Skocz do zawartości

Forumowicze o Sobie IX


Turambar

Polecane posty

Prawko mam już jakieś 3 lata i wciąż nadziwić się nie mogę, jak ludzie, którzy mają prawko zdecydowanie dłużej ode mnie tak tragicznie prowadzą. Przecież z ilością przejechanych kilometrów powinno im to w krew wejść, nie? Czemu tak nie jest? I nie mam pretensji do blondynek i starych dziadków, bo jak wiadomo kolor włosów kierowcy nie robi, a i dziadek też da radę (przykładem jest mój :)).

Prawko zdałem za trzecim razem. Za pierwszym razem w Łodzi szło mi śpiewająco dopóki pan egzaminator nie doszedł do wniosku że za dobrze mi idzie. Wracając już do Wordu kazał mi wjechać na jakieś dziwne skrzyżowanie, którego nie ogarnąlem i w życiu nie widziałem i do tej pory nie pamiętam gdzie to. Zestresowałem się, silnik zgasł, miałem drugi bieg, nie ruszyłem od razu i to niestety przekreśliło mnie w ostatnich dziesięciu minutach.

W Łodzi swego czasu poszła taka fama, że w niedalekim Sieradzu jest o wiele łatwiej zdać, do tego mieliśmy tam jakiegoś znajomego egzaminatora i teoretycznie miałem mieć ustawione zdanie choćby nie wiem co odwalił na trasie. Więc na drugi egzamin zapisałem się do Sieradza. Niestety zanim doszło do mojego terminu w Sieradzu poszła kolejna fama, że będą pilnować łapówek i kontrolować zdawalność, więc zdać musiałem własnymi siłami z przypadkowym egzaminatorem. W Sieradzu jest ok 20 samochdów z czego większość to Yariski i chyba 2 Ople Micra. Trafiłem na Micrę, która miała wyregulowaną linkę hamulca ręcznego, więc nawet nie wyjechałem z placu manewrowego, bo ruszanie z ręcznego mi nie poszło.

A trzeci raz też się odbył w Sieradzu, bo jak już tam byłem, to tam się zapisałem. Już mi było wszystko jedno. Czekałem cały dzień aż będzie moja kolej. Jak wsiadłem do auta to już prawie Word zamykali. Nie chciało się ani mnie, ani mojego egzaminatorowi, więc puścił mnie na jakąś polną drogę objeżdzającą cały Sieradza, wracając kazał mi zaparkować przed jakimś marketem, objechać rondo w kółko i tyle. Zdałem.

Teraz sobie nie wyobrażam życia bez auta. Tym bardziej, że wyprowadziłem się trochę poza Łódź i do najbliższego przystanku jak chcę wyjść na piwko muszę zasuwać jakieś 5 km a ja strasznie leniwy jestem. Nocą jest gorzej, bo te 5km jest przez ciemny nieoswietlony las :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,9k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Ja miałem przyjemność zdać za pierwszym razem, chociaż nie obyło się bez błędów i z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że po tych 30h jazd nie byłem nawet przeciętnym kierowcą. Jeździć się nauczyłem dopiero z czasem, po kursie, bo w sumie dopiero wtedy człowiek ma pełną odpowiedzialność za siebie i pasażerów, nikt nie naciśnie, poza kierowcą, hamulca w razie potrzeby. Zresztą temat chyba całkiem niedawno się przez FoS przetaczał więc nie będę powtarzał swojego zdania nt. świeżo upieczonych kierowców.

Co do przedmówcy, w kwestii trzech ostatnich zdań, to jeśli jedziesz sobie na piwko samochodem, a po nim tym samym sposobem wracasz do domu, to mam tylko nadzieję, że nikogo postronnego nie uszkodzisz. Ja tam takich kierowców zawiniętych na drzewach nie żałuję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do przedmówcy, w kwestii trzech ostatnich zdań, to jeśli jedziesz sobie na piwko samochodem, a po nim tym samym sposobem wracasz do domu, to mam tylko nadzieję, że nikogo postronnego nie uszkodzisz. Ja tam takich kierowców zawiniętych na drzewach nie żałuję.

Na pieszo zasuwam na to piwko :) Chodziło mi o to, że w każdym innym przypadku te 5km jade autem, bo leniwy jestem.

Może się źle wyraziłem.

Pijanych kierowców też mi nie szkoda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a mi ich szkoda ... nigdy nie oceniam i nie potępiam "z góry" -> nigdy nie wiesz, co Ci życie zgotuje, w jakiej sytuacji się znajdziesz.

ponadto rzucę wam ciekawą historię:

mój szwagier zalał robala i zmontował kierowcę z samochodem, bo "paliwa" na melanżu brakło. na stacji benzynowej (czynnej 24h) kierowca zatankował auto i poszedł zapłacić. szwagier siedział obok napruty i chciał przekręcić kluczyk w stacyjce (turbo tuning malczak :) ) -> wóz był na biegu i nie wiem jakim cudem ale udało mu się odpalić wóz -> przetoczył się kilka metrów i uderzył w drzwi innego auta.

policja stwiedziła, że szwagier prowadził samochód (powiedzieli, że im nie przeszkadza, że siedział po prawej stronie i nie trzymał kółka) po drodze publicznej (stacja przy szosie) i zabrała mu prawko na rok plus 1000 grzywny. "pijany kierowca".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Tur, zabiłeś Pan dyskusję :wink:

Ja egzamin zdałem za drugim podejściem. Za pierwszym razem wina moja, a za drugim trafiłem na pomocną (choć milczącą) Panią. Co ciekawe - na egzaminie była też ma żona i akurat tak się złożyło (przez remont WORDu), że egzaminatorzy musieli przychodzić po zdających. Pani egzaminator zmierzyła mą żonę (już z 'brzuszkiem') od dołu do góry. Żona nie miała pewności, czy jej stan mi pomoże, czy mnie położy. Chyba jednak pomógł. Więc to synek załatwił mi prawko :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No Tur, wprowadziłeś atmosferę strachu :D

Swoją drogą, chyba coś jest na rzeczy z tymi milczącymi egzaminatorami. Ja zdałem też u takiego jeszcze kilka podobnych przypadków słyszałem i to z różnych WORDów. Może to jakaś grupa, tak już zmęczona życiem i egzaminami, że nawet już im się nie chce po kilka razy tych samych pysków oglądać :P

Czasem wystarczy do zdania trochę szczęścia. Nie wiem czy ostatnio o tym pisałem, ale koleżanka zdała, przez cały egzamin jadąc na II biegu. Niespecjalnie umiała biegi zmieniać. Nauczyła się z II ruszać i miała takiego fuksa, że były korki w mieście i cały egzamin się toczyła. Wkurzony tym egzaminator, nawet odpuścił sobie elementy typu nawracanie czy parkowanie i przeszło. Jedyna pociecha taka, że kobieta na drogi nie wyjeżdża i mam nadzieję nigdy taki pomysł bez nauki do głowy jej nie przyjdzie, bo potem to tylko epitety lecą jak się takiego kierowcę spotka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zdalem prawko za drugim razem. Za pierwszym podejsciem oblalem doslownie na 5 minut (moze i mniej) przed koncem egzaminu. Przejezdzalem przez centrum miasta w godzinach szczytu, jechalem autem instruktora. Mialem wyjechanych gora 22 godziny lekcyjne, wiec z Oplem Corsa bylem nieoswojony (ale to nie mialo wplywu na oblanie testu). Bedac metr przed przejsciem dla pieszych ze swiatlami zauwazylem jak te zmienily kolor z zielonego na pomaranczowe. Zamiast przejechac (a wedlug egzaminatora powinienem tak zrobic) walnalem po hamulcach. Efekt? Kreseczka przy "Serious fault". Wkurzony bylem przez cala reszte dnia... A tak dobrze szlo...

Od oblania pierwszego testu ani razu nie skontaktowalem sie ze swoim instruktorem. Bralem znajomych, ktorzy mieli prawko dluzej niz 3 lata i z nimi katowalem manewry na egzamin. Kolejny zdawalem juz swoim autem (poczciwa Astra II 1.6 8v z 1999r). Raptem 5 mniejszych bledow (moim zdaniem musial sie czegos przyczepic) i zdalem. Z radoscia wyrzucilem magnesy z lterka "L" z karoserii :) Kilka godzin pozniej dostalem smsa od instruktora, ze od momentu oblania testu nie widzielismy sie ani razu, a musimy sie spotkac i przeanalizowac bledy popelnione podczas pierwszej proby. Ja mu odpisalem, ze nie, bo jestem od 4h szczesliwym posiadaczem certyfikatu, ze prawko zdalem (3 tyg pozniej poczta przyslano mi plastikowy kartonik i papierowa wersje)..

I tak mam juz przejechane 40 000 km i nadziwic sie nie moge jak wielu idiotow jest na drodze. Nie tylko kierowcow, ktorym bardzo sie spieszy, a ja jadac powoli "zlapie" ich na nastepnych swiatlach. Koniecznie musze wspomniec o pieszych, ktorzy:

1. pchaja sie miedzy rozpedzone pojazdy, kompletny debilizm i brak rozumu. Te 2 minuty czekania ich nie zbawi, a moze oszczedzi zycie / kalectwo. Ilez to razy ja musialem gwaltownie hamowac, bo jakis debil mi sie pakowal pod maske. Najgorsze jest centrum Shipley i Bradford. Ludzie laza jak chca, przechodza gdzie chca. Nie zwracaja uwagi na rozpedzone auta, tak jakby god_mode im sie wlaczal na jezdni.

2. w nocy laza w ciemnych / czarnych ubraniach i kompletnie ich nie widac... Jakos kampanii typu "badz widoczny w nocy" nie widzialem do tej pory...

O idiotach, ktorych Peugeota 106 slychac z odleglosci kilometra juz nie wspomne... Na takich ludzi to ja patrze z politowaniem... Nic mnie tak nie wyprowadza z rownowagi na ulicy jak jakis debil przejedzie kolo mnie i wykreci tak stuningowane auto do 5000 rpm. Halas okropny, przed kim sie tacy popisuja?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No Tur, wprowadziłeś atmosferę strachu :D
Zacytuję nieśmiertelnego... i w tym momencie spaliłem jedną z ciekawszych kwestii, bo zwyczajnie nie kojarzę kto tak rzekł... porządek musi być ^^

Zresztą nie wydaje mi się to specjalnym wydarzeniem, bo jak ma pamięć długa i szeroka to już w kilku FoSach pojawiała się dyskusja nt. kierowców, zdobywania prawa jazdy oraz takich uczestnikach ruchu, którym najlepiej by odebrać na całe życie i zostawić na pastwę komunikacji miejskiej (ugh, korki teraz są takie w Łodzi jakby to miasto rozrosło się do rozmiarów Warszawy -_-). Sorry, regulamin to regulamin, ale to nie jest aż tak trudne, żeby rozmawiać na pewne tematy bez zahaczania o coś co tenże łamie. Zresztą to kolejny temat jaki mogę dopisać sobie do listy tych pojawiających się w FoSie co pewien czas jak epidemia grypy ;P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To Ty Szadole wprowadziłeś teraz za to atmosferę terroru :P

No i wypraszam sobie używanie argumentu komunikacji miejskiej w kontekście jakichkolwiek pastw losu czy innych kar;) Sam jestem, może nie wielkim fanem, ale zwolennikiem i mimo posiadania auta we Wrocławiu, używałem go od wielkiego święta. Raz, że pijążki, dwa że często wychodziło szybciej tramwajowozem, a i wożenie powietrza autem, po centrum, bez powodu, byłoby zwykłą hipokryzją z mojej strony. W busie zimą gwizda, latem skwarzy, ale nie kumam tej pasji jeżdżenia wszędzie autem, a potem narzekania na korki przez wielu kierowców. Nie masz cierpliwości czy umiejętności do jazdy samochodem? Kup se furmankę - koń mądrzejszy.

Poza tym i tak wszyscy wiedzą, że rowery i motocykle rządzą :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

motocykle rządzą

Właśnie dla nich zamierzam zrobić prawko. Wymarzył mi się Harley o kolorze aluminium (bez lakieru kolorowego) i zamierzam spełnić swoje marzenie. Taki pojazd zawsze kojarzył mi się z wolnością. Każdy pojazd tak naprawdę, ale ze wzg. na małe mieszkanie i lenistwo rower odpada ... a taki motocykl to coś co wszędzie zmieścisz i jest piekielnie wygodne.

A to że "niebezpieczne"? No helloł! Każdy kiedyś umrze =]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja także marzę o motorku (no dobra, mam w planach sobie kiedyś kupić), tylko cały czas się waham -> chopper czy zwykła ścigawka.. W dzieciństwie się brzęczało Rometkami od rana do nocy (ach te Komary .. ), skrzywienie w psychice zostało :)

/Wozem jeżdżę dużo (ok 2000-3000km miesięcznie) mnie akurat najardziej irytują:

a) Tiry na autostradzie (jedna przejażdżka A4 i znienawidziłem całe plemię tirowców)

b) niedzielni kierowcy (drogi na zadupiastym podkarpaciu są wąskie, trafi się dziadzia na dłuższej trasie i ani go wyminąć ani nic .. siąść i płakać)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby zima nadciąga, a tu zazieleniło się. Przypomniała mi się świetna kampania o bezpieczeństwie na drodze. Osobom o lżejszych nerwach nie polecam, bo to całkiem niezły dreszczowiec, ale generalnie warto obejrzeć

. Generalnie jazda samochodem wymaga rozumu i uwagi, jeśli komuś tego brakuje to niech przesiądzie się na rower, bo w przeciwnym wypadku naraża nie tylko swoje życie - to pół biedy - ale i innych; pieszych, kierowców i zwierząt. Szkoda, że wielu tego nie rozumie i stąd mamy tyle wypadków drogowych. Gdyby nie to, że umiejętność jazdy samochodem jest w dzisiejszym świecie niezbędna to bym się nawet nie zastanawiał nad robieniem prawa jazdy.

A to że "niebezpieczne"? No helloł! Każdy kiedyś umrze =]

Niby tak, ale ważne komu zrobisz krzywdę, kiedy będziesz robił efektowne salto swoim motorem, albo sobą samym, po zderzeniu z samochodem. O szkodach materialnych (za rzeczone auto) już nawet nie wspominam. Każdy ma prawo ryzykować swoim życiem, ale tylko swoim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O w mordkę.

Trzeba przyznać, że ten filmik, co Holy zalinkował, robi wrażenie.

Kiedyś oglądałem podobny, z tą jednak różnicą, że był to filmik z Anglii. Też robił wrażenie. Zwłaszcza scena, w której samochód "wbija" młodego chłopaka w kamienny mur. Ale trzeba przyznać, że tamten film zrobił na mnie takie wrażenie, że od tej pory, gdy przechodzę na światłach, mam oczy dookoła głowy. I dobrze! Bo na tym chyba polega idea takich filmów :)

Co do prawka:

Zacznę gdzieś tak na początku roku. Na razie nie mam wystarczająco dużo pieniędzy, ale mam nadzieję, że w przeciągu tych 4-5 miesięcy uzbieram odpowiednią kwotę.

Ustaliłem z siostrą, że jeśli któreś z nas zda, to bierze drugiego na wycieczkę do Krakowa. Oby się udało :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To Ty Szadole wprowadziłeś teraz za to atmosferę terroru :P
/me rozgląda się po sali i rżnie głupa, że nie o niego chodzi

Spokojnie, teczki naszykowane, teraz tylko czekają na dojrzenie i odpowiedni moment na ich otwarcie ;]

Poza tym i tak wszyscy wiedzą, że rowery i motocykle rządzą :D
Rowery? Tak. Motocykle? Nie. Może to jest fakt, że moja rodzina ma wszczepioną totalną awersję do motocykli a jak sięgam pamięcią to już dawno zmarły dziadek najbardziej nie cierpiał dwukołowców, ale absolutnie nie ciągnie mnie do takiego środka transportu. Dlaczego? Przy zdarzeniach 40km/h samochodem możesz być ranny, bo to zależy od wielu czynników, ale - choć to tylko moje przypuszczenia nie poparte badaniami - przy podobnej prędkości, od tej granicy zaczyna się prędkość śmiertelna. Nic cię nie chroni a jakiekolwiek zderzenie z samochodem powoduje w najlepszym wypadku lądowanie na ziemi/asfalcie i kilka stłuczeń/złamań a w najgorszym salta w powietrzu.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Szadoł

Z tymi motorami i wypadkami, to nie jest do końca tak, jak myślisz. Ja jeżdżę motorkami już od dobrych 20 lat. Na początku bez prawka (robiłem je razem z samochodowym w 95 roku), ale to już inna sprawa...

Jeżeli już ktoś decyduje się na zakup motoru za kilka/kilkanaście tysięcy, to powinien się też zastanowić, czy nie warto zainwestować ten 1000/1500 zł i kupić sobie porządny kombinezon. A w nim takie fajne niespodzianki, jak wkładki z kewlaru na łokciach, kolanach, barkach i temu podobne pierdołki. Znam przypadki wypadków przy nawet 120-130 km/h, gdzie motocyklista wychodził ledwie lekko potłuczony, bo takowy kombinezon skutecznie zabezpiecza przed poważnymi urazami. Poza tym, jeśli komuś brakuje umiejętności i wyobraźni, to powinien zacząć od jakiegoś wolniejszego pierdzikółka, a nie od razu od ścigacza 1100ccm... Gro wypadków generują właśnie ludzie, którzy zrobią sobie prawko na motor, od razu kupią mocny ścigacz i sprawdzają, czy do 200 rozpędzi się w 10 sekund... Prędkość maksymalna mojej obecnej maszyny to 100km/h. To w zupełności wystarcza, żeby cieszyć się z jazdy, a i tak najmilej wspominam pyrkanie sobie piękną maszyną WSK, którą mam do dzisiaj i czasem sobie jeszcze nią wyjeżdżam na spacerki :)

Dobrym przykładem dla każdego motocyklisty powinni być posiadacze chopperów. Oni nie gonią jak durni na złamanie karku. Dla nich jazda motorem to przede wszystkim przyjemność i możliwość pochwalenia się piękną maszyną. A kto by jej urok zauważył, gdyby gnali 200/h?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby tak, ale ważne komu zrobisz krzywdę, kiedy będziesz robił efektowne salto swoim motorem, albo sobą samym, po zderzeniu z samochodem.

Jak jest w samochodzie to trudno mu zrobić krzywdę samym sobą lecącym przez przednią szybę. Inna rzecz, że kompletnie nie rozumiem awersji ludzkiej do motocykla. To współczesna wersja konia ze średniowiecza. Daje namiastkę wolności i samodzielności a nie zamknięcie w czymś co przy uderzeniu o drzewo zamyka Cię w środku na AMEN.

Dobrym przykładem dla każdego motocyklisty powinni być posiadacze chopperów.

Właśnie. Jak kolega u górze pisał. Na co mi maszyna która rozpędza się w ileś do setki, skoro przyjemność z jazdy to (jak dla mnie) spokojne "kruzowanie" po mieście i ogólna rekreacja z rozrywaniem bębenków uszu u ludzi na chodnikach jak ma się prawdziwego Harleya. Dodajmy do tego to co kiedyś widziałem z samochodami ... jak jedziesz w porządnym środku transportu to nawet ubrany w stringi wyglądasz w porządku ... na ścigaczu jak debil nawet mając odpowiedni strój =]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Seeker2

Widzisz... tylko, że należysz do tego niewielkiego moim zdaniem procentu ludzi, którzy gdy dostają maszynę to jeżdżą normalnie a nie jak na jakiś wyścigach... Zresztą, mam wielkie przykładów z życia potwierdzających, że w większości Ci co zasuwają na motorach to młodzi ludzie spragnieni silnych wrażeń to biorą ścigacze, które właśnie dochodzą do setki w kilka sekund -_-' Zresztą swego czasu gdy przejeżdżało się Partyzancką to za budynkiem Philipsa (gdy jedzie się od Łodzi) był widok zaschniętej krwi a może czegoś więcej i spalone drzewo po tym jak młody gość BEZ PRAWA JAZDY tej kategorii wsiadł na ścigacza i rozwalił się... słyszałem, że trzeba go było dosłownie zbierać w częściach. A jeśli chodzi o choppery albo harleye - tylko to jest inna kultura, która bardziej pasuje starszym panom i najlepiej to widać w Ameryce. Choć co by nie powiedzieć to takie skórzane kurtki i inne bajery swoje kosztują.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Black

Wiesz czemu tyle kosztują? Bo większość ludzi tego nie kupuje to i ceny trzeba podnieść aby wyjść na zysk. Smutna ekonomiczna prawda. Choppery to jak zauważyłeś nie tylko typ motocykla ale i styl życia/jazdy. Takim kimś trzeba się urodzić. Ja może jestem inny i jak wspomniałem wolę wolniejszą przyjemną jazdę, bo brałem udział w wypadku z motocyklem, ale zakończonym szczęśliwie.

Jeśli miałbym śmigać jakimś "przecinakiem" o tylko na torze =]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Narzekanie na motocyklistów bierze się z błędnego przekonania typu: "Ci cholerni idioici znowu hałasują tymi ścigaczami. Jeżdżą jak na zabicie, wziąć ich wszystkich powystrzelać, to będzie przynajmniej spokój." Wydaje mi się, że większość ludzi zauważa właśnie tylko takich użytkowników dwuśladów. A jakby nie patrzeć, to takich kaskaderów jest zdecydowanie mniej, niż normalnych motocyklowych kierowców. W mojej mieścinie na przykład jest sobie taki klub motocyklowy o jakże odkrywczej nazwie - Born To Ride. Jego członkowie to ludzie, dla których motor nie jest narzędziem służącym do karkołomnej jazdy, tylko po prostu środkiem transportu, lub nawet dla co poniektórych sposobem na życie. Niestety, wystarczy jeden idiota na ścigaczu prujący 200/h, żeby od razu w oczach przeciętnego Kowalskiego wszyscy motocykliści byli tacy sami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choppery to jak zauważyłeś nie tylko typ motocykla ale i styl życia/jazdy. Takim kimś trzeba się urodzić.
I byłbym niesamowicie zadowolony gdyby ta część młodzieży, która ma stały niedobór adrenaliny we krwi przesiadła się na te powolne i dostojne motory :D Mimo to nawet gdybym miał wybierać między samochodem a chopperem albo harleyem to padło by na pierwsze.

Narzekanie na motocyklistów bierze się z błędnego przekonania
Tylko to narzekanie ma też oparcie w licznych przykładach, czasami nawet wziętych z życia - wspominałem o tym gościu co na drzewie rozbił się na trzy kawałki :dry: - przykładach. Może miałem pecha, ale jak te 19 lat chodzę po świecie to motocyklistów na ścigaczach, którzy nie prują jak ostatni samobójcy mógłbym policzyć na palcach rąk.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I byłbym niesamowicie zadowolony gdyby ta część młodzieży, która ma stały niedobór adrenaliny we krwi przesiadła się na te powolne i dostojne motory

Według tych statystyk KLIK to nie młodzież, lecz starszyzna uczestniczy w większości wypadkach. Choć nie da się ukryć, że motocykliści w przedziale wiekowym 18-24 też "dają radę".

ale jak te 19 lat chodzę po świecie to motocyklistów na ścigaczach, którzy nie prują jak ostatni samobójcy mógłbym policzyć na palcach rąk.

Ja też. Cóż, jak już ktoś kupuje ścigacza, to raczej nie po to, żeby w leniwym tempie zwiedzać miasto. ;] Nie miałbym nic przeciwko takiej jeździe, gdyby miała ona miejsce na jakichś mało uczęszczanych drogach. Natomiast jazda z prędkością światła przez środek miasta, czy na trasie między samochodami już taka fajna nie jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też. Cóż, jak już ktoś kupuje ścigacza, to raczej nie po to, żeby w leniwym tempie zwiedzać miasto. ;]
Nie miałbym nic przeciwko, żeby taki gość kupił sobie bolid F1, ale niech raz jeździ tym gdzie najwyżej zabije tylko siebie a dwa to przepisy obowiązują KAŻDEGO niezależnie od posiadanej ilości koni mechanicznych pod maską ;] A akurat zwiedzać miasto w ślimaczym tempie ma obowiązek, bo nie przypominam sobie, żeby zmienili maksymalną prędkość w terenie zabudowanym a legalnie 100km/h i w tych okolicach to można na autostradach jechać. Jedynie jak sobie przypominam to niemiecka autostrada nie ma żadnych ograniczników prędkości choć jest to informacja zasłyszana i mogę się mylić ;P
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio (taaa... z rok temu) miałem okazję jechać niemiecką autostradą. Były tam jakieś tablice z liczbą 130, ale nie są to ograniczenia, a jedynie zalecana prędkość. Sama Angela Merkel twierdzi, że za jej kadencji ograniczenia prędkości nie będą istnieć na ichnich autobahnach. ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, wystarczy jeden idiota na ścigaczu prujący 200/h, żeby od razu w oczach przeciętnego Kowalskiego wszyscy motocykliści byli tacy sami.

Bo każdy popełnia ten błąd, że uogólnia. To co o motocyklistach się mówi to dla mnie ta sama śpiewka co o politykach lub innych. Jak nie umiemy zauważyć prawdy tylko żyjemy stereotypami to tak jest. To tak samo jak sądzić, że kobieta za kierownicą to "jeżdżący armagedon" co jest abstrakcją. Mam 3 znajome które jak jada samochodem to nigdy nie powodują sytuacji niebezpiecznych na drodze =]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...