Skocz do zawartości
Cardinal

Wiedźmin/Witcher (seria)

Polecane posty

Ciekawe, czy mańkutowi by się lepiej znad lewego lepiej grało...
Ja jestem leworęczny i grałem z prawego ramienia :) Nie dlatego, że było wygodniej, ale jakoś klimatycznej + nie wiedziałem, że można to zmienić ;P Takie moje gapiostwo.

A znaki rządzą ogólnie :happy: Nie mam ulubionego, ale fakt - jak się napakuje wszystkie na maksa wtedy stwory nie mają szans. Ale tarcza nie była zła... czasami chciałem olać potwory i biec wykonać questa :sweat:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walkę również bardzo chętnie bym zmienił, gdyż (gram na średnim) zbyt wiele uwagi pochłania obserwowanie mieczyka, zamiast podziwianie szermierki ;)

Widowiskowej walki, chciałeś powiedzieć, bo szermierką to jest tylko w pewnym (zresztą dość wysokim) stopniu. W mistrzowskiej walce na miecze nie ma czegoś takiego jak piruety, szerokie cięcia, położenie nacisku na postawy, powtarzanie ciosów czy dziwaczne ruchy, które Geralt odwala trzymając miecz. Tak jak Geralt to walczyli w XIV wieku Leychmeistere, ale Hanko Döbringer mówi o nich: "Często chcą przerobić lub nadać nową nazwę technice, wszystko według własnego rozumu i wymyślają wielce, osiągając fechtunek lub paradę, i często zadają dwa lub trzy ciosy gdzie jeden by wystarczył lub przechodzą {określenie techniki} i zadają pchnięcia, i dlatego otrzymują pochwały od ignorantów. Z ich złymi paradami i szerokim fechtowaniem starają się wyglądać groźnie, z szerokimi i długimi ciosami, które są powolne".

Na razie najbliższa ideałowi jest walka zaprezentowana w Severance.

Edytowano przez noniewiem
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam w Severance nie grałem ale mnie się bardzo podoba styl walki w Wiedźminie.Geralt świetnie macha tą swoją wykałaczką(zwłaszcza jak już się zaczyna rozpędzać i niezła sieka się wtedy tworzy) i ja osobiście nie mogę się tu do niczego przyczepić.Cóż co do kamery to preferuję tą zza pleców naszego chojraka.A jeśli komuś nie podoba się walka w Wiedmololbulu i woli więcej parad itp. to może zagrać przecież w Witcher Duel Mail.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Severance walka jest niezwykle trudna. Wymaga dużego skupienia, kontrolowania dystansu i uderzania w odpowiedni sposób w odpowiednim momencie. To taka gra dla hardcorowców... bo jak podbiegniesz za blisko do przeciwnika to (on sam jeden) rozniesie cię na strzępy. Przeciwnicy w tej grze się nie bawią jak mają okazję zrobić ci kuku.

A w Duel Maila to nie zagram bo nie lubię przegrywać :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walka w Wiedźminie rzeczywiście jest trochę zbyt widowiskowa i daleka od tego, jak ją opisywał Sapkowski (historia z rycerzem, którego nie wolno mu było tknąć mieczem :P). Nie wyobrażam sobie jak, wydatkując aż tyle energii na każdy ruch mógłby walczyć przez więcej niż pięć minut. Kiedy czytałem Wiedźmina podczas opisów wyobrażałem sobie styl walki Geralta. Krótkie, oszczędne ruchy, taniec uników i parad, a nie zabawa w maszynkę do mielenia mięsa, która wymachuje mieczem we wszystkich możliwych kierunkach i do tego podskakuje w saltach...

Nie zrozumcie mnie źle, w jakiejkolwiek innej grze ten styl walki by mi się spodobał, ale w Wiedźminie jest najzwyklejszym przekłamaniem w stosunku do pierwowzoru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak wy, ale ja przez całą grę zużyłem tylko pare miksturek leczenia i to całkiem niewiele.

A jakim poziomie trudności grałeś?

A co do walki to powiem wam ze jak juz sie wczulem, to nawet na miecz nie patrzalem, bo wiedzialem kiedy kliknac.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja grałem na najwyższym poziomie trudności, i mogłem podziwiać walkę, bo kursor nie podświetlał się w momencie, w którym trzeba było kliknąć. Ten moment trzeba było wyczaić przez charakterystyczny dźwięk/lekką, pomarańczową smugę. Chyba jestem RPG wymiatacz, bo najwyższy poziom trudności nie sprawił mi żadnego problemu. Przed wyruszeniem na każdą misję trzeba się było po prostu trochę przygotować. Tylko na

Lodowych Pustkowiach

byłem bliski załamania nerwowego, bo skończyły mi się potki, a nie miałem składników, żeby przyrządzić nowe. Skończyło się na "zjadaniu" mózgów Ghuli (sic!) itp. (Miałem umiejętność zjadania składników). Pamiętam, że po walce byłem tak struty, że kilka milimetrów na pasku zatrucia dzieliło mnie od śmierci ^^ Prawie cały ekran był czerwony.

Co do kamery to ja wolę izometryczną. Mam większy zasięg widzenia, bo widzę i to, co jest za mną. Jeśli chodzi o moją opinię, to jest to jeden z lepszych RPGów, w jakie grałem! Piękna grafika (Odmęty rządzą!), doskonała muzyka (rockowe kawałki są naprawdę świetne. Ale te skoczne melodyjki, które usłyszymy w karczmach, czy... klimatyczne :D utwory podczas zwiedzania lokacji też wymiatają). Grywalność... Dość powiedzieć, że ja od tej gry nie mogłem się po prostu uwolnić. Wykonałem chyba każdy quest, jaki udało mi się natrafić. Muszę się pochwalić, że zdobyłem wszystkie karty :D (Grę przeszedłem 3 razy). Wadą jest optymalizacja Wyzimy Handlowej (Max detale, działa megapłynnie, a Wyzima potrafiła się zaciachnąć), ale po wydaniu patcha 1.3 śmigała tak, jak inne lokacje. Nie wiem, czego Wy chcecie od czasu wczytywania lokacji. U mnie to 3-4 sekundy na każdą "większą" lokację, a domki itp, to nawet nie widzę, kiedy się ładują.

Edytowano przez Marchalt
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również przeszedłem grę na poziomie średnim i eliksirów używałem dość sporo, przynajmniej od III aktu, kiedy to było wręcz konieczne. Nie wyobrażam sobie walki z np. Kościejem bez "grzybków".

Marchalt, ja miałem podobną, a może nawet gorszą sytuację - w katakumbach, gdzie mamy

zabić wspomnianego potworka

wypiłem kilka eliksirów (na odwagę :P) i niestety poziom toksyczności był na dość wysokim poziomie, tj. mroczki przed oczami i utrata zdrowia. W jaskini nie było ognisk, brak Białego Miodu, ciemno jak w ..., brak Kotów czy nawet pochodni, a jakoś tych mutantów trzeba było przerzedzić.

Oczywiście od tego czasu zawsze biegałem z co najmniej 5 Kotami czy Miodami. ;)

Edytowano przez Carl Gustav
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja grałem na najwyższym poziomie trudności, i pokonałem Kościeja, De Aldersberga, Króla Gonu, Zeugla bez żadnych eliksirów i nie zajmowało mi to dłużej niż 2 minuty ( jak podczas walki z Zeuglem wyskakiwały jego macki, to wszystkie ginęły od jednego uderzenia Ignii .. :turned: )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja grałem na najwyższym poziomie trudności, i pokonałem Kościeja, De Aldersberga, Króla Gonu, Zeugla bez żadnych eliksirów i nie zajmowało mi to dłużej niż 2 minuty ( jak podczas walki z Zeuglem wyskakiwały jego macki, to wszystkie ginęły od jednego uderzenia Ignii .. :turned: )

A mnie to tu trochę ściemą wali...

Na najtrudniejszym walka nawet z topielcami źle przeprowadzona może okazać się zabójcza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też na początku miałem proble, jak leciały na mnie grupą wiwerny. Jak nie ma eliksirów pod ręką, to się robi gorąco...

Normalnie używam Jaskółki, zamieci i czasem puszczyka. Kota tylko w ekstremalnych sytuacjach. Poza tym jeszcze przydaje się biały miód i dekokt Raffarda Białego.

Ja na początku nie mogłem się przyzwyczaić, że w srebrnym jest długa sekwencja drugiego ataku i klikałem za wcześnie.

Potem sam z siebie się nauczyłem... :sweat:

A jak walka na pięści? Macie jakąś specjalną taktykę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy pierwszy raz przechodziłem grę, nie walczyłem jakoś szczególnie efektownie - ot, unik i cios. Ale teraz, kiedy ratuję Temerię jeszcze raz kombosy idą jak burza, nie mówiąc już o tym, że większość prostych przeciwników lub nawet niektórych bossów brałem na jeden mocny cios.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze miałem przy sobie kilka elixirów, których nie używałem. Zawsze się bałem użyć jaskółki czy dekoktu Raffarda, bo myślałem sobie "kurde, a jak później wyskoczy jakiś boss, albo stado jakiś bydlaków?" i nie używałem. A walka z

de Adelsbergiem i królem Gonu

to był śmiech na sali. Nawet na najwyższym poziomie trudności. Kilka Igni raz czy dwa z miecza dostał i koniec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z przedmówcą, też nosiłem zawsze kilka miksturek, bo może kogoś spotkam i mi się przydadzą (z resztą w każdej grze tak mam :sweat::tongue: ) I tak aż do końca gry, prawie żadnej miksturki nie zużyłem, nie licząc paru jaskółek i tych dodających talenty :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja używałem jaskólki na wszystkich bossach

oprócz tego nie raz używałem Kota ,dekota Rafforda Białego i tego eliksiru na kaca;)

ale na ostatnią walkę (myślałem ,że będzie trudniejsza) użyłem jeszcze Gromu i Zamieci(zostaly mi to na koniec je chlapnąłem)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaak, Grom i Zamieć to zabójcze połączenie. Szczególnie przydają się na pojedynczych, mocnych bossów, wtedy silniejszy atak i spowolniony czas sprawdzają się świetnie - Geralt nie daje nawet cienia szansy na wykonanie ataku, a nawet jeśli przeciwnik spróbuje łatwo jest wykonać piruet lub inną akrobację.

Dzisiaj wypróbowałem Wywar De Vries. I powiem Wam, że wprost rewelacyjnie sprawdza się on podczas zdobywania doświadczenia na Bagnach. Już z dalekiej odległości widzimy przeciwników, nawet Utopce czy Topielce, które mają niemiły zwyczaj wyskakiwania z wody i okrążania Wiedźmina.

Do innych ulubionych naparów należy oczywiście Jaskółka (dobra do walki z wytrzymałymi przeciwnikami), Puszczyk (przydatny szczególnie, gdy mamy Igni i Aard) oraz w krytycznych sytuacjach dekokt natychmiast odnawiający sporą część zdrowia.

Edytowano przez Carl Gustav
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W poradniku Wiedźmina jest napisane, że walka z królem gonu jest bardzo trudna według mnie była ona najłatwiejsza ze wszystkich walk z bossami. Grałem na średnim poziomie trudności narobiłem eliksirów i wszystko na marne :down: .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dla odmiany napiszę, że trochę się spociłem, między innymi dlatego, że eliksiry miałem na wyczerpaniu. Na początku zginąłem parę razy - de Aldersberg miał mocną łapę, więc już po kilku chwilach po rozpoczęciu walki wywracał mnie i dobijał.

Potem w odmętach nie-spaczowanego ekwipunku znalazłem ostatnią deskę ratunku: Wierzbę. Rycerzyk nie miał szans, styl mocny wsparty znakiem Igni skończył walkę w 30 sekund.

A z Gonem nie walczyłem, bo tak mi się śpieszyło, by zakończyć grę i zobaczyć outro.

Edytowano przez Carl Gustav
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak walka na pięści? Macie jakąś specjalną taktykę?

Ja tam zawsze uderzałem raz i blok, raz i blok, cios i blok....

Jak ci nie idzie to łyknij jaskółkę albo ten eliksir od wytrzymałości (Puszczyk chyba).

W poradniku Wiedźmina jest napisane, że walka z królem gonu jest bardzo trudna według mnie była ona najłatwiejsza ze wszystkich walk z bossami. Grałem na średnim poziomie trudności narobiłem eliksirów i wszystko na marne :down: .

Najtrudniejsza była walka z czarodziejem, tym bardziej że nie miałem eliksiru na wywracanie... Trzeba było te przewroty jakoś przetrzymać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja grałem na "średnim" - i eliksiry czasami się przydawały. Głównie profilaktycznie grana była Jaskółka plus pod ręką miałem zawsze przynajmniej jeden Dekokt Raffarda Białego. W lochach przydawał się Kot, w walkach z bossami sięgałem po Zamieć. I raz na jakiś czas nie od parady był łyk Żoninych Łez ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...