Skocz do zawartości

Dishonored


Bethezer

Polecane posty

  • Odpowiedzi 663
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Dishonored trochę mnie... zawiodło. Po pierwsze - długością. Przeszłam grę spontanicznie, raz zabijając, raz nie, zbierając mniej więcej połowę run i amuletów i olewając obrazy, sejfy, etc. i ledwo zaczęłam, a już skończyłam. Żmudne zaglądanie w każdy zakamarek, ciągłe quick load'y i cofanie się tylko po to, żeby znaleźć inną drogę do celu to moim zdaniem sztuczne wydłużanie rozgrywki i generalnie nie tędy droga. Po drugie, fabuła jest mocno przeciętna, postacie nijakie, a twist przewidywalny. Grafika szału nie robi, muzyki praktycznie nie ma... mogłabym tak jeszcze długo. Ale sam gameplay bardzo mi się podobał. Prawdopodobnie gdybym nigdy wcześniej o Dishonored nie słyszała, byłabym pozytywnie zaskoczona, ale niestety spodziewałam się czegoś więcej (konkretnie: czegoś, co przebije DX:HR). 7/10 ode mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiadomo, cały whalepunk,

Przyjęło się 8)

Mam wrażenie, że wszystkie nie-zabójcze metody są strasznie naciągane.

Overseerzy obudzą się, rozplączą się z ~20 swoich klonów, wyjdą ze śmietnika, zobaczą swojego szefa ze znakiem na twarzy i pomyślą "No ta, to kompletnie prawdziwa ekskomunika, nie ma w tym nic podejrzanego"?

Slackjaw jest przedstawiany jako boss małego gangu, jak chce porwać i przesłać Pendletonów do ich własnej kopalni? Czy jego wpływy sięgają tak daleko? Jeśl itak, dlaczego gra nic o tym nie mówi? I dlaczego miałby robić ten pełen skomplikowany plan w zamian za kod do jakiegoś sejfu?

Jak stalker lady Boyle rozpoznał mnie w masce i niby kim on jest? Wszystko, co wiadomo o nim, to to, że jest "przyjacielem Pendletona".

Dlaczego Lord Regent trzyma nagranie swojego złego planu w sejfie? W ogóle to było kompletnie idiotyczne, brakowało tylko sceny w której zakręca wąsa i mówi, że wszystko by mu się udało, gdyby nie ci wścibscy lojaliści i ich głupi Corvo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do długości gry - to już pisałem. Jest to produkcja w którą można grac długo, jak i krótko. Sam narzekałbym na długość DX HR bo go też da się skończyć bardzo szybko. Trochę śmieszy mnie narzekanie na długość gry gdy gracz sam sobie psuje rozgrywkę robiąc speed run. Są tytuły które kończy się szybko, nie ważne jak by grać. Są też takie których długość zależy tylko od gracza. Aż mi się przypomniał też Skyrim gdzie narzekali, że grę skończyli w kilka godzin... Jak dla mnie w tej akurat produkcji długość gry jest wielkim plusem. Gracze którzy mają czas na grani - będą grali długo. Ci którzy mają go mało - skończą szybko. Gra na siłę nam nie narzuca czasu który mamy na nią poświęcić.

Co do reszty plusów i minusów Dishonored - kwestia gustu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żmudne zaglądanie w każdy zakamarek, ciągłe quick load'y i cofanie się tylko po to, żeby znaleźć inną drogę do celu to moim zdaniem sztuczne wydłużanie rozgrywki i generalnie nie tędy droga.

A czemu dokładnie "sztuczne wydłużanie rozgrywki"? Nie lubię używania określenia "sztuczne" do każdego aspektu gry. Sztucznie pompowany poziom trudności (Dark Souls), sztuczna atmosfera, sztuczna przyjemność. Długość Dishonored jest kwestią naprawdę dobrze zrealizowaną, o czym od paru stron pisze CriX. Twórcy stworzyli taką grę, więc zakładali, że niektórzy zechcą grać w taki, a nie inny sposób. Poznawanie każdego aspektu gry nie jest i nigdy nie było sztucznym wydłużaniem gry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sztucznym wydłużaniem gry może być konieczność wracania się do wcześniejszych lokacji tylko np. w celu wybicia po raz kolejny przeciwników. Podobno właśnie takie coś było w Rage - nie grałem więc nie mogę potwierdzić, ale na jednej recenzji ktoś o tym wspominał. Sztucznym wydłużaniem jest też brnięcie przez grę mimo iż ewidentnie widać, że twórcom skończyły się pomysły - tutaj jednak tego nie ma. Nie wałkujemy jakiejś lokacji po -n razy. Tak więc proszę o jeden DOBRY przykład, że w Dishonored jest rozgrywka sztucznie wydłużana.

@EDIT

Dlaczego nie zabójcze rozwiązania mają być naciągane?

- Ratujemy hrabinę bo ktoś się w niej zadurzył.

- Ujawniamy spisek na podstawie nagrania... Przecież równie dobrze mógł być to zapis w notatniku. To nie ma znaczenia. Kryminaliści nie raz zapisują z kim robią interesy - nie spamiętasz wszystkiego. Zapis fonograficzny był w tym wypadku czymś na miarę spowiedzi przestępcy. Czuł się winny więc nagrał swój czyn. Wbrew pozorom nie jest to dziwne zachowanie.

Moim zdaniem pomysły na "nie zabijanie" wyszły bardzo fajnie - idealnie pasują do klimatu gry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie pytanie odnośnie osiągnięcia.

Głównie ciało i stal. Chodzi o ulepszenia kupowane u Piero czy może o ulepszenia pod klawiszem J takie jak zwiększona regeneracja życia, znikające trupy po zabiciu, większe skakanie itd. ? Chcę zrobić prędzej czy później wszystkie osiągnięcia, a do trybu skradankowego to osiągnięcie będzie idealne.

Chodzi tutaj o pewną ilość ulepszeń, które się u Piero kupuje. Nie pamiętam, czy to zależało dokładnie od wydanej kasy, czy ilości ulepszeń, niemniej - chodzi o sklepik Piero.

Co dziwne, raz wczoraj zacząłem grę.

Ja wczoraj zacząłem grę dwa razy. To dopiero dziwne trollface.gif

Skradałem się, podduszałem a mimo wszystko dwa trupy nie wiadomo skąd. Dziwne, ale chyba te misje będę przechodził do bólu, aż zero trupów będzie.

Najprawdopodobniej zawadziłeś "śpiochem" o coś. Parę razy mi się zdarzyło, że głowa zahaczyła o jakiś mebel, jakiś rant, albo ciało ułożyłem na niewielkiej pochyłości i ono... po pewnej chwili zjechało sobie radośnie :]. Efekt? Kałuża krwi parę metrów niżej i zaalarmowani wszyscy na około... Dobrze, że zapomniałem zapisać gry, więc straciłem tylko parę minut rozgrywki.

To dość irytujący bug, bo kładąc (nie rzucając) ciało bywa, że mimo wszystko Corvo i tak nim rzuca.

Po pierwsze - długością.

Jak w grę grasz, tak długo ją masz.

Przeszłam grę spontanicznie, raz zabijając, raz nie, zbierając mniej więcej połowę run i amuletów i olewając obrazy, sejfy, etc. i ledwo zaczęłam, a już skończyłam.

Więc straciłaś dobrą połowę gry. Właśnie próby dostania się w różne miejsca, usypianie wrogów, to sól tej gry.

Żmudne zaglądanie w każdy zakamarek, ciągłe quick load'y i cofanie się tylko po to, żeby znaleźć inną drogę do celu to moim zdaniem sztuczne wydłużanie rozgrywki i generalnie nie tędy droga.

Skoro nie podobają Ci się tego typu gry, to obawiam się, że źle zainwestowałaś swoje/rodziców pieniądze. Było kupić co innego.

Po drugie, fabuła jest mocno przeciętna, postacie nijakie, a twist przewidywalny.

Ten post jest mocno przeciętny, nijaki a do tego przewidywalny. Już tutaj takie czytaliśmy. Dobrze by było, by ktoś w końcu podał jakieś szczegóły. Nie twierdzę, że gra jest pod tym względem wybitna. Bo nie jest. I daleko jej do tego. Niemniej, tutaj, jak to się mówi: diabeł tkwi w szczegółach. A poznasz je jedynie inwestując w czas spędzony na "lizaniu ścian". Taka specyfika gatunku. Jeśli nie lubisz skradanek, gdzie fabularne smaczki są ukryte, nie będziesz się potrafiła w pełni tą grą cieszyć.

Grafika szału nie robi, muzyki praktycznie nie ma...

Owszem. Ale biorąc pod uwagę fakt, że gra była od razu robiona na większość platform, jest to nowa marka, to i Arkane Studios nie dostali na to ani nie wiadomo jak dużych pieniędzy, ani czasu na dopracowanie gry na 100% (hmm, chyba tylko Blizzard i Rockstar mogą sobie na odwlekanie premier pozwolić). Pewnie dlatego grafikę stworzono jako dość specyficzną. By nie straszyła za bardzo :].

Overseerzy obudzą się, rozplączą się z ~20 swoich klonów, wyjdą ze śmietnika, zobaczą swojego szefa ze znakiem na twarzy i pomyślą "No ta, to kompletnie prawdziwa ekskomunika, nie ma w tym nic podejrzanego"?

Może i podejrzanego jest. Dla nich. Ale zauważ, że nadrewident nie może ukrywać swojej twarzy za maską, więc "piętno" by było cały czas widzialne dla społeczeństwa. A to by było wyjątkowo niewygodne. A jak wiadomo, niewygodnych się usuwa.

Slackjaw jest przedstawiany jako boss małego gangu, jak chce porwać i przesłać Pendletonów do ich własnej kopalni? Czy jego wpływy sięgają tak daleko? Jeśl itak, dlaczego gra nic o tym nie mówi?

Kim naprawdę jest Slackjaw dowiesz się używając na nim serca. I innych ciekawych rzeczy o nim i jego gangu też. Co do Pendletonów, to można się dowiedzieć co nieco z kilku notatek w Łaźni, gdzie wykonujemy misję pozbycia się ich. Co do jego wpływów, to zauważ, że jest jedynym, który handluje podróbką eliksiru Sokołowa. Dlatego w pewnym momencie natykamy się na pewną notkę, która wyjaśnia, dlaczego ani straż, ani rewidenci go nie ruszają.

I dlaczego miałby robić ten pełen skomplikowany plan w zamian za kod do jakiegoś sejfu?

Slackjaw chce się tam dostać głównie dlatego, że nie może :]. "Owoc zakazany" się kłania. Co jest zresztą wyjaśnione w notce i można wywnioskować po rozmowie ze Slackjawem. A Corvo? Bo w nim jest runa. Proste.

Jak stalker lady Boyle rozpoznał mnie w masce i niby kim on jest? Wszystko, co wiadomo o nim, to to, że jest "przyjacielem Pendletona".

Już masz odpowiedź. Gdybam, ale to logiczne wyjaśnienie - Pendleton wyjawił, jak wygląda Corvo.

Dlaczego Lord Regent trzyma nagranie swojego złego planu w sejfie? W ogóle to było kompletnie idiotyczne, brakowało tylko sceny w której zakręca wąsa i mówi, że wszystko by mu się udało, gdyby nie ci wścibscy lojaliści i ich głupi Corvo.

Tu muszę przyznać rację. Wygląda tak, jakby scenarzyście zabrakło pomysłu. Naciągane to strasznie.

Gracze którzy mają czas na grani - będą grali długo. Ci którzy mają go mało - skończą szybko.

Ja się zaliczam do tych drugich, a mimo to mam zaliczone całkiem sporo godzin. Gram co dzień, ale po godzinkę, dwie.

Gra na siłę nam nie narzuca czasu który mamy na nią poświęcić.

To jej największy plus. Który mam zamiar w pełni wykorzystać, bo sam jestem ciekaw, jak szybko mi się uda Dishonored ukończyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ratujemy hrabinę bo ktoś się w niej zadurzył.

Nigdy nie przestanę się śmiać ok

Człowiek który odpowiadał na mojego posta:

Kim naprawdę jest Slackjaw dowiesz się używając na nim serca.

Właśnie, serce. Denerwuje mnie ta rzecz, wiem, że ma dodawać klimatu przez to czym jest i w ogóle, ale te całe wyjawianie sekretu nie różni się kompletnie niczym od kodeksów i tym podobnych w gorszych rpgach. Nie podoba mi się. >:[

Gdybam, ale to logiczne wyjaśnienie - Pendleton wyjawił, jak wygląda Corvo.

Ale to jest kompletnie nielogiczne, Pendleton nie ryzykowałby całej operacji chwaląc się, że jesteśmy zabójcą losowemu kumplowi.

Ten post jest mocno przeciętny, nijaki a do tego przewidywalny. Już tutaj takie czytaliśmy.

Przestań robić coś takiego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie - gra ukończona. Nie udało się perfecto full stealh, w 2 czy 3 misjach kropnąłem chyba po 1 osobie, sporo monet i obrazów zabrakło do kompletu, trochę mniej run i amuletów. Mimo to jestem zadowolony, bo gra przyniosła mi wiele satysfakcji Steam naliczył aż 34 godziny, ale odliczając czas, kiedy gra sobie "chodziła" i byłem z dala od kompa to wychodzi niecałe 30 godzin. Sporo powyżej średniej i czasu, jaki przewidzieli twórcy, niemniej świadomie starałem się odkryć przynajmniej te +- 90% gry, z czego jestem zadowolony. W dodatku często też chodziły klawisze F5 i F9. Pozwolę sobie dość ogólnie wymienić co mnie ucieszyło, a na czym się zawiodłem (względem ew. oczekiwań, choć w zasadzie nie oglądałem materiałów ani prawie nic nie czytałem nt. Dishonored - też świadomie, by sobie nie psuć smaku). Do rzeczy.

+ grafika. Jest średniej jakości, ale widać tu kreskę Antova i inspirację rodzinną Sofią po raz kolejny (po genialnym City 17). Pod względem stylu jest więcej niż świetnie. Trochę karykaturalne postacie i naprawdę piękne Dunwall City, idea "whaleoilpunku" (tak, wiem, że to neologizm) też mi się spodobała. Ogółem - super.

+ możliwości. O tym, jak są duże nie muszę się rozpisywać, ale napiszę ciekawy przykład sprzed parunastu minut: stoi sobie przy murku (na podwyższeniu z 1,5 m nad ziemią) strażnik, który nie chce się ruszyć z miejsca. No to wychylam się, strzelam z kuszy z bełtem usypiającym, szybko wybieram zwolnienie czasu, gościu powoli leci, łapię go i kładę na ziemi, żeby nie potłukł się o posadzkę - jak w matrixie normalnie. :D Innego wyjścia w tej sytuacji nie mogłem znaleźć bez wykrycia i nabicia sobie zabójstwa, a to tylko jedna z wielu dróg. Ogółem: nieliniowość, wiele ścieżek, masa "znajdziek" i różne style gry dają prawie tyle samo funu co DE: HR. Gdyby nie parę minusów, ale o nich za chwilę.

+ różne bajery, moce typu serce (fajnie, że można go używać na ludziach i tym samym dowiedzieć się czegoś o nich).

- muzyka - nie ma jej prawie wcale i "nie rzuca się w uszy", a szkoda, bo w takim DE: HR poziom sountracku był po prostu mistrzowski.

- fabularnie nie powala, ale i nie jest wybitnie słabo. Ot, bardziej miły dodatek do świetnej mechaniki i tu ma Hut rację (odnoszę się do CD-Radia), że z tej gry zapamiętamy przede wszystkim mechanikę. Co mnie nie odrzuca.

Poza tym: nic nowego? Owszem, ale nie wiem czy zaliczać to do minusów. Sama gra w sobie jest dość nietypowa, a w tym roku absolutnie niczego innowacyjnego się nie doczeka(liś)my. Ew. niech mnie ktoś poprawi.

Reasumując - gra na solidne 8,5, a może nawet 9/10. Jeden z ciekawszych tytułów ostatnich lat, wielce satysfakcjonujący i naprawdę nieliniowy. Postacie może nie są przesadnie ciekawe, ale niektóre dość charakterystyczne (babunia Łach chociażby) i można je polubić. Miejscówki również świetne, strasznie podobał mi się bal maskowy, skradanie w miejscu pełnym niczego się nie spodziewającego tłumu - świetna sprawa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowiek który odpowiadał na mojego posta:

Pozwól, że Cię zacytuję - "Przestań robić coś takiego".

wiem, że ma dodawać klimatu przez to czym jest i w ogóle, ale te całe wyjawianie sekretu nie różni się kompletnie niczym od kodeksów i tym podobnych w gorszych rpgach. Nie podoba mi się. >:[

Różni.

Serce jest mocno spersonifikowane i często przedstawia zdarzenia ze swojego punktu widzenia. A właściwie, to z punktu widzenia osoby, w którym kiedyś było. Na dodatek serce daje na ogół wskazówki, co i jak. I tylko wskazówki. Niedopowiedzenia... To bardzo wpływa na klimat gry.

Ale to jest kompletnie nielogiczne, Pendleton nie ryzykowałby całej operacji chwaląc się, że jesteśmy zabójcą losowemu kumplowi.

A skąd wiesz, że to, jak piszesz, "losowy kumpel"? Nic o nim nie wiemy, a ja zapomniałem użyć na nim serca i nawet się za bardzo nie ma co domyślać. Choć pogdybać mogę.

Przestań robić coś takiego.

Rozbudowuj swoje wypowiedzi, bo sypałeś wtedy ogólnikami, które tutaj już padały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A skąd wiesz, że to, jak piszesz, "losowy kumpel"? Nic o nim nie wiemy, a ja zapomniałem użyć na nim serca i nawet się za bardzo nie ma co domyślać. Choć pogdybać mogę.

Gdyby nie był losowy, to by powiedział o tym nam wcześniej. Duh

Pozwól, że Cię zacytuję - "Przestań robić coś takiego".

To forum ma dziwną składnię bbcode, sory

I no poważnie jednak się nie różni, albo mówi niepotrzebnymi ogólnikami, albo używa losowych linijek do różnych ludzi, albo po prostu nie ma czasu na użycie serca. Wiem, że ja nie mam na pewno, wyciągam je raz na mapę. v:)v

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś z grających na pececie zetknął się z problemem wywalania gry do pulpitu, w momencie próby wyjścia z domu doktora Galvaniego (po odnaleziueniu człowieka Slawjawa)?

Z tego co widzę w sieci, jest to powszechny problem i po prostu uniemożliwia on kontynuowanie gry!

Po prostu nie wierzę: jak można takiego bubla wypuścić? W tej chwili nie mogę po prostu grać, bo nie ma rozwiązania tego problemu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grając cały czas, bez przerwy - mam 27H gry i jeszcze jej nie skończyłem...

Jak wyglądają u was osiągnięcia? Wg tego co pisze jest ich 50. Część z nich jest niewidoczna do póki ich nie odkryjemy... Ale to chyba każdy wie...!? Aż jestem ciekaw jak będzie wyglądało zakończenie.

W misji z latarnią, na samym początku co wam pisało? U mnie - niski chaos. Jak wygląda ta misja u typowego rambo? Więcej przeciwników czy co?

Jeszcze jedno - o co chodzi z tymi szczurami albinosami? Jest runa zwiększająca częstotliwość ich pojawiania się, ale do czego one są w praktyce potrzebne?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby nie był losowy, to by powiedział o tym nam wcześniej. Duh

Tak jak Pendleton wyjaśnił nam sytuację z tym lordem w wilczej masce... O co tak naprawdę chodzi dowiadujemy się dopiero na miejscu.

To forum ma dziwną składnię bbcode, sory

Wyłącz w takim razie zaawansowany edytor i wpisuj BBCode ręcznie.

albo mówi niepotrzebnymi ogólnikami

Przykład proszę. I dlaczego są te ogólniki niepotrzebne?

albo używa losowych linijek do różnych ludzi

W tym wypadku pewnie chodzi o celowanie w zwykłych strażników. Na nich serce nie działa. Odnosi się wtedy do miejsca, w którym przebywasz. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to dość niewielka ilość wypowiadanych przez serce tekstów.

albo po prostu nie ma czasu na użycie serca. Wiem, że ja nie mam na pewno, wyciągam je raz na mapę. v:)v

Różnimy się w takim razie stylem gry. Zanim podejdę do jakichś ofiar, najpierw uważnie przyglądam się najbliższej okolicy. Bywa, że sporo sytuacji powtarzam tylko z czystej ciekawości, co się stanie, jak podejdę do nich w inny sposób. Dlatego nie mam problemów z używaniem serducha. Inna sprawa, że zdarza mi się o nim zapomnieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I taki fajny smaczek, jeżeli wycelujemy sercem w któregoś z najemników Douga, to ono nic o nim nie będzie wiedziało :D Dodaje takiego fajnego klimaciku to. CO do tych szczurów to tez nie wiem o co chodzi, ale jak tak pare razy patrzyłem, to chyba grupy ratów w których jest sporo albinosów rzadziej cię atakują. Ale to tylko takie spostrzeżenie i mogę się mylić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stillborn: wszystko rozbija się o oczekiwania. Chodzi właśnie o to, że lubię skradanki i szukanie fabularnych smaczków (zresztą napisałam, że rozgrywka sama w sobie była ok), ale żebym tych smaczków szukała, to fabuła i świat musi mieć "to coś". W Dishonored tego nie ma. Nic mnie nie zachęca do łażenia po bocznych alejkach. Szczegóły?

Jesteś sobie wysoko postawionym kimś, który zostaje niesłusznie oskarżony, trafia do więzienia, z którego ucieka, bez zastanowienia eliminuje kolejne cele dla ludzi o których nic nie wie, a oni go potem zdradzają. Wszystko to już było. Ale nawet taką historię można było opowiedzieć ciekawie, tu się niestety nie udało. Na dodatek wszystkie cele dostajesz podane na tacy - nawet nie musisz myśleć kto i gdzie (i nie przytaczaj tu "zagadki" z lady Boyle, bo to żadna zagadka która jest która).

A co do quick loadów - mogę przejść grę w ten sposób za drugim razem. Jeśli gra spodoba mi się na tyle, że chcę do niej wrócić, wtedy mogę się bawić w niewywołanie alarmu i tak dalej. Przy pierwszym przejściu wolę pójść na żywioł - skradać się, kiedy się da, i zabić, kiedy powinie mi się noga.

I nadal twierdzę że Dishonored mogło być dłuższe. Gdyby, przykładowo, gra zajmowała ok. 20h + czas spędzony na zaglądanie w zakamarki, byłabym zadowolona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I taki fajny smaczek, jeżeli wycelujemy sercem w któregoś z najemników Douga, to ono nic o nim nie będzie wiedziało :D

Tutaj akurat dokonujesz nadinterpretacji zamierzeń twórców gry. Skoro serce nie działało na zwykłych strażników, to czemu miałoby działać na skrytobójców? Może to i bardziej wymagający, jednakże nadal tylko szeregowy przeciwnik.

A ktoś ma jakieś pomysły odnośnie tych szczurów, o których pisałem wcześniej? Runa jest z jakiegoś powodu... Mi się go na razie nie udało odkryć więc nie daje mi to żyć.

Szczury albinosy można... zjadać :]. Doda to nieco many.

ale żebym tych smaczków szukała, to fabuła i świat musi mieć "to coś". W Dishonored tego nie ma. Nic mnie nie zachęca do łażenia po bocznych alejkach.

Cóż, więc tutaj wchodzimy w kwestię indywidualnych gust. Mnie fabuła nie zachwyciła, jednak mimo kilku ewidentnych wpadek

np. stenograf z zapisem niecnych planów lorda regenta...

niespecjalnie mi przeszkadzała. Za to dzięki odnajdowaniu notek i przysłuchiwaniu się różnym rozmowom, fabuła zyskała na tyle, że poświęciłem jej poznaniu więcej czasu. Co do rozgrywki jako takiej, to moje zdanie już pewnie znasz, albo się go domyślasz.

i nie przytaczaj tu "zagadki" z lady Boyle, bo to żadna zagadka która jest która.

A zrobiłem coś takiego? Zresztą, nie zamierzam.

Poza tym, tamta zagadka była przygotowana dla zblazowanej arystokracji, a nie dla Corvo.

A co do quick loadów - mogę przejść grę w ten sposób za drugim razem. Jeśli gra spodoba mi się na tyle, że chcę do niej wrócić, wtedy mogę się bawić w niewywołanie alarmu i tak dalej.

W mojej wersji gry nie istnieje coś takiego, jak quick save/load :]. A mimo to postawiłem na dyskretne rozpracowywanie przeciwników. I tylko w kilku sytuacjach zaciąłem się na tyle, że miałem ochotę rzucić padem w tv. Chodzi o wczytywanie stanu gry.

Przy pierwszym przejściu wolę pójść na żywioł - skradać się, kiedy się da, i zabić, kiedy powinie mi się noga.

Kwestia indy... A już pisałem o tym :].

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przejściu połowy gry muszę stwierdzić, że jest to jedna z lepszych gier jakie grałem.

Niesamowity klimat, ciągła akcja. Po raz pierwszy od dłuższego czasu przypomniałem sobie syndrom :" jeszcze tylko jedna godzina/ misja".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I taki fajny smaczek, jeżeli wycelujemy sercem w któregoś z najemników Douga, to ono nic o nim nie będzie wiedziało biggrin_prosty.gif

Tutaj akurat dokonujesz nadinterpretacji zamierzeń twórców gry. Skoro serce nie działało na zwykłych strażników, to czemu miałoby działać na skrytobójców? Może to i bardziej wymagający, jednakże nadal tylko szeregowy przeciwnik.

Ale użył byś go chociaż leniwcze, przed napisaniem tego posta :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o ulepszenia kupowane u Piero? Fak. A akurat zacząłem kupować automatycznie działanie strzałek usypiających i soczewka przybliżająca. No dobra, to koniec z kupowaniem w takim razie. Samą amunicję będzie trzeba pobierać. Mam nadzieję, że mi zaliczy.

No i już wiem co robiłem, że mi zaliczało trupy. Wrzuciłem dwóch nieprzytomnych do wody :P Już się jednak poprawiłem i początek gry zaliczony jako duch, bez wykrycia i zero trupów. Teraz misje kolejne.

Mimo wszystko, grę można było zrobić spokojnie o wiele dłuższą. Twórcy mam wrażenie jednak zrobili ją tak bardziej na próbę, aby zobaczyć jaki sukces odniesie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...