Skocz do zawartości
niziołka

Studia

Polecane posty

Mam znajomych z tatuażami którzy studiują, więc pewnie wszelka regulaminowa dowolność jest, ale to oczywiście nie gwarantuje, że nauczyciele będą na ciebie patrzeć przychylniej czy nawet normalniej. No i na egzaminy radziłbym schować pod koszulą też, na zaś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agatix -> Spokojnie, jeszcze przed tobą trochę czasu, zdążysz znaleźć pewnie jeszcze 2-3 kierunki inne, które cię zainteresują a i pójść na czwarty ;)

Jeśli chodzi o tatuaże, to zwyczajnie nie wiem, w moim roczniku nikt takowego nie ma (a przynajmniej ja nic o tym nie wiem). Natomiast wiem, że w wielu wypadkach charakterystyczny wygląd sprawia, iż dany student zostaje zapamiętywany przez wykładowców i służy do przekazywania informacji reszcie rocznika (bo np. jest zatrzymywany na korytarzu)*. Ale podejrzewam, że co uczelnia, to obyczaj, a ta do tego sami prowadzący mogą mieć swoje preferencje.

* - na naszym roczniku np. jeden chłopak dzięki burzy dredów i ja przez kolor włosów ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agatix -> jeśli chodzi o specjalizacje, myślę, że TUTAJ powinny być jakieś informacje ;] A o rekrutacji już pisałam: 3 lata temu uczono nas, aby do swojej teczki wziąć postacie + martwa natura+ malarstwo (np. olejne martwe natury), zdecydowanie bardziej rozmiary brystolu niż A4 ;] Do tego może być też rozmowa - o twoich zainteresowaniach, wiedzy o sztuce, planach na przyszłość etc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabawna sprawa z tą rządową pożyczką - informacja dla potencjalnie zainteresowanych: uniwersytety w Szkocji przyjmują uczniów m.in. z UE za całkowitą darmochę. Tak - nie ma opłat za naukę w szkockich uniwersytetach dla studentów zaczynających w 2012 roku.Do tego na większość kierunków termin jest dość normalny, tj. 15 stycznia na skompletowanie aplikacji.

Przy okazji pytanie nieco techniczne mam: czemu (w Polsce) odpowiada kierunek oferujący tytuł BEng (Bachelor in Engineering?)?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a czy w tej teczce to konieczne musi byc malarstwo? bo to u mnie akurat wogole wink_prosty.gif
O ile wiem, wypadałoby coś przynieść, ale naprawdę nie jestem alfą i omegą w tych sprawach, tym bardziej, że od 5 lat już się specjalnie nie przysłuchiwałam, co jest potrzebne. I o ile wiem - naprawdę przydałoby się. Rozumiem twój ból, sama nienawidziłam malarstwa w praktyce (jestem po specjalizacji technik graficzny - i podejrzewam, że tego dotyczy właśnie specjalizacja Grafika - mniej ołówka, a bardziej komputera+ linorytów, drzeworytów, akwafort, akwatint i tak dalej), jednak skoro np. rysunki postaci się przedstawia zdając na architekturę wnętrz, to chyba chodzi im o wszechstronne uzdolnienia, walki z własnymi nieumiejętnościami i tak dalej. Oczywiście - jak znów się spotkam z tą koleżanką mogę ją wypytać o szczegóły rekrutacji, ale nim się z nią zobaczę to może potrwać nawet pół roku, albo i rok.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma sprawy. Polecałabym jeszcze co najwyżej odszukanie tego kierunku na naszej-klasie, czy z czego to teraz młodzież korzysta i poszukanie osób studiujących ten kierunek - wypytasz je bezpośrednio, jednak radzę pamiętać o tym, jak to bywa z charakterami 'artystów'.

Masz u mnie drina, jak nic ;P
Z racji pełnionej funkcji, nie dziękuję. Z powodu abstynencji - nie dziękuję podwójnie (i na tym wolałabym ten wątek zakończyć). W zamian za to możesz:

1) postarać się, by spełnić swoje marzenia wbrew wszelkim przeciwnościom losu

2) trochę bardziej się przykładać do jakości postów ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie (a nawet dwa) do wszystkich studentów.

1. Słyszałem opinie, że po Technikum nie warto iść na studia, ponieważ ma się już zawód. Czy to prawda? Zamierzałem iść na studia informatyczne z zawodem technik informatyk.

2. Czy studenci naprawdę mają takie problemy z jedzeniem? :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ technikum to jest świetne wyjście na studia politechniczne - mam kilku znajomych, którzy skończyli technikum i poszli na polibudę i radzą sobie bardzo dobrze.

ad. 2 - nie wszyscy, wystarczy ogarnąć studia, które da się pogodzić z pracą ;)

Pozdrawiam,

Edytowano przez Kulik
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy okazji pytanie nieco techniczne mam: czemu (w Polsce) odpowiada kierunek oferujący tytuł BEng (Bachelor in Engineering?)?

Jeśli dobrze zrozumiałem, to wygląda na to że BEng - inżynier, MEng - mgr inż

Co do pożyczyki to przecież już nox pisał, że w Szkocji za czesne jest bezzwrotna ;).

Edytowano przez TargetZer0
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Słyszałem opinie, że po Technikum nie warto iść na studia, ponieważ ma się już zawód. Czy to prawda? Zamierzałem iść na studia informatyczne z zawodem technik informatyk.

2. Czy studenci naprawdę mają takie problemy z jedzeniem? :)

1. O ile pamiętam, po technikum ma się tytuł czeladniczy. Nie oszukujmy się - technikum to nie zawodówka. Najczęściej coś tam potrafisz, ale licho z doświadczeniem i głębszą znajomością rzeczy. Po zawodówce jest się lepiej przystosowanym do pracy (więcej praktyk).

Natomiast spokojnie po technikum można iść na studia. Sam jestem po technikum i na politechnikę się dostałem. Musiałem zaliczyć dodatkowy kurs matmy, żeby mieć szanse na egzaminie wstępnym, ale się udało :) Już na samych studiach lepiej radziłem sobie z rzeczami technicznymi czy praktycznymi (jak lutowanie) natomiast miałem z matematyką problemy i musiałem jej poświęcać dużo czasu.

2. To chyba tyczy się osób, które mieszkają w akademikach, dość daleko od rodziny i do tego lubią imprezować. U mnie na roku nikt nie wyglądał na zagłodzonego :) Inna sprawa, że imprez za wiele nie było, bo nauka zajmowała większość wolnego czasu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2. Czy studenci naprawdę mają takie problemy z jedzeniem? smile_prosty.gif
O ile wiem, nie ilość jedzenia jest problemem, ale raczej nieumiejętność racjonalnego wydania całości z otrzymanych od rodziców na ten tydzień/miesiąc pieniędzy. Jeżeli np. kupi się za dużo picia, tudzież korzystając z wolności od 'maminych schaboszczaków' zacznie się kupować na tony pizzę, to rzeczywiście szybko może zacząć brakować jedzenia, a wielu rodziców w ramach przystosowywania pociech do dojrzałego życia nie jest zbyt chętna do pomocy, jeśli przetrwonią pieniądze. Do tego - często taniej i praktyczniej wychodzi gotowanie samodzielne i to na więcej, niż jedną osobę - a nie zawsze jest się z kim umówić. Dochodzą jeszcze często przepełnione zajęciami plany wymuszające jedzenie obiadu na mieście (dopóki się nie nauczy robić sobie kanapek do 'szkoły' :D ).

Swoją drogą - od czasu do czasu staram się w dziale "Kuchnia" staram się umieszczać przepisy na obiadki tanie, smaczne, szybkie i zdrowe :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj widać, że nie wiecie o czym piszecie niziołko. To chyba tylko rozpieszczony student pierwszego semestru, może porzucić mamine schaboszczaki. Żaden normalny student, nie pożera pizzy w ramach emancypacji . Jest wręcz przeciwnie. Osoba zwożąca z domu wałówkę jest w akademiku witana niczym heros, przybyły z odległych i długich łowów. Jesli taki przyjazd nastąpi pod koniec miesiąca, to jego pozycja jest nawet mocniejsza od gościa posiadajacego napoje :P

Sam swego czasu handlowałem w formie barterowej bigosem i stratny bynajmniej nie byłem. Syndromu "oczekiwania na stypę" też doświadczałem i zaskakujące jest, jak sie ludzie potrafią w 3 pokoje zorganizować i wspólnie urządzić posiłek, mając w zapleczu głównie margarynę i ostatki cebuli :P W pochodach z patelnią po piętrze nigdy udzialu nie brałem, ale widziałem takie przypadki i to kończące się sukjcesem :)

Ogólnie problem jest aktualny przede wszystkim w akademikach. Gdy zamieszkałem na mieście, to już reguralniej jadałem, ale to też zależy z kim się mieszka :P

Generalnie polecam odzwyczaić się po prostu od jedzenia i problem z głowy :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie mam do noxa: czy kolejność wybranych kursów w UCAS ma znaczenie? Jak dotąd na liście znalazł się Edynburg, ale jak znajdę w sobie dostateczną ilość zapału to zabiorę się za Personal Statement i dorzucę Oxbridge. Jeśli kolejność ma znaczenie, to będę musiał dość poważnie ją przemyśleć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mówię o pożyczce, tylko o czesnym, które wynosi dokładnie 0 funtów, a przynajmniej tak mówi UCAS.
Pierwsze słyszę. W Anglii podnoszą czesne a w Szkocji by zredukowali do zera? Ne. Myślę, że jest po staremu. 1820f dla każdego. Ci z UE aplikują o kasę ale jej nie oddają. W każdym razie wychodzi na to samo - nie płacisz ni pensa za czesne. Gorzej jak Cię wywalą lub zrezygnujesz, ale to już Twoja własna decyzja (raczej nie da się uczyć i nie zdać).

Pytanie mam do noxa: czy kolejność wybranych kursów w UCAS ma znaczenie? Jak dotąd na liście znalazł się Edynburg, ale jak znajdę w sobie dostateczną ilość zapału to zabiorę się za Personal Statement i dorzucę Oxbridge. Jeśli kolejność ma znaczenie, to będę musiał dość poważnie ją przemyśleć...
Z tego co pamiętam to ma ale niewielkie. Jeżeli zakwalifikujesz sie do pierwszego wyboru to tam Cię wrzucają. Jeśli nie, to do drugiego i tak dalej. Jeśli jednak zmienisz zdanie i chcesz gdzieś indziej, nie ma problemu by zmienić. Poza tym jak nie wyślesz wyników z matury do uni z pierwszego wyboru to oczywiście Cię nie wezmą. Chyba proste.

Co do Oxbridge... Jeśli jesteś pewny/a że będziesz miał/a poniżej 90% z jakiegoś przedmiotu na maturze (ja byłem) to Oxbridge jest marnotrawstwem wyboru. Nie zrozum mnie źle, dobrze być ambitnym ale dobrze tez realnie oceniać swoje szanse. Nie składałem tam bo wiedziałem, że nie dostanę olśnienia na maturze i nie zdam jej perfekcyjnie. Jednak to tylko ja. Nie chcę mieć na sumieniu zmarnowanych perspektyw. :P

Gdybym teraz aplikował to bym nie składał na jakieś Bradford University (Bogu dzieki ze tam nie wylądowałem). Swoją drogą, chcieli ode mnie 50% z matury. :D.

Tak czy inaczej, jestem zadowolony z tego jak sie sprawy ułożyły. Mam dziewczynę z Polski (poznałem na miejscu) i studiuję wymarzony kierunek. Jeszcze tylko praca lepsza by się przydała, ale to z czasem. A i żeby państwo nie było takie socjalistyczne, ale to już raczej marzenie innego typu.

Pozdrawiam i życzę powodzenia.

Odpowiem oczywiście na kolejne pytania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W rezerwie mam cały czas wspomniany Edynburg. Matura w zasadzie dla mnie to w dużej mierze niewiadoma, choć swojemu angielskiemu ufam, zaś z matmy (wedle naszego matematyka) jest realna szansa na przekroczenie 90%. Pytanie miałbym jeszcze w zasadzie jedno: jak na aplikację wpływają certyfikaty językowe? Został mi polecony jeden, tylko nie uśmiecha mi się jego cena (600 złociszy ponad)...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj widać, że nie wiecie o czym piszecie niziołko. To chyba tylko rozpieszczony student pierwszego semestru, może porzucić mamine schaboszczaki. Żaden normalny student, nie pożera pizzy w ramach emancypacji .
A o czym ja pisałam? O nieumiejętności gospodarowania pieniędzmi. Student chodzi głodny, jeśli się tego nie nauczy. A na początku wielu ma z tym problem, bo jest przyzwyczajona, że obiad zawsze będzie, najlepiej już na stole i przepyszny. Dopiero z czasem się docenia to, co się miało wcześniej, ale i uczy lepiej to wykorzystywać. Co prawda gotowałam sobie sama i w domu, i w akademiku, ale i tak podczas wizyt w domu gotowałam sobie na kilka dni w przód - nie tylko w domu miałam fajniejszy sprzęt, przyprawy etc., ale i gotując raz na kilka dni, a później tylko odgrzewając oszczędza się sporo czasu).

Podsumowując:

1) doceniać obiadki domowe i brać, ile można do domu (po czym korzystać z lodówek i zamrażarek, a najlepiej zamontować w pobliżu kamerę i system alarmowy, bo współmieszkańcy akademika niczym szarańcza wyjedzą ci twoje zapasy; czasem potrafią nawet zwinąć gotujący się garnek z jedzeniem, jak będziesz mieć szczęście, to odzyskasz choć brudny... Jak nie, to nawet garnka już nie zobaczysz).

2) mimo wszystko starać się unikać jedzenia na mieście, albo rozglądać się uważnie, gdzie w pobliżu jest najlepszy przelicznik smak*ilość*cena.

3) kupując produkty patrzeć na ceny

4) gotować sobie na kilka dni naprzód - oszczędność czasu i składników, ale po jedzeniu przez 3 dni pod rząd tego samego można się już lekko zniechęcić ;)

EDIT:

k0nrad -> Mi chodziło o gwiazdki punktujące poszczególne wyznaczniki, a ty robisz mnożenie. Widać, że umysł ścisły! :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najlepszy przelicznik smak*ilość*cena.

Oj, widać, że studia humanistyczne ;] Raczej Smak * Ilość / Cena, bo w Twoim wzorze im drożej, tym lepiej ;]

Generalnie nie będę się zbyt wiele odzywał w kwestii studenckiego życia i związanych z nim finansów, bo sam bezczelnie żeruję na rodzicach cieszę się komfortem domu rodzinnego ;]

Ale mogę zacząć psioczyć o kosztach samego li studiowania - jak ktoś mi prosto w twarz i serio powie, że w Polsce studia są darmowe, to zabiję śmiechem. Co prawda nie ma na moim kierunku dziesiątek podręczników i skryptów do kupienia/kserowania, ale za kasę, jaką wydałem w ciągu ostatniego roku na ploterze, mógłbym spokojnie leżeć tydzień do góry brzuchem gdzieś nad Morzem Śródziemnym...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W rezerwie mam cały czas wspomniany Edynburg. Matura w zasadzie dla mnie to w dużej mierze niewiadoma, choć swojemu angielskiemu ufam, zaś z matmy (wedle naszego matematyka) jest realna szansa na przekroczenie 90%. Pytanie miałbym jeszcze w zasadzie jedno: jak na aplikację wpływają certyfikaty językowe? Został mi polecony jeden, tylko nie uśmiecha mi się jego cena (600 złociszy ponad)...

To zależy od uniwersytetu czego chcą. Z reguły jest to IELTS albo inny TOEFL (ekwiwalent 6.5 chyba chcieli) ja mialem CAE zdane na C. Chyba nawet tego nie musiałem udowadniać. Po prostu napisałem w Personal statement, że mam i offer miałem bez elementu językowego. Wiem też, że niektóre będą sie upierały przy IELTS ale chyba mniejszość. Zależy od uni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra... zdecydowałem się więc na studia prawnicze (prawdopodobnie UG), w dalszej kolejności historia. W takim razie matura wygląda tak: angielski (rozszrz), polski (rozszrz), WOS (rozszrz), historia, no i matma. Wystarczą dwa przedmioty zdawane na rozszerzeniu (ang i WOS), czy muszę się przemęczyć z tym piekielnym rozszerzonym polskim?*

*Teoretycznie nic trudnego, ale to pisanie pod klucz nasuwa mi negatywne i dość wulgarne myśli na temat polonistów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...