Skocz do zawartości

EGM w sosie własnym


EGM

Polecane posty

Pozwolę (znów) sobie wtrącić się nieco do dyskusji. Pomijając fakt zagrożenia umieszczania tu stwierdzenia "krytyk krytykuje to, na czym się nie zna", chciałbym wskazać na jego bzdurność. O ile hasła typu "krytyk krytykuje to, czego sam nie umie zrobić" lub "skoro to takie kiepskie według Ciebie, sam tak zrób" byłbym w stanie przyjąć (choć w ogóle z nimi się nie zgadzam), to krytyk nieznający tematu skazany byłby na pożarcie przez czytelników i innych krytyków. Od tego jest krytyk, żeby się znać. Ma pełne prawo mieć swoje zdanie, z którym można się zgadzać albo nie, może sam nie być w stanie zrobić gry, ale musi znać się na tym, co opisuje. Wyjątki na pewno się zdarzają - przecież nikt nie wnika w kwalifikacje piszących minirecenzje filmów do periodyków typu Pani Domu czy inne Przyjaciółki. Czego innego wymaga się też od recenzji literatury w Polityce, a czego innego od takowej w choćby i CD-Action.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,5k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Może raczej chodziło mi o to, że stwierdzenie 'krytyk krytykuje to, na czym się nie zna' miało być na poły żartobliwe w sensie odczucia. tj. np. Po seansie w kinie, trafia przypadkiem gdzieś recenzja. Nierzadko potrafi wkurzyć co to tam się pisze.

Nie napiszę, że rakiem będę się wycofywał z powyżej, i też nie napiszę, że nie będę czytał tekstu przed kliknięciem 'Dodaj odpowiedź', bo niestety przyznam, że we krwi mam nieco tej ułańskiej fantazji, a może rzecz że lubię pisać rzeczy rozumiałe tylko dla mnie, choć staram się z tym walczyć, prawo do błędu będzie moim, z rzadka mam nadzieję, niechlubnym przywilejem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezu, jak ja nienawidzę czytać pod przymusem. To się tyczy akurat "Romka i Juliana". Czemu? Może jeślibym nic nie czytał, to bym nie narzekał, no ale jestem w połowie "Kloru Magii" i zaczynam "Pitworny Regiment"... I się dziwić, że niektórzy się odwracają od czytania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezu, jak ja nienawidzę czytać pod przymusem. To się tyczy akurat "Romka i Juliana". Czemu? Może jeślibym nic nie czytał, to bym nie narzekał, no ale jestem w połowie "Kloru Magii" i zaczynam "Pitworny Regiment"... I się dziwić, że niektórzy się odwracają od czytania.

Wiesz co? Jak uczyłem się czytać i pisać, strasznie nie podobała mi się literka "W", bo taka jakaś wężowata była. Ale pod przymusem jej się nauczyłem. I teraz nie narzekam. Niezależnie od tego, co sądzisz o tej sztuce Szekspira, tak głęboko siedzi w naszej kulturze, obrosła w tyle znaczeń i odnośników, że nie da się jej pominąć. I nikt rozsądny nie narzeka na to, że musiał czytać Szekspira. Bez "Kloru magii" jak to raczyłeś ująć, ani bez "Pitwornego regimentu" się obejdziesz. "Romeo i Julia" to dzieło literackie, które TRZEBA znać, jak się chce uchodzić za człeka jako tako wykształconego. Oczywiście, nie musisz uchodzić za człeka wykształconego, jak nie chcesz - Twoja sprawa. A co sobie wtedy o Tobie pomyślą inni, to ich sprawa....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matko, ale literówki... przepraszam, trochę za szybko pisałem.

Dziwi mnie to, że w epoce renesansu w wieku 14 lat, cytuję "byłam już matką". Niby fizycznie można by było, no ale....

I denerwuje mnie to, że jak Romcio zobaczył Julię już dzień później czy dwa brał z nią ślub. Używając takiej "taktyki", Pan Generał czytałby teraz słowa pisane przez ojca...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matko, ale literówki... przepraszam, trochę za szybko pisałem.

Dziwi mnie to, że w epoce renesansu w wieku 14 lat, cytuję "byłam już matką". Niby fizycznie można by było, no ale....

I denerwuje mnie to, że jak Romcio zobaczył Julię już dzień później czy dwa brał z nią ślub. Używając takiej "taktyki", Pan Generał czytałby teraz słowa pisane przez ojca...

A mnie dziwi to, że Bolesław Chrobry odwiedził jednego z biskupów podczas nabożeństwa i zarżnął do siekierą. To, że tego nie rozumiem, nie oznacza WCALE, że polscy krolowie byli brutalami i lubowali się w "rżnięciu duchownych".

Jaki wplyw mogą mieć normy społeczne na odbiór ksiażki? Szekspira trzeba znać i koniec.

Tak wtedy było i trzeba to zaakceptować. I widzisz? Już się czegoś nauczyłeś o Renesansie. :]

A nie denerwuje cię to, że tak naprawdę możnowładcy zdecydowali o slubie Jadwigi z Jagiełła nie pytając się przyszłej narzeczonej o zdanie?

Do czego zmierzam? Nabijanie sobie licznika postów głupimi wpisami jest dość żałosne :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, nie masz szans na bycie 14-to letnią matką - po prostu za stary jesteś.

To było ~500 lat temu, nie robiłbyś wielu reczy, które były robione przez młodzieńców w tamtych czasach.

Nie poszedłbyś na wojnę, nie zostałbyś następcą tronu i 238923 innych.

To logiczne, po co pisać o wartości sinusa z 60 stopni na forum matematycznym?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie dziwi to, że Bolesław Chrobry odwiedził jednego z biskupów podczas nabożeństwa i zarżnął do siekierą. To, że tego nie rozumiem, nie oznacza WCALE, że polscy krolowie byli brutalami i lubowali się w "rżnięciu duchownych".

Eee... Felixie po Trzykroć Wszechwiedny! Którego to biskupa zarżnął Chrobry siekierą? Nie, żebym miał coś przeciwko Chrobremu, czy siekierom, ale ciekawość mnie pali... Samo rżnięcie siekierą jest żmudnym zajęciem, a tu jeszcze biskupa podczas nabożeństwa?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo, ale to BARDZO mozliwe. :]

Ksiazke czytalem dawno, i jest was dwóch, wiec pewnie to wy macie rację. Ale jeszcze sprawdzę.

SPOKORNIAŁY EDIT: wspierając się googlem i fachowymi książkami, stwierdzam, iż popełniłem błąd. Chodziło faktycznie o Smiałego (lecz kurczę, to wciąż Bolesław :)). Natomiast jeśli chodzi o samą egzekucję, to faktycznie, być może, prawdopodobnie, najpewniej dokonał jej sam Bolesław i to właśnie podczas mszy.

Nie dowiemy się jaka jest "prawdziwa prawda", bo ani Gall Anonim, ani Wincenty Kadłubek do bezstronniczych nie należeli. Choć wolę wierzyć w przekaz Wincentego :]

Podziwiam bystre oczy należące do Holy.Death i t3trisa i obiecuję poprawę :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matko, ale literówki... przepraszam, trochę za szybko pisałem.

Dziwi mnie to, że w epoce renesansu w wieku 14 lat, cytuję "byłam już matką". Niby fizycznie można by było, no ale....

I denerwuje mnie to, że jak Romcio zobaczył Julię już dzień później czy dwa brał z nią ślub. Używając takiej "taktyki", Pan Generał czytałby teraz słowa pisane przez ojca...

W jednej z powiesci Agaty Christie morderczyni podszywa sie pod swa ofiare - a wpada dlatego, ze podczas obiadu nie pojela OCZYWISTEJ aluzji do jakiegos grekiego mitu. Tym samym wszyscy rozumieli, ze ona nie moze byc tym, za kogo sie podaje, bo tamta osoba byla DAMA, ergo mity znala i aluzje pojmowala.

Co do mnie to nie przetrawilem tylko jednej szkolejn lektury - Nad Niemnem, mimo wielu prob. To jedyna ksiazka, ktorej nie dalem rady, po prostu dbijalem sie od niej jak od betonowej sciany. Zgroza. Z drugiej strony dzieki lekturom poznalem pare ksiazek, ktorych sam bym nigdy nie wzial do reki, a okazaly sie godne uwagi i pamieci (ot, chocby Chlopi, czy Lalka - zeby tylko siegnac do polskiej klasyki). Dodam, ze lektura lektur :) zupelnie nie przeszkadzala mi w czytaniu tego, co sam sobie wybralem, a byl czas ze nalezalem do 4 bibilotek naraz i kazda odwiedzalem w piatek, by nabrac lektur na weekend. Jak skysze, ze ktos ma "wstret do czytania" to prawie jakbym slyszal "nie cierpie oddychac". Jak mozna NIE oddychac?...

A co do Julii - w sredniowieczu zylo sie szybciej i krocej, malzenstwo 14-latki bylo norma, a 17 latka z trojgiem dzieci standardem. A sama Jadwiga, gdy wychodzika za 40-letniego Jagielle, miala lat 11... Dodajmy, ze tzw. konsumpcja malzenstwa w wypadku krolewskich malzenstw traktowana byla ze smiertelna powaga, tzn. musiala miec miejsce i to szybko, zeby wszystko bylo "po bozemu". Wiec mamy tu klasyczna pedofilie - patrzac z dzisiejszego punktu widzenia. Wtedy to nikogo nie dziwilo...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam - "Nad Niemnem" to koszmar. Nawet moja fanatyczna polonistka, ktora nas przygotowywała do matury rozszerzonej z polskiego (bylismy klasa fizyczna...) nie wierzyła że damy to radę przeczytać, i wskazała tylko parę fragmentów do przeczytania, i obejrzeliśmy film... a zarówno te fragmenty, jak i ten film, to moje jedne z najgorszych wspomnień z licem :P.

Chłopi i Lalka - nie podobaly mi sie, ale czytało się lekko, tzn łatwo było zrozumieć i nawet treść zapadała w pamięć.

Najgorsze oprócz Nad Niemnem były Dziady i Pan Tadeusz. Twórczość Mickiewicza w ogóle do mnie nie docierała.

Poza tym wyjątkowo nie lubilem Żeromskiego - strasznie przynudzał przydługimi, zbędnymi opisami, które i tak nigdy nie zapadały w pamięć. No ale w powieściach naturalistycznych/realistycznych nie mógl inaczej (co i tak moim zdaniem go nie usprawiedliwia ]:->)

Potop był niezły, ale wiele stracił przez to, że najpierw przeczytałem Krzyzaków. Potem mialem wrażenie jakbym czytał jeszcze raz to samo,z innymi tylko bohaterami.

Król Edyp - nieciekawy, z prostej przyczyny - treść dramatu znałem już wcześniej z teatru, więc czytając go wiedzialem doskonale co będzie później, z tym że trudniejszym językiem było to napisane niż widziałem w teatrze.

Makbet - w pierwszej klasie mu nie podołałem, ale w trzeciej przed maturą już przeczytałem z przyjemnością.

Dżuma i Jądro Ciemności - dla mnie nic ciekawego.

Na razie to tyle jeśli chodzi o lektury które pamiętam ;)

PS: zanim mi ktoś zarzuci offtop, to przypominam że to temat Generała, który jest wielkim fanem literatury :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze oprócz Nad Niemnem były Dziady i Pan Tadeusz. Twórczość Mickiewicza w ogóle do mnie nie docierała.

Dla mnie Mickiewicz jest odrobinę demonizowany. IMO jeśli ktoś ma bujną wyobraźnię, może 'dopowiedzieć' sobie wiele rzeczy/sytuacji/zachowań przez co i takiego 'Pana Tadeusza' można czytać z przyjemnością :) . Ale wszystko zależy też od osobistego upodobania.

Poza tym wyjątkowo nie lubilem Żeromskiego - strasznie przynudzał przydługimi, zbędnymi opisami, które i tak nigdy nie zapadały w pamięć. No ale w powieściach naturalistycznych/realistycznych nie mógl inaczej (co i tak moim zdaniem go nie usprawiedliwia ]:->)

Żeromski jest mistrzem plecenia bez sensu. Takie 'Syzyfowe Prace' można by zewrzeć w 20-30 stronicowym opowiadaniu i dodać do fabuły jeszcze jakiś drobny smaczek. Ponadto, o ile jeszcze dobrze pamiętam, to właśnie w SP spotkałem się z najbardziej żałosnym wątkiem miłosnym. Te politowania godne 'kochanie się' w nieznajomej, z którą nawet nie rozmawiał, bardziej bawiło niż wzruszało. Gwarantuję, że miłość Romea i Julii w porównaniu do 'tego czegoś' jest nadzwyczaj logiczna.

Potop był niezły, ale wiele stracił przez to, że najpierw przeczytałem Krzyzaków. Potem mialem wrażenie jakbym czytał jeszcze raz to samo,z innymi tylko bohaterami.

Mnie się podoba :)

Król Edyp - nieciekawy, z prostej przyczyny - treść dramatu znałem już wcześniej z teatru, więc czytając go wiedzialem doskonale co będzie później, z tym że trudniejszym językiem było to napisane niż widziałem w teatrze.

Edypa wałkowaliśmy bardzo długo w gimnazjum (przy okazji 'Antygony'), więc kompletnie nie rozumiem co ma na celu przerabianie go w liceum.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi EGMie... Jako, że o wojsku wiesz bardzo dużo mam do Ciebie pytanie z tej dziedziny. Za 2 lata jako student historii i prawa ukończę oba kierunki z tytułami mgra... i chciałbym się zapytać czy i jaka jest szansa rozwoju zawodowego ukierunkowanego na Wojsko Polskie wyłączając Naczelną Prokuraturę Wojskową. Czy moje wykształcenie będzie miało przełożenie na stopień wojskowy i w jakim stopniu? To nie jest chwilowa zachcianka, naprawdę chciałbym związać swoją przyszłość z Wojskiem. Będę bardzo wdzięczny za jakiekolwiek porady. Pozdrawiam serdecznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi EGMie... Jako, że o wojsku wiesz bardzo dużo mam do Ciebie pytanie z tej dziedziny. Za 2 lata jako student historii i prawa ukończę oba kierunki z tytułami mgra... i chciałbym się zapytać czy i jaka jest szansa rozwoju zawodowego ukierunkowanego na Wojsko Polskie wyłączając Naczelną Prokuraturę Wojskową. Czy moje wykształcenie będzie miało przełożenie na stopień wojskowy i w jakim stopniu? To nie jest chwilowa zachcianka, naprawdę chciałbym związać swoją przyszłość z Wojskiem. Będę bardzo wdzięczny za jakiekolwiek porady. Pozdrawiam serdecznie.

Szlachetny Poirocie! Z wojskiem pożegnałem się gdzieś tak siedemnaście lat temu - i było to zupełnie inne wojsko. Nie było w nim kobiet poza baaardzo nielicznymi wyjątkami, a wszyscy oficerowie i podoficerowie kończyli szkoły oficerskie - znaczy, nie było żadnych "kontraktowych". Owszem, i od tej reguły bywały wyjątki - ale w zasadzie tylko właśnie w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej. O dzisiejszym wojsku nie wiem zbyt wiele. Nie mam pojęcia, jakie szanse na rozwój ma ktoś, kto przychodzi z zewnątrz. Owszem, coraz więcej jest kontraktowych, ale nie powiem Ci, jak to z nimi jest. Jeden z moich przyjaciół jest obecnie zawodowym wojskowym - mogę go zapytać o "emajla" i ewentualna możliwość udzielenia Ci odpowiedzi. Pasuje Ci taki respons?

A do wszystkich członków Szanownego Zbiegowiska... Czy nie nudzi Was omawianie na moim wątku lektur szkolnych?

Jak już chcecie dyskutować ze mną o książkach, to porozmawiajmy o tych, które was pasjonowały, a nie tych, które was nudziły i budziły niechęć do czytania. Mnie na przykład ogromnie znudziła książka telefoniczna. Owszem, wielu bohaterów, ale żadnej akcji... :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Felix. Byzdura. Żaden król nie zarąbał biskupa podczas nabożeństwa siekierą. Tak, Bolesław Szczodry zlecił zabicie i poćwiartowanie biskupa-zdrajcy, ale na bogów na pewno nie zrobił tego osobiście. Pewnie czytałeś wynurzenia Kadłubka, ale musisz pamiętać, że był księdzem i pisał już po kanonizacji biskupa-zdrajcy. Ja wierzę Gallowi Anonimowi.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Felix. Byzdura. Żaden król nie zarąbał biskupa podczas nabożeństwa siekierą. Tak, Bolesław Szczodry zlecił zabicie i poćwiartowanie biskupa-zdrajcy, ale na bogów na pewno nie zrobił tego osobiście. Pewnie czytałeś wynurzenia Kadłubka, ale musisz pamiętać, że był księdzem i pisał już po kanonizacji biskupa-zdrajcy. Ja wierzę Gallowi Anonimowi.

W Europie trwał wtedy zaciekły konflikt Cesarstwa (Henryk IV Salicki) z papiestwem (Grzegorz VII). Co ciekawe, biskup krakowski Stanisław ze Szczepanowa popierał Niemcy i cesarza (dziś nazwalibyśmy go niemieckim agentem wpływu). Wyrok śmierci wydany na biskupa wywołał mało logiczną reakcję polskiego Kościoła, bo osłabiała (ta reakcja) pozycję papieża. Henryk ukorzył się wprawdzie przed Grzegorzem w Canossie, ale ostatecznie doprowadził do upadku papieża - a potem do dwudziestoletniej wojny domowej w Niemczech. Planował też wyprawę na Polskę do której nie doszło tylko dlatego, że sprzeciwiali się jej margrafowie sascy.

Postać i rola biskupa Stanisława były na tyle kontrowersyjne, że gdy w 80 lat po jego śmierci polski Kościół zaczął starania o jego kanonizację, właśnie na potrzeby tego procesu ustanowiono funkcję advocatus diaboli, który miał badać wszystkie okoliczności przeczące świętości kandydata. Trzeba przyznać, że dziwny to patron Polski, który swe życie poświęcił działalności antypolskiej i antypapieskiej. Oczywiście, w owych czasach rozumowano nieco innymi kategoriami, ale jednak...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam Garcia "Naciągacze". Na jej podstawie powstał film Ridleya Scotta o tym samym tytule. O ile jednak film jest niewyobrażalnie nudny tak książka jest niezwykle wciągająca. Bardzo śmieszna i napisana w ciekawym stylu, mnie trzymałą w napięciu do samego końca (bardzo innego niż w filmie). Nie jestem żadnym fachowcem od literatury (nie wiem czy przeczytałem w swym życiu choć 100 książek), ale tę powieść polecam z czystym sumieniem. Czy Generał się ze mną zgadza?

I pytanie drugie: Czy sam, Generale, napisałeś kiedyś książkę? Powieść, opowiadanie, nowelę? Wiem, że stworzyłeś scenariusz komiksu, który rysował bodajże sam Grzegorz Rosiński!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie absolutnie kultową książką jest "Paragraf 22" J. Hellera. Co jakiś czas do niej wracam bo naprawdę warto;) Nie wiem co Ty Generale o tej pozycji sądzisz, ale moim zdaniem dla każdego miłośnika literatury jest to pozycja obowiązkowa. Po pierwszej fali śmiechu, który ona powoduje, przychodzi jednak czas na głębsze refleksje bo mimo wszystko jest to pozycja dość poważna i dająca do myślenia.

Drugą moim skromnym zdaniem książką wartą przeczytania " Jest lot nad kukułczym gniazdem" K. Keseya. Kto widział film z J. Nicholsonem ten wie o czym mowa:)

Polecałbym również "Pachnidło" Suskinda, ale nie każdemu może przypaść do gustu. Ja mam do tej książki stosunek bardzo sentymentalny bo na nią "wyrwała" mnie moja narzeczona ;)

P.S. Już jutro premiera książki "Sopel" część druga :) Więc Generale jak kupię to pozwolisz, że podzielę się wrażeniami :)

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Felix. Byzdura. Żaden król nie zarąbał biskupa podczas nabożeństwa siekierą. Tak, Bolesław Szczodry zlecił zabicie i poćwiartowanie biskupa-zdrajcy, ale na bogów na pewno nie zrobił tego osobiście. Pewnie czytałeś wynurzenia Kadłubka, ale musisz pamiętać, że był księdzem i pisał już po kanonizacji biskupa-zdrajcy. Ja wierzę Gallowi Anonimowi.

Dobrze! Skoro ty wierzysz Gallowi A., to ja nie mam wyjścia i musze się przyłączyć :]

O zleceniu Szczodrego nie mialem zielonego pojecia - wiem za to o Boleslawie Smialym, i o tym, ze nie mozna jednoznacznie stwierdzic jaka byla prawda, gdy nie ma sie przynajmniej kilku niezaleznych od siebie zrodel.

I czy przypadkiem tym razem ty nie pomyliles Bolesławów? Ale by była gafa, ulala :]

I nastepnym razem proszę pisać skierowane do mnie posty edukacyjno-nawracające ciut mniej agresywnie, bo to bardziej kulturalne jest :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W mojej wypowiedzi nie było za grosz agresji. Po prostu nazywam rzeczy po imieniu, jeżeli to jest niekulturalne, to wiedz że nie miałem zamiaru zdyskredytować Cię :) Bolesław Szczodry i Śmiały to ta sama osoba, Szczodry to przydomek z jego czasów, którym powinno się go tytułować według większości historyków. Rozumiem, że ciężko ocenić po tylu latach, kto ma rację, jednak Gall pisał o Stanisławie: "biskup-zdrajca". Żył bliżej opisywanych czasów, więc to jemu daję wiarę. Poza tym Kadłubkowe czy inne gadki mówiące że król sam porąbał siekierą biskupa w czasie mszy są IMO mocno podkolorowane. Moim zdaniem król nie zajmował się kacią robotą. No i trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że historię piszą zwycięzcy ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...