Skocz do zawartości

A idź pan w pyry

  • wpisy
    345
  • komentarzy
    4878
  • wyświetleń
    461713

Pierwowzory zapomniane


Qbuś

1035 wyświetleń

Czasem w książkach, filmach, a nawet i w życiu napotykamy sytuacje, które skomentować można stwierdzeniem 'uczeń przerósł mistrza'. Mistrz sam sobie winien, że na swym łonie wyhodował żmiję, ale nie o tym miałem... Coś podobnego zdarza się na rynku muzycznym. Specyficzną odmianą tego zjawiska są covery, które przyćmiły wykonania oryginalne. Czasem możemy się natknąć na dyskusje dotyczące wyższości oryginału nad coverem (czy też vice versa), ale w tym przypadku jest nieco inaczej. Tutaj mało kto zna oryginały.

Nie będę się tu rozpisywał za bardzo o każdym z kawałków, bo niekonieczne są to 'moje pary kaloszy'. W każdym przypadku sytuacja jest podobna. Na początku pokażę wykonanie znane oraz/lub lubiane, a zaraz za nim wykonanie oryginalne. Do dzieła więc.

I Love Rock & Roll

Nie mogę się zdecydować, które wolę bardziej. Chyba jednak damskie. Jest jeszcze jedno 'znane' wykonanie, ale o nim zabraniam mówić.

No more I love you's

Za Annie Lennox nigdy nie przepadałem. Oto kolejny powód - oryginał bardziej mi przypadł do gustu.

Killing Me Softly With His Song

Tu Was mam. Większość pewnie spodziewała się Fugees i ich 'kinowego' wykonania w połączeniu z Robertą Flack. A tu niespodzianka - oryginalny oryginał to dzieło niejakiej Lori Lieberman.

Tu w zasadzie bez komentarza, ale wypadałoby do tego dodać pięknie alternatywne wykonanie

u.

Tu dwa równorzędnie wielkie wykonania, choć ja sam wolę chyba Hendrixa za rockowy pazur.

___________

I to by było na tyle ode mnie. Pora na Was. Znacie takie przypadki? Zresztą podyskutujmy o coverach w ogóle. Jesteście w obozie oryginałów czy coverowców? Macie jakieś ulubione covery? A może jakiś odlotowe/humorystyczne/dziwne?

Wszelka wizja oryginalna jest częściowa i rozmyślnie niewystarczająca.

Emil Cioran

Zeszyty 1957-1972

19 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Jesteście w obozie oryginałów czy coverowców?

Tja, gdyby to było takie proste.

No to jeszcze jeden kawałek Roberta Zimmermana:

http://www.youtube.com/watch?v=5_swaxOidGU

i świetny cover z gitarą Saula Hudsona:

I Trent Reznor:

A tego pana chyba nie trzeba przedstawiać:

Cover jest uproszczony, prosty, bez tego całego dźwiękowego śmiecia, które NIN tak lubi. Imo lepszy.

I jeszcze coś krajowego:

A tu oryginał:

Może instrumentalnie Budka Suflera jest słabsza, ale wokal Felicjana Andrzejczaka miażdży.

Link do komentarza

Mam generalnie awersję do coverów, a to głównie przez wszechobecne covery na zasadzie "minuta starej melodii + rapujący Murzyn".

Nie jest jednak tak, że nienawidzę coverów za samo bycie: oto po przykładzie - covera, który wolę od oryginału:

cover

(do tego crazy frog, czyli tragiczny cover, krąg się zamyka)

...Oraz oryginału, który wolę od covera (choć tu można przebierać i przebierać, to o tym akurat niedawno czytałem):

oryginał

Link do komentarza

O ile wiele coverów lubię, o tyle mam absolutną awersję do coverowania Queen - uważam to za szarganie świętości. Ale nawet tu jest pewien wyjątek: George Michael i "Somebody to Love" z koncertu pożegnalnego dla Freddie'go. Tak dobrego wykonania ze świecą szukać:

Link do komentarza

Cięzko powiedzieć w którym jestem obozie... Wszystko zależy od piosenki i wykonawcy. Weźmy za przykład "Hit the Road Jack".

Oryginał - Ray Charles:

I cover - Acid Drinkers:

Oryginał oczywiście lepszy, ale cover też ma "to coś"...

Jak poszukałem tego trzeciego nagrania piosenki "I Love Rock & Roll" nie dziwię się, że zabroniłeś o nim pisać... Te "twoje" góry są genialne... Tamten powoduje niekontrolowane odruchy układu trawiennego...

Link do komentarza

Ciężko mi powiedzieć w którym jestem obozie, bo jest mnóstwo coverów które podobają mi się znacznie bardziej od oryginałów, ale z drugiej strony jednak oryginał to zawsze oryginał...

Jedyne co mogę sensownego napisać w tym dziale to to iż w tym roku wreszcie udało mi się upolować The Animals - House of The Rising Sun :) Żadną składankę czy inne "thebestof", tylko normalny album. Co prawda płyta sporo trzeszczy (jest starsza ode mnie o prawie 15 lat) ale i tak pięknie mi się jej słucha z gramofonu.

Link do komentarza

Kiedyś o tym utworze było w trójce, pan Mann dyskutował z drugim panem (nie pamiętam nazwiska) o utworze Knocking on heavens door. Puszczali oryginał oraz dwa covery - Gunsów i Claptona. Oba są ciekawe, jednak moim zdaniem mięsiste rockowe riffy slash'a i głos axla wypadają lepiej niż oryginał oraz bluesowa wersja Claptona.

Link do komentarza

@Rankin apropos rapujących murzynów - nie rozumiem sukcesu utworu Walk This Way w wykonaniu Run DMC. Aerosmith to aerosmith. Kashimr'owi led zeppów też się oberwało, bo jakiś nigga dodał "yeah", "aha aha" do piosenki...

Link do komentarza

Dzięki za link do I love rock'n'roll. Cóż. Na początku na pewno (dla mnie) jest lepszy wokal u Arrowsów. Ale brakuję mi chórków , a później wokal jest gorszy. No i niezbyt podoba mi się zachowanie "na pokaz" u Arrowsów. Ale mam dziwne kryteria ;)

Ogólnie nie mogę określić co lepsze. Czasem to, czasem tamto. I tyle w temacie (chyba ;] ).

Link do komentarza

Fajny temat. Czy wolę covery czy oryginały, nie ma jednoznacznej odpowiedzi, to zależy indywidualnie od każdego kawałku.

Co do przytoczonych przez ciebie przykładów:

I Love Rock & Roll - Przysiągłbym, że to u góry o oryginał. :) Wersji na dole nie słyszałem, słyszałem natomiast kilka jeszcze nowszych wersji.

No more I love you's - Również znam tylko cover

Killing Me Softly With His Song - Tu znam tylko wersję Fugees. Słyszałem, że to cover, ale nigdy oryginału nie słyszałem. Oryginał też fajny, ale chyba wolę charakterystyczny głos Lauryn Hill

House of The Rising Sun - Szczerze to w życiu tego kawałka nie słyszałem ani w jednej ani w drugiej wersji. kojarzę natomiast kilka pierwszych nutek z oryginału, zapewne gdzieś zasamplowane, ale nie pamiętam gdzie.

All Along The Watchtower - Tu znam tylko wersję Dylana. Muzyka Hendrixa jakoś mi w ogóle nie podchodzi.

Niewiele coverów mi w tej chwili przychodzi do głowy, mógłbym za to podać pełno świetne użytych sampli w rapowych kawałkach, których to Rankin tak nie lubi :) Chociaż zgadzam się że czasami takie mixy naprawdę są badziewne.

Z prawdziwych coverów mogę podać natomiast to:

Orginał:

I zdecydowanie lepszy moim zdaniem cover:

Link do komentarza

Tebeg - Masz rację, Sinead zdecydowanie lepsza. Też nie wiedziałem, że to cover.

Sergi - Muszę bliżej się przyjrzeć Eloyom. Brzmią bardzo ciekawie. A teledysk iście odjechany.

MAGnet - Jako pierwsze wykonanie poznałem Metalliczne, ale i tak w głowie najbardziej siedzi mi Thin Lizzy dzięki 'W Imię Ojca'.

Rankin - To się nazywa Popcorn? Nieźle. Niepozorny tytuł to podstawa.

Quetz - Oglądałem na żywo ten koncert. Nawet pamiętam, że było to u babci i oglądałem razem z kuzynem.

haz111 - Bardzo mnie cieszy użycie spoilera, gdy piszesz o zakazanym ;)

Pacuszek - Gramofon zdecydowanie rządzi. Na studiach mieliśmy przez rok dwa w mieszkaniu. Nie tylko brzmienie ciekawe, ale i przeglądając zapasy rodziców można znaleźć ciekawe starocie.

ghost0220 - Z pukaniem do nieba bram u mnie jest tak, że preferowana wersja jest zależna od nastroju.

tomsto100 - Prawda. Nie ma żelaznej reguły, a rządzą i tak gusta (i guściki).

Thug - Myślę, że Rankinowi nie chodziło o samplowanie, a o 'pełne covery'. Których w rapie chyba nie ma aż tak wiele.

Keikym - Guns'n'Roses to w ogóle robili niezłe covery.

Link do komentarza

? propos G'n'R dobrym przykładem jest Knockin' on Heaven's Door, gdzie wielu nawet nie wie, że to piosenka Dylana.

House of The Rising Sun to piosenka ludowa (jej korzenie sięgają bodajże XVIII wieku), więc nagranie, które dałeś porównawczo, oryginałem nie jest. Zresztą moim zdaniem jest paskudne :P

Link do komentarza

@MantroX - Ja akurat tego utworu również nie znałem w innej wersji niż Dylana. Sprawdziłem przed chwilą cover i średnio mi się nie podoba. Oryginał o wiele lepszy.

Link do komentarza

MantroX - Sweet Child of Mine to kolejny wieloznaczny przykład. A z Rising Sun Blues to czytałem, więc tu bardziej prezentowałem pierwsze nagranie.

Mercury - Pierwszy podany przez Ciebie kawałek wykonań ma wiele :)

Link do komentarza

Przedstawię znane mi covery i porównam je nie biorąc pod uwagę faktu, że oryginał można zawsze obronić mówiąc "to jest oryginał i tak właśnie miało być" (czemu zresztą trudno zaprzeczyć)

Turn the Page -

i
- tutaj raczej wygrywa Metallica, lecz odmienne gatunki sprawiają, że rozstrzyganie na zasadzie lpsza/gorzsza jest wyjątkowo subiektywne

Astronomy -

i
jak dla mnie równie dobre

Doctor Doctor -

i
- gdyby cover zaśpiewał Dickinson, to chyba nie miałbym wątpliwości, ale wokal w wykonaniu Bayleya również daje radę, więc stawiam między nimi znak równości ze wskazaniem na UFO.

No i Communication Breakdown (

/
)- tutaj, mimo wokalu Bruce'a, zdecydowanie preferuję wersję Led Zeppelin
Link do komentarza

No to teraz Robert Johnson vs Blues Brothers w utworze Sweet Home Chicago. Mnie się bardziej podoba wersja braci, bo dużo bardziej rozbudowana, choć trzeba przyznać, że Robcio ma ten swój charakterystyczny klimacik :)

Link do komentarza

TheMe - Piła rzeczywiście mocno ocb.

Marek96 - Ciągle mnie zadziwia ile coverów znacie tak z marszu.

TornadoDJ - Blues Brothers to Blues Brother. Zero konkurencji. Rawhide!

Abyss - To kolejny typ coverów - rockowe/lepsze covery popowych miałkich przebojów.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...