, przedstawiciele firmy opublikowali uroczy poradnik instruujący, jak napisać do supportu o klucz. W pewnym punkcie należy pokazać zdjęcie paragonu. Po co, ja się pytam? Co mi po kluczu, jeśli nie mam kabla kupionego od nich za ciężkie pieniądze? I co, jeśli kupiłem grę przez Allegro i paragonu nie mam? Wysłałem zdjęcia gry i czekam na odpowiedź. Jeśli klucza nie dostanę, to zdobędę grę w inny sposób, bez najmniejszych nawet, wyrzutów sumienia.
Mam nauczkę - nie należało zamawiać preordera, ani w ogóle kupować czegokolwiek od tych partaczy. Tylko kto przy zdrowych zmysłach weźmie pod uwagę możliwość, że nie dostaniesz najważniejszego elementu gry?
Tak czy inaczej skończyło się bycie miłym. Choćby BG&E2 było lepsze niż Another World i Journey razem wzięte, Ubisoft nie zobaczy ani jednego mojego grosza. Dziecinne? Owszem, na dziecinne zachowanie odpowiadam dziecinnym gniewem. Dobranoc.
UPDATE:
20 godzin po złożeniu prośby dostałem klucz do gry i mini-gry. Plama została więc zmyta, ale smród pozostał.
- 10
10 komentarzy
Rekomendowane komentarze