Skocz do zawartości

Arturzyn

Urodzinowi Zwycięzcy
  • Zawartość

    3866
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    7

Wpisy blogu napisane przez Arturzyn

  1. Arturzyn
    Ufff, przeczytałem ostatnie dwie części tej serii... I zgadnijcie- różne oceny. Która książka nie spełniła moich oczekiwań? Dowiecie się z dwóch minirecenzji...
    #3- Olbrzym
    Wcielenie 1- fabuła
    Streszczenie fabuły- Kuki został "poniżony" przed Gabi, nową uczennicą w szkole, przez Blubka, dzieciaka XXL. Główny bohater bierze więc z domu Czerwone Krzesło i pędzi do szkoły ukarać tego kolesia. Przez przypadek Blubek siada na magicznym przedmiocie i wyczarowuje potwora o siedmiu wcieleniach, który niszczy krzesło i szkołę. Więc Kuki, chłopiec XXL i Gabi jadą do Szanghaju, aby znaleźć kolejne Czerwone Krzesło i uratować rodziców. Podąża za nimi jednak potwór.
    Wcielenie 2- bohaterowie
    Oprócz trojga dzieci wymienionych we wstępie, jedną z głównych ról gra pies Budyń, wspomniany w drugiej części. Kuki go zaczarował i mówi ludzkim głosem. Dodatkowo zwraca się do posiadacza CK per "szefie".
    Wcielenie 3- potwór
    Jak pisałem, potwór ma 7 wcieleń: mechaniczny zwierzopotwór, stalowy ptak, żywa łódź podwodna, klonująca się tytanowa mrówka, wielgachny wąż- połykacz światła, żywy sklep, aż w końcu ognisty smok.
    Wcielenie 4- przygody
    Naszych troje bohaterów spotyka mnóstwo przygód. Uciekają z domu, przebywają na wyspie, lecą samolotem (krótko i nielegalnie ) i inne, aż w końcu docierają do celu.
    Wcielenie 5- supermoce
    Kuki zyskał megasiłę, ale nie umie jej kontrolować. Pomaga mu w tym Gabi. Widać, że coś ich łączy. (Za dużo napisałem. )
    Wcielenie 6- wrażenia
    Książkę czytało mi sięg orzej niż dwie poprzednie części. Chyba przez to, że jest za dużo Kukiego. Denerwował mnie także Blubek.
    Wcielenie 7- ocena
    6+/10
    +Magiczne Drzewo
    +fabuła
    +Budyń
    +pomysł z potworem
    -za dużo Kukiego
    -troszkę nudzi
    #4- Pojedynek
    Ćśśśś, nie mówcie nikomu, ale jestem klonem Arturzyna, Nyrzutrem, w skrócie N12. Zostałem stworzony po to, aby napisać recenzję Pojedynku, ale potem mam zostać anihilowany. Ale mam plan... A że jestem przeciwieństwem, piszę wyśmienite recki. Do dzieła!
    Kuki, Budyń, Blubek i Gabi chcą spędzić wakacje razem. Jednak mama Kukiego każe mu wyjechać na obóz szachowy. Zdesperowany, jedzie tam z dwojgiem przyjaciół. Pies zostaje w hotelu.
    Poznajemy w książce Zulę i Nikodema alias Trupek. Ta pierwsza nic nie chce robić, a ten drugi to skarżypyta.
    Na obozie Kuki odkrywa szachy zrobione z Magicznego Drzewa. Białe spełniają dobre życzenia, czarne- niekoniecznie. Każdy pionek po "użyciu" się rozpala. Chłopiec wyczarowuje czarnym pionkiem swojego klona, który ma istnieć przez godzinę. Jednak klon odnajduje pionki i staje się wieczny.
    To dopiero początek kłopotów. Kuki zostaje oskarżony o coś, co zrobił jego klon, a przyjaciele nie chcą mu wierzyć. Na szczęście potem mu wierzą nie tylko Blubek i Gabi, ale też Zula i Trupek Nikodem.
    Ikuk (tak został nazwany klon) sprawia mnóstwo kłopotów. Sprawia, że nauczyciele zmieniają się w kury, tworzy śmiertelny labirynt i wyczarowuje robota, jednak drużyna Kukiego odparowuje każdy cios.
    Za pomocą ostatniego pionka
    Książka jest lepsza od trójki, dlatego dostaje wyższą notę. Jednakże jest niewiele gorsza od jedynki i dwójki. Dlatego dostaje 7+/10. A teraz trzzeba wprowadzić mój plan w życie...
    -Hej, klonie, co robisz?!
    -Oh, nie, to Arturzyn!
    -Chodź tu!
    -Nie złapiesz mnie. Jestem twoim przeciwieństwem, więc jestem najszybszy z klasy.
    -Możliwe, ale to ja mam Czerwone Krzesło.
    -


    Za napady schizofrenii u czytelników autor nie ponosi konsekwencji.



    Przed przeczytaniem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.

    7+/10
    +ostatni tom serii
    +pomysł z klonem
    +lepsze od trójki
    +postacie
    +szachy z Magicznego Drzewa
    -troszkę, ale mało, nudzi, kiedy klon zostaje stworzony (przynajmniej mnie)
  2. Arturzyn
    Oooo, Czerwone Krzesło! Szybko, życzenie! Chcę... stworzyć najlepszą recenzję dwóch pierwszych tomów Magicznego Drzewa! Co? 5 zł + Vat? Nie, dziękuję bardzo, zdzierco!
    Andrzej Maleszka napisał 4 książki z cyklu "Magiczne Drzewo". Chciałem przeczytać wszystkie od razu i zrobić poczwórną reckę, ale się nie udał. Opisuję tu dwie pierwsze części książki. Miłego czytania!
    #1 Czerwone Krzesło
    Na początku poznajemy bohaterów, Filipa, Tośkę i Kukiego (?), którzy są rodzeństwem. Są sympatyczni i naprawdę można ich polubić. Ich rodzice są bezrobotni i ciężko wiążą koniec z końcem. Kiedy przyjeżdża do ich domu Maryla, siostra mamy, proponuje im pracę: rok na statku jako muzycy (bo taki był zawód tych ludzi). Mama się jednak nie zgadza, a Maryla się obraża.
    Potem następuje zwrot akcji: Kuki wyławia Czerwone Krzesło zrobione z Magicznego Drzewa, a każdy przedmiot z niego zrobiony zachowuje cząstkę tej magicznej mocy. Czad, c'nie?
    Jednakże, przez źle wypowiedziane zaklęcie Filipa, rodzice porzucają rodzeństwo na rzecz pracy, oddając je na 365 dni Maryli. Ale magiczny przedmiot zdołał ukraść czarny charakter książki, skaczący na jumperach Max Rozmus.
    W poszukiwaniu rzeczy dzieci wezmą zgubę z rąk kradzieja, a w domu cioci zmienią ją w... siedmioletnią dziewczynkę!
    Odtąd zaczyna się przygoda! Rodzeństwo z ciocią pojadą daleko, żeby wejść na pokład i odczarować rodziców. Cały czas depcze im po piętach chciwy Max. Wyczarowują wielki traktor, wielkiego lwa, świetlną drogę... Też tak chcę.
    Całość
    #2 Tajemnica Mostu
    Książka jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniej części, więc zaczyna się, kiedy cała rodzinka szybuje w latającym domu. Na dodatek w wannie uwięziona została Melania alias Wiewióra, która
    Podczas burzy wszyscy spadają, na całe szczęście do Kukiego przylatuje Czerwone Krzesło. Po cofnięciu czasu, mama siada na krześle i rozkazuje, żeby krzesło nie spełniało życzeń nikogo, kto siedzi w pokoju. Ale Melanii w pokoju nie było.
    Kuki i Wiki "wykorzystują" Melanię, aby "wytwarzała" im przedmioty. Do czasu, kiedy życzy, aby Filip
    Dzieci dowiedziały się, że w Wenecji znajduje się most, a jeśli przejdzie po nim
    Skurczają więc Filipa, a Kuki, Wiki i Wiewióra wyruszają w podróż do Wenecji z wyczarowanym robotem.
    W Wenecji kręci swą reklamę niejaka Greta, która
    Zabiera przedmiot z rąk dzieci i wykorzystuje je do własnych celów.
    Całość kończy się szczęśliwie- Filip się odkochał
    , a robot cofa czas do feralnego zaklęcia. Pod koniec chłopiec i Wiewióra rozmawiają ze sobą. Happy End.
    No dobra, ale gdzie oceny? Obu daję taką samą! 2 pierwsze tomy Magicznego Drzewa otrzymują ode mnie ocenę 8/10. Nie mogę się doczekać nast. części.
    PS Polecam obejrzeć film.
    8/10
    +przygoda
    +pomysł
    +humor
    -krótkie
  3. Arturzyn
    Welcome guys (and girls)! Dzisiejszy wpis będzie się trochę różnił od poprzednich, ponieważ napiszę o... stronie internetowej, której bohater odgaduje nasze myśli! Panie i panowie, poznajcie Akinatora!
    Tak jak pisałem, Akinator, odgaduje nasze myśli, a raczej postacie, o których myslimy. Ma ich w bazie mnóstwo i rzadko kiedy nie wie, o co nam chodzi. Żeby dźin do tego doszedł, musi zadawać nam pytania. Szkoda, że niektóre się powtarzają, jeśli pyta zbyt długo. Wtedy pisze, że nie wie, o co nam chodzi. Szkoda.
    Wracając do strony... Jest ona darmowa, można nawet pobrać apkę na Androida i IOsa. Z racji tego, że nie mam smartfona, nie powiem wam, czy wygląda to tak samo.





    Myślałem tu o Księciu Persji...

    Nie wiem, jak Akinator czyta nam w myślach, ale jest to zabawne, gdy np. myślimy o Pepe panu dziobaku, a on po kilku pytaniach się tego domyśla.
    Pisałem, że dźin nie ma wszystkich w bazie. Jeśli nie wie, o co kaman, można wpisać postać, o którą myśleliśmy, a okazuje się, że tę postać ma. Gdy moja siostra się tym bawiła, odkryła takie rzeczy, nie wiem jednak, co kliknąć, żeby to zrobić- nie powiedziała mi.
    Akinator poznaje ludzi (również z Polski- wyskoczył mi raz Mezo i Mieszko ), postacie z kreskówek, gier komputerowych (odgadł Mariana!), oraz anime. Dobry pomysł.





    ...no i odgadł.

    Jak pisałem, jest to całkowicie darmowe (przynajmniej na PC), a żeby zagrać, trzeba podać swoje imię, wiek i płeć. A potem hulaj dusza sprawdzać, czy odgadnie naszego prezydenta. W sumie, nie musicie. Zgadł.
    Link: http://en.akinator.com/
  4. Arturzyn
    Michał Anioł pozostawił po sobie niezłą spuściznę- freski w Kaplicy Sykstyńskiej, posągi Dawida i Goliata, oraz żywe, marmurowe dzieło sztuki, które zabija w okamgnieniu.
    Tak, wiem, SCP polecałem już w Strrrasznym Pakiecie Gier, jednakże wyszła wersja 0.6.6., a w niej co nieco nowego...
    Przede wszystkim- DA się tę grę przejść. Można nawet wyjść na świeże powietrze. Tak czytałem, bo jeszcze nie przeszedłem. Ale spróbuję to zrobić.
    Jeśli ktoś nie zna fabuły, oto ona- jesteśmy, hm, "ochroniarzem" we Fundacji Zdrowia SCP i pilnujemy kamiennego gumisia obiektu SCP- 173, który jest SZALENIE niebezpieczny (nie będę się rozpisywał- linkacz: http://straszy.pl/SCP-173 ), a na dodatek uciekł. Czad.





    Krwiożerczy gumiś atakuje!

    Szczerze, nie mam pojęcia, czy ta "Fundacja" istnieje, czy nie, i, prawdę mówiąc, nie chcę wiedzieć. Ale obiekty są ze wszech miar ciekawe.
    Dodano nowe pokoje oraz obiekty! Nareszcie! Nowym pokojem jest "biuro" pod schodami z gazem, a z SCP nowością jest np. anorektyk, który napatrzył się na Slendermana.
    Grafika jest w porzo, jak na darmówkę. Zaś udźwiękowanie to głównie dźwięki wydawane przez obiekty czy różne alarmy, potrafiące podnieść ciśnienie.





    Chodź, zagramy w grę...

    Reasumując- NIE ZNAJDZIECIE lepszego darmowego horroru. Slender nie dorasta SCP do piet, zwłaszcza, że Przerwany Sygnał jest losowy i ciągle rozwijany. Slender, nie ta liga. Wypadłeś z gry. Nawet nie zdążyłeś mrugnąć.
    9/10
    +straszy
    +straszy
    +no i straszy
    +rozwijana i losowa
    +da się przejść
    +grafika nawet, nawet
    -Slender jest popularniejszy
    -wkurzające niektóre dźwięki
    -kiedy po raz n-ty zabija cię Żywa Statua, masz dość
    Link: http://www.scpcbgame.com/
    ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    Let's Play z SCP (uwaga, wulgaryzmy!): http://www.youtube.com/user/RecenzjeHorrorow/videos?query=SCP+CONTAINMENT+BREACH
    Wideo mojego kuzyna :
    Co nieco o SCP: http://straszy.pl/SCP
  5. Arturzyn
    Ostatnimi czasy przeczytałem 2 niezłe książki- jedna to kontynuacja Baśnioboru, druga- dzieło Edmunda Niziurskiego, znakomitego polskiego pisarza. Jakie oceny dostały? Zapraszam do recenzji...
    #Baśniobór 2
    Kendra i Seth mają kłopoty- nie dość, że w ich szkole pojawił się kobold, to jeszcze pozwalają oszustowi ukraść niesamowitą figurkę znajomego dziadka. Okazuje się bowiem, że za tym wszystkim stoi nie kto inny, a Stowarzyszenie Gwiazdy Wieczornej chcącej zdobyć artefakt ukryty gdzieś w parku. Dlatego bohaterowie muszą znaleźć go pierwsi.
    Dziadkowie "wynajęli" do pomocy przyjaciół, mogących wyszukać tajemniczy przedmiot. Nieprędko okazuje się jednak, że w Baśnioborze czai się zdrajca, na dodatek ukradziony posążek chce zjeść Setha. (Też tak bym chciał.) Sprawa wymyka się jednak spod kontroli i rodzeństwo musi radzić sobie samo- no, przynajmniej do pewnego momentu. Pomaga im zalbinosiały brat Dale'a, Warren. Jak on jednak "odżył"? Co się stało? I kto jest zdrajcą?
    Oto w skrócie druga część świetnej książki, która jest fenomenalna- choć mógłbym się podoczepiać. Nic nie jest bez wad, ale temu tomowi można to wybaczyć. Zaskakuje- czy to wrogiem wśród tych dobrych, czy nowymi niebezpieczeństwami, czy innymi rzeczami... Tą książkę się czuje, nie czyta.
    9+/10
    +Baśniobór powraca
    +fabuła
    +nowe postacie
    +emocje
    +cała reszta
    -mogłoby być więcej o koboldzie
    -za brutalna jak na książkę dla dzieci- w czymś tak świetnym odrąbywanie... ups!
    #Żaba, pozbieraj się, czyli 7 obłędnych dni Tomka Ż.
    Tomek Żabny ma kłopoty. Nie dość, że pokłócił się z dziewczyną, wyjaśnia zagadkę kryminalną, gdzie jest ona główną podejrzaną, niweczy plany tortur mających na celu wskazanie winnego, na dodatek spotyka Mmemulusów- kosmitów mających sondę na Olszej Wyspie. Jakby tego było mało, kradnie im okulary wskazujące aury innych ludzi, które nie zawsze działają. Och, Tomku, Tomku...
    Edmund Niziurski w swoich książkach znajdywał miejsce na humor- nie inaczej jest teraz. Uśmiech pojawia się co chwila. Znakomitym pomysłem zaś było zrobienie książki na pamiętnik. Szkoda, że odstępy między "rozdziałami" nie są dłuższe. I po co rozdzielać na "dzień X, godz. jakaśtam, druga przerwa"? Można by to napisać od drugiego akapitu.
    Mało jest również o kosmitach, na dodatek są błędy w mowie niezależnej (znikające myślniki), lecz i tak książka ta jest bardzo dobrą pozycją. Polskie książki też są niezłe- ta to najlepszy dowód.
    8/10
    +E. Niziurski
    +fabuła
    +humor
    +rozterki bohatera
    -błędy w mowie niezależnej
    -mało kosmitów!
    -"pamiętnikowe" rozdziały
  6. Arturzyn
    Welcome! W tym odcinku mojej siewni myśli napiszę, co takiego mnie irytuje w grach. Zapraszam do czytania i... miłej zabawy.
    Co mnie wkurza w grach:
    Jesteś wybrańcem...
    Ludzie, dajta spokój, przyszedłem tu tylko po ryby na obiad, a wy gadacie, że jestem wybrańcem i dajecie mi miecz? Przecież to paranoja! Nie umiem posługiwać się mieczem! Ech, ta fabuła erpegów... Czemu akurat taka, a nie taka- Jesteś moim przyjacielem, obiecałeś mi przynieść węgorza ze Skandynawii... Wtedy by były questy! Achivement unlocked: Zrób zupę węgorzową.





    Miecz dwuręczny.

    Konik w posługiwaniu się bronią
    Tak, urodziłem się w rodzinie żebraków, gdzie nigdy nie miałem kasy na jedzenie, a jak nadciąga zło, biorę w łapy miecz i wywijam nim jak Król Artur. To mnie zawsze dziwiło-jak postacie z gier uczą się tego wszystkiego? Odpowiedź jest prosta-mają to we krwi. Mam to we krwi, bo mój praprapraprapraprapradziadek zabijał potwory mieczami różnego rodzaju, a to przeszło na mnie.





    Goro? Kopę lat!

    Games Wars: Wojna klonów
    W ilu strzelankach pod nasz ogień pakują się sklonowani frajerzy, którzy myślą, że jak są kamikadze, to ktoś o nich będzie pamiętał? Jak to, do diaska, zostało zrobione? Czyżby role się odwróciły i to owca Dolly zaczęła klonować ludzi, żeby robili dla niej różne przysmaki? A jeśli tak, to skąd się wzięli w wojsku? Aha, pewnikiem komornicy jej wzięli tych robotników, bo nie dała politykom ich ulubionej wełenki. A z nazistami lepiej nie zadzierać...





    Wujek Sam!

    Piękne kobiety
    W przeciwieństwie do innych, lubię, jak kobiety są ubrane- w grach kobiety przedstawiane są bowiem stereotypowo: wszystko na wierzchu, prawie nic niezakryte. Jednak rzadko kiedy ktoś przekracza granice "prywatności" tych zbiorników estrogenów, pokazując nam wszystko, co ma do zaoferowania kobieta-ale są wyjątki, np. seria Wiedźmin. Jednakże większość graczy kojarzy piękną, ponętną kobietę jako Larę Croft. Mało zakryta, piękna jak zawsze. Ale od czego są nude patche.





    "Mokry sen nastolatków."

    Nic nie mówię...
    W ilu grach sterowaliśmy ludźmi, którzy nie umieją mówić? Ile razy wkurzało graczy, gdy rozmówca rozumiał wszystko, choć bohater nic nie mógł powiedzieć? Jak oni to robią? Albo opanowali do perfekcji rozumienie słów z ruchu warg, albo czytają w myślach. Eeee, na pewno czytają w myślach. Ale kto zatrudnia niemowę?





    Kojarzycie tego pana?

    Zombikalipsa zombizmu zombiowa
    Najbardziej oklepany temat w świecie gier komputerowych-Zombie. Pojawiają się co chwila w jakiejś nowej grze. Nie mówię, że są kiepskie (War Z), ale ja bym dał sobie spokój i zabrałbym się za duchy, wilkołaki i wróżki. Obcy to też kiepski temat. Choć materiał świeższy niż żywe trupy.





    Briaaaaaan...

    Serdeczna t@rcz@
    Bohaterowie niektórych gier albo wypili za dużo RedBulla, albo są potomkami Wolverine'a. Tłumaczy to fakt, że zdrowie samo im się regeneruje. Nie wiem, z iloma kobietami sypiał Rosomak, ale było z niego naprawdę dzikie zwierzę. Z jego dzieci również.





    Wstydź się, bigamisto!

    Zapłać, ile chcesz
    Mikropłatności-największe zło w grach komputerowych. Idealne rozwiązanie dla leniwców, którym nie chce się czekać. Dla mnie to cziterstwo, bo jakim prawem ktoś może mieć więcej w jakiejś grze od innych? Najlepszym przykładem mikropłatności jest (wg PCF) Runes of Magic. Ale i w Battlefield Heroes są niestety tacy ludzie. Meh...





    W tej grze można zrobić halucynogenną zupkę.

  7. Arturzyn
    Najpierw komórka, potem organizm od niej większy i lepszy, i tak dalej, i tak dalej... Ewolucja zbiera krwawe żniwo.
    Wielu z was się może zdziwić- co w Syndromie Szumu robi SPORE, które na Metacriticu ma średnią ocen 84? Otóż, jest powód. Taki, którego mają inne gry, ale to w tej urósł do gigantycznego problemu. Napiszę o tym za chwilę. Teraz łyk historii:






    Na bramce stoję, nikogo się nie boję...

    Gra została zaprezentowana publicznie na konferencji o tworzeniu proceduralnym w 2005 podczas
    Game Developers Conference, a nad tworzeniem jej pracowało Maxis. Dzieło zostało wydanie przez nasze kochane EA.
    SPORE to symulacja życia- tworzysz potworka od fazy "komórki", przez "stwora", "plemienia", "cywilizacji", po "kosmiczną". Każda faza gry wyznacza punkt startowy w następnej fazie. Wyszły nawet edytory.





    Wczoraj złapałem taaaaaaaaaką rybę...

    No dobra, ale gdzie jest "szum"? Otóż- gra używa DRM-ów SecuROM, nie było to jednak ani na pudełku z grą, ani nigdzie indziej opisane. Stosowane też było ograniczenie instalacji (3 razy). Wywołało to oburzenie. Na Amazonie zorganizowano akcję przydzielania grze najniższej oceny, jako uzasadnienie podając właśnie użycie DRM. EA, jak mogłaś... Na dodatek do kontrowersji przyczyniły się stwory zrobione przez graczy, o których nie będę pisał. (źródło: http://pl.wikipedia....ra_komputerowa) )
    Mimo to, SPORE jest jedną z najlepszych gier Elektroników. Tylko czy każdemu ich tytułowi musi towarzyszyć jakaś kontrowersja? Zresztą- "Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba."
  8. Arturzyn
    On tu jest. On tutaj jest. Czai się na mnie. Ale co mi zrobi? Co się ze mną stanie? O kurka, w nogi!!!
    Slender to darmowy survival horror, o którym wszyscy słyszeli i w którego (prawie) nikt nie grał. W grze chodzi o to, żeby zebrać osiem kartek porozrzucanych po lesie, a które można znaleźć na drzewach, samochodzie lub w domu.






    Dziadzie ty, gdzie się kryjesz?

    Tytułowy Slender (a właściwie Slender Man) to straszny gostek bez twarzy, w garniturze i z przydługimi ramionami. Pojawia się, gdy zbierzemy pierwszą kartkę, a potem nie da nam spokoju. Wszystko o Slenderze- tutaj:http://www.joemonste...dawzg1412/6829/. Dodajmy, że Slender Man jest wymyślony, proszę więc nie straszyć nim swojego młodszego, denerwującego rodzeństwa/kuzynostwa.





    Latarnik? Może, ale przynajmniej nie doprowadzi do śmierci tylu ludzi.

    Na Youtubie mnóstwo filmików pokazujących reakcje ludzi grających w Slendera (krzyki, przekleństwa). Nic dziwnego, Slender jest straszny. Zebrałeś 6 kartek- jesteś królem ulicy. To bardzo trudne, a scena, gdy Slender Man nas zabija, może przyprawić o zawał serca.





    Blepflabflu! Cthulhu back in action!

    Powstają kolejne części Slendera (niestety, coraz gorsze), ale pierwowzór jest najlepszy. Jak grać w Slendera, to tylko tego!
    9/10
    +zawsze inna- plansze generują się losowo
    +straszna
    -czasem za straszna
    -kontynuacje
    Link:http://www.slenderga...p?page=download
    Jak ktoś chce się pośmiać, polecam ten kanał (uwaga, wulgaryzmy!):http://www.youtube.c...s?query=slender
    To filmiki tego gościa o Slenderze:http://www.youtube.c...s?query=slender
  9. Arturzyn
    Proszę mleko, 2 jajka i śmietanę. Że co? NIE MA? <wyciąga zza pazuchy kałasza> SHUT UP, BEACHES, I KILL YOU!
    Witajcie w Paradise, mieście znanym nie tylko z Burnouta- miejscu, gdzie zło, aby było złem, musi być złem... Ciekawi jesteście tej historii? Zapraszam na kolejny Syndrom Szumu- dzisiaj Postal II! (aka Postal 2 lub Postal2.)
    Gra ta to kontynuacja pierwszego Postala, który był najbrutalniejszą grą od 1997 r. Następca- opisywany tutaj- to FPS jeszcze brutalniejszy, z dozą czarnego humoru. Trójka nie powtórzyła "sukcesu".
    Główny "bohater" to Koleś z Postala (Postal Dude), który mieszka z żoną w przyczepie. (Czy tylko mnie na okładce przypomina wampira?.) To fajtłapa, frajer i nieudacznik. Grając, musimy przeprowadzić bohatera przez pięć dni, wykonując różnorakie zadania, w których NIE chodzi o totalną demolkę (chyba naoglądał się Stevena Seagala).





    A to co? SŁUPY OGNIA!!!

    Wróćmy do tego, co w Postalu odgrywa największą rolę- destrukcja. Można zabijać obywateli mieściny na różne sposoby- dekapitować ich łopatą, spuszczać na nich mocz, strzelać bronią z kotem na tłumiku... opcji jest mnóstwo. I chyba to wzbudziło najwięcej kontrowersji.
    Najlepsze jest to, że grę można przejść, nikogo nie zabijając. Ale po co grać w Postala, nie mordując nikogo po drodze? Zresztą Running with Scissors (twórcom serii) podoba się takie podejście, dlatego wypuszczali do gry kilka dodatków. Lubią także kontrowersje- kilka lat temu pewien chłopak wszczął strzelaninę w szkole, a jego ulubioną grą był... zgadnijcie- Postal.





    Gary, co tam? Żyjesz?

    Gra "dorobiła" się wspomnianych dodatków, m.in. takiego, dodającego multi (Share the Pain) . Do jednego z nich (bodajże Apocalypse Weekend) fani zrobili horrorzastego moda.
    Gra załatwiła sobie miejsce na podium kontrowersyjnych gier. Nic dziwnego. Szkoda, że to stawia gatunek ludzki w niekorzystnym świetle. Gry, gdzie ludzie zabijają cywili dla zabawy- czy to komercyjne (np. seria GTA), czy freeware (I Am O.K.)- stanowią nadal jaką część elektronicznej rozrywki. A teraz: gdzie są nożyce? Running with Scissors, idę do was!
  10. Arturzyn
    Jesteś w okopie. Nad tobą toczy się wojna. Wokół polegli żołnierze, a ty trzymasz kartkę z celem- białą drabiną, którą musisz znależć, aby się wydostać. I polec w bitwie...
    1916:Der Unbekannte Krieg to freeware gatunku survival horror. Akcja dzieje się w 1916 roku w okopach. Musisz przedrzeć się przez ten labirynt, aby zawalczyć dla ojczyzny... i nie zostać pożartym przez mechaniczne raptory.






    Dobry raptor, dobry... A teraz aport!

    Żeby przed nimi uciec, trzeba odwrócić ich uwagę racami lub... kończynami poległych. Zanim jednak odnajdziemy boską drabinę, obowiązuje nas znalezienie maski gazowej, która obroni nas przed gazem musztardowym (gdzie hot dog?), którego jest pełno w tym tunelu. Prócz mechazaurów można wystraszyć się bomb zrzucanych do okopu (ten dźwięk...) oraz... tańczącego gostka, którego można znaleźć w tunelu obok gas maski.





    Mmm, ręka z rożna...Pycha!

    Czy 1916 jest straszne? Dzięki raptorom- owszem. Grafika nie powala, ale kto by na nią patrzył, kiedy trza uciekać? To dobry horror, ale na raz. Jednak jeśli wszystkie gry leżą przejśnięte na półce, a wy nie macie w co grać, polecam.
    7/10
    +pomysł -krótka
    +raptory -niezbyt ładna
    +straszy
    Link: http://1916.dadiugames.dk/
  11. Arturzyn
    -Hej, Snowy! Wiesz, jak się nazywa żona kucharza po siódmym rozwodzie?
    -Nie, no jak?
    -Usmażona!
    -Hahaha! Skończyłeś? To teraz z łaski swojej zajmij się potrawką, klienci się niecierpliwią.
    Snowy'emu znudziło się poszukiwanie skarbów i z symulatora Indiany Jonesa stał się symulatorem...kelnera! Razem z Brązusiem otworzył restaurację, gdyż mają zamiar wygrać w konkursie na najlepszą- musimy im w tym pomóc.
    "Kampania" składa się z trzech aktów po 30 poziomów. W pierwszym dopiero otworzyliśmy "profesjonalną" restauracje, w drugim jest coraz lepiej, a w trzecim odwiedzają ją tabuny klientów. Dosłownie! Tych jest 5 typów: kobieta- najwolniej je i zamawia (a jest tylko jedna potrawa-ocb?); zmora, jeśli chodzi oVIP-y; mężczyzna- je i zamawia trochę szybciej; nastolatek- je bardzo szybko, i nastolatka- damski Usain Bolt, jeśli chodzi o pożeranie jedzenia. Postacie te wyst. w 5 kolorach: czerwonym, niebieskim, żółtym, zielonym i fioletowym. Jeśli na siedzeniu stolika został kolor po kliencie (ocb2?), to stawiając innego klienta o tym samym kolorze, dostaniemy więcej punktów.






    Oddaj fartucha!

    VIP-y działają inaczej i pojawiają się potem w rozgrywce, kiedy mamy już telefon. Zawsze dzwonią i zamawiają stolik (jeśli dopiero co postawiliśmy tam kobietę- PRZERĄBANE!). Co gorsza, każdy VIP (lub VIP-y) ma stolik dla siebie- do innego zarezerwowanego stolika nie pójdą. A tabliczka z zarezerwowanym stolikiem pojawia się po telefonie!().
    Każdy czekający ma swoją cierpliwość. Jeśli ją straci- zabierze gwiazdkę. Jak stracimy wszystkie trzy gwiazdki- game over. O to nietrudno w trzecim akcie. Jeśli chodzi o kelnerzenie... Najpierw trzeba dać menu, czekać, aż klient(ci- może byc ich max. sześciu) wybierze (jedną!) potrawę, dać przepis Brązusiowi, czekać, aż kucharz ugotuje jedzenie, wziąć jedzenie, dać klientowi(om), a po zjedzeniu wziąć zapłatę, brudne talerze i wrzucić je do kubła. Ciekawostka: jeśli klient ma czerwony wskażnik niecierpliwości, a my nie zdążymy wziąć zapłaty, klient ucieka zbierając nam gwiazdkę. Do kubła można też niechcący wrzucić jedzenie. Wtedy trzeba zaczynać ten wykres na nowo.





    Ach, te kobiety...

    Jeśli zbierzemy wymaganą ilość kasy (lewy górny róg- skażnik monet musi być pełny), możemy sobie co nieco kupić (nie wybieramy sami). Im dalej w grze, tym lepiej- ekspres do kawy (łagodzący cierpliwość), ciasteczka, aż w końcu scena- można zaśpiewać, by cierpliwość wzrosła. Trzeba mieć tylko czas, a na VIP-y to, nie wiedzieć czemu, nie działa. Potem mamy też nowe stoliki.
    Snowy Lunch Rush to najlepsza friware w jaką grałem. Minusem jest to, że czasami trzeba mieć naprawdę niezły refleks i to, że trzeba dobierać typy do stolików. Polecam bardzo mocno- jeśli nie macie w co grać, grajcie w symulator kelnera!
    10/10
    +sympatyczna
    +szybka
    +ciekawa
    +wymagająca (dla niektórych może to być minus)
    -potem NAPRAWDĘ wymagająca
    -potrzebny niezły refleks
    Link:http://www.myplaycity.com/lunch_rush/
  12. Arturzyn
    Przyznać się- kto lubi horrory? No kto? Powiedzieć, ale już!!! A, ty lubisz... W takim razie usiądź, mam ci propozycje nie do odrzucenia...


    ACHTUNG! UWAGA! OSTRZEŻENIE!

    Wyjątkowo dzisiaj, zamiast jednego friwara, pokażę ich Wam 3. Jeśli lubisz te klimaty, polecam.
    1. SCP- Containment Breach
    Przerwany Sygnał może walczyć o tytuł najdziwniejszego horroru ever. Każdy zna Symulator Schodzenia po Schodach, znany pod nazwą SCP- 087. Ta gra jest Symulatorem Mrugania- nie, nie żartuję. Obiekt SCP- 173 jest bardzo dziwny, gdyż nie porusza się, gdy na niego patrzymy, a jak odwrócimy wzrok- BAM! skręca nam kark. Nie wiem, czy da się grę przejść, ale straszy niespodziewanie. Idealne na śrubowanie rekordów ze znajomymi. Jeśli nie zejdą na zawał. (7+/10)





    Cześć, tu znowu Gimperr...



    Link:
    http://www.scpcbgame.com/2. Ib
    Ib jest survival horrorem stworzonym w RPG Makerze. Opowiada o małej dziewczynce, która zgubiła się w muzeum i weszła do alternatywnego świata, skąd musi się wydostać. Gra naprawdę potrafi przestraszyć, choć na straszną nie wygląda, ale naprawdę jest w tym dobra. Bohaterka nie umie walczyć, więc musi uciekać. Jej życie wyrażone jest w róży w lewym górnym rogu, o który trzeba dbać, uzupełniając je w wazonach pełnych wody. (8/10)




    Dziura w podłodze? Kontuzja w nodze!

    Link: http://vgboy.dabomst...om/other/ib.htm
    3. Slender's Woods
    Slender's Woods to- jakżeby inaczej- kolejna wariacja Slendera. Zaczynamy w starym domu i nie wyjdziemy z niego dopóty, dopóki nie znajdziemy latarki ukrytej w kuchni (najlepsza na niestrawność jest kanapka z latarką. ). Po opuszczeniu domu, musimy przejść się trochę po lesie, a gdy przybędziemy do domu, na progu znajdziemy kartkę. Sam Slenderman ma straszniejsze wejścia- kiedy cię capnie, pojawia się na tle stylizowanym na stary film, a wokół niego krążą macki. Jeśli chodzi o notatki- są ukryte na dużym terenie, gdzie można się zgubić. Brrrrr. Na szczęsie jest kompas. (wg kuzyna- 9/10)





    What the Hell? Elo Hell!

    Link: http://slenders-woods.en.softonic.com/
  13. Arturzyn
    THERGOR, GO HOME!

    Skończył się okres twych bezkresnych rządów! Moderatorzy nic nie mogli w twojej sprawie zrobić! Lecz ja podjąłem się wyzwania! Rzucam ci rękawicę- i to nie pierwszą lepszą:



    Na czym polega wyzwanie? Sprawa jest prosta- nie możesz w swoich wpisach/postach/komentarzach kaleczyć poprawnej polszczyzny, gdyż ponieważ bo spotka cię kara.


    KARA, POWIADAM!




    Czy podniesiesz rękawicę, czy ją zignorujesz- to twoja decyzja. Lecz pamiętaj, konsekwencje twoich czynów będą deptały ci po piętach. Zapamiętaj moje słowa i jeśli masz honor, podejmij wyzwanie. Zrób to dla języka, dla słownika języka polskiego, a przede wszystkim dla naszego pięknego kraju, ty... ty... ty polski kaleko językowy ty!
    Czy podniesiesz rękawicę?


    POLSKA RZĄDZI!




  14. Arturzyn
    Przygoda, przygoda... Kto nie lubi przygód? Z pewnością spotka was, kiedy zagracie w Spelunky...
    Jeśli dojdziecie tak daleko, aby ją spotkać.
    Spelunky to gra freeware, a jej bohaterem jest śmiałek, który zbiera kosztowności, ratuje damy oraz zabija zwierzęta i niewinnych sklepikarzy. Ale do rzeczy. Jest 16 poziomów ulokowanych w 4 światach (1-4 kopalnia, 5-8 dżungla, 9-12 lodowa jaskinia, 13-16 piramida [w końcu mumie ], ale żeby przejść np. kopalnię, musicie poświęcić czas. Dużo czasu...





    Indiana w końcu znalazł zajęcie. Ale czemu jest młodszy od Ibisza?

    Ponieważ Spelunky jest STRASZNIE trudna- przejście całej gry to hardkor. Przeszliście? Gratuluję. Ale trzeba znać mechanizmy gry. Zabić lub zranić mogą:
    strzały
    kamienie
    zwierzęta
    bomby
    bloki
    rozwścieczony sklepikarz
    meteoryt głaz.

    Co do sklepikarza- można u niego kupić:
    kobietę (dającą życie)
    broń
    akcesoria
    fant (po zagraniu w kości)(?).






    Posąg- po jego zebraniu pojawia sięmeteor, mogący nas zabić. I wkurzyć sklepikarza.

    Co do sprzedawcy- gdy coś gwizdniemy, bierze zza pazuchy shotguna i chce nas zabić. Ale gdy my go zabijemy, możemy wziąć wszystko. Ale potem, w każdym sklepie, jest nasz plakat i napis WANTED, a przy wyjściu zmartwychwstały sklepikarz, chcący nas dednąć. Polecam go okradać tylko wtedy, gdy ma jetpacka. Inaczej się nie opłaca.





    Lodzio miodzio.

    Jak już mówiłem, Spelunky jest trudne. Ja doszedłem do poziomu 4-1. Pobijecie? Dajcie znać. Wiem,że po przejściu gry coś się odblokowuje, ale nie wiem, co. Jak skończę, powiem.
    Czy Spelunky jest dla wszystkich? Sądzę, że tak- o ile mają dużo wolnego czasu. Granie wygląda tak: idziesz, idziesz, giniesz, zaczynasz od nowa, dochodzisz dalej, giniesz, zaczynasz od nowa... Szkoda, że się nie zapisuje... Tak czy inaczej- jeśli jesteście masochistami hardkorami czy normalnymi graczami lubiącymi trudne gry, polecam.
    9/10
    +losowość świata
    +mechanizmy
    +grywalność
    +wciąga
    +dla mnie- grafika
    -dla niektórych- grafika
    -trudna jak cholendra
    Link:http://spelunkyworld.com/
  15. Arturzyn
    Jedną z rzeczy, które kochałem nad morzem, było-oprócz kąpieli i żarcia kebabów- tracenie oszczędności, grając w Mortal Kombat. Jasne, był jeszcze Tekken i SoulCalibur, ale kto normalny wybrałby je zamiast starusieńkiego MK?
    Fani- słowo klucz. Dzięki nim mogliśmy rozkoszować się grą w Hard Hata/Street Fighter X Megaman i innymi grami, które stworzyli. Jedną z nich jest Mortal Kombat Project 4.1. (5.0 dodaje kilku nowych zawodników i plansze, ale to to samo).Gra ta to klasyka w każdym pikselu- gała się raduje, gdy widzimy ich wszystkich: Sub-Zero, Rain, Mileena, Reptile... Łezka się w oku kręci, zwłaszcza tym, którzy na automatach wydali niemałą fortunę.
    Fabuła? Toż to nawalanka, w której można bez tracenia kasy pograć największymi legendami serii. Nic do odblokowania. Wszystko dostępne od razu. Kilka trybów gry, krwawe ataki, a zwłaszcza FINISH HIM i FATALITY! Żal nie spróbować.





    Szeroki wybór postaci to jeden z największych atutów gry.

    1 player to tryb, w którym wybieramy fightera i ruszamy do walki, aby spróbować po 16 pojedynkach dojść do Shao Khana. Pierwsza 10 to normalni zawodnicy, od 11 to wyższa szkoła jazdy. Shang Tsung, Raiden, Goro, Kintaro i Motaro (niekoniecznie w tej kolejności) to klasa, której zakosztują najwytrwalsi. Ostatni pojedynek jest w zasadzie nie do wygrania- Shao to twarda sztuka i pokonać się nie da. Na każdego jednak jest sposób, problem w tym, że trzeba go znaleźć.
    Jeśli ktoś chce dojść do końca bez walki, wystarczy małe oszustwo- klikamy F1 i konkurent przegrywa. Zaś F2 sprawia, że i my, i wróg tracimy życie i wystarczy jeden cios, aby przesądzić o zwycięstwie. Nie polecam w dalszych walkach. Można grać też w 2 osoby. Kolejne tryby to Team, Team VS i Team 2P, które oferują duży wybór opcji. Następnie mamy Endurance- wybieramy wojownika i gramy w ciąg pojedynków, który chyba nie ma końca. W Endurance 2P nie zagrałem, bo coś nie działało, ale pewnie przegrany staje się innym zawodnikiem. Ja tylko zgaduję.





    Kto wygra- moja ulubienica Sheeva czy Palacz z L4D?

    W Trainingu możemy ćwiczyć (serio?) wojownikami, aby poznać, jak uruchamiać moce. Demo pokazuje nieobeznanym graczom istotę Mortal Kombat, uruchamiając filmik instruktażowy. Możemy również pogrzebać w opcjach, zmieniając prędkość gry, ilość czasu czy życia. Można również grać na padzie, bo duet strzałki i klawiatura numeryczna nie każdemu się spodoba. Ale konfiguracja może przysporzyć problemów. Drugi gracz to WSAD i klawisze ertfgh (również może grać na padzie). Muzyka jest obecna, ale to tylko dodatek- główne dźwięki to jęki i wrzaski oraz śmiechy Shao Khana. Niestety, zdarzają się też gorsze kawałki. Zaś grafika spodoba się tylko tym, którzy wydali mnóstwo forsy na automaty. Inni podziękują. Gra uruchamia się w oknie, ale kombinacją alt+ enter można wejść w tryb pełnoekranowy, ta samą kombinacją wracając.
    Niektórzy grają w nowego, pięknego, komercyjnego Mortala, ja gram w starego, brzydkiego i darmowego. Cóż, jak ktoś ma kasę, niech kupuję, ale jeśli nie widzi wam się wydawanie forsy, pobierzcie grę i się cieszcie. Zwłaszcza, że w razie przegranej nie trzeba wrzucać monet, a to najlepsza rekomendacja.
    9+/10
    +Mortal Kombat za darmo
    +nie trzeba wrzucać pieniędzy do automatu
    +zawodnicy i areny
    +różne tryby gry
    +KREEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEW i FATALITY!
    +można grać na padzie
    -klawiszologia
    -grafika tylko dla koneserów
    Link: http://www.instalki....at_Project.html





    deBug, co tu robisz?

    Po pobraniu gry i rozpakowaniu gdzie się chce trzeba rozpakować kolejny plik w formacie (bodajże) zip. (Przynajmniej ja tak miałem). W folderze są dwa launchery. Po włączeniu drugiego na środku i na dole ekranu pojawiają się napisy, których nie można wyłączyć. Po użyciu pierwszego trzeba zostawić włączony folder aż gra się uruchomi. Potem można go wyłączyć. Miłej zabawy.
  16. Arturzyn
    Hm, co zrobić, żebym był popularny? Już wiem! Witajcie, kochani widzowie, dzisiaj zagramy w horror o tytule... <straszna cutscenka> AmnesiaaaaaaaaAAAAAAAAAAAA!
    <spada z krzesła>
    Co też 14- latek, niemający własnego kanału, może wiedzieć o tym, jak zaistnieć na YT? To proste- ten sam 14-latek ogląda mnóstwo rzeczy na tym kanale. Oto w tej Myślotsiewni sposoby na to, jak zaistnieć na YouTubie.
    1. Zagrajmy w
    Let's Playe to chyba najlepszy sposób na zgarnięcie widzów. Zagrajmy są szalenie popularne nie tylko w Polsce. Rojo, Rock, Wirgiliusz, CDDZeo, Gimperr... Chcesz być taki jak oni? Zaopatrz się we Frapsa, słuchawki, mikrofon, własny komp i do roboty!
    Porady:
    Syndrom PewDiePie: krzycz do monitora, podczas cutscenek, krzycząc, spadaj z krzesła, koniecznie zrób "Zagrajmy w: Amnesia: Mroczny Obłęd" i wrzeszcz "Rape", "Barrels!", a przede wszystkim "Teleported Naked Guys!
    Wulgaryzmy na porządku dziennym. Bez nich nie będziesz popularny.
    Nołlajf. Nagrywaj 5 2-godzinnych materiałów dziennie i wrzucaj je wieczorem. To da ci sławę. I bezsenność.
    LoL, Minecraft, Slender. Bez nich zginiesz.

    2. Vlogi
    To pomaga być popularnym. Niekryty Krytyk czy adBuster są tego przykładem. Rozmawiać możesz o wszystkim, np. :
    dzieciach LoL-a
    skopanych gier EA
    o najnowszym Aliens
    o grach
    o głupocie ludzkiej
    o filmach itd.

    3. Machinimy
    Trzeba się napracować, ale efekt jest porażający. Najlepiej nadaje się do tego TF 2.
    Wystarczy mieć pomysł, dużo znajomych i wiedzę o tym, a stworzy się coś niesamowitego.
    4. Parodie

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Świetne, prawda? Parodie są świetnym pomysłem na zaistnienie w internecie. Szczególnie, jeśli dotyczą hitów. Niektóre przeróbki są naprawdę niesamowite.
    Dobrze, teraz już wiesz, jak zrobić sławę na YT. Więc powodzenia, gdyż bardzo wam się przyda. Potrzeba dużo cierpliwości. Jednak kilka tysięcy/milionów widzów zwróci to czekanie z nawiązką.
    -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    Warto wspomnieć o tzw. (przeze mnie) Błaznach, czyli kanałach, które powstały tylko po to, żeby zamieścić tam wpadkę/gafę/śmieszny wypadek i inne głupkowate filmiki. Takich ludzi trochę w internecie jest, a niektóre filmiki wywołują salwę śmiechu. Zwłaszcza takie, gdzie ludzie robią z siebie specjalnie głupków. Do tej kategorii zaliczają się filmiki z serii SoS (i ucieczkA) nagrane przez mojego kuzyna, gdzie gościnnie występuję i specjalnie robię z siebie głupka.
    http://www.youtube.c...low=grid&view=0
    Tekst napisany z dystansem.
  17. Arturzyn
    Młodym szkrabem będąc, marzyłem o desce. Jednak z biegiem czasu coraz mniej mnie to kręciło. Ale przy grze w THPS 4 ożyły wspomnienia.
    THPS 4, wydany przez studio Activision ( znacie? ), stworzony przez Beenox w 2004, to kolejna odsłona deskorolkowej serii o najlepszym skaterze świata, Tony'm Hawku (pierwszy skater, który zrobił 900 ). Pierwsze odsłony tej serii były niesamowite, jednak gry o skaterze wyposażone w deski sprzedały się kiepsko.
    Gra ta, jak każda inna, opowiada o skaterstwie, i radzi sobie z tym b. dobrze. Można wybrać skatera, kupić, odkryć lub zrobić. Postaciami do wyboru są sławni skaterzy z całego świata.
    Każdy ma "punkty doświadczenia"- kwadraciki otrzymywane po misjach, które można rozdzielić w statystykach, żeby niektóre rzeczy wykonywać lepiej, np. ollie.





    Wyginam śmiało ciało!

    Tak jak pisałem, można wybrać bohatera z puli dostępnych postaci, albo też zrobić go własnoręcznie i samemu go nazwać. Można dać mu brodę, czapkę, okulary... i wiele innych rzeczy, co jest fajnym pomysłem.
    Wspomnianego expa zdobywa się, wykonując różnorakie zadania, które są bardzo zróżnicowane, np. uczepienie się samochodu czy pomaganie przy ucieczce z Alcatraz (swoją drogą, fajna miejscówka). Większość zadań polega jednak na robieniu i uczeniu się trików i wykonywania combo na czas.
    Kolejną ciekawą rzeczą jest pasek, hm, ja to nazwałem brawury- żeby wykonać zuipełnie nową sztuczkę, trzeba go wypełnić, robiąc inne triki. Wtedy kombinacją klawiszy wykonujemy zadanie i klik- nauczyliśmy się nowego triku.





    Ktoś podłożył mu świnię!

    Gdy robimy akrobacje, na dolnej części ekranu pojawia się pasek z wykonanymi trikami. Im ich więcej, tym lepiej, zwłaszcza, kiedy robimy specjalne triki wymagające brawury.
    Niektóre zadania polegają na "zarobieniu" punktów za combosy w 2 minuty, a im dalszy poziom, tym trudniej- w ostatnim trzeba było zdobyć bodajże ponad milion punktów. Auć!
    Właśnie, poziomy-jest ich 9, a 2 ostatnie trzeba kupić za pieniądze (lunapark i San Francisko). Błąkamy się po uczelni, stoczni czy wspomnianym już Alcatraz, wykonując zadania, robiąc triki i zbierając kasę, która jest porozstawiana po całej planszy lub jest nagrodą w minigrach.





    A teraz, drogie panie, stajemy na rękach i wywijamy nogami w rytm muzyki!

    Grafika nadal nie gryzie w oczy nawet po tylu latach od premiery. Tak samo z muzyką- zagrzewa do nabijania sobie punktów, a w dodatku odpręża. Czemu tego nie ma we wszystkich grach!?!
    Ech, naprawdę, ta gra jest E-P-I-C-K-A! Jeśli nie graliście, to co tu robicie? Nadrabiać stracony czas, migiem, a nie na desce śmigać! Takie rzeczy tylko w THPS 4! Zrozumiano?
    Grywalność: 10 Grafika: 8 Udźwiękowienie: 10
    9+/10
    +świetna gra
    +muzyka
    +wciąga
    +różnorakie zadania
    +epicka
    +grafika przetrwała próbę czasu
    +combosy dają frajdę
    -niektóre za trudne
    -sterowanie za pomocą klawiszy numerycznych nie każdemu może się spodobać
  18. Arturzyn
    NARESZCIE! PO TYLU TYGODNIACH! SKOŃCZYŁEM! HURRRRRRRRRRRRRRRRRAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
    Wybaczcie wstęp, ale jeśli graliście kiedyś w Jumpera 1/2, to wiecie, dlaczego musiałem to napisać. Jeśli nie graliście, to cóż... Wjedźcie na koniec wpisu i klikajcie w linka.





    Jedna z prostszych plansz...

    Hm, jakby to powiedzieć... Pamiętacie I wanna be the Guy? Na pewno! Dante wspominał tam, jak trudna gra może być zarówno wkur...zająca, jak i świetna (kontrast?). Z Jumperami jest podobnie. Tylko że Jumpery przeszedłem. (Zatem IWBTG ma nadal palmę pierwszeństwa, jeśli chodzi o trudność.
    Fabuła
    W jedynce Ogmo (bohater gry) musi się wydostać z laboratorium. W drugiej również musi uciekać.
    Grafika
    W obu grach jest bardzo podobna, ale w dwójce niektóre elementy zostały poprawione.
    Sterowanie
    W jedynce było gorsze-podwójny skok nie zaskakiwał, w dwójce nie ma takich problemów.
    Poziomy
    W pierwszej części grało się z marszu. W nast. części poziomy można przechodzić po kilka razy, by poprawić wyniki lub zebrać trofea. Dodatkowo, można zagrać "przejśnięty" poziom.





    Tak-to DA się przejść.

    Poziom trudności
    Obie części to gry dla masochistów/hardkorów (niepotrzebne skreślić), z tego powodu niektórzy mogą zjeść klawiaturę. Dodatkowo, trzeba być bardzo precyzyjnym i szybkim.
    Plansze
    W Jumperze 2 niektóre plansze się powtarzają. Niestety. Ale tylko w jednym świecie.
    Światy
    Ogmo w jedynce ma 7 światów po kilka poziomów. W dwójce jest 10 epizodów po 5 plansz, w odmiennych światach.
    Klejnoty
    W Jumperze 2 pojawiają się na każdej planszy klejnoty, po zebraniu których pojawia się następny, ale w trudniejszym miejscu. Bo zebraniu dostatecznej ich ilości, pojawiają się bonusy, ale nie zebrałem ich tak dużo, więc nie wiem, co to za bonusy.
    Moce
    Ogmo może wykonać podwójny skok. Gdy zbierze czarną gwiazdkę, traci tą możliwość. Po zebraniu żółtej moc powraca. W dwójce po zahamowaniu może skoczyć wyżej i przyklejać się do ścian.
    Ocena
    Jako, że to nie gry dla każdego, oba Jumpery polecam tylko fanom trudnych gier, takim, którzy przeszli SMB bez mrugnięcia okiem, takim, którzy z uśmiechem wspominają Cat Mario...
    Jęsli nie lubisz tego typu zabawy, to... kliknij w linka, może zmienisz zdanie.
    +trudna
    +bardzo
    +wciąga
    +wyzwania na długie godziny
    -tylko dla lubiących taką rozrywkę
    http://mattmakesgame...ames/Jumper.zip
    http://mattmakesgame...s/JumperTwo.zip





    Screen sprzed tygodnia. Po zakończeniu zapomniałem zrobić screena całego tego menu, ale zapomniałem i skasowałem grę. Sorki.

    ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
    Jumper Three
    Istnieje, a jakże, 3 część, w której jest 5 typów Ogmo, każda z inną mocą. Jednak gra nie jest nawet w 1/8 tak trudna, jak poprzedniczki, więc nie jest to wyzwanie. Ale jak ktoś chce, zapodaję linka: http://mattmakesgame...JumperThree.zip
  19. Arturzyn
    Dwa lata. To już dwa lata minęły, odkąd nie ma wśród nas tego genialnego wizjonera, wspaniałego człowieka, założyciela Apple'a. Jeśli macie jakieś urządzenie tego koncernu, zapraszam do czytania.


    Steven Paul Jobs
    ur. 24.02.1955- ? 5.10.2011

    Steve Jobs urodził się 24 lutego 1955 roku w San Francisco, jednak po urodzeniu został adoptowany przez małżeństwo Jobsów z Kalifornii. Szkołę średnią ukończył w 1972, a potem uczył się w Reed College w Oregonie, lecz najwyraźniej musiało mu się tam nudzić, bo skończył naukę po jednym semestrze.
    W 1974 r. wrócił do Kalifornii, gdzie wraz z przyjacielem, Steve'em Wozniakiem, tworzył gry komputerowe w firmie Atari. Za pieniądze zarobione w ten sposób (oraz za sprawą "niebieskich pudełek" - nielegalnych urządzeń pozwalających dzwonić za darmo; inna sprawa, że miał przez to kłopoty) poleciał ze swoim znajomym do Indii, gdzie przeszedł na buddyzm.
    W 1976 roku z Wozniakiem założył Apple. Ich pierwszym wynalazkiem był komputer Apple I, który można było kupić za nieco ponad 666 dolarów. Rok później zbudowali Apple II, które odniosło sukces, a firma zaczęła być rozpoznawana i szanowana.





    Obaj Steve'owie.

    No dobra, ale czemu Apple? Otóż był to ulubiony owoc Jobsa, a on taką nazwę zaproponował. Potem dodano do nazwy symbolikę- nawiązano do biblijnego jabłka. Pierwsze logo to tęczowe jabłuszko- plotki mówiły, że to hołd dla Turinga, który popełnił samobójstwo, zjadając ten owoc nasączony trucizną. Późniejsze, jednokolorowe logo jest używane do dziś.
    Wróćmy do wynalazków. Trzy lata po Jabłku drugim firma weszła na giełdę. Wtedy też stworzyli Apple III, ale... cóż, nie było to coś, czym po premierze drugiego owocu Steve'ów można się chwalić. Doprowadziło to do wielu zwolnień.
    Wtedy też Jobs pomyślał tak: "Hm, ktoś powinien zajmować się giełdą, żebyśmy nie musieli martwić się papierzyskami." Wybrał Johna Sculleya,szefa Pepsi Coli. Steve przekonał go słowami brzmiącymi mniej więcej tak: "Czy chcesz przez resztę życia sprzedawać słodzoną wodę, czy wolisz iść ze mną i zmieniać świat?". John wziął się do roboty, a Apple wypuściło w 1983 nowy komputer- Lisę. Niestety, to również było fiasko. W dodatku akcje na giełdzie spadały. Wielu pracowników obwiniało za to Jobsa. Ale ten nie był w ciemię bity i rok później spróbował jeszcze raz - puścił w obieg Macintosha (nazwa wzięła się od gatunku jabłka), komputer stanowiący lepszą Lisę. Jak okazało się później, produkt odniósł sukces komercyjny. Ale potem stało się coś, czego Jobs nie mógł przewidzieć.





    Beautiful.

    Relacje Apple trochę się pogorszyły, w wyniku czego w 1985 r. Jobs... został wyrzucony. Przez kogo? Sculleya, z którym Steve miał konflikt. Ale ten się nie przejął i założył NeXT. Tworzył tam luksusowe modele komputerów przeznaczonych do centrów naukowych. Rok później przejął od George'a Lucasa Pixar, który został sprzedany Disneyowi w 2006 roku.
    Apple niestety miało problemy. Kolejnne produkty nie były takie dobre, jak za czasów Jobsa. Koncern tracił udziały na rynku. Jabłko wyrzuciło Sculleya, puściło kłótnie w niepamięć i z powrotem zatrudniło Jobsa oraz wykupiło NeXT w 1996 roku za spore pieniądze. Zaś w 1997 r. zaczął współpracę z kimś, kogo zapewne znacie z Microsoftu - z Billem Gatesem. Microsoft włożył w Apple 150 mln dolców, a także obiecywało, że wyda na komputery Jabłka pakiety Microsoft Office. Steve i Bill byli bliskimi przyjaciółmi, chociaż oba koncerny konkurowały ze sobą. iMac - kolejny projekt "owocowego" koncernu - był ogromnym sukcesem. Wyglądał ciekawie i zastosowano w nim interesujące pomysły (m.in. bezprzewodową klawiaturę!); miał też sporo możliwości. Od tamtej chwili każdy pomysł Jobsa to było "to coś". iPod, iTunes, iPhone i iPad... W samym 2010 r. Apple zarobiło ponad 13 mln dolarów i teraz jest warte gigantyczne pieniądze.





    Przypomina mi temperówkę, a wam?

    Steve był bogaty, szczęśliwy, zadowolony z życia i rodziny... Ale w 2004 odkryto u niego raka trzustki. Nikt nie dawał mu więcej niż pół roku życia, ale Steve się nie poddał i przeżył jeszcze 7 lat (stosował dietę owocową, przez którą miał problemy zdrowotne), dając z siebie wszystko na prezentacjach swoich wynalazków. Zmarł 5 października, na skutek nawrotu nowotworu i zatrzymania oddechu. O jego śmierci wypowiedział się sam Obama! To dowód na to, że Jobs był wspaniałym człowiekiem.
    Ten geniusz zasłużył na upamiętnienie. Dziękujemy ci, Steve, za twoje wynalazki, których używają miliony ludzi na całym świecie. Zawsze będziemy o tobie pamiętać, gdy pojawi się nowe urządzenie Apple'a. Aż do końca. Requiescat in pace.


    [*]

    Źródła: CD-Action, internet.
    Podziękowania dla Knight Martiusa za sprawdzenie tekstu w poszukiwaniu błędów.
    Ciekawostka: do kin niedawno wszedł film o Steve'ie Jobsie, zatytułowany Jobs, w którym główna rolę zagrał Aschton Kutcher.
  20. Arturzyn
    Strzelaj! Pudło! Strzelaj! Pudło! Strzelaj! Znowu: pudło! Dalej, nie zwlekaj, idź po kolejne pudło, może będzie minigun... Szlag! Disc Gun! Dalej, może w następnym będzie coś ciekawego...
    Oto esencja Super Crate Box- idziesz przed siebie, niszczysz przeciwników, zbierasz jak najwięcej punktów i... giniesz. Ta gra się nie cacka z graczami- albo giniesz, albo wyłączasz. Ale coś musi w tym być.
    O tak- gra jest świetna- chociaż bazuje na prostych zasadach. Zbierasz pudła które zabiły Hankę Mostowiak pojawiające się na planszy, które liczą się jako punkty, dające ci po zebraniu kolejną broń. Tych kilka jest, ale trzeba je najpierw odblokować.






    Zemsta Kurczaków?

    Są trzy mapki, a trybów tyle samo- choć ja odkryłem 2 (zara zobaczycie, czemu). Zbieramy na nich jak najwięcej pudeł z broniami, strzelając z nich do wrogów. (To te zielone głowy Frankensteina. )
    Na początku jest ich mało, ale coraz więcej pudeł=więcej broni= nowe postacie= nowe tryby.





    Wbrew pozorom to czerwone coś to nie tiry.

    Im dalej brniemy w bronie, tym potężniejsze, ale gorsze w użyciu. Minigun ma niesamowity odrzut, disc gun może nas przeciąć, a laser za długo się uruchamia. Najlepszy jest rewolwer.
    Pisałem o 3 trybach. Pierwszy to normalny- zabijamy przeciwników i staramy się zebrać jak najwięcej skrzyń. SFMT to tryb, gdzie przeciwnicy nie kończą sie pojawiać, a zebranie 10 skrzyn to już osiągnięcie. 3 tryb, Ambush, to... nie wiem, SFMT dał mi wycisk. Ale oglądając wideo, doszedłem do wniosku, że przeciwnicy pojawiają się losowo w różnych miejscach, jest to więc tryb trudniejszy. To bardzo ciężkie, a żeby odblokować nowy tryb, trza zebrać odpowiednią ilość pudeł w poprzednim. Auć.





    Nie mogę leżeć, i nie mogę spać, chociaż dokoła wszyscy pospadali...

    Spójrzcie na grafikę. Zpikselizowany obraz nie każdemu może się podobać, ale niektórzy przyjmą tytuł z otwartymi ramionami. Śmiesznie to wygląda. A muzyka? Podgrzewa do walki z monstrami.
    Właśnie- monstra. Są ich trzy rodzaje- małe zielone stworki, duże zielone stworki, lewitujące czaszki- a jak wpadną do ognia, robią się czerwone, szybsze, agresywniejsze. Co ciekawe, na miotacz ognia tak nie reaguja... A to świetna broń.





    Wkurzająca mapka. I to jak!

    Niektórzy po chwili z powodu trudności i grafiki wyrzucą ten tytuł z dysku, a inni się w nim zakochają. I nic dziwnego. To bardzo wciągający tytuł. Kto nie wierzy, niech zagra. Hm, może u mnie w pudle też kryje się katana? MAAAAAAAAAAMOOOOOOOOOO! Przynieś kartony! Robimy wielkie poszukiwanie!
    9/10
    +wciąga
    +bronie
    +tryby gry
    +-grafika
    +-poziom trudności
    -tylko trzy tryby
    Link: http://www.supercratebox.com/

    1. Pokazuje, ile zebrałeś pudeł. Przy pobiciu rekordu pojawia się wykrzyknik.
    2. Nasz bohater. Po porażce zmienia się na innego lub, jeśli chcemy, zostaje ten aktualnie grający nawet po przegranej.
    3. Czerwona wersja wroga. Szybsza i bardziej wkurzająca.
    4. Pudło. Po jego zebraniu wskaźnik się powiększa, dostajemy nową broń i zjawia się gdzie indziej na planszy.
    5. Po wpadnięciu do ognia wrogowie robią się czerwoni i agresywniejsi.
    6. Podstawowy wróg. Często idzie w grupie po trzech.
  21. Arturzyn
    Nie każda świetna gra musi być tworzona przez największe koncerny za miliony dolarów. Czasem wystarczy tylko dobry pomysł i... czas. Dużo czasu. Cave Story powstawało przez 5 lat- a odpowiedzialny jest za nie jeden człowiek. Ale efekt jest olśniewający. Aż dziw, że za free.
    Tak- oto, na łamach Skull @nd Bones, jedna z najlepszych darmowych gier, jakie zna świat. Muszę powiedzieć, że absolutnie się z tym zgadzam. To fenomenalna platformówka, która zostawia w tyle komercyjne tytuły. Ale po kolei.
    Głównym bohaterem gry jest robocik o imieniu Quote (cytat), który budzi się z jaskini, by uratować latającą wyspę. Jednakże, jak to w grach bywa, niczego nie pamięta. Niezły klops! W dodatku nie ma broni! Na szczęście, znajduje pistolet, którym toruje sobie przejście do wioski Mimig.Fabuła jest oczywiście większa, ale nie będę spoilerował- warto odkryć ją samemu. Szczególnie, że gra jest nieliniowa: ma AŻ 3 zakończenia! Odkryłem tylko 2, ale cóż- nie chciało mi się znowu przechodzić gry, w którą grałem (<liczy>) ok. 14 godzin. Tak, to tyle trwa. (Brawa dla LaserGhosta za podpowiedzi.)





    Chodzący toster Balrog marzył o znalezieniu przyjaciela, jednak ciągle spalał raka.

    Wróćmy do broni. Na zakończeniu miałem ich 5 sztuk- na końcu, który ominąłem, jest ich trochę więcej. Każda broń może być ulepszona do 3 poziomu, a doświadczenie zdobywa się z przeciwników i bossów.Właśnie- bossów. Co chwila zdarza się z nim jakaś walka. Praktycznie codziennie jakiegoś spotykałem. Ze wspomnianym wyżej Balrogiem walczy się 4 razy. Nie byłoby to może bardzo wkurzające, gdyby szefowie byli prości. Ale tak nie jest. Dużo razy zginiecie podczas 2 walk: jednej z tosterem i Monsterem X i... No, to najtrudniejsi. Zwłaszcza, że checkpoint jest oddalony od Monstera o jakąś chwilę łażenia po lokacji, a na dodatek trzeba przed pojedynkiem wyczyścić pole bitwy z przeciwników. Jeszcze raz brawa dla LG za wskazówki!
    W grze są misje, które trzeba spełnić, żeby pójść dalej- no, chyba, że są to misje wyboru zakończenia. Do wyboru, do koloru. Najbardziej wnerwiającą misją jest na pewno szukanie w Sand Zonie 5 szczeniaków dla pewnej staruszki, która ma związek z fabułą.





    Monster X to tak naprawdę kot- ale chyba urodził się w Czarnobylu.

    Dobrze, że można zwiększyć zdrowie, znajdując kapsułki życia- jeden jutuber miał 50 serc! Są poukrywane w różnych miejscach, a z wrogów częściej wypada doświadczenie niż życie.Teraz co nieco o grafice. Niektórym się spodoba, ale innym nie. Dla wybrednych pewien fakt: na
    Steamie można za 10 ? (teraz w promocji za 2,5) kupić Cave Story+ z lepszą grafiką. Co ciekawe, taki sam los spotkał Eversion, opisywane już na tym blogu, tylko że jest za 4 ? (2 w promocji). Gabe jest po prostu zdziercą. Niczego złego nie mogę napisać o muzyce. Relaksująca, a w walkach podgrzewająca do walki. Kolejny argument za. Argument przeciw? Brak slotów na gry, więc nie można "dać pograć komuś z rodziny"- trzeba przejść całą grę. Kto by chciał znowu grać przez 14 godzin?
    Cave Story nie jest grą idealną, ale mało do tego miana jej brakuje. Mimo, że powstała w 2004 roku, budzi emocje do dziś, a takich gier ze świecą w jaskini szukać.
    9+/10
    +fabuła
    +bronie
    +zadania
    +długa
    +postacie
    +nieliniowa
    +grafika i muzyka
    -niektórzy bossowie są za trudni
    -jeden slot na grę
    Link: http://www.cavestory...nloads_game.php
  22. Arturzyn
    Tivolt. Masterczułek. Rojo. PewDiePie. Co łączy tych zagrajmerów? Jedna gra, która dostarcza masę radochy - Happy Wheels!
    Happy Wheels to internetowa platformówka, w której chodzi o to, żeby dojechać na metę, nie zabijając się po drodze. Aktualnie można bawić się jedenastoma postaciami (slotów jest 25; nowe zostaną dodane w przyszłości), z których każda ma specyficzny pojazd. Mamy zatem nieodpowiedzialnego ojca (z synem, którego można wyrzucić), starego dziadka na wózku inwalidzkim, gościa na segwayu, otyłą babę jadącą na wózku dla staruszków (z koszykiem!), pogostick mana (dla mnie najlepsza postać w grze), zakochaną parę, murzyna na kosiarce, poszukiwacza skarbów, Świętego Mikołaja (kiepsko nim się steruje), nieodpowiedzialną matkę (z dwoma bachorami, które TAKŻE można wyrzucić ) i, w końcu, mężczyznę w helikopterze. W niektórych poziomach pojazdy tworzą sami gracze, dzięki którym można grać kolczatą kulą czy czołgiem.
    Każda postać może wypaść ze swojego pojazdu (ale tylko baba może wejść z powrotem) klawiszem z, niektóre mogą skakać; lewe shift odpowiada za skulenie, a ctr za wyprostowanie.
    Gra posiada własne poziomy, ale największą frajdę dają te skonstruowane przez społeczność - codzienne pojawiają się setki poziomów - a najlepsze, że jest ich kilka typów. Są etapy, rzecz jasna, odpowiednie dla każdego avatara (nie można go zmienić), ale są też takie, gdzie można wybrać, kim się chce sterować.





    Współczesny rycerz.

    Istnieją wiec poziomy, gdzie nie jedziemy - rope swingi (gdzie, by przeżyć, gracz chwyta liny), sword throwy (gdzie rzuca się mieczami/toporami/innymi ami w postacie tak, aby spadli) i ball throwy (miota się piłkami w dziury - po trafieniu wygrywa się, dostaje amunicję lub ginie; jest to opisane nad dziurą) i inne, oraz takie, w których trzeba jechać - ucieczki, bootle runy, harpoon runy, glass breaki.
    Po przejściu planszy można ją restartować, zobaczyć jej przebieg, zapisać powtórkę i dać ocenę. Na ekranie wyboru levelów można zmienić ich ustawienie, wybierając je pod względem postaci czy oceny.





    Tja. śnieg by się przydał.

    Grafika... popatrzcie na nią. Nie jest to poziom Crysisa, ale jest niezła. A te rozerwane części ciała po wybuchach, harpunach, ostrzach i innych przedmiotach mogących zagrozić graczowi... I te dźwięki wydawane przez grywalne (i statyczne) postacie... Świetne. Krew się leje gęsto, krzyki też - są one największą częścią oprawy audiowizualnej.
    Komu polecam Happy Wheels? Każdemu, kto nudzi się, będąc w internecie. I w przeciwieństwie do Minecrafta nigdy się nie znudzi. Zagrajcie koniecznie. No, chyba, że jesteście hemofobami.
    Link: http://www.totaljerk...appy_wheels.php
  23. Arturzyn
    -Panie majster, panie majster, kolega znowu bawił się w Megamana na budowie!
    -Szlag! Nie wie, że zabrakło kasków?
    -Właśnie wie- nie jest tym zachwycony...
    -Dobra, dajcie mu kask rowerowy, niech ma chłopak uciechę...
    Każdy, kto grał w Megamana, musi znać Hata- najbardziej rozpoznawalnego przeciwnika serii. Postać ta jest tak popularna, że zrobiono 4-częściową serię gier na jej podstawie. Choć ja zagrałem tylko w 2. I tą część recenzuję. Zapraszam na jubileuszowy, 50 wpis bloga!
    W mieście nie dzieje się za dobrze- zaatakowało je 8 mistrzów robotów. Dr Willy nie jest tym zachwycony- wysyła do walki Hard Hata, który ma położyć kres tym swawolom! Tak prezentuje się fabuła gry, w której znajdziemy paru znajomych przeciwników i zupełnie nowych bossów.
    Już na początku muszę powiedzieć, że więcej krwi napsuł mi poziom Acid Mana, niż jakikolwiek mistrz robotów. Są oni (w większości) prości, nie trzeba używać ich słabości. Ale trudniejsi przeciwnicy również się zdarzają- wspomniany Acid Man czy Tornado Man.





    Szaro-buro i niefajnie- plansza Smoke Mana.

    Sam Hat nauczył się paru sztuczek- jest odporny na białe pociski- wystarczy, że się schowa w kasku. Jednak szare kulki nadal robią mu kuku. Może strzelać on jednak tylko 3 kulkami naraz- zupełnie jak Megaman.
    Fajny jest system zapisu w grze- po pokonaniu bossa i zebraniu jego mocy wystarczy, że zasejwujemy grę na jednym z kilku slotów. Proste i wygodne. Ale checkpointy... Plansze są długie, niektóre zajmują 20 min, a checkpoint jest w połowie etapu (i chyba przed komnatą z bossem, ale przy bossie nie zginąłem, więc nie wiem), więc łatwo o sytuację, gdy giniemy i zaczynamy od początku. A że niektóre plansze są perfidnie trudne...





    Po spacji możemy skorzystać z Energy-, Power Tanków lub zmienić broń.

    Grafika jest przyjemna, bo 8-bitowa. Muzyczka również daje radę- po prostu się jej słucha, ale gdyby ją wyłączono, gracz by się zorientował. Do broni również nie można się przyczepić (oprócz jednej, ale ciiii...), jest obowiązkowa tarcza, fala i miotane pociski.
    Wszystko składa się na grę prostą, łatwą (prawie) i przyjemną. Jeśli lubisz te klimaty i jesteś Megamanofilem, zdecydowanie polecam. Jeśli lubisz platformówki, ta gra jest dla ciebie. Tylko pamiętajcie, że podczas przechodzenia poziomów można walnąć głową w biurko. Załóżcie więc lepiej kask.
    9/10
    +klimat Megamana
    +Hat jako bohater
    +nowi mistrzowie
    +za friko
    -niektóre poziomy
    -checkpointy...
    Link: http://www.instalki....r_Ensemble.html


    Jak w każdej części Megamana, każdy boss ma swoją słabość. Oto wykres, który może wam się przydać. Dwa kolory zostały dodane przypadkowo.




  24. Arturzyn
    Gra tak nie wygląda.

    Aaaaaaah, wakacje. A raczej ich koniec. Cóż, coś się kończy, coś się zaczyna. W tym przypadku po 2 miesiącach słodkiego nieróbstwa trzeba będzie iść od szkoły. Całe szczęście, że po raz pierwszy skończyłem Monsters vs Aliens!
    Zanim będziecie się dziwić ("To on ma konsolę? Cały czas nas okłamywał?"), powiem, że na wakacje kuzyn (tak, cały czas ten sam) przyniósł konsolę i w końcu skończyliśmy grę. I to w coopie. Zapraszam do recenzji.
    Gra, stworzona przez Beenox, twórców THPS 4 i gier ze Spider Manem (Web of Shadows, mniam), bazuje na filmie o tym samym tytule, wyprodukowanym przez studio Dreamworks, twórców Shreka, Madagascaru i MegaMocnego. Jeśli nie oglądałeś filmu, nie stracisz za wiele, bo w grze jest pokazane to, co w filmie, tylko więcej. Swoją drogą, polecam obejrzenie, można się pośmiać.
    Dzieło składa się z ponad 20 etapów, podzielonych na 4 chaptery- w pierwszym uciekamy z Areny 51, w 2 i 3 pokonujemy złe roboty, a w ostatnim kopiemy tyłki tytułowym kosmitom. Wcielamy się w trzy postaci (można grać czwartą w coopie), ale po każdym rozdziale trafia nam się ktoś inny. Szkoda, że gra starczy na jakieś 5-6 godzin.





    Na wrotkach sobie gnam... O nie, spłuczka się zacięła!

    I tak mamy Susan, wielką kobietę, która stała się gigantem, kiedy w dniu jej ślubu walnął w nią meteor, i od tej chwili nazywa się Ginormicą (Gigantiką), która jeździ na samochodowych wrotkach, ponieważ etapy nią to przejechanie od początku do końca planszy, omijając i niszcząc różne przeszkody. Dalej jest Missing Link (Brakujące Ogniwo), którego poziomy najmniej przypadły mi do gustu. Jego etapy każą graczom nawalać w roboty i kosmitów, aby przejść dalej. Następny jest mój ulubieniec B.O.B, który powstał w wyniku zmutowania pomidora. Jego występy to swoiste gry logiczne- trzeba przechodzić przez kraty, uciekać przed laserem i wciskać przyciski skrzynkami, które może wypluć. Ostatnia postać to dr Cocroarch (Karaluch), którym się nie steruje- po przypięciu 2 pada otrzymujemy celowniczek, którym pomagamy głównej postaci. Broń może się jednak przegrzać, zatem trzeba uważać. Insekto-potworem nie sterujemy w ogóle.





    Matrix!

    Podczas gry zbieramy kule DNA, dzięki którym odkrywamy różne rzeczy w laboratorium. To nas nie interesowało, więc w nic nie inwestowaliśmy, ale podejrzewam, że odblokowuje się ciekawostki na temat postaci. Zbieramy również normalne punkty, które niczemu nie służą, a po śmierci tracimy kilka ich setek. Hm.
    Przejdźmy do grafiki- na PS 2 jest średnia, ale jak najbardziej da się grać. Ponoć na PS 3 jest lepiej. Gra jest dostępna też na XBoxa i Wii. Czasem cutscenki są wyjęte z filmu, ale komu to przeszkadza? Muzyka grająca podczas rozgrywki jest niezła, a dialogi są dobrze wykonane (Monster Beach!), ale niektóre teksty się powtarzają.
    W 2 słowach- gra jest bardzo dobra, ale czasami irytująco trudna, jak nie gra się w coopie- ale jak najbardziej da się przejść. Jedna z fajniejszych gier, w które grałem. Widać, Activision każe robić także inne dobre gry oprócz CoDa.
    Grywalność: 9 Grafika: 7 Udźwiękowienie: 8
    8/10
    +niezła gra
    +dialogi
    +choć na podst. filmu, solidnie wykonania
    +wtręty zręcznościowe
    -niektórym nie spodoba się grafika
    -ok. 5-6 godzin to nie tak dużo
  25. Arturzyn
    Niedawno był u mnie kuzyn, z którym dobrze się dogaduję. Gadamy o grach, CDA, dziewczynach, oglądamy Niekrytego, faile ludzi i śmiejemy się ze śmiesznych kotów. No i gramy. W Bad Piggies.
    Grałem- licząc cały czas- ok. 2 godzin, ale poznałem zasady tej gry i wiem, że Rovio stworzyło kolejny hit. Znane z poprzednich gier studia świnki, w które strzelaliśmy Wściekłym PtactwemTM, próbują ukraść jaja swoim przeciwnikiem. W tym celu chcą budować z różnych elementów pojazdy, mające im ułatwić to zadanie.
    W tym rola gracza- za pomocą dostępnych elementów, budujemy różne pojazdy, aby świnka dojechała do mety cała i zdrowa. Lecz to niełatwe zadanie. Jak w serii o ptakach, każdy poziom ma 3 gwiazdki, które można zdobyć, wykonując zadania, dostępne do obejrzenia po dotknięciu lupy w menu budowania. Czasem trzeba zebrać pudełka z gwiazdkami, czasem zabrać ze sobą Króla Świń (cięższy od normalnej świnki i wymaga co najmniej 3 skrzynek), a czasem się nie rozbić lub przejść poziom na czas. Na plus trzeba zaliczyć fakt, że po przejściu gwiazdki się zapisują, więc nast. razem poziom można przejść raz jeszcze, wykonując tylko ostatnią gwiazdkę- pozostałymi nie trzeba się martwić.





    Pig Budowniczy- zawsze da radę!

    Są 4 światy, każdy po 36 poziomów, oraz 9 etapami specjalnymi- dost. po zebraniu odpowiedniej liczby gwiazdek. Oprócz nich za gwiazdki odblokowują się elementy konstrukcji, które można wykorzystać w sandbox mode- gdzie do zebrania jest mnóstwo gwiazdek, ale na szczęście nie trzeba ich zebrać wszystkich "na raz"- można zdobywać je na raty. Inny tryb to taki, w którym są poziomy na czas- ale w to akurat nie grałem.
    W każdym świecie są odblokowywane inne elementy, potrzebne akurat w nim. W pierwszym- koła i TNT, w drugim- pudło z pięścią i koło z przepychaczem, w trzecim- balony i liny, a w ostatnim- samoloty. W nim również ucieka się przed atakami ptaków, bo kradniemy jajka- fajny smaczek. I o ile w pierwszym świecie poziomy są proste, w następnych trzeba sporo pomyśleć. Na szczęście, gdy pojawia się nowy element, w żaróweczce można sprawdzić, do czego to służy. Jest też funkcja dla leniwych- świński mechanik może zbudować machinę za ciebie. Ale jest to ograniczone i kuzyn to właśnie wykorzystał.





    Rzeźnia na kółkach.

    Czasem mamy mało elementów do wielkiego pola, w którym budujemy, a czasem odwrotnie- trzeba wybrać, co może pomóc, a co zaszkodzić. Czasem można się podrapać po głowie- "jak wsadzić tu Króla?"- ale po kilku chwilach rozwiązanie wydaje się oczywiste. Ktoś, kto nie lubi myśleć, może się tą grą znudzić.
    Jeśli jesteś fanem Angry Birds, polecam ci zainstalowanie na smartfonie Bad Piggies. Ja smartfona nie mam, dlatego nie pogram- ale jest też dostępne na kompach. Polecam, bo to rozrywka na długie godziny. Na wyjazd na wakacje jak znalazł! W tej grze sięzakochacie. A świnki w Toons są takie słodkie...
×
×
  • Utwórz nowe...