Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Klekotsan

Harry Potter i Insygnia Śmierci (2010), David Yates

Polecane posty

Twórcy poszli po rozum do głowy i nie powtórzyli błędów z części pierwszej Insygniów Śmierci. Przede wszystkim film się nie dłuży. Bitwa o Hogwart zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, choć można było zaserwować kilka pojedynków. Gra aktorska nie pozostawia wiele do życzenia. Daniel Radcliffe wreszcie stanął na wysokości zadania. Alan Rickman potwierdził, że lepszego aktora w roli Snape'a ze świecą szukać. W scenie ze wspomnieniami bardzo dobrze grał zakochanego i nieszczęśliwego męczennika.

Największym minusem filmu, którego wybaczyć się nie da jest ominięcie wątku Dumbledorów. Kiedy pisałem przy okazji części pierwszej Insygniów, że tego brakuje, to inni mnie uspokajali, że twórcy to jeszcze nadrobią. Guzik. Bardzo ciekawa historia rodziny profesora została wycięta i to w nie najlepszym stylu. Pojawił Grinderwald, Aberforth i Ariana, do których widz nie mógł poczuć żadnych emocji. A gdzie złość Pottera na swojego nauczyciela? Albus Dumbledore przyznaje otwarcie, że hodował Harrego na ubój, a ten przyjmuje to ze świętym spokojem. Tak się nie robi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*spoilery*

Oglądałem ostatnio cześć pierwszą ( dziś prawdopodobnie wybieram się na drugą ) i muszę stwierdzić, iż powtarza się to, co zaczęło się w części 5. Film, jako film wypada całkiem dobrze, trochę lepiej niż średniak, aczkolwiek jako adaptacja filmowa książki wypada miernie. Uproszczenia fabularne i pominięte niektóre wątki książki sprawiają, że widz który nie czytał książki ma dużo problemów z odnalezieniem się co? kto? gdzie? dlaczego? Do minusów można dodać jeszcze niektóre przynudzające momenty oraz, a to mnie bardzo boli, dobór i grę aktorów. Niektóre postacie są tak źle przedstawione, że aż szkoda gadać ...

Żeby nie było, że tylko narzekam, film oglądało mi się całkiem przyjemnie i mam nadzieje, że druga część będzie taka sama, albo nawet lepsza : P Z postaci pokazanych w filmie bardzo do gustu przypadł mi Scabior, który to został bardzo fajnie przedstawiony. Ciężko mi natomiast wybaczyć reżyserowi zmianę w dwóch scenach: uwolnienia Rona i Harrego z loszku w dworze Malfoyów - wersja z zawahaniem Glizdogona, a potem śmierć zadana jego własną ręką, dlaczego reżyser tego nie umieścił ? oraz odejście Rona od Harrego i Hermiony - w filmie Harry wygania Rona z namiotu, natomiast w książce nic takiego nie było, Ron sam wyszedł. Niby mała zmiana, ale jakoś mnie to ugodziło : P

No i jestem po seansie drugiej cześć. Powiem, że jestem zadowolony, gdyż dostałem całkiem dobre kino, jednakże napiszę także oczywista oczywistość : w książce to wszystko było lepsze, bardziej wciągające, bardziej spektakularne : P Całkiem interesująca przedstawiona została bitwa o Hogwart, jednak bardzo liczyłem na pojawienie się sceny rzucenia przez Harrego klątwy Cruciatus na jednego z rodzeństwa Carrowów gdy ten opluł McGonagall. Szkoda, ze reżyser nie zmieścił gdzieś tej sceny. Dodatkowo zirytowały mnie jeszcze dwie rzeczy. Pierwsza, to pokazanie Nevilla jako fajtłapę, pośmiewisko itp. mimo, iż w książce jego zmiana w odważnego przywódcę szkolnego buntu była bardzo podkreślona. Drugie, to walka Rona i Hermiony z Nagini, która była IMO trochę śmieszna. O wiele lepiej wyszłoby to, gdyby Neville zabił węża w momencie wyciągnięcia przez niego miecza z Tiary, tuż po jego przemowie. Poza tym film bardzo mi się podobał : )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem wczoraj na seansie i... zostałem zmieciony. Po Więźniu Azkabanu i Kamieniu Filozoficznym to najlepsza ekranizacja Harry'ego, jaką oglądałem!

Wizualnie - miazga, wreszcie 3D nie mierziło, jak np. w nowych Piratach, pojedynki, Vold', bariera Hogwartu - 0.0

Audio - no bomba, nie wiem, czy nie największa w całym filmie, żadnych smętów a la "jedynka" (chodzi mi o część pierwszą VII, rzecz jasna), tylko fenomenalnie wykonana, orkiestrowa robota

Fabularnie - można było się przyczepić do paru drobiazgów, jak np.

brak wspomnienia o pelerynie, czy nie poruszenie wątku złamanej różdżki Harry'egp, co do wątku Dumbledor'a - cóż, w części pierwszej go nie poruszyli, więc nie mogli tak z kapelusza wyskoczyć ze wszystkimi faktami w części drugiej

, ale generalnie też było epicko, a najbardziej wgniotła mnie scena, gdy

Potter wszedł do wspomnień Snape'a - mistrzowsko zrobione i mistrzowsko opowiedziane

- naprawdę można było się wzruszyć, do tego Wielki przez duże "W" powrót Neville'a.

Aktorsko - co wy chcecie od Radcliffe'a? Jak dla mnie w całej sadze nie zawodził, odczepcie się :D . Reszta trzyma poziom, a zachwyca Alan Rickman.

Oglądałem film przez cały czas z otwartą szczęką i nie zamknąłem jej do końca, ba, chciałem zostać na napisach, żeby muzyki posłuchać :D . Nie mam mu w zasadzie nic do zarzucenia. Kto nie był w kinie, a czytał książki, niech żałuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem we wtorek w kinie i... no cóż, o ile czytam, że wszyscy są tutaj zauroczeni, to ja nie do końca. Film był fajny... i w zasadzie nic więcej. Ani mnie nie zmiażdżył, ani nie miałem "szczęki do podłogi" itp. Po prostu solidny film o HP, który, moim zdaniem nie zasługuje na miano "epickiego zakończenia tak zacnej i długotrwałej sagi". Od początku do końca, tj od momentu, w którym siadłem na fotel, do momentu, w którym zbierałem swoje nachosy, było wiadomo, że

Harry zabije Voldemorta

I nic w tym filmie nie zdziwiło. A sama śmierć Czarnego Pana też została ukazana w sposób bardzo małostkowy i niegodny tak ważnego momentu. Ogólnie 3D też nie zachwycało - jeśli zdejmiesz okulary, nie stracisz za wiele, a film dałoby się tak obejrzeć nawet cały. Wrażenie robiły za to sceny, w których kamera ukazywała tarczę nad Hogwartem i ucieczkę z Pokoju... nie pamiętam jak on się nazywał, ale z tego pokoju co płonął. Ogólnie słabe zakończenie tej serii. A pewnie twórcy nie raz do tematu Harrego powrócą, odkryją jakieś "wcześniej niepublikowane przygody Pottera" i... zarobią miliony. Bo Harry to taka studnia bez dna. Można czerpać, czerpać, aż się zostanie milionerem. Jeśli chodzi o ocenę - dla mnie jakieś 8/10.

@down - dzięki :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza część bardzo mi się podobała, ale w drugiej zawiodło mnie kilka elementów np.

Harry niszczy i wyrzuca Czarną Różdżkę, swojej nie naprawia...

śmierć Voldemorta też dla mnie była niezbyt przekonująca.

Efekty 3D pozostawię bez komentarza, lepiej widoczne były na reklamach niż w trakcie seansu. Są też oczywiście elementy, które mnie zachwyciły

Bitwa o Hogwart, cała historia Snape'a, ucieczka z płonącego pokoju życzeń, doskonałe audio.

. Ogólnie nawet się nie zawiodłem na filmie.:)

Moja ocena : 7.5/10

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Draco97 - zgadzam się ze śmiercią Voldemorta. Niby taki potężny czarodziej, a jego koniec był... Był banalny... ; / Już lepsza była walka McGonagall ze Snapem. Reszcie filmu nie mam nic do zarzucenie, bardzo mi się podobał. (pisze oczywiście o części drugiej Insygniów Śmierci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film obejrzałem jakoś tak tydzień temu(obie części, jedna po drugiej), i jakoś tak mnie wkurzył. Chociaż jest lepszy niż dwie poprzednie części, które były bardziej zlepkami slajdów niż filmami, nowy Potter ma sporo luk w fabule (część zapewne pochodzi z książki, którą czytałem dość dawno temu).

Czemu Dumbledore postawił przed Harrym te wszystkie zagadki, zamiast po prostu wyjaśnić mu co i jak? Chciał wyrobić w nim zdolność logicznego myślenia? Tylko dlaczego w chwili, kiedy jego arcywróg morduje ludzi i przejmuje władzę? Po co Harry szukał horkruksów, zamiast razem z Zakonem Feniksa najpierw zabić Voldemorta, a potem w spokoju poniszczyć bezbronne cząstki jego duszy? Przecież fizyczna powłoka Voldzia nie była niezniszczalna - już wcześniej został zabity, kiedy próbował załątwić małego Pottera. Wreszcie sam Czarny Pan - czy podczas swojego powrotu zmartwychwstał z połową mózgu? Jego zachowania były w większości irracjonalne. Skoro wiedział, że Potter zniszczył kilka jego horkruksów, to czemu nie złapał pozostałych i nie wywiózł gdziekolwiek, choćby na Saharę? Tam nikt by ich nie znalazł. Dlaczego nie skorzystał z więzi łączącej go z Potterem, aby wytropić i zabić chłopaka? Po prostu trudno mi uwierzyć, że ktoś kierujący się wyłącznie sadyzmem mógł być wcześniej sprytnym manipulatorem, który był w stanie oszukać samego Albusa Dumbledora (kolejna przesadzona postać - w filmie jest niemal wszystkowiedzącym bogiem).

Sam Harry Potter był moim zdaniem przesłodzony do granic obrzydliwości. Nawet pokonanym śmierciożercom darował życie, ograniczając się do sparaliżowania ich. To ja się pytam: co mu to dało, skoro po pięciu minutach paraliż ustąpił, a psychole dalej go ścigali?

Jedyną postacią, do której czułem sympatię, był Severus Snape. Co do reszty, miałem nadzieję, że Voldek wymorduje ich wszystkich, a potem sam strzeli sobie w łeb z różdżki.

Na razie to tyle. Pozdrawiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeny jeszcze jest na to moda? Nie żartuję sobie. Też kiedyś oglądałem, gdzie tam znałem na pamięć wszystkie filmy od pierwszego, do piątego. Ale już mi się to znudziło. A co do książki(wiem, że to nie tutaj się o tym pisze), to jest przereklamowana. Jest tak dużo ciekawszych książek, które nie są tak znane, ale no niestety.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*SPOILER*

Odpowiem Ci jak to pokazane jest w książce : ),

Czemu Dumbledore postawił przed Harrym te wszystkie zagadki, zamiast po prostu wyjaśnić mu co i jak?

Bo byłoby za łatwo ? ^^ Autorka musiała coś wymyślić aby napisać tą 7 część, więc tego logicznie wytłumaczyć nie można. Jedyna wzmianka jest o tym, że Dumbledore nie chciał mówić Harremu o Insygniach Śmierci, aby nie pochłonęła go żądza ich szukania tak jak kiedyś dyrektora.

Po co Harry szukał horkruksów, zamiast razem z Zakonem Feniksa najpierw zabić Voldemorta

Widocznie aby pozbawić go cielesnej formy potrzebny był naprawdę potężny czarodziej, taki jak właśnie sam Voldemort. W sumie sam nigdy nie myślałem w taki sposób i jest to całkiem ciekawe podejście : P

Skoro wiedział, że Potter zniszczył kilka jego horkruksów, to czemu nie złapał pozostałych i nie wywiózł gdziekolwiek,

Ależ próbował je chronić. Jeden z Horkruksów, Nagini, trzymał w swojej bańce ochronnej i nigdzie się bez niej nie ruszał, a co do diademu krytego w Hogwarcie, to był pewny, że nikt nigdy nie odnalazł Pokoju Życzeń.

Dlaczego nie skorzystał z więzi łączącej go z Potterem

Nie mógł znieść bliskości czystego serca Harry'ego, oraz sam trochę bał się tej więzi, gdyż Potter mógł odkrywać jego zamiary itp. Tylko gdy odczuwał jakieś silne emocje nie mógł się obronić przed wejrzeniami Harry'ego. Było o tym wspominane bodajże w 6 albo 5 części.

(kolejna przesadzona postać - w filmie jest niemal wszystkowiedzącym bogiem).

Taaak, w książce jest identycznie. Cóż poradzić : )

Nawet pokonanym śmierciożercom darował życie, ograniczając się do sparaliżowania ich.

No wiesz, bądź co bądź te książki były raczej skierowane do młodszej publiki. Nie przeczę, iż wraz z następnymi częściami seria stawała się bardziej mroczna, no ale. Poza tym Harry to taki rycerz w złotej zbroi, wyobrażałbyś sobie, żeby zabijał kogo popadnie ? ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Artemis

Jedyna wzmianka jest o tym, że Dumbledore nie chciał mówić Harremu o Insygniach Śmierci, aby nie pochłonęła go żądza ich szukania tak jak kiedyś dyrektora.

Ha, ale przecież Harry i tak miał się o nich dowiedzieć, i to wtedy, kiedy 2/3 z nich miał przy sobie! To chyba jeszcze gorszy układ, niż powiedzieć mu, że "gdzieś tam są".

Widocznie aby pozbawić go cielesnej formy potrzebny był naprawdę potężny czarodziej, taki jak właśnie sam Voldemort.

Ale Harry i tak pod koniec zabił Voldka w pojedynkę. Poza tym, nec Hercules...

Ależ próbował je chronić. Jeden z Horkruksów, Nagini, trzymał w swojej bańce ochronnej i nigdzie się bez niej nie ruszał, a co do diademu krytego w Hogwarcie, to był pewny, że nikt nigdy nie odnalazł Pokoju Życzeń.

Mimo to, te próby były raczej... nieudolne i nielogiczne. Magiczna tarcza? Po co? Wystarczyło umieścić go gdzieś, gdzie Czarny Pan nie był jako dziecko, i Potter nigdy by nie znalazł horkruksa.

No wiesz, bądź co bądź te książki były raczej skierowane do młodszej publiki. Nie przeczę, iż wraz z następnymi częściami seria stawała się bardziej mroczna, no ale. Poza tym Harry to taki rycerz w złotej zbroi, wyobrażałbyś sobie, żeby zabijał kogo popadnie ? ^^

Uważam, że to by było ciekawe. Z chęcią obserwowałbym przemianę Harryego z świątobliwego rycerza w coś w stylu lustrzanego odbicia Voldemorta, korzystającego z zaklęcia śmierci, tworzącego własne horkruksy, i mimo to pewnego, że stoi po tej "jasnej stronie".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale Harry i tak pod koniec zabił Voldka

w pojedynkę.

Poza tym, nec Hercules...

Nie oglądasz uważnie.

Neville zabił węża, zniszczył ostatni horkruks, tym samym niszcząc Czarnego Pana.

Co prawda, całość znacznie lepiej została zaprezentowana w książce, ale sens pozostał.

Mimo to, te próby były raczej... nieudolne i nielogiczne. Magiczna tarcza? Po co? Wystarczyło umieścić go gdzieś, gdzie Czarny Pan nie był jako dziecko, i Potter nigdy by nie znalazł horkruksa.

Teraz sam się zachowujesz jak dziecko. A dlaczego ten pan nie wysłał horkruksa na Księżyc? Żeby opowieść miała sens. Przypomina mi to parodię LOTR, w której pierścień władzy zniszczył Gandalf, przelatując na orle nad wulkanem i wrzucając go do środka. A pedeki?

Przypominam o istnieniu tagów 'spoiler'. Wszystkim użytkownikom w temacie - NZK

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@...AAA...

Nie oglądasz uważnie. Neville zabił węża, zniszczył ostatni horkruks, tym samym niszcząc Czarnego Pana. Co prawda, całość znacznie lepiej została zaprezentowana w książce, ale sens pozostał.

Wait, wait... z tego co pamiętam, ostatnia cząstka duszy nadal była w Voldemorcie, i

teoretycznie mógł żyć bez horkruksów.

Teraz sam się zachowujesz jak dziecko.

Nie znam dziecka, które wymagałoby od czegoś logiki. Ty za to zachowujesz się jak nieudolny rodzic, który na pytanie odpowiada "BO TAK!".

A dlaczego ten pan nie wysłał horkruksa na Księżyc? Żeby opowieść miała sens.

Widać fabuła powieści miała nieodpowiednie założenia, skoro można znaleźć w niej takie luki.

Przypomina mi to parodię LOTR, w której pierścień władzy zniszczył Gandalf, przelatując na orle nad wulkanem i wrzucając go do środka.

Błąd! Sauron był potężnym czarnoksiężnikiem (choć Jackson zrobił z niego tępego dresa w metalowym kubraczku), a nad Mordorem latały Nazgule. Gandalf skończyłby swój lot szybciej niż tupolew w Smoleńsku.

A pedeki?

MG przyzna za roleplay ; ]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wait, wait... z tego co pamiętam, ostatnia cząstka duszy nadal była w Voldemorcie, i

teoretycznie mógł żyć bez horkruksów.

Szczerze mówiąc nie pamiętam szczegółów, bo książkę czytałem dość dawno temu. Coś mi jednak prześwituje przez pamięć.

Prawdopodobnie zaklęcie rzucone przez Voldemorta czarną różdżką odbiło się od Harrego i trafiło w posiadacza. Było to oczywiście wynikiem tego, że została skierowana w swojego prawowitego właściciela.

Nie znam dziecka, które wymagałoby od czegoś logiki. Ty za to zachowujesz się jak nieudolny rodzic, który na pytanie odpowiada "BO TAK!".

Nieudolny rodzic? To rodzicielstwo wymaga niezabierania swoich pociech na filmy, które mają niespójność w fabule? Dobre. A poważniej - pierwszy raz spotykasz się z czymś takim w kinie? Dla mnie to norma, że w co drugim filmie/książce zastanawiam się dlaczego ten głąb zrobił tak a nie inaczej. Nie mam bynajmniej zamiaru przez to rezygnować z odwiedzania kina.

Zresztą nadal nie rozumiem tego zarzutu. Horkruksy były zdaniem Voldemorta dobrze ukryte, a już Nagini najlepiej (przecież uważał się za najpotężniejszego na świecie). To wyłącznie kwestia ignorancji Czarnego Pana, o której wielokrotnie wspominał Dumbledore (przynajmniej w książce). Istnieją znacznie ważniejsze nieścisłości, których nie będę tu przytaczał (większość już wywietrzała). Zresztą, jako materiał na doskonałego rodzica, na pewno je zauważyłeś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@...AAA...

Nieudolny rodzic? To rodzicielstwo wymaga niezabierania swoich pociech na filmy, które mają niespójność w fabule?

Chodziło mi raczej o to:

A dlaczego ten pan nie wysłał horkruksa na Księżyc? Żeby opowieść miała sens

Czyli właśnie takie wyjaśnianie, że jest tak a nie inaczej, bo inaczej nie można by z tego zrobić filmu. No, ale co takie dziecko jak ja może wiedzieć o sposobie myślenia dorosłych

Horkruksy były zdaniem Voldemorta dobrze ukryte

... i dlatego Harry Potter niszczył jeden po drugim w przeciągu kilku dni, o czym Voldek wiedział. Też mi dobra kryjówka.

To wyłącznie kwestia ignorancji Czarnego Pana, o której wielokrotnie wspominał Dumbledore (przynajmniej w książce).

Ignorancji? Raczej głupoty. Nie potrafię sobie wyobrazić Voldemorta jako władcy czegokolwiek (nadmiar sadyzmu i niedobór inteligencji dyskwalifikują go w trybie natychmiastowym). Ale to chyba w ogóle cecha amerykańskiego kina, w końcu to samo spotkało Saurona, który z diabolicznego manipulatora stał się tępym osiłkiem w zbroi.

Sauronie - pamiętamy [']

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... i dlatego Harry Potter niszczył jeden po drugim w przeciągu kilku dni, o czym Voldek wiedział. Też mi dobra kryjówka.

Filmów co prawda nie oglądałem, ale wydaje mi się, że powinieneś uważniej poczytać książki. Poszukiwanie horkruksów trwało mniej więcej rok. A Voldemort nic o tym nie wiedział do czasu

włamania Harry'ego i spółki do Gringotta. Kiedy się dowiedział praktycznie natychmiast sprawdził pozostałe kryjówki, na końcu udając się w najbezpieczniejsze jego zdaniem miejsce ukrycia i jedyne (oprócz Nagini) jeszcze mogące spełniać swoja funkcję, czyli do Hogwartu

.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... i dlatego Harry Potter niszczył jeden po drugim w przeciągu kilku dni,

Cała 7 część trwa około roku, a w tym czasie zostały zniszczone bodajże 3 horkrusky ( węża nie liczę ), więc nie tak kilka dni : ). Do samego wtargnięcia do Ministerstwa Magii bohaterowie przygotowywali się kilka miesięcy.

cecha amerykańskiego kina,

Wydaje mi się, że Harry Potter to produkcja angielska, nie amerykańska.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Falessan

Filmów co prawda nie oglądałem, ale wydaje mi się, że powinieneś uważniej poczytać książki
.

Chociaż jest lepszy niż dwie poprzednie części, które były bardziej zlepkami slajdów niż filmami, nowy Potter ma sporo luk w fabule (część zapewne pochodzi z książki, którą czytałem dość dawno temu)

Poszukiwanie horkruksów trwało mniej więcej rok

Voldemort nic o tym nie wiedział do czasu

włamania Harry'ego i spółki do Gringotta

.

W filmie nie odniosłem wrażenia, że zajęło im to dłużej niż tydzień. Poza tym,

po zniszczeniu amuletu-horkruksa

Voldek w filmie złapał się za głowę i czuł, że coś się stało. Więc...

@Artemis

Cała 7 część trwa około roku, a w tym czasie zostały zniszczone bodajże 3 horkrusky ( węża nie liczę ), więc nie tak kilka dni : ). Do samego wtargnięcia do Ministerstwa Magii bohaterowie przygotowywali się kilka miesięcy.

Jw.

Wydaje mi się, że Harry Potter to produkcja angielska, nie amerykańska.

Mój błąd. Mimo to, ogólnie taka tendencja spłycania postaci istnieje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym,

po zniszczeniu amuletu-horkruksa

Voldek w filmie złapał się za głowę i czuł, że coś się stało. Więc...

Bo w filmie końcówka została zmieniona.

W książce Nagini została zgładzona wcześniej, podczas zamieszania jakie wywołało "zmartwychwstanie" Harry'ego. A Voldemort przegrał pojedynek (który, notabene, odbył się na środku Wielkiej Sali, przy wszystkich) po wywodzie Harry'ego, podczas którego wyjaśnił mu (Voldemortowi) jak stał się właścicielem Czarnej Różdżki. Właśnie dzięki temu Harry wygrał - Voldemort zaatakował go jego własną różdżką. Różdżką, która słuchała

jego. Tylko dzięki temu zaklęcie Avada Kedavra odbiło się od zaklęcia Expelliarmus i ugodziło Voldemorta.

Film jest nielogiczny i ma dziury w fabule, ponieważ Yates'owi zachciało się zmian. Fabuła książek jest dużo bardziej spójna, choć niestety nie obyło się bez kilku błędów.

Pozdrawiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...