Skocz do zawartości

Dishonored


Bethezer

Polecane posty

Nie mój klimat, nie mój styl. Doceniam oryginalność pomysłu i realizacji, ale nie zmienia to faktu że gra mi po prostu się nie podoba. Ale to nic dziwnego, bo porównywano ją do tych gier, których nie lubię za bardzo: Bioshock czy Half-Life 2, tak więc w zasadzie powinienem czuć się ostrzeżony. Cóż, kupiłem, zainstalowałem, zagrałem i z miejsca odinstalowałem. Do tego świata na pewno już nie wrócę.

Hmm, mam wrażenie że tę grę oceniasz aż nazbyt subiektywnie smile_prosty.gif Bo w zasadzie wychodzi na to, że Dishonored nie podoba Ci się tylko dlatego, że, nie lubisz takich gier, no stary... Wiesz, ja np. nie lubię tycoonów czy większości symulatorów i w to nie gram, bo dla mnie każda taka gra to w najlepszym przypadku 3/10. No ale ja wiem, że ich nie lubię i nie jestem w stanie podejść do takowych gier, chociażby średnia ocen wynosiła 95% - dla mnie są niegrywalne i tyle. Trzeba wiedzieć, co się lubi - dla mnie to dziwne, kupować i grać w grę, której stylu nie lubimy i z góry wiemy, że się nam nie spodoba...

Nie wiem czy Dishonored to gra roku (dla mnie nie), ale nie zmienia to faktu, że gra mi się naprawdę podobała. Świetny, całkiem spory świat, niesamowity klimat, dowolność rozgrywki, dość mocno zaawansowany exploring (jak na taką grę), sporo elementów RPG i mimo kilku wad, typu przeciętna grafika czy niedopracowana fabuła, to ta produkcja naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła. Solidne 8/10 smile_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 663
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Jak wspominałem, obawiałem się trochę tego klimatu, ale dałem się skołować entuzjastycznym opiniomi recenzjom.

Wydawało mi się, że skoro gra jest taka super, to może mi się spodobać. Kilka razy podejmowałem takie "ryzyko" (np. zagrałem w Mass Effect, choć na samo słowo RPG robiło mi się niedobrze, i okazało się to jedną z najlepszych decyzji w moim życiu) i opłacało się. Cóż, tutaj był spory zawód.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, mam wrażenie że tę grę oceniasz aż nazbyt subiektywnie smile_prosty.gif

Mimo iż mam całkowicie odmienne zdanie, niż sSolo, to całkowicie rozumiem jego niezadowolenie z gry. W taki sam sposób gardzę wszelkimi wojennymi FPSami w stylo CoD. Dla mnie to dno i metr mułu. Nie potrafię spojrzeć na te tytuły obiektywnym okiem i tyle. Dlatego, jak już wspomniałem, mimo iż nie podzielam zdania forumowicza, którego zacytowałeś, całkowicie rozumiem jego rozczarowanie i niechęć do Dishonored. Tym samym, nie widzę najmniejszego sensu przerzucania się z sSolo argumentami o fajności/niefajności tej gry, bo to zwyczajnie bez sensu.

Bo w zasadzie wychodzi na to, że Dishonored nie podoba Ci się tylko dlatego, że, nie lubisz takich gier, no stary... Wiesz, ja np. nie lubię tycoonów czy większości symulatorów i w to nie gram, bo dla mnie każda taka gra to w najlepszym przypadku 3/10. No ale ja wiem, że ich nie lubię i nie jestem w stanie podejść do takowych gier, chociażby średnia ocen wynosiła 95% - dla mnie są niegrywalne i tyle. Trzeba wiedzieć, co się lubi - dla mnie to dziwne, kupować i grać w grę, której stylu nie lubimy i z góry wiemy, że się nam nie spodoba...

Cóż, pewnie wyjdzie, że bawię się w adwokata, ale proszę, weź przeczytaj post sSolo jeszcze raz, tyle że tym razem choć postaraj się zrozumieć sens jego wypowiedzi. Ok? Bo dla mnie jest całkowicie jasne, dlaczego kupił i grał w Dishonored.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem, nie lubię strategii, ale nigdy nie napiszę, że HoMM 3 to dno i 1/10 bo wiadomo jaka będzie reakcja większości, fajnie mieć własne zdanie, ale trzeba się liczyć, że kogoś takie zdanie może ładnie podku.. rzyć. ;) dlatego uważam, że antyfan danego gatunku powinien kończyć wszelkie opinie na nie podoba mi się, a nie na dokładnych ocenach

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, to trochę nie tak.

To czy się jakiś gatunek gier lubi czy nie, to sprawa drugorzędna. Jak wspominałem, nie znosiłem kiedyś rpg, a w Mass Effect 1-3 się zakochałem. Podobnie miałem z Dead Space, który wyglądał mi na kretyńską gonitwę za maszkarami z kosmosu, a okazał się bodaj najlepszą grą roku w jaką grałem. W przypadku Dishonored liczyłem na podobne zaskoczenie: zanurkowałem głową w dół, ryzykując z gra która miała wiele elementów odpychających mnie, ale publicity miała świetne. Zaryzykowałem licząc że i tym razem moja niechęć do pewnych tematów zostanie przełamana. Nie udało się i trudno. Przynajmniej wiem teraz na pewno czego nie lubię. No, poza fantasy, którego nie znoszę chyba jeszcze bardziej.

Aż do pierwszej gry fantasy, w której się zakocham. smile_prosty.gif

dlatego uważam, że antyfan danego gatunku powinien kończyć wszelkie opinie na nie podoba mi się, a nie na dokładnych ocenach

Chyba nie muszę tłumaczyć jak dziecinne i niepoważne to stwierdzenie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oceniam czy mi się podoba, czy nie. "Zapas wiedzy i punkty odniesienia" nie sprawią, że to co mi się nie podoba nagle zacznie mi się podobać.

Nie muszę byc historykiem sztuki żeby mi się podobało malarstwo impresjonistów, nie muszę być zawodowym krytykiem literackim, żeby mi się podobała twóczość Ibsena. Proste, czego tu nie rozumieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No musisz. Bo nie wiem jak można oceniać coś, gdy nie ma się bagażu doświadczenia w danym gatunku gier, zapasu wiedzy do posiadania punktu odniesienia i porównywania...

No sory, ale to co napisałeś to kompletny idiotyzm. Ja też nie mam bagażu doświadczenia z tym gatunkiem, jedyna skradanka w jaką grałem to Deus Ex, ale Dishonored mi się spodobał. A jemu po prostu nie, więc o co ta cała spina? Rozumiem, że można lubić jakąś produkcję, ale kłócenie się w taki sposób ociera się o fanatyzm...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

Dokładnie. Nie trzeba grać w tytuły z tych na miarę kaszanka zone;), żeby za nimi nie przepadać. Tak samo nie trzeba oglądać daj my na to dzięcięcej pornografii( albo Bitwy pod Wiedniem xD), żeby wiedzieć że cię to brzydzi i gorszy. Po za tym dyskusja na temat tego co się komu nie podoba, a komu podoba istnieje odkąd ludzie zaczęli opuszczać swoje prehistoryczne osady, żeby poznać inne plemiona. Niczego się nikomu nie udowodni w kwestii własnych upodobań jeśli ktoś ma po prostu gust innej konstrukcji. Można co najwyżej sugerować, ale jak ktoś się emocjonalnie angażuje w takie upieranie się przy swoim to tylko zdrowie traci;).

A propos samej gry. Przypadła mi do gustu. Przyjemna, grywalna, szybka, lekka i satysfakcjonująca. Ukończyłem w 9h dobrym charakterem, tzn. miałem dobre zakończenie;). Trochę żałuję, że protagonista słabo zarysowany, ale z drugiej strony przy fabule o tak prostej konstrukcji może byłoby to zbytecznym dodatkiem:). Fajny motyw z tym, żę nie trzeba nikogo zabijać, ja kropnąłem przez całą rozgrywkę tylko

Regenta, Tą wiedźmę babunie

i jednego strażnika. W sumie 3;). Rzadkie w grach akcji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem, nie lubię strategii, ale nigdy nie napiszę, że HoMM 3 to dno i 1/10 bo wiadomo jaka będzie reakcja większości, fajnie mieć własne zdanie, ale trzeba się liczyć, że kogoś takie zdanie może ładnie podku.. rzyć. wink_prosty.gif dlatego uważam, że antyfan danego gatunku powinien kończyć wszelkie opinie na nie podoba mi się, a nie na dokładnych ocenach

Nonsens. Każdy ma prawo wyrazić swoją opinię tak, jak mu się żywnie podoba - a punktowa ocena to tylko jedna z form wyrazu. Jeśli się jakiegoś gatunku nie trawi, to wypada to zaznaczyć przy ocenie (co imć sSolo zrobił). Ja na pewno takiej oceny nie wezmę pod uwagę decydując, czy i ile pieniędzy zainwestować w Dishonored. Ale może wpadnie tu ktoś kto też nie lubi BioShocka i HL2, zastanawiając się, czy przygody Corvo zmienią jego nastawienie - i z wypowiedzi sSolo wysnuje wniosek, że raczej nie, i dla niego ta opinia będzie bardziej wartościowa niż tłumy fanów BS rozpływający się nad Dishonored.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Cóż. Temat został zakopany na x stronie, trochę o grze ucichło. Postanowiłem więc zerknąć na stronę oficjalną, w poszukiwaniu informacji o DLC. W końcu był nawet jakiś zwiastun jednego z nich. Co widzę? Premiera 11 grudnia. No ale przecież mamy już styczeń. Wchodzę czym prędzej na steam'a i co widzę? Ten produkt nie jest dostępny w twoim regionie. Czemu na siłę mi zabijają grę? Znów miałbym powód na spacer do tego świata, zdobyć brakujące osiągnięcia aby znów mieć te 100%, sprawdzić nowe moce... znów czerpać radochę z bardzo fajnego sposobu na zabijanie.

ehhh...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, fajnie, że ktoś odkopał, bo akurat sobie gram. Jestem pod koniec 4 misji i jestem coraz bardziej niezadowolony.

Początkowo, mniej więcej do połowy 2 misji był szczery zachwyt - fantastyczną kreacją świata, ciekawym zawiązaniem fabularnym, gęstym klimatem i urozmaiconym gameplayem. Potem doszły jeszcze interesujące moce i rozbudowane questy poboczne wymagane, by rozwijać Corvo.

I gdy już się trochę rozwinął, wszystko zaczęło się sypać. Gra jest przeraźliwie banalna, trzeba samemu sobie stawiać MNÓSTWO ograniczeń, żeby była w ogóle jakimkolwiek wyzwaniem. Gram skradając się, ale przez tak niski poziom trudności coraz mniej mi się chce, bo co to za satysfakcja. Zacząłem na hardzie, w drugiej misji podniosłem poziom na very hard i nie odczułem żadnej różnicy. Niestety, moce Corvo pozwalają robić strażników w jajo tak bezproblemowo, że graczowi przestaje sprawiać jakąkolwiek satysfakcję.

W połowie drugiej misji był to mój pretendent do GOTY, nieco później jak robiłem małe podsumowanie uplasował się na czwartym miejscu, w tej chwili pędzi, by wylecieć z dziesiątki. Ogromne rozczarowanie. :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Pamiętam, że grałem chyba na normalu i czasem nie było za łatwo, też grałem skradając się ale grałem tak aby w całej misji nikt nigdy mnie nie zauważył. Dostajesz wtedy specjalne oznaczenie na koniec każdej misji. Może spróbuj tak grać? Nie wiem, może ja jestem za słabym graczem albo Ty za dobrym...

Grało mi się w tą produkcje bardzo przyjemnie oprócz tego, że czasem było dość banalnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja od siebie dodam jedynie, że ja osobiście jestem grą rozczarowany i na serio nie widzę czym się w niej możnja zachwycać. Grafika jest co najwyżej średnia (ogólnie, wiem, że jest stylizowana), poz trudności to kpina z gracza. Na very hardzie jesteś jednoosobowym armageddonem a te małe mróweczki mogą Ci co najwyżej pokazać animację zgonu. Od kiedy ma się blinka na poz 2 i widzenie przez ściany na poz 2 NIE MUSIAŁEM WYKUPYWAĆ ANI JEDNEJ MOCY. Gdzieś pod koniec mojej zabawy wykupiłem sobie z ciekawości szczury na 2 od razu i stwierdziłem, że ani mnie one ziębią ani grzeją. Gre skończyłem po misji na moście. Poza tym mogę się przyczepić do dosłownie durnowatych strażników, którzy na widok ciała w jasno oświetlonym korytarzu dalej sobie łazą jakby nigdy nic. Czasem łaskawie szabelkę wyciągną.

Nie lubię takich gier. Uwielbiam grać zabójcą, thiefem, rougem czy jak się to zwie w danej grze. Ale tutaj czuję się tak, jakby ktoś sobie żartował z mojej inteligencji, tak z sarkazmem mówiąc "o jej ten śtraśny śtraźnik jeśt zia mocny, osłabmy go bo jeszcze nie daj boże ktoś pomyśli, że to wymagająca gra".

Świat jest jaki jest, fabuła to też nic specjalnego, przewidywalna i sztampowa.

IMO

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP To jest twoja opinia i rację chcąc nie chcąc ci przyznam - lecz mnie gra się podobała, to jest różnica. Grafika nie jest piękna, przeciwnicy to debile. Jednak produkcja ma coś co nie pozwala się od niej oderwać - tą piękną nieliniowość. Nie mogłem się po prostu czasami powstrzymać od wczytania zapisu i spróbowania innego sposobu na ukończenie danego fragmentu. Wszystkie minusy wymienione przez alivena mają sens (aczkolwiek co do mocy to opętanie bardzo się przydaje wink_prosty.gif ), lecz w tym wszystkim coś jest. Coś takiego, że dałbym grze 9/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja starałem się wykonywać zadania po cichu więc postawiłem na teleportowanie i widzenie przez ściany. Mi gra bardzo się podobała choć faktycznie miejscami zbyt łatwa, ale ludzie ten klimat :D Zwłaszcza w pamięć zapadła mi misja w której

mamy zabić pewną kobietę na balu maskowym ( nie pamiętam jak się ta kobieta nazywała bo już dość dawno nie grałem ) i najpierw trzeba było ustalić która z trzech sióstr to ta właściwa a ustalało się to poprzez rozmowy z paniami i czytanie ich pamiętników

no mistrzostwo po prostu. A mam pytanie, bo z tego co wiem to poczynania bohatera wpływają na wygląd otoczenia. I tu chodzi tylko o to jak postępuje z osobami które ma zlikwidować czy też wpływ na zmianę otoczenia ma to jak wysoki poziom chaosu osiągnie i ilu strażników zabije?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP Na zmianę otoczenia (a właściwie ilość szczurów i tych, no...płaczków czy jak im tam było) ma wpływ czy agresywnie gramy - wdajemy się w otwartą walkę i zabijamy kogo popadnie czy działamy cicho. A co do tej misji:

pani nazywała się Lady Boyle, a najłatwiejszy sposób na jej likwidację to zakradnięcie się do sypialni na górze, przeczytanie jej pamiętnika (czy co to tam było), odnalezienie jej, zwabienie na górę i ciach - nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. No i ten pojedynek na rewolwery na początku

wink_prosty.gif

Mnie ta misja podobała się chyba najbardziej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiro12

Masz rację, zapomniałem o nieliniowości, w sensie dróg do celu i sposobów eliminacji tego celu. Lub braku eliminacji :P. To faktycznie jeden z momentów gdzie gra faktycznie pokazuję pazur. Pod tym względem nie mam jej nic do zarzucenia.

IMO ocena to 7/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do gry mam mieszane odczucia. Osobistym zaskoczeniem jest iż gra mi się znacznie przyjemniej niż w FarCry 3!

Ale może po kolei.

+ klimat XIX wiecznej anglii, steampunka z elementami z HalfLife2,

+ duża ilość notatek, książek i pamiętników wprowadzających w cały świat, kulture, religie i system polityczny,

+ kilka scieżek którymi można dotrzeć do celu misji, dopracowane lokacje w tym celu,

+ misje można przejść jako morderca lub nie zabijąc nikogo - także głównego celu

+ umiejętności specjalne

- miecz zawsze w prawej ręce, mogloby być jak w Bioshocku 2, standardowa broń w prawej, specjale w lewej,

- sztuczne ograniczenia w poruszaniu się na boki, wysokie budynki lub niewidzialne ściany,

- zadania opcjonalne trochę na siłe,

- mimo przejscia 2 misji z tylko dwoma zabójstwami, to lojalisci zachowywali się jakbym wyciął w pień wszystkie z ok 50 osób,

- kiepskie twarze wiekszości postaci, rozumiem że starano się stylizować na wygląd z XIX wieku ale nie wyszło, a gracze przywiązują sie do postaci,

- niemy główny bohater! epic fail

Na razie byłoby na tyle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skończyłem.

W 6 misji formuła gry mnie już zmęczyła do tego stopnia, że postanowiłem nieco przyspieszyć akcję - rzucilem się w wir walki. I tu gra okazała się za prosta (i to mimo iż miałem postać rozwiniętą głównie w stealth skillach!), ale przynajmniej akcja toczyła się na tyle szybko, że nie wiało nudą. Błyskawicznie przeszedłem kilka ostatnich misji (zabawne, że dzięki oszczędzaniu wszystkich poza

Havelockiem

mimo robienia masakry na strażnikach od 6 misji dalej miałem chaos na low...) i dotarłem do strasznie bezpłciowego finału.

Fabuła jest do bólu sztampowa. Wielki zwrot akcji jest tak przewidywalny, że głowa mała - wiedziałem nie tylko, że nastąpi, ale nawet zdawałem sobie doskonale od pewnego momentu sprawę, kiedy. Straszna szkoda, bo uniwersum ma potencjał i na początku mnie naprawdę wciągnęło.

O gameplayu niestety też wiele dobrego powiedzieć nie mogę. Ani to skradanka, ani strzelanka - Dishonored żadnego elementu rozgrywki nie realizuje nawet poprawnie (nie mówiąc już o poziomie, jeśli nie rasowych gier odpowiednich gatunków, to choć Deus Ex: Human Revolution). Smutno.

Zalety są oczywiste - nietypowe moce (które są jednak głównym powodem całkowitego braku balansu gameplayu...), fajny art-design, niezła oprawa audio-wideo, nieliniowość. To jednak za mało. Dishonored w żadnym wypadku nie jest dobrą grą. Potrafi oczarować na początku, ale szybko się okazuje, że nie ma wiele w zanadrzu... a na dodatek wszystkie mechanizmy z fajnych pierwszych godzin gry stają się całkowicie pomijalne, gdy Corvo uczy się mocy. Na dłuższą metę gra raczej męczy niż sprawia frajdę. Właściwie ocena powinna być niższa, ale te kilka pierwszych godzin, podczas których byłem zachwycony mi nie bardzo pozwala.

5/10

PS Liczę, że powstanie sequel i że powtórzy się historia Assassin's Creeda - kiepska, pomysłowa gra zostanie przekształcona w świetną, niepowtarzalną produkcję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- miecz zawsze w prawej ręce, mogloby być jak w Bioshocku 2, standardowa broń w prawej, specjale w lewej,

A w lewej, to co masz? Albo pistolet/kuszę, albo moc. Więc o co Ci chodzi :]?

- sztuczne ograniczenia w poruszaniu się na boki, wysokie budynki lub niewidzialne ściany,

Znaczy co, straefować nie mogłeś? Może klawiatura Ci się zacina :]. Niestety, ale nie łapię, o co chodzi.

Wysokie budynki - przeszkoda tylko na początku, póki nie kupisz sobie Mignięcia i Zręczności (czy jak to tam miało) na drugim poziomie. Nie licząc zatopionej dzielnicy, gdzie niektóre wysoko położone obiekty były niematerialne (sic!), to można było wleźć niemal wszędzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ani to skradanka

A co niby lepszego w tym względzie można było zrobić? Jako skradanka gra jest znakomita. Poziom trudności bardzo satysfkacjonujący, szczególnie bez używania mocy. Jako strzelanka - to mnie nie obchodzi, nie zastanawiałem się nawet. Za to świetna w walce wręcz, czuć że to twórcy Dark Messiaha.

a na dodatek wszystkie mechanizmy z fajnych pierwszych godzin gry stają się całkowicie pomijalne, gdy Corvo uczy się mocy

A to ktoś zmusza do uczenia się mocy? Blink jest wystarczający do najprzyjemniejszej gry jaka może być, czyli przemykania niezauważonym. A bez Blinka jest jeszcze ciekawiej, choć wtedy już trzeba więcej czasu i cierpliwości.

Poza tym to właśnie na początku raczej gra była nudna, przecież kolejne misje takie jak Golden Cat Club czy przyjęcie u Lady Boyle to jest po prostu esencja wszystkiego co najpiękniejsze w skradankach, czysty Thief (i to dwójka !!!) A zatopiona dzielnica, przecież ten przedziwny klimat wylewał się tam hektolitrami, gdy trzeba było przemknąć się przez spore grupy zabójców, nie mówią już o niesamowitym finale w kanałach, jak przeszedłeś te etapy w 10 minut kosząc wszystko po drodze to o czym tu w ogóle mówimy... Mi zajęły one

licząc od początku do walki z wiedźmą

5 godzin, i były to jedna z ciekawszych godzin w tej grze

Natomiast zgodzę się co do fabuły - choć może nie, że jest słaba, ale nie dokończona, tak jak wszystko w tej grze, otworzyli mnóstwo fajnych wątków i nic nie skończyli, jedno wielkie demo, gra jest przeraźliwie krótka

Ale że gra jest kiepska? W życiu, od trzeciej części Thiefa nie powstała gra z takim kapitalnym skradaniem się, oryginalnie zaprojektowanymi mapami i tak niesamowitym, przedziwnym, odrealnionym klimatem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co niby lepszego w tym względzie można było zrobić? Jako skradanka gra jest znakomita. Poziom trudności bardzo satysfkacjonujący

Nie. Co do niekorzystania z mocy, patrz niżej.

Jako strzelanka - to mnie nie obchodzi, nie zastanawiałem się nawet. Za to świetna w walce wręcz, czuć że to twórcy Dark Messiaha.

Generalnie gra akcji. Wierzę, że skupiając się na nietraceniu w ogóle życia walka wręcz może być fajna. Na hardzie nie miałem jednak żadnych problemów ze zwyczajnym zaklikaniem wszystkich przeciwników i to po wszczęciu alarmu (tak, grałem już "na pałę", choć zazwyczaj w grach tego typu nie takich rzeczy nie robię - chciałem po prostu zobaczyć, jak się skończy).

A to ktoś zmusza do uczenia się mocy?

To chyba najgłupszy argument, jaki me oczęta widziały na tym forum. "Nasz nowy superRPG jest za prosty? A zmusza Cię ktoś do rozwijania postaci?!"

Słów brak. Jak wszystko będę kosił nierozwijaną postacią, to każesz mi z niej zdjąć ekwipunek i grać z jedną ręką przywiązaną za plecami? Jeśli gra coś umożliwia, to powinna brać za to odpowiedzialność. A nie wrzucać God Mode do mechaniki (i to taki, że VATS w F3 wydaje się drobnym ułatwieniem) i potem robić piękne oczy i twierdzić "no przecież nie musisz z niego korzystać". Szczególnie że spora część pobocznego contentu jest obliczona na docieranie do run rozwijających moce...

Blink jest wystarczający do najprzyjemniejszej gry jaka może być, czyli przemykania niezauważonym.

Heh, przecież Blink to wlaśnie najbardziej przepakowana moc, za pomocą której można ominąć niemal wszystko i dostać się właściwie wszędzie.

Dishonored ma gigantyczny problem - nie umie karać gracza za błędy. I to w stopniu niespotykanym dotychczas (już AC stanowi wielokrotnie większe wyzwanie!). Jedyny sposób, by gra była choć trochę interesująca w swej rozgrywce to samemu obwarować się szeregiem ograniczeń. Ja tego absolutnie nie kupuję, umiejętności postaci są po to, żeby z nich korzystać, a rolą deva jest wszystko obliczyć tak, by było ciężko mimo nich. Arkane się udała antyteza tego założenia, nie zrobili nic by zbalansować grę i w efekcie dostaliśmy jednego z najbardziej ordynarnych samograjów w historii tej i tak już zanadto ułatwionej generacji.

PS Co do fabuły - naprawdę nie uważasz, że była cokolwiek przewidywalna? IMHO ten komiks obrazuję sytuację pod koniec 6 rozdziału perfekcyjnie (uwaga, spoiler, choć ci co nie grali i tak pewnie sami się domyślą rozwoju sytuacji ;) )

https://fbcdn-sphotos-f-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash4/309871_407793962636538_1615649057_n.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jak bawi cię np granie w crpgi D&D z używaniem do każdej walki przyspieszenia i ulepszonej niewidzialności plus nałogowego odpoczynku to spoko tongue_prosty.gif ja jednak lubię narzucać sobie ograniczenia, dzięki temu wiele z gier odczuwam jako znacznie ciekawsze i wymagające, dopiero gdy już coś naprawdę zajdzie mi za skórę to dopiero myślę nad wykorzystaniem swoich umiejętności i np taki Dishonored, jeśli danego fragmentu przez parę ładnych minut nie potrafiłem przejść normalnie i tak jak chcę, to dopiero wtedy myślałem o np Blinku

Zresztą to taka przypadłość dzisiejszych gier, twórcy wrzucają graczom wręcz cheaty maskując to pod wyszukanymi skillami oraz solucje (gpsy i wskaźniki), znajdź mi grę z ostatnich lat, która nie przechodzi się sama? może nowy Hitman, ale tego tematu nie chce zaczynać. Bez narzucania sobie pewnego stylu gry każdą grę można zamienić w łatwą siekankę, wbrew pozorom w Thiefach też dało się bez problemu wszystko wysiekać mieczem nie mówiąc o Splinter Cell czy Hitmanach, dążę do tego, że Dishonored w żaden sposób nie wyróżnia się IN MINUS pod tym względem

PS Co do fabuły - naprawdę nie uważasz, że była cokolwiek przewidywalna?

Zgadzam się, że fabuła była słaba. Czy przewidywalna czy nie, to nie podejmę się oceniać, bo mnie akurat ten wiadomy moment zaskoczył, myslałem że inaczej to się wszystko potoczy

coś bardziej w ten deseń, że wyłoni się inny dużo silniejszy przeciwnik, który władał miastem od samego początku skądś tam i razem z naszą ekipą z baru będziemy dalej kombinować, i że tak naprawdę ta gra dopiero się rozkręci !!!

No i końcówka jest wręcz tragiczna, ale tak jak wspomniałem - środek gry to kawał niesamowitej rozgrywki za jaką tęskniłem od wielu lat.

Ale sam setting jest imo kapitalny, starczyłby na wiele znakomitych gier, w tym rozbudowanych rpgów

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...