Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość

Rayman (seria)

Polecane posty

Nie wiem czy jest ktoś kto nie zna Rayman'a.

Małe szanse na znalezienie takiej osoby wśród graczy.

Rayman 3 to gierka, której się łatwo nie zapomina. Sporo się z kuzynem w tą część nagraliśmy. I jak dla mnie najlepsza część serii.

W "jedynkę" nie grałem, a "dwójka" była moją pierwszą gierką. To były czasy...

Chciałbym nowego Raymana ale normalnego, takiego jak 3. Wg. trailerów raving rabbids miał być czymś podobnym a tu [beeep]

Właśnie(!), trailery wskazywały na gierkę z fabułą, z pomysłem. W moim zamyśle miałaby to być gra z przemierzaniem lokacji i pokonywaniem królików jak wcześniej Mroklumy w "trójce". W rzeczywistości wyszła gra z mnóstwem minigierek (które na dłuższą metę nie dają wiele radochy) i majaczącą w tle fabułą. Według mnie okrutnie chybiony pomysł i zmarnowany potencjał "Raymana 4", twierdzę tak na przekór dobrym recenzjom tejże gry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ehh rayman.. gra dzieciństwa. Dawno nie grałem. Wiem tylko, że przeszedłem 2 części ;d w jednej pamiętam misje, gdzie musieliśmy wydostać się z wnętrza jakiejś istoty, chodziliśmy po kościach, później jakieś dżdżownice okropne były.. pamiętam jak się tego bałem. Nie mogłem tego etapu przejśc. Za cholere nie mogłem.. dzień w dzień się męczyłem, aż w końcu się udało :D W innej części był jakiś latający chochlik na początku, spełniał rolę samouczka. To też było fajne. Świetny humor, zachowany klimat. Rayman to dla mnie jedna z najlepszych postaci w historii gier.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde, zrobiliscie mi smaka ; o

Do 2 czesci mam taki sentyment, ze łojacie, pierwsza moja gierka, sprezentowana na swieta, ukonczylem jakos pod koniec stycznia, pamietam, mialem blad i nie dalo sie wczytywac gry, wiec komp chodzi 24h, zeby sejwy sie nie potracily : D Co do Ostatniego Bossa- racja, poziom trudnosci byl przegiety, ale jak juz go pokonanlem, to n a filmiku normalnie sie poplakalem- z 10 lat mialem heh :') # juz mi tak nie przypadla do gustu, nadal bylem dzieckiem, a tu uderzyli w bardziej "mlodziezowy" slang, co odebralo mi caly klimat i radoche z gry, ale z czasem sie przyzwyczailem i bylo git <ok> RR, byly bo dobre, ba nawet sa dobre, z tym, ze na nazwe "Rayman" w tytule, najzwyczajniej nie zasluguja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość TuComix

Ah... pamiętam te zarwane... noce... eee... no dobrze... dni i godziny w Raymanie 1 i 2 :D

Nigdy nie zapomnę jak musiałem się męczyć w "jedynce" ze znalezieniem klatek, aby dostać się do ostatniego bossa

Również nie zapomnę Raymana 2, gdzie czasem był dla mnie zbyt przegięty poziom trudności (poziomy gdzie trzeba było zjechać za pomocą śliwki po rzece lawy, latanie rakietą w przedostatnim poziomie omijając wystające słupy i inne "przeszkadzajki"), czy czasem taki "urokliwy mrok" (poziom "Cave of Evil Dreams"

"Trójki" też nie zapomnę, za elementy wzięte z "dwójki", które tak mi się podobały i za ten "luzacki" humor. No i pewnie też za to, że zabrakło tych trudnych momentów, co w R2, dodając inne trudne momenty xD oraz niech będzie również za najładniejszą grafikę spośród wszystkich Raymanów ("Kraina Żywych Trupów" najfajniejsza lokacja w całej serii)

No i jeszcze za coś, za to, co łączyło wszystkie Raymany, czyli te wielkie śliwki xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grałem w "dwójkę" i "trójkę". To niesamowite gry.

Tak jak już mówiliście "dwójka" miała trochę przegięty poziom trudności, ale ten klimat... (mroczny i senny zarazem). Całe to zbieranie masek, intryga piratów, ukryte klatki składały się na świetną fabułę.

Do 2 czesci mam taki sentyment, ze łojacie, pierwsza moja gierka

Foonkone moja też.

Rayman 3 wniósł dużo humoru i świeżości. Tak nawiasem mówiąc Globox był świetny.

Rayman RR to wg mnie totalny niewypał, mimo że w recenzjach nawet tą część chwalili. Rayman przestał być dla mnie Rayman'em od Szalonych Królików.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ubi zniszczyło jedną ze swoich najlepszych serii po prostu ją ukażualowiając. Grałem w dwójkę i trójkę które ubóstwiam i zagrywam do dziś oczywiście obie przeszłem... RR 1 i 2 to.... Chyba wiecie co Masa minigierek w jedynce związana fabułą a w 2 już żadną.... Beznadzieja i śmierć wielkiej serii

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja grałem w 2, którą ubóstwiam, 3 też jest fajna chociaż według mnie słabsza od dwójki ( polecam szczególnie ze względu na humor ), no i te nieszczęsne Szalone Króliki, niby to nawet fajne i zabawne, ale za łatwe i nie ma już tego klimatu starszych części. Według mnie 7/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 i 3 to jedne z najlepsze platformówek na peceta. Klimat drugiej części rzeczywiście niezapomniany - zjazd śliwką po lawie, urwisko, latanie statkiem piratów... typowo francuski klimat, oniryzm.

3 też jest bardzo dobra, w 100% realizuje platformówkowy kanon, ale... wprowadzenie tego pseudomłodzieżowego slangu rzeczywiście nie wyszło na dobrze. Poza tym ta część jest zdecydowanie za łatwa! Platformówka powinna frustrować - dwójka w stu procentach to realizuje, ;) trójka nie! :(

Tak więc o ile Rayman 3 to bardzo dobra, godna polecenia platformówka, nie umywa się do części drugiej, a także do Psychonauts.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja grałem tylko w trójkę(w 2 próbowałem, ale wyskakiwały mi jakieś błędy).

Świetna gra- niezgorsza grafika, humor, ciekawe lokacje, przyjemne sterowanie i....(w przeciwieństwie co napisał wyżej kolega R'Q) podobało mi sie to, że była łatwa. Nie lubię się denerwować tylko bez stresowo przechodzić kolejne etapy.

Długość gry nie powala, ale jak na platformówkę nie jest źle.

Grałem w to już jakiś czas temu, ale zostały mi po grze same pozytywne wspomnienia.

Jak dla mnie obok Psychonauts jest to najlepsza platformówka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio próbowałem wrócić do R2 (mam oryginała z Komputer Świata Gry sprzed jakichś 10 lat) i okazało się, że nie można zmienić konfiguracji klawiszy. ;) A to, że osie prawej gałki były zamienione miejscami oO czyniło grę niemożliwą. :(

chuunin, piszesz, że lubisz R3 także dlatego, że jest łatwy, a jednocześnie stawiasz go obok Psychonauts. A Psychonauts przecież nie jest łatwą grą! Znaczy się, platformówkowe elementy rzeczywiście nie są wymagające, ale miliard znajdziek, miliard rzeczy, które można z nimi zrobić, skakanie po umysłach itp. już takie proste nie są. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

R'Q- może ja jestem tak [beeep]isty, że Psychonauts nie sprawili mi problemu:). A na poważnie to obie gry nie sprawiły mi większych problemów oprócz kilku bossów i poziomu w Psycho z "grą planszową" gdzie nie wiedziałem co robić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo Psychonauci są łatwi jako platformówka. Tylko od zatrzęsienia motywów i rzeczy może się zakręcić w głowie. Mi problem sprawił tylko poziom w teatrze. Ten z grą planszową akurat wymiatał. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na początku jak wyszedł Rayman 4 to nie chciałem nawet wierzyć, że to ma być 4 część Raymana. Myślałem, że może to jakiś dodatek, ale nie...A w 3 części Murphy mówił "do zobaczenia w 4 części"...Nigdy tego Ubi nie zapomnę...:P Wie ktoś może czy w ogóle są jakieś szanse na 5 część Raymana?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tu się z tobą zgadzam 4 część jest jednym słowem do [beeep]. Ale do 3 części nie miałem żadnego zarzutu gra długa i fajnie fabuła rozbudowana. Mi się podobały mini gry udostępniane za pkt. 4 część też posiadam nie gram w nią w ogóle żeby chociaż ten rayman z 4 części choć jedno słowo powiedział

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O Rayman, jezuuuuu, jak ja go uwielbiam:) Pamiętam czasy spędzone przy R3, jak nie mogłem sobie dać rady z tym pierwszym poważniejszym bossem (ten koleś na dwóch nogach, w którego trzeba było strzelać rakietami). Rozwalały mnie teksty tej skrzydlatej żaby (,,O nie, to Andre! I znowu się żulia burzy!")

Epic game.

PS. Za Raving Rabbits im nie wybaczę!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rayman 1 - Mr Dark najechał na całą krainę szczęśliwości, uwięził jej mieszkańców (czyli małe latające różowe kulki) w klatkach. Jedyną nadzieją jest Rayman, czyli coś bez kończyn. Pierwsze poziomy możemy tylko unikać przeciwników (małych, czarnych kulek które do tego gryzą). Szybko dostajemy od wróżki Betilli (Rayman 2 - dostała imię Ly) power upy - pięść, potem możliwość chwytania się a potem śmigiełko. Z czasem dostajemy też możliwość biegania - w niektórych poziomach zmienia się to na "grymas" - w trójce jest to moc zamieniająca Hoodlumy w lumsy. W jedynce służyła do straszenia wysokich, tępych, leśnych dziadków. Do tego były wielkie śliwy, spadające komuś na łeb albo służące za prom, chwytanie się lin, latanie na pokonanym Komarze, walki z bossami (Space Mama, Mr. Saxx, wielki Krab, czy w końcu Mr Dark). Gra była świetna, ale trudna jak cholera. Była też mapa z zaznaczonymi "medalionami" które oznaczały ile klatek z mieszkańcami uratowałeś. Gdy lokacja została "oczyszczona" z klatek, medalion zamieniał się w całą szczęśliwą główkę. Była mapa i można było powracać do starych lokacji, nawet trzeba było - bo nowe umiejętności pozwalały się dostać do wcześniej niedostępnych miejsc. Nie było żadnych "lumsów", nie było durnego Globoxa, żadnych tentisienów. Był za to mędrzec w kapeluszu, który dawał ci dostęp do bonusowych poziomów.

Poza bieganiem, skakaniem i walką, były też poziomy w stylu "ucieczka przed powodzią" czy lot śmigiełkiem przez jaskinie. Jeden z lepszych leveli to ten, którym śmigiełkiem musisz przepalić grube sznury, na których zawieszono kamienie, które ściągały półkę skalną.

Savepointy istniały na mapie. Punkty kontrolne były w roli stoiska, gdzie można sobie cyknąć zdjęcie xD

W dwójce i trójce było sporo nawiązań do pierwszej części. Potem wyszła gra z edytorem. Radzę poszukać gameplayu na youtube, jest tego od groma. Nawet longplaye z francuskim komentarzem :)

Aha - żeby ukończyć grę, trzeba było rozwalić wszystkie klatki we wszystkich światach. Dopiero wtedy uaktywniała się ostatnia lokacja - zamek Mr Darka. Gra się nie cackała z graczem :D

No i mamy - Rayman Origins. Mimika bardzo, ale to BARDZO przypomina kórliki i pewien cartoon networkowy shit. Cała reszta to całkiem niezła sprawa. Humor... omg - śmigiełko pod nimfą xD Zwariowane lumsy "na haju", leśne dziadki z pierwszego Raymana jeszcze bardziej durne, spadające kolczaste kule z lokacji "Mosquito's Nest", rypnięty boss o milionie oczu...

Stylistyka średnio mi odpowiada, ale gameplay już tak. To będzie grywalna durnota, ale bez przeklętych kórlików. Nimfa wygląda jak z pierwszego raymana, więc cały hołd jakiś tam będzie.

Globox... jeszcze bardziej trzepnięty a jego łapa chyba jest znakiem firmowym tej gry. Trochę mi to przypomina Locoroco czy innego patapona.

Aha - i Rayman nawala w melee... Człowiek Promień, który nie ma swojej promienistej rękawicy. Ale za to umie kopniaki z półobrotu i wiatraczek z rąk. Zagram i pewnie się ubawię, ale... jest granica między totalną durnotą a bajkową wyobraźnią, która jest w dobrym smaku

Jeszcze jedna sprawa - gdzie u licha jest Clark? Skoro Globox przebił się z debiutu w "dwójce" do kazdej późniejszej gry, czemu zapomniano o tym mięśniaku? Betilla/Ly też przeszła lifting i pojawia się w każdej grze, sygnowanej logiem Raymana.

Być może to są jakieś dwa odrębne światy, ale w takim razie liczę na come back Komara, bo był sto razy śmieszniejszy, niż niebieski po wypiciu soku ze śliwek.

Ach zapomniałem - Murphy. W dwójce był mędrcem, przewodnikiem, Rayman poznawał historię świata, skupiając w sobie moc żółtych lumsów. W trójce zrobili z niego... latającego... przewodnika... łamiącego czwartą ścianę (4th wall - bohaterowie utworu są świadomi że są częśćią gry/filmu/czegokolwiek, do tego wiedzą, że są obserwowani xD).

Zboczony Rayman, Betilla lubiąca to (omfg XD), bezmózgi Globox... od czasu kórlików albo i R3, niektórzy pracownicy Ubisoftu jadą na haju. Dwójka i trójka miały zupełnie inny wydźwięk. Podobnie jedynka i origins - inny klimat, inna huistoria, zmienione charaktery. Ale może być okej.

Ale te gęby... jasny gwint...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w Origins na bank nie zagram. Mam z 2 i 3 mile wspomnienia z dziecinstwa, nie mam zamiaru psuc sobie Originsem. 2 i 3 byly bajkowe, zabawne, mialy wspaniale swiaty. Po trailerze wiem, ze Origins taki nie bedzie. Wole juz sobie odpalic stare, dobre Great Escape.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...