Skocz do zawartości

Forumowicze o Sobie VIII


Turambar

Polecane posty

Swoją drogą 14 lutego, to nie tylko dzień zakochanych... Jak to już wcześniej napisano:

"Dzień Chorego na Padaczkę ? dzień przypadający 14 lutego. Święty Walenty jest patronem nie tylko zakochanych, ale i chorych na padaczkę (epilepsję), dawniej zwaną chorobą świętego Walentego." Wikipedia

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,5k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Do szaleństwa epilepsji blisko.. E tam, dobrze wiem, że patronem szaleństwa samego w sobie nie jest, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by tak ów dzień obchodzić.

Właśnie, ciekawie będzie empirycznie sprawdzić w tym roku, czy niebycie singlem faktycznie w jakiś sposób zmieni me nastawienie do tego dnia.

Choć powiem wam tak - bycie singlem w walentynki to pikuś. Gorzej być singlem podczas koncertu Metallici, gdy śpiewają "Nothing Else Matters". Albo na jakimkolwiek innym, przy jakiejkolwiek romantycznej piosence.

W walentynki jeszcze można się przed parami schować. W tłumie nie za bardzo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sevard - a allegro nie odwiedzałeś? Już od tygodnia są tam reklamy prezentów odpowiednich dla zakochanych. Naprawdę nie wiem czemu - wg kryteriów allegro - ukochany inteligentny musi gustować w torbach, a ukochany gadżeciarz - w grach komputerowych. Nie wiem, w takich sytuacjach lepiej popytać się bliskich, ale ja nikogo nie miałem, także co ja tam mogę wiedzieć :D

Coś mi się zdaje, że temat wkrótce wypłynie na szerokie wody zwane "miłością"...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po co się chować? Ja zwyczajnie idę gdzieś na bok i czekam na następną piosenkę... Jako, że ostatnio w mojej klasie obrodziło różnymi parami, widok przytulonej pary przestał mnie ruszać... Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że polubiłem bycie singlem :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprig, poruszyłeś jeden z najbardziej frapujących mnie tematów, mianowicie "zakochane pary na ławeczkach w parku" Toż to plaga wiosny ! Rozumiem siedzą sobie i trzymają się za łapki - słitt, ale jak dobierają się do siebie jak diabły tasmańskie na afrodyzjakach to mam chęć wyrwania płyty chodnikowej i pobawienia się w "dyskobola". No rozumiem że okazywanie uczuć jest Jezzy ale jest na to czas i miejsce lub umiar...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sevard - a allegro nie odwiedzałeś?

Nie, wielokrotnie na forum pisałem, że nie lubię Allegro. Skoro uważają, że można sprzedawać wszystko, jeśli można na tym zarobić, to na mnie sobie nie zarobią. Owszem, czasem żałuję, że nie mam konta na Allegro (są rzeczy, które można nabyć praktycznie tylko tam), ale jakieś zasady trzeba mieć.

Jeśli chodzi o koncerty, to nawet tych romantycznych utworów można słuchać będąc singlem bez bólu. Sprawdzone doświadczalnie. Zwykłem nie przejmować się tym co myślą o mnie ludzie przebywający w pobliżu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprig, poruszyłeś jeden z najbardziej frapujących mnie tematów, mianowicie "zakochane pary na ławeczkach w parku" Toż to plaga wiosny ! Rozumiem siedzą sobie i trzymają się za łapki - słitt, ale jak dobierają się do siebie jak diabły tasmańskie na afrodyzjakach to mam chęć wyrwania płyty chodnikowej i pobawienia się w "dyskobola". No rozumiem że okazywanie uczuć jest Jezzy ale jest na to czas i miejsce lub umiar...

Problem w tym jest, że takie pary nie przejmują się tym co ludzie sobie pomyślą o nich, jak będą się obściskiwać na całego. Moim zdaniem jest tak, że niemal że każda para uważa, iż najlepszym miejscem do okazywania sobie uczuć jest park, choć zdarzają się takie przypadki nienormalnych par, które uprawiają seks w miejscu publicznym, co mnie odstrasza gdyż jak widzę nagich ludzi w miejscu publicznym, to nie dobrze mnie się robi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego w jakiś szczególny sposób mam akurat tego dnia okazywać drugiej osobie swoje uczucie do niej?

komercha, poracha, formalizacja i bida. Dlaczego muszę okazywać uczucia wtedy a wtedy ?

Tutaj chyba chodzi o wymagania partnerek\partnerów. Większość osób profilaktycznie pójdzie właśnie 14 lutego do swojej ukochanej\ukochanego z bukietem kwiatów i złotymi kolczykami\z czekoladą mleczną i nadzieniem truskawkowym oraz butelką bursztynowego płynu z Tennessee, na wszelki wypadek żeby nasza wybranka\wybraniec (chosen one) się nie obraził. besser vorbeugen als heilen jak mawiają niemcy :)

jakieś filozofie i wtedy się ma święto lasu cały rok...

no żeby się kolega nie zdziwił, filozofia wcale nie jest takim łatwym kierunkiem. Jest mało przyszłościowa (co i tak nie zraża pasjontów), ale na pewno nie są to studia łatwe.

Ale serio, dla mnie walentynki to najsmutniejszy dzień

Jeżeli ma się owe całe święto gdzieś, to czemu ma niby być to smutny dzień dla kogokolwiek. Lepiej pójść na kolę ze znajomymi niż się smucić jakimiś walę tynkami.

Do par całujących się na ławeczkach, czy też przytulających się do siebie nic nie mam. Oczywiście do pewnego momentu, jak zachowują się jakby chcieli się zatroszczyć o potomstwo w najbliższym czasie to jest to niesmaczne już, ale w granicach umiaru czemu nie? Ani mnie to grzeje ani ziębi w sumie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, wielokrotnie na forum pisałem, że nie lubię Allegro.

Nie widziałem, dlatego spytałem :)

okazywania sobie uczuć jest park

Albo szkoła. Idziesz sobie korytarzem, a tu nagle stanie ci taka na środku zasłaniając przejście, i mając wszystko w głębokim poważaniu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Toż to plaga wiosny ! Rozumiem siedzą sobie i trzymają się za łapki - słitt, ale jak dobierają się do siebie jak diabły tasmańskie na afrodyzjakach to mam chęć wyrwania płyty chodnikowej i pobawienia się w "dyskobola". No rozumiem że okazywanie uczuć jest Jezzy ale jest na to czas i miejsce lub umiar...

Niby coś w tym jest. Ale każda para sobie pomyśli, że ona sobie pójdzie na ławeczkę i się poobściskuje. "Jeśli innym za ciasno w parku to niech nie przychodzą." Jeśli każda para sobie tak pomyśli to tak czy siak będzie ich całe multum. Kiedyś przyszedłem ze swoją białogłową i ani jednej ławeczki wolnej nie było. Ale tak nawiasem to na trawce pod drzewkiem też bardzo miło jest :)

Niby park większości wydaje się bardzo romantycznym miejscem. Szczególnie wieczorem. Ja się też do tej grupy zaliczam. Możesz wypróbować na mnie płytę chodnikową, ale ja zdania nie zmienię :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choć powiem wam tak - bycie singlem w walentynki to pikuś. Gorzej być singlem podczas koncertu Metallici, gdy śpiewają "Nothing Else Matters".

No tak. Co innego, że to całkiem denna piosnka(gdzie jej tam do Unforgiven), której nie lubię :) (poza początkiem). Więc jakby leciała na koncercie Metallici to bym po prostu uszy zatkał :P

Toż to plaga wiosny ! Rozumiem siedzą sobie i trzymają się za łapki - słitt, ale jak dobierają się do siebie jak diabły tasmańskie na afrodyzjakach to mam chęć wyrwania płyty chodnikowej i pobawienia się w "dyskobola". No rozumiem że okazywanie uczuć jest Jezzy ale jest na to czas i miejsce lub umiar...

Jest na to sposób. Nie iść w ten dzień do parku. Ale nieee. Siedzenie na necie też odpada - Interie i całe te Onety w serduszkach. Oglądanie TV - też odpada, same, tfu, komedie romantyczne. Pisanie z kimkolwiek - zaraz schodzi na Walentynki. Tylko w bunkrze się zamknąć :D

Sam drugiej połówki nie mam, nie zamierzam mieć w tym roku. Więc walentynki spędzę całkiem normalnie. Co innego, że obściskiwanie się w miejscach publicznych jest lekko walnięte. Do dziś nie zapomnę jak jakaś parka "miziała" się pod sklepem i patrzących na to czterech żuli. Widok wspaniały! :D

na wszelki wypadek żeby nasza wybranka\wybraniec (chosen one) się nie obraził.

Zaraz naprawdę się obrażę!

no żeby się kolega nie zdziwił, filozofia wcale nie jest takim łatwym kierunkiem. Jest mało przyszłościowa (co i tak nie zraża pasjontów), ale na pewno nie są to studia łatwe.

Właśnie ja kompletnie nie moge zrozumieć - na co można iść z filozofii?

Ale serio, dla mnie walentynki to najsmutniejszy dzień

Eeee tam. Smutas :P To najnormalniejszy z normalnych dni, nie licząc tych hord rozpalonych nastolatek i ich chłopaków rozpalonych nie mniej :D

Nie, wielokrotnie na forum pisałem, że nie lubię Allegro

Brawoooo! :) Sam konta nie posiadam i nie zamierzam zakładać. Za duża przebitka cen - lampa tylna do WSK bez przesyłki na Allusie 60 zł, w sklepie niedaleko od razu 35 zł. No thanks.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przebitka cen? Lolwut? Ja już od dłuższego czasu gry kupuje tylko tam - ceny są właśnie dużo mniejsze niż w drogich Empikach/Saturnach... Narzucają dużą marżę, nie ma tam praktycznie żadnych promocji, a i w tych pierwszych zażądają ode mnie dowodu przy kupnie gry typu GTA czy coś... czysta żenada. Tak samo jest z książkami - dlaczego na allegro można je kupić po ludzkich cenach, podczas gdy w Empiku kosztują one po 40-50 złotych?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj tak Allegro to najlepszy provider taniej książki :) zawsze kupuje "paczki" po 10-15 książek za 25-30zł :) trafią się w takim zbiorze z 2 perełki z 3 ścierwa i reszta na przyzwoitym poziomie :) i jest co czytać na pare miesięcy ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walę tynki?

Ej, nie o to mi chodzi:P

No tak, jak co roku spędzę te święto z jedyną osobą, którą kocham miłością prawdziwą i odwzajemnioną.

Czyli z samym sobą. Hrhhrhrhr. Ale tak już bardziej na poważnie, to pewnie sobie w ten dzień pójdę na bilarda i potraktuję 14.2 jak zwykły, normalny dzień.

Generalnie nie lubię też dyskotek (vide dziś kumpel ma 18-stkę w jakimś klubie o nazwie Senso. Niby fajny klub, ale sama nazwa już mnie odpycha. Dlatego idę sobie na Avatara :) )

Zresztą, pisałem już o tym nie raz. Zamiast iść na dyskoteki, wolę zostać w domu i pooglądać coś w TV. Przynajmniej nie muszę tłuc się do domu o 1 w nocy.

Oj tak Allegro to najlepszy provider taniej książki

Ja nie kupuję, ale moja matka tak. I jest zachwycona.

Pierwsze wydanie Paragrafu 22? Pakiet Kod da Vinci i Anioły i demony? Allegro.pl

A ja kochał allegro. Sam kupiłem tam wiele rzeczy.

Żeby daleko nie szukać, to komputer.

A 14.2 będzie padać albo będzie burza piaskowa. Bez obaw. Ja jakoś ten dzień przeżyję :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do samego Allegro, sam nie miałem okazji nic kupić tutaj jeszcze, ale brat kupował części do roweru i to przeważnie, przeznaczał na te części od 100 do 150 złotych, tylko raz zdarzyło mu się być oszukanym od sprzedawcy, ale szybko załatwił sprawę. Dziwi mnie to, że na Allegro, tak dużo rzeczy jest wystawianych, słyszałem że znudzeni mężowe wystawiają swe żony. ? :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gorzej być singlem podczas koncertu Metallici, gdy śpiewają "Nothing Else Matters". Albo na jakimkolwiek innym, przy jakiejkolwiek romantycznej piosence.
E tam. Jak się na co dzień słucha tego typu utworów, to pójście na koncert nie jest problemem. Zresztą, jak iść na koncert, to tylko w towarzystwie przyjaciółki/przyjaciela. Wtedy można przeżyć naprawdę wszystko. ;]

Na miejscu przesadnie obściskujących się par czułabym się nieswojo. Gdyby tak jeszcze wokół biegały dzieci i obserwowały mnie, co robię, a dorośli patrzyli krzywym wzrokiem, to wolałabym albo wynieść się w bardziej ustronne miejsce, albo po prostu nie przesadzać z czułościami. ;P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E tam. Jak się na co dzień słucha tego typu utworów, to pójście na koncert nie jest problemem. Zresztą, jak iść na koncert, to tylko w towarzystwie przyjaciółki/przyjaciela. Wtedy można przeżyć naprawdę wszystko. ;]

Koncerty fajna sprawa, ja byłem na koncercie Sabatona z kumplami a jednocześnie fanami zespołu, i o dziwo dobrze się bawiliśmy, nawet wokalista dał nam autograf. :P

Co do miłości w parku, wszystko ma swe granice, jeśli widzę jak się całują to ok, ale jeśli mają posunąć się dalej, to lepiej zniknąć z tego miejsca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można spróbować się przyłączyć ;)

Ludziska czasem trzeba się z domu wyrwać, taka 18 kumpla to dobra pora by poszaleć - raz na jakiś czas to jest wskazane, gnicie ciągłe przed kompem/tv zrobi z was no-lify i potem marudzicie że brak wam drugiej połowy i tak wam smutno. Jazda na jakiś koncert, do knajpki ze znajomymi, czy gdzieś pod namiot czy wycieczke. Gdzie wy chcece poznać kogoś dla siebie ? w internecie ? ok tak też można ale w wieku szkolnym odległość między "ukochanymi" stanowi często największy problem i potem jest <dużo smutku>.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na miejscu przesadnie obściskujących się par czułabym się nieswojo. Gdyby tak jeszcze wokół biegały dzieci i obserwowały mnie, co robię, a dorośli patrzyli krzywym wzrokiem, to wolałabym albo wynieść się w bardziej ustronne miejsce, albo po prostu nie przesadzać z czułościami. ;P

Nienawidzę walentynek. I to bynajmniej nie ze względu na bycie singlem, którym nie jestem. Nie wiem kto wymyślił to święto i wolę nie wiedzieć - co to za bzdura? Mdli mnie na widok wszystkich tych uchachanych panienek, wielce szczęśliwych ze swoimi boya'mi... Panienek, które na co dzień są wyzywane, kłócą się ze swoimi chłopakami i są uważane przez nich jedynie za obiekty seksualne. Jeśli jakaś para się naprawdę kocha, to ma walentynki codziennie, tak jak ja ze swoją dziewczyną/narzeczoną. Po co być miłymi dla siebie jednego dnia, a potem wracać do szarej rzeczywistości? Rzygać mi się chce w walentynki...

I co to za dodawanie odwagi to wyznawania uczuć? Trzeba być skończonym tchórzem lub debilem, by nie powiedzieć dziewczynie/chłopakowi co się do niej/niego czuje...

A co do obściskujących się par. Cóż, jeśli się tylko przytulają lub całują, to jestem w stanie to w pełni zaakceptować (akceptować, nie tolerować! To coś lepszego) jeśli nie robią tego w jakimś niewygodnym miejscu. Co do patrzących krzywo dorosłych. Zapomniał wół jak cielęciem był, hę? A może po prostu zazdroszczą młodości i tego gorącego uczucia? Nie wierzę, że kiedyś było jakoś super inaczej... A co do dzieci. Do pługa rosną? Teraz co niektóre ~10 latki wiedzą o tych tematach więcej niż ja w wieku 13-14 lat...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gnicie ciągłe przed kompem/tv zrobi z was no-lify i potem marudzicie że brak wam drugiej połowy i tak wam smutno.

A kto tu marudzi, że nie ma drugiej połowy? Z tego co zauważyłem wszystkim singlom wypowiadającym się tutaj żyje się dobrze, a mi przykładowo od momentu rozstania z "drugą połową" tak jakby nawet lepiej

taka 18 kumpla to dobra pora by poszaleć - raz na jakiś czas to jest wskazane

. Jasne, że fajnie jest wyjść czasem na bilarda czy (jeszcze fajniej) na piłkarzyki albo (totalny odlot) partię szachów. Lepiej wyjść jednak raz w tygodniu ale z naprawdę fajnymi ludźmi niż na siłę chodzić na 18stki kumpla\kumpeli z klasy.

Ja przykładowo nie lubię imprez z tańcami i hulankami, dyskotek etc. i żadna siła mnie tam nie zaciągnie. Miałbym tam iść tylko po to, żeby nie być no-lifem, czy łowy drugiej połówki? (dla wtajemniczonych - tak to jest dobre miejsce na ten głupawy żart:)). Lenienie się w domu, przewracanie z boku na bok też ma swoje uroki - patrz Garfield.

Ja zamierzam tak właśnie spędzić całe ferie.

Trzeba być skończonym tchórzem lub debilem, by nie powiedzieć dziewczynie/chłopakowi co się do niej/niego czuje...

dzięki, poprawiłeś mi humor :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego idę sobie na Avatara smile_prosty.gif

Czy ja dobrze zrozumiałem? Zamiast na osiemnastkę kumpla, idziesz na film o przerośniętych smerfach? Hmm... Nie da się ukryć, że Avatar to film całkiem-całkiem (zwłaszcza jak nie oczekuje się od niego głębokiej fabuły i wielce poważnych rozważań filozoficznych), ale szanowny kolego... odpuścić sobie osiemnastkę? No way! Sam nie łażę na dyskoteki, ale impreza w klubie ze znajomymi, gdzie nikt ci nie przypierniczy z butelki za zbyt długie włosy (a jak takowych nie masz, to za cokolwiek innego :P) to sama przyjemność.

Cóż, każdy inaczej definiuje sobie pojęcie dobrej zabawy. ;]

Zresztą, jak iść na koncert, to tylko w towarzystwie przyjaciółki/przyjaciela. Wtedy można przeżyć naprawdę wszystko. ;]

Owszem, ze znajomymi fajna sprawa i w ogóle (zwłaszcza na kilkudniowym festiwalu... chcę wakacje!), ale osobiście często chodzę sam na koncerty. I bardzo to lubię. Dookoła i tak jest mnóstwo ludu, więc jakbym poczuł się samotnie zawsze można do kogoś zagadać - wszak wszędzie sami swoi, zwłaszcza pod sceną. ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzięki, poprawiłeś mi humor :)

Sarkazm? Cóż, duszenie w sobie tak silnego uczucia jak miłość to wielka krzywda wyrządzana sobie samemu... * Lepiej żyć w niepewności do końca, czy dostać kosza, ale mieć czyste sumienie? Dla mnie odpowiedź jest oczywista. A jeśli ktoś czuje się załamany po dostaniu kosza - jest na to prosta rada.

Mam taką specjalną, magiczną żelazną kulkę. Jeśli czegoś się bardzo chce trzeba ją mocno ściskać - ściskać tak długo aż rozpacz przeminie. To jednak będzie znaczyło, że nie chciało się tego dostatecznie mocno. Jeżeli naprawdę się czegoś zapragnie, sprawi się, że kula stanie się miękka jak plastelina. Wtedy życzenie się spełni. Chce ktoś?

* Potem żal jest jeszcze większy, nawet jeśli się uda (tzn uczucie jest odwzajemnione), żałuje się tych chwil, które MOGŁY być (choć to głupota). Dlatego sam wziąłem od dziewczyny numer już pierwszego dnia kiedy ją poznałem. Cóż, można powiedzieć, że na ślepo. Po niemalże roku mogę stwierdzić, że nie żałowałem tego ani przez chwilę :)

@DOWN:

W kilku słowach, wolisz wróbla niż gołębia ;)

Cóż, jedni wolą ogórki, inni sołtysa córki... Ale ja nie wyobrażam sobie takiego katowania samego siebie. Zakładając, że masz na myśli jakąś przyjaciółkę - miło by się z nią spędzało czas (jako przyjaciele), ale czułbym się naprawdę źle...

I pamiętajmy, że kobiety (dziewczyny) są jak zielone ogórki (porównanie moje) - okazują się gorzkie jeśli je nadgryźć z niewłaściwej strony...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czemu zaraz od sarkazmów, ot prosta ironia - podziękowanie za nazwanie mnie debilem:)

Wszystko co napisałeś wyżej jest naturalnie prawdą, ale niestety teoria z praktyką się w życiu często mija. Nie mam zamiaru zacząć rzucać przykładami, bo wtedy zbyt osobiście by się zrobiło. Ot głupie wyznanie czasami potrafi zniszczyć o wiele więcej niż, powiedzmy, szansę na wspólną przyszłość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ot głupie wyznanie czasami potrafi zniszczyć o wiele więcej niż, powiedzmy, szansę na wspólną przyszłość.

Coś o tym wiem. Niestety. Przez ostatni rok tyle tych wyznań i nie tylko nich miałem, że innym by to na dwa życia starczyło. Ale na szczęście już wszystko idzie jak trzeba. Nie jest tak łatwo sobie poradzić z rozpaczą. Mnie np. taka żelazna kulka by nie pomogła. Mimo, że jestem chłopakiem (chyba :)) to lubię się w nocy do poduchy wypłakać. I to nie jest żadna przenośnia. Wtedy przechodzi jakby ręką odjął. Co prawda później jeszcze zostaje w człowieku jakaś obawa, ale ja umiem ją zdusić. Praktyka czyni mistrza :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale kto powiedział, że jestem no-lifem? :D

Nie lubię dyskotek. A kumpel właśnie robi na dyskotece urodziny. A drugą połówkę można znaleźć gdzieś indziej ;)

Patrz- poprzedni post odnośnie 14 lutego.

Jednak przyznam wam, że znam takiego jednego kolesia, u którego życie wygląda szkoła->dom. Szkoła->dom.

Trochę to smutne, ale w sumie nie powinno mnie to obchodzić. Ale ja sobie tego nie wyobrażam. Brrr...

47

Jak rozumiem pojęcie dobrej zabawy? Hm...Na pewno nie przez pilnowanie, aj wróć. Nie napiszę tutaj o pijanych licealistach. Toć nie można tutaj o tym pisać ;)

Poza tym do kina idzie nie byle jakie towarzystwo. A dobre towarzystwo to 50% udanej imprezy :).

Zresztą, jak robić imprezy, to tylko w domu. Bo lodówka blisko. I można ulubioną piosenkę włączyć. A nie jakąś Chylińską... :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...