Skocz do zawartości

Filmy ogólnie


Cardinal

Polecane posty

Chciałem dodać coś od siebie...

the Fast and the Furious: Tokio Drift

Z jednej strony - oceniany wysoko, z drugiej strony - dołowany do ocen 1-3 (w skali 1-10). Byłem w kinie... i oglądałem z 10 razy na płycie ciach - Pzkw. Fabuła :?: Prosta... liniowa, jeśli znam się na filmach to wyliczyłem jeden, nagły, wielki zwrot akcji... Po za tym wszystko za szybko w filmie się dzieje - już w 10 minucie główny bohater leci nabroił tak dużo, że poleciał z USA do Tokyo. Tam podrywa dziewczyne "szefa" tunigowców, zwort jest gdy okazuje się, że to mafia - Minusik za fabułę

Aktorzy... nie znam się na aktorach, ale spisali się oki :!: Bow Wow jest świetny - typowy murzynek :D - plus za obsade

Samochody - sprawa ważna - bo wszystko kręci się wokół tego... mamy Vipera, ładną Mazdę RX-7, RX-8, Nissana 350Z i Mustatnga z lat '70 (ileż można :P :!:), ogólnie - tylko Mazda RX-7 była świetna - tu raczej neutralny punkt...

Reszta... czyli szczegóły, rarytsiki, oryginalność. Przede wszystkim tak: chumor - nie zbyt często, ale bardzo wesoło jest w kilku momętach :D "Łabaki" rządzą :!: :D :D :D Ujęcia kamer - w niektórych przypadkach bardzo fajnie zrobione i oryginalnie, mamy także ujęcia znane z matrixa - czyli BT :D Muzyczka - dwa szczególnie fajne kawałki rapowe, szczególnie utwór "The Grits" (który pojawia się przez 40 sek. :( )

Moja ocena: 8/10 - jako fan tuningu, NFS, F&F i Driftu

Ocena dla wszystkich 7/10 - przyjema rozrywka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,8k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
LUDZIE LUDZIE !! Genialny film się zbliża wielkimi krokami

Oto trailer "300" filmu na podstawie komiksu Franka Millera

http://www.worstpreviews.com/trailer.php?id=453&item=0

Ten człowiek ma rację - trailer zerwał mi czapkę z głowy i wysypał kredki z tornistra (ostatnio nawet: "zerwał kask razem z rzepkami" :D ). Inna sprawa że takie jest zadanie trailera, a jaki będzie film, to dopiero za ładnych parę miesięcy zobaczymy :) Ale już zanotowałem tytuł "300" w pamięci i Czekam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No :!: A dlaczego ludzie tak go krytykują :?: Nie znają się prawda :?: :D Jedynie czogo mi brakowało to właśnie jakiś baaardzo fajnie tuningowanych wózków - VIDE: Eclipse, Supra z F&F 1, czy Nissan Skyline z 2F2F... Chodź MX-7 jak już pisałem - bardzo gustowna :P A główny bohater - baaardzo podobny charakterem do Bryan O'Connera :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inna sprawa że takie jest zadanie trailera, a jaki będzie film, to dopiero za ładnych parę miesięcy zobaczymy

Ale uważam że jeśli coś jest porównywane do najlepszej ekranizacji komiksu jaką jest SIN CITY chyba dobrym znakiem że film zerwie kask razem z rzepkami :] . Premiera Marzec 2007, czyli jeszcze troche poczekamy, ale po trailerze, po przeczytaniu komiksu, i po przeczytaniu przebiegu bitwy pod Termopilami ( inaczej zwanymi Gorącymi Wrotami ) widze że mamy na co :)

" And when Batlle is end, everybody will tell about few against the many "

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LUDZIE LUDZIE !! Genialny film się zbliża wielkimi krokami

Oto trailer "300" filmu na podstawie komiksu Franka Millera

http://www.worstpreviews.com/trailer.php?id=453&item=0

No juz wczesniej widzialem, chyba nawet obszerniejszy zwiastun od tego. Film zapowiada sie swietnie, ale jedno mnie denerwuje. Postac jednego z glownych Spartan (tak mysle ze jest glowny, bo pojawia sie najczesciej) jest tam jak dla mnie troche przerysowana. Owszem - Sparta, kraj legandarnych wojownikow i takie tam, ale nie sadze zeby jakos tego spartanskiego szlifu dodawalo postaci to ze grajacy ja aktor ciagle sie drze... Nie wiem moze tak mialo byc, ja sie nie znam, komiksu nie czytalem :wink: Ale jednak bardzo sztucznie to wyglada i mnie troche meczy.. Co nie umniejsza faktu ze na film na pewno sie wybiore... Pozostaje zalowac ze trzeba czekac na niego do przyszlego roku :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczorajszy wieczór byłbardzo przyjemny, bo udało mi się obejrzeć aż dwa i do tego dobre filmy :). Zacznę od tego co był później czyli...

16 Blocks - po naszemu 16 przecznic. Jest to całkiem świeży film opowiadający historię półtoragodzinnej (około) podrózy starego i dość ponurego gliny (Bruce Willis) i Eddiego - przestępcy, który widział trochę za dużo i teraz ma zeznawać przeciw pewnej grupie osób w zamian za oczyszczenie z zarzutów (w tej roli raper Mos Def). Nasz policjant ma teoretycznie proste zadanie - dostarczyć Eddiego w przeciągu dwóch godzin Eddiego do sądu żeby ten mógł tam zeznawać. Teoretycznie proste zadanie jednak jak niedługo się dowiadujemy będą to dwie badzo cieżkie godziny...

Mniej więcej tak przedstawia się fabuła tego filmu. Zanim go obejrzałem znałęm juz opinię kolegi, który jest kinomaniakiem tak jak ja i powiedział, że takiego Bruce'a Willisa jeszcze nie widział - i miaj rację. Również byłem dość zaskoczony tym w jaki sposób zostałon w tym filmie przedstawiony. To już nie jest heros tylko starszy glina z kłopotami alkoholowymi, który chyba po prostu ma już dość tego wszystkiego. Na dodatek ma jeszcze odprowadzić bardzo gataliwego Eddiego, który sproawadza na nasz duet jeszcze większe problemy. Bruce i Mos trzymają ten film na dobrym poziomie. Ich gra aktorska mi przypadłą do gustu i tutja chłopaki się postarali. Sama fabuła nie była zbyt oryginalna i często można było zoabczyć filmowe schematy, ale nie było to strasznie uciązliwe. Plusem dla twórców jest wykonanie filmu. Akcja jest na zadowalającym poziomie i trzyma w napięciu. Jedyne do czego mogę się przyczepić oprócz lekko schematycznej fabuły to niektóre dialogi. Momentami były takie "amerykańskie" i dość mało realistyczne jednak na szczęście nie ma ich znów tak dużo żeby to było zaliczane do wielkich wad. Ot parę razy się przytrafiło i właściwie można to pominąć. Muzyka dobrana dobrze i pasuje do klimatu akcji. Podsumowując "16 Blocks" to film gdzie jest napięcie, akcja, troszkę schematów jednak jako kino akcji z lekką zadumą (na prawdę lekką) spisuje się bardzo dobrze i każdemu kto chce obejrzeć dobry film sensacyjny/krymianł mogę go polecić.

Moja ocena:8/10

Drugi film został przeze mnie wybrany z dwóch powodów. Pierwszy to wypowiedź kumpla, który zachwalał go jako bardzo dobry film i byłpod jego wrażeniem. Drugi powó to to, że bardzo zaciekawił mnie post Obiego w jego sprawie. Wicie już jaki to film? To Donnie Darko. O czym ten film opowiada nie będę się już rozpisywał, bo nie trudno znaleźć tylko przejdę od razu do oceniania i dzielenia się moimi wrażeniami. Film robi z "bani niezłą siekę" - tak mozna go podsumować. Po obejrzeniu go byłem pod dużym wrażeniem całej akcji i tego, że ktoś na coś takiego wpadł. Wizja podróżowania w czasie zaprezentowana w tym obrazie spodobałą mi się bez dwóćh zdań. Co prawda troszkę było to wszystko dziwne i pogmatwane, ale wciągało jak dobry odkurzacz a to tylko plus. W sumei wypadałoby pocztać ksiązkę "Baci Smierć" dotyczącej tych podrózy, bo to pomaga w zrozumieniu filmu, ale i bez tego można mieć rózne interpretacje tewgo co to właściwie było. Oryginalności temu obrazowi nie można odmówić, bo czegos takiego dawno nie widziałem. Poza tmy nieźla działa na człowieka podczas oglądania. Smaczku temu wszystkiemu dodaje jeszcze to, że nasz bohtaer ma problemy psychiczne co jeszcze bardziej wszystko gmatwa. Gra aktorska stoi na dość dobrym pozioemie, ale nie jest jakaś idelana. Muzyka dobrze pasuje do całości, ale i tak zdecydowanie bardziej podobały mi się takie spokojne wejścia instrumentów podczas filmu niż te pop-rockowe utworki. Najmocniejszą stronę filmu jest zdecydowanie fabuła. Bardzo pogmatwana, dizwna, momentami wręcz chora i przez to tak straszliwie wciąga. A najpiękniejsze z tego wszystkiego jest to, że nie ma jednej 100%-owej interpretacji, która wszystko wyjaśnia tylko mozna snuć wiele róznych przypuszczeń. Tak, ten film jest na prawdę dobry i mimo iż nie zgadzam się z tym, że ma on pierwsze miejsce na filmwebie to jednak jest to obraz na tyle oryginalny, że trzeba go zoabczyć. Polecam każdmu kto lubi takie filmy, bo to jest na prawdę dobre kino. Jestem zdecydowanie na tak.

Moja ocena:8+(duuuży plus, ale jeszcze nie 9)/10 i znaczek jakości "Zib poleca".

PS. Nie dziwię Ci się Obi, że zrobił na Tobie takie wrażenie. Chyba każdy po obejrzeniu jest nim zaintrygowany :). A maska królika była straszna ;).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Volver - recenzja.

Korzystając z wolnej chwili w przeddzień oficjalnego rozpoczęcia roku akademickiego postanowiłem wybrać się do kina. W oparciu o pochlebne recenzje w prasie nowego dzieła Pedro Almodovara zdecydowałem się na "Volver". Przyznaję, że nie oglądałem ani "Porozmawiaj z nią", ani "Złe wychowanie", a to było moje pierwsze spotkanie z dziełem tego wielkiego reżysera. Punkt 14.15 zaczął się seans (oczywiście nie do końca. bo minimum 15 minut reklam musi być ;]). Pierwsze co mnie zaskoczyło to niska frekwencja. W dużej sali Cinema City było łącznie niecałe 30 osób, a przecież premiera była nie tak dawno. Cóż ludzie wolą wszystko proste, łatwe i przyjemne, a dzieła ambitniejsze nie są przebojami kasowymi. Nie żałuje wydanych pieniędzy, ani czasu poświęconego temu obrazowi (121 minut). Film o kobietach, o ich wzajemnych relacjach, problemach i solidarności. Film bez mężczyzn – pojawiają się tylko epizodycznie, przeważnie jako przyczyna dodatkowych kłopotów. Volvrt to opowieść o trzech pokoleniach kobiet: najstarsza kobieta – Irena (Carmen Maura), jej córka – Raimunda (Penelope Cruz) i najmłodsza – Paula (Johana Cobo). Aby nie zdradzać fabuły powiem tylko, że film wzrusza, kiedy Raimunda śpiewa tytułowe tango „Volver” (co oznacza „wracać”), śmieszy obyczajowość płaczek, które opłakują zmarłą ciotkę Paulę podczas powitania przybyłej rodziny. Film oddaje codzienność, a jednocześnie uwzniośla wysiłek tych kobiet. Dzięki swej dobroci, przyjaźni, czasem mijaniu się z prawdą znajdują sposób, aby przezwyciężyć trudności losu. Światowe kino, bardzo dobra reżyseria, udany występ głównych aktorek, a więc do kin. Filmy to nie tylko Hollywood.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korzystając z wiejącej zewsząd nudy braku czegokolwiek do roboty, obejrzałem sobie "Starsky'ego & Hutcha", remake znanego w latach siedemdziesiątych serialu kryminalnego o tym samym tytule. Wersja z 2004 roku niczym oryginalnym nie zaskakuje. Mamy stylizację na lata 70, odjechane ciuchy, fryzurki, samochody, jest zagadka, jest intryga i nasi dwaj dzielni policjanci ( Ben Stiller & Owen Wilson) na tropie narkotykowego bossa. Całość wprawdzie można obejrzeć bez uczucia straty czasu, niektóre gagi naprawdę śmieszą, ale ogólnie jest raczej średnio. Niezaprzeczlanym plusem jest natomiast epizodyczna rola "prawdziwych" Starsky'ego i Hutcha, czyli Paula Michaela Glasera oraz Davida Soula. Cieszy, że producenci nie zapomnieli o tych, na których wzorowali się podczas krecenia tego filmu. Dla zinteresowanych - pojawiają się takżę Snoop Dog i Carmen Electra, całkiem często zresztą.

"Starsky'ego & Hutcha": 6+/10

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dostałam ostatnio dwa darmowe bilety na "Życie ukryte w słowach". Żadnej gwiazdy, skromna oprawa muzyczna, a cały świat przedstawiony jest szary i bardzo ponury.

Główną bohaterką jest ofiara wojny na Bałkanach- poznajemy ją jako wzorową pracownicę fabryki, zamkniętą w sobie i małowmówną. Przez 2/3 filmu nie wiem nic o jej przeszłości, nie rozumiemy racji jej postępowania: dlaczego kłamie, jest nieuprzejma i wroga wobec innych ludzi.

W filmie nie usłyszymy rozbudowanych dialogów, a mimo że bohaterka wspomina o wojnie, nie zobaczymy żadnej sceny z okopami, karabinami i najazdem na miasta w roli głównej. Postaci mówią mało, wszystko opiera się na aluzjach, spojrzeniach i dotyku, niewidocznej czułości.

Mimo, że jest to dramat, wiele scen jest zwyczajnie zabawnych i powodowało gromkie śmiechy na widowni.

Podsumowując- nie spodziewając się niczego ciekawego, zostałam przyjemnie zaskoczona poziomem całości, może nazwisko producenta (Almodovar) tez miało jakieś znaczenie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Volver - recenzja.

Do mnie znow Volver wogole nie trafil. Ogladalem go na pokazie przedpremierowym przy okazji ostatniego ENEMEFa posrod innych znanych dziel Almodóvara - "Porozmawiaj z Nia", "Wszystko o Mojej Matce" i "Zle Wychowanie". Odrazu musze przyznac ze wlasnie Volver byl najbardziej "miekkim" filmem tego rezysera jaki widzialem, bo nie pojawiaja sie tam sceny seksu gejowskiego ani zadni transwestyci... Jednak Volver jest do bolu przewidywalny jak dla mnie. Odrazu wiedzialem o co chodzi, czemu i jak mniej wiecej sie skonczy... Troche tylko watek nadprzyrodzony mnie zbil z tropu, ale jest on rownie szybko rozwiazywany jak rozpoczety...

Obejrzec wiec mozna, ale bardziej polecalbym np. Todo Sobre Mi Madre, bo duzo bardziej mna ruszyl niz Volver. A tak wogole to dziwne ze wszystkie tytuly filmow Almodóvara zostaly przetlumaczone a ten nie i mnie tylko denerwuje bezsensowne odmienianie - np. Volvera (co nawiasem mowiac tworzy inna forme gramatyczna).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały czas mówimy o nowych filmach. Zacznijmy więc mówić i o starych filmach, bo po prostu wypada. Moimi ulubionymi starszymi filmami są filmy o Godzilli (made in Toho), oraz obie części filmu Gyver. Swoją drogą, czy ktoś nie zna linka strony, z której możnaby ściągnąć ww przeze mnie filmy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lejdis end dżentelmen, po raz pierwszy od dłuższego czasu Yenna usadziła swoje szacowne cztery litery przed telewizorem w celu nieprzypadkowym, jako że na TVP1 dziś wieczór nadała "Osadę". Otóż. "Osada" - film w swoim czasie dość głośny - z zasłyszanych przez moją głuchą osóbkę informacji miał być stricte horrorem, mającym być przez widzów kojarzonym m.in. z Blairwitch Project. Czym się okazał? IMO sztampowym nawet nie thrillerem, w którym akcja zawiązała się o wiele za późno i rozwiązała o wiele za wcześnie. Pokrótce powiem, o co chodzi - tytułowa osada jest otoczona pierścieniem lasu, w której mieszkają bestie, o jakich nie wolno mówić. By ich nie rozdrażnić, zakazane jest noszenie koloru czerwonego i nie zapuszczanie się wgłąb ostępów, toteż mieszkańcy wioski są skazani na odosobnienie, nie stosują pieniędzy, a ich tryb życia to mniej więcej okolice XIX wieku. Aczkolwiek młode pokolenie nie wie o cywilizacji, wpaja się im, że miasto = zło, etc., etc. Dalej jest już zwyczajnie - Lucjus zaręcza się z niewidomą Ivy, córką faceta, przewodzącego radzie starszych, która rządzi osadą. Spowolniony w rozwoju burak, notabene grany przez Adriena Brody'ego, którego całkiem lubię, z zazdrości dźga narzeczonego owej panny nożem, a że w wiosce nie ma leków, które uratowałyby Lucjusa, Ivy chce wyruszyć do miasta po medykamenty.

Co dalej? Resztę pozwolę sobie napisać w takiej formie, żeby nie psuć ewentualnej rozrywki tym, którzy "Osady" jeszcze nie oglądali, a chcieliby obejrzeć.

Dla mnie wszystko wyjaśniło się o wiele za wcześnie - ojciec za szybko powiedział Ivy, że to on wraz z radą starszych podtrzymywali mit o potworach, pokazał jej tandetne przebrania. Ani razu, przez cały film, nie poczułam ukłucia strachu - prawdę mówiąc, gapiłam się, nie mając nic lepszego do roboty (przynajmniej podczas oglądania tak myślałam, bo w zasadzie mogłam robić dużo bardziej interesujących rzeczy, np. pooglądać sobie jakieś powtórki LOST xD). Jedynie na początku całkiem podobał mi się klimacik - odcięta od świata wioska, nawiedzony las, czas, który się w tejże osadzie zatrzymał... ale w miarę upływu czasu, mój entuzjazm ulatywał jak sen złoty. Akcja była zbyt rozlazła i rozmemłana, za późno zaczęła się kształtować i o wiele za wcześnie uległa rozwiązaniu, praktycznie żadnego napięcia (chyba, że ktoś się o Lucjusa bał...), jedynym momentem, który jako tako mógł postresować widza, była ucieczka Ivy w lesie przed jednym z tych "stworów" (który okazał się być tym cofniętym w rozwoju kolesiem w przebraniu), ale i to moim zdaniem nieco sknocono.

Za to kiedy zobaczyłam szosę i fakt, że XIX-wieczna osada leży w świecie XXI wieku, nie wiedziałam, czy się śmiać, czy westchnąć nad źle pojętą pomysłowością twórców. To rozwiązanie zupełnie mi nie leżało, zakończenie też takie nijakie.

Podsumowując, w moim rankingu film otrzymuje 4/10 plus znaczek jakości "Yennefer nie poleca lubującym się w horrorach".

Jedynym plusem tego filmu jest to, że ">Osada<'s connecting people", nieprawdaż, Polisiu? :> xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TVP1 dziś wieczór nadała "Osadę"

Tja, nadała. Zrobiła też szum wokół niej, jakich mało. Że to niby wieczór grozy będzie, horror i normalnie megahit puszczą, klękajcie narody! A ja - który głupio uwierzyłem naszej kochanej państwowej telewizji - jako fan grozy w różnorakiej jej rozumieniu, zasiadłem do oglądania, uprzednio zaopatrując się w pampersy, misia do ściskania w co straszniejszych chwilach oraz mnóstwo chusteczek, gdyby zdarzyły się jakieś nieprzewidziane sytuacje. ;]

I co? A jajco! I nie żebym narzekał, bo "Osada" złą nie jest, ale to niezupełnie to, czego się spodziewaliśmy. Fabuła, jak już to napisała Yen, głęboka i oryginalan nie jest, ale tak strasznie nie kłuje ona w oczęta. Obsada aktorska całkiem całkiem, tyle że najtrudniejszą do zagrania rolę miał Brody, z czego wywiązał się dobrze, a reszta bardziej asystowała, oprócz - rzecz jasna - głównej bohaterki, Lucjusa i Walkera (nie Strażnika z pewnego stanu w Ameryce słynącego z wytwarzania buraczanych prezydentów). Ale na temat - "Osada" jakiś klimat ma, całkiem wciągający nawet, jesli akurat wczujemy się w wydarzenia. Horror to na pewno nie jest, nie ma się praktycznie czego bać, chyba że "potwora", który pojawia się bodaj ze 3 razy. Jako film obyczajowy, od biedy dramat psychologiczny (ale *bardzo* od biedy) daje radę, nie miażdży, nie wysypuje kredek z tornistra (Hi, MS!), ale obejrzeć i zobaczyć, czym podniecano się ze 2 lata temu, można bez odruchu wymiotnego. Ale - powtórzę - nie nastawiajcie się na grozę i banie (się). ;)

OCENA: 7- / 10 (A co, dobry humor mam dzisiaj.)

Jedynym plusem tego filmu jest to, że ">Osada<'s connecting people", nieprawdaż, Polisiu?:> xD

A owszem, prawdam. Ale coś jest na rzeczy - wszyscy dziś Osadowe opisy na gg mieli. Ten film taki sławny czy nowa mania? 8)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z zasłyszanych przez moją głuchą osóbkę informacji miał być stricte horrorem

Ja natomiast od osób, które - dla odmiany - wcześniej ten film oglądały słyszałem, że taki z niego horror, jak ze "Znaków" film sci-fi, więc na żaden przestrach nie liczyłem, a oglądałem uważnie by odgadnąć, co to za "tajemnica" tkwi w tym filmie, jak w poprzednio oglądanych przeze mnie filmach Shaymalana ("6 zmysł", "Niezniszczalny", "Znaki"). Koleś kręci takie filmy, że można do nich łatwo przypiąć plakietkę "niedorobione", ale na pewno są ciekawsze od hollywoodzkiej masówki :) I "Osadę" uważam za film całkiem fajny, choć odgadłem o co biega wtedy, gdy już druga osoba poskarżyła się, że ktoś w jej rodzinie został zabity :scratch: Ale jak ktoś nie odgadnie (bo nie wiedział, że jest tam "jakaś tajemnica" i w związku z tym nie był uważny) i nie nasłuchał się reklamowych bredni, że jest to "horror" (pewnie sam twórca się zdziwił, jak to usłyszał), to mu się raczej spodoba.

Drugim filmem, który dzisiaj obejrzałem (a bardzo rzadko ostatnio oglądam filmy :shock: a na filmie w kinie to już z rok nie byłem :( ), był "Obserwator" - niestety chała dość potężna _-_ Rzadko kiedy udaje się zrobić film o seryjnym mordercy tak bardzo pozbawiony klimatu. Jak wyczytałem na IMDB, Keanu Reeves (który kompletnie się do tej roli nie nadawał) udzielił ustnej zgody reżyserowi na krótki występ po zapoznaniu się ze wstępną wersją scenariusza. Twórcy filmu to wykorzystali i wysępili większy budżet, no i przepisali scenariusz, dając Keanu dużo większą rolę :P Keanu zamiast się procesować wolał to "odbębnić", czego efekt niestety widać. Poraszka!!!!!!111one11

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio "Czas apokalipsy" oglądałem (tą szerszą wersję). Może podchodze narazie do całości zbyt optymistycznie, ale film był rewelacyjny! Fantastycznie pokazano zniekształconą psychikę dzielnych wojaków. Zwłaszcza, że parę dni wcześniej przeczytałem "Jądro ciemności" (raczej nie polecam, bo nuda^^), na którym to film bazuje. Żaden chyba film, nie pokazywał takiej zmiany w bohaterach. Tu aż czuło się, że im dalej żołnierze płyną, im głębiej się w Wietnam zagłębiają, tym bardziej są dzicy, i tym mniejszy mają kontakt z rzeczytwistością.

Naprawdę zacna rzecz. A nie tak dawno mozna to było kupić za psie pieniądze, szfak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Osadę" swego czasu widziałem już w kinie, więc oglądając film w telewizji z siostrą wiedziałem, że prędzej czy później będzie ona rozczarowana. ;] Niby ma to swój specyficzny klimat, ale to raczej dramat obyczajowy aniżeli film grozy. M. Night Shyalman potwierdził w moim mniemaniu tym filmem opinię, że jest reżyserem jednego filmu - "Szóstego Zmysłu". To co było potem - "Znaki", oraz "Osada" to już tylko popłuczyny i nadęte wielką kampanią promocyjną balony. W samej "Osadzie" moje zainteresowanie wzbudziła praktycznie tylko rola Adriena Brody, ale to też żadne zaskoczenie - ten facet przyzwyczaił mnie już do tego, że w każdej roli spisuje się znakomicie i po prostu zagarnia film innym aktorom. Tutaj przy przeciętnym Phoenixie (który spartolił przez swoją kiepską grę podstawę filmu - widz miał przecież mu współczuć i czekać na pomoc dla niego co miało z kolei budować napięcie - tego nie było) i przerysowanej roli Bryce Dallas Howard było to dla niego jeszcze łatwiejsze niż zwykle. :)

Volver - recenzja.

Mnie "Volver" może jakoś bardzo nie zachwycił, ale uważam, że to udany film. Almodovar miał chyba dość ciągłego balansowania na granicy kobiecości i męskości, poszedł na całość w jedną stronę. Może i film nie wnosi tyle co pierwsze filmy Almodovara, ale trzeba przyznać, ze urok ma, a i sama Penelope Cruz zagrała niesamowicie - widać, że w tej roli odsłoniła cały swój urok... także aktorski. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lejdis end dżentelmen,
Bądź lepszej myśli, napewno chociaż w tym dziale znajdzie się więcej niż jeden gentelman... a dla równowagi nie wiem, czy w tym dziale poza mną i tobą jest jeszcze jakaś Lejdi xD

Moje wrażenia są takie: bardzo spodobał mi się kontrast kolorystyczny(a co!), szkoda tylko, że nie wyjaśniono, dlaczego akurat 'ten kolor' jest bezpieczny :? . Trumanoszołostwo filmu również mi się podobało, jednak

ten szeryf, który mowił o tym, dlaczego ta wioska jest odcięta był strasznie denerwujący - ujęcie, w którym widać tylko jego ręce i gazetę to nie jest to, co futrzanostope potworki lubią najbardziej :] Poza tym - nic praktycznie nie mówiono o tym, co dzieje się w wiosce, a tu nagle pod koniec filmu dowiadujemy się, że oni pieniędzy nie używają :? Drażni także pewna niekonsekwencja w filmie - dziewczyna wie, że to tylko przebrania, a jednak strasznie się boi tego, co spotyka w lesie(chociaż może właśnie dlatego, że wie, że to człowiek?). A ja sama do końca filmu czekałam, aż pojawi się to stworzenie i okaże się, że one są prawdziwe :3 No, ale ponoć aby dobrze zrozumieć ten film trzeba znać mitologię amerykańską :P

Podsumowując - niech w końcu się nauczą, aby interesujące scenariusze podrzucać Japończykom :D Jestem pewna, że po drobnych zmianach w scenariuszu i ukazaniu wszystkiego wyszedłby naprawdę ciekawy film 8)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uech... Osada. Kolejny z filmow, ktory nazwalem strata pieniedzy i czasu w kinie. Na zwiastunach rysowal mi sie obraz jakiegos super horroru a tu w rzeczywistosci najwyzej cinki obyczaj mamy. Poza tym fabula znow do bolu przewidywalna. Niedlugo po rozpoczeciu filmu wiedzialem jak sie skonczy (czym jest tytulowa Osada) oraz czym sa te cale stwory zamieszkujace lasy wkolo osady.

Ogolnie to sie Shaymalanowi ten film za bardzo nie udal. Jednak 6. Zmysl i Znaki byly zdecydowanie lepsze, no i gdzies tam wywolywaly strach oraz zaskakiwaly w niektorych momentach. Poza tym oba wczesniejsze obrazy tego rezysera ogladam zawsze z wielka checia, gdy tylko sa gdzies puszczane. Osade natomiast obejrzalem raz - w kinie - i jakos mi juz wystarczy, bo to nawet dramat dobry nie jest :wink: ..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Niezniszczalny"

O! Ten film moim zdaniem jest o wiele lepszy od "Osady". Hehe, i okoliczności, w jakich go obejrzałem też były ciekawe :) Otóż oszukano nas! Jeszcze w gimnazjum w ramach zajęć dydaktycznych wybraliśmy się do kina ja jakiśtamfilm. Okazało się jednak, że w naszym kochanym kinie zamiast jakiegośtamfilmu puszczono nam właśnie "Niezniszczalnego" (teraz to już go średnio pamiętam, ale w TV coś go nie pokazują). Moim kolegom nie podobał się. Ale mi przeciwnie. Może to było z mojego sentymentu do odtwórców 2 głównych ról - Morgana Freemana i Bruce'a Willisa, chociaż fabuła też była ciekawa. Apeluję do którejś telewizji, żeby puściła ten film, żebym mogł się przekonać, czy jest naprawdę taki dobry, jak mi się wydawał te 5-6 lat temu (wieki całe :))

EDIT:

Film był na TVP1 jakiś tydzień albo dwa temu i nie grał tam Morgan Freeman tylko Samuel L. Jackson.

Może. Było to dawno i pewnie dlatego wyleciało mi z głowy. Samuela L Jacksona też lubię :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to było z mojego sentymentu do odtwórców 2 głównych ról - Morgana Freemana i Bruce'a Willisa, chociaż fabuła też była ciekawa. Apeluję do którejś telewizji, żeby puściła ten film, żebym mogł się przekonać, czy jest naprawdę taki dobry, jak mi się wydawał te 5-6 lat temu (wieki całe :))

Film był na TVP1 jakiś tydzień albo dwa temu i nie grał tam Morgan Freeman tylko Samuel L. Jackson.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osada - Film widziałem w kinie i nie byłem jakoś specjalnie zawiedziony :P. Owszem niedoróbki były i jakoś cięzko było mi sobie wyobrazić samowystarczalną wioskę pośród parku narodowego. Jednak mimo tych wad film mi się oglądało dobrze i miał swój klimacik. Nie byłem zachwycony, ale na pewno nie żałowałem wizyty w kinie :P.

Ja za to dziś byłem na World Trade Center. Muszę przyznać, ze nie jestem zachwycony, jednak warto było pójśc do kina. Film jest dosyć dobry i jaka zaletę odbieram to, że opowiadał o tragedii pojedynczych osob i malo bylo patosu o nowojorksiej straży i policji.

Widac bylo, ze dla Amerykanów to jeszcze trudny temat, bo reżyser bał się pominąć pare tak naprawde malo istotnych szczegółów w relacjach. Mnie najbardziej raził Jezus, któy byl zbędny i w dodatku smiesznie zrobiony.

Tak poza tym to mi przeszkadzał troche Marine, który fkatycznie był czubkiem i pare tekstów o ojczyznie i odwiecie bylo zbednych.

Co do wyciszkacza łez, to sceny były na dobrym poziomie, choc mi to trudno oceniac bo, raczej do "twardzieli" nie naleze ;). Oczywiscie nie znaczy, to za na filmie płakałem ;).

Film warty obejrzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marzyciel - film 'inspirowany prawdziwymi wydarzeniami', o życiu J.M. Barrie'go, twórcy "Piotrusia Pana". Jest to jeden z najpiękniejszych i najabrdziej pełnych uroku filmów, które kiedykolwiek oglądałam ^_^ Kate Wnislett wyglądała i grała świetnie, o Johnym Deppie również mogłabym się długo rozpływać... jednak warto wspomnieć o tym, że niepokojąco przypominał chwilami swoją kreację z 'Las Vegas Parano'(czapka rybaczka i te dziwne 'wizje' które miał, kiedy sobie coś wyobrazał xD ). Wszytkim polecam, na pokrzepienie serc i dusz :wink:
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jabłka Adama ! polecam, neisamowita czarna komedia... i chyba bardziej mnie przeraziła niż rozbawiła, ogólne zrobiła mi papkę z mózgu a to rzadko się zdarza... Polecam film z pozoru łatwy i przyjemny, jestek jest neisamowicie "poshizowany" niewiedziałem w pewncych momentach czy wypada się śmiać, bo przecież sytuacja z dzieckiem z porażeniem mózgowym nieby niepowinna mnie bawić.. a zrobiła to doskonale...

Koniec filmu równie nieprawdopodobmy co środek... wogóle jak dla mnie majstersztyk Dion Czimek ! oglądać ! do KIN !

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jabłka Adama ! polecam

To ten film o naziolu, który trafia do czegoś w rodzaju grupki oazowej? :) Czytałem swego czasu opisik w gazecie i się zainteresowałem, jednak jakoś nie zdołałem się zebrać i pójść na to do kina o_O Gdy będę miał okazję w domu obejrzeć, to to zrobię :)

Tomasz Raczek w reklamach radiowych przekonywał, że warto zobaczyć dzisiaj na polsacie "Spidermana", ciekawe, ile mu za to zapłacili i dlaczego tak dużo. Obydwa filmowe "Spidermany" zdecydowanie nie przypadły mi do gustu, a gigantyczny sukces kasowy w USA po prostu mnie dziwi o_O IMO są dużo lepsze filmy opowiadające o komiksowych bohaterach, a już co na pewno z lepszymi efektami specjalnymi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...