Skocz do zawartości

Dla miłośników RPG


Pzkw VIb

Polecane posty

Tak? A dialogi prowadzone automatycznie? A prosty inventory z ekwipunkiem? A liniowość? A historia kończąca się (jak zawsze) ratowaniem (wszech)świata? A minigierki? A magia ekwipowana jak w Finalach? Brak wpływu na rozwój postaci? Pistolety równie skuteczne co wielgachne miecze?

:o i To się nazywa RPG?

...nie dziwię się ze nie grałem w żadnego Finala czy jakiegokolwiek innego jRPGa, sam opis mnie przeraża...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,7k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
i To się nazywa RPG?

...nie dziwię się ze nie grałem w żadnego Finala czy jakiegokolwiek innego jRPGa, sam opis mnie przeraża...

To nie tylko nazywa się RPG, ale nierzadko jest całkiem grywalne :P. Widzisz, jRPGi o wiele bardziej skupiają się na narracji niż na iluzorycznych w końcu wyborach oferowanych przez gry Balduropodobne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O przepraszam - o ile w samym Baldurze wybory są iluzoryczne, to w NWN2 z dodatkiem maja już istotny wpływ na rozgrywkę. Gothic 3 nie jest balduropodobny, ale wybory dokonane w tamtej grze mają wręcz kolosalne znaczenie.

A co napisałem? "Balduropodobne" nie "wRPG" ;P, bo tak jak wśród jRPG istnieją gry typu SaGa o genialnym gameplay'u, fajnym systemie walk i wielkiej nieliniowości, tak wśród wRPG istnieją gry (Siege of Avalon, wiele starszych rpgów) wśród których (licencjonowana) mechanika to jedyne co de facto pozwala na dowolność.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tych FF - czy PeCetowiec przyzwyczajony do zwykłych RPGów (czytaj: ja) będzie w stanie w to zagrać, czy nie? Do mangi mam stosunek maksymalnie obojętny, ani to dla mnie zaleta ani wada. A jeśli tak, to od której części zacząć? ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do tych FF - czy PeCetowiec przyzwyczajony do zwykłych RPGów (czytaj: ja) będzie w stanie w to zagrać, czy nie? Do mangi mam stosunek maksymalnie obojętny, ani to dla mnie zaleta ani wada. A jeśli tak, to od której części zacząć?

Ja gram ;)

Hm... Proponowałbym zacząć od piątki, ponieważ, choć grafika jest trochę leciwa, posiada ona ciekawy system "zawodów" postaci, pomagający przyzwyczaić się do specyfiki gatunku komuś wychowanemu na wRPG. Potem - siódemka i szóstka są chwalone najczęściej (za 7 niezbyt przepadałem...), trochę pozytywnych opinii można wysłuchać o 9 i 10. Reszta - tylko dla fanów IMHO. A jeśli nie podpasują specjalnie - nic straconego, w gatunku też mieszczą się bardzo różne gry - warto by się więc przyjrzeć innym chwalonym seriom i grom: The World Ends With You, Persona 2/3/4 (bądź Digital Devil Saga), dowolna SaGa od RS3 wzwyż, coś z serii Tales of czy Star Ocean...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o Finale to nie polecałbym części piątej na początek. Jest to bezsprzecznie najtrudniejsza część serii. Właśnie przez te zawody (job'y), ponieważ trzeba wiedzieć jakiego, gdzie i jak użyć. Kiedy przechodziłem tą część pierwszy raz, z postaciami takimi jak chciałem, to nawet normalne walki sprawiały mi nie lada problem. Potem dopiero zacząłem się zagłębiać w jakieś poradniki, i dopiero z nimi grało się już dobrze. Nie za łatwo, ale nie za trudno.

Ja poleciłbym na początek część 4. Ona wprowadza większość elementów charakterystycznych dla wszystkich kolejnych części m.in. Summony (Shiva, Ifrit, Bahamut). A tak poza tym to:

część 6: Dużo postaci i summonów, ciekawa fabuła, grafa 2D. Jak dla mnie najlepsza z dwuwymiarowych Finali.

część 7: Dla mnie ideał. Genialna fabuła i postacie, rewelacyjny system skilli (materie), pierwszy raz grafika 3D (trochę pokraczna, ale jaka klimatyczna ;)). Tą część polecam najbardziej, oczywiście jeżeli nie boisz się pikseli wielkości głowy ;)

część 8: Jak dla mnie część stracona przez IMO spartolony system walki i nauki umiejętności. Trzeba je bowiem "zasysać" od przeciwników. System jest oczywiście bardziej rozbudowany, ale nie chce mi się o nim pisać. Ale za to fabuła jest podobno dobra ;)

część 9: Niejako powrót do korzeni. Kryształy do nauki skillów, bardziej rozbudowane inventory i podział na klasy. Bardzo dobra część.

O częściach z PS2 się nie wypowiem, bo w żadną nie grałem. Ogólnie to jeśli zainteresowałbyś się jRPG to polecam tą serię ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o Finale to nie polecałbym części piątej na początek. Jest to bezsprzecznie najtrudniejsza część serii. Właśnie przez te zawody (job'y), ponieważ trzeba wiedzieć jakiego, gdzie i jak użyć. Kiedy przechodziłem tą część pierwszy raz, z postaciami takimi jak chciałem, to nawet normalne walki sprawiały mi nie lada problem. Potem dopiero zacząłem się zagłębiać w jakieś poradniki, i dopiero z nimi grało się już dobrze. Nie za łatwo, ale nie za trudno.

Ja poleciłbym na początek część 4. Ona wprowadza większość elementów charakterystycznych dla wszystkich kolejnych części m.in. Summony (Shiva, Ifrit, Bahamut). A tak poza tym to:

Akurat czwórka jest jedną z prymitywnijeszych i wymagających najwięcej zaparcia: trzeba sporo pakować postacie, walki czasem co kilka kroków, lochy długie i nużące. A jest to pierwszy final, z jakim miałem do czynienia więc moja opinia jest nieco wyższa niż powinna być ze względu na nostalgię... No i piątka nie jest jakaś przesadnie trudna. Ja problemy miałem dopiero na ostatnim bossie, a i to tylko dlatego że nie chciało mi się porządnie opanować zawodów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Ja właśnie miałem na odwrót. Czwórkę przeszedłem praktycznie z przyłożenia. Poza jednym momentem (znalezienie Cid'a o ile dobrze pamiętam) nie miałem większych zastojów. Postaci też jakoś specjalnie nie trenowałem, a problem sprawił mi tylko ostatni boss, ale taka w końcu rola ostatnich boss'ów że mają sprawiać trudności. A grając w piątkę bez poradnika ledwo doszedłem do drugiego świata. Błędem było to że nie trenowałem w ogóle niebieskiej magii. Później miałem team: Knight, Black Mage, White Mage i Blue Mage, (oczywiście opis ogólny, bo później rozwijałem jeszcze podklasy) i z taką drużyną dobrnąłem do końca. Ale i tak dla mnie piątka była najtrudniejsza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lord Nargogh - Dobra, zadowolony, życie zmieniło, bo mnie już ciekawość nie zżera, ogólnie to thanks. :D

Rankin, B3rt (was pytam, bo, jak widzę, najbardziej siedzicie w temacie) - Ile i które części wyszły na peceta i gdzie można je nabyć? Chyba dobrze by było zapoznać się w końcu z serią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

łędem było to że nie trenowałem w ogóle niebieskiej magii.

Ja jej nigdy tego nie trenowałem. Zespół Monk/Thief/Samurai + Knight/Mys Knight/Dragoon + Summoner/White Mage + Black/Red Mage rozwala wszystkich z rozbiegu.

Ile i które części wyszły na peceta i gdzie można je nabyć? Chyba dobrze by było zapoznać się w końcu z serią.

Wiem o 7 i 8 na PCtach. Nabyć będzie ciężko bo, jako że seria ogólnie znana, ceny wysokie są.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega Rankin ma rację. Na PC były tylko 7 i 8. Szukać możesz chyba jedynie na allegro. Rzadko się trafiają, ale jest szansa. Ja swoją kopię siódemki kupiłem jakieś 8 lat temu i traktuje ją jak Świętego Gralla. Nawet ryski nie ma :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To cos jak KOTOR - którego pierwszej części nie mozna dorwać NIGDZIE, a dwójkę tylko i wyłacznie na allegro, i to w dodatku za cenę najdrozszych najnowszych produkcji.

Denerwuje mnie polityka Lucas Artsu, ani na cover nie sprzedają gier, ani nie wydają reedycji...i w ten sposób w Jedi Knight 2: Jedi Outcast też sobie nie zagram...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczególnie doskonała jedynka.

Dwójke przechodziłem kilka razy, ale jedynki jakos nie daję rady. Za bardzo mnie nudzi, próbowałem kilkanascie razy, i zawsze po kilku minutach odpadałem. Do trzeciego rozdziału moja postac nadal miała 1 lvl, z prostej przyczyny - beznadziejne zadania poboczne. Tak w ogóle dojscie do tego trzeciego rozdziału zajęło niecałą godzinę, chociaż wcale nie jechałem na wyścigi. Nie kręci mnie zabijanie szczurów, pająków i dostarczanie paczek. :P Ogólnie nie lubie gier, w których nawet wypelniając wszystkie zadania, osiąga się poziom tak niski jak 10.

BTW: A miejsce w księdze czarów i zwoju kapłana na zaklęcia 7 poziomu, to wyjątkowo niesmaczny żart ze strony twórców.To tak jakby w diablo 1 z potworka wypadł item dla zabójczyni :P

Mam identycznie. 2 pokonałem kilka razy, z jedynką mierzyłem się kilkanaście (bo wszyscy zachwalają) i najdalej doszedłem dwie lokacje na głównej mapie. Generalnie jakby była z kauczuku - odbitka za każdym podejściem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszukuję jakąś grę RPG z ładną grafiką. Ta gra ma być na zasadzie stworzenia własnego bohatera, wybrania jego klasy i wyglądu. Ta gra ma być nowszą grą więc nie podawajcie mi gier z czasów baldur's gate. Z góry dziekuje.

A może gdzieś pomiędzy żądaniami jakieś "proszę"?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpadam, robie syf i wypadam.

TES to smieszna sprawa. Gralem w Morrowinda, mialem nawet 3 jego kopie, za kazdym razem jakos dziwnie sie skladalo ze kupowalem drozej, sprzedawalem taniej i jeszcze wychodzilem na plus - vide Paragraf 22. Morrowind mnie rozczarowal. Poza wielkim swiatem i ogromem questow, piekna jak na owe czasy grafika i pewnie swietnym systemem rozwoju postaci nie mial niczego do zaoferowania.

Jakkolwiek idiotycznie to brzmi, nie rzucajcie we mnie nozami. Od tej gry odbijalem sie miliard razy, nigdy bez cheatow nie przechodzac dalej niz do pierwszego miasta do ktorego zostalem skierowany. Z cheatami wychodzilem poza to miasto. A potem wylaczalem gre. Odrzucalo i odrzuca mnie w niej wiele rzeczy. Przerost formy nad trescia glownie. Ohydna pomimo zaawansowania grafika. Multum zadan i lokacji. Morrowind mnie przygniatal. Wynikalo to z wielosci opcji rozwoju, ale takze z braku jasno okreslonego celu i wykreowanego swiata, ktory mnie odrzucal. Chodzi chyba o to, ze od fantasy wymagam, aby bylo brudniejsza basnia. Chce dobra, chce zla i odwiecznej walki. Tu tego nie bylo. Dagon gdzies na horyzoncie tlil mi sie jako wielki wrog, ale nie mialem cierpliwosci, aby przebic sie przez ksiazki ktore opisza mi, czemu jest takim wielkim wrogiem. Poza tym, ze tak mi powiedziano.

Gralem rowniez w Obliviona. Ten zatrzymal mnie na dluzej. Piekna grafika, dodatkowo dynamiczniejsza fabula i swiat, ktory nie odrzucal rzygowatoscia tekstur. Nawet ten dziwny system awansu na ktorego mialem alergie w Morrowindzie, w Oblivionie mi przypasowal. Problem jest jednak innej natury - pomimo rozmachu, epickosci i wielu innych przymiotnikow, po 9 miesiach od dwukrotnego przejscia gry nie pamietam ni kla z fabuly.

KotORy za to to wedlug mnie przyklad geniuszu ludzi z Obsidiana. Ci ludzie Baldurem, a potem Mass Effectem udowodnili co potrafia zrobic z cRPGami w ktorych ponoc niewiele da sie zmienic. Dosc powiedziec, ze 'jedynke' przeszedlem okolo 30 razy, a 'dwojeczka' lezy niedoceniona z jedynymi 10 zaliczeniami. Jest wszystko - dynamiczna fabula, epicki rozmach zarowno lokacji jak i historii, idealne wywazenie wszytkich aspektow rozgrywki, wlacznie z implementowana historia uniwersum. To byl blad Morrowinda - poznawalismy kazdy skrawek zapisanych dziejow swiata nie z przymusu co prawda, ale wrodzonej ciekawosci. Jedynke w dziesieciostopniowej skali oceniam na 11, dwojke zas na 10. Rozlazla mi sie jakos ta dwojeczka.

Przegladajac ostatnio filmiki i screeny z Warhammera Online przypomnailems obie moja przygode z Warhammerem i odzylo moje marzenie o idealnym cRPGu. Mysle ze wiekszosc graczy Warhammera (o ile dobrze pamietam moja przygoda miala miejsce za czasow wersji 3) lubila fakt, ze postac niewiele wystawala ponad tlum. To jest to, co roznilo Warhammera od D&D - w WH ciezko bylo w pojedynke podskoczyc psu bez miecza, a samotne wyprawy magiem ograniczaly sie do ekspedycji do tawerny po bezalkoholowe, podczas gdy w D&D od poczatku gnolle padaly trupem pod seria magicznych pociskow naszego maga. Bohater bo bohater, ale siakos mi to nie pasowalo. Po drugie, ten swiat byl brudny. Nie wiem jak to wytlumaczyc, ale pomimo ewidentnego dobra sil Imperium i ewidentnie brutalnych 'savage orcs' wyczuwalo sie nie tyle sama szarosc swiata, ale chodnikowa brzydote i szaletowy braz realiow uniwersum. Istnialy strony posrednie - chocby lesne elfy czy co bardziej inteligentne orki. Istnialy tez skrajnosci, chocby kaplani Khorne'a - big badass guyz i lowcy wiedzm - clever good guys.

Uwielbialem bawic sie bezwzglednym lowca wiedzm palacym wioski ku dezaprobacie druzyny. Bo elf zlotego rodu, adept magii nie lubil przemocy. Bo kaplan nie mial tego zapisanego w swojej swietej ksiedze.

O takiej grze marze.

Grze, w ktorej zaczynajac, musze trzasc tylkiem zeby przezyc.

Grze, w ktorej zeby przezyc, muse miec druzyne.

Grze, ktora toczy sie w realiach Warhammera.

I wreszcie - single player.

I tak koncze nudnawy wywod.

Hepi niu jer.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nikt ci takiej gry obecnie nie zrobi, bo nie tego mainstream oczekuje. Mainstream chce pseudoRPG jak Mass Effect. Im łatwiej tym lepiej, bo teraz jest chyba najbardziej widoczne podejście, że gry mają bawić masy.

No, może Rosjanie by się pokusili, bo oni wyraźnie mają mainstreamy w czterech literach i robią gry, jakie przede wszystkim oni chca. Tylko wątpię, aby Games Workshop sprzedało licencję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, może Rosjanie by się pokusili, bo oni wyraźnie mają mainstreamy w czterech literach i robią gry, jakie przede wszystkim oni chca.

Że jak? Przykłady proszę, bo jedyne rosysjkie gry jakie w tej chwili kojarzę to Konung (baldur/diablo klon wydany kiedy oba były popularne), King's Bounty (...) i Silent Storm (taktyczna/sRPG - może u nas mało popularny, ale na zachodzie przeciwnie). Już prędzej wymieniłbym Niemców, choć i oni nie zawsze robią oldschool.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...