Skocz do zawartości

Mass Effect (seria)


RoZy

Polecane posty

do fabuły mam (mamy?) to ze jest oklepana i pełna banałów, jakiś koleś chce zniszczyć wszechświat i tylko Ty możesz go powstrzymać, wszyscy na Ciebie liczą bla bla bla... co 2 RPG ma zbliżoną fabule do tej z ME, nic czego byśmy nie widzieli wcześniej.

Millenium Falcon to był w orginalnej sadze a nie w Kotorze ^^' + to że Kotor był przed ME wiec jak już to Normandy jest podobny do " mrocznego jastrzębia" a nie odwrotnie.

Kear Mohren nie było żadna bazą wypadową... zaczynamy tam grę i tyle, wiecej się do twierdzy nie wraca.

pokrótce : Wiedźmini, Widma i Jedi mają tyle wspólnego ze sobą co moja lodówka z t-1000, wiedźmin to mutant który poluje na potwory za pieniądze i w nosie ma okoliczne problemy no chyba ze jakiś "problem" wejdzie mu w drogę, widma to tajni agenci którzy nie przebierają w środkach żeby wykonać zadanie, stoją ponad prawem i liczą się tylko z Radą z cała pewnością różnią się od strażników pokoju jakimi są Jedi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taktyka niby lepsza w Rainbow Six raczej nie tam to jest to tak uproszczone że masakra.

Koleś słyszałeś, że przed Rainbow Six: Vegas były jeszcze inne części tęczowej szóstki? (przemilczmy Lockdown, proszę)

Porównywanie gier na zasadzie to podobne do tego, bo to też tam było jest trochę bez sensu. Call of Duty 4 jest jak Contra, tam też strzelają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

do fabuły mam (mamy?) to ze jest oklepana i pełna banałów, jakiś koleś chce zniszczyć wszechświat i tylko Ty możesz go powstrzymać, wszyscy na Ciebie liczą bla bla bla... co 2 RPG ma zbliżoną fabule do tej z ME, nic czego byśmy nie widzieli wcześniej.

Ależ w fabule ME nie chodziło wcale o to, żeby treść nie była banalna! Chodziło o to, w jaki sposób jest opowiedziana. Ratowanie wszechświata może i nie jest oryginalne, ale wskaż mi jakąkolwiek inną grę, w której czujesz się jakbyś uczestniczył we wspaniałym filme science-fiction, a zarazem czuł swoją swobodę działania.

Millenium Falcon to był w orginalnej sadze a nie w Kotorze ^^' + to że Kotor był przed ME wiec jak już to Normandy jest podobny do " mrocznego jastrzębia" a nie odwrotnie.

Nie grałem w KotORa, ale wydaje mi się, że Mass Effect miało go przypominać. Ci, którzy nie grali poczują powiew świeżości i oryginalności, a starzy wyjadacze KotORa zobaczą w grze coś, co sprawi że łezka im się w oku zakręci. (Bynajmniej nie poczują, że grali już w coś podobnego, bo BioWare o to zadbało... Choć w sumie nie wiem z jakim efektem, bo nie potrafię porównać ME do gry, w którą nie grałem)

pokrótce : Wiedźmini, Widma i Jedi mają tyle wspólnego ze sobą co moja lodówka z t-1000, wiedźmin to mutant który poluje na potwory za pieniądze i w nosie ma okoliczne problemy no chyba ze jakiś "problem" wejdzie mu w drogę, widma to tajni agenci którzy nie przebierają w środkach żeby wykonać zadanie, stoją ponad prawem i liczą się tylko z Radą z cała pewnością różnią się od strażników pokoju jakimi są Jedi.

Zgadzam się, ale to dla mnie zaleta... I dla Ciebie chyba też, nie znam kontekstu Twojej wypowiedzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle chciałbym zauważyć, że gier w których sama treść fabuły jest niebanalna mamy jak na lekarstwo. Tak na dobrą sprawę, to ja wymienię tylko Planescape Torment. Baldur's Gate 1 & KotOR 1 & Mass Effect to walka z tym złym snującym mroczne plany, okraszona jakąś tajemnicą czy zaskoczeniem w środku (notabene to z KotORa było zbyt przewidywalne, albo ja akurat miałem wtedy jakiś prorocki zmysł :P ). NWN2 to jakby to samo, tyle, że tych złych jest nieco więcej, ale i tak jest jeden główny. Oba Fallouty to walka o przetrwanie swojego domu ze złą organizacją, a Baldur's Gate 2 to albo zemsta na kimś kto cię torturował albo misja ratowania bliskiej ci osoby (do połowy co prawda. To co się dzieje później, jest IMO już dość oryginalne). Moim zdaniem to nie sama treść fabuły jest ważna, tylko sposób jej przedstawienia. Bo, tak na prawdę, to i rzeczywistość jest czasami porażająco banalna. Że rzucę tu takim przykładem - II Wojna Światowa - na początku źli to taki ogromny moloch rozgramiający z łatwością wszystkich dobrych, a nagle od pewnego momentu szala się odwraca i to oni zostają pokonani (z małymi zwrotami akcji w rodzaju operacji Market Garden). A mimo braku "niebanalności" fabuły Mass Effect pozwala przeżyć bardzo emocjonującą przygodę rodem z filmów i książek Science Fiction opowiedzianą z rozmachem, pozwalając się wczuć w postać którą gramy.

Edytowano przez alton
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co masz do fabuły człowieku to ma być przecież trylogia
1. Nie jestem Twoim znajomym.

2. Mam dużo.

3. Co mnie to obchodzi, że ma to być trylogia. Gra ma denną, maksymalnie przewidywalną i pozbawioną jakichkolwiek zwrotów fabułę, w dodatku opowiedzianą bez polotu- tak, jakbyś czytał scenariusz filmu sf drugiej/trzeciej klasy, a w przerwach do czegoś strzelał.

zarazem czuł swoją swobodę działania.
W żadnej grze RPG, w jaką kiedykolwiek grałem, nie czułem się tak skrępowany. Lokacje cywilizowane są ŚMIESZNIE małe. Porty to tragedia (co chwilę dłużyzny wind), Cytadela jest duża "na papierze". Ludzie, przecież tam nie ma nic interesującego. Ot, kilka osób sobie stoi i daje zadania. Nie pełną żadnej funkcji, w grze nie ma żadnej gildii, żadnego konfliktu interesów. No, chyba, że zakwalifikujemy pod to to, że jedni chcą zniszczyć życie, a innym to nie w smak >.< Zapytacie: a grupa Cerberus? A oni co? Idziesz, rozwalasz im trzy placówki. Wiesz tylko tyle, że są to dranie i zdegenerowani kryminaliści, którzy zajmują się bronią biologiczną. I inne pierdoły rodem z Holiłud.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lokacje cywilizowane są ŚMIESZNIE małe.

Bo gra jest o walce ze złem, nie o chodzeniu po miastach.

Porty to tragedia (co chwilę dłużyzny wind)

Ech... Jak ja nienawidzę kiedy ktoś narzeka na windy.

Najpierw zaczniemy od strony wizualnej, potem technicznej:

W windach jest radio, a mi było całkiem miło słuchać, czego dokonałem. No i są tam też rozmowy naszych towarzyszy, a oni też są ważni.

Teraz strona techniczna:

A wolałbyś czekać kilkanaście minut na wczytanie się lokacji i gapienie się w ekran "loading"? Dzięki windom udało się wczytać ogromne fragmenty obszarów bez wybijania gracza z rytmu gry. Jak dla mnie to rozwiązanie epokowe, bo nie nudzimy się przy tym tak, jak przy oglądaniu mozlonie wydłużającego się paska.

Cytadela jest duża "na papierze"

Wydaje mi się, że szukasz tych wad na siłę.

Ja się na przykład za pierwszym razem w cytadeli zgubiłem i na wielkość nie narzekam, bo jak dla mnie była ona w sam raz. Jeśli ktoś ma większe wymagania, to nie jest to już wadą gry...

Ludzie, przecież tam nie ma nic interesującego. Ot, kilka osób sobie stoi i daje zadania. Nie pełną żadnej funkcji, w grze nie ma żadnej gildii, żadnego konfliktu interesów. No, chyba, że zakwalifikujemy pod to to, że jedni chcą zniszczyć życie, a innym to nie w smak >.<

A Gothic, Neverwinter Nights i kilka innych gier RPG? Tam też jest mnóstwo NPCów "obywateli", czy "farmerów" i "wieśniaków". Przecież niemożliwe jest by KAŻDY dawał zadania. Było tam kilka osób z questami i kilka statystów, tak jak powinno to wyglądać.

I sam świat gry jest bardzo interesujący, wbrew Twoim narzekaniom. Wystarczy, że pogadasz sobie z jakimiś przypadkowo poznanymi osobami, poznasz ich historię, problemy, politykę. Mnie na przykład bardzo zainteresowała kwestia volusów. Są trzecią rasą, jaka odkryła Cytadelę, a nie mają miejsca w radzie. Każdy z nich na to narzeka, podobnie jak narzekają na pnących się w górę ludzi (zresztą nie tylko oni), a sami mówią, że ich rząd jest niestabilny. Wystarczy zapytać o nich jakiegoś urzędnika, a od razu wspomni o ciągle zmieniających się władcach volusów i niepewnej pozycji, gdyby znaleźli się w Radzie. Nie wiem jak Ty, ale ja czułem się, jakbym czytał dobrą książkę z genialnym tłem. (A to tylko jeden z pobocznych wątków... Wspomnę jeszcze o admirale Kahoku, którego można spotkać podczas rozmowy z urzędnikami przez jakiś telekom o swoim zaginionym oddziale, a chwilę później dowiedzieć się, co się stało z jego ludźmi i wpaść w nową przygodę...)

Zapytacie: a grupa Cerberus? A oni co? Idziesz, rozwalasz im trzy placówki. Wiesz tylko tyle, że są to dranie i zdegenerowani kryminaliści, którzy zajmują się bronią biologiczną.

Cerberus był tylko kroplą w wielkim oceanie wątków pobocznych. A to, że niektórym nie chce się pływać po całym morzu, nie znaczy że jest ono małe...

(Przy okazji... Trzy? Jak to trzy? Przecież były 4... Czwarta to ich baza, chyba że nie chciało Ci się jej odkrywać...)

I inne pierdoły rodem z Holiłud.

Właśnie. Inne interesujące, jak to nazwałeś, pierdoły. Bo nudne bynajmniej nie są. Chyba że ktoś wymaga czegoś więcej, wtedy musi spróbować czegoś innego, ale ja byłem usatysfakcjonowany ilością side questów i małych historyjek.

Edytowano przez Eternith
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale wskaż mi jakąkolwiek inną grę, w której czujesz się jakbyś uczestniczył we wspaniałym filme science-fiction, a zarazem czuł swoją swobodę działania.

polecam Ci Kotora 2 ;)

a żeby to nie był offtop: generalnie do banalnej fabuły dobrze opowiedzianej nic nie mam, ale mimo wszystko razi ze twórcą nie chce się wymyślić czegoś nieszablonowego

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ave!

Eternith -> a gdzie Ty widziales swobode dzialania tam? ze moge sobie pobiec najpierw do bunkra na lewo i rozwalic w nim bad guyow, a moge tez najpierw rozwalic tych w bunkrze na prawo? To ma byc swoboda dzialania? To ja juz wole odpalic sobie Assasina czy Gears of Wars -> w przypadku tego drugiego, to przynajmniej zapowiadalo sie na fabularnie lepsze, a i walka tez jakos bardziej taktyczna.

A propo walki taktycznej -> gdzie Wy do diaska widzicie taktyke w Mass Effect? Ze niby warto sie chowac za kolumnami czyni juz gre taktyczna? To w takim razie zrecznosciowki ze starego Nesa maja wiecej taktyki niz Mass Effect. Na wszelki wypadek sie powtorze - za pierwszym razem grajac w Mass Effect mniej wiecej od polowy (moze 1/3) gry przestalem sie bawic tylko zwyczajnie stalem posrodku pobojowiska i zbieralem strzaly na klate (od czasu do czasu odpalajac regeneracje tarczy) - w przypadku Huskow tylko cofalem sie do tylu. Po przejsciu gry w ten sposob odblokowalem achiebementa "Tactician". Przechodzac gre drugi raz ustawilem najwyzszy dostepny poziom trudnosci - znowu to samo, znacznie wydajniej miast chowac sie za krzeslami stanac na otwartym gruncie i walic z assaulta - przeciwnicy i tak maja problemy ze zrobieniem krzywdy (zwykle jezeli jakis technik nie przywali mi przepaleniem tarcz to nawet bardzo tarcz nie uszkodza). Niesamowicie wymagajace pomyslunku taktycznego, troche mniej niz w Doomie...

Bo gra jest o walce ze złem, nie o chodzeniu po miastach.

czyli to zupelnie usprawiedliwia wydawanie cRPGa, ktory sprowadza swoj metraz do szeregu pomieszczen, w ktorych odbywamy pojedynki? Do tego pomieszczen zrobionych z generatora.

windy -> po pierwsze w Oblivionie czy Gothicu jakos zrobiono znacznie wieksze tereny bez ladowania lokacji na ekranie loading. Po drugie owe lokacje i tak sie laduja gdy sie po nich przemieszcza 9wbija na raz do pamieci tylko kawalek). Po trzecie jezeli mam czekac 15 sekund na owa rozmowe, posluchac jej przez sekund 5-10 po czym czekac drugie 15 sekund na wyjscie, to pasuje. Po czwarte - jest to najwyrazniej dowod, ze tworcom nie udalo sie wpakowac skryptu aktywujacego te rozmowy poza windami. Po piate - przeskocz sobie tranzytem i sprawdz ile sie wtedy plansza laduje, a ile zabawa w owej windzie trwa (BTW - akurat na moim kompie lokacje sie laduja bardzo szybko - znow porownanie z Rapid tranzit - wiec denerwuje mnie, ze musze marnowac czas na bezproduktywnym ogladaniu okienek - i uwazam to za dowod na to, ze tworcy nie potrafili zrobic mechanizmu uzalezniajacego czasu podrozy winda od czasu ladowania i po prostu na chama wpakowali z duzym zapasem, zreszta gra potrafi sie doladowywac takze po wyjsciu z owej windy).

Jeśli ktoś ma większe wymagania, to nie jest to już wadą gry...

Ta "olbrzymia" Cytadela ma łaczny rozmiar wielkosci moze z dwoch dzielnic z Baldurs Gate 2 - gry sporo starszej. Wiec wybacz, ale tutaj wymagam "tylko" by sie tworcy nie cofali.

A Gothic, Neverwinter Nights i kilka innych gier RPG? Tam też jest mnóstwo NPCów "obywateli", czy "farmerów" i "wieśniaków". Przecież niemożliwe jest by KAŻDY dawał zadania. Było tam kilka osób z questami i kilka statystów, tak jak powinno to wyglądać.

tylko, ze w Gothicu kazdy ma cos do powiedzenia i ze soba w mniejszym lub wiekszym stopniu sie kontaktuja. W Mass Effect jest od groma NPC, ktorzy robia za osobki od podpierania scian - ja np. po ktorejs wizycie mialem ochote zastrzelic tego Salarianina, co bez ruchu stoi pod znakiem wskazujacym na C-Sec, w dodatku w srednio wygodnej pozycji jak na istote posiadajaca stawy... A interakcje NPCow ze soba tez sa wspaniale - uruchamiane skryptami gdy sie do nich zblizy, a potem o ile nie ma czegos wiecej do powiedzenia to sie od niej jedno moze dwa zdania uslyszy. Genialne (polecam tutaj lokacje z pania Consort - wykonuje sie tam questa i juz nie ma sie po co dalej wchodzic). W Gothicu przynajmniej owe rozmowy byly zrobione tak, ze symulowaly zycie miasta - odpalane w miare losowo (co owszem powodowalo, ze sie kwestie powtarzaly, ale na litosc - Khorinis przynajmniej sprawialo wrazenie zywego, a nie domku lalek).

Wystarczy, że pogadasz sobie z jakimiś przypadkowo poznanymi osobami, poznasz ich historię, problemy, politykę

ke? jakie pogadasz? nacisniesz "uzyj" i odsluchasz srednio dwoch wstawek glosowych na zmiane, podejdziesz do nastepnej - slyszysz te same... wooow... genialna rozmowa. NPC w grze z grubsza dziela sie na trzy rodzaje: ci ktorzy daja questy, Ci ktorzy milcza, ci do ktorych sie strzela.

Cerberus był tylko kroplą w wielkim oceanie wątków pobocznych. A to, że niektórym nie chce się pływać po całym morzu, nie znaczy że jest ono małe...

wykonalem niemal wszystkie questy poboczne (zostal mi chyba jeden tylko dostepny dla Renegata) - tak nudnych i zrobionych na odwal sie to chyba nawet w darmowych MMORPG nie ma. Poza tym sorry, ale w zadnej innej grze nie bedacej kiepska budzetowka nie wepchnieto mi qestow z generatora. Bo tym de facto te watki poboczne sa - slucha sie gadki NPC (zwykle jeszcze przez radio, zeby ich szukac nie trzeba bylo), leci na planete (planety de facto roznia sie miedzy soba tylko teksturami pokrywajacymi gory) i wchodzi do jednej z trzech lokacji: baza, kopalnia, statek (w tym wypadku odpada meczenie sie z Mako na statku). Zeby bylo zabawniej to lokacje te skladaja sie kazdorazowo z jednego Olbrzymiego pomieszczenia + 2 do 4 mniejszych, ale zeby zbyt szybko sobie nie radzic z nimi to tworcy porobili labirynty z paczuszek, ktorych dla odmiany nie zaznaczyli na mapce.

a ilosc nie jest rowna jakosci, zreszta z owa iloscia tez jest kiepsko...

sorry, ale Mass Effect z trudem przechodzi jako prymitywny FPS z elementami rozwoju postaci i ciagnie go wylacznie ow filmowy klimat. Martwi mnie tylko, ze za ow film zaplacilem 130 zl...

A tak poza tym -> IMO jezeli zachodni tworcy dalej maja zamiar wyczyniac takie zabawy jak w przypadku Mass Effect to proponuje sie zaczac przyzwyczajac do mangi i w dogodnej chwili przerzucic na rynek japonski.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Eternith -> a gdzie Ty widziales swobode dzialania tam? ze moge sobie pobiec najpierw do bunkra na lewo i rozwalic w nim bad guyow, a moge tez najpierw rozwalic tych w bunkrze na prawo? To ma byc swoboda dzialania? To ja juz wole odpalic sobie Assasina czy Gears of Wars -> w przypadku tego drugiego, to przynajmniej zapowiadalo sie na fabularnie lepsze, a i walka tez jakos bardziej taktyczna."

Nie, bynajmniej nie o to mi chodzi.

Chodzi mi o wybory w stylu oddania danych przedstawicielowi Handlarza Cieni lub oddania ich Przymierzu, pomoc osobie próbującej wykraść dane z komputera pewnego biznesmena, albo zakablowanie tej osoby rzeczonemu biznesmenowi (albo nawet zignorowanie sprawy) itp. Ogólnie wybory moralne w questach pobocznych... No i też czasem w questach głównych.

"A propo walki taktycznej -> gdzie Wy do diaska widzicie taktyke w Mass Effect? Ze niby warto sie chowac za kolumnami czyni juz gre taktyczna? To w takim razie zrecznosciowki ze starego Nesa maja wiecej taktyki niz Mass Effect. Na wszelki wypadek sie powtorze - za pierwszym razem grajac w Mass Effect mniej wiecej od polowy (moze 1/3) gry przestalem sie bawic tylko zwyczajnie stalem posrodku pobojowiska i zbieralem strzaly na klate (od czasu do czasu odpalajac regeneracje tarczy) - w przypadku Huskow tylko cofalem sie do tylu. Po przejsciu gry w ten sposob odblokowalem achiebementa "Tactician". Przechodzac gre drugi raz ustawilem najwyzszy dostepny poziom trudnosci - znowu to samo, znacznie wydajniej miast chowac sie za krzeslami stanac na otwartym gruncie i walic z assaulta - przeciwnicy i tak maja problemy ze zrobieniem krzywdy (zwykle jezeli jakis technik nie przywali mi przepaleniem tarcz to nawet bardzo tarcz nie uszkodza). Niesamowicie wymagajace pomyslunku taktycznego, troche mniej niz w Doomie..."

Lol, kolega chyba grał w wesję konsolową.

A aktywna pauza i wydawanie rozkazów towarzyszom? Jeśli z jednej strony napiera gethowski juggernaut, a z drugiej po podłodze suną dywersanci to przydaje się zmysł taktyczny i przydzielanie przeciwników kompanom. No i to, że żołnierz przyjmuje strzały na klatę nie znaczy, że podobnie łatwo gra się innymi klasami...

Bo gra jest o walce ze złem, nie o chodzeniu po miastach.

czyli to zupelnie usprawiedliwia wydawanie cRPGa, ktory sprowadza swoj metraz do szeregu pomieszczen, w ktorych odbywamy pojedynki? Do tego pomieszczen zrobionych z generatora.

Mam na myśli MIASTA, nie pomieszczenia z zadań pobocznych, które są małe, żeby było widać, że to zadanie poboczne, krótkie.

"windy -> po pierwsze w Oblivionie czy Gothicu jakos zrobiono znacznie wieksze tereny bez ladowania lokacji na ekranie loading."

A teraz porównaj sobie grafikę i ilość wielokątów w tych dwóch produkcjach a Mass Effect.

Poza tym, w Gothic 3 jest tak, że tam gdzie Cię nie ma, tam nie ma nic. Gra doczytuje otoczenie w trakcie Twojego biegu. Można to zauważyć na przykład przy teleportowaniu się do odległego zakątka... Na słabszych komputerach gra potrafiła w takim momencie się zaciąć...

"Po drugie owe lokacje i tak sie laduja gdy sie po nich przemieszcza 9wbija na raz do pamieci tylko kawalek)."

No i tu, o dziwo, się zgodzę.

"Po trzecie jezeli mam czekac 15 sekund na owa rozmowe, posluchac jej przez sekund 5-10 po czym czekac drugie 15 sekund na wyjscie, to pasuje. "

Nie wiem jak doliczyłeś się tych 15 sekund ładowania. Tam jest ich najwyżej kilka.

No i nie czekasz na rozmowę - czekasz na załadowanie się lokacji, rozmowa jest tylko urozmaiceniem.

"Po czwarte - jest to najwyrazniej dowod, ze tworcom nie udalo sie wpakowac skryptu aktywujacego te rozmowy poza windami."

Gah, przecież są rozmowy poza windami!

"Po piate - przeskocz sobie tranzytem i sprawdz ile sie wtedy plansza laduje, a ile zabawa w owej windzie trwa (BTW - akurat na moim kompie lokacje sie laduja bardzo szybko - znow porownanie z Rapid tranzit - wiec denerwuje mnie, ze musze marnowac czas na bezproduktywnym ogladaniu okienek - i uwazam to za dowod na to, ze tworcy nie potrafili zrobic mechanizmu uzalezniajacego czasu podrozy winda od czasu ladowania i po prostu na chama wpakowali z duzym zapasem, zreszta gra potrafi sie doladowywac takze po wyjsciu z owej windy)."

Gra chce po prostu uniknąć doczytywania elementów otoczenia w ostatniej chwili. Na przykład tak, jak przy wyżej wspomnianym teleportowaniu się w Gothic 3. W pierwszym momencie można zauważyć, że postacie dopiero pojawiają się na ekranie, często stoją też w takiej jakby formie "początkowej", na baczność z rozłożonymi ramionami.

Element doczytywania etapów w ME potrafi wkurzyć i nie zawsze jest potrzebny, co do tego nie można mieć wątpliwości, ale pomógł w tym, żeby gra działała płynnie tuż po doczytaniu.

Jeśli ktoś ma większe wymagania, to nie jest to już wadą gry...

Ta "olbrzymia" Cytadela ma łaczny rozmiar wielkosci moze z dwoch dzielnic z Baldurs Gate 2 - gry sporo starszej. Wiec wybacz, ale tutaj wymagam "tylko" by sie tworcy nie cofali.

Jak już mówiłem, porównaj sobie grafikę tych dwóch gier. Chyba nie zniósł być większej ilości aktywnego doczytywania obszarów, prawda? Baldur's Gate był o wiele prostszy graficznie, można było w niego napakować mnóstwo lokacji.

A Gothic, Neverwinter Nights i kilka innych gier RPG? Tam też jest mnóstwo NPCów "obywateli", czy "farmerów" i "wieśniaków". Przecież niemożliwe jest by KAŻDY dawał zadania. Było tam kilka osób z questami i kilka statystów, tak jak powinno to wyglądać.

tylko, ze w Gothicu kazdy ma cos do powiedzenia i ze soba w mniejszym lub wiekszym stopniu sie kontaktuja.

Ale co to zmienia? Że dziesiąty z rzędu obywatel powie Ci którędy dojść do knajpy w dzielnicy portowej? Przecież to bez sensu. Po co zapychać grę niepotrzebnymi skryptami rozmów, skoro można ją odciążyć po prostu pominięciem wstawek bezmyślnych statystów.

W ME też się ze sobą kontaktują. Niektórzy rozmawiają o sensownych rzeczach, nie tak jak w Gothicu, gdzie każdy mówił "może jest w tym ziarnko prawdy", "tylko nikomu tego nie powtarzaj" i tym podobne, bezsensowne, wyrwane z kontekstu frazy.

"W Mass Effect jest od groma NPC, ktorzy robia za osobki od podpierania scian - ja np. po ktorejs wizycie mialem ochote zastrzelic tego Salarianina, co bez ruchu stoi pod znakiem wskazujacym na C-Sec, w dodatku w srednio wygodnej pozycji jak na istote posiadajaca stawy..."

To jest po prostu jeden z NPCów, którego mógłbyś zapytać o drogę do Ambasad, gdyby ta gra była Gothiciem. Poza tym, wolałbyś oglądać pustą Cytadelę, w której jest tylko kilka osób, z którymi można pogadać?

"A interakcje NPCow ze soba tez sa wspaniale - uruchamiane skryptami gdy sie do nich zblizy, a potem o ile nie ma czegos wiecej do powiedzenia to sie od niej jedno moze dwa zdania uslyszy. Genialne (polecam tutaj lokacje z pania Consort - wykonuje sie tam questa i juz nie ma sie po co dalej wchodzic)."

A CZYM mają być uruchamiane? Muszą być uruchamiane skryptami, kiedy do nich podchodzimy! Przecież w Gothicu jest IDENTYCZNIE. Kiedy obok kogoś przechodzimy usłyszymy "tak słyszałem", "nie wiem co z tego będzie". W ME jest przynajmniej tak, że jak ktoś coś mówi, to można posłuchać całej rozmowy.

"W Gothicu przynajmniej owe rozmowy byly zrobione tak, ze symulowaly zycie miasta - odpalane w miare losowo (co owszem powodowalo, ze sie kwestie powtarzaly, ale na litosc - Khorinis przynajmniej sprawialo wrazenie zywego, a nie domku lalek)."

Czym się niby różni Khorinis od Cytadeli? Tym, że nie ma tam tylu bezsensownych, wkurzających wstawek głosowych, a zastąpione są nieczęstymi, ale sensownymi rozmowami i ciekawie wyglądającymi postaciami?

No i weź Gothica 3 - tam też nie dało się rozmawiać ze statystami.

Wystarczy, że pogadasz sobie z jakimiś przypadkowo poznanymi osobami, poznasz ich historię, problemy, politykę

ke? jakie pogadasz? nacisniesz "uzyj" i odsluchasz srednio dwoch wstawek glosowych na zmiane, podejdziesz do nastepnej - slyszysz te same... wooow... genialna rozmowa. NPC w grze z grubsza dziela sie na trzy rodzaje: ci ktorzy daja questy, Ci ktorzy milcza, ci do ktorych sie strzela.

Że co? Chociażby volusowie i elkorianie w Ambasadzie są NPCami, z którymi można pogadać na ciekawe tematy. Tak, pogadać. Tak, z tym małym kółeczkiem dialogowym.

Autor postu chyba naprawdę opiera się na wersji konsolowej, maksymalnie uproszczonej i nudnej...

Cerberus był tylko kroplą w wielkim oceanie wątków pobocznych. A to, że niektórym nie chce się pływać po całym morzu, nie znaczy że jest ono małe...

wykonalem niemal wszystkie questy poboczne (zostal mi chyba jeden tylko dostepny dla Renegata) - tak nudnych i zrobionych na odwal sie to chyba nawet w darmowych MMORPG nie ma.

"Zrobionych na odwal"? Jest kilka takich nudnawych, ale nie wszystkie można do nich zaliczyć. Przecież jest tam kilka ciekawych, właściwie to więcej niż kilka.

"Poza tym sorry, ale w zadnej innej grze nie bedacej kiepska budzetowka nie wepchnieto mi qestow z generatora."

Generatora? Chyba nie wiesz, jak wyglądają questy z generatora. Zaraz Ci pokażę...:

Bo tym de facto te watki poboczne sa - slucha sie gadki NPC (zwykle jeszcze przez radio, zeby ich szukac nie trzeba bylo),

Quest z generatora wyglądałby tak: Dostajesz wiadomośc na jakiś pager, wiadomość tekstową. (Gdyby zadanie było generowane losowo nie było by dubbingowane) Treść wiadomości to "Zabij gościa XXX na planecie YYY". Wykonujesz questa. Dostajesz drugą wiadomośc. Różni się tylko tymi "XXX" i "YYY". A przecież w Mass Effect tak nie jest. Tam musisz polecieć do określonego systemu, żeby dostać zadanie, albo pogadać z kimś w Cytadeli.

("Żeby nie trzeba było szukać" - Jak to? Przecież jest mnóstwo zadań, zlecanych na Cytadeli, nie przez radio. Chociażby zadanie z zabiciem siostry-łowczyni niewolników od Nassany.)

leci na planete (planety de facto roznia sie miedzy soba tylko teksturami pokrywajacymi gory)

No i miejscami niezwiązanymi z questem, których nie chciało Ci się zapewne odwiedzać. No i planety też nie były generowane losowo. Przecież zawartość (czyli te gruzy i anomalie) zawsze były takie same, w tych samych miejscach, nie były losowo generowane. No i nie narzekaj na zróżnicowanie planet. Każda miała swój własny opis geograficzny, oraz opis ogólnej atmosfery i szczegółów. I każda się różniła. Nie było dwóch takich samych opisów. No i różniły się stolniem zagrożenia, który nie pozwalał na pozostawanie poza Mako zbyt długo. Na jednej planecie go nie było, a na drugiej było na 3. poziomie...

i wchodzi do jednej z trzech lokacji: baza, kopalnia, statek (w tym wypadku odpada meczenie sie z Mako na statku).

No tak. Do jednej z trzech. Zawsze tych samych, nie losowych.

No i nie wiem, co to za męczenie się z Mako. Mi się jazda podobała, w koncu musi być trochę trudniej podczas przepraw przez góry. Chyba że znów mówimy o wersji konsolowej...

Zeby bylo zabawniej to lokacje te skladaja sie kazdorazowo z jednego Olbrzymiego pomieszczenia + 2 do 4 mniejszych, ale zeby zbyt szybko sobie nie radzic z nimi to tworcy porobili labirynty z paczuszek, ktorych dla odmiany nie zaznaczyli na mapce.

Tak, to było pójście na łatwiznę. Po prostu zrobienie kilku projektów poziomów i powtórzenie ich kilka razy. Ale treść zadania była zawsze inna.

a ilosc nie jest rowna jakosci, zreszta z owa iloscia tez jest kiepsko...

Kiepska ilość? Przecież zadań pobocznych dostatek...

sorry, ale Mass Effect z trudem przechodzi jako prymitywny FPS z elementami rozwoju postaci i ciagnie go wylacznie ow filmowy klimat. Martwi mnie tylko, ze za ow film zaplacilem 130 zl...

Bo to nie miał być RASOWY RPG. To miała być taka mieszanka.

(Przy okazji, ja zapłaciłem 200zł za kolekcjonerkę... :) )

A tak poza tym -> IMO jezeli zachodni tworcy dalej maja zamiar wyczyniac takie zabawy jak w przypadku Mass Effect to proponuje sie zaczac przyzwyczajac do mangi i w dogodnej chwili przerzucic na rynek japonski.

Dalej? Przecież ostatnio nie było tylu eksperymentów z zachodu... To odosobniony przypadek. Według mnie udany.

P.S. - Zamieściłem zbyt wiele cytatów i forum nie chciało puścić tego posta, więc pozwoliłem sobie zamienić kilka "quote", na swoisty cudzysłów. :)

"Eternith -> a gdzie Ty widziales swobode dzialania tam? ze moge sobie pobiec najpierw do bunkra na lewo i rozwalic w nim bad guyow, a moge tez najpierw rozwalic tych w bunkrze na prawo? To ma byc swoboda dzialania? To ja juz wole odpalic sobie Assasina czy Gears of Wars -> w przypadku tego drugiego, to przynajmniej zapowiadalo sie na fabularnie lepsze, a i walka tez jakos bardziej taktyczna."

Nie, bynajmniej nie o to mi chodzi.

Chodzi mi o wybory w stylu oddania danych przedstawicielowi Handlarza Cieni lub oddania ich Przymierzu, pomoc osobie próbującej wykraść dane z komputera pewnego biznesmena, albo zakablowanie tej osoby rzeczonemu biznesmenowi (albo nawet zignorowanie sprawy) itp. Ogólnie wybory moralne w questach pobocznych... No i też czasem w questach głównych.

"A propo walki taktycznej -> gdzie Wy do diaska widzicie taktyke w Mass Effect? Ze niby warto sie chowac za kolumnami czyni juz gre taktyczna? To w takim razie zrecznosciowki ze starego Nesa maja wiecej taktyki niz Mass Effect. Na wszelki wypadek sie powtorze - za pierwszym razem grajac w Mass Effect mniej wiecej od polowy (moze 1/3) gry przestalem sie bawic tylko zwyczajnie stalem posrodku pobojowiska i zbieralem strzaly na klate (od czasu do czasu odpalajac regeneracje tarczy) - w przypadku Huskow tylko cofalem sie do tylu. Po przejsciu gry w ten sposob odblokowalem achiebementa "Tactician". Przechodzac gre drugi raz ustawilem najwyzszy dostepny poziom trudnosci - znowu to samo, znacznie wydajniej miast chowac sie za krzeslami stanac na otwartym gruncie i walic z assaulta - przeciwnicy i tak maja problemy ze zrobieniem krzywdy (zwykle jezeli jakis technik nie przywali mi przepaleniem tarcz to nawet bardzo tarcz nie uszkodza). Niesamowicie wymagajace pomyslunku taktycznego, troche mniej niz w Doomie..."

Lol, kolega chyba grał w wesję konsolową.

A aktywna pauza i wydawanie rozkazów towarzyszom? Jeśli z jednej strony napiera gethowski juggernaut, a z drugiej po podłodze suną dywersanci to przydaje się zmysł taktyczny i przydzielanie przeciwników kompanom. No i to, że żołnierz przyjmuje strzały na klatę nie znaczy, że podobnie łatwo gra się innymi klasami...

" "Bo gra jest o walce ze złem, nie o chodzeniu po miastach."

czyli to zupelnie usprawiedliwia wydawanie cRPGa, ktory sprowadza swoj metraz do szeregu pomieszczen, w ktorych odbywamy pojedynki? Do tego pomieszczen zrobionych z generatora."

Mam na myśli MIASTA, nie pomieszczenia z zadań pobocznych, które są małe, żeby było widać, że to zadanie poboczne, krótkie.

"windy -> po pierwsze w Oblivionie czy Gothicu jakos zrobiono znacznie wieksze tereny bez ladowania lokacji na ekranie loading."

A teraz porównaj sobie grafikę i ilość wielokątów w tych dwóch produkcjach a Mass Effect.

Poza tym, w Gothic 3 jest tak, że tam gdzie Cię nie ma, tam nie ma nic. Gra doczytuje otoczenie w trakcie Twojego biegu. Można to zauważyć na przykład przy teleportowaniu się do odległego zakątka... Na słabszych komputerach gra potrafiła w takim momencie się zaciąć...

"Po drugie owe lokacje i tak sie laduja gdy sie po nich przemieszcza 9wbija na raz do pamieci tylko kawalek)."

No i tu, o dziwo, się zgodzę.

"Po trzecie jezeli mam czekac 15 sekund na owa rozmowe, posluchac jej przez sekund 5-10 po czym czekac drugie 15 sekund na wyjscie, to pasuje. "

Nie wiem jak doliczyłeś się tych 15 sekund ładowania. Tam jest ich najwyżej kilka.

No i nie czekasz na rozmowę - czekasz na załadowanie się lokacji, rozmowa jest tylko urozmaiceniem.

"Po czwarte - jest to najwyrazniej dowod, ze tworcom nie udalo sie wpakowac skryptu aktywujacego te rozmowy poza windami."

Gah, przecież są rozmowy poza windami!

"Po piate - przeskocz sobie tranzytem i sprawdz ile sie wtedy plansza laduje, a ile zabawa w owej windzie trwa (BTW - akurat na moim kompie lokacje sie laduja bardzo szybko - znow porownanie z Rapid tranzit - wiec denerwuje mnie, ze musze marnowac czas na bezproduktywnym ogladaniu okienek - i uwazam to za dowod na to, ze tworcy nie potrafili zrobic mechanizmu uzalezniajacego czasu podrozy winda od czasu ladowania i po prostu na chama wpakowali z duzym zapasem, zreszta gra potrafi sie doladowywac takze po wyjsciu z owej windy)."

Gra chce po prostu uniknąć doczytywania elementów otoczenia w ostatniej chwili. Na przykład tak, jak przy wyżej wspomnianym teleportowaniu się w Gothic 3. W pierwszym momencie można zauważyć, że postacie dopiero pojawiają się na ekranie, często stoją też w takiej jakby formie "początkowej", na baczność z rozłożonymi ramionami.

Element doczytywania etapów w ME potrafi wkurzyć i nie zawsze jest potrzebny, co do tego nie można mieć wątpliwości, ale pomógł w tym, żeby gra działała płynnie tuż po doczytaniu.

" "Jeśli ktoś ma większe wymagania, to nie jest to już wadą gry..."

Ta "olbrzymia" Cytadela ma łaczny rozmiar wielkosci moze z dwoch dzielnic z Baldurs Gate 2 - gry sporo starszej. Wiec wybacz, ale tutaj wymagam "tylko" by sie tworcy nie cofali."

Jak już mówiłem, porównaj sobie grafikę tych dwóch gier. Chyba nie zniósł być większej ilości aktywnego doczytywania obszarów, prawda? Baldur's Gate był o wiele prostszy graficznie, można było w niego napakować mnóstwo lokacji.

" "A Gothic, Neverwinter Nights i kilka innych gier RPG? Tam też jest mnóstwo NPCów "obywateli", czy "farmerów" i "wieśniaków". Przecież niemożliwe jest by KAŻDY dawał zadania. Było tam kilka osób z questami i kilka statystów, tak jak powinno to wyglądać."

tylko, ze w Gothicu kazdy ma cos do powiedzenia i ze soba w mniejszym lub wiekszym stopniu sie kontaktuja."

Ale co to zmienia? Że dziesiąty z rzędu obywatel powie Ci którędy dojść do knajpy w dzielnicy portowej? Przecież to bez sensu. Po co zapychać grę niepotrzebnymi skryptami rozmów, skoro można ją odciążyć po prostu pominięciem wstawek bezmyślnych statystów.

W ME też się ze sobą kontaktują. Niektórzy rozmawiają o sensownych rzeczach, nie tak jak w Gothicu, gdzie każdy mówił "może jest w tym ziarnko prawdy", "tylko nikomu tego nie powtarzaj" i tym podobne, bezsensowne, wyrwane z kontekstu frazy.

"W Mass Effect jest od groma NPC, ktorzy robia za osobki od podpierania scian - ja np. po ktorejs wizycie mialem ochote zastrzelic tego Salarianina, co bez ruchu stoi pod znakiem wskazujacym na C-Sec, w dodatku w srednio wygodnej pozycji jak na istote posiadajaca stawy..."

To jest po prostu jeden z NPCów, którego mógłbyś zapytać o drogę do Ambasad, gdyby ta gra była Gothiciem. Poza tym, wolałbyś oglądać pustą Cytadelę, w której jest tylko kilka osób, z którymi można pogadać?

"A interakcje NPCow ze soba tez sa wspaniale - uruchamiane skryptami gdy sie do nich zblizy, a potem o ile nie ma czegos wiecej do powiedzenia to sie od niej jedno moze dwa zdania uslyszy. Genialne (polecam tutaj lokacje z pania Consort - wykonuje sie tam questa i juz nie ma sie po co dalej wchodzic)."

A CZYM mają być uruchamiane? Muszą być uruchamiane skryptami, kiedy do nich podchodzimy! Przecież w Gothicu jest IDENTYCZNIE. Kiedy obok kogoś przechodzimy usłyszymy "tak słyszałem", "nie wiem co z tego będzie". W ME jest przynajmniej tak, że jak ktoś coś mówi, to można posłuchać całej rozmowy.

"W Gothicu przynajmniej owe rozmowy byly zrobione tak, ze symulowaly zycie miasta - odpalane w miare losowo (co owszem powodowalo, ze sie kwestie powtarzaly, ale na litosc - Khorinis przynajmniej sprawialo wrazenie zywego, a nie domku lalek)."

Czym się niby różni Khorinis od Cytadeli? Tym, że nie ma tam tylu bezsensownych, wkurzających wstawek głosowych, a zastąpione są nieczęstymi, ale sensownymi rozmowami i ciekawie wyglądającymi postaciami?

No i weź Gothica 3 - tam też nie dało się rozmawiać ze statystami.

" "Wystarczy, że pogadasz sobie z jakimiś przypadkowo poznanymi osobami, poznasz ich historię, problemy, politykę"

ke? jakie pogadasz? nacisniesz "uzyj" i odsluchasz srednio dwoch wstawek glosowych na zmiane, podejdziesz do nastepnej - slyszysz te same... wooow... genialna rozmowa. NPC w grze z grubsza dziela sie na trzy rodzaje: ci ktorzy daja questy, Ci ktorzy milcza, ci do ktorych sie strzela."

Że co? Chociażby volusowie i elkorianie w Ambasadzie są NPCami, z którymi można pogadać na ciekawe tematy. Tak, pogadać. Tak, z tym małym kółeczkiem dialogowym.

Autor postu chyba naprawdę opiera się na wersji konsolowej, maksymalnie uproszczonej i nudnej...

" "Cerberus był tylko kroplą w wielkim oceanie wątków pobocznych. A to, że niektórym nie chce się pływać po całym morzu, nie znaczy że jest ono małe..."

wykonalem niemal wszystkie questy poboczne (zostal mi chyba jeden tylko dostepny dla Renegata) - tak nudnych i zrobionych na odwal sie to chyba nawet w darmowych MMORPG nie ma."

"Zrobionych na odwal"? Jest kilka takich nudnawych, ale nie wszystkie można do nich zaliczyć. Przecież jest tam kilka ciekawych, właściwie to więcej niż kilka.

"Poza tym sorry, ale w zadnej innej grze nie bedacej kiepska budzetowka nie wepchnieto mi qestow z generatora."

Generatora? Chyba nie wiesz, jak wyglądają questy z generatora. Zaraz Ci pokażę...:

"Bo tym de facto te watki poboczne sa - slucha sie gadki NPC (zwykle jeszcze przez radio, zeby ich szukac nie trzeba bylo),"

Quest z generatora wyglądałby tak: Dostajesz wiadomośc na jakiś pager, wiadomość tekstową. (Gdyby zadanie było generowane losowo nie było by dubbingowane) Treść wiadomości to "Zabij gościa XXX na planecie YYY". Wykonujesz questa. Dostajesz drugą wiadomośc. Różni się tylko tymi "XXX" i "YYY". A przecież w Mass Effect tak nie jest. Tam musisz polecieć do określonego systemu, żeby dostać zadanie, albo pogadać z kimś w Cytadeli.

("Żeby nie trzeba było szukać" - Jak to? Przecież jest mnóstwo zadań, zlecanych na Cytadeli, nie przez radio. Chociażby zadanie z zabiciem siostry-łowczyni niewolników od Nassany.)

"leci na planete (planety de facto roznia sie miedzy soba tylko teksturami pokrywajacymi gory)"

No i miejscami niezwiązanymi z questem, których nie chciało Ci się zapewne odwiedzać. No i planety też nie były generowane losowo. Przecież zawartość (czyli te gruzy i anomalie) zawsze były takie same, w tych samych miejscach, nie były losowo generowane. No i nie narzekaj na zróżnicowanie planet. Każda miała swój własny opis geograficzny, oraz opis ogólnej atmosfery i szczegółów. I każda się różniła. Nie było dwóch takich samych opisów. No i różniły się stolniem zagrożenia, który nie pozwalał na pozostawanie poza Mako zbyt długo. Na jednej planecie go nie było, a na drugiej było na 3. poziomie...

"i wchodzi do jednej z trzech lokacji: baza, kopalnia, statek (w tym wypadku odpada meczenie sie z Mako na statku)."

No tak. Do jednej z trzech. Zawsze tych samych, nie losowych.

No i nie wiem, co to za męczenie się z Mako. Mi się jazda podobała, w koncu musi być trochę trudniej podczas przepraw przez góry. Chyba że znów mówimy o wersji konsolowej...

"Zeby bylo zabawniej to lokacje te skladaja sie kazdorazowo z jednego Olbrzymiego pomieszczenia + 2 do 4 mniejszych, ale zeby zbyt szybko sobie nie radzic z nimi to tworcy porobili labirynty z paczuszek, ktorych dla odmiany nie zaznaczyli na mapce."

Tak, to było pójście na łatwiznę. Po prostu zrobienie kilku projektów poziomów i powtórzenie ich kilka razy. Ale treść zadania była zawsze inna.

"a ilosc nie jest rowna jakosci, zreszta z owa iloscia tez jest kiepsko..."

Kiepska ilość? Przecież zadań pobocznych dostatek...

"sorry, ale Mass Effect z trudem przechodzi jako prymitywny FPS z elementami rozwoju postaci i ciagnie go wylacznie ow filmowy klimat. Martwi mnie tylko, ze za ow film zaplacilem 130 zl..."

Bo to nie miał być RASOWY RPG. To miała być taka mieszanka.

(Przy okazji, ja zapłaciłem 200zł za kolekcjonerkę... :) )

"A tak poza tym -> IMO jezeli zachodni tworcy dalej maja zamiar wyczyniac takie zabawy jak w przypadku Mass Effect to proponuje sie zaczac przyzwyczajac do mangi i w dogodnej chwili przerzucic na rynek japonski."

Dalej? Przecież ostatnio nie było tylu eksperymentów z zachodu... To odosobniony przypadek. Według mnie udany.

P.S. - Zamieściłem zbyt wiele cytatów i forum nie chciało puścić tego posta, więc pozwoliłem sobie zamienić większość "quote", na swoisty cudzysłów. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sorry, ale Mass Effect z trudem przechodzi jako prymitywny FPS z elementami rozwoju postaci i ciagnie go wylacznie ow filmowy klimat. Martwi mnie tylko, ze za ow film zaplacilem 130 zl...

Bo to nie miał być RASOWY RPG. To miała być taka mieszanka.

(Przy okazji, ja zapłaciłem 200zł za kolekcjonerkę... :) )

Ja też;]

Mass Effect jest grą bardzo dobrą, a chociaż ma trochę wad(windy, powtarzalność zadań pobocznych), to jednak inne rzeczy je rekompensują.

Co do fabuły: owszem, Żniwiarze to tacy Nekroni na sterydach, ale zwrot akcji z tym, że

Żniwiarze zostawiają sobie furtkę w postaci Cytadeli, dzięki której mogą natychmiast przenieść się w samo serce Rady lub po prostu centrum cywilizacji, jaka obecnie rządzi galaktyką

był dla mnie sporym zaskoczeniem i do mnie przemówił. ME przeszedłem ponad miesiąc temu i co prawda nie zacząłem grać drugi raz z rzędu, bo trochę mnie to nudziło, ale miałem tak z każdym RPGiem Bioware. Teraz znowu zabrałem się za ME i nie żałuję ani chwili poświęconej na tę grę.

BTW: Jeśli chodzi o akcję z tym patchem i dodatkiem, to jest to ostre przegięcie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do stania na środku i naparzania bez przejmowania się osłonami: tak to jest jak się gra żołnierzem i dorwie się do porządnego ciężkiego pancerza :) Przeszedłem tak 1 raz grę, a potem spróbowałem biotykiem - tylko pancerz lekki. Jakie były moje początki? Z przyzwyczajenia specjalnie nie przejmowałem się osłonami :) Po kilku quick loadach zmieniłem taktykę ;)

Co do losowego generowania lokacji/questów - kolega Eternith chyba źle zrozumiał. Nie chodzi o to, że qesty były generowane w generatorze ( :P ) tylko o to, że poziom ich skomplikowania nasuwa takie skojarzenia. Poza kilkoma wyjątkami, ich jakość mocno odbiega od wątku głównego. No i ciągle identycznie wyglądające bazy/statki kosmiczne/laboratoria -_- Ktoś tu się nie przyłożył...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Papcio Paguł wrócił do domciu z dżamprezki na dwudziestopięciolecie ciotki ("A wykwintne przyprawy zdobyły nasze języki, browar zaćmił oczy, a muzyka porwała nogi...") i teraz szykuje się do ofensywy letniej przeciwko zwolennikom amerykańskich imperialistów! Czy coś w ten deseń.

1. Odpowiedź na komentarz użytkownika Eternith na mój post:

Bo gra jest o walce ze złem, nie o chodzeniu po miastach.
Argument absolutnie bezsensowny, rzekłbym- napisany z braku niczego lepszego, niezawierający żadnej logicznej riposty na moje zarzuty, w dodatku nieznajdujący uzasadnienia w historii elektronicznej rozrywki, w której niejednokrotnie pokazywano, że jak się chce, to można wszystko.

Idąc na Twoim tropem mogę sobie (ot, tak, z powietrza) stwierdzić, że jak gra jest FPSem, to nie musi mieć więcej niż 4 rodzaje broni. Bo to nie jest gra o uzbrojeniu. To jest strzelanina. A przygodówki muszą składać się z samych elementów zręcznościowych, bo wtedy szybko je można przejść i przeżyć tą zawartą w nazwie gatunku przygodę. Bo to nie jest gra o rozwiązywaniu zagadek- od tego są testy mensy. To jest przygodówka, o!

Żadna gra nie ma prawa mieć małych lokacji, jeżeli jest to jeden z czynników "obowiązkowych" dla tytułów sygnujących się danym rodzajem gry (np. RPG), budujący klimat, pozwalający wczuć się w prowadzoną postać oraz zapewniający o jakości tytułu oraz szacunku twórców dla gracza. Tak więc, łaskawy Panie. Racz waść znaleźć jakoweś uzasadnienie tezy, która brzmi co najmniej cudacznie. Bo ona sama się nie wybroni.

Ech... Jak ja nienawidzę kiedy ktoś narzeka na windy.

Najpierw zaczniemy od strony wizualnej, potem technicznej:

W windach jest radio, a mi było całkiem miło słuchać, czego dokonałem. No i są tam też rozmowy naszych towarzyszy, a oni też są ważni.

Teraz strona techniczna:

A wolałbyś czekać kilkanaście minut na wczytanie się lokacji i gapienie się w ekran "loading"? Dzięki windom udało się wczytać ogromne fragmenty obszarów bez wybijania gracza z rytmu gry. Jak dla mnie to rozwiązanie epokowe, bo nie nudzimy się przy tym tak, jak przy oglądaniu mozlonie wydłużającego się paska.

Słucham!? Mam komputer pozwalający wczytać te lokacje w kilka, nie KILKANAŚCIE sekund. Ewidentne niedbalstwo, jakie dokładnie rozpisuje Maverick undead. I z jakim racji mam CZEKAĆ? Gra ma tak śmiesznie małe miejscówki, że już windy wydają się nieporozumieniem, a doczytywanie lokacji w trakcie gry to już po prostu kpina. Kwestia optymalizacji silnika. Ale tak to jest, jak "coś, co chce się dopracować, bardziej chce się sprzedać". Co do rozmów: to są rozmowy!? To, że Wrex powie jedno zdanie, Garrus mu odpowie i tyle- to jest rozmowa? No to ja w Falloucie każdy NPC pisał chyba powieści skierowane do głównego bohatera. I nie mów mi, że tam to była brzydka grafika. Oni nie mieli możliwości (Gadające Głowy to smaczek, było ich tylko kilka) na mimikę etc. Bo taki argument jest śmieszny i w ogóle nie uzasadnia postępowania twórców. Ale oni mówią! Wszyscy mówią! Guzik tam- z miłą chęcią wywaliłbym wszystkie kwestie mówione, jeżeli w zamian za to mógłbym poczuć choć odrobinkę, że ten świat a postacie mają więcej do powiedzenia niż "idź tam i znajdź to, ew. (czyli w 100% zadań pobocznych) rozwal wszystkich". Zrobili to na "odwal się". I tyle.

Wydaje mi się, że szukasz tych wad na siłę.

Ja się na przykład za pierwszym razem w cytadeli zgubiłem i na wielkość nie narzekam, bo jak dla mnie była ona w sam raz. Jeśli ktoś ma większe wymagania, to nie jest to już wadą gry...

W takim razie nie wkraczaj do nieskończonych przestrzeni Morrowinda i Obliviona, gier, w których nie tylko mogłeś iść wszędzie, ale także takich, w których ładowanie jest sporadyczne i trwa ok. 2 sekund. To jest wada gry. Mamy ściśle określone ścieżki. Ale czy tylko ja mam wrażenia, że cała Cytadela mogłaby być dwa razy mniejsza, a i tak zostałoby dużo miejsca? Cała ten "najbardziej zaawansowany port kosmiczny w galaktyce" jest sztucznie powiększany przez tzw. "smaczki". Jasne, po moście mogę przejść i popatrzeć się na wodę. Ale w takim Gothicu jak szedłem po moście to nie dlatego, że gra musiała się doładować a twórcy wpadli na pomysł, że rajd po nim da grze więcej czasu na doładowanie się. Tam wszystko miało sens. No i, jak w Morrowindzie, w cale nie musiałem chodzić po moście. Ukryte lokacje, sekrety, przedmioty będące naszą nagrodą za trudy podróży. Tam jak lokacja była wielka to miała powód. Cytadela jest "wielka", bo trzeba jakoś doładować te pliki bez "Wczytywanie" co dwa metry. I właśnie dlatego miejscówki na C. są po przeciwnych krańcach mapy. A po środku jest duuuuuże nic.

A Gothic, Neverwinter Nights i kilka innych gier RPG? Tam też jest mnóstwo NPCów "obywateli", czy "farmerów" i "wieśniaków". Przecież niemożliwe jest by KAŻDY dawał zadania. Było tam kilka osób z questami i kilka statystów, tak jak powinno to wyglądać.
Tak. Różnica polega na tym, że tam każdy miał jakieś zadanie- a to był farmerem, a to miał sklep, a to był tragarzem. W ME na C. jest jak w Internecie- każdy jest każdym, nie zdradzając żadnej przynależności do danej grupy społecznej. No tak, ale oni są ambasadorami! Jasne. Wszyscy są ambasadorami. I wszyscy ubierają te same ciuchy. Taka moda w galaktyce.

Cerberus był tylko kroplą w wielkim oceanie wątków pobocznych. A to, że niektórym nie chce się pływać po całym morzu, nie znaczy że jest ono małe...

(Przy okazji... Trzy? Jak to trzy? Przecież były 4... Czwarta to ich baza, chyba że nie chciało Ci się jej odkrywać...)

Co do ostatniego zdania: brakuje Ci umiejętności wykrycia przenośni. Co do pierwszego i następnego zdania: wykonałem wszystkie zadania. I ta "kropla" równie dobrze może robić za cały ocean. "Jedź, zabij..."

Właśnie. Inne interesujące, jak to nazwałeś, pierdoły. Bo nudne bynajmniej nie są. Chyba że ktoś wymaga czegoś więcej, wtedy musi spróbować czegoś innego, ale ja byłem usatysfakcjonowany ilością side questów i małych historyjek.
Dla waści nie jest nudny schemat "jedź i zabij". Dla mnie jest to porażka na całej linii. Ale o gustach się nie dyskutuje.

2. Odpowiedź na komentarz użytkownika Eternith na post użytkonika Maverick undead:

Chodzi mi o wybory w stylu oddania danych przedstawicielowi Handlarza Cieni lub oddania ich Przymierzu, pomoc osobie próbującej wykraść dane z komputera pewnego biznesmena, albo zakablowanie tej osoby rzeczonemu biznesmenowi (albo nawet zignorowanie sprawy) itp. Ogólnie wybory moralne w questach pobocznych... No i też czasem w questach głównych.
Subtelna różnica polega na tym, że o ile Twoje wybory w takim NWN2 wpływają w sposób dynamiczny na Twoje relacje z drużyną, a "decydujące decyzje" (jak np. oszczędzenie herszta bandytów czy też jego zabicie, rozmowa z jaszczuroludźmi w sprawie współpracy) owocują w przyszłości komentarzem i na to, jak jesteś postrzegany przez innych. W ME możesz zachować dla siebie pliki dla HC. I co? I nic prócz punktów renegata i kasy. Później o tym zapominasz i w ogóle nie wracasz pamięcią do zdarzenia. Bo W OGÓLE nie wpływa na grę.

Lol, kolega chyba grał w wesję konsolową.
Po raz kolejny z braku dobrej odpowiedzi salwujesz się wymyślonym argumentem. Grałem w ME na konsoli u przyjaciela. Największa różnica to interfejs i sterowanie postaciami. I powiem Ci, że w obydwu wersjach (konsola i PC) szarżowałem identycznie jak Maverick undead. A towarzysze "służyli mi" tym, że wpadali na linię ognia i zazwyczaj zostawiałem ich na początku lokacji, by nie plątali się pod nogami.

Mam na myśli MIASTA, nie pomieszczenia z zadań pobocznych, które są małe, żeby było widać, że to zadanie poboczne, krótkie.
Takiego cudaka nie widziałem. Zadania poboczne, jak "walka ze złem" sprawia, że w grze można olać niektóre jej elementy? Stareńki Fallout- Black Isle to chyba idioci jakowiś, bo zadania poboczne były wielowątkowe i miały kilka rozwiązań. I jakoś nikt nie był tak naiwny ( i głupi, bo gra poniosłaby porażkę), by kierować się &qu

769

ot;aaa tam, damy jakieś tam zadanka na odczepkę".

Jak już mówiłem, porównaj sobie grafikę tych dwóch gier. Chyba nie zniósł być większej ilości aktywnego doczytywania obszarów, prawda? Baldur's Gate był o wiele prostszy graficznie, można było w niego napakować mnóstwo lokacji.
Pierwsza wersja odpowiedzi: kupisz podziurawione wiadro z pozłacanym uchwytem, czy szare, metalowe, ale solidne i takie, które nie uroni kropli wody?

Druga wersja odpowiedzi: powiedziałem niedawno w temacie o Falloucie, że żeby gra się kiedyś sprzedała musiała być po prostu dobra. Teraz musi mieć ładną grafikę. I to się sprawdza.

Nie wiem jak doliczyłeś się tych 15 sekund ładowania. Tam jest ich najwyżej kilka.
Musisz mieć niewiarygodnie potężny sprzęt, bo na E8400, 8800 GTS 512, 3,25 RAMu i XP SP3 jechałem windą ok. 20 sekund. Paranoja, prawda?

Poza tym, w Gothic 3 jest tak, że tam gdzie Cię nie ma, tam nie ma nic.
Serdecznie się teraz uśmiałem. ME przerzuca wszystkie pliki do RAMu, a dłużyzny windowe i wczytywania "w trakcie" to po to, by konsolowcy się nie poczuli gorsi?

Ale co to zmienia? Że dziesiąty z rzędu obywatel powie Ci którędy dojść do knajpy w dzielnicy portowej? Przecież to bez sensu.
Ta, najlepiej zostawić tylko "kłeściaków", takim czymś jak budowaniem fabuły i imitacją życia w grze nie warto się przejmować. Wyobraź to sobie "w reallu": jesteś nowy w mieście, chodzisz bez celu i nie możesz spytać o drogę, bo w tej dzielnicy tylko barman może Ci powiedzieć, że hotel jest za rogiem. Fajnie, nie?

Poza tym, wolałbyś oglądać pustą Cytadelę, w której jest tylko kilka osób, z którymi można pogadać?
Przez cały czas miałem wrażenie, że to Ty nie miałbyś nic przeciwko temu. M

b5c

averick undead chciał powiedzieć bowiem, że chciałby zamiast "podpieraczy ścian" NPC, którzy potrafią mówić.

No i miejscami niezwiązanymi z questem, których nie chciało Ci się zapewne odwiedzać. No i planety też nie były generowane losowo. Przecież zawartość (czyli te gruzy i anomalie) zawsze były takie same, w tych samych miejscach, nie były losowo generowane. No i nie narzekaj na zróżnicowanie planet. Każda miała swój własny opis geograficzny, oraz opis ogólnej atmosfery i szczegółów. I każda się różniła. Nie było dwóch takich samych opisów. No i różniły się stolniem zagrożenia, który nie pozwalał na pozostawanie poza Mako zbyt długo. Na jednej planecie go nie było, a na drugiej było na 3. poziomie...
1. W całym Trawersie jest identyczna architektura. Profesor na wydziale Budownictwa i Architektury na Politechnice Szczecińskiej właśnie dostał zawału.

2. Zadania poboczne sprowadzają się do jednego schematu.

3. Gruzy były prawie takie same. Mamy jeden model piramidy, jeden model gruzów turiańskich i chyba trzy modele strąconych salelit.

4. Co ma zróżnicowanie do opisu, skoro ten W OGÓLE nie ma zastosowania w praktyce? To, że na "lodowej planecie" wszystko jest biało-czarne to żart. Zmień kolor tekstur na czerwony i masz "wulkaniczny świat z atmosferą pełną zabójczej siarki". Szczegóły? Jakie szczegóły? o_O

5. Ta, jakby w Morrowindzie wszystkie pancerze były identyczne i różniły się kolorem karwaszów, ale miałaby inne opisy to wcale nie byłaby bezczelne olewactwo i kpina? No, chociaż jest tak w ME i jakoś wszyscy to chwalą...

6. Huh, dla pewności zrobiłem wszystkich układów słonecznych z wyszczególnieniem na planety na kartkach formatu A4. Wszystkie układy przewalałem po każdej misji z wątku głównego. I wiesz co? Planeta z zagrożeniem od tej bez różni się tylko opisem. I chyba jakąś dziwną wersję mam, bo nie trafiłem na 3. poziom zagrożenia.

Ale treść zadania była zawsze inna.
Różnica między nimi jest taka sama jak między "zabij złych ludzi" od "skop tyłki kilku bydlakom".

Przecież ostatnio nie było tylu eksperymentów z zachodu..
Boże, błogosław Zachód.

edit: skąd te literki na początku posta się wzięły? Nie idzie ich usunąć.

edit2: literki zaczynają wchodzić w znaczniki i rozwalają post. ocb?

Edytowano przez Paguł
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech... Naprawdę nie mam siły Wam odpisywać. Nie piszcie teraz, że zabrakło mi argumentów, ale po prostu moglibyśmy kłócić się w nieskończoność i żaden by nie odpuścił. ;)

Nie zaśmiecajmy już tego tematu, tylko uznajmy, że Mass Effect niektórym się podoba, a niektórym nie. Jak każda gra.

Mam tylko kilka ripost...:

Żadna gra nie ma prawa mieć małych lokacji, jeżeli jest to jeden z czynników "obowiązkowych" dla tytułów sygnujących się danym rodzajem gry (np. RPG), budujący klimat, pozwalający wczuć się w prowadzoną postać oraz zapewniający o jakości tytułu oraz szacunku twórców dla gracza. Tak więc, łaskawy Panie. Racz waść znaleźć jakoweś uzasadnienie tezy, która brzmi co najmniej cudacznie. Bo ona sama się nie wybroni.

Cytadela nie jest klimatyczna?

I nie mów mi, że tam to była brzydka grafika. Oni nie mieli możliwości (Gadające Głowy to smaczek, było ich tylko kilka) na mimikę etc. Bo taki argument jest śmieszny i w ogóle nie uzasadnia postępowania twórców. Ale oni mówią! Wszyscy mówią! Guzik tam- z miłą chęcią wywaliłbym wszystkie kwestie mówione, jeżeli w zamian za to mógłbym poczuć choć odrobinkę, że ten świat a postacie mają więcej do powiedzenia niż "idź tam i znajdź to, ew. (czyli w 100% zadań pobocznych) rozwal wszystkich". Zrobili to na "odwal się". I tyle.

1. Postacie mają dużo do powiedzenia. Można z nimi gadać np. o polityce, albo o przeszłości z załogą... O ich rasach, itd.

2. Nie będę mówił, że grafika w Falloucie jest brzydka, bo grafikę mam szczerze gdzieś. Jak dla mnie każda gra RPG mogła by wyglądać jak Fallout, czy NWN (pierwsza część, oczywiście). To masy pragną od gry tylko tego, żeby była ładna, a jak nie jest, to od razu jest dla nich [beeep].

I właśnie dlatego miejscówki na C. są po przeciwnych krańcach mapy. A po środku jest duuuuuże nic.

Nie. Lokacje na Cytadeli są po przeciwnych krańcach mapy, żeby wszystko ładnie wyglądało a PRZY OKAZJI lepiej się wczytywało.

I ta "kropla" równie dobrze może robić za cały ocean. "Jedź, zabij..."

Ale zawsze jedziesz gdzie indziej i z innych powodów. No i możesz wszystko rozstrzygnąć na różne sposoby, tak jak powinno to mieć miejsce w grach RPG. I nie mów, że ME nie jest RPG, bo w FPSach nie ma kilku rozwiązań jednego problemu. Owszem, jest wiele lepszych gier i z tym się zgadzam, ale to, że Mass Effect im nie dorównuje nie znaczy, że jest grą złą. Jest dobrym, miejscami bardzo dobrym tytułem.

Stareńki Fallout- Black Isle to chyba idioci jakowiś, bo zadania poboczne były wielowątkowe i miały kilka rozwiązań.

Ale Fallout był RASOWYM RPG, nie mieszanką jak ME. Tam zadania muszą krótkie... Chociaż też nie mam pojęcia dlaczego.

powiedziałem niedawno w temacie o Falloucie, że żeby gra się kiedyś sprzedała musiała być po prostu dobra. Teraz musi mieć ładną grafikę. I to się sprawdza.

Jak już mówiłem, grafika nie ma dla mnie znaczenia. Ale skoro w ME jest złożona, to i wczytywać się musi długo.

Musisz mieć niewiarygodnie potężny sprzęt, bo na E8400, 8800 GTS 512, 3,25 RAMu i XP SP3 jechałem windą ok. 20 sekund. Paranoja, prawda?

Miałem na myśli kilka sekund widoku napisu "wczytywanie", nie całej jazdy.

(BTW, mam podobny sprzęt.)

Co ma zróżnicowanie do opisu, skoro ten W OGÓLE nie ma zastosowania w praktyce? To, że na "lodowej planecie" wszystko jest biało-czarne to żart. Zmień kolor tekstur na czerwony i masz "wulkaniczny świat z atmosferą pełną zabójczej siarki". Szczegóły? Jakie szczegóły? o_O

"Pełną zabójczej siarki". Właśnie. Różnią się tym, że na jednej możesz przebywać dłużej, a na innej musisz siedzieć w Mako.

Na Mavericka nie mam siły... Może kiedy indziej.

P.S. - CZĘŚĆ wypowiedzi Paguła, na które nie odpowiadałem są takimi, z którymi się niejako zgadzam...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zaśmiecajmy już tego tematu, tylko uznajmy, że Mass Effect niektórym się podoba, a niektórym nie. Jak każda gra
To już wie każdy. Waści się podoba, Maverick undead zawiódł się i wytyka grze liczne wady, natomiast ja uważam wydanie tej gry jako skandaliczny test z pytaniem: "Czy gracze złapią się na realia i rozwiązania? Trzeba to sprawdzić, ale nie będziemy szlifować gry i wypuścimy wersję Beta, przecież to tylko mały sprawdzian, identycznie jak Vista. A niemożliwe do ukrycia zaniedbania jakośtam wyjaśnimy fabułą"- m. in. skandaliczne niedopatrzenie twarzy G. oraz problemy na dwu rdzeniach AMD. Teraz prowadzimy dyskusję na temat jej wad i zalet. By być ścisłym, na chwilę obecną Maverick i przedstawiamy kontrargumenty na Twoje tezy.

Cytadela nie jest klimatyczna?
Absolutnie nie. W ogóle się nie postarano w tej kwestii: ot, stereotypowy wygląd Jakiejś Super Placówki Potężnych Ras, czyli metal i posadzone drzewka, coby bardziej po amerykańskiemu było. Jak już mówiłem, śmiesznie małe mapy oraz pełno (kłania się Wieża Cytadeli) zamkniętych drzwi. No i doki... Totalnie zmarnowany potencjał, jaki dała nazwa BioWare i kampania reklamowa.

Postacie mają dużo do powiedzenia. Można z nimi gadać np. o polityce, albo o przeszłości z załogą... O ich rasach, itd.
Kłamstwo. Piszesz, że mają dużo do powiedzenia, bo możesz się ich zapytać o kilka spraw. I tyle w kwestii "dużo". Człowiek nieznający gry pomyśli jednak, że one po prostu dużo mówią. Tak naprawdę z ich ust wydobywają się po dwa- trzy zdania na dany temat, co jest tylko pretekstem do pojawienia się wpisu do Leksykonu, w którym notabene pojawiają się informacje, jakich w inny sposób nie da się zdobyć (żaden NPC ich Ci nie powie).

Nie. Lokacje na Cytadeli są po przeciwnych krańcach mapy, żeby wszystko ładnie wyglądało a PRZY OKAZJI lepiej się wczytywało.
Gdybym zaczynał grę po raz pierwszy mógłbym dać w to wiarę. Problem polega na tym, że odkryłem w niej zbyt wiele niedomówień i "sry ale nie chciało nam się tego dopracować", bym się skusił na Twoją teorię.

Ale zawsze jedziesz gdzie indziej i z innych powodów.
Znajdź mi jeden kłest poza Cytadelą (bo tu pojawiają się takie całe 3), gdzie nie trzeba czegoś/kogoś rozwalić, by wykonać zadanie. "Jedź, zabij...".

Ale Fallout był RASOWYM RPG, nie mieszanką jak ME. Tam zadania muszą krótkie... Chociaż też nie mam pojęcia dlaczego.
Rozłóżmy to na czynniki pierwsze. W F są elementy RPG i jest to RPG. W ME wg. twórców również są elementy RPG i jest to RPG. Teraz walka: w F walka to taktyka, umiejętność wykorzystania broni, osłon, umiejętności swoich i towarzyszy. W ME walka to taktyka, umiejętność wykorzystywania broni, osłon, umiejętności swoich i towarzyszy- tyle, że w 3D. BW nazywa ME grą RPG- i mają podstawy, przecież jest tyle tego wszystkiego! I to nie jest "rasowy" RPG? W czym on różni się od Fallouta? Pomijamy rozwiązania techniczne typu "tu są tury!" oraz grafikę. Bo na dobrą sprawę obie gry mają to samo. Czemu więc F jest "rasowym" RPG, a ME nie?

I druga sprawa: nie masz pojęcia dlaczego zadania muszą być krótkie, a mimo to obstajesz, że jednak muszą. Nie prawda. Tak mówią spece od reklamy: że o akcję chodzi w tym RPG. A co za RPG, w którym liczy się tylko akcja? Żadne. Absolutnie ŻADNE. I jestem w stanie udowodnić, że to prawda. Teraz zaczyna się nauka, ale niech na ferie lub jakiś długi weekend przypomni mi ktoś o tej obietnicy! Wracając- BW się nie chciało, poszli na łatwiznę. I tyle. Nie dam sobie wmówić, że krótkie zadania w grze nazywanej przed twórcę "RPG z elementami taktyki" wynikają z natury gry.

Ale skoro w ME jest złożona, to i wczytywać się musi długo.
Podziel sobie jakość grafiki w Oblivionie w dniu premiery przez moc ówczesnych kart graficznych i zestaw to z grafiką w ME podzieloną przez moc ówczesnych komputerów. Oczywiście, to tylko przenośnia- ale widać, jak żałosny jest pod tym względem ME.

Miałem na myśli kilka sekund widoku napisu "wczytywanie", nie całej jazdy.
Więc nie rozumiem, po co jadę 20 sekund, jeżeli tak naprawdę wystarczyłoby wsiąść do windy, odpalić "wczytywanie" i 2 sekundy zapuścić kolejną lokację.

Różnią się tym, że na jednej możesz przebywać dłużej, a na innej musisz siedzieć w Mako.
Czyli niczym, bo i tak wychodzisz tylko dwa metry od tzw. "anomalii" i budynków, do których możesz wejść. Poza tym: często pojawiają się informacje o szkodliwej atmosferze. I co? I jakoś zagrożenie gdzieś wcięło.

PS. Anomalia na poziomie 2. złapała mnie tylko raz, gdy czekałem na wypełnienie paska by zaobserwować efekty (w stylu zmniejszona celność etc.). A tu guzik. Siedzisz przez 30 sekund w atmosferze pełnej glonów powodujących nagłą śmierć istot organicznych z innych planet, wsiadasz do Mako, wysiadasz i znowu może sobie siedzieć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kłamstwo. Piszesz, że mają dużo do powiedzenia, bo możesz się ich zapytać o kilka spraw. I tyle w kwestii "dużo". Człowiek nieznający gry pomyśli jednak, że one po prostu dużo mówią. Tak naprawdę z ich ust wydobywają się po dwa- trzy zdania na dany temat, co jest tylko pretekstem do pojawienia się wpisu do Leksykonu, w którym notabene pojawiają się informacje, jakich w inny sposób nie da się zdobyć (żaden NPC ich Ci nie powie).

Moje rozmowy z Tali i Liarą o ich kulturze i sposobach życia były długie i ciekawe. Krótkie rozmowy były tylko na Cytadeli.

Znajdź mi jeden kłest poza Cytadelą (bo tu pojawiają się takie całe 3), gdzie nie trzeba czegoś/kogoś rozwalić, by wykonać zadanie. "Jedź, zabij...".

Ech... Nie o to mi chodzi.

Jedź, zabij... Ale zawsze musisz jechać gdzie indziej, zabić kogoś innego i z innych powodów. Gdyby były zadania w stylu "Jedź na tamtą planetę i zabij tego gościa. Po co? Bo ja tak chcę.". No i BTW, nie każdy quest jest o zabijaniu. Jakaś tam sekta biotyków - można przejść zadanie tylko rozmową, albo tylko walką. Albo wejść do bunkra podstępem, a potem wszystkich zabić. I? Nie musisz zabijać i masz różne rozwiązania jednego zadania. Czego więcej trzeba? (Tak, wiem, że w innych grach jest to lepiej rozwiązane. Ale cieszmy się przynajmniej takimi zadaniami.) Albo biotycy L2 porwali urzędnika, bo nie chce im wydać rent. Też nikogo nie musisz zabijać - musisz uwolnić urzędnika. Jak to zrobisz, to już Twoja sprawa.

Rozłóżmy to na czynniki pierwsze. W F są elementy RPG i jest to RPG. W ME wg. twórców również są elementy RPG i jest to RPG. Teraz walka: w F walka to taktyka, umiejętność wykorzystania broni, osłon, umiejętności swoich i towarzyszy. W ME walka to taktyka, umiejętność wykorzystywania broni, osłon, umiejętności swoich i towarzyszy- tyle, że w 3D. BW nazywa ME grą RPG- i mają podstawy, przecież jest tyle tego wszystkiego! I to nie jest "rasowy" RPG? W czym on różni się od Fallouta? Pomijamy rozwiązania techniczne typu "tu są tury!" oraz grafikę. Bo na dobrą sprawę obie gry mają to samo. Czemu więc F jest "rasowym" RPG, a ME nie?

I druga sprawa: nie masz pojęcia dlaczego zadania muszą być krótkie, a mimo to obstajesz, że jednak muszą. Nie prawda. Tak mówią spece od reklamy: że o akcję chodzi w tym RPG. A co za RPG, w którym liczy się tylko akcja? Żadne. Absolutnie ŻADNE. I jestem w stanie udowodnić, że to prawda. Teraz zaczyna się nauka, ale niech na ferie lub jakiś długi weekend przypomni mi ktoś o tej obietnicy! Wracając- BW się nie chciało, poszli na łatwiznę. I tyle. Nie dam sobie wmówić, że krótkie zadania w grze nazywanej przed twórcę "RPG z elementami taktyki" wynikają z natury gry.

Ech... Nie widzisz różnicy między Falloutem a ME. To dwie, różne gry. Mechanizmy walki są rozwiązane zupełnie inaczej, a to, że też masz towarzyszy nie jest żadnym dowodem. W Falloucie nie używasz ich umiejętności w trakcie walki. Przed walką ustalasz taktykę, a oni robią swoje. No i tam nie potrzebne jest zręczne ruszanie myszką. Tam musisz tylko pomyśleć taktycznie o dobrej pozycji do ataku. W ME wystarczy zmyślnie wyskoczyć na wroga, uderzyć i szybko się schować. W Falloucie nie ma takiej możliwości. (co nie oznacza, że jest gorszy. Bo jest lepszy)

Więc nie rozumiem, po co jadę 20 sekund, jeżeli tak naprawdę wystarczyłoby wsiąść do windy, odpalić "wczytywanie" i 2 sekundy zapuścić kolejną lokację.

Dobra... Zgadzam się z Wami. Wczytywanie w Mass Effect jest bezsensowne i frustrujące...

Czyli niczym, bo i tak wychodzisz tylko dwa metry od tzw. "anomalii" i budynków, do których możesz wejść. Poza tym: często pojawiają się informacje o szkodliwej atmosferze. I co? I jakoś zagrożenie gdzieś wcięło.

Ale na przykład na Therum podczas zadania głównego musisz pozostać poza pojazdem na dłużej i jest tam zagrożenie.

A szkodliwa atmosfera a zagrożenie życia to dwie różne rzeczy. Na tych planetach, na których nie ma zagrożenia, a jest szkodliwość wystarcza nasz hełm. Na innych już nie.

I zostawmy to... Proszę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tego wczytywania w trakcie jazdy windą. Gra wczytuję się tylko wtedy gdy pojawi się napis wczytywania. Całe to jeżdżenie windą to pozostałość z konsoli, która wczytywała lokację dużo dłużej. Inna sprawa, że nikt tego w wersji PC nie zmienił/poprawił...

Ogólnie rzecz biorąc masz rację. Ale podczas jazdy windą podawane też są (czasami) przydatne / ciekawe informacje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje rozmowy z Tali i Liarą o ich kulturze i sposobach życia były długie i ciekawe.
Całe kilka rozmów- do tego wszystkie w obrębie potencjalnych towarzyszy gracza- na całą grę. W Falloucie niemalże każdy NPC (pomijam statystów w rodzaju ćpunów) miał własny... charakter- nawet, jeżeli nie dawały nam zadań. Wygląd był powtarzalny, ale zróżnicowanie postaci, z którymi przyszło nam obcować, było niesamowite. I nie zrozumiem, choćby od tego zależało moje życie, czemu nie można było wyciągnąć choćby procenta Fallouta w ME. Bo kiedyś, by gra chciała się sprzedać, musiała mieć nie tylko dopracowaną grafikę...

Nie widzisz różnicy między Falloutem a ME.
No, wysil się, Eternithicie, przecież nie po to pisałem stek bzdur by zrobić z siebie głupka.

Czego więcej trzeba?
Wejścia od tyłu, podszycia się pod biotyka, przekupienia,, dyskretnego dodania do posiłku trucizny, zostawienia w pokoju jaja z raknii, ostrzału kwatery z Normandii, nasłania grupy zabijaków, otworzenia zasłon chroniących przed promieniowaniem, prezentu z chusteczką z zaaplikowanym śmiertelnym wirusem, uszkodzenie/wyłączenia generatora podtrzymującego systemy utrzymania ciśnienia... No, ale po co sobie robić trudności- przecież każdy wie, że dwie do wyboru opcje- "przekonaj" i "zabij"- sprawiają najwięcej radochy.

Ale na przykład na Therum podczas zadania głównego musisz pozostać poza pojazdem na dłużej i jest tam zagrożenie.
Profesor Miodek nie potrafi wyjaśnić zjawiska przeżycia mojej postaci bez włączenia pauzy na "twardzielu" w czasie konsumpcji obiadu.

Ale zawsze musisz jechać gdzie indziej, zabić kogoś innego i z innych powodów.
Tak, raz muszę to zrobić jako ONG, raz jako pomoc dla nieszczęsnego kapitana, raz "eksplorując" tzw. niezbadane światy, raz jako... "Jedź, zabij". Eternithicie, nie potrafię uwierzyć, że potrafisz czerpać satysfakcję z wykonywania kilkadziesiąt razy tych samych zadań tylko dlatego, że różnią się motywem. To takie "idź posadź kwiatki", sadzisz, idziesz po nowe zadanie "idź posadź kwiatki, bo burza zniszczyła", potem po kolejne "idź posadź kwiatki, bo dziki zjadły", potem "idź posadź kwiatki, bo pozwoli mi to zapomnieć o mojej chorej wątrobie...".

I zostawmy to... Proszę.
Nie idę na to.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całe kilka rozmów- do tego wszystkie w obrębie potencjalnych towarzyszy gracza- na całą grę. W Falloucie niemalże każdy NPC (pomijam statystów w rodzaju ćpunów) miał własny... charakter- nawet, jeżeli nie dawały nam zadań. Wygląd był powtarzalny, ale zróżnicowanie postaci, z którymi przyszło nam obcować, było niesamowite. I nie zrozumiem, choćby od tego zależało moje życie, czemu nie można było wyciągnąć choćby procenta Fallouta w ME. Bo kiedyś, by gra chciała się sprzedać, musiała mieć nie tylko dopracowaną grafikę...

Ustaliliśmy - Fallout jest o wiele lepszy od Mass Effect, a Mass Effect nie jest bardzo dobrą grą.

No, wysil się, Eternithicie, przecież nie po to pisałem stek bzdur by zrobić z siebie głupka.

Jak to "wysil się"? Wyjaśniłem wszystko w poprzednim poście.

Wejścia od tyłu, podszycia się pod biotyka, przekupienia,, dyskretnego dodania do posiłku trucizny, zostawienia w pokoju jaja z raknii, ostrzału kwatery z Normandii, nasłania grupy zabijaków, otworzenia zasłon chroniących przed promieniowaniem, prezentu z chusteczką z zaaplikowanym śmiertelnym wirusem, uszkodzenie/wyłączenia generatora podtrzymującego systemy utrzymania ciśnienia... No, ale po co sobie robić trudności- przecież każdy wie, że dwie do wyboru opcje- "przekonaj" i "zabij"- sprawiają najwięcej radochy.

No tak, jest wiele bardziej rozbuowanych gier niż Mass Effect. Zgadzam się. Ale dla mnie plusem i tak pozostanie świat, postacie i fabuła.

Nie idę na to.

Ja idę. :) Nie chce mi się już o tym gadać, bo nigdy nie dojdziemy do porpozumienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótko acz treściwie.

Wyjaśniłem wszystko w poprzednim poście.
Prawda- jednak zrobiłeś przyjmując moje porównanie F i ME całkiem serio. A nie o to mi chodziło.

Nie chce mi się już o tym gadać, bo nigdy nie dojdziemy do porpozumienia.
Nikt tu nie nie próbuje przekonać drugiego do swoich racji: "nie myśl tak", "głupi jesteś" etc. To zwykła dyskusja "Eternith: ME jest bardzo dobrą grą i podoba mi się sposób jej realizacji; Paguł: ME jest grą ograniczoną".
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat w dyskusji na temat fabuły ME zdecydowanie jestem po stronie tych wszystkich, którzy mówią, że jest największą bolączką tej gry. Jest wtórna, nudna, przewidywalna...bez, że tak to powiem, ikry. Jedynie niezłe dialogi ratują ją przed etykietką "telenowela". Czerpie wątki z innych gier- i to nie tylko KOTORu. Motyw ratowania świata jest przedstawiony w sposób przebanalny. Refleksje po przejściu gry są, że tak to określę- żadne.

I nagle widzę, że gracze, którzy zjedli zęby na swoich leciwych PC, mówią, że fabuła jest genialna. I zastanawiam się, czy grali w mało "kosmicznych" tytułów, czy może mają klapki na oczach? Odsyłam do swoich odczuć w tym temacie, gdzie pokazałem inspirację innym znanym tytułem. Jak ktoś poprosi, to napiszę dłóżej o tym, gdzie konkretnie są te zapożyczenia fabularne (choć, przyznaję, o pełnym plagiacie nie ma tu mowy).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie o to mi chodziło.

Więc o co?

Nikt tu nie nie próbuje przekonać drugiego do swoich racji: "nie myśl tak", "głupi jesteś" etc. To zwykła dyskusja "Eternith: ME jest bardzo dobrą grą i podoba mi się sposób jej realizacji; Paguł: ME jest grą ograniczoną".

Ach, no to co innego. :)

Jak ktoś poprosi, to napiszę dłóżej

Nie wysilaj się. :P

Edytowano przez Eternith
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc o co?
Chodziło mi o kalkę. Bo widzisz, te wszystkie elementy zapewniające nieśmiertelność Falloutowi pojawiły się w Mass Effect'cie. Prawda, że zostały dostosowane do nowoczesnej grafiki- przez co, jak to wspomniałeś, w ME musimy mieć refleks, w F zmysł przewidywania. A mimo to, choć wydaje się, że wszystko, co najlepsze, zostało zapisane w genach dziecka BioWare, to jednak jest ono na swój sposób ułomne. Przekazane cechy nie do końca zgadzają się z osobowością gry, nie są w stanie współpracować z nią w bardziej skomplikowany sposób, ponieważ zajęto się dziedziczeniem, a zaniedbano kwestię "wyporności" ME na te wszystkie pomysły. W efekcie niekiedy cieknie, niekiedy coś się nie zmieściło do końca by ustąpić miejsca czemuś innemu i w rezultacie nie zmieściło się do końca. Właśnie dlatego F, jak to ująłeś, jest rasowym RPG, a ME nie jest. Właśnie dlatego, że wszystko tam wynika z natury- w przypadku ME bawiono się w modyfikacje genetyczne.

Jak ktoś poprosi, to napiszę dłóżej o tym, gdzie konkretnie są te zapożyczenia fabularne
Więc proszę. Sam nigdy nie byłem dobry z wykrywaniem zapożyczeń- zwłaszcza ze świata filmowego.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...