Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Mariusz Saint

LOST (2004-2010)

Polecane posty

Dzisiaj w nocy finałowy odcinek serialu, ma trwać pełne dwie godziny, a nie półtora, jak to zazwyczaj bywało. Dłuższą opinię mam zamiar stworzyć po jego obejrzeniu, ale ogólnie o sezonie ostatnim powiem tyle, że... był dla mnie mało ciekawy. Zabieg zastosowany w tych epach nie trafił do mnie, owszem, zdarzały się odcinki lepsze, ale częściej gorsze i żaden z nich nie przykuł mnie do ekranu. Do czasu odcinka z

łodzią podwodną

. Właściwie to dopiero ten ep (szesnasty bodajże) sprawił, że znowu mi się zachciało oglądać ten serial i teraz z niecierpliwością czekam na finał. Nie oczekuję, że twórcy wyjaśnią w nim wszystkie pozostałe tajemnice, bo to jest chyba niemożliwe - ale jest szansa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wyjaśniono bardzo wielu rzeczy, ale mimo to jestem usatysfakcjonowany zakończeniem, i to bardzo. Właściwie to rozkleiło mnie ono zupełnie, bo

podejrzewałem coś zupełnie innego

, a tu takie rzeczy i jakże słodko-gorzki finał. Muszę to jeszcze przemyśleć przez parę dni i przetrawić, by wyprodukować jakąś dłużą opinię o ostatniej serii i podsumować cały serial, którego byłem, i jestem, fanem przez ostatnie 5 lat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakończenie takie sobie wg mnie. Mogło być lepsze, ale mogło być i gorsze. Dobrze ze serial sie skończył bo scenarzysci już sami sie pogubili. Ocena 6 sezonu: 6/10, ocena samego finału 5/10 a ocena serialu jako całości? Hmm... 8/10, a co się będę ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy narzekają na zakończenie. Domyślam się, że spodziewali się "[CIACH!]", jakiegoś niesamowitego, zaskakującego zdarzenia. Najlepiej, jakby się w ostatnich 3 minutach zawiązało milion nowych wątków, które nigdy nie zostaną opowiedziane, ę? Ja osobiście uważam, że taki finał, jaki widzieliśmy był świetny. Nie przeszkadzała mi "łagodność" odcinka, a melanholijny nastrój dwukrotnie doprowadzł mnie do płaczu (sic! w rzeczywistości praktycznie nie płaczę, a przejął mnie los wyimaginowanych postaci! to jest siła serialu! :)). Samego zakończenia i wątku z

tym, że alternatywna rzeczywistość to tak naprawdę zaświaty

, domyślałem się już od poprzedniego odcinka, niemniej rozwiązanie fabuły jest jak najbardziej trafione. Najlepiej jest obejrzeć program, który ABC wyemitowało zaraz po finale: "Jimmy Kimmel Live: Aloha To Lost", w którym uczestniczyło kilkoro aktorów z serialu, a o samym zakończeniu najlepiej wypowiedział się chyba Matthew Fox. Program także nieźle rozładowuje silne uczucia po obejrzeniu finału. :)

Nie przeklinamy. Recydywa skończy się poważniejszymi konsekwencjami - BS

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy tylko ja zauważyłem, że

Jack umiera w tym samym miejscu, w którym przebudził się po katastrofie i wtedy też przybiegł do niego Vincent? Dodatkowo Jack patrzył się w niebo dokładnie tak jak w pierwszym odcinku, tyle, że widział samo niebo. W chwili śmierci też patrzy się w niebo, tyle, że widzi odlatujący samolot.

Very sad :(

+ Może ktoś wie co to był za

bucior przywiązany do drzewa w finałowej scenie

? Kojarzy mi się on z pierwszych sezonów, ale za nic nie mogę sobie przypomnieć co on tam robił :O

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Senshin

to miejsce to dosyć oczywista rzecz, nawet Jacob mówił do Jacka, że źródło jest niedaleko bambusowego lasu, gdzie "po raz pierwszy ocknąłeś się na wyspie". Serial kończy się również zamknięciem oczu przez Jacka, a zaczął ich otwarciem.

But wisiał tam też podczas pierwszej sceny odcinka, miał zapewne służyć podkreśleniu tego, że koniec rozgrywa się w identycznym miejscu, co początek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli uważasz, że scenarzyści mieli od początku rozrysowany plan wszystkich sezonów?

+ Na wielu forach dotyczących LOST wszyscy piszą o jakimś zdjęciu rozbitego samolotu na wyspie pod koniec finału jednakże ja go nie uświadczyłem. Ktoś mi wyjaśni o co z tym chodzi? :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Senshin trudno powiedzieć - bo nawiązać na sam koniec było bardzo łatwo i nie wymagało to wcześniejszego planu, równie dobrze mogli to wymyślić w połowie zeszłego roku albo na tydzień przed nakręceniem odcinka. W świetle ogólnej fabuły serialu to jest szczegół, o sporym znaczeniu symbolicznym, ale jednak szczegół. Natomiast w moim poście nie zawarłem takiego twierdzenia ani znaczących przesłanek ku takiemu, więc nie wiem, czemu napisałeś "czyli". Uważam natomiast, że jakiś ogólny plan był, na pewno sporo wcześniej - od początku serii raczej nie, natomiast gdzieś w połowie raczej tak. Wraz z rozwojem sytuacji, problemami z aktorami itd. szczegóły ulegały zmianie, ale ogólny pomysł na poszczególne sezony i kluczowe wydarzenia w nich pokazane prawdopodobnie był już od dawna. Zresztą ewolucja w stronę fantastyki miała miejsce np. w innym serialu spod szyldu "J.J. Abrams", czyli

"Alias"

.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Finał mnie rozczarował. Należałem do tej grupy, która oczekiwała fajerwerków :wink: . Poza tym nie rozumiem wielu rzeczy.

O co chodzi z tymi zaświatami? W końcu wszyscy umarli, sam Jack umarł czy jak ? Bo niby Jack umarł, Ben i grubasek zostali chronić wyspę a reszta odleciała. Ale czemu w tej zaświatowej wizji Jacka byli wszyscy, nawet ci co nie żyli od dawna(czyt.1 sezonu) ? I może mi ktoś wyjaśnić co to za ludzie z 6 sezonu ze świątyni? Scenarzyście nie raczyli się postarać nic wyjaśnić chyba. Skąd Illana znała się z Jacobem?- Również nie wyjaśniono. No i czemu w końcu wyspa się nie rozpadła? Jeden kołek, który zatykał dziurę niby decyduje o tym, czy wyspa jest czy jej nie ma? Kolejny absurd.

Ogólnie moim zdaniem ten sezon przebił wszystkie pod względem nielogiczności w fabule. Ale cóż, LOSTowi trzeba to wybaczyć :wink:

A ja do końca miałem nadzieję, że Kate wybierze Saweyra...

:sad:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawiodłem się na zakończeniu serialu. Po tak, bądź co bądź, racjonalnym serialu (większość elementów fantastycznych została w zawiły sposób wytłumaczona w ten sposób, by brzmiało to naukowo) szósty sezon zszedł w stronę mistycyzmu i wiary. Zamiast jakiegoś dramatycznego zakończenia dostaliśmy typowe holywoodzkie "i żyli długo i szczęśliwie". Przez to serial stał się przeciętny, jak wiele innych. Niestety...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też jestem zwiedziony zakończeniem. Myślę że scenarzyści wprowadzili tyle wątków, postaci i symboli aż w końcu sami się w tym wszystkim pogubili. Nie oczekiwałem że wszystko zostanie w ostatnim odcinku podane kawa na ławę, ale jednak widzom należało się coś bardziej klarowniejszego. W ogóle dla mnie punktem zwrotnym w serialu było pojawienie się Bena. Do tego momentu scenarzyści mieli pomysł na serial, potem było tylko coraz większe mieszanie i komplikowanie serialu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakończenie... tak jak ostatnie 2-3 sezony - równia pochyła. Tak zamotali fabułę że nic innego sensownego już się nie dało z tym zrobić. A mona było zakończyć na 3 serii :/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twórcy chcieli nam wmówić w jakiś sposób że , zagadki niebyły ważne lecz czas spędzony na wyspie , ale coś im nie wyszło . W pierwszy miesiąc po zakończeniu jak dla mnie wszystko było ok , zakończenie genialne . Szczególnie scena z tą smutną nutą Michaela Giaccianho - Life and Dead . Lecz po miesiącu pojawiły się wątpliwości . Po pierwsze i najważniejsze Czym jest ta wyspa ? W odcinku Ab Aeterno mieliśmy się dowiedzieć czym jest ? Już się cieszyłem , A tu Jacob w przenośni powiedział , że wyspa jest korkiem od butelki , w butelce jest zło a korek je zatrzymuje , tym właśnie zajmuje się wyspa . Trochę to nie uczciwe wobec widza , zyskują tym oglądalność . Teraz powiedzieli , że w Epilogu trochę sie wyjaśni ,no zobaczymy co z tego wyjdzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He, jak dla mnie te kolejne sezony wcale nie były takie złe (ale ja jestem fanatyczką LOST, także proszę się nie dziwić), nie mówiąc już o ostatnim, który mnie nie zawiódł. Nie oczekiwałam czegoś specjalnego, a ostatni odcinek... Smutne.

Prawdziwy mętlik zafundował mi 5 sezon. Wraz z kolejnymi odcinkami przybywało coraz więcej zagadek, nieścisłości, postaci... Totalne poplątanie. o_O zastanawiałam się nawet nad porzuceniem serialu, ale na szczęście dotrwałam do końca i w ogóle nie żałuję. ^^ jedynie znajomi patrzą na mnie jak na wariatkę i pytają, jakim cudem się nie pogubiłam. ;]

Tak czy owak - Zagubieni zostaną na długo zapamiętani, choćby i ze względu na 1 sezon.

Btw, przyznacie, że akcent Desmonda jest po prostu... Piękny :3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również jestem zdania że ostatni sezon "Lostów" nie był taki zły (poza samym zakończeniem które właściwie niewiele wyjaśniło) oglądało się to całkiem nieźle. Sądzę że najwięcej "zepsuto" w środkowych sezonach, a najgorszym z nich w moim prywatnym rankingu był sezon czwarty po którym miałem ochotę zrezygnować z oglądania kolejnych "wypocin" twórców. Udało mi się jednak wytrwać i nie żałuję (przynajmniej nie bardzo).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio skończyłem oglądać losta i pomyślałem, że się wypowiem :)

Otóż nie będę smęcił o ostatnim sezonie, który właściwie był ok (było kilka zaskoczeń i innych ciekawych zabiegów, szkoda, że mało zabawnych momentów), poza tym pewnie temat został już obgadany.

Chciałem jednak powiedzieć, o czymś co bardzo mi się w całym serialu nie podobało (bo ogólnie uważam go za genialny) - a mianowicie konstrukcja fabuły na zasadzie piramidy.

Rzeczy, które na początku uważamy za bardzo ważne, później okazują się banałem, czymś nie wartym uwagi w porównaniu z nowym elementem.

Chodzi o takie rzeczy jak np:

- Inni na poczatku są kimś tajemniczym. Wydaje nam się, że oni są kluczem do opuszczenia wyspy, a później przechodzimy z nimi do porządku dziennego.

- Szepty w lesie (wyjaśnione dopiero w ostatnim sezonie), też bardzo ważne na początku

- Właz w ziemii

- Wciskanie guzika we włazie, które chroniło przed wybuchem, który niczego konkretnego nie spowodował (poza wysadzeniem bunkra i żarcia w powietrze)

- Natura oraz badania zjawisk elektromagnetycznych na wyspie, a także same te zjawiska.

- Wątek Walta

- Wątek Arona

- Wiele pomiejszych wątków, jak czarny koń i Kate, tatuaże Jacka itd

Możliwe, że coś pominąłem, jednak macie pogląd o co mi chodzi. Co o tym myślicie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Długo tutaj nikt nie pisał, ale spróbuję przełamać bariery.

Pierwsze moje zetknięcie z serialem było zabójcze. TVP wyemitowało wspaniały serial, a przynajmniej tak myślałem podczas oglądania pierwszego sezonu. Podobał mi się on nieziemsko, a druga seria była również udana. Myślałem, że to będzie mój ulubiony serial, który będę oglądał godzinami. Jednak trochę się przeliczyłem i opuściłem kilka początkowych odcinków sezonu trzeciego. Powróciłem, jakoś przetrwałem niewiadomą, ale znowu zacząłem opuszczać odcinki. Zapomniałem o serialu, aż do niedawna. Miałem okazję obejrzeć pierwszy sezon ponownie. A teraz mam ochotę przeżyć to wszystko od nowa. Na szczęście zapomniałem już, co się wydarzyło, więc nie mam uczucia "spoilerów". ;)

Teraz uważam, że serial jest naprawdę godny polecenia. Wszystkie odcinki wnoszą coś nowego, a sposób pokazania fabuły jest cudowny. Nie wiem właściwie czemu mam teraz manię na Losty, ale wiem jedno - to mi nie minie. Dużo powiedzieć obecnie nie mogę o fabule, ponieważ pamiętam dopiero sezon pierwszy. Najbardziej w serialu podobają mi się aktorzy, którzy grają wspaniale. Świat serialu też jest na wysokim poziomie i mam nadzieję, że tak pozostanie do ostatniego odcinka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja swoją przygodę z LOST zacząłem oglądając 1 sezon w TVP, pominąłem tylko 1 odcinek :D I pamiętam że po zakończeniu 1 sezonu z niecierpliwością czekałem do jesieni na kolejny sezon. Na trzeci sezon również czekałem z niecierpliwością, później już mniej mi się to zaczęło podobać. Zdecydowanie za dużo namieszali w kolejnych sezonach ( 4 i 5). Bardzo wzruszający moment był wtedy gdy

umarł Charlie

, mój ulubiony bohater :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio zacząłem oglądać od nowa Zagubionych, oglądając pewien odcinek pierwszego sezonu pewna sprawa mnie zaintrygowała. Oglądając wspomnienia Jacka Sheparda dowiadujemy się że leciał do Sydney wraz z trumną swojego ojca na pogrzeb. Lecz jak wiemy nikt nie doleciał do Sydney. W jednym z odcinków ma zwidy i widzi swojego ojca stojącego na plaży, zaczyna za nim biec, ojciec doprowadza go to tejże trumny. Po otwarciu trumny okazuje się że jest... pusta. Będzie to jakoś później wyjaśnione, czy może ja źle coś zrozumiałem oglądając?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...