Ni No Kuni?
Jakiś czas temu pokazałem na blogu kolekcjonerską edycję Ni No Kuni, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, że większość graczy pewnie w ogóle gry nie kojarzy. A jeśli kojarzy, to uzna ją pewnie za kolejne dziwne-japońskie-coś. Tymczasem gra jest jak najbardziej godna uwagi z kilku względów, i to nawet dla ludzi, których anime obchodzi tyle co zeszłoroczny śnieg. Spróbuję więc wytłumaczyć najlepiej jak umiem, czemu to nie będzie po prostu jeszcze jedna gra na PS3.
Ni No Kuni: Wrath of the White Witch, znane też jako Second Country: The Queen of White Sacred Ash, to gra, współtworzona przez studio Ghibli i Level 5 na DSa i PS3. Japońskie wersje zostały wydane odpowiednio w 2010 i 2011 roku, europejska i amerykańska (te tylko na PS3) wyjdą na początku 2013.
Zacznijmy od tego, czym jest Ghibli. Ghibli to założone w 1985, obecnie już dwupokoleniowe studio produkujące filmy anime, ale nie byle jakie. Gdyby przyrównać ich do europejskich standardów, to należałoby określić je mianem "japońskiego Pixara". Z pod ich rąk wyszły takie tytuły jak Spirited Away, Ruchomy Zamek Hauru, Księżniczka Mononoke czy Opowieści z Ziemiomorza. Łącznie prawie dwadzieścia pełnometrażowych produkcji, które zdobyły razem kilkadziesiąt nagród, a postacie dubbingowane były przez takie sławy jak Patrick Stewart, Uma Thurman i Shea Lebouf*. Ghibli to mistrzowie animacji, każdy kadr z ich filmów to istne dzieło sztuki. Praktycznie nie korzystają z nowoczesnej techniki, wszystko robią ręcznie, z niesamowitym wyczuciem. Do tego dochodzi świetna oprawa muzyczna - utwory Joe Hisaishiego budują niesamowity klimat, a do tego bronią się też solo. No i w końcu fabuła - Na pierwszy rzut oka to proste kino familijne (Shonen i Shojo jeśli chodzi o ścisłość), o klasycznej walce dobra ze złem, o prostym przekazie - Dbaj o naturę, bądź cierpliwy itp. Ale można też szukać drugiego dna i bardziej dojrzałego przekazu. Te filmy można odbierać na różnych poziomach.
Totoro - symbol Ghibli i obiekt kultu wśród fanów anime
Drugim powodem do zachwytów nad filmem jest Level 5. To założone 1998 niezależne studio tworzące i wydające gry ma na swoim koncie kilkadziesiąt produkcji o ogromnym rozrzucie. Starczy rzec, że są jedną z dziesięciu największych firm gamingowych w Japonii. Tworzą gry na komputery, konsole, hand heldy i telefony komórkowe, a na swoim koncie mają kilka serii, takich jak Inazuma Eleven, White Knight Chronicles czy Professor Tago. Mimo to, zachód nigdy by pewnie o studiu nawet nie usłyszał, jako że większość ich produkcji to tytuły typowo japońskie, nie wychodzące poza granice kraju. Gdyby nie Professor Layton.
Hershel Layton i Luke Triton w pełnej krasie
Professor Layton to przedstawiciel całkiem popularnego na hand heldach gatunku Head Gymnastics. Gra Level 5 rozwija jednak prosty zbiór zagadek w przygodówkę typu point n'click okraszoną jeszcze kilkoma mechanikami. Profesor jest więc świadkiem jakiegoś niewytłumaczalnego zjawiska, a my, żeby poznać dalszą fabułę, musimy rozwiązywać zagadki. Łącznie około setki najróżniejszych puzzli i gierek, świetnie wykorzystujących możliwości, jakie daje DS - dwa ekrany, stylus czy mikrofon. Całość jest tak dobra, że niektórzy uważają ją za najlepszą serię na DSa (myself) Cykl składa się obecnie z sześciu gier na handheldy Nintendo i filmu. Kolejna odsłona, tym razem na 3DSa i następny film są w trakcie produkcji.
Skoro znamy już twórców, powiedzmy nieco o samej grze. Ni No Kuni to jRPG, którego oprawę i fabułę tworzą pracownicy Ghibli. Opowiada ona historię 13-letniego Olivera, który wkracza do równoległego świata**, aby odnaleźć tam odpowiednika swojej matki. Ta zmarła w naszym świecie, ratując go przed utonięciem. Fabularnie gra jest więc bardzo luźną adaptacją (czy wręcz inspiruje się) "Braci Lwie Serce". Na szczęście Ghibli już udowodniło, że świetnie radzi sobie z adaptacjami. Niezwykła jest też mechanika. Do gry dołączono papierową wersję magicznej księgi, z której korzysta Oliver w grze. Zawarte w niej zaklęcia rysujemy stylusem na dolnym ekranie, aby ich użyć.
Sławetna książka, która uniemożliwiła wydanie gry na DSa po angielsku
Całe to moje pianie nie byłoby pewnie wiele warte, gdybym był fanem przygodówek i anime. Tymczasem od obu tych przyjemności trzymam się - poza drobnymi wyjątkami - z daleka. Podobnie zresztą rzecz ma się z jRPGami. A mimo to czekam na każde nowe dzieło Level 5 i Ghibli z wywieszonym jęzorem. Dlaczego tak jest? Tego niestety nie jestem w stanie wyjaśnić, każdy musi przekonać się na własnej skórze.
* - Co ciekawe, cała trójka użyczyła głosu postaciom "Nausicaä z Doliny Wiatru", która powstała w zasadzie jeszcze przed założeniem studia, w 1984.
** - Ni No Kuni to dosłownie "Inny Świat" (Another World). Trzeba przyznać że konkurencja na najwyższym poziomie - Gustaw Herling-Grudziński i Éric Chahi
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.