Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

RoZy

Call of Juarez (seria)

Polecane posty

Własnie skończyłem pierwszą część. Myliłem się co do niej jest dużo lepsza, grałem w nią kilka lat temu więc mogło się zapomnieć xD

To co najważniejsze jest, czyli klimat, fabuła, przyjemne strzelanie i oczywiście oprawa audio-wizualna.

Twórcy mieli bardzo fajny pomysł aby na przemian grać Billym (ściganym przez Raya) i Rayem który go ściga.

Fabuły mało pamiętałem i dobrze bo najpierw w CoJa 2 pyknąłem a dopiero potem w jedyneczkę i wszystko pięknie się ułożyło.

Osobiście nic nie mam do etapów skradankowych, na które większość narzeka, są takie sobie mogły by być bardziej rozbudowane... Ale jest OK.

Jedynie do czego się mogę przyczepić to bardzo słabe animacje, psują cały efekt, twarze postaci są na dość wysokim poziomie więc przydało by się je dobrze wyanimować a tu klapa :/

No i może jeszcze nie wykorzystany potencjał fizyki drażni...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Spectre12

To dlaczego uważasz że CoJ 3 będzie budżetówką?? Może jakoś uzasadnisz?

Ależ proszę bardzo. Oglądałem gameplaye, i z tego, co tam zobaczyłem, z całą pewnością stwierdzam, że jeśli gra wyjdzie w postaci, w jakiej została zaprezentowana, będzie z nią naprawdę źle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grałem w CoJ CoJ:WK za sprawą CDA. CoJ jakoś mnie nie zachęciła do dalszej gry. Rzuciłem ją gdzieś tak przed połową gry. Natomiast na CoJ:WK nie narzekam. Na multi też, chociaż grałem w lepsze ;). Chce mi się dalej w nią grać, ale jeszcze jej nie przeszedłem z braku czasu. Kiedyś Polskie gry traktowano jako ze "specjalną troską". Obawiam się, że mimo polska branża ma świetlaną przyszłość to następna część Polish Wild West nie będzie aż taka świetlana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BTW: Skoro główny bohater "Cartelu" jest potomkiem McCalla - to można by spekulować, że ten jego latynoski kolega jest potomkiem.... Billy'ego :D

Ben McCall jest właśnie potomkiem Billego z pierwszego CoJ, który przyjął nazwisko McCall, by oddać hołd ojczymowi i przybranemu wujkowi.

Hmmmm.... ale z twarzy to on bardziej "zajeżdża" mi "szalonym pastorem" ;)

Z innych powiązań fabularnych, kartel zwalczany przez głównych bohaterów nazywa się Mendoza (takie nazwisko nosił Juarez), co również zdaje się coś sugerować.

Myślę, że na pewno to świadome nawiązanie. Choć z drugiej strony - Mendoza to nazwisko jakich w Meksyku zapewne wiele (coś jak nasz "Królikowski" czy "Jankowski"). Nie wiemy czy Juarez miał oficjalną rodzinę (bo dzieciaków "na boku" to mógł mieć dziesiątki, ale na pewno żadnemu nazwiska nie dał), w grach nie było o tym słowa. Ale kto wie...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedynka była marna i przemęczyłem ją tylko z patriotycznego obowiązku zagrania w polską produkcję. Do dwójki nie podchodziłem aż do jej premiery w CDA. Cały czas czekałem, aż gra stanieje w swej normalnej, pudełkowej wersji.

Obecnie gram w Więzy Krwi z CDA, pożyczonego od kolegi. I mam cholerną ochotę iść do Empiku, kupić własny egzemplarz (tak, pudełkowy, pieprzyć covera!) i postawić w honorowym miejscu na półce z gierkami. Mówiąc wprost- jestem zachwycony. Poprawie uległo wszystko. Grafika, fabuła, gameplay, muzyka, po prostu wszystko. Nie ma się co rozpisywać. I tak nikt tego nie przeczyta, więc nie będę tutaj robił mini recenzji czegoś, w co każdy zagra, bo jest w gazecie za 20zł ;)

Ale jeśli ktoś z Techlandu obserwuje opinie graczy, którzy grali w CoJ 2 z covera CDA, to chciałbym powiedzieć, że odwaliliście kawał świetnej roboty. Cartel kupię na 100% za te 99zł, a jak wyjdzie jakaś kolekcjonerka, to być może i nad nią się zastanowię. Chciałbym tylko, żeby w trójce ciągle była możliwość strzelania z rewolweru i pozostał ten fantastyczny system chowania się za osłonami! No i skoro macie jakieś doświadczenie w robieniu samochodówek, nie upraszczajcie przesadnie modelu jazdy! Fajnie byłoby pograć w strzelaninę, gdzie samochód prowadzi się jak samochód, a nie drewniany klocek na kółkach. ;)

Pozdrawiam, gratuluję i trzymam kciuki za kolejne projekty,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc na ogół wypowiedzi, wydaję mi się, że jestem jedyną osobą na planecie, która uważa, że jedynka była o niebo lepsza od dwójki.

Jedynka miała przede wszystkim dużo lepszy projekt map. Otwarte, duże. W WK, natomiast, przez cały czas łazimy po bardzo zmyślnych korytarzykach, przechodząc od strzelnicy do strzelnicy. No kurde, dajcie mi kolejną taką fajną mapę, jak gdy Billym szukamy orlego pióra.

Duuuuuuuuużo niższy poziom trudności w WK. A to wszystko "dzięki" regeneracji zdrowia (HATE), ślepym przeciwnikom, którzy z odległości metra nie potrafią trafić i naszym superbohaterom, którzy potrafią dostać 5 razy w głowę z przyłożenia zanim padną.

Jakoś ogólnie strzelanie mniej zabawne też jest. Tryby koncentracji są w zasadzie guzikami 'I win', w których niczego nie trzeba nawet robić, nie trzeba się w ogóle bać wroga dzięki regenerującym się bohaterom z płynnego metalu. Meh.

System chowania się za osłoną jest nieporęczny i niepotrzebny. Zamiast tego co jest teraz, dużo lepiej by się po prostu sprawdziło Q i E jako wychylanie się i tyle. No ale, to są kolejne dwa klawisze do obsługi, na co, niestety, nie mogą sobie pozwolić konsole.

Tych bardziej 'sielankowych' i nieco finezyjnych etapów z Billym też mi brakuje (chociaż tu też zauważyłem, że jestem jedyną osobą na planecie, która je bardzo lubiła).

Jak nagle włączyła się muzyka z przesterowanymi gitarami podczas strzelaniny, zacząłem się zastanawiać, czy to na pewno dalej dziki zachód.

No i myślałem też, że padnę ze śmiechu, gdy uciekając przez miasto dyliżansem, konie bez problemu przebiły się przez 5 drewnianych zapór i 3 okna. Drodzy panowie z Techlandu, konie nie są stalowe, a dyliżansy to nie APC.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jonathan_Farmer
Patrząc na ogół wypowiedzi, wydaję mi się, że jestem jedyną osobą na planecie, która uważa, że jedynka była o niebo lepsza od dwójki.

Chyba nie :cool: . Osobiście lubię obie właściwie na równi, każdą za trochę coś innego.

Jedynka miała przede wszystkim dużo lepszy projekt map. Otwarte, duże. W WK, natomiast, przez cały czas łazimy po bardzo zmyślnych korytarzykach, przechodząc od strzelnicy do strzelnicy. No kurde, dajcie mi kolejną taką fajną mapę, jak gdy Billym szukamy orlego pióra.

Nie zgodzę się z tą wielkością map. Masz przynajmniej dwa fragmenty - te, gdzie wykonuje się poboczne zadania - gdzie teren jest bardzo rozległy i spokojnie można pognać konia w stronę zachodzącego słońca, bez obawy, że się za chwilę potknie. W jedynce tych terenów więcej nie było o ile sobie przypominam, a grę ukończyłem niedawno. Mnie akurat misja z Billy'm i orlim piórem również przypadła do gustu, ale poza tą górą na mapie nie ma nic ciekawego (no, widoczki podczas i po wspinaczce :wink: ). Mnóstwo lasu... i króliki... no i Spokojna Woda... ewentualnie siwy dym :smile: .

Duuuuuuuuużo niższy poziom trudności w WK. A to wszystko "dzięki" regeneracji zdrowia (HATE), ślepym przeciwnikom, którzy z odległości metra nie potrafią trafić i naszym superbohaterom, którzy potrafią dostać 5 razy w głowę z przyłożenia zanim padną.

Nie wydaje mi się, żeby poziom trudności był w jakikolwiek sposób zawyżony/zaniżony w jednej czy drugiej części. W WK twórcy zdecydowali się na nowocześniejszy sposób na zdrowie i akurat jestem "za". To sprawia, że rozgrywka jest dynamiczniejsza i nie trzeba skupiać się na zbieraniu flaszek "z-nie-wiadomo-czym". Ma to o tyle znaczenie, że nie walczymy sami, ale jesteśmy wspierani przez brata, który przez chwilę potrafi przyjąć ogień wroga i zatrzymać go, gdy sami chwilę "odpoczywamy". W sumie kwestia gustu, ale mi to rozwiązanie odpowiada; w CoJ też nie było źle.

A jeśli poziom trudności jest dla Ciebie za niski to już pewnie wiesz, że po przejściu gry odblokowuje się dodatkowy poziom trudności.

Jakoś ogólnie strzelanie mniej zabawne też jest. Tryby koncentracji są w zasadzie guzikami 'I win', w których niczego nie trzeba nawet robić, nie trzeba się w ogóle bać wroga dzięki regenerującym się bohaterom z płynnego metalu. Meh.

Nie rozumiem zarzutu, więc zostawię bez komentarza :huh: .

System chowania się za osłoną jest nieporęczny i niepotrzebny. Zamiast tego co jest teraz, dużo lepiej by się po prostu sprawdziło Q i E jako wychylanie się i tyle. No ale, to są kolejne dwa klawisze do obsługi, na co, niestety, nie mogą sobie pozwolić konsole.

Ten system można przecież wyłączyć w opcjach. Przy grze w sieci jest to nawet wskazane (w singlu mi się podoba, interesująca odmiana - nie spotkałem tego w żadnej grze; w multi trochę przeszkadza, szczególnie, że gram sporo w FPSy po sieci i nie ma tam takich rozwiązań; dlatego w multi wyłączam).

Tych bardziej 'sielankowych' i nieco finezyjnych etapów z Billym też mi brakuje (chociaż tu też zauważyłem, że jestem jedyną osobą na planecie, która je bardzo lubiła).

Chyba słabo przyłożyłeś się do lektury tego wątku, tak więc :czytaj::wink: .

No i myślałem też, że padnę ze śmiechu, gdy uciekając przez miasto dyliżansem, konie bez problemu przebiły się przez 5 drewnianych zapór i 3 okna. Drodzy panowie z Techlandu, konie nie są stalowe, a dyliżansy to nie APC.

Tutaj zgoda, że trochę przesadzili, ale co tam... :smile: .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedynka miała przede wszystkim dużo lepszy projekt map. Otwarte, duże. W WK, natomiast, przez cały czas łazimy po bardzo zmyślnych korytarzykach, przechodząc od strzelnicy do strzelnicy. No kurde, dajcie mi kolejną taką fajną mapę, jak gdy Billym szukamy orlego pióra.

Mapy w jedynce to nic specjalnego. I wcale takie otwarte nie były, do celu prowadziła tylko jedna droga.

Duuuuuuuuużo niższy poziom trudności w WK. A to wszystko "dzięki" regeneracji zdrowia (HATE), ślepym przeciwnikom, którzy z odległości metra nie potrafią trafić i naszym superbohaterom, którzy potrafią dostać 5 razy w głowę z przyłożenia zanim padną.

Mnie w pierwszej części CoJa wkurzało to że muszę rozglądać się za butelkami z lekarstwem... Nie to że było trudno, bo nie było tyle, że gdyby była regeneracja było by przyjemniej ;]

Obie gry stoją na bardzo wysokim poziomie, wiadomo nie każdemu podoba się to samo :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w pierwszą część CoJ grałem bardzo dawno i się od niej szybo odbiłem. Postanowiłem jednak zainstalować dwójkę z covera CDA i byłem wniebowzięty ! Jest klimat, jest akcja, świetna jak na FPS-a fabuła, charyzmatyczni bohaterowie, nieoczekiwany i nieco smutny koniec. Trochę mi żal Techlandu. Wydadzą The Cartel, który będzie się dział współcześnie, będą najpewniej przereklamowani bohaterowie i z tego, co wiem, twórcy również stawiają na niegrzeczność. Wiem, że za szybko oceniam kolejną część, ale wnioskuję to z trailera, zapowiedzi w CDA i z informacji o tytule.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem to już, ale powtórzę.

Sądzę, że "Cartel" będzie pierwszym (i pewnie ostatnim) gwoździem do trumny tego cyklu. Dlaczego? Bo gier w podobnym stylu jest od groma i ciut-ciut. "Dzikozachodnie" CoJ'e były w pewnym sensie ewenementem, nie miały jakiejś większej konkurencji na PC, to głównie dzięki "Call of Juarez" polski przemysł "growy" stał się zauważalny w świecie. A tutaj - agenci, mafia, narkotyki, bossowie... litości, ile już razy to przerabialismy?

Oj panowie z Techlandu - poszliście na łatwiznę jak mało kiedy. Najlepiej przenieśc akcję w "modern tajms" i gitara. Tylko coś kiepsko nastrojona, a i kilku strun brakuje....

Będzie pewnie tak, że po początkowej ekstazie (no i pewnie ocenie w CDA w granicach co najmniej 9), że "łał jakie szejdery", "łał, jakie szczelby", "łał, jak wrogi padają pięknie", "łał ale jatka" - gra popadnie w niepamięć, bo tak naprawdę niczego nowego nie zaoferuje.

Szkoda takiego cyklu. Jako fan "Call of Juarez" ubolewam nad skiepszczeniem się tej serii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Helmutt, nie popadnie w niepamięć i nie będzie jej gwoździem do trumny. A to z jednego prostego powodu: kooperacja dla 3 osób w trybie fabularnej kampanii.

Wiem, że koop pojawia się coraz częściej w najróżniejszych produkcjach (np L4D), ale chyba w żadnej nie postawiono nacisku na przechodzenie fabuły w koopie. Przynajmniej nie w takim stopniu, jaki się zapowiada w nowym CoJu.

Jeśli tylko zachowany zostanie westernowy klimat, to gra odniesie sukces. Nie ważne, czy teraz będziesz używał samochodu, czy konia, ważne, żebyś poczuł się ciągle jak na dzikim zachodzie. Współczesnym, ale ciągle dzikim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Helmutt, nie popadnie w niepamięć i nie będzie jej gwoździem do trumny. A to z jednego prostego powodu: kooperacja dla 3 osób w trybie fabularnej kampanii.

Jeśli tylko tyle będzie miał do zaoferowania nowy CoJ to ja dziękuję, ale postoję ;)

Jeśli tylko zachowany zostanie westernowy klimat, to gra odniesie sukces. Nie ważne, czy teraz będziesz używał samochodu, czy konia, ważne, żebyś poczuł się ciągle jak na dzikim zachodzie. Współczesnym, ale ciągle dzikim.

Jaki "westernowy klimat"? Dziki Zachód to był Dziki Zachód - z naciskiem na BYŁ. jakiekolwiek tłumaczenie, że "to co że czasy współczesne, ale to też western" - to po prostu żałość i kpina z graczy.

Kalka, panowie - kalka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według Wikipedii "western" to:

Gatunek filmu fabularnego, powieści awanturniczej, albo też sztuki scenicznej obejmujący utwory, których akcja rozgrywa się w okresie kolonizacji i stabilizowania się życia na terenach zachodnich stanów USA, zwanych Dzikim Zachodem. Jest charakterystyczną formą amerykańską, chociaż był uprawiany również przez twórców rodem z Europy.

Klasyczny western charakteryzuje się pewnymi stałymi cechami, z których podstawowymi są:

- tematyka związana z wydarzeniami historycznymi na Dzikim Zachodzie w drugiej połowie XIX w. (walki z Indianami, wojna secesyjna, budowa kolei transkontynentalnej, walka z przestępczością, "gorączka złota" itp.)

-wyrazista akcja o dobitnie zarysowanym konflikcie dramatycznym (starcie sił reprezentujących wartości pozytywne z siłami zła), najczęściej powiązanym z wątkiem miłosnym

- główny bohater (kowboj, traper, szeryf, "jeździec znikąd") odznaczający się budzącymi sympatię cechami: szlachetnością, odwagą, przedsiębiorczością, wielką sprawnością fizyczną i siłą ? przedstawiony na tle uschematyzowanego zespołu postaci ubocznych (śmiała dziewczyna, prawy i odważny szeryf, bywalcy małomiasteczkowego saloonu, Indianie, złowrodzy przeciwnicy, lojalni przyjaciele)

- obowiązkowe składniki awanturnicze: strzelaniny, bójki, konne pościgi

- operowanie efektownymi plenerami Dzikiego Zachodu (rozległe prerie, skaliste wąwozy).

Teraz, kiedy wiemy już o czym mówimy, wystarczy sprawdzić przez porównanie, czy CoJ 3 pasuje do definicji. ;)

- Oczywiście mamy inne ramy czasowe ale konflikt dobra ze złem, gdzie główni bohaterowie to ci dobrzy, pozostaje.

- Główni bohaterowie nie są dobrzy i prawi, niczym Drużyna Pierścienia ale to się trudno dziwić przy dzisiejszych skłonnościach wielu graczy do kierowania "bad- ass'ami".

- Składniki awanturnicze: strzelaniny, bójki, pościgi. Trzeba dodawać coś więcej?

- Operowanie efektownymi plenerami Dzikiego Zachodu. Nikt nie powie złego słowa na widoczki z dwójki, a to, co widziałem na trailerach i screenach z trójki wypada równie dobrze.

Najważniejszy według mnie jest klimat bezprawia i główni bohaterowie próbujący to prawo ustanowić i utrzymać.

Odpowiednia oprawa graficzna (zakurzone miasteczka, rozległe plenery, design poziomów i broni) powinny iść w parze i odpowiednią muzyką, przywodzącą na myśl muzykę z filmowych westernów, zaprawioną odrobiną muzyki współczesnej.

Jeśli zachowane zostaną odpowiednie proporcje pomiędzy przeszłością, a współczesnością, nowy CoJ się uda.

Popatrz choćby na kino samurajskie. Czy wojownicy koniecznie muszą machać katanami w dekoracjach Japonii feudalnej? Nie. To samo jest z westernem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teoretycznie.. rację masz...

Jednak ja jestem już stary pryk i dla mnie (i pewnie nie tylko dla mnie) klimaty westernowe to te znane z filmów "7 wspaniałych", "Dyliżans", "Napad na ekspress" etc.

To oczym piszesz to taki raczej "neo-western" który do klasycznego westernu pasuje jak pięśc do nosa.

Osobiście zaś uważam (i tylko osobiście), ze przeniesienie CoJ w czasy współczesne to próba podlizania się gówniażerii, kótra nie tknie gry nawet kijem, gdy nie będzie w niej "wypasionych nowych spluw", "zupa-mega-karabinów" i "szybkich super bryczek" oraz "bluzgajacych ziomów i lasek kręcących swoimi atrybutami".

Jesli już zaś koniecznie Techland chce iść w "modern time" - niech pod innym tytułem zrobi np. porządną taktyczną gierkę w stylu SWAT o oddziałach antyterrorystycznych polskiej policji - wiesz, polskie klimaty - mafie pruszkowskie, psychopaci, hip-hopowcy... Gier polskich jest już niby kupa - ale gier dziejących w polskich realiach wciąz jak na lekarstwo. Ja pamiętam tylko "Franko", Rezerwowe Psy" i jakaś gierka o Rutkowskim była ale ponoć gniot jakiego świat nie widział.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To tylko takie moje spekulacje, potwierdzone obserwacją, ale może istnieć również inny powód. Techland panicznie boi się konkurencji. Spójrzmy wstecz na historię ich gier.

1. Chrome. Miał być czymś w stylu Deus Exa: otwarte, nieliniowe przestrzenie, rozwój postaci, multum zróżnicowanych broni, pojazdów i przeciwników. Nieliniowa fabuła. Jednak kiedy w świat poszła informacja o produkcji Deus Ex'a 2 (który, jak na ironię, wyszedł bardzo, bardzo słabo), Techland zmienia filozofię i robi liniowego FPSa z ładną- jak na tamte czasy- grafiką. Porzuca pierwotny pomysł, bo spodziewa się że konkurencja ich zmiecie. Space Force jest odcinaniem kuponów od pierwszego Chroma, więc nie biorę go pod uwagę.

2. Warhound. Gra miała być- podobnie jak pierwotnie Chrome- nieliniowym shooterem z rozległymi mapami, ogromem broni itp. Ale projekt zawieszono- a przynajmniej nic o nim nie słychać- bo na horyzoncie pojawił się Far Cry 2. Gra, która zawierała w sobie dosłownie wszystko to, co miał posiadać Warhound, z wyłączeniem innej fabuły.

3. Dead Island. Gra o żywych trupach, zawierająca gameplayowo wszystko to, co Techland już wcześniej chciał nam pokazać. Co się dzieje z projektem? To samo co z Warhound- na światło dzienne wychodzi Left 4 Dead i kontynuacje. Techland rejteruje, aby przemyśleć swoją politykę i aby się przegrupować.

Po sukcesie CoJ'ów widać, że chłopaki nabierają pewności siebie i doświadczenia. Wracają do Dead Island, bo tematyka zombie wraca w wielkim stylu. Nie boją się wydać gry, bo wszystkie większe tytuły już miały swe premiery. Wiedzą do kogo równać.

Jedynym odstępstwem od wyżej wymienionych są Xpand Rarlly i Nail'd, ale tego gatunku gry istnieją od lat, więc wymienione tytuły są tylko próbami wpasowania się w rynek. Szczególnie Nail'd.

A teraz wróćmy do Call of Juarez i tego, czego boi się Techland. Red dead redemption. Dziki XIX- wieczny Zachód został bezpowrotnie przechwycony przez Rock Star. Techland boi się stawać przeciwko takiemu gigantowi. A wiadomo, że to na konsolach trzeba szukać największych zysków. Według mnie to jest prawdziwy powód przeniesienia serii do współczesności. Jak dotąd nikt tego przed nimi nie zrobił, a przynajmniej nie zrobił tego wystarczająco dobrze, żeby Techland musiał obawiać się konkurencji. Również w najbliższej przyszłości nie zanosi się, żeby podobna gra powstała.

Dopiero co przeszedłem Więzy Krwii i gra bardzo mi się podoba pod względem gameplayu, muzyki i klimatu. Fabularnie również bardzo dobra, niestety fabuła została słabo poprowadzona. Główny jej mankament to przerywniki filmowe. Słaby motion capture, aktorzy za bardzo się "baunsowali, jak gibony", żeby wyszło to naturalnie. Głosy postaci też słabo zagrane.

Mimo to grało się świetnie, dlatego wierzę w trójkę i mam nadzieję, że pomimo zmiany scenografii, gra się uda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, może przesadzam, ale mnie już doprowadza do wściekłości to masowe przennoszenie akcji gier w czasy współczesne. Po cholerę to?

Weź takie stare Opration Flashpoint - genialny klimat, Zimna Wojna, sowieci, komuniści... no ale ArmY, OFP 2 i OFP: RR to już czasy obecne, gdzie "yo-cool-american-boys" żujący gumę zaprowadzają ład i porządek w jakims Pierdzistanie.

Weź takie Medal of Honor, takie Call of Duty, Thief 4 też początkowo miał być przeniesiony w XXI wiek, świetna seria Combat Mission, Battlefield, Death to Spies.... zgroza.

Ja już rzygam na widok munduru współczesnego amerykańskiego marine.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Operation Flashpoint ten pierwszy to akcja działa się w 1985 roku w Resistance chyba 82r [to też czasy praktycznie współczesne], sprzęt broń niczym nie różni się od tego co mamy w Armie 2 , a klimat to już zależy tylko od twórców kampanii co w niej wymyślą. W Cold war crisis też grałeś amerykańskim chłopcem i "zaprowadzałeś porządek".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Cold war crisis też grałeś amerykańskim chłopcem i "zaprowadzałeś porządek".

Ale przynajmniej w mocno odmiennych klimatach niż te "obecnie obowiązujące" w grach, więc tych dżonów, stiwów i majkelów dało się przeżyć. W dodatku - co już totalnie dziś nie do pomyślenia - można było zagrać kampanię radziecką.

Zresztą.... w "Resistance" akurat Amerykańcem się nie grało....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jonathan_Farmer

Zadałeś to pytanie w niewłaściwym wątku, bo tutaj, owszem, dyskutujemy o grze, ale w sensie wrażeń, opinii, a nie kłopotów technicznych.

To jest właściwy dla Ciebie dział - kliknij.

Sprawdź czy ktoś już nie zadał podobnego pytania i jeśli nie to załóż nowy wątek z własnym problemem.

p.s. - patch umieszczony na płycie poprawia pewne problemy z płynnością w akcie trzecim. Jeśli nie instalowałeś go to zrób to.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie skończyłem grę i normalnie jestem zachwycony :). Zajęło mi to ok 10 godz, jednak ostatni fragment

śmierć Williama, i ta Biblia naprawdę wzruszyły mnie do łez

:)

Ogólnie CoH WZ podobało mi się, system wychylania się zza osłon jest niezły, choć nieczęsto go używam. 1 była fajna, ale 2 jakoś mi bardziej podchodzi. Miejmy nadzieje, że The Cartel też będzie dobre :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moimi ulubionymi gatunkami gier są erpegi i strategie, a gdy sięgam po strzelankę, musi być naprawdę dobra...

Więzy Krwi są re-we-la-cyj-ne! Nigdy nie lubiłem Dzikiego Zachodu, ale ta gra dostarczyła mi najczystszej, dzikiej przyjemności z grania, przy akompaniamencie ultraklimatycznej muzyki i naprawdę mocnej fabuły.

Soczysta wymiana ognia, przetykana częstym bullet timem i równie soczystą wymianą złośliwości między bohaterami (Ray wymiata). No i właśnie, fabuła oraz postacie. Długo nie zapomnę

- rozszalałego Raya, który pod sam koniec przeżywa nawrócenie

- Thomasa i Marisy

- żarliwie wierzącego Williama, i jego śmierci

- dwulicowego Juareza (przez całą grę zastanawiałem się, kto kogo pierwszy wystawi do wiatru- bracia jego, czy on ich :P)

- sympatycznego Widzącego Dalej (gdy zginął mało szału nie dostałem)

- jego ojca, który kojarzył mi się jakoś z Jurandem z Krzyżaków, postać tragiczna

- zdrowo porytego, fanatyczne Barnsbyego (złamas jakich mało)...

Zakończenie świetne.

A swoją drogą, czy ten Indianin z jedynki który zlecał nam pamiętną wyprawę po piórko, to nie był czasem ojciec Widzącego Dalej?

Mam tylko dla gry jeden poważny zarzut. Cały czas odnosiłem wrażenie, że twórcy mieli masę pomysłów na urozmaicenie strzelanin, ale je porzucili:

- nie ma znanych z jedynki walk z pędzącego konia

- nie ma etapów skradankowych, zręcznościowych czy logicznych (ja wiem, że patenty z jedynki nie podobał się wielu graczom, no ale mały odpoczynek od walki by się przydał...)

- brak zabaw z ogniem :< (w jedynce były!)

- brak etapów snajperskich (raz w trakcie gry pojawia się snajperka, i to dosłownie na chwilę)

- podobno Ray ma zdolność noszenia ze sobą gatlinga i mielenia wrogów; bardzo mi się podobał ten pomysł, szkoda że taka możliwość pojawia się raz w grze, w dodatku na samym końcu etapu, i mamy możliwość ubicia ledwie paru oponentów :/

Ciągle tylko konwencjonalne chodzenie i strzelanie, czasem pojedynki i (nudnawe IMO) nawalanie ze stacjonarnego gatlinga. W sumie nie nudziłem się zbytnio, ale gra mogłaby być jeszcze lepsza z tymi elementami.

Z drobiazgów: irytowały mnie pojedynki (udawały mi się mniej więcej za piątym razem, a nie tylko ja miałem z nimi problemy...) oraz pewno określenie, którego Ray lekko nadużywa w angielskiej wersji językowej.

Niezależnie czy w polskiej jest skur...syn, suk...syn, gnojek czy co tam innego, Ray zawsze mówi monotonne SON-OF-BICZ! W kółko...

Poza tymi głupotkami, gra świetna :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pierwszej odslonie Call of Juarez mamy doczynienia z dwoma postaciami, ktorymi sie gra na zmiane. Idziemy wyznaczona droga, zabijamy kogo trzeba i tyle. Jedyny odstep od tej reguly to scena gry mamy zabic zajace, pozniej gasic palacy sie domek, eh...

Od dwojki oczekiwalem czegos wiecej, kupiona przezemnie gra kilka dni po premierze, prezentowała sie ładnie tylko na polce sklepowej. Te same mapy, bardzo podobna fabula ( napisalbym, ze identyczna gdyby nie ta dziewczyna w ktorej zakochuja sie dwaj bracia). Pierwsza odslona zaslynela z trybu multiplayer, do wyboru byly 4 klasy. Jakzem sie ucieszyl gdy zobaczylem ilosc klas do wyboru w Wiezach Krwi, gdy wlaczylem trub multiplayer ! Na marne... Gra tak potwornie scina w trubie multiplater i gwarantuje ze nie jest to wina mojego internetu.

Zawiodlem sie na tej serii, miala byc fajna strzelanka w klimacie westernu, a wyszla kaszana ;(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...