Skocz do zawartości

Blogowe aTezy

  • wpisy
    318
  • komentarzy
    3426
  • wyświetleń
    544843

Ławka przed blokiem: DAMN IT!


...AAA...

1487 wyświetleń

Jakoż, że jestem od dawien dawna ajentem wielokondygnacyjnego budynku mieszkalnego - zwanego potocznie blokiem - muszę być odporny na pewne zjawiska. Tak to już bywa w naszej przygnębiającej rzeczywistości, iż nie na wszystko mamy wpływ.

Osiedla mieszkaniowe posiadają swoje zalety jak i wady. Nieszczęśliwie, tych drugich jest zazwyczaj znacznie więcej niźli pierwszych. Świat najwyraźniej tak już został skonstruowany, aby zawsze znalazł się bodziec drażniący czuły punkt widniejący na nieskazitelnym umyśle młodego inteligenta. Gdy zostanie on choćby z lekka tknięty, konsekwencje tegoż mogą okazać się dramatyczne. I nie pomogą tu żadni eksperci, przyjaciele czy rodzina; bo cóż może pomóc w godzinie zirytowania rozsadzającego głowę, które atakuje niczym dźwięk Boeinga 707, startującego z portu lotniczego LaGuardia. O czym w ogóle mowa?

O złu tego świata, o irytacji płynącej z ludzkich zachowań, o ciemnej stronie mocy. Jakbyście tego, moi państwo nie nazwali, ogarnia nas wszystkich i przybiera najróżniejsze formy, czasem trudne do dojrzenia przy pierwszym, a nawet wtórym kontakcie. W mym przypadku problem przybrał kształt ubogiego miejsca rekreacji - czy jak wolicie ławki - umiejscowionej vis a vis mojego okna. Niby dla pociechy czy z wariabilistycznej potrzeby zmian, jakieś indywiduum o niezbyt lotnym umyśle postanowiło umieścić ławkę w taki sposób, aby każdy zasiadający mógł podziwiać mój metraż. Niestety w związku z tym, fotony światła, które przemierzają niebagatelną drogę stu pięćdziesięciu milionów kilometrów, aby co dzień rozświetlić zamieszkiwany przeze mnie pokój, nie docierają na metę. Kryzys "ławkowy" zmusza mnie do aktu zasunięcia rolet i pozostawienia ich w takowej pozycji aż Gwiazda Dzienna nie zajdzie poza horyzont...

Takowe zdarzenia, zdawałoby się czynią byt bardziej ludzkim, bo najłatwiej człowiekowi poznać

drogę roztropności, gdy człek wpierw pozna samego siebie. Jeżeli bowiem dwoje jest w człowieku, mianowicie dusza i ciało, na cóż jest dusza? Wydaje się, iż po to, aby dała myśl mądrą. Aby móc nazywać się homo sapiens musimy odczuwać gniew, zdenerwowanie, irytację - zwłaszcza w odniesieniu do person, które nie zasługują na miano inteligentnych. Takież osobistości o niezbyt bystrych umysłach mijacie co dzień na ulicy, a może - o zgrozo - sami do tego gremium nieszczęśników należycie. Atoli mą powinnością wydaje się zachować dystans, bowiem jak głosił św. Otton z Bambergu: Wszystko co czynimy, obwarować winniśmy strażą pokory, gdyż kto zbiera cnoty bez pokory, to jakby pył na wietrze nosił. Nie mogę tracić z oczu tego co ważne, z powodu arcybanalnego, nawet gdy przyciska mnie do muru nie pozwalając oddychać.

Porzućmy jednak me cenne refleksje, by wrócić do meritum problemu. A źródłem jego są ludzie. Tak mości państwo - ludzie, którzy zbierają się tłumnie w szacowne ansamble, by porozważać nad sensem egzystencji na ławce pośrodku osiedla. Mogę domniemywać, iż nie trapiłoby to mego jestestwa w takim stopniu, gdyby nie umiejscowienie lokum na parterze. Przewlekle i obficie mógłbym wymieniać członków tychże ławkowych komitetów, które nie z własnej woli obserwuje, gdy tylko odważę się wyjrzeć przez szybę w białej ramie. Raz to bachory o obrzydliwym obyczaju dłubania nasion Helianthusa (Słonecznika głąby); innym nieco starsza gówniarzeria słuchająca anarchistycznych bądź satanistycznych dźwięków (notabene mogło być gorzej - na szczęście dzisiejsza młodzież nie słucha chorowitego i użalającego się nad sobą nieudacznika Chopina); a na koniec przybywają w glorii i chwale filozofowie... Atoli nie prowadzą oni zażartych dysput o kosmogonii, a na poważniejsze ich zdaniem tematy, objawione im najpewniej przez wyższą siłę. Ale nie ma sensu abym poświęcał więcej liter tegoż poważnego felietonu na domorosłych humanistów.

Istnieje pewien rodzaj ptaków, które niektórzy nazywają obłocznicami, inni zaś samotkami. A natura ich jest taka, że unikają towarzystwa wszystkich ptaków, nawet własnego gatunku. Otwieram rankiem oczy i staję przed krytycznym wyborem - czy być jak obłocznica. Odsłonić okno wpuszczając tym samym jasność, czy też pozostawić zakryte, stawiając gródź między mną a prostaczkami zasiadającymi na ławce. Ponieważ jednak natura nakazuje miłować, a miłość jest mleczną siostrą łaskawości, muszę z obrzydzeniem przełykać te cierpkie winogrona.

Chyba odsłonię okno...

Kawałek prawdziwej muzyki, abyście się mogli wczuć w to co przeżywam.

Jakby ktoś miał wątpliwość - tego tekstu nie należy traktować poważnie. To manifest przeciwko grafomanii, do napisania którego zachęcił mnie pewien użytkownik oraz jeden z średniowiecznych kronikarzy. Gdyby żył, postarałbym się aby jego przydomek stał się faktem.

O którego blogera i kronikarza chodzi? Pozostawiam to waszej interpretacji =).

12 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...