Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Mariusz Saint

LOST (2004-2010)

Polecane posty

Oglądam Lostów na jedynce. Jestem ciekawy, czemu przerwali emisję tej serii, która leciała do niedawna. A może seria się skończyła? Jak tak, to miała bardzo, ale to bardzo głupie zakończenie.

Inna sprawa, że z każdą serią Lostów oglądam coraz bardziej z przyzwyczajenia. Dla mnie pierwsza seria rządziła z tym, że dziwne wydały mi się Niedźwiedzie Polarne na środku tropikalnej wyspy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądam Lostów na jedynce. Jestem ciekawy, czemu przerwali emisję tej serii, która leciała do niedawna. A może seria się skończyła? Jak tak, to miała bardzo, ale to bardzo głupie zakończenie.

Według mnie zakończenie 5 sezonu bylo znakomite tylko ze TVP jak zwykle spapralo sprawe i finał rozłozyla na 2 części.

Przez to mało kto zrozumie kim był gość w ciele Locka

:/

BTW jest juz kolejny sneak peak z 6 sezonu :)

<ciach>

MSaint>>>proszę nie linkować serwisów z działem "downlad" oferującym do ściągnięcia odcinki serialu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co więcej, jest już 40 minut kiepskiej jakości nagrania z plażowej premiery 1x06. Jak chcecie możecie poszukać ale ja nie będę sobie psuł zabawy. Już jeszcze tylko trochę i całość będzie na ABC :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólne wrażenia z odcinka 6x01-02, w dużym skrócie: :huh:

Najsampierw: w wyniku walnięcia bomby powstały dwie rzeczywistości: jedna to spokojny lot samolotem; są małe turbulencje po drodze, ale ogólnie luzik, Bernard wraca z toalety, Jack dalej łoi wódę z małych buteleczek (to są te "małpki"?), Charlie żyje i ma się... niedobrze, bo dalej wciąga podejrzane substancje i prawie się udusił, ale Jack go odratował. Locke rozmawia z Boone'em (to był dość wzruszający moment, muszę przyznać), Kate dalej w kajdankach itd. Jack widzi na pokładzie Desmonda (ot, przypadek), gada z nim chwilkę i ma wrażenie, że skądś go zna, ale nie przypomina sobie skąd dokładnie. Samolot ląduje w Los Angeles; Kate zwiewa agentowi i porywa taksówkę, w której siedzi... Claire. Na lotnisku okazuje się też, że zgubiono trumnę z ze zwłokami ojca Jacka. Wypełniając dokumenty, Jack poznaje się i rozmawia chwilę z Johnem Locke. To też uważam za bardzo dobrą scenę. Jak to wszystko się ma, czy też raczej będzie miało do wydarzeń wyspowych? A żebym ja to wiedział

o_O

Na wyspie dzieje się dużo mniej wesoło. Ekipa przeniosła się do teraźniejszości, w pobliże... wybuchniętego bunkra, w którym niegdyś Desmond systematycznie wciskał przycisk. Okazuje się, że Juliet jest przywalona szczątkami bunkra, ale daje znaki życia. Jack, Sawyer, Kate, Jin, Miles pomagają ją odgrzebać. Sayid nie pomaga, bo nadal jest ciężko ranny; czuwa nad nim Hurley. Hurleyowi objawia się Jacob, mówi, że choć wprawdzie od godziny już nie żyje, to może pomóc - Sayid przeżyje, jeśli zostanie zabrany do świątyni (wiadomo chyba o czym mowa). W tym czasie Juliet zostaje odgrzebana, ale po krótkiej rozmowie z Sawyerem, umiera. Ekipa jedzie autem do świątyni, oprócz Sawyera i Milesa. Sawyer grzebie ciało Juliet w ziemi i prosi Milesa, by - korzystając ze swojej umiejętności "kontaktu" ze zmarłymi - przekazał mu ostatnie słowa Juliet, których nie zdołała powiedzieć. Te słowa według Milesa to "it worked" o_O

W świątyni ekipa zostaje porwana przez core'owych Othersów i zabrana do jakiejś innej piramidy, gdzie gnieździ się ich całkiem sporo. Na miejscu wita ich miejscowy szef, Japończyk (myślałem, że chwytam podstawowe słowa z japońskiego, ale ten mówił tak niewyraźnie, że chyba tylko "ute!" skapowałem :P ). Hurley udowadnia, że jest od Jacoba, Othersi biorą na siebie obowiązek wyleczenia Sayida. Biorą go do świątyni, gdzie jest jakieś źródełko; biorąc pod uwagę znak rozpoznawczy Jacoba, czyli symbol ankh, jest to "źródło życia" czy coś, generalnie o właściwościach uleczających. Rany Sayida się leczą, ale przy okazji udało się go utopić o_O Tyle że w ostatniej scenie odcinka ożywa, więc nie wiem po co były to całe cyrki. Jeszcze gdy Japończyk dowiaduje się, że Jacob nie żyje, bulwersuje się nieco i przygotowuje świątynię-piramidę i okolice do obrony przed Nim.

Tymczasem On to tajemniczy "kolega" Jacoba, który przybrał teraz ciało Johna Locke'a. Ekipa z karabinami czeka przed resztką pomnika (z którego została tylko stopa, przypominam), ale się niecierpliwi i włazi do środka. "Locke" mówi im, że Jacob nie żyje, dlatego też uzbrojeni ludzie się bulwersują i chcą "Locke'a" zastrzelić. "Locke" znika za kolumną, a po chwili pojawia się... Smoke Monster i rozrzuca wszystkich po kątach, zabijając w nieładny sposób o_O Tłustawy koleżka próbował się obronić, rozsypując wokół siebie okrąg z popiołu, ale tenże okultystyczny zabieg jakoś nie uchronił go przed nadlatującym odłamkiem skalnym. Gdy wszystko się uspokaja, Ben wychodzi z ukrycia i widzi, jak do pomieszczenia wchodzi "Locke". "Wybacz, że musiałeś mnie widzieć w takiej postaci." Oh my :ohmy:

"Locke" wychodzi z morrowindopodobnego pomieszczenia na plażę, gdzie czeka Richard Alpert. Musieli się z "Locke'iem" dawno nie widzieć, bo łysy na przywitanie wali Richarda pięścią w klatę i jeszcze z kolanka na dodatek, po czym zabiera ze sobą. Ale i tak przed tym wszystkim mówi: "miło cię widzieć bez tych łańcuchów, Richard". Czyżby Richard przybył na tym statku "Black Rock" jako galernik? :huh:

Konkluzja jest taka: lepiej ludziom było, gdy znaleźli się na wyspie. Uwolnili się od wielu problemów, byli w stanie pokonać swoje słabości, wyciągnąć nauczkę z błędów poprzedniego życia. Wprawdzie wielu z nich pożyło zdecydowanie krócej, ale przynajmniej nie spędzili tego życia na kolanach. Ani nie na wózku inwalidzkim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Toś się Mariusz rozpisał. Piękny skrót odcinka ale nawet w 1/10000 nie oddaje emocji seansu. A jako, że już krążą po YT zwiastuny kolejnego... ech :) Byle do następnego tygodnia, bo z niecierpliwości chyba zjem własną rękę! ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo "dwugodzinności" tego odcinka, całość można było zawrzeć śmiało w 40 minutach. I szczerze, byłoby to lepiej dla wszystkich. Bo, nie ukrywajmy, otwarcie ostatniego sezonu nie jest rewelacyjne. Nie jest też właściwie dobre. Jest średnie, ot. Dobre są tylko sceny z Johnem L. Sceny samolotowe nie są złą odskocznią, może co ciekawego z nich wyniknie w rozwinięciu. Ale reszta? Nasuwa mi się na myśl angielska onomatopeja "Meh".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólne i średnio spoilerowe wrażenia z odcinka trzeciego szóstej serii: jakoś epizod nie wzbudził we mnie większych emocji. Coś się działo, podrzucono jakieś wskazówki, ale całość nie wciągnęła mnie zbytnio. Po krótkim namyśle przychodzą mi do głowy dwa powody: po pierwsze bardzo niewiele jest czegoś autentycznie nowego, brakuje mi jakiegoś podkręcenia akcji, jak choćby było w tamtym sezonie. Teraz jest tylko wykorzystywanie istniejących już elementów i stawianie ich na

starych pozycjach, wracanie do spraw, które w pamięci widza zeszły na dalszy plan już kilka lat temu

. Dotychczasowe wydarzenia wydają mi się jakoś mało natchnione, nie przykuwają mojej uwagi. Może dlatego, że nieznany jest cel - w poprzednich sezonach majaczyła gdzieś na horyzoncie konkretna tajemnica (stacja nadawcza, Othersi, bunkier, bomba), a tutaj nie wiadomo za bardzo, po co to wszystko. Dodatkowo w epizodzie trzecim

nie spodobał mi się motyw nagłego ponownego zaufania Claire do Kate - owszem, są wyraźne sygnały, że ludzie z lotu 815 jakoś podświadomie czują, że są/byli ze sobą blisko, ale mimo tego ten motyw wydał mi się mocno naciągany.

Podobnie ostatnia scena odcinka, która w założeniu miała zaszokować, a według mnie pozostawiała podobny niedosyt jak

zmartwychwstanie Sayida. "On żyje, ojej." "Claire cały czas jest na wyspie, ojej." Znowu też były cyrki z podaniem trującej pigułki Sayidowi, nie wydaje mi się, żeby Othersi bali się odpowiedzialności za zabicie człowieka. Podaliby mu sami tę pigułkę w jedzeniu albo w wodzie do picia (herbatę Jack przyjął od nich bez oporów) i po krzyku. Zresztą najprawdopodobniej, co już dawno zostało zauważone przez zaangażowanych widzów, to właśnie Pan Czarny Dym/kumpel Jacoba "infekuje" zmarłych (ojciec Jacka, Locke) i kieruje nimi wedle swojej woli, a Claire również znajduje się pod jego wpływem.

Krótko: mam nadzieję, że później będzie lepiej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uhh, działo się, działo :) Pomijając, że połowę pozapominałem od wakacji co się w lostach działo, jakoś poszło. Niestety bez rewelacji. Jakoś wcale nie zaskoczyło mnie, że

Sayid cudowanie ożyje

. Trzeba oglądać dalej - wcale nie będę zaskoczony jak oryginalny Locke wróci i pokona nowego, takie to zagmatwane.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W skrócie: szału IMHO nima, ale reszta ukryta, coby nikt mnie o spoilowanie nie posądzał.

Na początku obejrzałem sobie odcinek 6x00, co było dobrym posunięciem, bo wiele wątków ze łba po prostu wyleciało. No i potem danie główne, czyli 3 nowe epki - ogólnie fajnie, że to na pewno ostatni sezon, ale jak na razie bez fajerwerków. Trafił do mnie pomysł z podszywającym się pod Locke'a Nim, ale już załoga chińskiego dziada (?!) i cyrki z Sayidem już nie za bardzo. Alternatywna czasoprzestrzeń ma u mnie plusika, w niektórych momentach (rozmowa Boone'a z Johnem, Desmond) aż łezka się może w oku zakręcić i wracają wspomnienia związane ze śledzeniem pierwszego sezonu - a to już szmat czasu! Zobaczymy, jak to się wszystko rozwinie, oby twórcy rzucili w nas jakimś ciekawszym pomysłem miast odgrzewanymi kotletami (wow, Claire żyje, Sawyer jest zuy i ucieka etc.), ale tak czy siak obejrzę to wszystko do końca, choćby dla samej zasady.

:)

Btw, czy wśród załogi świątyni nie dostrzegłem przez moment Michaela? o_O

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem wielkim fanem Lost, ale jak narazie oglądałem tylko 4 pełne serie, (no bo czwarta, to chyba ta, co pod koniec

do studni wpada bomba wodorowa i Juliet

) Żałuję że TVP nie ogarnęła tego dobrze i nie wykupiła licencji na kolejną serię szybciej, mimo iż mam AXN to jakoś nie mogę obczaić kiedy to tam leci. Kurcze nom i jeszcze moderatorzy "ciachują" linki do stronek gdzie mógł bym to obczaić. Jeśli ktoś może to niech mi prześle wiadomość z jakąś dobrą stronką gdzie można rozkminić. (na priva)

MSaint>>>to była seria piąta, a program tv z funkcją "szukaj" jest również i w legalnych serwisach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uwielbialem ten serial. Mowie uwielbialem, poniewaz tylko pierwsze 3 serie byly, w moim mniemaniu, warte obejrzenia. Fabula i klimat tego serialu byly naprawde swietne, powodowalo to, ze czlowiek z utesknieniem czekal na to co stanie sie w nastepnym odninku. Niestety w pewnym momencie Lost zaczal mnie denerwowac. Zbyt wiele rozwiazan fabularnych moim zdaniem bylo idiotycznych, co spowodowalo, ze stracilem taki entuzjazm do ogladania tego serialu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie... pierwsze 2-3 serie były OK. Teraz zacząłem oglądać 6 i nie mogę się oprzeć wrażeniu że scenarzyści nie do końca wiedzieli co i jak chcą zrobić po początkowych seriach i zamotali się totalnie. Teraz próbuje się wszystko jakoś spójnie poukładać i oby im wyszło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze serie były super. Następne mocno mnie zawiodły, nawet nie chodzi o poziom abstrakcji tylko o to, że kompletnie nie było pomysłu na "całokształt" tego serialu, kilka wątków które chyba sami scenarzyści nie wiedzieli jak się zakończą. Szósta seria jest świetna, trzyma w napięciu, wyjaśniło się kilka wątków, całość nabrała dynamizmu. Zabieram się za oglądanie ostatniego odcinka ;-)

Tak mi teraz przyszło do głowy, że może wcale te środkowe serie nie były gorsze, tylko ich odbiór w Polsce był taki a nie inny z zupełnie innego powodu... Na początku serial był czymś nowym, więc wszyscy się rzucili na "Lost" i wszystkim się podobało. Wiadomo jak się w Polsce ogląda seriale, mało kto korzysta z TV, torrenty robią swoje. Więc ludzie oglądali masowo odcinki, powoli im się zaczęło nudzić (chociaż 24 czy House mają podobną ilość serii a nie znudziły mi się nawet przy hurtowym oglądaniu). Dzięki temu pomimo opóźnienia w Polsce ludzie nadgonili w stosunku do USA, wyczekali się jak wszyscy na kolejną serię i... znowu są spragnieni Losta ;-)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten serial zaintrygował mnie od pierwszego odcinka. Jak już wcześniej zostało napisane, LOST wniósł coś nowego, czego jeszcze do tej pory świat nie widział. Owszem, zdarzały się wpadki (b.słaba, wg. mnie, trzecia seria), ale ogólnie w moim rankingu ten serial ma 9/10.

Szósty sezon trzyma poziom, aczkolwiek wolałam piąty (może dlatego, że w najnowszym sezonie co chwila kogoś uśmiercają lub wskrzeszają, co zaczyna się robić irytujące szczególnie, gdy giną ulubieni bohaterowie... ).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oglądałem pierwsze 4 serie... w 5 już się pogubiłem i odłożyłem obejrzenie tego wspaniałego serialu na kiedy indziej... :) zapewne obejrzę go wtedy, kiedy będę miał wszystkie odcinki na dysku twardym i będę je oglądał jeden po drugim :P wtedy może przebrnę :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<ciach>

Tu macie wszystkie odcinki łącznie z 6 serią (napisy PL) Niestety jest ograniczenie co do ich oglądania (72 minuty na cały dzień, później trzeba odczekać godzinkę) lecz użytkownicy Neostrady kłopotu mieć nie powinni (zmiana IP :P)

MSaint>>>piszemy ostrzeżonko za podawanie linka do pirackich treści.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szósta seria zaczęła się dobrze, potem trochę obniżyła loty.

Ogólnie powrót Desmonda na wyspę póki co zupełnie nie wiem w jakim celu, Claire nie chcę więcej widzieć na oczy, jest drewniana i nudna, Sayid robi smutne oczy cały czas i mówi że jest za późno, Linus gra troskliwego wujka, a Sawyer cały czas od 6 lat gra słodkiego drania

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie został 11 i 12 do obejrzenia. Chyba dziś znajdę czas, bo historię przeczytałem, a została tylko przedsiębiorczość. Ale ogólnie jak byście mnieli oglądać to "na jeden raz" bo serial cały okraszony jest zagadkami, przesłankami, niejasnościami i zamiast wyjaśniać zaczęty wątek lub intrygę przesiada się na kolejną.... Nie zapominajmy również o symbolice oraz przesłaniu, wymienię choćby że nazwa imion głównych bohaterów wywodzi się od słynnych filozofów np.

Ogółem, dla wszystkich którzy się wahają co do 6 sezonu, polecam. :tongue: Jeden z lepszych tasiemców XXI wieku. .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serial ogólnie jest fajny, ale trochę mnie irytuje kontynułacja na siłę. Pierwsze dwa sezony były ciekawe, wciągające, ale sezon trzeci i czwarty był taki sobie, piąty trzymał poziom, ale końcówka, przynajmiej dla mnie była słaba. Zobaczę niedługo jak z sezonem szóstym bo póki co nie mam ochoty na Lost.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robi się coraz gorzej. Jedyne co mnie ciągnie do oglądania to fakt, że zostało już tylko 4 czy 5 odcinków. Ego Jacka rośnie z każdym odcinkiem, co tylko powoduje śmiech. Chyba jedynymi bohaterami, których wciąż się przyjemnie ogląda są Hugo, Miles, Sowyer... I chyba tyle. Całe szczęście, że nie planują siódmego sezonu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiecie dlaczego w finale sezonu pierwszego porwali Walta? Bo gdyby był na tej wyspie do sezonu czwartego, to w ciągu tych 100 dni byłby starszy o 2 lata :D To znaczy z dziecka stałby się już nastolatkiem jak w serii piątej :P (Chyba, że scenarzyści wrzuciliby do serialu jakąś magiczną "dietę DHARMA", która przyspiesza starzenie się i Inni kazaliby Waltowi ściśle się jej trzymać)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...