Jasna strona ciemnej strony kreskówkowej mocy
... czyli hurra dla niezbyt krótkich tytułów.
Niedawno, puszczając Maksowi dziecięce hity na YT, natknąłem się na zestawienie openingów z różnych starych kreskówek. Już zbierało mi się na kolejną wycieczkę do przeszłości, czy też wpis wspominkowy... Stwierdziłem jednak, że nie dość, że parę już takich było, to i sam taki mam na koncie. Nie zrezygnowałem jednak z tematu (obezwładniająca siła nostalgii), ale postanowiłem pójść w inną znaną mi stronę. Rankingowo-zestawieniową.
Dziś skupię się na niemilcach o zabarwieniu humorystycznym. I na dodatek wybiorę tylko 5 ulubieńców - aby nie przesadzać z długości i dać Wam większe pole do popisu.
Stworzony początkowo na przeciwieństwo innych kreskówkowych antagonistów Królika Bugsa. W odróżnieniu od np. Yosemite Sama jest cichy, poprawnie się wypowiada i w zasadzie nie jest głupi. Nie dajcie się jednak zwieść - jego plany są zdecydowanie destrukcyjne, przebiegłe i złeeeeeeee. Początkowo nieco absurdalne może się wydawać wzorowanie na rzymskim piechurze, ale tylko do momentu, gdy zdamy sobie sprawę komu zawdzięcza nazwę planeta Mars.
Szalony nieudacznik, bohater Looney Tunes i Merrie Melodies, to niemilec, któremu wielu życzy dobrze. Ilość niepowodzeń, upadków, eksplozji, zderzeń i potrąceń, które musiał znieść ten bohater sprawia, że zaczyna się życzyć Strusiowi Pędziwiatrowi krótkiej kariery wykwintnego dania przebiegłego inaczej kojota. Kojota, który dodatkowo jest chyba ulubionym klientem firmy ACME.
Łap gołębia, łap gołębia, ŁAP!
Dastardli i Muttley (polskie tłumaczenie ich imion wolę wyprzeć ze świadomości) pojawili się nie tylko w tej kreskówce, ale z tą zawsze będą mi się kojarzyć najbardziej. Pomimo tego, że dużo więcej oglądałem Wacky Races, to i tak pogoń za ptasim gońcem była pierwsza. Nawet jeśli ktoś nie pamięta bajek, to na pewno pamięta co innego:
Kochany księciuniu, postrach Gumisiów... Albo i nie. Jakoś nie do końca udawało mu się wprowadzić swe plany w życia. Co dziwne, bo miał przecież do pomocy nieodzownego Tołdiego (kto z Was miał w szkole kogoś o takiej ksywce?). Przyznam jednak szczerze, że z wybranej piątki tego pana lubię najmniej.
Na koniec prawdziwy mistrz zbrodni, kolos intelektu, tytan przebiegłości. Nimnul. Samo imię wzbudza strach w najdalszych zakątkach światów zamieszkałych przez widzów Brygady RR. Któż inny próbowałby opanować świat za pomocą maszyny generującej prąd za pomocą elektryzowania kotów?! Mój idol!
__________
Oto i koniec... Na razie. Ciekaw jestem tego, czy i Wy macie swoich (nie)ulubionych niemilców. Ciekaw też jestem, czy ciekawi jesteście kolejnych, równie ciekawych, zestawień.
Sławomir Mrożek
15 Comments
Recommended Comments