Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Cardinal

Książki ogólnie

Polecane posty

Vainqueurze, Mort jest świetnym wyborem, co do chronologii, to zaczyna on w pewien sposób serię ze Śmiercią, co rozwiązuje problemy z chronologią. Książka jest zabawna, świetnie się ją czyta, bez względu na to, czy jesteś molem książkowym, czy nie, nawet mój brat, który oprócz Wiedźmina i Władcy Pierścieni nie czytał praktycznie żadnej książki, Morta wspomina dobrze. Miłej lektury;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio sprawiłem sobie - w ramach promocji w Empiku - dwie książki: "Zimne ostrze zdrady", które jest zbiorem opowiadań ze świata Warhammera (Dark Fantasy) i "Wywyższenie Horusa - Ziarna herezji zostały zasiane" (Warhammer 40,000), Dana Abnetta.

Pierwsza jest ciekawa, bo na ogół opowiadania nie kończą się szczęśliwie, a przynajmniej w pięciu na dziesięć (tyle opowiadań zawiera książka) peunta okazywała się bardzo ciekawa. Jeśli ktoś brzydzi się krótkimi utworami o szczęśliwym zakończeniu może po to sięgnąć, acz nie nazwałbym tego jakąś fascynującą lekturą. Raczej odświeżającą.

Druga opowiada o wydarzeniach mających miejsce przed Herezją Horusa, a kończących się informacją, że Wilki Luny/Synowie Horusa udają się na Davin. Dla osób interesujących się Warhammerem 40,000 - zdecydowanie warto, zwłaszcza jeśli dopiero zaczyna się to uniwersum poznawać, choć początek jest obrzydliwy. Na szczęście później wszystko się wyjaśnia i już nie mam ochoty spluwać z obrzydzeniem na podłogę. Nawet niezłe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądząc po poziomie książek Lustbadera(nadają się tylko do kibelka, nie jako lektura), to jest w tym tyle prawdy, ile sensu w dowolnym obrazku z cyklu 'your argument is invalid'. Przeczytałem całą pierwszą część tej drugiej trylogii, kawałek drugiej, a resztę doczytałem w streszczeniach na necie i powiem wam jedno: trzymajcie się od tej serii z daleka! Książki Ludluma: tak. Potworki Lustbadera: nigdy w życiu. Howgh!

Sprawa jest o tyle interesująca, że pan Lustbader chyba faktycznie chce, aby ludzie uwierzyli w to natchnienie przychodzące od ś.p. Ludluma. Bo jakby chodziło mu tylko i wyłącznie o kasę, to by zwyczajnie podjął się kontynuacji serii na własną rękę, bez bawienia się w spirytystyczne gadki i całą tą szopkę, ale przynajmniej krytyka skupiłaby się tylko na merytorycznej miałkości książek, a nie na bajeczce wziętej z Księżyca. Jest druga opcja: może Lustbader mówi prawdę? Może Ludlum po śmierci stracił talent, co jakby zapowiadały jego dzieła pod koniec kariery? Wiem, że to mało prawdopodobne, ale czemu by nie przyjąć takiej możliwości? W końcu nie wiemy, jak te całe seanse się odbywają (może słowa imć Roberta są błędnie interpretowane or something?) i jedyne, co możemy zrobić, to dokopać się do bardziej konkretnych informacji, które potem rozważymy przy pomocy naszych niezwykle kreatywnych umysłów i zobaczymy, co wyjdzie. :)

A ja ostatnio przeczytałem "Eragona" Christopera Paoliniego bardzo fajna książka jeśli ktoś lubi gatunek fantasy. POLECAM!!! :D

Jak wrażenia z lektury? Czemu książka jest taka fajna? Dlaczego ją polecasz? Skoro chcesz zachęcić innych do przeczytania jakiegoś tytułu, powiedz o nim coś więcej, bo samo słowo "fajnie" mnie jakoś średnio przekonuje. Ale może się nie znam i w dodatku się czepiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja ostatnio przeczytałem "Eragona" Christopera Paoliniego bardzo fajna książka jeśli ktoś lubi gatunek fantasy. POLECAM!!! :D

Starałem się to przeczytać doszedłem do 50 strony i uznałem że to nie dla mnie. Przeczytałem niedawno książkę C.R Zafóna "Cień Wiatru"- Fantastyczne. Polecam niech każdy kupi lub chociaż wypożyczy z biblioteki bo naprawdę warto.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eragon i Najstarszy to imo nudne i ckliwe książki dla dzieci. :D

Jednak już Brisinger trzyma jako-taki poziom. Czyta/ł ktoś może sagę "Pieśń Lodu i Ognia" właśnie skończyłem 3 część i powiem krótko saga jest świetna. Kto nie czytał powinien zapoznać się z pierwszą częścią "Gra o Tron".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tylko tak, nieśmiało, a propos Eragona. Jego autor to nastolatek. Czy wy naprawdę się spodziewacie, że wasz rówieśnik powie Wam o świecie coś, czego Wy sami nie wiecie? Paolini może sobie mieć bogatą wyobraźnię, ale jego książki, to tylko sukces odpowiedniego marketingu i nic więcej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ajej, a ja dostałam od koleżanki Piekło Pocztowe Pratchetta ^^

O! Dobre, smaczne, lekkie i wyborne! Z resztą, jak cały Pratchett, co ja tam będę wypisywał.

jednak najpierw muszę skończyć Nikta Magdaleny Kozak xD hm, chociaż muszę przyznać, że czytając już te pierwsze rozdziały, Nocarz jest o wiele lepszy... No ale XD

Nocarz? Toto o wampirach w tajnych służbach? Niby nie powinienem się wypowiadać, bo nie czytałem, ale nie byłbym sobą, gdybym nie napisał, że książka odepchnęła mnie swoim pomysłem oraz reżyserowaną prelekcją, jaką raz uraczyli mnie fani pisarki. Niby sympatycznie im to wyszło, ale do książki mi nie spieszno.

Sobie zrobiłem listę książek, które muszę zdobyć z okazji świąt. W końcu się w Wojnę Zombie zaopatrzę, a i Lwy Al-Rassanu piekielnie kuszą. Hm... Z polskich książek jest tam tylko Kłamca 3 (choć słyszałem, że średni), bo jakoś większość rodzimych dzieł mnie nie kusi. Z resztą -> jeśli nie przeczytałem do końca Pana Lodowego Ogrodu, który ponoć jest hitem, to coś może być ze mną nie tak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się właśnie zastanawiam, czy koleżanka dobrze zrobiła, dając mi Piekło Pocztowe. Bo w końcu nawiązuje do poprzednich części, a ja z nimi nie jestem zbytnio obeznana XD czytałam zaledwie parę książek Świata Dysku ^^" (ale mam zamiar to nadrobić! :))

Że Nocarz niefajny? Nocarz jest równie sympatyczną książką, co fani i nie powinieneś się zrażać, bo to fanatycy są i każdego chcą przeciągnąć na własną stronę ;)

Kłamca 3... Nie wiem, kupić czy nie kupić... Ale chyba sobie podaruję xD czytałam 1 i 2 i dość cienkie to było, niestety...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ukończyłem pierwszy tom Diuny Herberta. Początkowo dość stare wydanie mnie odrzuciło, ale treść jest znacznie lepsza:)Ciekawa fabuła z kilkoma zwrotami akcji i intrygami. Przeczytałem z przyjemnością i biorę się za drugi tom.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pratchett tradycyjnie powrócił, kiedy wyczerpał się temat Kinga i/lub Lovecrafta? ;] No cóż, ja ostatnimi czasy zrobiłam kolejną próbę przekonania się do tego pana i tym razem postanowiłam sprawdzić, czy to nie przypadkiem tłumaczenie odbiera mu cały urok w moich oczach. Wybór z musu padł na Guards! Guards!, jedyną pozycję ze Świata Dysku w oryginale, jaką udało mi się odgrzebać w bibliotece i, niestety, znowu odbiłam się z hukiem. Nie łudzę się już, że to kwestia n-tej części, a więc i mnie, wyrwanej z kontekstu, bo starałam się już podchodzić do Pratchetta po bożemu, od początku - też nie wyszło. Poddaję się, facet kompletnie mnie nie bawi i zamiast śmiać się z ponoć rozbrajających teksów, zastanawiam się, czy jestem upośledzona na poczuciu humoru, skoro to druga po Pajtonie rzecz, która wydaje się przemawiać do wszystkich, tylko nie do mnie... a może to deprymująca kwestia tego, że preferuję dalece bardziej niewybredne, żenujące i ogólnie rzecz biorąc denne żarty, hehe, tego. ^^

U mnie aktualnie po raz kolejny "Odkupienie Althalusa" autorstwa Eddingsów (swoją drogą, ciekawa jestem, czy Leigh to brat czy żona Davida...), książka, którą w zasadzie reklamuję i polecam tak, jakby mi za to płacili. Od pierwszego przeczytania znalazła się w pierwszej trójce najlepszych powieści fantasy, jakie kiedykolwiek wpadły mi w ręce (dwóch pozostałych pozycji łatwo się domyślić ;]), całkowicie mnie urzekła, powaliła na kolana, zamiotła mną pod regałami i tak dalej. Fabuła jest bardzo prosta, kiedy nie odczytuje się zawartych w niej alegorii - opowiada po prostu o złodzieju imieniem Althalus, którego ostatnimi czasy prześladuje pech - do momentu, w którym dostaje od dość dziwnego człowieka zlecenie kradzieży z Domu na Krańcu Świata niejakiej Księgi, stworzonej przez boga Deiwosa. Cyrk zaczyna się, gdy Al dociera do rzeczonego Domu, a tam czeka na niego kocica, mówiąca ludzkim głosem, która wcale kocicą nie jest, natomiast sam złodziej okazuje się przeznaczony do duchowej edukacji, która potrwa dwa i pół tysiąca lat i będzie miała bardzo różne skutki. Koniec. Scenariusz oklepany jak cholera, historia wydaje się prosta jak drut i rozbudowana jak cep. I o to właśnie w tej książce chodzi - pod banalną opowieścią kryje się mnóstwo odniesień, głównie do Biblii, częściowo do mitologii. Znakomicie zrealizowana symbolika oraz umowność pewnych figur i motywów sprawiają, że czyta się to nie-sa-mo-wi-cie. Gdybym była bardziej wyedukowana w tych kwestiach, pokusiłabym się o porównanie konceptu na tę lekturę do zasady działania przypowieści. Tak czy owak, jeśli kto gustuje w naprawdę niebanalnej fantastyce i ma dość tego, że "wszystko już było", "Odkupienie..." powinno się co najmniej spodobać. Pod warunkiem, że nie jest się uczulonym albo na satyrę pod adresem zjawiska religii, albo na jego wszechobecność w fabule. ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już pod choinkę będę miał "Brisingr" Paoliniego i się ciesze, bo "Eragon" i "Najstarszy" bardzo mi się podobały. Nie popieram zdania jednego z przedmówców, bo owa trylogia jak dla mnie supcio. xD Nie ma się co rozpisywać, poprostu jak lubicie lekki, baśniowy klimat, ze smokami, elfami, krasnoludami i "złymi i dobrymi ludźmi", to warto. Obie księgi jak dla mnie mają w sobie magię, której nie spotykam np. w książkach Stephena Kinga... ;// Jak ktoś lubi więc fantasy (tak jak ja - uwielbiam), to polecam.

"Eragon" - 9/10

"Najstarszy" - 8+/10

"Brisingr" - ocenię pojutrze

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie obie części trylogii o Eragonie, które czytałem były zbyt dziecinne, banalne i ogólnie źle mi się je czytało. Przez to pewnie po Brisingr nie sięgnę ;)

Ostatnio dorwałem "Kroniki Jakuba Wędrowycza" Pilipiuka, muszę przyznać, że dawno tak swojskiego klimatu nie czułem w książce ;) polska wieś, samopędny bimber i sporo absurdu ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Wracając do swojego poprzedniego pytania nikt nie czytał serii "Lód i Ogień" o siedmiu królestwach?

Owszem, jam czytał. Dobre. Ale boję się, że Martin rozwinie swój cykl tak, jak Jordan "Koło czasu". Odpuściłem sobie Jordana. Co jest z tymi bardzo - skądinąd - dobrymi pisarzami, że jak zaczną, to nie wiedzą, kiedy skończyć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś w tym jest, cykl "Pieśni Lodu i Ognia" jest świetny ale... No właśnie, zatrzymałem się na drugim tomie "Nawałnicy mieczy" i jakoś nie mam ochoty czytać dalej, przynajmniej narazie. Daleko Martinowi do mojego ulubionego pisarza, Gaimana. Ten tworzy powieści ani zbyt krótkie, ani zbyt długie ale za to wciagające i dość oryginalne. Wspomnieć tylko świetną "Księgę cmentarną" czy "Nigdziebądź".

A osttanio do czołówki moich ulubionych pisarzy wkradł się nie kto inny tylko sam Łukanienko. Już kiedyś czytałem świetny "Nocny Patrol" a ostatnio kupiłem "Brudnopis" i "Czystopis". Oba po prostu genialne. I oba pokazują, że świetna rzecz wcale nie musi mieć kilometrowej długości i 40 tomów (chociaż takie serie też lubię). Dziś czaiłem się w Kolporterze na "Maga przeciw Prawu" ale tym razem wygrał Drakensang:D

BTW, we wtorek dostanę "Pomalowanego człowieka", czytał to ktoś i moze się wypowiedzieć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Felessanie, Łukianienkę możesz brać w ciemno, wszystko, co napisał jest najwyższej próby (Gaimana zresztą też). I nie rezygnuj z H. L. Oldi. Obie książki ("Magia przeciw prawu" i "Mag z łaski prawa" to dwa tomy), są bardzo dobre...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tu dużo mówić chłopak się rozpisał. Wracając do swojego poprzedniego pytania nikt nie czytał serii "Lód i Ogień" o siedmiu królestwach?
No chłopie! Qbuś, MSaint i ja tworzymy na tym forum Martinowską minimafię... Trzymaj rękę na pulsie ;] Oczywiście ostatnio temat nieco przycichł, bo Łautor zmaga się z niemocą twórczą, przynajmniej w tej dziedzinie, ale nie tracimy nadziei.

Ale boję się, że Martin rozwinie swój cykl tak, jak Jordan "Koło czasu".
To zawsze jest niebezpieczeństwo, ale jeśli ufać blogowi samego autora, to ma już wymyślone 'co' i całokształt zamknie się w 8 tomach. Biorąc pod uwagę, że utknął na 4-tym zapewne oznacza, że będę miał wnuki nim to nastąpi. Z drugiej strony jak patrzę na fanów Kinga, którzy czekali 30 lat na zakończenie Mrocznej Wieży, to nie wygląda to już tak źle. Z jednym ale: Martin ma już swoje lata, a przykład śp. Jordana ukazuje nam, że można kopnąć w kalendarz w najbardziej nieodpowiednim momencie - np. kończąc ostatni tom.

Felessan - Gaiman lepszy od Martina... Hmm, no ja też uważam, że koncert fortepianowy jest lepszy od zupy pomidorowej.

Czyli: porównywanie tych dwóch pisarzy nie ma sensu, bo tworzą w różnych gatunkach. Każdy w swoim fachu jest świetny, ale lodówką nie popłyniesz a na łódce żarcie się szybko zepsuje.

BTW, we wtorek dostanę "Pomalowanego człowieka", czytał to ktoś i moze się wypowiedzieć?
Ma bardzo fajne reklamy w Empiku. Przeczytałem parę stron ze środka książki i zaliczyłem vertical puke, ale nie chciałbym zrażać innych na podstawie pierwszego wrażenia.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zawsze jest niebezpieczeństwo, ale jeśli ufać blogowi samego autora, to ma już wymyślone 'co' i całokształt zamknie się w 8 tomach. Biorąc pod uwagę, że utknął na 4-tym zapewne oznacza, że będę miał wnuki nim to nastąpi. Z drugiej strony jak patrzę na fanów Kinga, którzy czekali 30 lat na zakończenie Mrocznej Wieży, to nie wygląda to już tak źle. Z jednym ale: Martin ma już swoje lata, a przykład śp. Jordana ukazuje nam, że można kopnąć w kalendarz w najbardziej nieodpowiednim momencie - np. kończąc ostatni tom.

Gdzieś mi się obiło o któreś z uszu, że Jordan zostawił 2000 stron już napisanych i dokładne wskazówki, jak rzecz zakończyć, ale mimo wszystko, nie mam już sił, żeby się z tym mordować :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Felessan - Gaiman lepszy od Martina... Hmm, no ja też uważam, że koncert fortepianowy jest lepszy od zupy pomidorowej.

Czyli: porównywanie tych dwóch pisarzy nie ma sensu, bo tworzą w różnych gatunkach. Każdy w swoim fachu jest świetny, ale lodówką nie popłyniesz a na łódce żarcie się szybko zepsuje.

Nie do końca się zgodzę, w szczególności z tym innym gatunkiem. Gaiman raczej nie tworzy jakiś thrillerów psychologicznych czy powieści drugowojennych. Obaj i on i Martin tworzą fantastykę, i to raczej z tego samego podgatunku, czyli fantasy a nie s-f. A że fantasy Martina jest bardziej "typowa & magyczna" a ta Gaimana "zakręcona" (pozwolę sobie tak to ująć) to już kwestia różnego podejścia i stylu. Więc porównywać można ich jak najbardziej, tym bardziej, że ani jeden nie jest kucharzem ani drugi nie gra na fortepianie. Obaj piszą książki i IMO Gaiman robi to lepiej. Co nie znaczy, że nie lubię Martina bo jest wręcz na odwrót.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...