Skocz do zawartości

EGM w sosie własnym


EGM

Polecane posty

Ja mam takie pytanie... dlaczego w ten dzień, kiedy akurat odwiedziłem redakcję, (nie kojarzę daty) Ciebie już nie było? Ghost stwierdził, że gdybym był godzinę wcześniej, tobym się i na Twój autograf załapał... można też w drugą stronę. Czemuś jeszcze godzinkę nie posiedział?! : )

Wiesz, w redakcji bywam nie w każdy dzień i nie siedzę przesadnie długo, żeby nie zawracać głowy kolegom, którzy w końcu tam pracują. Mam po prostu inny status. Ale jeżeli Ci tak zależy na moim "ałtografie"....

Pechowemu Matrikowi wyrazy uznania składa...

Generał,

Co jak kucał, się nie zapierał;

Bo zaparcie w kucki

Miewa skutek nieludzki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,5k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

No to żeby nie wypaść z tematu trzeba się będzie przejść do księgarni po książki pana Marcina, bo wstyd się przyznać, ale kojarzę pana osobę jedynie z nazwiska, a nie z przeczytanych dzieł <_< (A tak przy okazji, było dla mnie wielkim zaskoczeniem, że pochodzi Pan z Podlasia ;) )

A żeby nie było, że robię offtop to pytanie do Generała:

Jak oceniasz twórczość Mastertona? Smuggler mówi, że to rzemieślnik, który nie ma co się porównywać z Kingiem. Nie wydaje mi się jednak by miał rozpoznawalne nazwisko pisząc chałtury. Warto się nim zainteresować?

PS Mimo Twej rady by nie sięgać po książki Guy'a N. Smitha zrobiłem to. Boże, co to była za tragedia! Ten sam schemat wałkowany po kilka razy, obojętnie czy mamy do czynienia z duchami, demonami czy druidami. O ile "Pragnienie" byłem jeszcze w stanie przeżyć, o tyle cykl o zabójczych krabach doprowadził mnie do notorycznych skurczów przepony ze śmiechu. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A żeby nie było, że robię offtop to pytanie do Generała:

Jak oceniasz twórczość Mastertona? Smuggler mówi, że to rzemieślnik, który nie ma co się porównywać z Kingiem. Nie wydaje mi się jednak by miał rozpoznawalne nazwisko pisząc chałtury. Warto się nim zainteresować?

PS Mimo Twej rady by nie sięgać po książki Guy'a N. Smitha zrobiłem to. Boże, co to była za tragedia! Ten sam schemat wałkowany po kilka razy, obojętnie czy mamy do czynienia z duchami, demonami czy druidami. O ile "Pragnienie" byłem jeszcze w stanie przeżyć, o tyle cykl o zabójczych krabach doprowadził mnie do notorycznych skurczów przepony ze śmiechu. :P

Smuggler ma oczywiście rację. Masterton to poziom z pewnością wyższy od "Guja", ale do Kinga mu daleko. Co prawda IMVHO King nie jest Największy, ale dużo większy od Mastertona.

A jak chcesz naprawdę zaznać strachu, poszukaj na Allegro "Opowieści starego antykwariusza" pana M. R. Jamesa. To ci był Mistrz! Mistrz klasycznej "prozy grozy". Zapewniam, że warto przeczytać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Klasyków przez duże K przeczytałem opowiadania Edgara Alana Poe. Zaprawdę powiadam, że mimo kilku (A może nawet kilkunastu?) lat po ich przeczytaniu zdarza mi się śnić opowiadanie "Czarny kot" (Jeśli przekręciłem tytuł to najmocniej przepraszam). Nigdy tak się nie bałem. Zbitek literek ułożonych w zdania, a wywarł na mnie niesamowity wpływ. Świetne było też opowiadanie o tym człowieku z okropnym okiem i "Maska szkarłatnego moru". Książek pana Jamesa poszukam w miejskiej bibliotece, obiecuję!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, w redakcji bywam nie w każdy dzień i nie siedzę przesadnie długo, żeby nie zawracać głowy kolegom, którzy w końcu tam pracują. Mam po prostu inny status. Ale jeżeli Ci tak zależy na moim "ałtografie"....

Pechowemu Matrikowi wyrazy uznania składa...

Generał,

Co jak kucał, się nie zapierał;

Bo zaparcie w kucki

Miewa skutek nieludzki...

Dzięki wielkie i serdeczne, od razu mi lżej się na duszy zrobiło. : )

Jeszcze kiedyś muszę odwiedzić redakcję, może wtedy mi dopisze szczęście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram pomysł ze stworzeniem wątku autorskiego Pana Marcina.

Pytanie do Generała, nieco nawiązujące do wyższych postów o grze Gamedec:

Czy gdyby Pan Marcin napisał scenariusz takiej gry, zająłby się Pan czymś, czego nie nazwę krytyką

(nie potrafię Pana M. skrytykować, czy jest ktoś kto umie!?), tylko, powiedzmy, sugestią zmian?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ghost, dzięki :). Jestem Twoim dłużnikiem :).

jot23, śledząc dotychczasowe moje z Andrzejem kontakty, będzie on raczej cichym konsultantem i pomysłodawcą, zresztą, kto wie, może zaangażuje się w projekt od strony koncepcyjnej (de facto już to zrobił. Andrzej ma złotą głowę, z której wyłaniają się piękne pomysły. Zupełnie jakby miał otwarty czerep, który ma tę dziwną właściwość, że co chwila wylatują z niego papierowe samolociki, a w każdym drobinka: a to szafiru, a to szmaragdu, a i brylanciki się trafiają ;)).

Już mógłbym podać kilka przykładów andrzejowych pomysłów do tej gry, ale nie mogę. Tajemnica.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja zapytam znowu EGMa: skąd bierzesz te wszystkie ksiązki do czytania? Wiem, odpowiedź wydaje się oczywista (kupuję...) jednak trudno mi sobie wyobrazić, żebyś Generale kupował tyle książek miesięcznie. Jesteś bardziej doświadczonym czytelnikiem ode mnie, i jedna ksiązka starcza Ci na pewno na krócej, a wiem z własnego przykładu, że żeby "mieć zajęcie" musiałbym wydawać kilka(naście) tysięcy złotych miesięcznie na książki, które chciałbym przeczytać. Ty, gdybyś wszystkie kupował, musiałbyś wydawać chyba jeszcze więcej. Więc skąd je bierzesz? Może masz jakąś porządną bibliotekę we Wrocławiu? Bo w moim mieście to do pożyczenia były tylko Mickiewicze, Słowackie, i trochę literatury fachowej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja zapytam znowu EGMa: skąd bierzesz te wszystkie ksiązki do czytania? Wiem, odpowiedź wydaje się oczywista (kupuję...) jednak trudno mi sobie wyobrazić, żebyś Generale kupował tyle książek miesięcznie. Jesteś bardziej doświadczonym czytelnikiem ode mnie, i jedna ksiązka starcza Ci na pewno na krócej, a wiem z własnego przykładu, że żeby "mieć zajęcie" musiałbym wydawać kilka(naście) tysięcy złotych miesięcznie na książki, które chciałbym przeczytać. Ty, gdybyś wszystkie kupował, musiałbyś wydawać chyba jeszcze więcej. Więc skąd je bierzesz? Może masz jakąś porządną bibliotekę we Wrocławiu? Bo w moim mieście to do pożyczenia były tylko Mickiewicze, Słowackie, i trochę literatury fachowej...

Wiesz, dwie, trzy książki miesięcznie, to nie aż tak wiele. Poza tym mam kilku znajomych, z którymi się umawiamy: ty kupujesz Gaimana, ja kupię Akunina (świetne rosyjskie "kryminały"), a potem się wymieniamy. Z bibliotek raczej nie korzystam, bo mocno zubożały i teraz w istocie nie mają zbyt bogatej oferty. A książek nie czytam tak szybko, jak mogłoby się wydawać. W domu nie za bardzo mam czas, chyba że skrócę trochę sen. Najczęściej czytam w autobusach, tramwajach i pociągach. W zimie trochę więcej, bo latem korzystam z roweru (we Wrocku to jedyna rozsądna forma pokonywania przestrzeni).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam za drobny wtręt na nie swoim terenie, ale chcę zaoferować swe pomysły. Sam czytaczem jestem namiętnym i staram się zawsze mieć pod ręką coś do czytania. Kulturalnie więc, punktami:

  • Biblioteki - Przeważnie wyposażone średnio, ale nie zawsze trzeba przecież trzeba czytać nowości, prawda? Fan fantastyki może czasem być rozczarowany, ale miłośnik literatury już nie. Na dodatek biblioteki mają też często osobne półki dla dzieł z danego kraju, więc można się zapoznać z dorobkiem innych kultur. Poza tym można zrobić wywiad w poszukiwaniu lepiej zarządzanej biblioteki (w mojej zawsze nowości trochę było) lub udać się do jakieś z głównych/wojewódzkich.
  • Znajomi/praca/szkoła - Czytelnictwo może i w narodzie ginie, ale zawsze się ktoś znajdzie. Wystarczy przyuważyć takiego osobnika(czkę) w bibliotece czy na przerwie i wiadomo do kogo uderzyć. U mnie w pracy (choć tłumacze to raczej czytający podgatunek ludzki) stworzyliśmy sobie biblioteczkę nawet już dość okazałą - każdy coś przynosi i bierze, co mu się podoba.
  • Lumpeksy/Allegro - Pierwsza opcja tylko dla dobrze znających język angielski. Takie moje odkrycie z mijającego powoli roku - w lumpeksach oprócz używanej udzieży z Anglii/Irlandii trafiają się także używane książki z tychże landów. Co prawda ok. 75% to romanse i różne 'kobiece' dzieła, ale można nawet dostać sporo ciekawych nowości. Głównie należy nastawić się na różnego rodzaju czytadła, lecz zdarzyło mi się znaleźć i książki z wyższych półek literackich. Na dodatek przy obniżkach książkę można dostać z złotówkę lub dwie. A Allegro - wiadomo. Trochę cierpliwości i szczęścia, a można też ładnie trafić.
  • Bookcrossing - Inicjatywa w naszym kraju może mało popularna, ale jeśli mieszka się w większym mieście, to warto poszperać w necie i dowiedzieć się nieco więcej. Mała edycja - odwiedziłem właśnie zalinkowaną przeze mnie stronę Wikipedii i dowiedziałem się z niej, że polskim centrum bookcrossingu jest Bydgoszcz. Zadziwiło mnie to niepomiernie... Trzeba zrobić rozpoznanie googlem.
I by formalnościom stało się zadość, pytanie: Kosztowny (skoro drogi, to czemu by i nie kosztowny?) Generale - Jak idzie walka w tłumaczeniem łodziowo-podwodnym?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Qbusiu! Wasza Fosforescencjo! (Fajnie brzmi, prawda? Czemu mamy się ograniczać do powszechnie stosowanej tytułowalności?)

Z tą łodzią podwodną już się uporałem, choć recenzent "merytoryk" zrąbał mnie jak pchły setera za takie moje zabaweczki jak "niemilcy" ;). Nie popisał się przy okazji, bo mnie, staremu wydze, poprawił wszędzie "podwładnych" na "podkomendnych". Może mu to brzmiało bardziej marsowo. A różnica jest nie tylko w brzmieniu.

Podkomendny, to żołnierz przydzielony Ci na pewien okres czasu, w stosunku do którego nie masz władzy dyscyplinarnej. Na terenie jednostki wybucha pożar i dowódca zwraca się do ciebie: "Poruczniku (kapitanie, majorze, pułkowniku, generale... wstaw co chcesz) Qbusiu! Weźmie pan trzecią kompanię i zajmie się pan tym drobiazgiem". Żołnierze trzeciej kompanii formalnie Ci nie podlegają, bo możesz być choćby i kapelanem w jednostce. Na czas gaszenia pożaru stają się twoimi podkomendnymi. Ale nie możesz np. żadnego z nich ukarać, jeżeli ci okaże nieposłuszeństwo, czy wręcz wała. Musisz się zwrócić do dowódcy trzeciej kompanii, który oczywiście obedrze delikwenta ze skóry i zrobi z niej rękawiczki dla ciebie - ale to on go ukarze, nie Ty. Podkomendni o tym wiedzą, więc bez gadania będą wykonywali twoje KOMENDY (komenda - rozkaz wydany ustnie do natychmiastowego wykonania :D. Sam rozkaz może być na piśmie i realizuje się go niekiedy latami; np rozkaz o reorganizacji jakiejś jednostki).

Ale nie będę się już mądrzył.

A ten merytoryk poprawiał nie tylko takie kwiatki. A, co mi tam. Bóg z nim!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj zrozumieć biedaka, Generale. Facet musi pokazać, że jest potrzebny :P Jakby wszystko zaznaczał jako bezbłędne i prawidłowe, to mogliby się go przyczepic że nic nie robi. A tu tak znajdzie sobie pare "pupereli" i już mu nikt nie zarzuci że nic nie robi :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj zrozumieć biedaka, Generale. Facet musi pokazać, że jest potrzebny :P Jakby wszystko zaznaczał jako bezbłędne i prawidłowe, to mogliby się go przyczepic że nic nie robi. A tu tak znajdzie sobie pare "pupereli" i już mu nikt nie zarzuci że nic nie robi :P

Wasza Adekwatność! Ja go rozumiem - zwłaszcza gdy się dowiedziałem, że facet jest dysgrafikiem, nie pisze na komputerze tylko ręcznie, a teksty na kompa (i poprawia błędy typu "żygnął" czy "udeżony" - sam widziałem na wydruku, który mi przysłano do akceptacji!) wklepuje mu żona.

A tłumacząc kiedyś Andre Norton dodał jej cały akapit, bo uznał, że autorka niezbyt - jego zdaniem! - barwnie opisała pojedynek głównego bohatera z głównym niemilcem. Wydawcę trafił szlag...

Nie będę tu wymieniał nazwiska człowieka... Jak się spotkamy, ze wzruszeniem go uściskam. Za gardło...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generale! Salut! Misja "Sopel" wykonana, teraz zabieram się za "Wybrakowke" bo dorwałem dzisiaj w bibliotece. Skoro polecasz to pewnie nie jest to żaden gniot;) Gdzieś mi w tym temacie mignęło nazwisko Akunina, więc odniosę się do jego twórczości i polecę każdemu miłośnikowi kryminałów (choć nie tylko bo Boris Akunin napisał również "Fantastykę") bo naprawdę warto sięgnąć i zapoznać się z jego książkami. Howgh!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generale! Salut! Misja "Sopel" wykonana, teraz zabieram się za "Wybrakowke" bo dorwałem dzisiaj w bibliotece. Skoro polecasz to pewnie nie jest to żaden gniot;) Gdzieś mi w tym temacie mignęło nazwisko Akunina, więc odniosę się do jego twórczości i polecę każdemu miłośnikowi kryminałów (choć nie tylko bo Boris Akunin napisał również "Fantastykę") bo naprawdę warto sięgnąć i zapoznać się z jego książkami. Howgh!

To powiem Waszej Wszechskuteczności, że drugi tom "Sopla" ma wyjść 10 listopada, a Korniew kontynuuje wątki Przygranicza - drugą jego powieść tłumaczy Rafał Dębski. Jak znam człowieka, zrobi to bardzo dobrze.

"Wybrakówka" to fantastyka socjologiczna. Coś takiego mógłby napisać Zajdel, gdyby mu starczyło talentu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generale, nie czytałem całego tego wątku (wybacz), być może to pytanie padło, jeśli tak, to mnie skieruj, a jeśli nie, rzeknij, jaką grę przygodową lubisz najbardziej i dlaczego są to "Gabriel Knight 3", "Bioforge" i "Universe"?

Piszesz o obu częściach "Syberii", "Najdłuższej Podróży" i "Jacku Keanie?"

"Gabriel Knigt" był znakomicie zrobioną grą przygodową, ale jej kontynuacje z rozmaitych powodów jakoś mnie nie urzekły. "Bioforge" jest mi równie obce, jak poczucie taktu i dobre maniery naszemu "Prezydętowi", a "Universe" pamiętam, jako w istocie bardzo dobrą grę przygodową, ale to dość zamierzchłe czasy, markizie... Nie miałem wtedy jeszcze kolorowego monitora i dziwię się, że to pamiętasz...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszesz o obu częściach "Syberii", "Najdłuższej Podróży" i "Jacku Keanie?"

Ależ tak :lol:

"Gabriel Knigt" był znakomicie zrobioną grą przygodową, ale jej kontynuacje z rozmaitych powodów jakoś mnie nie urzekły.

Uch. Trójka, ze swoją inteligentną muzyką, świetnymi dialogami, fabułą i klimatem wbiła się krwawym klinem w moje serce i nadal tam tkwi...

"Bioforge" jest mi równie obce, jak poczucie taktu i dobre maniery naszemu "Prezydętowi"

A szkoda. To była świetna przygodówka z elementami zręcznościowymi. 3D. VGA, niestety. Relacje z ekspedycji różnego rodzaju, które się w tej grze czytało tworzyły fenomenalny klimat bazy, w której nie udał się poważny eksperyment. Pamiętam swoje myśli: sterowana przeze mnie postać biegnie przez pusty chodnik na zewnątrz bazy, nic się nie rusza, bo to statyczny ekran, nikt nie strzela, a ja, rozgorączkowany powtarzam w duchu - wyrwać się z tego przeklętego miejsca, wyrwać! Klimat Bioforge'a bije na głowę te wszystkie Half Life'y. Ale cóż. Grę tę robił Origin. Ten Origin.

, a "Universe" pamiętam, jako w istocie bardzo dobrą grę przygodową, ale to dość zamierzchłe czasy, markizie... Nie miałem wtedy jeszcze kolorowego monitora i dziwię się, że to pamiętasz...

Ależ Baronie! Szczycę się tym, że gram OD POCZĄTKU. ZX Spcectrum + pierwszym mym komputerem był i znam większość gier na tę maszynę, sporo na Amigę, mało na Commodora i Atari, ale w ogóle jak mógłbym nie pamiętać tej cudownej muzyki z Universe... i przygody, od której serce rosło!

A Another World? Cóż to była za gra! Gdy ją kończyłem, miałem wrażenie uczestniczenia w cudownej opowieści.

A Dark Earth? Właśnie. Tę grę wydano mniej więcej równolegle z Blade Runnerem. Przeszedłem obie i chociaż jestem wielkim fanem Deckarda, to bardziej podobał mi się DE. A Tobie, o wyrocznio i sędzio przedwieczny???

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie da się żyć na bakier z Honorem, a żaden z niezwykle czujnych mudżaheddinów nie kwapi się do odpowiedzi, dlatego odpisuję :D.

Strugaccy to w ogóle czołówka światowej fantastyki. Są autorami znakomitych powieści takich jak trylogia o Maksymie Kamererze (" Przenicowany świat" - niedługo ma zostać sfilmowany według scenariusza M. i S. Diaczenków - "Żuk z mrowisku" i "Fale gaszą wiatr"), "Trudno być bogiem", "Ekspedycja Arka") i kilku innych. To bardzo interesująca, drapieżna, mądra i dojrzała fantastyka. Ale jeżeli uważasz, maharadżo, że powieść ma wiele wspólnego (poza tytułem) z grą "Stalker", to się srodze zawiedziesz. Strugaccy stworzyli własne universum, które jest chyba jednym z najlepiej skonstruowanych wśród wielu innych, jakie można złożyć z rozmaitych opowiadań innych autorów.

Tak to prawda. Piknik na skraju drogi to zupełnie inne opowiadanie jednak chciałem to przeczytać już wcześniej i mniej więcej wiem o co wniej chodzi jednak nadal znajdują się tam takie tematy jak anomalie czy "artefakty". Właśnie czytam ten Piknik i kto nie czytał niech spróbuje świetny humor sytuacyjny oraz (choć nie zawsze porywająca) akcja. Aktualnie kaończę rozdział o Redzie S.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że urodziłeś się Drogi EGM - ie w moim rodzinnym mieście pozwolę sobie zadać pytanie odnośnie regionu bliskiemu Tobie :) Co jakiś czas niczym bumerang powraca temat Autonomii dla Śląska tudzież przyznania jej niepodległości. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Czy zgadasz się z postulatami głoszonymi przez Ruch Autonomii Śląska?

P.S

Nie mieszkam już w Wałbrzychu od ponad 15 lat... Mam małe pytanie :) Czy bardzo zmieniło się osiedle - Piaskowa Góra? Wiem... trochę problematyczne pytanie :) Nie byłem tam już później ani razu...

Pozdrawiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że urodziłeś się Drogi EGM - ie w moim rodzinnym mieście pozwolę sobie zadać pytanie odnośnie regionu bliskiemu Tobie :) Co jakiś czas niczym bumerang powraca temat Autonomii dla Śląska tudzież przyznania jej niepodległości. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Czy zgadasz się z postulatami głoszonymi przez Ruch Autonomii Śląska?

P.S

Nie mieszkam już w Wałbrzychu od ponad 15 lat... Mam małe pytanie :) Czy bardzo zmieniło się osiedle - Piaskowa Góra? Wiem... trochę problematyczne pytanie :) Nie byłem tam już później ani razu...

Pozdrawiam.

Urodziłem się w Kamiennej Górze, ale uważam się za wałbrzyszanina - całe dzieciństwo i młodość spędziłem na wałbrzyskim Szczawienku, gdzie moi rodzice przenieśli się, gdy byłem dwuletnim brzdącem. Kocham to miasto i nienawidzę człowieka, który je doprowadził do obecnej nędzy. Aktualnie Chińczycy kupują każde ilości koksującego węgla, ale raz zamknięta kopalnia taką już pozostanie. Ciekawe, czy Balcerowiczowi ktoś kiedyś wystawi rachunek za jego kurację? Z kilku rozmaitych sposobów leczenia polskiej gospodarki wybrał najbardziej brutalny (ale dający przy okazji możliwość największych przekrętów...)

Ruch Autonomii Śląska? Gdyby nie Ty, tobym o nim nie usłyszał. Jacy Ślązacy mają walczyć o Niepodległy Śląsk? ? Do jednej klasy ze mną chodziła Greczynka, dwoje Cyganiąt, kilkoro dzieci rodziców przesiedlonych z Rzeszowszczyzny w wyniku akcji Wisła, synowie i córeczki Poleszuków, Wołyniaków, przesiedleńców z Wileńszczyzny... Oczywiście byli też autochtoni, ale niewielu. I co, mielibyśmy teraz walczyć o niepodległy Śląsk?

W Europie mają dziś szansę wyłącznie duże organizmy - Unia nie powstała tylko dlatego, że kilku polityków i ekonomistów tak to sobie umyśliło. ETA może sobie robić zamachy i zabijać ludzi, ale przeciętny Bask woli być mieszkańcem Hiszpanii, a Szkot (nawet Sean Connery, który nota bene na co dzień mieszka chyba gdzieś na Antylach), ) zawsze już będzie o sobie myślał jak o obywatelu Zjednoczonego Królestwa.

Piaskowa Góra ogromnie się rozrosła w kierunku Książa tworząc z nią bardzo rozległe Podzamcze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A dla miłośników poezji... Wiersz znalazłem w dziele Bystronia "Komizm".

Na granicie skał, groźny zamek stał,

A w nim, znany z dumy pańskiej, mieszkał sobie grand hiszpański

co jadł, pił i spał.

Ów hiszpański pan, z długich wąsów znan,

Miał uroczą jedną córę, która szybko rosła w górę,

Pośród zamku ścian.

Raz gdy papa grand na skał wyszedł kant,

Wpadł do zamku pięknie odzian z dawna pannie miły młodzian,

Herszt zbójeckich band.

Żar uczuć go piekł, więc do panny rzekł:

"Spójrz, ja padam na kolana, moja donno ukochana,

Bo mi duch się wściekł!

Kocham cię, że strach, więc opuść ten gmach,

I pójdź ze mną w lasy, góry, bo twój ojciec, grand ponury,

Jest nieczuły, ach!

Spiesz, tam czeka koń!" I wyciągnął dłoń.

Dziewczę widząc rąk wygięcia, szybko wpadło mu w objęcia,

Niby w bagna toń!

Z drżącą niby liść, gdy miał panną iść,

Wszedł jej rodzic, groźny, dumny, i rzekł: "Śmiałku, wióry trumny

Będziesz dzisiaj gryźć!

Broń się, broń się więc!" A herszt pannę - bęc!

I uwolnion od ciężaru dobył szpady pełen żaru

siłą obu ręc!

I ten dziki zbój, zaczął z ojcem bój!

Gdy tak walczą szpady swemi, panna wrzeszczy wstając z ziemi:

"Stój mój ojcze, stój!"

Ach, okrutny los! W pannie zamarł głos,

Bo obadwa, gdy walczyli, przez jej piersi w siebie wbili,

Ostateczny cios!

Padli. Buchnął kurz i skonali już.

Lecz wśród nocnej zawieruchy, widzi czasem ich trzy duchy,

Stary zamku stróż...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...