Skocz do zawartości

Książki ogólnie


Cardinal

Polecane posty

Ja się nad Tolkienem rozwodził nie będę - lekkie, początkowo bardzo przyjemne w czytaniu, choć z biegiem czasu człowiek się przekonuje jak wyidealizowane i czarno-białe. Czasem nawet do tego wracam, kiedy nie szukam czegoś bardziej przekonywującego, brudnego, ponurego, życiowego. Może Piekara ze swoim inkwizytorem? Mordrimera Madderdina poznałem dosyć późno, wcześniej czytałem jedno opowiadanie zamieszczone w jakimś magazynie, ale przyciągnęła mnie okładka i tekst na odwrocie, który oznajmiał "[...] Świat, w którym nasz Pan i jego Apostołowie wyrżnęli w pień pół Jerozolimy [...]". Czy taki paskudny ateusz jak ja mógłby tego nie kupić?

Przy całej jego twóczości na tym odcinku, którą skompletowałem w całości, czasem miałem wrażenie, że autor zaczynał kręcić kółka. Pewnie to z powodu niektórych fraz bohatera, powtarzanych jak mantra. Wyrzuciłbym jeszcze elementy magiczne, ale za całość ma u mnie duży plus.

Niedawno przeczytałem też "Zadanie goblina", które w paru miejscach naprawdę potrafi rozbawić.

Na przykład rozmowa między drużyną i goblinem na temat chowania zmarłych

. Całkiem niezła, rozluźniająca książka, którą mógłbym polecić do przeczytania. Jednak najpierw muszę ostrzec, że jest to swego rodzaju parodia, która wyśmiewa się z powszechnie panujących stereotypów na temat świata fantasy.

Był też "Wywiad z wampirem". Nie jestem zachwycony. Po tylu "słynnych" wzmiankach od różnych osób spodziewałem się czegoś... lepszego. Lektura niespecjalnie mnie zachwyciła. Momentami autorka mnie nudziła i szczerze mówiąc - prędzej poleciłbym przeczytanie podręcznika do Świata Mroku. Naprawdę. Jest o wiele bardziej interesujący od dzieła ś. p. Anny Rince.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Niedawno skończyłem Czytać "Wojna Światów - Nowe Tysiąclecie".Jak dla mnie(12lat) bardzo fajna książka.Dużo opisów walk, jeden z moich ulubionych samolotów tam gra główna role(a10 Warthog) i ogólnie fajna książka.Fabuła mniej więcej zaczyna się od stracenia kontaktu z sondą na Marsie.Potem ludzie patrzący przez teleskopy na marsa zauważają dziwne rozbłyski.Jest ich 11.Potem jak namierzają tam radary to okazuje się ze to statki.Trzy pierwsze to impulsy Emp(wikipedia) a reszta to statki z obcymi.Jak ktos oglądał film Wojna światów to te maszyny w których byli obcy to wyglądały mniej więcej jak w książce.Bardzo polecam wam książke.

BTW Nie nawidze Władcy Pierścieni.Nie rozumiem co ludzie w tym widzą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BTW Nie nawidze Władcy Pierścieni.Nie rozumiem co ludzie w tym widzą.

Może to, że Tolkien stworzył świat pełen oryginalnych (tak tak, masa dzisiejszych entów i innych bajkowych twarzowców to Tolkien) stworzeń, opisał go dokładnie, zawiązał akcję, i to wszystko w głowie? Spróbuj napisać opowiadanko chociażby które będzie choć do pięt dorastało Tolkienowi to zapytam skąd ściągnąłeś ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to, że Tolkien stworzył świat pełen oryginalnych (tak tak, masa dzisiejszych entów i innych bajkowych twarzowców to Tolkien) stworzeń, opisał go dokładnie, zawiązał akcję, i to wszystko w głowie? Spróbuj napisać opowiadanko chociażby które będzie choć do pięt dorastało Tolkienowi to zapytam skąd ściągnąłeś ;]

To zapytaj jeszcze Tolkiena skąd ściągnął ;) Ta masa oryginalnych stworzeń wcale nie była taka oryginalna - pojawiały się często w mitologiach czy różnych dziełach literackich. Niektórym z nich Tolkiem nadał inny wygląd (o ile się nie mylę, to elfy do czasów Tolkiena to były po prostu dobre duszku - patrz np. Shakespeare), ale samodzielnie strasznie oryginalny nie był. Inna sprawa, że nie można mu odmówić wielkości za to, że jednak był pionierem. W pisanie trylogii i nie tylko włożył bardzo dużo pracy, a sama popularność, którą cieszą się do dziś jego działa, świadczy, że jednak stworzył coś ponadczasowego. Dla mnie zawsze będzie miał wysokie miejsce, ale najwyższe stracił dość szybko. Jednak jeśli chodzi o sentyment, to właśnie od jakiegoś czasu czuję, że pora znów wrócić do Śródziemia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Slowik

Ano, tak sie zdarzyło, że w bibliotece była tylko III cz. i musiałem przeczytać, potem zacząłem czytać pierwszą część, którą już skończyłem, natomiast teraz jestem już w II, chociaż prawdę mówiąc jeszcze nie zacząłem - książki jeszcze nie ma w bibliotece (ktoś wypożyczył).

A co do tego przekładu, to jestem zaskoczony.Baggins na bagosz jeszcze ujdzie, ale Obieżyświat na Łazik, przecież to się tak różni.Cóż...do Łazika się przyzwyczaiłem już ;/

@Yeneffer

Literówka, ano.

@topic

Ten, który nie lubi takich klimatów (chodzi mi o średniowiecze, rycerze, elfów, krzaty, bitwy,miecze, łuki), ten nigdy nie polubi "WŁADCE PIERŚCIENI".W innych książkach nigdy nie lubiłem opisów np. miejsc, krain.W tej książce natomiast czyta mi się je z wielką ciekawością, nie mówiąc już o wspaniałej akcji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczytuje się w Kingu. Głównie dzięki Smgowi. Uwielbiam Lśnienie, Wszystko jest względne( głównie opowiadania " W prosektorium nr.4" i "Człowiek w czarnym garniturze" a to ostatnie jest o tym, że koło 1900r. chłopiec idzie nad jezioro łowić ryby i spotyka tam d... przeczytajcie sami, powiem tyle, że mało się nie zesr... w gacie.) Zielona Mila, Carrie, Miasteczko Salem, Cmentarz dla zwiężat. Uwielbiam też Sapkowskiego. To dzięki Cdprojektowi. :) Lubie tez książkę "Lesio" (zna ktoś ?) Chmielewskiej. Polecam

Co do Lśnienia moge wymienić historie. Czytałem kiedyś późną nocą ( koło 2 ) fragment kiedy z gniazda os na Dennego wylatuje cały rój i zaczyna go kąsać. Kiedy nagle zwróciłem oczy z książki na koc. Zauważyłem właśnie ose. Niby nie wydaje się to straszne. Ale zapewniam, że wtedy było i to baaaardzo. Wymienie tylko, że od tamtego czasu na egzemplarzu lśnienia mam ładną brązową plamę i resztki po biednej osie :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zapytaj jeszcze Tolkiena skąd ściągnął ;) Ta masa oryginalnych stworzeń wcale nie była taka oryginalna - pojawiały się często w mitologiach czy różnych dziełach literackich. (...) ale samodzielnie strasznie oryginalny nie był.

W jednym z CDA kiedyś pisali. Bodajże przy TN z Gothic 3. Jeżeli się nie mylę, to orki i elfy to wziął ze staroangielskich legend. Orki to były bodajże "orchenau", a elfy się zwały "ylfes". Ale nie radzę tak bardzo ufać mojej pamięci, i samemu sprawdzić. A w razie koniezności poprawić, jakbym się mylił. ;) Ale faktem pozostaje to, że Tolkien wyznaczył pewne... hmm... jak to określić? Wzorce? Standardy? Które wielu autorów mniej, lub bardziej się trzyma. ^_^

Czytałem kiedyś późną nocą ( koło 2 ) fragment kiedy z gniazda os na Dennego wylatuje cały rój i zaczyna go kąsać. Kiedy nagle zwróciłem oczy z książki na koc. Zauważyłem właśnie ose. Niby nie wydaje się to straszne. Ale zapewniam, że wtedy było i to baaaardzo.

Mnie to mówisz? Ja po "Komórce" miałem ochotę wyrzucić swój telefon komórkowy w diabły. :P Ale gdzieś to już pisałem. ^_^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mrbullet

Również czytałem "Wszystko jest Względne" i uważam, że oba opowiadania są najlepsze ze wszystkich zamieszconych w książce (chociaz większość jest całkiem niezła ;))

Co do orka:

"Ork (ang. Orc), l.mn. Orkowie - słowo z łaciny oznaczające demona lub istotę ze świata podziemnego. Zostało użyte przez Tolkiena w jego cyklu fantasy o Śródziemiu, jako nazwa rasy stworzeń używanych często jako wojsko przez siły zła."

"Orcus w mitologii rzymskiej, było innym imieniem Plutona, Hadesa (lub Dis Pater ), boga świata zmarłych. Orcus zdaje się oznaczać jego ciemną, karzącą stronę, boga torturującego złoczyńców po ich śmierci. Istnieje też humorystyczna teoria, że "ork" to onomatopeja - i że taki właśnie dźwięk wydają orkowie"

wikipedia.org

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tolkien Tolkienem, lecz nie samym Johnem Ronaldem Reuelem człowiek żyje... Ja wczorajszą późną nocą skończyłem czytać A Wild Sheep Chase Harukiego Murakamiego. Jest to trzecia (chronologicznie) powieść Murakamiego, a jednocześnie szósta przeczytana przeze mnie. Wcześniej czytałem Dance, Dance, Dance, które jest sequelem Przygody z owcą (polski tytuł), czyli mam w pewnym sensie odwrócony odbiór dzieła... Jednak sens ten jest mocno ograniczony, gdyż oba działa różnią się dość znaczącą. Różnice występują w treści/klimacie powieści, lecz także w moich ich ocenie. O ile Tańcz, Tańcz, Tańcz to zdecydowany top powieści Murakamiego, to owieczkowe przygody jednak znajdą się niżej w mym osobistym rankingu.

Dance, Dance, Dance było powieścią bardziej murakamistyczną. Więcej w niej było klimatu niesamowitości, więcej pokręconych postaci i więcej strachu. A Wild Sheep Chase zaczyna się jak powieść detektywistyczna, a potem nieco kręci i kluczy. Mamy, oczywiście, zagubionego bohatera, którego ktoś opuścił i który nie za bardzo może się odnaleźć. Mimo tego, że jest to element powtarzający się u Murakamiego, to i tak jest mocnym plusem. Przemyślenie bohatera, jego zagubienie i odczucia wydały się mi autentyczne, a i nawet momentami warte własnych przemyśleń. Czasem są one zabawne, często smutne, a czasem wręcz przerażające. Nie mam w sumie większych zarzutów, gdyż język jest świetny, niektóre zdania to perełki, a zakończenie zaskakuje... Czegoś jednak mi brakuje, brak mi jakiegoś dopełnienia. Jakiegoś puzzla w tej układance mi brakuje i zachwycony zdecydowanie nie byłem. Jednak nieco magii Murakamiego i tak jest, bo przeczytałem przez dwa dość pracowite dni, a kończyłem około 2 w nocy... Cały czas jednak na początek z Murakamim polecam jednak Norwegian Wood albo Kafka On The Shore.

Kolega, który użyczył mi wyżej wymienionego działa, pożyczył mi też Blind Willow, Sleeping Woman tego samego autora, więc wiadomo, co teraz na mej czytelniczej wokandzie gości...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowa wielu ludzi o "braku autorytetów" czy "upadku autorytetów" można moim zdaniem włożyć między bajki - w Polsce ludzi mądrych mamy wiele, trzeba tylko umieć się rozejrzeć za odpowiednimi książkami. Buszując sobie w pracy po regałach z książkami (pracownik Empiku żadnej pracy się nie boi, pracownicy multimediów muszą się znać też na słowie pisanym) trafiłem na dwutomowy wywiad z prof. Władysławem Bartoszewskim. Zawsze bardzo ceniłem tego człowieka jako świetnego mówcę, ale czytając obie pozycje uświadomiłem sobie, jak wiele ma on do przekazania każdemu z nas. Był historykiem, który tworzył historię. Czytamy - był w Auschwitz, był oficerem AK, ratował Żydów, siedział w komunistycznych więzieniach, bardzo dużo pisał w konspiracji, poznał wszystkich ważnych ludzi z opozycji, sam odegrał sporą rolę, doradzał wielu ludziom, pojednał Polaków z Niemcami i Żydami, próbował z Rosjanami, był dyplomatą i politykiem - kto inny ma tak bogatą biografię, a przy tym potrafi mówić z taką werwą i humorem? Ktoś taki jak prof. Bartoszewski jest tylko jeden, więc cieszmy się nim, dopóki jeszcze żyje.

Obie książki to zapis rozmowy Michała Komara z Władysławem Bartoszewskim, obie kosztują po 35 zł. Naprawdę warto.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja szykuję się do oderwania o Kinga xD. Czytam teraz "Piknik na skraju drogi" bo chciałem zobaczyć na czym wzorowano się przy tworzeniu Stalkera :D. Mam takie małe zapytanie, w książce którą posiadam (wypożyczona z biblioteki) jest "Piknik na skraju drogi" i "Las". Ktoś wie co to jest xD? Tzn. to też jest związane z tym światem wykreowanym przez braci czy po prostu jakiś ich inny twór :)? Z Kinga przeczytam jeszcze "Czarny Dom" i chyba zacznę szukać Lovecrafta :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytaj sobie "Ślimaka na zboczu" tychże autorow. Tam jest taka adnotacja odnośnie "Lasu". Samego "Piknika..." nie czytałem (nie ma go w bibliotece), ale przerobiłem kilka utworów A. i B. Strugackich. Szczególnie podobali mi się "Niedoskonali". Gorąco polecam. "Żuk w mrowisku" też był ciekawy. W ich twórczości najbardziej podoba mi się to, że każdy z nich pisze różne historie, które świetnie są ze sobą powiązane fabularnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do osób które czytały 'Mroczną wieżę' Kinga. Otóż jestem w samej końcówce pierwszej części- 'Rolanda'- i jestem nieźle zawiedziony. Książka akcji ma zero, opisy są niesamowicie nudne, a dialogi są strrrasznie sztywne. Nie wiem, może mam zbyt niskie IQ by to zrozumieć, ale książka mi się nie podoba i tyle.

Dopiero tu wypływa moje pytanie. Czy kolejne części są podobne, czy może King zaczął pisać inaczej? Jeśli nic nie zmienił daruję sobie dalsze czytanie;]

Z góry dzięki za pomoc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Up: Roland to właściwie taki wstęp do Mrocznej Wieży-właściwej. W porównaniu do reszty wypada bardzo lekko, i jeśli ci się nie spodobał, to bardzo prawdopodobne że... nie wiem co xD Przeczytaj, będziesz miał w doświadczeniu książkowym kwintesencję twórczości Kinga ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że przez ostatni tydzień miałem aż za dużo wolnego czasu, spożytkowałem go na przeczytaniu książki Mai Lidii Kossakowskiej pt. "Ruda Sfora", którą wcisnęła mi moja znajoma z uśmiechem na twarzy i tekstem, że "powinno mi się spodobać". Czy tak się stało ? Nie do końca. Książka ma bardzo dobre fundamenty, widać, że autorka nie od dziś "siedzi" w obrzędach i wierzeniach szamańskich, w których się to czytadło obraca. Momentami jednak odnosiłem wrażenie, że pani Maja odrobinę przesadza z nagromadzeniem trudnych nazw, które w połączeniu z ogólnym chaosem, jaki momentami panuje między stronami bardzo trudno jest się w tym połapać. Sprawia to, że miejscami miałem ochotę cisnąć książke w kąt, albo chociaż przejść do następnego akapitu. Sama fabuła, pomimo paru zgrzytów, trzyma się jednak kupy i powoli zaczyna wciągać. Byłby to typowy średniak, gdyby nie jedna rzecz. Zakończenie ! Wow, czegoś takiego się absolutnie nie spodziewałem (może to ja mało domyślny jestem), a ostatni rozdział spowodował, że myślałem o tej książce jeszcze długo po jej ostatnim zamknięciu. Mistrzostwo Świata, pani Kossakowska. Warto przebrnąć przez średni, ciężko czytający się początek, aby móc poznać zakończenie historii. Obiecuje, że się nie zawiedziecie.

A dzisiaj, korzystając z obecności w mieście, odwiedzę bibliotekę w poszukiwaniu Mitologii Egipskiej, na którą się ostatnimi czasy napaliłem. Oby mnie pani za biurkiem nie zawiodła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lovecraft mistrz grozy polecam wszystkim.

Kurt Vonegout a to dla bardziej ambitnych, prawdopodobnie najlepszy amerykański pisarz ever.

Kroniki Wampirów Anny Rice staczają sie po trzeciej cześci za dużo kręcenia.

A Tolkien wprowadził parę nowości np. Orki jako mutacja elfów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lovecraft mistrz grozy polecam wszystkim.

A co bys polecil z niego na poczatek? Bo juz kiedys mialem sie jakos do jego dziel dorwac, ale jakos sie rozeszlo i teraz sie znowu napalilem i to na maksa :P U mnie w bibliotece oczywiscie nie ma, ale moze gdzies indziej jakims cudem udalo by mi sie dorwac.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Lovecrafta przynajmniej mi na początek polecono zbiór opowiadań "Zew Cuthulu" i sam na niego poluje w bibliotece al coś czuje że będę musiał kupić na allegro. No ale nie o tym miało być :P

Chciałbym się zapytać czy nie znacie może jakiś książek w stylu Trylogii Marsylskiej (Total Cheops, Szurmo, Solea) Jean'a Claude'a Izzo ??? Chodzi o powieści kryminalne (ewentualnie inny gatunek wszystko oprócz scence-fiction) w których nacisk niekoniecznie jest położony na zmyślną intrygę tudzież wartką akcję ale na jakieś naprawdę mocne, trafne przemyślenia głównego bohatera

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...