Skocz do zawartości

Wiedźmin/Witcher (seria)


Cardinal

Polecane posty

Wow! Jaka cenzura. A teraz mogę się dowiedzieć, co było w Waszych postach napisane? :)

Sprecyzuj o co Ci chodzi ponieważ mam wrażenie, że nie wiesz jak ominąć cenzurę.

A co do Alvina i Jakuba to rzeczywiście, na 85% jest to ta sama osoba. Lecz w takim wypadku dziwi mnie jedno. Dlaczego Alvin jako Jakub nie próbował zmienić swojej przeszłości? Zajmował się bardzo ważnymi i niebezpiecznymi rzeczami. Zabrakło mu odwagi, żeby zmienić swoją przeszłość. Po ataku bestii stracił matkę. Dlaczego nie chciał tego odwrócić. Przecież jako Wielki Mistrz mógł zająć się sprawą bestii zanim się jeszcze pojawiła. W ostateczności mógł przygarnąć samego siebie. Igrał z bardzo niebezpiecznymi siłami. Zabrakło mu odwagi, żeby namieszać jeszcze troszkę bardziej?

Poza tym jakoś niebardzo wierzę, że dzieciak, który pojawił się znikąd w świecie wiedźmina miałby jakiekolwiek szanse na zostanie Wielkim Mistrzem. A nawet jeśli to zanim dorósłby, zanim zapracowałby na liczne przywileje to ile upłynełoby czasu? Kiedy spotkał się z Geraltem miał nie więcej niż 40 lat na karku. A w tamtych czasach ludzie starzeli się o wiele szybciej. Przy trzydziestce większość była zgrzybiałymi staruszkami. Nie wierzę, że te parenaście lat starczyło mu na przeistoczenie się z żebraka na wielkiego mistrza.

Ogólnie nad tymi sprawami zastanawiałem się bardzo długo. Tyle, że to śwat magii. Tam nie obowiązują zasady naszej nudnej rzeczywistości. Możemy o tym wszytkim dyskutować tak długo, aż zapełni się pamięć serwerów, a i tak będziemy wiedzieli tyle co obecnie. Możemy jedynie snuć domysły, dopóki twórcy wiedźmina nie uchylą rąbka tajemnicy. Moim zdaniem zostało nam czekać na kontynuację. Nie samym wieśkiem Polak żyje, trza nam sięgnąć po inne gry, bo zwariujemy siedząc i myślać nad tym czarnym pudełeczkiem.

Swoją drogą to to jest właśnie piękne w tych "innych" światach. Ta tajemnica, niewiedza. Myślę, że gdybyśmy wiedzieli wszystko o magii w światach gier, książek, filmów to uciekając do nich z szarej codzienności zastalibyśmy tam to samo. A przecież chodzi nam o jakąś odmianę, o odpoczynek w "innych wymiarach". Nie próbujcie tego zmienić.

30 minut pisałem tego posta. W tym czasie wy zdążyliście napisać już 4 kolejne. :lol:

Edytowano przez Oromis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrakło mu odwagi, żeby namieszać jeszcze troszkę bardziej?

A w tamtych czasach ludzie starzeli się o wiele szybciej. Przy trzydziestce większość była zgrzybiałymi staruszkami.

Raczej nie o odwagę tu chodzi. Uważał, że tylko on może zapobiec zagładzie rodzju ludzkiego. Jakby interweniował, to ten młody Alvin nie nauczyłby się tego co on i nie przygotowałby się odpowiednio do pełnienia roli przywódcy ludzkości.

A co do czasów... chodzi ci o czasy wiedźmina? Bo raczej brak konkretnych zapisków historycznych co do długości życia ówczesnych ludzi :P W normalnym średniowieczu nie mieli magii i tak rozbudowanej alchemii, więc lepiej się tym nie sugerować.

Edytowano przez ChiefLeecher
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż wydaje mi się, że alchemia "medyczna" była zarezerwowana tylko dla najbogatszych. Dowodem na to jest choćby Shani, która alchemiczką nie była, a leczyła biednych ludzi. Nie znam dokładnie jej metod leczenia, ale prawdopodobnie były to ziółka jak naprzykład jaskólcze ziele, które mamy za zadanie jej przynieść. Może tym najbogatszym dałoby się wydłużyć życie. Ale masz rację. Pozatym nie jest to nasze typowe średniowiecze. Są to czasy po wynalezieniu prochu + magia + alchemia = ?. Nie ma się co zastanawiać, tego równania nie rozwiąże najlepszy gnomski matematyk.

Edytowano przez Oromis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do Alvina i Jakuba to rzeczywiście, na 85% jest to ta sama osoba. Lecz w takim wypadku dziwi mnie jedno. Dlaczego Alvin jako Jakub nie próbował zmienić swojej przeszłości? Zajmował się bardzo ważnymi i niebezpiecznymi rzeczami. Zabrakło mu odwagi, żeby zmienić swoją przeszłość. Po ataku bestii stracił matkę. Dlaczego nie chciał tego odwrócić. Przecież jako Wielki Mistrz mógł zająć się sprawą bestii zanim się jeszcze pojawiła. W ostateczności mógł przygarnąć samego siebie. Igrał z bardzo niebezpiecznymi siłami. Zabrakło mu odwagi, żeby namieszać jeszcze troszkę bardziej?

Myślę, że Jakub doszedł do wniosku, że zmieniając cokolwiek w życiorysie Alvina (czyli swoim) zmienił by także siebie, swoje otoczenie itp. itd. (zainteresowanych odsyłam do naszych postów z Holy'ym bo ten cały "czas" w Wiedźminie jest bardzo zagmatwany) ew. byłoby to sprzeczne z Przeznaczeniem (tutaj odniesienie do wypowiedzi Holy'ego.

Raczej nie o odwagę tu chodzi. Uważał, że tylko on może zapobiec zagładzie rodzju ludzkiego. Jakby interweniował, to ten młody Alvin nie nauczyłby się tego co on i nie przygotowałby się odpowiednio do pełnienia roli przywódcy ludzkości.

A co do czasów... chodzi ci o czasy wiedźmina? Bo raczej brak konkretnych zapisków historycznych co do długości życia ówczesnych ludzi :P W normalnym średniowieczu nie mieli magii i tak rozbudowanej alchemii, więc lepiej się tym nie sugerować.

Cóż wydaje mi się, że alchemia "medyczna" była zarezerwowana tylko dla najbogatszych. Dowodem na to jest choćby Shani, która alchemiczką nie była, a leczyła biednych ludzi. Nie znam dokładnie jej metod leczenia, ale prawdopodobnie były to ziółka jak naprzykład jaskólcze ziele, które mamy za zadanie jej przynieść. Może tym najbogatszym dałoby się wydłużyć życie. Ale masz rację. Pozatym nie jest to nasze typowe średniowiecze. Są to czasy po wynalezieniu prochu + magia + alchemia = ?. Nie ma się co zastanawiać, tego równania nie rozwiąże najlepszy gnomski matematyk.

Czy to ja źle pamiętam, czy alchemia była zarezerwowana dla Wiedźminów, a reszta musiała sobie radzić w sposób bardziej tradycyjny? I nie przesadzajmy, trzydziestolatek nawet w naszym średniowieczu nie mógł wyglądać jak "zgrzybiały staruszek". Ludzie zaczynali dogorywać gdy mieli 40-45 lat, a dopiero wyjście poza 50-55 lat było uważane za fenomen.

Myślę także, że Alvin po "magicznym" pojawieniu się w przeszłości nie musiał mieć wcale dużych problemów z dostaniem się pod opiekę jakiegoś wysoko postawionego osobnika. Poza tym był wieszczem, posiadał zdolności. Od tego już niedaleko do jakiejś zacnej pozycji.

To tyle z mojej strony,

Anf

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy wychodzicie z błędnego moim zdaniem założenia - Alvin = Aldenberg.

Przesłanek przemawiających za tą teorią jest bardzo dużo. O wiele więcej niż przeciwko niej.

Poza tym nawet na logikę - Alvdenberg (Alvin który jest Aldenbergiem w jednym słowie) wiedział co i gdzie wiedźmin wyrabiał w czasach, do których by się przeniósł. Powstrzymanie go nie powinno być dla niego zbyt trudne, skoro mógł przewidywac jego kroki. A jednak tego nie zrobił - co moim zdaniem jest kolejny dowodem na to, że Alvin nie jest Aldenbergiem.

Primo - mógł nie być w stanie tego zrobić (z powodu Przeznaczenia), bo linia czasu jest nienaruszalna (od momentu jego pojawienia się w przeszłości). Secundo - jeśli by tak zrobił, to ryzykowałby usunięcie samego siebie, a więc nie mógłby przeprowadzić Wielkiego Planu, na którym mu zależało. Tetrio - mógł mieć nadzieję, że przekona do siebie wiedźmina.

Chodziło mi o to, że wtedy śmierć Alvina nie spowodowałaby zniknięcia Aldenberga w "naszej" linii czasu tylko nie pozwoliłaby mu zaistnieć w następnej.

Przy takim założeniu twoja teoria ma ręce i nogi.

A co do Alvina i Jakuba to rzeczywiście, na 85% jest to ta sama osoba. Lecz w takim wypadku dziwi mnie jedno. Dlaczego Alvin jako Jakub nie próbował zmienić swojej przeszłości? Zajmował się bardzo ważnymi i niebezpiecznymi rzeczami. Zabrakło mu odwagi, żeby zmienić swoją przeszłość. Po ataku bestii stracił matkę. Dlaczego nie chciał tego odwrócić. Przecież jako Wielki Mistrz mógł zająć się sprawą bestii zanim się jeszcze pojawiła. W ostateczności mógł przygarnąć samego siebie. Igrał z bardzo niebezpiecznymi siłami. Zabrakło mu odwagi, żeby namieszać jeszcze troszkę bardziej?

Może nie chciał zmieniać swojej przyszłości, bo ryzykowałby, że sam nie pojawiłby się w przeszłości i nie byłoby jego samego (Jakuba de Aldersberg)? A skoro nie byłoby go, to nikt nie mógłby go przygotować na walkę o przetrwanie Białego Zimna. Nie jest też pewne, czy linia czasu dopuściłaby taki paradoks, którym bez wątpienia byłoby spotkanie siebie samego z teraźniejszości (Alvin) i przeszłości (Aldersberg). Z moich oberwacji na temat różnych paradoksów czasowych zastosowanych w różnych filmach zawsze motyw jest ten sam - pierwsze "ja" nie może zobaczyć drugiego "ja".

Poza tym jakoś niebardzo wierzę, że dzieciak, który pojawił się znikąd w świecie wiedźmina miałby jakiekolwiek szanse na zostanie Wielkim Mistrzem.

Niby dlaczego nie? Akurat życiorys de Aldersberga świadczy o tym, że człowiek nienawidzący nieludzi - i do tego niezbyt zamożny - wspiął się na szczyty władzy. Rzeźnik wspiera nas jednym lub dwoma szczegółami z jego życia. Do tego to bardzo zręczny i charyzmatyczny człowiek, więc nie widzę w tym problemów.

A nawet jeśli to zanim dorósłby, zanim zapracowałby na liczne przywileje to ile upłynełoby czasu? Kiedy spotkał się z Geraltem miał nie więcej niż 40 lat na karku. A w tamtych czasach ludzie starzeli się o wiele szybciej. Przy trzydziestce większość była zgrzybiałymi staruszkami. Nie wierzę, że te parenaście lat starczyło mu na przeistoczenie się z żebraka na wielkiego mistrza.

Na twarzy Wielkiego Mistrza widać zmarszczki wieku. Nie zapominaj też, że dostając coraz lepszą pozycję w Zakonie mógł otrzymywać także lepsze warunki bytowania, więc nic nie stało na przeszkodzie, żeby żył znacznie dłużej od przeciętnego wieśniak, który zazwyczaj pewnie głoduje.

Tam nie obowiązują zasady naszej nudnej rzeczywistości.

Nawet najbardziej spaczona rzeczywistość rządzi się jakimiś prawidłami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy to ja źle pamiętam, czy alchemia była zarezerwowana dla Wiedźminów, a reszta musiała sobie radzić w sposób bardziej tradycyjny?

To zależy co rozumiesz przez słowo "alchemia". Wiedźmini znali skomplikowane receptury na eliksiry mutagenne, ale nikt nikomu nie bronił wrzucić do garnka kilka łodyg, zalać wodą i ugotować. Tym bardziej, że ludzie pokroju Shani czy Rusty'ego z pewnością mieli sporą wiedzę na temat ziół.

Edytowano przez ChiefLeecher
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W mojej wypowiedzi także mogłem nawiązać do twojej definicji "alchemii". Hmm... ja użyłem tego słowa w formie właśnie skomplikowanych receptur, które wyczyniały różne, często niebezpieczne rzeczy, z ludzkim (i nie tylko ludzkim) organizmem. Jak to było z tymi ziołami też dokładnie nie wiadomo. Czy istniały zioła, mogące np. przyśpieszać zrastanie się kości itp. itd.? Tego nie wiadomo, a przynajmniej nie przypominam sobie, by było to wspomniane kiedykolwiek. Co do wiedzy Rusty'ego... myślę, że podchodził do życia w sposób, który nie akceptował ziół jako "tego cudownego, magicznego leku" a raczej wierzył w ludzkie umiejętności posługiwania się skalpelem. Tak IMO.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale jako chirurg, poza własnymi preferencjami, jakąś ogólną wiedzę medyczną musiał mieć, co nie? Nie został nim chyba z umiłowania do obcinania kończyn. Siłą rzeczy znał pewnie jakies chemiczne formuły.

Swoją drogą to ta dyskusja zaczyna schodzić na dziwne tory, jeszcze troche i zaczniemy rozpatrywać stan służby zdrowia za panowania Foltesta :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie była okropna, chorymi zajmowała się świątynia Melitele, miejmy nadzieję, że dostawała jakieś dotacje chociaż.

No a czemu by nie przedyskutować tej sprawy? Może nie tyczy się to rozgrywki jako takiej, ale świata - jak najbardziej.

Oczywiście, jakieś tam pojęcie o ziołach miał, ale mówię o jego zasadach i przekonaniach.

A pytanie dalej odnośnie Alvina, ale trochę inaczej: Jak myślicie, czy po zabiciu Jakuba Geraltowi wszystkie tryby w głowie powiązały z nim Alvina? A jeśli tak, to jak nasz mały wiedźmin sobie z tym poradził? W końcu chyba traktował Alvina jak syna, prawda?

Anf

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A pytanie dalej odnośnie Alvina, ale trochę inaczej: Jak myślicie, czy po zabiciu Jakuba Geraltowi wszystkie tryby w głowie powiązały z nim Alvina? A jeśli tak, to jak nasz mały wiedźmin sobie z tym poradził? W końcu chyba traktował Alvina jak syna, prawda?

Anf

Po pierwsze to narazie twórcy nie mogli pokazać jak Geralt "cierpi" z powodu śmierci Alvina, poniważ wtedy wszyscy wiedzieliby, że Alvin=Jakub. Po drugie nie był mu tak bliski jak prawdziwy ojciec. Owszem przygarnął go, ale to nie to samo. Pozatym wiedźmini nie są tacy "uczuciowy" nie biorą wszystkiego do siebie. Zwykły ojciec najpewniej by się załamał. Musieć zabić własnego syna tylko dlatego, że ten postardał zmysły i chciał uratować świat. Ale Geralt jest inny. Zresztą kto wie? Może pierwsze co zobaczymy w wiedźminie 2 to filmik, na którym Geralt "opłakuje" Alvina? Myślę, że znaczna większość graczy po końcowj walce nie oddała ciała Alvina Królowi Gonu, więc można założyć, że to ciało odzyskaliśmy i w kontynujacji możemy je pogrzebać.

Edytowano przez Oromis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Geralt jest wyjątkiem wśród wiedźminów, ma te swoje uczucia (na niskim poziomie, ale ma) więc opłakiwanie (tak w przenośni) Alvina nie byłoby z jego strony dziwnym posunięciem. I nie chodziło mi o to, czy i jak to w grze pokazali. Chodziło mi o to, co według was (a nie twórców) czuje Geralt.

Tak IMO myślę, że stosunkowo szybko doszedł do odpowiednich wniosków, ale "To już nie jest mój Alvin" myślał i dlatego mógł zrobić to, co zrobił.

Anf

Edytowano przez Anfarius
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, Jakub posiadał już tylko rdzeń osobowości Alvina, wykuty przez Geralta. Kiedy Alvina w czwartym akcie teleportował się w przeszłość, był najbardziej podatny na manipulację innych. Jeśli ktoś przewidział, że to dziecko stanie się kimś niezwykłym mógł wpoić mu swoje poglądy. Mógł go uczyć, a równocześnie dzięki Alvinowi był w stanie przewidzieć pewne wydarzenia, które chłopiec zapamiętał. Kto wie, może Wielki Mistrz był tylko uczniem, wysłannikiem, sługą kogoś o wiele potęrzniejszego?

Tak swoją drogą to myślę, że twórcy wiedźmina powinni się raczej zająć kontynuacją wieśka na PC niż wydawaniem tej samej gry na kosole. Nie mówię tego dlatego, że sam gram na PC, tylko dlatego, że CDPROJEKTOWI może się to kompletnie nie opłacać. Wiedźmin na PC dopiero niedawno zaczął przynośić zyski. Jak będzie z konsolami? Zastanawia mi chociażby system walki bez myszki. Albo czy uda się na konsole przenieść ten sam klimat. Po prostu nie chce stracić możliwości kontynuacji wiedźmina na PC przez CDPROJEKT na rzecz konsol. W dodatku w Polsce ludzie przeważnie grają na PC, a to my jesteśmy najwierniejszymi fanami Geralta. Nie twierdzę, że Rise of the White Wolf jest skazane na klęskę i spore straty twórców, ale mam złe przeczucia. W dodatku twórcy o kontynuacji milczą jak grób, albo jeszcze gorzej.

Edytowano przez Oromis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wcześniej było napisane, że Wielki Mistrz nie próbował zmienić swego życia jako Alvin.

To nieprawda, bo w

wysłał Salamandrę i Berengara by go odnaleźć

, ale się to nie udało.

Edytowano przez Hitman4747
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że to nie był on ponieważ wiedział, że jest to skazane na klęskę. Po co miałby marnować swoich ludzi skoro wiedział, że Geralt i tak ich zabije? Może ktoś nieprzychylny wielkiemu mistrzowi próbował zabić Alvina i tym samym jego?

Edytowano przez Oromis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że w przypadku Salamandry i Berengara Jakub zrobił to, ponieważ pamiętał te wydarzenia ze swojego życia jako Alvin. Czyli, żeby nie zakłócać nic w życiorysie Alvina, żeby był taki sam jak jego, musiał zrobić to, co pamiętał, że działo się, gdy był malcem.

Tak więc nie zmieniał on jego (swojej) historii, tylko "kierował" ją na ten sam tor.

Anf

Edytowano przez Anfarius
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy to ja źle pamiętam, czy alchemia była zarezerwowana dla Wiedźminów, a reszta musiała sobie radzić w sposób bardziej tradycyjny?

To tyle z mojej strony,

Anf

Z tego co wiem to rzeczywiście, dla zywkłego człowieka jakikolwiek wiedźmiński eliksir jest śmiertelną trucizną. Ale to wcale nie znaczy, że alchemia jest tylko dla wiedźminów. Bo jeśli tak to po co zajmowaliby się nią alchemicy? Naprzykład taki Kalkstein. Był alchemikiem, a wcale nie robił wiedźmińskich eliksirów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówię o wiedźmińskiej alchemii, a nie o tym, co tworzył Kalkstein. Dawno w Wiedźmina nie grałem, ale czy chociaż raz było pokazane, co też te jego eliksiry i dekokty wyprawiały? IMO Kalkstein był takim trochę oszustem, szarlatanem, który weźmie krew ghula i jeszcze kilka innych przerażających składników, wymiesza je i powie, że to pomoże na obolałe kości (a człowiek kupował, pił/wcierał i boleć przestawało, bo WIERZYŁ, że eliksir działa), posiadającym jednak dużą wiedzę teoretyczną

(Co byśmy bez niego zrobili w walce z golemem?)

A nawet jeśli moja teoria o Kalksteinie jest błędna, to nigdzie nie było wymienione, jak ta "świecka" alchemia wyglądała, czyli czym się zajmowała, jakich eliksirów i wywarów dotyczyła, w jakich celach ją uprawiano itp.

Anf

Edytowano przez Anfarius
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówię o wiedźmińskiej alchemii, a nie o tym, co tworzył Kalkstein. Dawno w Wiedźmina nie grałem, ale czy chociaż raz było pokazane, co też te jego eliksiry i dekokty wyprawiały? IMO Kalkstein był takim trochę oszustem, szarlatanem, który weźmie krew ghula i jeszcze kilka innych przerażających składników, wymiesza je i powie, że to pomoże na obolałe kości (a człowiek kupował, pił/wcierał i boleć przestawało, bo WIERZYŁ, że eliksir działa), posiadającym jednak dużą wiedzę teoretyczną

(Co byśmy bez niego zrobili w walce z golemem?)

A nawet jeśli moja teoria o Kalksteinie jest błędna, to nigdzie nie było wymienione, jak ta "świecka" alchemia wyglądała, czyli czym się zajmowała, jakich eliksirów i wywarów dotyczyła, w jakich celach ją uprawiano itp.

Anf

Wiadomo, że wiedźmińska alchemia jest zarezerwowana dla wiedźminów. Ale to nie znaczy, że nie istnieje "ludzka" alchemia. A co do Twojej teorii o alchemi Kalksteina, to się niezgodzę, ponieważ wszyscy traktowali Kalksteina poważnie. Pamiętam jak po walce na moście w I akcie Mikul powiedział, że obrzuci Kalksteina kamieniami. Wtedy Geralt powiedział żeby uważał, bo to potężny alchemik. Kto jak kto, ale Geralt powinnien wiedzieć czy tacy alchemicy to oszuści.

Ogólnie jednak to nie znaczy, że Kalkstein swoją alchemią potrafi leczyć ludzi. I szczerze wątpię czy chociażby próbuje. On raczej gromadzi wiedzę, robi różne doświadczenia, w ostateczności robi jakieś petardy czy coś w tym rodzaju. Sprawami zwykłych ludzi zajmują się raczej guślarze, jak naprzykład Abigail. Kalstein gromadzi wiedzę teoretyczna, stara się odkryć najmniejszą istniejącą cząsteczkę, z której wszystko jest zbudowane, bada zjawiska chemiczne i fizyczne itp. Jak się utrzymuje to ja niewiem, ale w każdym razie nie pomaga ludziom rozwiązywać ich problemy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do wypowiedzi Geralta na moście... ironia, sarkazm? Nie pamiętam dokładnie tej sceny, ale myślę, że nasz wiedźmin nie odmówił by sobie przyjemności nastraszenia głupiutkiego Mikula.

No niech będzie, że nie zajmował się sprawami ludzkimi. Ale w takim razie co takiego robił, że go nazywasz alchemikiem? Skoro gromadził wiedzę, robił eksperymenty... no w porządku, miał do czynienia z różnymi substancjami, ale czy można to nazwać alchemią?

Alchemia ? przednaukowa praktyka łącząca elementy zawarte obecnie w chemii, fizyce, sztuce, semiotyce, psychologii, metalurgii, medycynie, astrologii, mistycyzmie i religii. Wspólnym celem alchemików było odkrycie metody transmutacji ołowiu w złoto (kamień filozoficzny), środka na wszelkie choroby (panaceum) oraz eliksiru nieśmiertelności. Alchemię można uważać za bezpośredniego przodka współczesnej chemii. (źródło: Wikipedia)

Patrząc na tą definicję można przyznać, że w naszej rzeczywistości Kalksteina można nazwać alchemikiem. Jednak w naszym świecie nie istnieje ani nie istniała magia, ani zioła, pozwalające tak ingerować w ludzki organizm.

Ja bym Kalksteina nazwał teoretycznym alchemikiem. Może i widzieliśmy go często w jego pracowni, ale skoro zbierał wiedzę i eksperymentował, to nie używał niczego w praktyce, więc można go mianem teoretyka określić.

Anf

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, więc Geralt-alchemik, Kalkstein-teoretyczny alchemik. Co do Kalksteina to jednak przynajmniej jedną rzecz zrobił "nieteoretycznie" -

stworzył u siebie w domu stabilny teleport

. To jednak za mało, żeby nazwać go "praktycznym" alchemikiem. Czas pokaże, może twórcy powiedzą czym dokładnie zajmował się Kalkstein i czy mogło to być przydatne zykłym ludziom.

Chociaż... właśnie mi się przypomniało, że Kalkstein jednak robił eliksiry. Kiedy Geralt zapytał się go o tworzenie owych mikstur w pierwszym akcie Kalkstein zaczął coś gadać o swoim sprzęcie, którego on używa do ich tworzenia. Brzmiało to strasznie skąplikowanie. Nie wiem czy to taki pewny dowód na to, że Kalkstein przyrządzał eliksiry, ale pozostawia to pewne wątpliwości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba na odwrót. Geralt w porównaniu z Kalksteinem jako alchemik był zwykłym laikiem. Z wiedźminów alchemicy są rownie wielcy co czarodzieje. Po prostu znają kilkanaście prostych mikstur na własny użytek, które w dodatku dla zwykłych ludzi się nie nadają, ze względu na silną toksyczność. Wiedzmini mieli tylko jedną dziedzinę alchemii rozwiniętą - mutageny. I to tylko częsciowo, bo znali przepisy i mieli receptury, jednak nie żył juz pośród nich nikt, kto uczestniczył w tworzeniu nowych. Z tego co kojarzę wiedzminów stworzyli magowie - renegaci. I to od nich wiedzmini zapożyczyli swoja alchemię.

Poza tym Kalkstein zachwycał się, że "Alchemia jest wszędzie" co jest kolejnym dowodem na jego zaangażowanie w tą dziedzinę.

Edytowano przez Lord Nargogh
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście,

o teleporcie zapomniałem,

a jest to rzecz niemała. Jednak nie wiem czy stworzenie go można zaliczyć pod alchemie, która jednak przede wszystkim zajmuje się wywarami, w każdym razie w sprawie

teleportu

zwracam Kalksteinowi honor.

Eliksiry robił, do takiego wniosku doszedłem w poprzednim poście (przeprowadzał doświadczenia) jednak nie stosował ich w praktyce, a przynajmniej nic mi (nam?) o tym nie wiadomo.

Chciałbym wrócić jeszcze do sprawy Alvina. Holy.Death wyszedł do nas z teorią odnośnie istnienia "Przeznaczenia", siły wyżej która nie pozwala zaistnieć sprzecznym wartościom. Czyli np. Alvin nie może zginąć, Jakub nie może sam siebie przygarnąć itp. itd. Jednak istnienia takowego "Przeznaczenia" miałoby wpływ także na nasze decyzje podczas gry. Czyli można przyjąć, że np. gracz w IV akcie postanowił wybić nieludzi i przyłączyć się do zakonu ponieważ w przeciwnym razie nie doszłoby do powstania wizji Wielkiego Mistrza? Ew. przyłączył się do elfów żeby zachować równowagę. Akceptując istnienie w Wiedźminie "Przeznaczenia" trzeba by także przytaknąć stwierdzeniu, że Geralt nie miał do podjęcia żadnych decyzji podczas swojej przygody, a kierowało go Przeznaczenia. Mam nadzieję, że ktoś się połapie w tym, o czym mówię, chociaż teraz nawet dla mnie wydaje się to lekko zdrożne...

Po prostu znają kilkanaście prostych mikstur na własny użytek, które w dodatku dla zwykłych ludzi się nie nadają, ze względu na silną toksyczność.

Wybacz, drogi kolego, ale nie zgodzę się z twoim twierdzeniem, że wiedźmini tworzyli "proste" mikstury.

Właśnie Kalkstein zachwycał się, zarówno budową wiedźmina jak i jego miksturami.

Tak więc nie można powiedzieć, że wiedźmini byli zieloni w alchemii. Ich wiedza była na tyle niedostępna i, co tu dużo mówić, potężna, że fascynowała nawet tak dużo wiedzących ludzi jak Kalkstein. Zauważ także, że doszliśmy do wniosku, że Kalkstein był alchemikiem, ale nie stosował tej nauki, tak jak wiedźmini, w praktyce, lecz w teorii.

Anf

Edytowano przez Anfarius
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kalkstein - alchemik-teoretyk,

który dzięki pomocy Geralta zaczął używać swojej wiedzy w praktyce (teleport, mikstura na likantropię, zbroja)

Takie rozwinięcie powinno wszystkich zadowolić.

Tak więc alchemia poza wiedźmińską istniała, ale albo była postrzegana źle przez motłoch (Abigail) albo niestosowana (Kalkstein)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...