Skocz do zawartości
Gość kabura

Silent Hill (seria)

Gry Horrory  

18 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Silent Hill

    • :O
      10
    • XO
      4
    • :|
      1
    • Zzzz...
      3


Polecane posty

Ja też mam pozytywną opinię nt. SH4, ale pewnie główna w tym zasługa faktu, że od tej części zaczynałam. Z tego co udało mi się zauważyć, jak pierwszą grą z tej serii dla kogoś była 2 lub 1, to 4 na ogół już się nie podoba. Może po prostu jest to kwestia popadnięcia w pewne schematy i wszelkie odstępstwa od nich są w oczach tych ludzi niewybaczalne. Ale ogólnie mówiąc, każda częsć ma inny klimat, nie można mówić, że gorszy czy lepszy. Kwestia gustu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To że zrezygnowano ze znaków rozpoznawczych serii(latarka, mrok i mgła) uważam za fajną odskocznię... nie można stać w miejscu, dlatego Konami postanowiło wprowadzić te zmiany, a że sporej części graczom (konserwatystom ;) ) się to nie spodobało... i tu właśnie czegoś nie rozumiem.

Tu nie chodzi o konserwatyzm, idee, czy cokolwiek w tym guście. Silent od początku wprowadzał nowatorską metodę straszenia. W każdej innej grze straszą cię poprzez zaskoczenie. Tutaj niemal zawsze wiedziałeś, że coś tam się czai i idzie w twoją stronę, ale przez mgłę lub mrok widziałeś jedynie zarys, bądź zupełnie nic. I to nakręcało wyobraźnię. A w SH4 wszystko widać jak na dłoni, co doprowadziło do absurdalnych sytuacji, jak skamieniały potwór, który stoi na końcu długiego korytarza i czeka, aż podejdę bliżej, zaskoczy skrypt i wtedy zaatakuje. Tyle że ja go widzę od samego początku, co automatycznie psuje całą scenkę. Konami chciało wprowadzić coś nowego - proszę bardzo, nie mam nic przeciwko zmianom. Ale spierniczyło sprawę, bo zabrało ciemności, zaś filozofia straszenia pozostała ta sama - czyli przeciwnik nie atakuje z zaskoczenia, tylko grzecznie na nas czeka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możliwe, że twórcy zrezygnowali w SH 4 ze znaków rozpoznawczych po to, aby pokazać, że nie powielają tych samych pomysłów w innych częściach, oraz, że nie trzeba ciemności aby się czegoś bać lub po prostu postawiono taki krok z lenistwa nie pochłaniając czasu w grze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te urywki z piatki wyglądają słabiutko. Gra wydaje się być mocno inspirowana, beznadziejnym imo, filmem SH, co uważam za pomysł absolutnie poroniony. Pozostaje żywić nadzieję, że Konami wyrzekło się serii, bo woli skupić się na czymś nowym, dobrym i mocnym.

Co do czwórki - dla mnie jest bardzo ok. Akurat gameplay w całej serii SH leżał całościowo, w gry te grałem zawsze wyłącznie dla klimatu, fabuły, muzyki i mas ciekawych, chorych pomysłów. SH4 klimat ma wprawdzie wyraźnie mniej intensywny, ale dobrej muzyki i pomysłów oraz ciekawej historri to tam akurat nie brak. Już samo przedstawienie pierwszego przechodzenia przez portal dało mi do zrozumienia, że będzie cool.gif. Jedynym wyraźnym zgrzytem, poza słabszą atmosferą, były dla mnie strasznie kiepskie postaci atakujących nas zmór. Jedynie duchy ofiar były naprawdę dobrze zrobione.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu nie chodzi o konserwatyzm, idee, czy cokolwiek w tym guście. Silent od początku wprowadzał nowatorską metodę straszenia. W każdej innej grze straszą cię poprzez zaskoczenie. Tutaj niemal zawsze wiedziałeś, że coś tam się czai i idzie w twoją stronę, ale przez mgłę lub mrok widziałeś jedynie zarys, bądź zupełnie nic. I to nakręcało wyobraźnię. A w SH4 wszystko widać jak na dłoni, co doprowadziło do absurdalnych sytuacji, jak skamieniały potwór, który stoi na końcu długiego korytarza i czeka, aż podejdę bliżej, zaskoczy skrypt i wtedy zaatakuje. Tyle że ja go widzę od samego początku, co automatycznie psuje całą scenkę. Konami chciało wprowadzić coś nowego - proszę bardzo, nie mam nic przeciwko zmianom. Ale spierniczyło sprawę, bo zabrało ciemności, zaś filozofia straszenia pozostała ta sama - czyli przeciwnik nie atakuje z zaskoczenia, tylko grzecznie na nas czeka.

Mnie już SH3 zaczął nużyć... schemat gry pozostał identyczny jak w poprzednich odsłonach, to tak jakbym grał nie w kolejną część a jakiś dodatek.

Mimo że sam pomysł rozgrywki jest świetny to ja nie mam ochoty grać ciągle w (prawie) te same gry.

Mi się podobały zmiany w SH4, a brak mroku według mnie wcale nie odebrał tej grze klimatu.

No ale to jest tylko moja opinia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego, co ja słyszałam, czwórka tak bardzo się różni, gdyż miała być zupełnie osobną grą, tylko na wczesnym etapie postanowiono ją jednak podpiąć pod serię.

Zgodzę się, że ta część nie była tak straszna jak poprzednie, zamiast tego dominującym uczuciem jest niepokój (jakkolwiek to brzmi, biorąc pod uwagę podtytuł :)), co nie jest dla mnie wadą, bo mam szansę zobaczyć co innego. Z kolei klimat dwójki określiłabym przede wszystkim jako melancholijny i pełen rozpaczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to pozwólcie, że sobie w tym temacie powiem o całej serii, bo jak można mówić o SH jako jednej grze?

SH 1

Było ciężko dostać tą część. W końcu zagrałem w nią na ps'ce u kuzyna. Na początku uderzyła mnie grafika, no ale to w końcu zwykły szarak. Potem już było po prostu bosko. Jedna z najstraszniejszych gier w historii. I to wcale nie ze względu na potwory (które nie wyglądały tak strasznie), a na klimat. Zabójczy. Innego określenia nie mam.

SH 2

Cudo. Fabuła wciągnęła najbardziej ze wszystkich części, a fakt że ma wiele zakończeń zmuszał do powrotów. Osobiście uwielbiam zakończenie 'In Water'. Ta część zmusiła mnie do wielu refleksji. Zacząłem się też zastanawiać, czym tak naprawdę jest miasteczko Silent Hill. Czyżby było one czymś w rodzaju czyśćca, gdzie ludzie mierzą się ze swą grzeszną przeszłością i próbują stawić jej czoła? A Samael jest tym, co zbiera krwawe żniwo tych, którzy nie dostąpili rozgrzeszenia? Genialna gra. Po prostu niesamowita. No i Pyramid-Head... Pierwszy stwór, jakiego się obawiałem.

SH3

Pierwsze, co pomyślałem o tej grze, po godzinie: 'Za dużo walki!' Fakt - jest to chyba najbardziej przesiąknięty nawalanką SH z serii. Prawie co lokację spotykamy potwory, które trzeba albo ominąć (co często jest trudne bez odniesienia ran), albo nakopać im do tyłków. Zgroza mnie brała, gdy czasem trzeba było w jednym miejscu wybić jakieś pięć monstrów. Fabuła nadrabia, choć zakończeń jest mało. Za mało.

SH4

Moim zdaniem połowicznie udana próba wprowadzenia czegoś nowego. Na minus zaliczam wszechobecną jasność i ponownie nieco za dużo walki. No i końcowe scenki z tym, gdy pewien jegomość (nie podam imienia, bo zdradzę fabułę) zaczyna polować na głównego bohatera są fajne ale... Mało straszne. Czułem się bardziej, jak w kryminale, niż w horrorze. Ale reszta gry świetna. No i ostatni boss... Fajnie wyglądał z powtykanymi włóczniami ;)

Podsumowując - najlepsza jest zdecydowanie dwójka. szczególnie za liczbę zakończeń. Co myślicie? Jakie są wasze ulubione?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Samael jest tym, co zbiera krwawe żniwo tych, którzy nie dostąpili rozgrzeszenia?

Eee... A co ma jedno do drugiego? SH2 to dla mnie taki totalny spin-off, opowiastka w klimacie, a nie główny temat. Rzecz o siłach, które pociągają za sznurki była AFAIK tylko w SH/SH3. Czwartej części nie dotykałem, więc się nie wypowiadam.

Podsumowując - najlepsza jest zdecydowanie dwójka. szczególnie za liczbę zakończeń. Co myślicie? Jakie są wasze ulubione?

Jak dla mnie to dość dziwne kryterium. Osobiście, gra może mieć jedno zakończenie, być absolutnie liniowa, ale jeśli zakończenie mnie sponiewiera to nie potrzebuję potem przechodzenia tego samego po dziesięć razy żeby się potem podniecać, że są inne endingi...

Czasem zresztą zakończenie samo w sobie nie jest tak ważne, jak droga która do niego prowadzi. Vide (klękać!) Sanitarium.

Anyway, grałem tylko w trzy części, więc siłą rzeczy, nie całą serię. No, jeśli nie liczyć całkiem niezłego Orphanage na mobajle. I mimo wszystko najbardziej lubię SH2. Jest to co prawda w tej chwili już pewien element kanonu, plot twist dla idiotów, etc. etc. Ale gra się bardzo przyjemnie, fabuła daje radę, no i przede wszystkim - Pyramid Head. Swoją drogą, to to właśnie było najjaśniejszymi momentami w ekranizacji. O ile sama ekranizacja była cholernie niszowa, bo trzeba było spełnić warunek ubóstwiania SH, ubóstwiania horrorów, ubóstwiania niszowych horrorów i kilku innych, pomniejszych elementów, to dawała radę, zwłaszcza w temacie chorych scen. Bo fabuła była jaka była...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eee... A co ma jedno do drugiego? SH2 to dla mnie taki totalny spin-off, opowiastka w klimacie, a nie główny temat. Rzecz o siłach, które pociągają za sznurki była AFAIK tylko w SH/SH3. Czwartej części nie dotykałem, więc się nie wypowiadam.

Co ma czyściec do Samaela? A kim jest Samael, jak nie Szatanem? Może fakt, trochę nielogicznie. Z założenia czyściec jest etapem, który zapewniał zbawienie w przyszłości... Choć właściwie, to chyba nie ma o nim wzmianki w Piśmie Świętym, ale zostawmy tematy czysto religijne. Może raczej powinienem od razu napisać, że Silent Hill kojarzy mi się z miejscem, gdzie ludzie o czarnej przeszłości otrzymują drugą szansę na odkupienie pod wpływem okropności, lub też całkowite potępienie.

Jeśli zaś pytasz, co ma ta teoria do SH2, to już wyjaśniam: dopiero dwójka urzekła mnie na tyle, by się zastanowić. Poza tym historia James'a, choć nie związana bezpośrednio z Samaelem, to jednak przecież rozgrywa się w Silent Hill. A więc co do niego też miał jakieś plany, prawda?

A za nietknięcie czwórki się nie tnij - nic nadzwyczajnego, choć nie jest też zła.

Jak dla mnie to dość dziwne kryterium. Osobiście, gra może mieć jedno zakończenie, być absolutnie liniowa, ale jeśli zakończenie mnie sponiewiera to nie potrzebuję potem przechodzenia tego samego po dziesięć razy żeby się potem podniecać, że są inne endingi...

Nie napisałem, że to JEDYNE kryterium (patrz opis SH2 umieszczony wyżej) To po prostu coś, co wyróżnia SH2 na tle innych survival horrorów. Inne endingi zachęcają do przejścia raz jeszcze. Dostarczają także różnych informacji. Porównaj 'Maria' z 'Leave'. W tym pierwszym możemy się domyślać, że koszmar James'a się powtórzy, bo nie podjął właściwych decyzji (nie będę się rozpisywał - kto grał i widział, wie o co chodzi a reszcie oszczędzę spoilera). Oprócz tego dwójka ma najlepszy klimat. W trójce było za dużo walki, a jedynka... no cóż. Niestety grafika też robi swoje, choć te rdzawe kolory zmienionej szkoły... Można było się przestraszyć.

Ja natomiast w Sanitarium nie grałem. Niestety nie moje lata a teraz jakoś czasu nie było, żeby tą gierkę wyłuskać. Poza tym starsze gry lubią na moim sprzęcie grymasić :/ Nawet Dooma nie mogę porządnie odpalić :'(

Wracając do SH. Najstraszniejsza lokacja: szpital w trójce. Pomieszczenie z tą czarną substancją, wypływającą z wanny... To było coś potężnego... Brr... Nie pisze więcej o tym, bo aż mnie ciarki przechodzą, jak sobie to wyobrażę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silent Hill 2 dzieje się po Silent Hill 3, czyli Samuel został wykończony i ostatkiem sił szuka nowych wyznawców, dlatego nie spotkamy tam wielu zagadnień do kultu... Według mnie doskonałym pomysłem było zrobienie części oddzielnej tematyką od innych i za to należy się plus dla twórców...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słyszeliście, że w pierwszej wersji Silent Hill 2, Piramidogłowy miał by kimś w rodzaju Nemesisa z Resident Evil 3? TZN. można go było spotkać chodząc po mieście, lub w jakimś budynku, jedynym wyjściem z opresji było ogłuszenie go lub branie nóg za pas....

Pomysł mógłby być fajny, ale świadomość, że na każdym rogu czycha na mnie śmierć jest zbyt brutalna...Nerwy mam słabe i już... :) A w ogóle to pewnie PH musiałby być nieśmiertelny, bo każdy gracz na miejscu by go zatłukł. A nieśmiertelny potwór psuje grę :P...okay dramatyzuję.

Lol, właśnie sobie wyobraziłem, jak James cichutko zakrada się, zdejmuje piramidę, po czym blackjackiem strzela PH przez łeb. B)

Skoro już cichutko się zakradł to czemu by nie użyć garotty? :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drugi temat jaki chciałem poruszyć to...Silent Hill: Homecoming i jego LI TYLKO PC-towa elektroniczna dystrybucja. No paaaanoooowieeee....do jasnej cholerci co to ma być?!!! Jak można rezygnować z wersji pudełkowej?!! Ale...co Wy o tym sądzicie? Czy jest to (stety/niestety) przyszłość gier i system ten się sprawdzi i "uchroni" nas przed piractwem?

Moim zdaniem dystrybutorzy realizujący taka taktykę kopią sobie sami grób. Jednym z powowdów, dla których ludzie nie ściągaja gier, tylko je kupują, jest ich rozmiar. Wiele razy z ust moich znajomych-ściągaczy słyszalem teksty typu "miałem sobie ściągnąć, ale, cholera, strasznie dużo to waży, więc chyba jednak szarpnę się na oryginał". Wydawanie gier tylko za pośrednictwem internetu sprawia, że takie osoby (a pewnie jest ich sporo) maja do wyboru albo zapłacić za grę i ją sciągać ileś godzin, albo też ściągać, tyle że za darmo. Jedyną strata dla piratów jest jedynie konieczność łamania zabezpieczeń, ale wszyscy doskonale znamy skuteczność większości z nich...

O ile jeszcze takie rozwiązanie może przejść w krajach bardziej rozwinietych, o tyle wielu uczciwych graczy np. z Polski po prostu odpuści sobie gierkę, mając w perspektywie wielogodzinne ściaganie za pośrednictwem standardowej megowej Neostrady (czemu się nie mozna dziwić).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do opinii na temat SH 4...

W moim rozrachunku ta część stoi mniej więcej na tym samym miejscu, co SH 3. Fakt - scenariusz jest naprawdę mocny i nawet powroty do znanych lokacji zaliczałem bezboleśnie (bez słów w stylu "co? znów tutaj? lenie z tych level designerów..."). Ale niestety sam klimat gry mocno podupadł. Przestał straszyć, poza samym pokojem nie ma miejsc naprawdę strasznych (a jeśli przykładamy się do egzorcyzmów, to i pokój nie jest taki straszny). A SH 3? Gorzej pod względem fabularnym - wiele gorzej. Ale jak tylko przypomnę sobie ten chory szpital i to pomieszczenie z wanną i czarną substancją... chyba już nigdy nie zagram w tą grę właśnie przez to pomieszczenie. Nie chcę mieć całkowicie zrytej psychiki...

W moim rozrachunku części jawią się tak:

1. SH 2 - Za świetny klimat, fabułę, która mnie poruszyła i mnogość zakończeń (In Water...)

2a. SH 3 - Za szpital, oraz ogólny, ciężki klimat.

2b. SH 4 - Za pokój i fabułę.

3. SH 1 - Niestety grałem w tę grę może za późno (po dwójce), by ją naprawdę docenić. Pewnie dlatego ostatnie miejsce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silent Hill 4, hmm... Fakt, fabuła trzyma poziom, jest nieźle pokręcona, zwłaszcza jak się grę przechodzi po raz pierwszy. Pokój zaraz po fabule to druga najmocniejsza rzecz z całej tej gry (trzecią jest pewien pokój w szpitalu ;) ). I niestety na tym, jak dla mnie plusy tej gry się kończą. Nie przeraziła mnie tak jak swego czasu pierwsza, druga i trzecia część, powiem nawet, że po jakimś czasie po prostu nudziła mnie (zwłaszcza kiedy trzeba biegać po raz drugi po lokacjach). Jeśli miałbym podać mój ranking to wypada on tak:

1. Silent Hill 1

2. Silent Hill 2

3. Silent Hill 3

4. Silent Hill 4

Ps. Słowo "huh" powinno być obok latarki i radia znakiem rozpoznawczym serii :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o mój ranking,to podam go trochę zmienionym.

Silent hill 2 - Bezapelacyjnie Imo najlepszy horror wszechczasów...gadajcie co chcecie,ale i tak mnie nie przekonacie.

Silent hill 3- Bardzo dobry nowa część,ale dla mnie pod końcówkę miała jakiś taki zbyt gęsty klimat.

Silent hill 4*-Cóż,zmiany były na "-"

Jeśli chodzi o SH 1- Grałem tylko jakieś 1/5 gry,więc nie oceniam.

* Tata pożyczył specjalnie dla mnie,od kolegi. Niestety musiałem oddać,a gra jednak mimo swoich wad jest baardzo fajna...(Eillen :P ) Czy ktoś wie,gdzie można jeszcze kupić SH 4...

Sprawdzałem na allegro...tylko konsole...sprawdzałem w googlach...we wszystkich sklepach jest "Brak na stanie"

Orgins tylko się przyglądałem.

Orphans ściągnąłem na komórkę z brytyjskiej stronki (Cud,że działał...w 99% gra z brytyjskiej stronki nie działa z polskim operatorem[Przynajmniej zaoszczędziłem w przeliczeniu na złotówki jakieś 95 grosze])

Nawet fajne...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam ukończenie pierwszej części, gdyż fabuła związana jest z SH3, a sama gra pomimo swojego wieku nadal potrafi przestraszyć, a grafika choć leciwa ma swój urok. A z innej beczki to przydałby się temat Silent Hill seria.

Szczerze to wolałbym, żeby wyszła na PC jedynka niż Homecoming, bo jak czytam jakies jego zapowiedzi, to delikatnie mówiąc nie pasuje mi parę rozwiązań, na czele z - ocb?! - rozbudowana walką wręcz i rozróżnianiem poszczególnych typów uderzeń i uników. Idąc dalej ta drogą, z szóstce wyprowadzać będziemy skomplikowane combosy, a w siódemce dostawać będziemy za nie punkty. Ok, może przesadzam, ale jestem świeżo po lekturze zapowiedzi w CDA i sam nie wiem, czy jestem bardziej rozczarowany, czy wkurzony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardziej rozbudowana walka wręcz? O ile nie zaniedbują reszty gry, to nic nie mam przeciwko. Walka wręcz w SH zawsze była toporna i wręcz uciążliwa. Ja bym zmianę w tej kwestii chętnie zobaczył. Gorzej, jeśli skupią się na akcji, a reszta pójdzie w cień - podobnie było w SH 3, ale klimat szpitala zamazał to uczucie, że grałem w nawalankę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardziej rozbudowana walka wręcz? O ile nie zaniedbują reszty gry, to nic nie mam przeciwko. Walka wręcz w SH zawsze była toporna i wręcz uciążliwa. Ja bym zmianę w tej kwestii chętnie zobaczył. Gorzej, jeśli skupią się na akcji, a reszta pójdzie w cień - podobnie było w SH 3, ale klimat szpitala zamazał to uczucie, że grałem w nawalankę.

Jeśli walka zostanie rozwinięta, na pewno pójdą za nia jakies zmiany w ogólnej machanice gry, jesli juz będa nowe chwyty, to na pewno dostaniemy więcej okazji to pobawienia sie nimi. SH to ambitny tytuł i przechylenie ciężaru gry na stronę walki musi miec swoje skutki uboczne. A to że walka w poprzednich częściach była toporna, nie nazwałbym wadą - twórcy na pewno zdawali sobie sprawę, jak dziwnie się walczy i wg mnie potrosze celowo tak to wyglądało. W SH walka nigdy nie była przyjemnoscia ani celem samym w sobie; dla jego bohaterów była to konieczność, utrapienie i myslę, że chciano, by dla graczy była tym samym. Można polemizować ze słusznością takiego rozwiązania, ale czy nie osiągano za jego pomoca w poprzednich częsciach zamierzonego celu...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...