Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Spooky Albert

"Carrie", Stephen King

Polecane posty

Carrie_Stephen-King,images_product,25,97

Carrie to 16-letnia dziewczyna wychowywana jedynie przez matkę - fanatyczkę religijną. Jej życie w domu to piekło. Na dodatek w szkole jest przez wszystkich nieustannie wyśmiewana i poniżana.
Jednak pewnego majowego dnia odkrywa w sobie zdolności paranormalne. Jakby tego było mała zbliża się Wiosenny Bal, na który została zaproszona...

Stephen King stwierdził kiedyś, iż "Carrie" to jego najsłabsza książka. Wydaję mi się jednak, że Mistrz zbyt krytycznie ocenił swój debiut. Opowieść o nastolatce, która odkrywa w sobie zdolności paranormalne jest znakomita.
Podczas czytania, wyraźnie czułem inny styl Mistrza, od tego, który prezentował później. Prawdę mówiąc, na początku byłem trochę skołowany. Jednak później było już tylko lepiej.
Bardzo spodobał mi się pomysł z przerywnikami w postaci fragmentów z książek, pamiętnika jednej z dziewczyn czy wreszcie

Karty "Choroby"

Podsycały one we mnie emocje i dzięki temu z o wiele większym napięciem czytałem właściwy tekst pod przerywnikami.
Fabuła była dla mnie klasyczną bajką, której akcja dzieje się pod koniec lat 70. ubiegłego wieku. Ale wszyscy wiemy jaki jest King - najprostsza fabuła w jego wykonaniu to genialna fabuła.
Podczas czytania debiutu Mistrza naprawdę współczułem Carrie. Mistrz horroru jak nikt inny potrafi wzbudzić współczucie do bohaterów.
Bardzo spodobał mi się opis balu.

To jak po raz pierwszy czuła się szczęśliwa, jak po raz pierwszy jej klaskali, jak po raz pierwszy ją chwalono i podziwiano. I w pewnym momencie stop; wracamy do rzeczywistości. Mistrz brutalnie obszedł się ze swoją postacią.

Jednak gdyby tego nie zrobił, książka na pewno nie wywarłaby na mnie aż takiego wrażenia. Szczególnie utkwił mi w pamięci fragment z "Nazywam się Susan Snell":

"A przecież była człowiekiem i cierpiała [...] Mam nadzieję, że dopóki koszmar się nie zaczął, bal był dla niej niezwykłym, pięknym cudownym i czarodziejskim przeżyciem..."

- mocne jak cholera.
Niestety, rozczarowałem się trochę opisem niektórych wydarzeń po balu. Za mało akapitów King poświęcił tam samej Carrie.
Uważam, że jest to powieść bardzo dobra, a przede wszystkim piękna. Wiem, że to trochę dziwnie brzmi pisząc o horrorze, ale było to pierwsze określenie, które wpadło mi do głowy po przeczytaniu tej niezwykłej opowieści o pewnej nieszczęśliwej dziewczynie, która chciała choć na chwilę poczuć się normalnie...
Polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat dzisiaj opowiadalem cioci o tej ksiazce, jako przykladzie horroru wedlug Kinga - nie ma latajacych konczyn, potworow z glebi muszli klozetowej mowiacych, ze zginiesz za 666 dni, ani tego typu rzeczy, tylko czysta psychologia. Opis tego, co dzieje sie z Carrie

po "momencie kulminacyjnym" balu

- po prostu niesamowity. Mimo, ze ksiazka jest krotka, co jest IMO jej zaleta, opowiada dosyc dluga i ciekawa historie - Król na niewielu stronach zawarł więcej treści, niż niektórzy w opasłych księgach ;) Polecam kazdemu fanu Kinga - debiut (choc nie pierwsza napisana ksiazka) bardzo udany, nie dziwie sie, ze zyskal pozniej slawe :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Książka jest okej. Spodziewałem się czegoś gorszego, ale przedstawiona historia jest dobra i zawiera sceny, które zapadają w pamięć. Bardzo podobała mi się też forma relacjonowania zdarzeń. Jak na pierwszą wydaną książkę (King chyba pisał, że tworzył ją oparty plecami o pralkę w pralni, gdzie dorabiał na drugim etacie) jest bardzo przyzwoicie i jak najbardziej można się zapoznać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Książka jest okej.

Zgadzam się. Fajne jest to wzorowanie się na greckiej tragedii - wiemy, że powieść zakończy się katastrofą i obserwujemy ciąg zdarzeń do niej prowadzący. Wykonanie już miejscami moim zdaniem nieco kuleje, ale np. postaci matki Carrie raczej długo nie zapomnę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Książkę czyta się w szybki tempie i jak na debiut to można tylko zazdrościć Kingowi takiego "wejścia" Postać matki Carrie jest praktycznie w każdym calu przerażająca, postaci są opisane w dokładny, ale zdecydowanie nie nudny sposób. Końcówka też pozostawia dobre wrażenie. Jestem ciekaw jak sobie poradził De Palma z ekranizacją "Carrie" Oceny jak na robienie filmów na podstawie warsztatu Kinga są wysokie, więc z chęcią film obejrzę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna z kolejnych średnich książek, które się czyta, a potem nie pozostają w pamięci na długo i nie mają szczególnego wpływu na życie. Ot taki horror za którym nie przepadam. Ciekawie się rozkręca, ale ogólnie nie jest to szczególnie interesująca pozycja

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie skończyłam czytać "Carrie" Stephena Kinga. I jedyne, co przychodzi mi na myśl to: "brrrrrr". Książka jest o-kro-pna. Po prostu okropna. I bynajmniej nie oceniam tu umiejętności pisarskich autora, który bez wątpienia jest bardzo dobrym pisarzem, ale warstwę fabularną, która chociaż jest dość prosta, wbija się w pamięć.

Otóż King, na 232 stronach opowiada historię nastolatki, która

wyglądała jak typowy kozioł ofiarny, stały cel dowcipów, klasowe pośmiewisko, wiecznie nabierana, oszukiwana i upokarzana - i rzeczywiście taka była. A dowcipy jej rówieśników stają się coraz bardziej okrutne... Do pierwszego incydentu, który nie można uznać za zwykły żart dochodzi w dniu, kiedy dziewczyna na oczach "koleżanek" ze swojej klasy dostaje pierwszą miesiączkę. Tego samego dnia odkrywa w sobie niezwykłą umiejętność: jest telekinetą o olbrzymiej mocy, co oznacza tyle, iż siłą woli potrafi wprawiać w ruch przedmioty. Szansą na przyjęcie do społeczności szkolnej staje się dla niej bal, na który zaprasza ją nie tylko przystojny, ale też wrażliwy chłopak. Niespodziewanie zostają wybrani na królową i króla balu, ale gdy już znaleźli się na scenie, dochodzi do wydarzenia, w wyniku którego Carrie pali nie tylko szkołę, ale i pół miasta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie musiałem się długo zastanawiać, żeby wrzucić tę książkę na pierwsze miejsce rankingu najgorszych książek, jakie miałem nieprzyjemność czytać. Ta nieprzyjemność jest tu kluczowa, bo o ile przy czytaniu takich crapów jak "Batman" z 1989 można się trochę pośmiać, trochę załamać, ale jednak nieźle spędzić trochę czasu, tak tutaj przyjemności z czytania nijak nie odczuwałem. Wręcz przeciwnie, całość odebrałem jako cios prosto w twarz.

Cios, bo spodziewałem się czegoś... nie wspaniałego, ale przynajmniej średniego. Bo opis fabuły jest świetny - szkoda tylko, że... eh... no tak, historia jest dobra, ale co z tego, skoro jest opowiedziana w taki sposób? Taka właśnie była moja pierwsza myśl po zamknięciu "Carrie" - jakby ktoś wziął jakąś miejską legendę, powyolbrzymiał wszystkie znane fakty do granic możliwości, pododawał parę niepotrzebnych rzeczy i wtrącił mnóstwo dygresji. No bo serio - w każdej książce Kinga występują postaci do bólu stereotypowe, ale tutaj to już nawet nie jest groteska. To jest po prostu śmieszne, jak połowa postaci jest bezsensownie zła, a połowa dobra (nie zawsze, ale w ogólnym rozrachunku). Oczywiście dostało się katolikom, jak zwykle. I nie mam nic przeciwko krytykowaniu fanatyzmu, ale on został tu przedstawiony tak nierealnie, tak naiwnie...

Druga sprawa: pierwsza połowa książki to przedstawienie Carrie, druga to bal i jego efekty. Całość nadaje się na 20-stronicowe opowiadanie i serio nie wiem, czym King upchał te 200 ileś stron. Szczególnie dało się to we znaki pod koniec, kiedy te przerażająco nudne raporty policyjne, fragmenty książek, czy co to tam było wyraźnie zaczęły dominować. Tak BTW - nie mogę się oprzeć wrażeniu, że zostały wrzucone tylko po to, żeby czytelnik miał wrażenie, że fakt, iż zakończenie można przewidzieć po 10 stronach powieści, był w pełni przez autora zamierzony.

Jedyne co można uznać za umiarkowany sukces Kinga: ci źli czasami naprawdę potrafią wkurzyć i chcielibyśmy, aby skończyli tak, jak... jak skończyli (nie zdradzam to zbyt wiele, serio: to wiadomo właściwie od początku). Tylko, że naprawdę trudno mi choćby na chwilę uwierzyć w te postaci.

Nie dziwię się, że żaden wydawca nie chciał tego przyjąć... chociaż z drugiej strony, dobrze się stało. Dzięki temu później powstały lepsze książki.

Cytując Gurgiego: ocena negatywna. Z minusem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się z mega krytycznymi jak i uraaaa entuzjastycznymi opiniami na temat "Carrie". Moim zdaniem, pierwsza książka Kinga nie jest wcale taka zła, a nawet lepsza od niektórych późniejszych (vide "Ostatni bastion Barta Davesa"...). Widać tu raczkującego Kinga - fabuła nie jest zbyt złożona, sztuczki w postaci zmian w narracji dodają klimatu i smaczku, barwny język i specyficzny styl opowiadania także - wszystko czego doświadczymy w jego późniejszych, sporo lepszy dziełach, mamy i tutaj - z tym, że sporo gorzej zastosowane. Co do postaci matki całkowicie zgadzam się z Turambarem... Ba! Przysporzyła mi ona trochę kłopotu - moje koleżanki nie do końca rozumiały określenie "brzydkie ciało"...

Z drugiej strony nie uświadczymy tu głębokich psychoanaliz rodem z baaaardzo niedocenianej "Misery", ani wartkości akcji z "Miasteczka Salem". Ot, fajna lektura, po którą warto sięgnąć do poduszki, tudzież do toalety.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(vide "Ostatni bastion Barta Davesa"...).

E! Ostatni bastion ci się nie podobał? To nie czytaj Desperacji. Zapowiada się świetnie a ja "czytam ją już dobre kilka miesięcy.

Carrie to książka w sam raz na jeden raz. I najlepiej zaliczyć ją na samym początku przygody z Kingiem. Po wcześniejszym przeczytaniu świetnego Bastionu, Miasteczka Salem, czy bardzo dobrego Lśnienia uwidacznia się bardzo miałkość Carrie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie podobał to trochę za dużo powiedziane. Fakt, faktem była to chyba najsłabsza książka Kinga, ale nawet w tym wypadku, wciąż jest całkiem niezła - coś jak z Tarantinem (dialogi, dialogi, dialogi i jeszcze raz postacie). Stoi jednak troszeczkę poniżej Carrie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...