Skocz do zawartości

Forumowicze o Sobie IX


Turambar

Polecane posty

Taa, poniedziałek...

Wszyscy już-nie-uczniowie pewnie zazdroszczą tym, którzy jeszcze maturę mają przed sobą, pośród wielu rzeczy, ferii. Ja w zasadzie zazdroszczę wam ich braku. O ile wakacje można przeboleć, bo we wrześniu człowiek się 'rozpędza', o tyle 2 tygodnie w samym środku roku szkolnego już tak fajne nie są. Po prostu nic innego tak bardzo nie wybija z rytmu. To prawda, człowiek psioczy, że wstawać wcześnie, że sprawdzian, że niemiecki, że już trzeci tydzień z rzędu sprawdzian z matmy, że jeszcze więcej niemieckiego, że sprawdzian z polskiego, że ten niemiecki sterczy na planie jak jakaś zaraza... Ale taka już nasza natura, bo w zasadzie do wszystkiego idzie się przyzwyczaić.

I nagle przychodzą ferie albo inna choroba. Co teraz? Można się wyspać do woli. Nie trzeba się spieszyć na lekcje, uważać na nich, odrabiać zadań, tylko jest w zasadzie cały dzień siedzenia w domu i nicnierobienia - a to sobie człowiek w coś pogra, a to anime trochę poogląda, a to książkę poczyta, i tak mijają dnie całe. Pierwsza upada orientacja w czasie - w środę nagle okazuje się, że już piątek, a nazajutrz znowu wtorek. W sporej części przypadków jakikolwiek zapał do czynności bardziej kreatywnych niż regularne odświeżanie forum czy innych portali znika dnia trzeciego z rana. Książka leży, drania jedna, z wyrzutem, tym większym, że lektura. Anime piętrzą się, bo z nudów tworzy się kolejka. Gry nietknięte, bo za dużo myślenia wymagają. I tak mija dzień za dniem...

Aż przychodzi pora na poniedziałek. W oczach wielu osób pewnie zostanie to uznane za dziwne, ale wychodząc z domu o siódmej budzenie (radiem) mam nastawione na 5:15. Godzina wypracowana długim już doświadczeniem, a także przymusem przygotowania sobie samemu obu śniadań. Nie chcą się odzwyczajać od tej rutyny nawet na czas wakacji zostawiałem cholerę włączoną, bo chociaż muzyki posłucham (Trójka bardzo fajnie przed szóstą gra), ale pobyczyć się można. Pomimo tych postanowień, gdy tylko przestaję spać sięgam po pilota i wyłączam, półśpiąc do i tak późnej, jak na mnie, godziny ósmej. Tym niemniej, wraz z porankiem przychodzi refleksja - 'Już poniedziałek. Poniedziałek. Normalny, roboczy poniedziałek.' No i trza się zerwać z wyra, w dodatku ponad dwie godziny wcześniej niż zwykle. Po dwóch, a w zasadzie trzech tygodniach (choroba zrobiła swoje, więc pół ferii to było przygotowanie do olimpiady z angielskiego, w której szans nie miałem, zaś drugi to odrabianie zaległego tygodnia) wylegiwania się do ósmej trza się zerwać i ogarnąć o piątej z minutami i jakkolwiek żaden ze mnie nocny marek, fajne to to nie jest. Nie wspominając nawet o tym, że przy okazji rekonwalescencji z jakiegoś upartego przeziębienia trzeba wliczyć dzień czy dwa wyrwane na uzupełnienie przeszło trzydziestu jednostek lekcyjnych, wraz z ich zrozumieniem i opanowaniem. Żebym się za bardzo nie nudził na koniec, tegoroczne ferie nie poskąpiły mi również i tego. Koszmar.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,9k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

W poniedziałek ja nie mogę, bo...

Nie dość, że poniedziałek, to jeszcze ostatni dzień miesiąca, czyli potrójna zabawa w pracy.

A co do schiz... W zasadzie ich nie mam, ale... powinienem. Zbyt wiele rzeczy robię automatycznie... Raz zdarzyło mi się zostawić klucz w drzwiach. Od zewnątrz. Tak, tak. W zamieszaniu ze znoszeniem wózka, zabieraniem Maksa i pośpiechem... Klucze zostały tam na ładne parę godzin. Całe szczęście, że klatka to 'sami swoi' z dziada pradziada. Mam za to tak, że gdy (nie daj Borze) przełożę komórkę lub portfel do kieszeni, to co 5 minut muszę siebie sam upewniać, że ją mam.

Ha! Przypomniała mi się jeszcze jedna historia. Swego czasu miałem starszego Pana Magistra Sąsiada (tak, tak - mania tytułu), który pewnego dnia poprosił mojego tatę o podsadzenie go do... kontenera na śmieci (wiecie, taki stary blaszak). Ponoć wpadły mu tam klucze. A sprawdził Pan kieszenie? Tak, oczywiście! No to idą. Lekki pan sąsiad nie był, ale jakoś udało mu się wdrapać do środka. Nic nie znalazł. Po wyjściu, już na klatce, opukał znów kieszenie... Klucz był w kieszeni od koszuli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze to było jak się kiedyś zbierałem do wyjścia z auli. Wiecie, pozbierać rozłożone długopisy, teczkę spod blatu, kurtkę z oparcia i plecak z ziemi. No i tak zbieram, zbieram i nagle pytam się kumpla "Ej, a gdzie mój plecak?". No i się okazało, że trzymam go w ręku. Totalna znieczulica.

Jak byłem młodszy miałem też schizę, że nie pamiętałem, czy zamknąłem drzwi i czasem leciałem z powrotem do domu, żeby sprawdzić. Zresztą mam tak do tej pory, ale zwykle sobie przypominam, że zamykałem i np. sąsiadka wchodziła do klatki - tak nie bezpośrednio, raczej przez inne zdarzenia sobie przypominam ;P No i to ciągłe obmacywanie kieszeni, gdy już jestem wygodnie usadowiony w autobusie czy aby czegoś nie zapomniałem wziąć... Urok wychodzenia na ostatnią chwilę ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem raz taką akcję. Pierwszy kurs powrotny: czy ja aby wyłączyłem kompa? Drugi kurs: Chyba telewizor jeszcze gra. Trzeci kurs: Zamknąłem drzwi? Czwarty kurs: Na pewno wyłączyłem ten telewizor? Jak mamcię kocham, to było okropne. Tym bardziej, że mieszkam w bloku, i za każdym razem gdy te myśli wpadały mi do łba byłem już na samym dole, nierzadko już w połowie drogi do szkoły. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem kiedyś podobna akcję, jak ojciec Qbusia :)

Było to lata świetlne temu, gdy jeszcze we wojsku byłem. Wybrałem się z kolega do kumpla na osiedle. Podchodzimy do bloku i widzimy rzeczonego kumpla, który siedzi na schodach przed rzeczonym blokiem i coś tam kombinuje w kratce służącej do wycierania butów (takiej metalowej, wpuszczonej w betonowy stopień). Okazało się, z jego zeznań, że jak drzwi do bloku otwierał, to mu klucze wypadły i wpadły do tej kratki. No to dawaj we trzech ją wyciągać z betonu. Gdy operacja już się udała, zaczęliśmy grzebać w śniegu i błocie (zima wtedy piękna była) w poszukiwaniu tych nieszczęsnych kluczy. Po kilkunastu minutach grzebania któryś z nas podniósł oczy i zauważył, że klucze i owszem z zamka wypadły, ale zaraz obok drzwi i leżały cały czas o metr od nas... Siła sugestii i 'nakubusiowany' kumpel zrobiły swoje :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Ohoho, widzę że woda w FoSie całkowicie wyparowała :tongue: Czyżby skończyły się nam tematy do dyskusji? Jaka u Was pogoda? Coś się wydarzyło u Was ciekawego przez ostatnie dni?

Bo u mnie pogoda bardzo przyjemna. Deszcz nie pada, śnieg już niemalże zniknął z powierzchni ziemi, słoneczko ładnie świeci, wiatru nie ma - no normalnie wiosna zbliża się pełną parą :biggrin:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Haha a mieliśmy nie pisać o pogodzie no ale cóż u mnie pięknie tylko wiaterek trochę. A ty Treser zamiast wkuwać znowu tutaj nie ładnie naprawdę. A ponieważ zaraz wpadnie jakiś mod napisze koniec tego statsowania my napiszemy Why so serious ? dostaniemy osty i... a zresztą :P Był ktoś we Wrocławiu w redakcji ?? Jak wrażenia ??

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogoda genialna, choć będzie coraz gorzej - w weekend temperatura ma spaść w okolice zera (znów). Mimo wszystko, pozostaje się cieszyć aktualną aurą póki trwa i póki są próbne matury - w czwartek i piątek dostajemy przeszło 3 godziny zegarowe za darmo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, rzeczywiście dawno tutaj nikt nie pisał... Parę dni temu miałem właściwie posta napisanego, już nie pamiętam o czym traktował, ale ostatecznie go nie wysłałem ;)

Drugi dzień z rzędu zamulam i nicnierobie po sesji ;) To w sumie jest aż nieprzyzwoite tak się obijać. Cały czas mam wrażenie, że zaraz będę musiał się znów uczyć, ale nieeeeee ;)

Pogoda znośna, ale nie chce mi się łazić ;P

A ponieważ zaraz wpadnie jakiś mod napisze koniec tego statsowania my napiszemy Why so serious ? dostaniemy osty i... a zresztą tongue_prosty.gif

Wszyscy macie po oście, a nawet po dwa. Nie może tak być, żebyście łazili po forum bez żadnego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę dni temu miałem właściwie posta napisanego, już nie pamiętam o czym traktował, ale ostatecznie go nie wysłałem

Hehe, ja tu tak często mam. Na ogół, co się nie pojawię, to o pogodzie ktoś pisze. Naskrobie, często nawet sporo, ale ostatecznie się rozmyślam, bo ile temat można ciągnąć?

I tak, wiem, mógłbym zarzucić jakiś temat. Ostatnio nawet taki miałem, ale kurde, zapomniało mi się. A to coś ważnego było i nie związanego z żadnym tematem z tego działu... Kurde, chyba się starzeję i skleroza mnie łapie. Ćwierć wieku mi minęło w lipcu! Aaaaaa!!!

Wiem, tragedia... Ale kurde, niedawno przecież 18tkę obchodziłem :[. Czas mi po tym tak przyśpieszył, że zaczyna mnie to przerażać. Praca, obiad, spanie. I tak co dzień...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drugi dzień z rzędu zamulam i nicnierobie po sesji ;) To w sumie jest aż nieprzyzwoite tak się obijać.

Jak mi się marzy takie obijanie..... Liceum to co prawda nie studia, ale ostatnio szkoła okropnie wymęcza mój organizm. Ktoś przyjął dziwną strategie(a raczej uknuł misterny plan), abym zaharował się przed feriami. Takiego nagromadzenia materiału to jeszcze nie miałem. Zaczynam podejrzewać, że to równie męczące jak sesja :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Praca, obiad, spanie. I tak co dzień...

Moiwsz kolego na monotonii życia? Heh, aż nie chce mi się myśleć o tym, co się będzie działo jak skończę studia.. Wtedy to się najpewniej monotonia zacznie.. Teraz to jest jeszcze fajnie i nie narzekam na monotonię życia, ale stała praca raczej zawsze łączy się z monotonią.. Codziennie to samo - ten sam schemat.. Bez zmian przez dłuższy czas.. Tylko weekend to szansa na odmianę.. Ech, to zaczyna mi się nie podobać :P Może by tak zostać wiecznym studentem :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A zemną od początku roku jest coś dziwnego a zarazem ciekawego.

Pół dnia praktycznie przesypiam z chwilową przerwą na internet i potem dalej spać. Ciekawe nawet, bo w dzień śpię spokojnie a w nocy już nie bardzo. I przyznam się, jak się wyśpię w dzień to mam po takim śnie w dzień dobry humor. :) Coś dodać więcej hmmm. Moje zachowanie nie jest typowe że jem, śpię, komputer i tak w nieskończoność. Bo czasem jak mam siły to porozciągam się i przyznam się. Zgubiłem trochę tłuszczyku z świąt. :trollface: A nawet lepiej, w domu jest spokój więc mogę się zająć sobą, co mnie cieszy. :) I wstyd się przyznać ale... Chyba zmienię nastawienie do walentynek niedługo....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To w sumie jest aż nieprzyzwoite tak się obijać.

Czyli jestem nieprzyzwoicie nieprzyzwoity :wink: Ech, a mnie się ferie kończą właśnie... Żal ściska mniej szlachetne części pleców, kiedy widzę całkiem niezłą pogodę za oknem, a pozostał mi już tylko weekend na radosne "nicnierobienie". Chociaż poza spaniem do trzynastej strasznie dużo się nie zmieni :wink:

I wstyd się przyznać ale... Chyba zmienię nastawienie do walentynek niedługo....

A nie jest to czasem powód do radości? No, chyba że po prostu polubiłeś lizaki w kształcie serduszek :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie jest to czasem powód do radości? No, chyba że po prostu polubiłeś lizaki w kształcie serduszek ;)

Aktualnie moje nastawienie do walentynek jest proste. Nie przepadam za tym świętem ot co. :P

Swoją drogą. Dziś kolejny dzień taki jak zwykle od początku roku i szczerze ? Jak tak prześpię trochę w dzień to czuje się szczęśliwszy. :trollface:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak tak prześpię trochę w dzień to czuje się szczęśliwszy.

Jak ja nienawidzę spać w dzień. Aż dziwię się, że ktoś to lubi. Zawsze próbując się zdrzemnąć ze względu na ból głowy, na który żadne Apapy itd. w moim przypadku nie działają, po prostu nie mogę zasnąć, a jeśli już zasnę, to tylko na jakąś godzinkę, lecz co ciekawe po przebudzeniu głowa napiernicza jeszcze mocniej :/

A w ferie nie lubię spać w dzień, bo to marnotrawienie czasu. Wyznaję zasadę: śpimy w nocy, bo jest ciemno i nie ma co robić, tyle :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ja nienawidzę spać w dzień.

Kiedyś, gdy byłem jeszcze piękny (?) i młody, też nie do pomyślenia było dla mnie spanie w dzień, bo to wybitne marnotrawienie czasu. Ale pewnego, pięknego dnia palma mi odwaliła, zarejestrowałem się na forum i dzięki kilku obecnym tu osobom zostałem zombiakiem :D No i gdy człowiek śpi ciurkiem 'aż' 4 godziny w ciągu nocy, to potem wykorzystuje każde wolne 5 minut, żeby sobie chwilkę chrapnąć i w nocy nie zaliczyć padu ryjem w klawiaturę :D Sztukę takiego spania opanowałem już chyba do perfekcji, bo nawet w robocie potrafię przycinać komara w samochodzie, jak mam wolną chwilę. Nawet zimą, przy -20 stopniach, ale to już hardkor jest :)

W ogóle życie i delegacje nauczyły mnie dwóch rzeczy: po pierwsze śpij kiedy możesz i ile możesz, bo nie wiadomo kiedy będzie następna okazja na sen. Po drugie: nigdy nie odmawiaj posiłku, bo następna okazja na zjedzenie czegoś normalnego, co się nie rusza i na drzewo nie spiernicza, może się prędko nie zdarzyć... Jeżeli ktoś na co dzień mieszka w cieplutkim, własnym domku, niech tego nie słucha, ale jeśli wybiera się w nieznany teren na dłużej - radzę to dobrze zapamiętać :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dają to bierz, a jak biją to uciekaj ;)

Ja tam nie widzę niczego zdrożnego w drzemkach za dnia. Powiem więcej często mnie morzy tak w okolicach 15-16. Często dopada mnie także letarg w drodze powrotnej do domu, a autobusy lulają mnie jak trzeba. Auta zresztą też, więc pewnie to jeden z powodów tego, że nie mam takiego tam dokumentu ;) W ogóle zwykle po południu szybko mnie dopada zmęczenia nawet wtedy, gdy kompletnie nic nie robię. Chyba potrzebuję dużo snu, albo też po prostu chcę jakoś przetrzymywać mijający czas. Bo jak wiemy każda minuta przybliża nas do śmierci ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ja nienawidzę spać w dzień.

Ja też... Nie dość, że traci się czas w dzień, to potem jeszcze mam problemy z zasypianiem wieczorkiem... I dlatego właśnie takich form relaksu w ogólę nie praktykuję. Po szkole - owszem, czasem miałbym ochotkę na małe spanie, ale wystarczy się tylko położyć, zjeść obiad, poleżeć 5-10 minut, i znów jestem w pełni sił :)

Aha - mam ferie :D

Dla tych którzy już zapomnieli - jest to taki okres czasu obejmujący 2 tygodnie, gdzie nie trzeba robić absolutnie NIC. Można pospać do 11, a nawet i do wieczora. Można także obijać się cały dzień, i na dodatek nie mamy żadnych nieprzyjemnych konsekwencji z tego. Yey, jak ja się cieszę. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż. Ja z racji tego że ostatnio nie mogę spać w nocy, nie wiedzieć czemu. To śpię w dzień spokojnie i jestem szczęśliwy. :) Taki tryb życia preferuje i tyle. :P A poza tym. W dzień zawsze coś przyjemnego mi się przyśni w nocy już nie koniecznie. W nocy to bardziej bierze mnie na rozmyślania, jakby to powiedzieć. Jestem takim nocnym filozofem lub coś. :P Po prostu uwielbiam ten klimat w nocy. Tą ciszę i spokój, to takie relaksujące jest i zwykle kilka godzin po północy zasypiam spokojnie. Z góra czwarta rano. Oczywiście lubię ten tryb życia bo jestem dzięki niemu spokojniejszy. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha - mam ferie

Dla tych którzy już zapomnieli - jest to taki okres czasu obejmujący 2 tygodnie, gdzie nie trzeba robić absolutnie NIC. Można pospać do 11, a nawet i do wieczora. Można także obijać się cały dzień, i na dodatek nie mamy żadnych nieprzyjemnych konsekwencji z tego. Yey, jak ja się cieszę.

Mi się właśnie ferie kończą. Ostatni weekend i znów szkoła... :dry: Trzeba się będzie przestawić ze wstawania o godzinie 9 - 10 na godzine 6 - 7 :sad:

Co do spania w dzień to ja na przykład nie potrafię zasnąć przed godziną 22 :biggrin: Poza tym nie lubię tracić czasu w trakcie dnia. Im później się robi tym mniej mam ochoty na zrobienie rzeczy, które powinienem (np. lekcje) Dlatego wszystko robię jak tylko wrócę do domu, żeby potem móc się lenić do końca dnia :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie widzę niczego zdrożnego w drzemkach za dnia.
Również choć u mnie to raczej nie drzemki a odsypanie po Sylwestrze, zarwanej nocce i nie do końca tak, że śpię w dzień. Już tłumaczę np. jak o piątej czy szóstej rano walnąłem się na podłodze (strategiczne miejsce przy kaloryferze ;]), ofc nie w swoim domu, to te dwie godziny snu mi starczyły. Wróciłem do domu, przetrwałem cały dzień i odespałem sobie nazajutrz wstając gdzieś koło 12:00 albo 13:00 ;P Żeby zasnąć w dzień muszę być po prostu bardzo, bardzo, BARDZO zmęczony, bo inaczej nie dam rady ;]

Aha - mam ferie :D
Mogę ogłosić, że ja też :D Co prawda tylko tydzień, ale człowiek po sesji każdą ilość wolnych dni przyjmie z radością. Zresztą przesadzam, bo wcale tak ciężkiej sesji nie miałem (choć byli co mieli jeszcze lżej jak chociażby jeden egzamin...), ale to zawsze coś ;]
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak... Ja miałem jeden egzamin na samym początku sesji... Prawie 3 tygodnie wolnego, które przeznaczyłem na prokrastrynowanie pisania mojej pracy licencjackiej :rolleyes: Całość mam podobno oddać we wtorek, a jestem w czarnej d...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha - mam ferie

A ja już nie i otwarcie zazdroszczę... Jeszcze weekend został, a ja już tęsknię za całkowitym lenistwem. Najśmieszniejsze jest to, że na poniedziałek muszę przeczytać lekturę i zebrać informacje na referat z historii :wink: Jak ja kocham o wszystkim przypominać sobie na ostatnią chwilę. Nic nie zrobiłem przez dwa tygodnie to teraz mam...

Spanie w dzień...? Nie ma szans :wink: Chyba, że to odsypianie zarwanej nocki, jak wspomniał Black. Inaczej nie jestem wstanie zasnąć, nawet gdybym chciał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrr, ostatni weekend. Na dzień dobry oczywiście sporo klasówek itp. (a ja przez 2 tygodnie nic się nie uczyłem, a poza tym nie było mnie tydzień przed feriami przez paskudną chorobę. Na szczęście zdołałem lekcje uzupełnić, więc najbliższe 2 dni to kucie, rycie i inne sposoby edukacji).

Co do spania w dzień, to czasem mi się zdarza. Zwykle jednak nie mam na to czasu. :D Żebym sam z siebie usnął, muszę włączyć Animal Planet (nic tak nie usypia jak programy o zwierzętach!) i poleżeć jakąś... godzinkę. Inaczej, gdy jestem chory tudzież niewyspany - wyłączam się w pół godzinki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...