Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Mariusz Saint

jRPG

japońskie erpegi!  

85 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy lubisz jRPG?

    • tak
      39
    • owszem
      15
    • bardzo
      31


Polecane posty

Temat zbiorczy o różnorakich jRPG, za wyjątkiem serii Final Fantasy - dla niej istnieje już osobny temat. Gdyby zakładać tematy o poszczególnych grach, to wątpię, żeby zgromadziły więcej jak trzy posty naraz. Forum konsolowe też wydaje mi się właściwe dla takiego tematu, gdyż wprawdzie jRPG na pecety istnieją, ale mało kto je tam lubi.

Na dobry początek proponuję opisać, kto w co ostatnio grał. W moim przypadku jest to Shin Megami Tensei: Persona 3. Wcześniej o grach spod znaku SMT nie miałem pojęcia, ale przypadkowo poczytałem sobie o grze SMT: Lucifer's Call (w wersji NTSC jest to Nocturne), nadarzyła się okazja taniego kupna... Zacząłem grać i wpadłem bez reszty, nawet Disgaea, w którą wtedy wręcz nałogowo grałem, poszła w kąt. Nie wdając się w szczegóły, bo nie o LC chcę napisać, podstawową atrakcją jest rozmowa z napotkanymi potworami, ich rekrutacja oraz - przede wszystkim! - fuzje. Możesz z dwóch stworków sklecić innego, dochodząc do naprawdę niewąskich rezultatów (gdyby nie Fiendy w drużynie, byłoby ciężko z pokonaniem innych Fiendów). Gra też, wbrew utartej opinii, nie jest łatwa, czasem wymaga nieco wysiłku, nawet jeśli wiesz, co trzeba zrobić. Dość powiedzieć, że kiedy niedawno odpaliłem sobie po dłuższej przerwie finałową walkę, poległem szybciutko, bo zapomniałem, jakie możliwości miał który demon w drużynie, a zazwyczaj pokonywałem w tym składzie final bossa bez zadyszki.

Kolejna gra z serii SMT, w którą grałem, to Digital Devil Saga (obydwie części) - na początku był lekki zawód, bo system fuzji stworów i w ogóle ich rekrutacja do drużyny jest nieobecna - masz ustaloną liczbę możliwych postaci. Ale za to jest bardziej rozwinięty system umiejętności (ostrożnie przyrównałbym go do Materii z FF7 ułożonej w drzewka tematyczne) i dokładniej zarysowana fabuła, która w LC rozmywała się pod wpływem znacznego nagromadzenia labiryntów wszelakich. Bo o to w tych grach chodzi - wejść do labiryntu, poznać obecne tam potwory na tyle, żeby wykorzystywać ich słabe punkty, rozwalić bossa, pójść do następnego labiryntu.

W grach z serii FF zazwyczaj nie ma żadnego przymusu dopasowywania rodzaju ataku do potwora - może na samym początku i ostatniej walce z Seymourem w FFX, w innych przypadkach wystarczało klepać tym, co się miało. W Wymienionych przeze mnie grach tak nie jest, obowiązuje system press turn - np. mam trzy postacie w drużynie i mogę wykonać trzy ruchy na turę. Jeśli wykorzystam słaby punkt przeciwnika, np. użyję ognia na przeciwniku słabym na ogień, to zyskuję dodatkowy ruch. Jeśli wróg blokuje ten rodzaj ataku, tracę ruch. Jeśli absorbuje albo odpycha, to już po mojej turze, dlatego tak ważne jest poznanie tych słabości wrogów. Oczywiście to samo dotyczy naszych ludzi (?), a wrogie stwory potrafią być czasem bardzo złośliwe i np. rozwalić nam drużynę, zanim zdąży dojść do naszej tury, na szczęście ekran Game Over w Lucifer's Call należy do najładniejszych, jakie widziałem.

Ale ale - te dwie gry mają nieco cięższą fabułę, niż zazwyczaj się spotyka w jRPG, LC to świat przejściowy (stary uległ zagładzie, nowy właśnie się formuje). DDS to Junkyard, złomowisko, gruzowisko i co tam chcecie, na które ciągle pada deszcz, pełne szarych kolorów itd. Persona 3 (i poprzednie Persony pewnie też, choć mało o nich wiem) jest dużo luźniejsza i skierowana do nieco szerszej publiczności.

Główny bohater (to ty!) właśnie się przeniósł do nowej szkoły. Ale w mieście dzieje się wesoło - o północy zaczyna się Dark Hour, której większość ludzi nie zauważa i nie pamięta - bo są na ten czas zamknięci w trumnach. Ale niektórzy tego mechanizmu nie posiadają i padają ofiarą Cieni (Shadows), które zamieniają ich w ząbi. Pewna grupa osób posiada moc przywoływania Person - drugich dusz, istot w nas zamieszkujących czy jakoś tak. To jak standy z mangi JoJo's Bizarre Adventure - można je przywołać, a one dysponują określonymi umiejętnościami i będą walczyć za nas. Użytkownicy Person pozostają świadomi podczas Dark Hour - przez co w naturalny sposób stają do walki ze Shadowami. Nasz bohater przypadkiem (akurat) zamieszkuje w internacie, gdzie mieszkają również użytkownicy Person, i w naturalny sposób dołącza do organizacji SEES. Dostaje do ręki Evoker - urządzenie wyglądające jak pistolet, ułatwiające przywoływanie Person. Sposób użycia - strzelenie sobie z niego w głowę (jak zobaczyłem ze dwa lata temu screeny z wersji japońskiej, to byłem przekonany, że P3 nigdy poza granice Japonii nie wyjdzie). Nasz bohater jest też wyjątkowy na tle swoich szkolnych kolegów - potrafi używać różnych Person, podczas gdy reszta ma tylko przypisaną jedną. W nocy SEES wybiera się na eksplorację Tartarusa - gigantycznej wieży (wieża to chyba stały element w SMT), która powstaje podczas Dark Hour na miejscu szkoły.

Gra składa się z dwóch elementów - pierwszy to eksploracja Tartarusa, który 200-coś pięter. W chwili, gdy to piszę, najwyżej dotarłem na 89. piętro. Kolejne części otwierają się po pokonaniu bossa, który pojawia się podczas pełni - w grze obecny jest kalendarz, ale o tym za chwilę. Piętra generowane są losowo - są stworki, które możesz atakować albo próbować omijać, skarby do zebrania, schody na następne piętro, kilka niespodzianek (np. Reaper, wesoły pan, który na chwilę obecną jest dla mnie nie do pokonania) itd., czyli regularny dungeon crawler z prostymi zasadami. Twoje Persony również awansują i możesz je - tak jak w LC - łączyć ze sobą, by tworzyć nowe, silniejsze. Twoja drużyna to koledzy z SEES - każdy ma określony zestaw umiejętności, ale oni walczą sami, gracz nie ma nad nimi bezpośredniej kontroli, choć można wydawać im rozkazy. Na szczęście działają zazwyczaj rozsądnie i ich poczynania nie denerwują, a często naprawdę ratują.

Druga część gry to normalny dzień japońskiego ucznia - chodzisz do szkoły, piszesz egzaminy, w czasie wolnym wcinasz ośmiornice i śpiewasz karaoke, dni upływają według realistycznego kalendarza (są wakacje!). Ale co najważniejsze - nawiązujesz znajomości z różnymi ludźmi (koledzy i koleżanki ze szkoły, loli z przyświątynnego parku, anonim z MMORPGa itd.), ustanawiając tzw. Social Links. Im wyższy poziom Social Link, czyli im twoja znajomość z daną postacią jest silniejsza, tym Persona, która ma taki sam atrybut jak dany Social Link w trakcie fuzji otrzyma większy bonus. Poza tym relacje w grze praktycznie tworzą fabułę między kolejnymi okołobossowymi wydarzeniami, więc warto to robić dla samej przyjemności. Jest też element znany z gatunku dating sims - masz statystyki (academics, charm, courage), które podwyższasz przez różne czynności i jeśli te staty są odpowiednio wysokie, wtedy otwierają się nowe Social Links (mały spoiler: żeby ustanowić Social Link z Fuuką, trzeba najpierw spróbować jej gotowania, a do tego potrzeba courage na poziomie najwyższym, tzw. "badass").

Praktycznie sam wybierasz, jak grasz - do Tartarusa wcale nie trzeba wybierać się co noc, Social Links też można robić, kiedy się chce. Narzucone są tylko przez kalendarz walki z bossami. W praktyce jest tak, że chce się zobaczyć jak najwięcej - a kolejne dni kalendarza mogą przynieść czasem niespodziewane zdarzenia. Jedyna wada tej gry, jaką na razie widzę to to, że jest za łatwa, ale co poradzić. Będzie wersja rozszerzona, FES, to też sobie kupię i będę grał na hardzie, bo podobno bardzo trudny. Oglądacze anime wiedzą, że jest anime Persona Trinity Soul - wydarzenia tam przedstawione rozgrywają się 10 lat po P3 - choć tego jeszcze nie oglądałem, planuję to zrobić po przejściu gry.

***

No, otwierający post był przydługawy, ale to tak na dobry początek. Jeśli ktoś chce napisać o innym jRPG albo ogólnie o tym zjawisku porozmawiać - niech się nie krępuje i coś napisze. Xenogears, Star Ocean, Disgaea... Śmiało!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że nie akceptujesz w swojej ankiecie tego iż ktoś może nie lubić jRPGów :)

Na dobry początek proponuję opisać, kto w co ostatnio grał.
Czy Fire Emblem (pierwszy na GBA) też podchodzi pod jrpg? Pewnie nie, chociaż jeśli wrzucasz tu Disgaea to Fire Emblem też bez problemu wejdzie w tą kategorię. Więc na początek macie parę obrazków do podglądu, bo będę się do nich odnosił... Spamiętajcie sobie numerki. Gdy będę wspominał screena wrzucę go w kwadratowy [] nawias.

1. firescreen024iw6.th.jpg 2. firescreen002fo9.th.jpg 3. firescreen001lz7.th.jpg 4. firescreen004nv6.th.jpg

5. firescreen018tj6.th.jpg

Serią Fire Emblem byłem zainteresowany od dłuższego czasu. Jako człowiek, który za młodu czytał fantasy, a gdy podrósł zatracił się w anime mam szczególną słabość do miksu obu tych gatunków. Gry takie jak np. Fire Emblem bądź Puzzle Quest, które mają fabułę i klimaty stylizowane na fantasy, a do tego są okraszone śliczną (oby nie za słodziutką) mangową grafiką od razu praktycznie zdobywają moje serce i dusze na czas bliżej nieokreślony.

A więc czas na opis gry. Na samym początku tworzymy tak zwanego generała, czyli siebie. Wpisujemy standardowe pierdółki jak imię, data urodzin i po chwili rozpoczynamy grę. Zaczyna się stosunkowo normalnie, czyli budzimy się w namiocie nieznanej nam dziewczyny i dowiadujemy się, że opiekuje się ona nami, bo leżeliśmy gdzieś na pustkowiu bez życia po ataku bandytów. Po krótkiej pogaduszce okazuje się, że psubraty powrócili i trzeba się jakoś obronić. Lyn (nasza wybawicielka) oznajmia nam, że idzie się nimi zająć. Oczywiście my jako osoba o tak zacnym stanowisku militarnym jak generał nie możemy zostawić jej samej sobie i biegniemy za nią, by jej pomóc.

Tu przechodzimy do sedna gry czyli walki, a raczej mapy strategicznej [1] Jak widać na obrazku niczego tu nie braknie. Mamy czas podzielony na tury, więc wszystko można po kolei planować. Jest też teren, który nie służy tylko do ozdoby, ale również do uzyskania przewagi nad przeciwnikiem. Można też odwiedzać wszelkie zabudowania. Dom np. odwiedzamy, by dostać jakieś rady od mieszkańców, tudzież wsparcie. Zbrojownia jak to zwykle służy do zaopatrywania się w lepszy oręż, w miastach z reguły jest jakiś ciekawy przedmiot lub bohater. Tego oczywiście znajdziemy więcej. Gdy zbliżymy się już na odpowiednią odległość (czerwone pole) dochodzi do walki [3] W niej jest pokazana cała prostota jak i zarazem złożoność gry. W walce obowiązuje tzw. Weapon Triangle. Czyli zasada, która daje nam przewagę (lub nie) nad przeciwnikiem zależnie od broni jakiej używamy. Każda broń jest lepsza od jednego typu i słabsza od drugiego. Wygląda to następująco

- Miecze są silniejsze od toporów, ale słabsze od włóczni

- Topory są silniejsze od włóczni, ale słabsze od mieczy

- Włócznie natomiast są silniejsze od mieczy, a słabsze od toporów

W ten prosty sposób musimy dobierać bronie tak, by uzyskać jakąkolwiek przewagę nad przeciwnikiem. By było jeszcze ciekawiej każda postać ma przydzieloną jakąś klasę, która może używać tylko poszczególnych rodzajów oręża. Barbarzyńca na ten przykład może się posługiwać tylko toporami, więc w okolicy warto mieć zawsze jakiegoś rycerza, bo ten specjalizuje się w mieczach i włóczniach. Tak samo jest z magią, jak zagracie będziecie wiedzieli o co chodzi, nie będę już przynudzał o tym :). Po każdym ataku zdobywamy doświadczenie, które rośnie zależnie od stopnia trudności przeciwnika. Gdy zdobędziemy poziom [5] rosną nam losowo współczynniki specyficzne dla danej klasy postaci. Każda klasa postaci ma swój wyższy odpowiednik jak np. Knight przechodzi na odpowiednio wysokim poziomie w Paladina [2], co oprócz wyglądu i ogólnego dopakowania statsów daje z reguły możliwość wybrania dodatkowej broni w jakiej postać się specjalizuje. Umiejętność w posługiwaniu się typem uzbrojenia też jest podzielona na doświadczenie zależne od częstotliwości ich używania (od E najgorszej do S najlepszej).

Uf... sporo tego prawda? Mógłbym jeszcze poopowiadać o przedmiotach, klasach i systemie, lecz sądzę, że zdecydowanie starczy i czas przejść do dalszej części gry czyli fabuły i interakcji między postaciami. Wiele tu nie dodam od siebie, by nie spoilerować, lecz fabuła jest wciągająca i spodoba się każdemu, kto nie oczekuje rewolucji. W fabule ciekawie zrobione jest to, że kończymy jeden wątek (Lyn), by zacząć drugi niemal od początku, spotykając po pewnym czasie część starych znajomych. Naprawdę jest to sympatyczna sprawa i potrafi jako tako nawiązać więź gracza z postaciami. Czemu więź? Bo nasz cały generał tylko po to istnieje, by ludzie się do niego zwracali i z nim rozmawiali, a także uczestniczy on we wszystkich sporach między postaciami[4]. Pomimo iż nie ma się opcji dialogowych to to, co ludzie mówią nie jest banalnym zapychaczem czasu. Każda postać, która polegnie na polu bitwy już nigdy nie będzie uczestniczyła w walce ze względu na okaleczenie, ale z resztą naszej małej armii będzie wędrować dalej od czasu do czasu wrzucając swoje 3 grosze.

Gra zdecydowanie bardzo dobra. Jest okraszona miłą dla oka grafiką (jak na GBA oczywiście) i ciekawymi motywami muzycznymi. Wciągający system walki, interakcja między postaciami i same postacie nie pozwalają odejść od tej gry ani na chwilę. Pojawia się w tej grze syndrom typu "jeszcze tylko jedna misja". Jak na handhelda, kieszonsolkę, to masterpiece. Przynajmniej dla mnie. Należy też zwrócić uwagę na to, by ukończyć tą grę trzeba poświęcić coś koło 40 godzin, a jak na GBA (i w sumie nie tylko) to fenomenalna długość gry. O kolejnej części serii, która wyszła tym razem na Gamecube'a opowiem może kiedy indziej. Dość się już rozpisałem :).

W moim przypadku jest to Shin Megami Tensei: Persona 3 (...) Xenogears, Disgaea
Niestety nie miałem okazji skosztować ani SMT, ani Disgaea. Na moje nieszczęście tylko u innych grałem na PS2. Sam nigdy czarnulki nie posiadałem. Xenogears gdzieś leży w kącie i może w te wakacje za niego się zabiorę. Z tego, co widziałem jak brat grał bardzo kusząco wyglądał. Disgaea męczy mnie od paru dobrych lat. Cały czas chcę w nią zagrać, ale nie mam jak. Załatwię ją sobie prawdopodobnie w te wakacje tylko muszę uzbierać kasę na PSP. Pierwsza gra w którą się zaopatrzę to będzie Metal Slug Anthology drugi tytuł do kupna od dawna ustalony, jak można się domyślić Disgaea: Afternoon of Darkness, a potem Jeanne D'Arc pewnie. No i to, by było na tyle. Masz pierwszego cacy posta na początek. Ja idę do modów wspomnieć o zmianie tematu :)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jakiego jRPG ja ostatnio grałem (hmm, kiedy ja wogóle dłużej w coś ostatnio grałem)? A już pamiętam. Gdzieś zeszłego lata po raz kolejny ukończyłem Grandię 2, oczywiście w wersji na blaszaka1. Gra, mimo iż to część druga, z pierwszą Grandią ma mniej więcej tyle wspólnego co kolejne części Finali między sobą. Czyli mamy podobny "setting" świata (ale nie ten sam co w jedynce), parę powtarzających się motywów, prawie niezmieniony system rozgrywki i tyle, reszta (fabuła, postacie) już jest zupełnie inna.

Świat, w którym przyjdzie nam przeżyć całą przygodę, to taki już klasyk jRPG'ów - fantasy pomieszane z przeróżną, mniej lub bardziej zaawansowaną techniką. Na początku poznajemy w nim Ryudo, 17-letniego walczącego mieczem najemnika (profesja ta zwana jest tutaj Geohound), który to zaraz po zakończeniu zlecenia dostaje kolejne, tym razem od kościoła Granas'a, polegające na ochronie pewnej młodej kapłanki. To z pozoru proste zadanie, zamieni się, jak łatwo się domyślić, w wielki, epicki quest ratowania świata (z elementami romansu, zdrady, itd). Należy zaznaczyć, że wg filizofii życiowej Ryudo, religia i kobiety są głównym powodem wszystkich problemów, więc spodziewajcie się niezłych tesktów pomiędzy nim a Eleną (znaczy tą wspomnianą wcześniej kapłanką).

Przechodząc do spraw technicznych: grafika nawet dziś może się podobać, wszędzie kolorowo, postacie w lekkim SD, najlepiej pasuje do niej słowo "kawaii" (z przedłużeniem na ii ;) ). Za to od strony dźwiękowej to wg mnie Grandia 2 posiada jeden z najlepszych soundtracków, jakie kiedykolwiek słuchałem wśród gier. Z mechaniki rozgrywki najbardziej wyróżnia się walka. Przeciwników widzimy już na mapie (nie ma losowych starć), ale mimo to i tak człowiek chce lać wszystko co znajdzie właśnie przez niesamowicie dynamiczny i przyjemny system walki. W praktyce wygląda to tak: postać czeka -> dochodzi do momentu wyboru komendy (to jedyny moment pauzy) -> wykonuje swój ruch (przygotowanie do niektórych ataków też trochę może potrwać) (

gdzieś później w grze). Dodatkowo całe te kolejki są niezależne dla każdej z postaci, więc przy większej ilości uczestników tworzy się całkiem niezły chaos :)

Gierkę polecam wszystkim, a szczególnie tym grającym tylko na PC, by mogli sobie spróbować czegoś odmiennego od klasycznych cRPG i zobaczyć jak im cały gatunek jRPG pasuje.

Niestety, w żadną z gier z serii Shin Megami Tensei nie grałem (jedynie anime Persona - Trinity Soul oglądam, ale o nim możemy pogadać w pierwotnym topicu. W Fire Emblem też nie grałem, więc i tego komentować nie będę.

Xenogears gdzieś leży w kącie i może w te wakacje za niego się zabiorę.

Daaawno temu ostani raz w to grałem. I szczerze mówiąc, jeśli chodzi o niektóre elementy fabuły, musiałbym sobie ją trochę przypomnieć...

1Podobnie jak j3drz3j nie mam PS2 (ani żadnej nowszej konsoli), jedynie pierwszy psx się ostał, a i na nim już nie gram - wolę przez emu (jeśli jest możliwość podpakowania grafy w tych grach, to czemu z niej nie skorzystać?). Czarnulkę chyba sobie latem sprawię, bo i czasu wolnego będę miał trochę więcej i w zasadzie to grzech nie zaliczyć tylu jRPG'owych perełek, które wyszły na tę platformę :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzieś zeszłego lata po raz kolejny ukończyłem Grandię 2, oczywiście w wersji na blaszaka1.
To ta, co bazowo wyszła na Dreamcasta?

Na początku poznajemy w nim Ryudo, 17-letniego walczącego mieczem najemnika.
Tak to jest to. Pamiętam jak brat nie chciał mnie dopuścić do swojego Dreamcasta, bo cały czas grał na przemian w Grandię II, Soul Calibura lub Shenmue(w sumie nic mu się nie dziwię) Sam niestety nie miałem okazji grać w tą grę (choć w sumie dobrze, że mi przypomniałeś, rozejrzę się po okolicy w poszukiwaniu tego tytułu), ale to co sam widziałem i słyszałem od brata brzmiało bardzo pozytywnie. Najbardziej zawiedziony był on na ostatnim bossie, bo tak miał podpakowane postacie (i najgorsze, boss był chyba podatny na blind), że nie sprawił mu on żadnego problemu i czuł pewien niedosyt.

Za to od strony dźwiękowej to wg mnie Grandia 2 posiada jeden z najlepszych soundtracków, jakie kiedykolwiek słuchałem wśród gier. Z mechaniki rozgrywki najbardziej wyróżnia się walka.
Potwierdzam. Znaczy może nie najlepsza, ale na pewno muzyka wyróżnia się spośród setek innych jRPG, mam gdzieś na dysku parę utworów. Walka też mi się bardziej podobała niż np. w FF7. Wszystkie postacie biegały, ustawiały się, po czym robiły to co im się kazało. Ładnie i stosunkowo zgrabnie to przebiegało. Postacie też były ciekawe i rozbudowane. Muszę sam osobiście zaliczyć ten tytuł w miarę szybko. Jeszcze pytanie jak z skonwertowanymi filmikami? Słyszałem, że tragedia podobno.

Czarnulkę chyba sobie latem sprawię, bo i czasu wolnego będę miał trochę więcej i w zasadzie to grzech nie zaliczyć tylu jRPG'owych perełek, które wyszły na tę platformę :)
To moja lista gier w które muszę zagrać na PS2. W sumie przydałoby się jak najszybciej, by grafika jeszcze nadal wywierała wrażenie(GoW2)., co prawda nie wszystko to jRPG, ale na pewno są to gry warte, co najmniej uwagi.

Disgaea 1 & 2

Odin Sphere (luknijcie recenzję na gametrailers naprawdę ciekawa gierka, chodzona mordobitka/rpg)

Shadow of the Colossus

God of War 1 & 2

Suikoden 3

Ace Combat 4,5 (od trójki na PSOne mam świra na punkcie tej serii)

Shin Megami Tensei: Nocturne

Shin Megami Tensei: Digital Devil Saga 2

Shin Megami Tensei: Persona 3

Zone of the Enders: The 2nd Runner

Super Robot Taisen OG <- ImpulseM luknij tą gierkę. Jestem pewien, że ci się spodoba ( http://www.gametrailers.com/player/29416.html ) Chociaż pewnie znasz. Ja sobie obiecałem, że w tą grę nie wiem kiedy, ale na pewno zagram :) Jak nie wyjdzie wersja angielska to będę się uczył tak długo japońskiego dopóki nie będę rozumiał każdego podtekstu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej zawiedziony był on na ostatnim bossie, bo tak miał podpakowane postacie (i najgorsze, boss był chyba podatny na blind), że nie sprawił mu on żadnego problemu i czuł pewien niedosyt.

W zasadzie to żaden boss nie był jakoś szczególnie trudny, ale po ostatnim to jednak spodziewałem się większego wyzwania...

Jeszcze pytanie jak z skonwertowanymi filmikami? Słyszałem, że tragedia podobno.

Właśnie zapomniałem o tym wspomnieć. Cała konwersja na PC jest bardzo dobrze zrobiona, ale filmiki to chyba nawet gorzej niż tragedia. Szczerze, to wg mnie nawet youtube ma lepszą jakość. Tzn. samych filmików jest na szczęście mało (prawie wszystkie sceny fabularne są na enginie gry), jednak podczas walki dla niektórych ataków animacja jest zrobiona właśnie za pomocą nałożonych sekwencji wideo. Chyba nie muszę opisywać jak to wygląda, gdy mając ustawioną roździałkę 1024x768, widzisz pikselowate i odstające od reszty efekty :(

Super Robot Taisen OG <- ImpulseM luknij tą gierkę. Jestem pewien, że ci się spodoba ( http://www.gametrailers.com/player/29416.html ) Chociaż pewnie znasz. Ja sobie obiecałem, że w tą grę nie wiem kiedy, ale na pewno zagram smile.gif Jak nie wyjdzie wersja angielska to będę się uczył tak długo japońskiego dopóki nie będę rozumiał każdego podtekstu.

Oczywiście, że znam :). Niestety w Super Robot Wars OG nie grałem (brak pleja 2), ale to połączone dwie części OG 1 i OG 2, które wyszły na GBA (i to nawet w

), i które to miałem okazję już zaliczyć. Trailer, do którego dałeś link, to SRW OG Gaiden, czyli kolejna część. Zresztą Original Generations to świat z zmiksowaną większością oryginalnych bohaterów i robotów Banpresto, które to pojawiły się w poprzednich częsciach. Główna idea całej serii to wielki crossover różnych anime traktujących o wielkich mecha. Czasami się zastanaiwam jak im się to udaje, by połączyć tyle różnych fabuł, ale np. w takiej Alphie (btw to się chyba Mariuszowi spodoba) na pierwszego pleja, którą to trzy razy skończyłem, jakoś to wyszło. Co prawda gra cała po japońsku, ale przy pomocy GameFaqs i tamtejszych poradników, gdzie przetłumaczona jest każda scena, aż tak źle nie było. Na angielski zostało także przez fanów przetłumaczone
na Snesa (chyba jedna z najtrudniejszych gier jakie w życiu grałem).

Ja na pewno będę chciał w przyszłości zagrać w Alphę 2 i

.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że nie akceptujesz w swojej ankiecie tego iż ktoś może nie lubić jRPGów :)

Jak ktoś nie lubi, to po co tu zagląda? Żeby napisać, że nie lubi? I co, potem go przekonywać, że się myli i że jednak powinien polubić? A tak od razu wiadomo wszystko.

Przy okazji, tak liczyłem trochę, że Rankin coś skrobnie, bo pewnie we wszystkie wymienione do tej pory tytuły grał i nawet przeszedł, ale cóż.

Czy Fire Emblem (pierwszy na GBA) też podchodzi pod jrpg? Pewnie nie, chociaż jeśli wrzucasz tu Disgaea to Fire Emblem też bez problemu wejdzie w tą kategorię.

Taktyczne RPG to inna para statystycznych kaloszy, ale myślę, że bez problemu można je tutaj wrzucić, no bo zresztą gdzie indziej?

I przy okazji - czy zgadzacie się z teorią, że taktyki są zazwyczaj nieco bardziej wymagające niż większość gier spod szyldu "rpg"? Przynajmniej pod względem czasu, który trzeba przy nich wysiedzieć.

Co do Fire Emblem - nie grałem w żadną odsłonę. Po krótkim doczytaniu w temacie: szkoda, że nie było na N64 odsłony, bo pewnie bym sobie kupił i grał.(chyba, że by wyszło tylko w NTSC, jak Ogre Battle 64). Po obrazkach widać podobieństwo z Advance Wars, a to jest skojarzenie pozytywne i to właściwie tyle, co jestem w stanie treściwie skomentować, bo nie grałem.

O kolejnej części serii, która wyszła tym razem na Gamecube'a opowiem może kiedy indziej.

Ech, widziałem ostatnio w supermarkecie (tak, tam) GCN na wyprzedaży - cena niska, ale pudełko uszkodzone, nie można sprawdzić przed zakupem, czy konsola w ogóle jest sprawna... Z bólem serca odłożyłem z powrotem (a już miałem w koszyku!), zresztą też w ogóle zakupu GCN nie planowałem. Jeśli już, to Wii, które odtwarza też gry z GCN. Ale to dopiero, gdy stanę się bogaty.

Disgaea męczy mnie od paru dobrych lat. Cały czas chcę w nią zagrać, ale nie mam jak. Załatwię ją sobie prawdopodobnie w te wakacje tylko muszę uzbierać kasę na PSP.

Smutnym faktem jest to, że Disgaea 1 na PS2 w wersji PAL nie ma opcji wyboru oryginalnych głosów, tylko angielski dubbing, ale da się przeżyć. Sama Disgaea to potwór, jeśli chodzi o możliwości rozwijania postaci, a ponoć Disgaea 2 jest jeszcze bardziej rozbudowana. Już choćby to, że maksymalny level do osiągnięcia to 9999, ale to dopiero początek, bo można robić transmigracje (zaczyna się od poziomu pierwszego, ale statystyki postaci w większości przechodzą), można samodzielnie układać statystyki broni, jest generator losowych plansz w postaci item worldu (wchodzi się do środka przedmiotu, żeby podbić jego statystyki) itd. itp. Potem punkty statystyk się już liczy na miliony. Co do sfery fabularnej to chyba wszyscy znają i kojarzą postacie, jedna tylko uwaga: "złe" zakończenie jest takie, że natychmiast zacząłem grać drugi raz (drugi cykl grania, wszystkie staty, przedmioty itd. przechodzą), żeby uzyskać dobre.

W ogóle sama gra zachęca do pakowania postaci - wprawdzie wątek główny nie jest jakiś specjalnie wymagający, ale późniejsi dodatkowi bossowie, dodatkowe pięć plansz i boss ostateczny, Baal, są nie do ruszenia (choć z kolei dla

...). No i design postaci jest zwycięski i dla każdego coś miłego, od Archer do Rune Knight ( http://www.disgaeapsp.com/ -> "characters" -> obrazki profesji z tylnego rzędu) B)

O anime na podstawie gry nic nie napiszę oprócz tego, że był to jeden z powodów, przez który cisnąłem oglądanie jakiegokolwiek anime na dość długi czas.

ukończyłem Grandię 2

No i kolejny pozytyw tego tematu, wprawdzie Grandia 1 na PSX gdzieś mi się tam pałęta po szafkach, ale jakoś nie dotarł do mnie fakt, że są kolejne części.

*zaciera ręce*

Xenogears

Gra-legenda, która opowiada o tak nieczęsto spotykanych w grach sprawach, jak religia, nauka, psychologia, nierówności społeczne, o tym, że każda kobieta nosi w sobie zło i skąd mechy czerpią tyle energii, by móc się poruszać. Wprawdzie nie do końca zrozumiałem, co się stało na końcu, ale wrócili szczęśliwie i ogólnie było super. Szkoda tylko, że choć w creditsach stoi, że Xenogears to część 5 z sześciu, a nie zostało to dokończone - Xenosaga też została zakończona przedwcześnie i w ogóle jakoś tak niefajnie się ułożyło.

1Podobnie jak j3drz3j nie mam PS2 (ani żadnej nowszej konsoli), jedynie pierwszy psx się ostał, a i na nim już nie gram - wolę przez emu (jeśli jest możliwość podpakowania grafy w tych grach, to czemu z niej nie skorzystać?).

Ja jednak cały czas wybieram moje PSX do grania - takim już jestem purystą w tej kwestii. Tyle godzin wysiedziałem przy niej (głównie przy FF7), że jakoś inaczej nie mogę. Choć Xenogears przeszedłem właśnie na emulatorze B)

To moja lista gier w które muszę zagrać na PS2.

Disgaea 1 & 2 - koniecznie, bo zaprawdę zacne gry to są, choć mogą być problemy z kupnem, przynajmniej za przystępną cenę

Odin Sphere - chciałbym w to pograć, bo bardzo ciekawie to wygląda

Shadow of the Colossus, God of War 1 & 2 - też wchodzą do zestawu obowiązkowego

Suikoden 3 - eee, nie lepiej 4 albo 5?

Shin Megami Tensei: Nocturne - w PAL gra nazywa się Lucifer's Call i zamiata niesamowicie, i w ogóle to powinno być na

. Zresztą sam zobacz, jacy fajni
tam są :)

Shin Megami Tensei: Digital Devil Saga 2 - DDS1 i 2 to praktycznie jedna gra podzielona na dwie części, a z tego wynika konieczność przejścia DDS1, żeby czerpać większą przyjemność z grania w DDS2

Shin Megami Tensei: Persona 3 - na drugim miejscu listy, DDS1 i 2 na trzecim B)

(btw to się chyba Mariuszowi spodoba)

podoba

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I przy okazji - czy zgadzacie się z teorią, że taktyki są zazwyczaj nieco bardziej wymagające niż większość gier spod szyldu "rpg"? Przynajmniej pod względem czasu, który trzeba przy nich wysiedzieć.
Niestety nie jestem w stanie polemizować, bo za mało grałem w zwykłe jRPG. Chociaż... nie no moment jaka jest istotna różnica miedzy jRPG, a TjRPG? To, że są tury? Nie no Final 1-6, był jRPG... postaci jest więcej niż 10? To jest dopiero zagadka. Ktoś mi może podać dokładną definicję jednego i drugiego? Nawet na Wiki nie ma tego jakoś sensownie napisanego.

Po obrazkach widać podobieństwo z Advance Wars, a to jest skojarzenie pozytywne i to właściwie tyle, co jestem w stanie treściwie skomentować, bo nie grałem.
Tak jak AW był dla maniaków sprzętu z drugiej wojny światowej tak FE jest dla fanów średniowiecza (ale takiego bardziej europejskiego + pegazy, smoki, magia itp) z o wiele lepszą i bardziej rozwiniętą fabułą.

Jeśli już, to Wii, które odtwarza też gry z GCN. Ale to dopiero, gdy stanę się bogaty.
Wiesz co jest straszne? Xbox 360 potaniał w ciągu pół roku o połowę (1300 zł Premium) teraz za 1300 zł jest Xbox 360 Elite, a cena Wii NIC się nie zmieniła... No dobra może spadła o 50 zł...

Smutnym faktem jest to, że Disgaea 1 na PS2 w wersji PAL nie ma opcji wyboru oryginalnych głosów, tylko angielski dubbing, ale da się przeżyć.
Słyszałem (dosłownie), że dubbing jest całkiem niezły. Oczywiście wolałbym oryginał, ale że nie jest źle narzekać nie będę.

...). No i design postaci jest zwycięski i dla każdego coś miłego, od Archer do Rune Knight ( http://www.disgaeapsp.com/ -> "characters" -> obrazki profesji z tylnego rzędu) B)

O anime na podstawie gry nic nie napiszę oprócz tego, że był to jeden z powodów, przez który cisnąłem oglądanie jakiegokolwiek anime na dość długi czas.

Filmików nie ruszam, bo nie chcę, by jakikolwiek spoilerek się przedostał do mojej świadomości, wybacz :). Design jest istnie boski, przyznaję. W tej serii najpierw jak pies ganiałem za kreską, by potem już kompletnie się zatracić w tej grze mimo, że w nią nie grałem. Ba, mam nawet Artbooka oficjalnego z Disgaea na dysku, a ani razu go nie przejrzałem, by spoilera żadnego przypadkiem nie uświadczyć, czeka aż ukończę grę. Co do anime Disgaea to obejrzałem (jak nie mogę zagrać to obejrzę anime... błąd), czemu mi o nim przypomniałeś!? Nie dość, że mam świeżą ranę po 801 TTS Airbats to teraz jeszcze to. Oj jak bardzo boli.

. Zresztą sam zobacz, jacy fajni
tam są :)
Znowu nie otwieram filmików, bo po prostu chce się cieszyć grą jak dziecko od początku do końca (jeśli kiedykolwiek ją w końcu dostanę w swoje łapy). Jestem pewien, że mnie rozumiesz :)

No i teraz wracam do pierwszego cytatu i odpowiedzi. Jak sobie przypominam to ostatnio tylko grałem w same jRPG i TjRPGi na GBA. Odniosę się do ostatniego jakiego zaliczyłem, czyli Riviera: Promised Land.

rivieravcdzi6.th.jpg rivieragamedi3.th.jpg rivierascreenwj6.th.jpg

Dodaje jeszcze trailerka http://youtube.com/watch?v=oUGVdVGhUYc

Jest to jedna z najśliczniejszych gier jakie widziałem na GBA. Luknijcie trailerka, naprawdę szczena w dół mi spadła, gdy to zobaczyłem na GBA. Patrzę... hmm to gra na DS'a może? Nie? O...

Najkrócej fabułę można podsumować jako świat Disgaea (Anioły i demony) + epicki bój o uratowanie świata część 7102. Ciężko określić gatunek gry, bo jest to jRPG z normalnymi postaciami, ale również mamy elementy przygodówki i zręcznościówki, a walka wygląda jak w Disciples + Limit Break'i z Finali. Bardzo ciekawie pokręcone :) Więc tak. Jak wspomniałem mamy w tej grze elementy przygodówki (przestawianie różnych rzeczy, kombinowanie z przedmiotami, często można coś od siebie powiedzieć, zrobić), zręcznościówki (nadepnąłeś na pułapkę i musisz szybko wcisnąć kombinację, by ją uniknąć). Walka jest całkiem ciekawie zrobiona. Mamy standardowy podział na formację (pierwsza linia dla "tanków" druga dla reszty) Postacie walczące wręcz mogą tylko zaatakować przeciwnika sąsiadującego. W grze również z boku ładuje nam się pasek, który tym szybciej rośnie im mocniej nas klepią. Jest on 3 poziomowy i jak łatwo się domyślić im poziom wyższy tym lepszy special (ataki są podzielone na takie, co wymagają odpowiednio pierwszego poziomu, by go użyć, drugiego itp.). Naraz w walce chyba maksymalnie 3 postacie być mogły

Największe plusy gry:

- ciekawe, fajnie zaprojektowane postacie

- design

- tła

- bardzo zgrabne dodanie elementów przygodówki i zręcznościówki

- mimo, że historia została opowiedziana milion razy w tej wersji wciąga

- nieraz ciekawe teksty

- ma nawet replay value (system punktów w grze, który nie pozwala nam zrobić wszystkiego co chcemy [jak raz zagracie będziecie wiedzieli o co chodzi])

- walka

- (chyba 6) minimalnie się różniących zakończeń zależnie do której dziewczyny się podwalałeś (tak są nawet mini elementy hentaia :D)

- w sumie jak o niej wspomniałem mam ochotę w nią zagrać kolejny raz

- parę sekretów

- możliwość decyzji (podejrzeć dziewczynki, czy nie? :) )

Największe minusy gry:

- training room (możemy dowolnie podszkolić się przed walką z bossem, chociaż może to plus?)

- łatwa

- nie zawsze mamy tak dużą swobodę jak byśmy chcieli

Polecam, powinno każdemu z was się spodobać, szczególnie Mariuszowi skoro również ubóstwia serię Disgaea.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hejże, ktoś o mnie wspomniał? :)

W jakie jRPG ostatnio grałem... Hm... Shin Megami Tensei 1 - świetna historia, wredne labirynty, Persona 2 - jak wyżej, Etrian Odyssey - choć to w zasadzie podpada pod wRPG, ale i tak jest świetne i Romancing SaGa 3. Ponadto ostrzę sobie pazurki na The World Ends With You. Niestety mam poważne braki w grach na konsole inne niż PS1 i DS, a te na PS powoli nadrabiam (ostatnio zaliczone Front Mission 3, SaGa Frontier, Tales of Destiny, Vargant Story, FFT, FF7 i FF8). A co do SRPG, to mam mieszane uczucia. Z jednej strony - fajnie, turówki, ciekawsze systemy, a z drugiej strony - zbyt długie walki i często niezbyt dobrze zrównoważone jednostki i starcia (w szczególności FFT: jedno słowo - VELIUS). A jak przypadkiem niektóre sRPG wymagają grindowania...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie jestem w stanie polemizować, bo za mało grałem w zwykłe jRPG. Chociaż... nie no moment jaka jest istotna różnica miedzy jRPG, a TjRPG? To, że są tury? Nie no Final 1-6, był jRPG... postaci jest więcej niż 10? To jest dopiero zagadka. Ktoś mi może podać dokładną definicję jednego i drugiego? Nawet na Wiki nie ma tego jakoś sensownie napisanego.

Myślę, że bezpiecznie można przyjąć, że różnicą jest ustawianie swoich jednostek na polu walki, gdzie dystans do przeciwnika, ustawienie grają rolę. Większy nacisk na strategiczne rozegranie bitew, praktycznie brak eksploracji lokacji w trybie "przygodowym" itd. Zresztą nie znam strategicznego RPG, na którego bym popatrzył i nie poznał od razu, że to strategia, może znacie bardziej zakręcone przykłady, gdzie nie jest to tak oczywiste.

Wiesz co jest straszne? Xbox 360 potaniał w ciągu pół roku o połowę (1300 zł Premium) teraz za 1300 zł jest Xbox 360 Elite, a cena Wii NIC się nie zmieniła... No dobra może spadła o 50 zł...

Prawo podaży i popytu? B) Również fakt, że M$ ma w Polsce swój oddział, a Big N jakoś nigdy nie zbudowało bardzo mocnej sieci placówek w Europie, o Polsce w ogóle nie myśląc (co się zresztą dziwić). Tyle że na Xbawksa360 pierwsza gra, dla której zacząłem rozważać zakup tej konsoli, wyszła całkiem niedawno i nazywa się GTA IV, więc jednak nadal będę myślał o Wii. Ostatecznie zawsze mogę kupić za dużo mniejsze pieniądze GCN i też w tę Zeldę w końcu pograć (bo ja wyznawcą odsłon na N64 jestem).

Słyszałem (dosłownie), że dubbing jest całkiem niezły. Oczywiście wolałbym oryginał, ale że nie jest źle narzekać nie będę.

Tak, głosy Laharla, Etny (!!!) i Flonne są dobre. Zresztą angielski dubbing w grach wcale mi nie przeszkadza (w przeciwieństwie do anime), a chyba nawet wolę go od japońskiego, bo niedawno w me ręce wpadła Disgaea 2 (po tylu miesiącach polowań, a i tak nie mam czasu pograć, bo zjazd na studiach, no i Persona 3), gdzie jest już opcja przełączania japońskich na angielskie. Po zapoznaniu się z obydwoma, wybrałem angielski, aż sam się zdziwiłem.

Filmików nie ruszam, bo nie chcę, by jakikolwiek spoilerek się przedostał do mojej świadomości, wybacz :).

Okej, rozumiem. Następnym razem będę wklejał obrazki bezpośrednio do postu :)

Co do anime Disgaea to obejrzałem (jak nie mogę zagrać to obejrzę anime... błąd), czemu mi o nim przypomniałeś!?

Na płycie z Disgaeą 2 jest ten niesławny trailer anime - który niewiele ma wspólnego z prawdziwą serią. Jak można było zepsuć taki potencjał? W dodatku trailer pokazywał, że mieli dobre pomysły na pokazanie tego. Widocznie uznali, że gdyby zrobili pierwsze dobre anime na podstawie gry, to świat by implodował.

Ciężko określić gatunek gry, bo jest to jRPG z normalnymi postaciami, ale również mamy elementy przygodówki i zręcznościówki, a walka wygląda jak w Disciples + Limit Break'i z Finali. Bardzo ciekawie pokręcone :)

Czyli jednak jest coś takiego. Ale dopóki największy nacisk jest położony na taktyczne rozegranie bitew, to nie powinno być problemów z zakwalifikowaniem.

- (chyba 6) minimalnie się różniących zakończeń zależnie do której dziewczyny się podwalałeś (tak są nawet mini elementy hentaia :D)

Nie opowiadaj że w grze na GBA są elementy hentaja... Chociaż coś czytałem, że w pewnej grze (też strategia RPG) jest odrobina golizny, ale nie pamiętam gdzie i czy nie było to przypadkiem na DSa. Ale to nadal eczi, a nie hentaj.

Polecam, powinno każdemu z was się spodobać, szczególnie Mariuszowi skoro również ubóstwia serię Disgaea.

Chętnie, tylko żadnej przenośnej konsoli nie posiadam, a na emulatorze staram się nie grać - choć mam parę tytułów, co do których chyba jednak się przemogę, np. Minish Cap. Na emulatorze przeszedłem Final Fantasy Tactics Advance, ale to seria FF, więc nie ten temat.

Shin Megami Tensei 1 - świetna historia, wredne labirynty

I tu mam kilka pytań (i równocześnie mam nadzieję, że nie grałeś w japońskie wersje, tylko jakaś dobra dusza je przetłumaczyła): SMT1 w wersji na jaką konsolę? Po cichu liczę, że ktoś przetłumaczył wersję na PSX :) Czy walki wymagają myślenia? (SMT nie są trudne, dopóki wie się, co się robi) Fabuła poważniejsza? Jestem bardzo ciekaw, bo zanim w to pogram, to trochę czasu minie (nie lubię grać w kilka gier naraz), a seria bardzo mnie ciekawi.

Persona 2

O właśnie. Persona 2 mnie fascynuje od jakiegoś czasu, nie tylko dlatego, że gram teraz w P3. O ile Eternal Punishment wyszło w USA, tak Innocent Sin jest dopiero w nieoficjalnym tłumaczeniu, ale ekipie idzie to zadziwiająco sprawnie - w tym roku pewnie skończą. Jeśli możesz coś napisać więcej o SMT1, P2 - chętnie to poczytam. Np. P3 jest dość lekka fabularnie w porównianiu do np. DDS czy Lucifer's Call, czy to samo można powiedzieć o Personie 2? Czy walki trudne? (P3 - większość prościutka) W Personie 3 główny bohater może pograć w MMORPG o nazwie "Innocent Sin Online" gdzie wciela się w Tatsuyę i spotyka gracza, który wciela się w Mayę... Osoba która steruje Mayą mówi na początku, że bardzo się cieszy, że zrobili to MMORPG, bo grała w Innocent Sin jeszcze w liceum :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tu mam kilka pytań (i równocześnie mam nadzieję, że nie grałeś w japońskie wersje, tylko jakaś dobra dusza je przetłumaczyła): SMT1 w wersji na jaką konsolę? Po cichu liczę, że ktoś przetłumaczył wersję na PSX Czy walki wymagają myślenia? (SMT nie są trudne, dopóki wie się, co się robi) Fabuła poważniejsza? Jestem bardzo ciekaw, bo zanim w to pogram, to trochę czasu minie (nie lubię grać w kilka gier naraz), a seria bardzo mnie ciekawi.

Więc tak: SNESowe SMT1 i 2 przetłumaczył nieoceniony Gideon Zhi z AGTP. Walki z bossami są zazwyczaj długie. Co do myślenia - to może tak: wielu późniejszych wrogów jest wrażliwy na jeden typ obrażeń (których jest sporo: ogień, lód, grom, boski, miecze, karabin), a co niektórzy odbijają obrażenia typu miecz i/lub karabin, w związku z czym trzeba uważać żeby nie wybić swojej drużyny zaraz na początku walki. Co do fabuły - 1 i 2 są ze sobą powiązane i dotyczą drugiej wojny między niebem a piekłem, chociaż uważam 2 za "przedobrzoną" pod tym względem. No i wreszcie - nie wiadomo mi nic o tłumaczeniu wersji PSXowej, dobrą listę różnic dał Re-miel w swoim olbrzymim FAQ:

1). In PS version, in the beginning of the game you choose between

two difficulty settings at the beginning of the game. 'Normal' is

the lower difficulty setting, which makes the game easier - guess

PS gamers are much wimpier than SFC ones used to be. 'Expert' is

exactly the way original SFC game was.

2). In PS version, in all the shops you are are shown full statistics

of weapons and armors you are about to buy. And same on your

equip screen. In SFC version, you *nothing* like get it so easy...

3). Graphics in dungeons are upgraded. We have 'smooth' 90-degrees

rotation - as opposed to instant flip in SFC version. Location still

shots are really upgraded - most of them are brand new artwork.

4). The autocombat is *way* slower in PS version - which almost kills

the exercise and probably multiplies the playing time by 1.5 at least.

In SFC version, autocombat was really fast - here it scrolls almost as

slow as normal combat, no animations are speeded up...

5). The movie which you get when you die is different in PS version -

it is now a pretty FMV.

5.5). The teleportation sequence between Terminals is also a much

prettier FMV now.

6). The flash of light in the end of fusion sequence is the same for

all three alignments (Law, Chaos, Balance) in PS version, while in SFC

version the animation is slightly different depending on which

alignment does the fused demon have.

7). The esper Ozawa uses to brain-wash people is called 'Psycho-Diver'

in SFCversion and 'Soul-Diver' in PS version.

8). According to my files at least, when you beat Kishin Takeminagata

in 20XX Shinjuku, in SFC version you receive Tomoe no Naginata, while

in PS version it's Bizenosafune.

9). Navigating dark areas is much easier in PS version. In SFC version

you see completely nothing on screen and have to determine if there is

or there isn't a wall by walking in that direction and listening if

there is 'bump into wall sound'. Furthermore, map displays no wall

information in in dark areas.

In PS version you can see the walls immediately next to you and the

map does display where walls are in dark areas.

10). Michael is referred to as 'Daitenshi' (Great Angel) in SFC version

and 'Seraph-tenshi' (Seraph) in PS version.

11). After you clear the games, after the normal ending sequence you

get a bonus bit where you see every monster in a game one after another,

and battle statistics for that monster - how many you encountered, slain,

etc.

Jak dla mnie nie ma co rozpaczać :)

Co do Persona 2 - gram w Eternal Punishment. Gra wydaje się być nieco prostsza od SMT1 (gdzieś na poziome SMT2 - nie trzeba specjalnie grindować, ale pomyśleć nie zaszkodzi), natomiast fabularnie całkiem ciekawa, chociaż nie będę robił spoilerów. Demonów w drużynie gracza nie ma, Persony mają wpływ na magię i atrybuty. Mam jednak dziwne wrażenie że walczyć "wręcz" opłaca się jedynie Katsuyi bo reszta postaci zadaje żałosne obrażenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że bezpiecznie można przyjąć, że różnicą jest ustawianie swoich jednostek na polu walki, gdzie dystans do przeciwnika, ustawienie grają rolę. Większy nacisk na strategiczne rozegranie bitew, praktycznie brak eksploracji lokacji w trybie "przygodowym" itd. Zresztą nie znam strategicznego RPG, na którego bym popatrzył i nie poznał od razu, że to strategia, może znacie bardziej zakręcone przykłady, gdzie nie jest to tak oczywiste.
Nie do końca mnie ten opis przekonuje, ale w sumie tak jak powiedziałeś w ostatnim zdaniu ciężko nie rozpoznać i jednego i drugiego. Mimo to jak ktoś ma jakieś obszerne profesjonalne, wyczerpujące (oby nie za bardzo) definicje to z chęcią się zapoznam.

Tyle że na Xbawksa360 pierwsza gra, dla której zacząłem rozważać zakup tej konsoli, wyszła całkiem niedawno i nazywa się GTA IV, więc jednak nadal będę myślał o Wii.
Dla mnie jedynym powodem, dzięki któremu nie sprzedałem jeszcze Xbox'a 360 jest to, iż wychodzi na niego świetnie się zapowiadający exclusive Tales of Vesperia. Jak wiadomo seria Tales of (Anything) to dobra marka z niezłą historią.

Zresztą angielski dubbing w grach wcale mi nie przeszkadza (w przeciwieństwie do anime)
W sumie u mnie podobnie. Angielska wersja japońskiej gry nie razi mnie w żaden szczególny sposób i praktycznie nigdy się jej nie czepiam. Natomiast, gdy anime słyszę w wersji angielskiej czasami napada mnie odruch wymiotny (poza paroma wyjątkami typu Dragonball)

Widocznie uznali, że gdyby zrobili pierwsze dobre anime na podstawie gry, to świat by implodował.
Dziwnym trafem, gdy już wyodrębniliśmy temat jRPG, cały czas podnosimy w nim temat anime :) Widocznie działa zasada typu "gdy czegoś nie szukam zawsze mi się wala pod nogami, a gdy jest mi w końcu potrzebne nigdy tego nie mogę znaleźć". Wracając do cytatu. Pamiętam, że ostatnie dobre anime jakie oglądałem na podstawie gry było właśnie z serii wcześniej przeze mnie wymienionej Tales of (Symphonia), co prawda w paru momentach nie wiedziałem za bardzo o co chodzi (brat, który przeszedł grę też twierdził, że nie :) ), ale mimo to oglądało się je naprawdę miło i przyjemnie.

Nie opowiadaj że w grze na GBA są elementy hentaja... Chociaż coś czytałem, że w pewnej grze (też strategia RPG) jest odrobina golizny, ale nie pamiętam gdzie i czy nie było to przypadkiem na DSa. Ale to nadal eczi, a nie hentaj.
Znaczy wiesz, chodzi mi o poszczególne elementy z tego typu gier (punktowanie u dziewczyn), żadnych hardkorowych scen tam nie ma, w końcu to gra na GBA, ale jakieś delikatne sympatyczne aluzje się zdarzają. Bohater też cały czas wychodzi na zboczeńca.

Chętnie, tylko żadnej przenośnej konsoli nie posiadam, a na emulatorze staram się nie grać - choć mam parę tytułów, co do których chyba jednak się przemogę, np. Minish Cap. Na emulatorze przeszedłem Final Fantasy Tactics Advance, ale to seria FF, więc nie ten temat.
To spróbuj się i przemóc do Riviery. Jeśli nie będziesz oczekiwał rewolucji powinieneś miło spędzić czas przechodząc ten tytuł.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam gdzieś drugą Personę, zobaczę sobie za niedługo. Teraz na zmianę gram w Secret of Mana i Shinning Soul 2. Dosyć zręcznościowe klimaty, ale od Azure Dreams się odbiłem, a teraz mam chwilowe braki w jRPG.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się, dlaczego jeszcze nikt nie napisał o tak genialnym jRPGu jakim jest Shadow Hearts? :blink: Gram w to od jakiegoś czasu, i przyznam, że ta gra jest naprawdę niesamowita :) Nie dość, że ma naprawdę ciekawą fabułę i niesamowity klimat*(dosyć mroczny, przetykany jednak od czasu do czasu żartami bohaterów...i pojawiającymi się nad ich głowami emotkami :D ), ma niesamowitą zaletę względem np. FF X - żadna walka nie jest po prostu 'klikaniem' w pad, aby wybrać oklepane i standardowe opcje do walki; sukcesy we wszystkim, na co mamy wpływ zawdzięczamy prostemu mechanizmowi - Judgment Ring, który pojawia się: w walce, przy wykorzystywaniu specjalnych zdolności, przeszukiwaniu pokoi,zakupach z Kartami Zniżki a także wyważaniu drzwi :D Działa to na prostej zasadzie - pojawia się przed nami krąg wyglądający trochę jak sonar z zaciemnionymi kilkoma fragmentami. Krąży po nim linia, a naszym zadaniem jest wcisnąć x wtedy, kiedy znajduje się na barwnym polu(a w walce każde chybienie uniemożliwia nam wprowadzenie dalszego ciosu - jeśli nie trafimy w pierwszy, co się często zdarza, gdy jest się nieprzytomnym, to tracimy kolejkę :P ).

Gra oferuje nam poza tym stosunkowo długą rozgrywkę(słowem: gram od dawna, a jeszcze nie skończyłam :P ), odbywającą się w XIX wieku, w trochę zmienionym naszym świecie(zwiedzamy głównie Chiny i Europę).

Zdecydowaną wadą gry jest jej dosyć marna grafika(zwłaszcza, jeśli postawimy ją przy FFX ._. ), jednak przyznam, że wyobraźnia twórców dotycząca projektowania demonów jest po prostu powalająca :blink:

*-czego dowodem jest np. to, że w tej grze udało się znaleźć 2 z najbardziej uderzających i przepełnionych klimatem momentów ze wszystkich gier, w które grałam - sposób, w jaki Sea Mother prowadzi swoją opowieść ._.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jest z głosami w Shadow Hearts? Ktoś mi mówił że angielski podkład kiepski ale nie jestem pewien czy żarty robił czy...

Acha, jedna ważna różnica między P2 a P3: lokacje. W P3 jest, jeśli dobrze rozumiem, jeden wielki (pff, na łatwiznę idzie Atlus, podobnie jest w Etrianie, który i tak jest świetny), w P2 jest Megatenowy standard - poruszanie się po mapce miasta i odwiedzanie różnych lokacji (lochów lub sklepów).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jest z głosami w Shadow Hearts? Ktoś mi mówił że angielski podkład kiepski ale nie jestem pewien czy żarty robił czy...
Zależy, o czym dokładnie mówisz :P Dźwięki w znaczeniu 'muzyka' są całkiem w porządku, podkład głosów w intrach również, natomiast w 'trybie fabularnym' kiedy postacie ze sobą rozmawiają, są tylko napisy, nie słychać głosów ;)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja bardzo lubię jRPGi, ale jakoś zbyt wiele ich nie zaliczyłem. Pierwszym był Shining the Holy Ark na zapomnianego już Saturna. Ta gra miała super grafę i fabułę, wyraźiste postaci ( np wilkołak-ninja Doyle, czy smok-wojownik Basso, ale są jeszcze przywódca wioski ninja, który cierpi na amnezję, szamanka o dobrym sercu, zbuntowana księżniczka, która dosyć ma pałacowych wygód i zaczyna niszczyć potwory, śliczna i urocza Kunoichi, opętany przez złe duchy czarownik, no i nasz avatar, czyli zwykły miecznik, który milczy przez całą grę). Walki przedstawiono w sposób nietypowy dla jrpgów, bo akcję widzimy z oczu naszej postaci, nawet gdy atakuje to widzimy jak się przybliża do wroga, gdy zaś atakują nasi kompani to widzimy jak wybiegają przed szereg. Walka naturalnie odbywa się w turach. Również lokacje jakie odwiedzimy są standardowe: ciemne lasy, katakumby, cmentarze i inne takie. Jedna z moich ulubionych gier EVER.

No i grałem jeszcze w obie części Golden Suna. Fabuła mnie nie wciągnęła, ale pomysł zbierania Dżinów i używanie ich do rozwoju postaci mnie urzekł. Również grafika, jak na możliwości GBA bardzo miła dla oka, szczególnie w czasie walki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio odświeżam JRPG ze SNESa.FF6,Chrono Trigger ,gry z serii Mana(BTW: kojarzycie Legend of Mana na PSX? Świetna gra).Na wakacje oprócz nowości pecetowych mam zamiar dokonczyc Xenogears(doszedłem do Solaris) oraz Valkyrie Profile(dosyc nietypowy erpeg,głownie z powodu "kolekcjonowania" bohaterów).Jeśli chodzi o GBA: Fire Emblem na tę konsolkę mam.Dosyć ciekawy taktyczny RPG,ale z Final Fantasy Tactics Advance równać się nie może :) Z JRPG na GBA godna polecenia jest seria Golden Sun,przy czym część pierwsza jest lepsza.Świetne są też Pokemony i Mario i Luigi Superstar Saga :D

j3drz3j-->przekonałeś mnie do Rivery, muszę tylko wyszukać ją w niskiej cenie :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No a mnie Pokemony zaczynają drażnić. Grałem w Yellow i było OK (i kładłem się spać o 2 w nocy :)). Grałem w Silver i było świetnie. Ale jak odpaliłem Ruby to szybko się znudziłem. Bo i ile razy można to samo i tak samo?

Może dlatego ostatnio zwróciłem się ku Digimon World (Dawn). I znów mam mnóstwo frajdy (33 godziny i będzie jeszcze więcej)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rankin-> prawda,Poki po jakimś czasie nudza,ale przyznasz : wciagaja jak cholera. Po ukonczeniu Ruby/Saphire/Emerald(BTW: te gry wbrew nazwie róznia sie TYLKO występowaniem kilku pokemonów,pisząc "kilku" mam na myśli naprawdę mizerną liczbę) daję sobie na razie spokój z Pokemonami.A co do Digimonów : grałem w bodaj pierwszą część na PSX,całkiem miła gra,patent z "wychowaniem " digimona jest niezły:).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co widzę Dusk/Dawn mają najlepsze oceny; właśnie ukończyłem Dawna - jest to w zasadzie bardziej jRPG niż typowy poke-klon. Drzewka ewolucji są pokomplikowane, gra opiera się na questach, walki są w zasadzie turowe z gatunku "3 twoich na 1 do pięciu wrogów" (widok walki w stylu starych Phantasy Star). Grafika jest ładna, całość - wciągająca :)

-Podesłałem JRK pełniejszą recenzję, ale w tym tygodniu jest zastój w publikacjach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak zapowiedziałem tak też czynię. Wrażenia z Eternal Sonaty na Xbox 360 :)

Przyznam szczerze, że podchodziłem do tej gry z dużą rezerwą. Nie ustawiałem jakichś priorytetów względem tego tytułu, ale jednak do niego się przełamałem dlatego, że przez parę pism branżowych (np. PSXExtreme) został uznany za najlepszego RPGa roku 2007 roku (nawet nad Mass Effect'em), a przez resztę świata jest niezaprzeczalnie uznawany za najlepszego jRPGa roku 2007. Druga sprawa, która mnie do niego zachęciła to ładny spadek cen na Allegro (ze 140 do 90 zł[nówka]).

Skoro miała takie wysokie oceny w prasie to czemu podchodziłem do tego tytułu na początku z rezerwą? Ze względu iż jest to połączenie jRPGa, fantazji Japończyków i naszego rodzimego Fryderyka Chopina (na którego punkcie, a raczej jego muzyki ludzie z kraju kwitnącej wiśni mają niezłą manię). Prawda, że brzmi to jak bardzo niebezpieczne połączenie? :)

Na całe szczęście moje zmartwienia okazały się absolutnie przesadzone i zbędne. Można opowiedzieć tą historię jakby się chciało nawet bez naszego rodaka, a to, że jednak go tam znajdziemy i poprzez liczne wstawki filmowe (pokazy slajdów?) dowiemy się co nieco o historii piosenek naszego rodzimego kompozytora tudzież powstaniu kościuszkowskim można zaliczyć tylko na plus temu tytułowi (tak trochę głupio można się poczuć, gdy Japończycy tak wychwalają i Polskę i Chopina w tej grze, gdy my tak ciągle na nią dla odmiany narzekamy :D ).

cutscene3ch5.th.jpg cutscene4yg6.th.jpg cutscene2zc2.th.jpg

Historia się zaczyna ciekawie. Po prostu widzimy jedną z głównych postaci (nie Chopina) spadającą w przepaść, nie wiadomo po co i dlaczego. Często spotykamy się w niej z retardacją. Po prostu nagle fabuła zatrzymuje się w jednym momencie i pokazuje obszernie coś innego, co wydarzyło się wcześniej. Historia ładnie przekształca się z prowincjonalnego problemu do poważniejszego epic questa. Ogólnie mi się ona podobała pomimo iż jest maksymalnie liniowa.

Jak wygląda gra można zobaczyć na screenach. Naprawdę nieźle. Widziałem już wcześniej trochę obrazków, ale jak to wszystko zobaczyłem w ruchu to byłem bardzo miło zaskoczony. Drzewa ładnie się kołyszą na wietrze, prześwity światła w roślinności wyglądają jak należy. Światło i cień prezentuje się świetnie. Tekstury ostre. Cel-shading jakby nie patrzeć na najwyższym poziomie. Wszystkie obrazki jakie widzicie są bezpośrednio z gry.

crawling1rv4.th.jpg crawling3gf3.th.jpg crawling4dy5.th.jpg

Muzyka to oczywiście wszelkie klasyczne utwory Chopina i dzieła Motoi Sakuraby. Bardzo miłe dla ucha, które się z przyjemnością słucha. Voice acting również jest jak należy i trzeba dodać plusa za możliwość skorzystania nie tylko z angielskiej wersji, ale również z japońskiej z napisami.

Design jest oryginalny mający w sobie różne motywy muzyczne i zdecydowanie podpasuje tym, co mają ochotę na coś nowego. Pomysły takie jak na przykład wrzucenie elementów trąbki do buster sworda mogą brzmieć komicznie, ale naprawdę po krótszym obcowaniu z grą nic, a nic nie przeszkadzają. Nawet jako tako te projekty wzbudzają uznanie, bo elementy te są ze sobą dobrze połączone i mogą się podobać. Twórcy zachowali umiar więc na szczęście nie uświadczymy czegoś takiego jak na przykład potwór - kontrabas. Z rzeczy wkurzających należy też wspomnieć o upierdliwych niewidzialnych ścianach, które jak to zwykle często spotyka się w jRPG.

Skoro jesteśmy już przy monster designie. Jak to zwykle są lepsze i gorsze (screeny), najbardziej jednak przeszkadzało to, że modeli potworów jest tak z 30-40, a potem już widzimy te same mutanty tylko, że w innych kolorach.

battle1su5.th.jpg battle3io6.th.jpg battle4bk5.th.jpg

Poziom trudności może wydawać się na początku łatwy, ale jak już znajdziesz ukryty dungeon, bądź zaczniesz ponownie grę na poziomie trudności "encore" zdecydowanie przestaniesz na niego narzekać. Jeśli nie opanujesz systemy walki gry to ekran "game over" będzie twoim częstym towarzyszem.

System walki jaki nam zaimplementowano w grze zostawiłem na koniec. Jest genialny w swojej prostocie. Mamy przycisk odpowiedzialny za atak (cały czas go naciskając robimy jakieś większe combo), za obronę (wykorzystujemy go w turze przeciwnika), za przedmioty (wszelkie phoenix downy, potiony etc.) i za ciosy specjalne. Gra jest prowadzona w turach na które mamy ograniczony czas (na początku 5 sekund w ciągu których możemy robić co chcemy).

Na początku mamy ten system maksymalnie uproszczony, czyli gra jest w turach bez żadnych ograniczeń czasowych w postaci "tactical time", potem dochodzą takie dodatki jak wspomniany tactical time (jak się raz ruszymy to czas właściwy [action time duży słupek po lewej] będzie cały czas schodził, więc póki nie minie tactical time mamy czas, by przemyśleć co zrobić). Potem by nie nudzić się w turze przeciwnika dochodzi nam możliwość parowania ciosów, bądź kontrowania. Najważniejszą rzeczą w całym tym systemie jest podtrzymywanie "Echoes". Mówiąc prosto są to swoiste mnożniki zadawanych obrażeń. Więc istotą walki jest połączenie wysokich echoes z specjalami, by zadawać jakieś sensowne obrażenia. Potem jest jeszcze łączenie ciosów specjalnych wszystkich osób z drużyny, ale do tego daleka droga. Brzmi skomplikowanie, ale gra nas ładnie wprowadza do nowych dodatków systemu walki dzięki czemuś takiemu jak "Party Level". Jest ich 6 i z każdym nowym poziomem dowiadujemy się czegoś nowego.

Ogólnie gra bardzo mi się podoba i czasu przy niej spędzonego nie żałuję.

Fabuła: 8+/10

Grafika: 9+/10

Dźwięk: 10-/10

Grywalność: 9/10

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc tak: SNESowe SMT1 i 2 przetłumaczył nieoceniony Gideon Zhi z AGTP.

A właśnie, tak mi się przypomina, że wspominałeś w którymś z tematów, że napotkałeś stwora, który wygląda... nieprzyzwoicie. Ten stwór, Mara, występuje też w SMT: Nocturne/Lucifer's Call, choć dowiedziałem się o tym dopiero niedawno - bo jest to raczej opcjonalny boss w Labirynth of Amala, a do nich nie startowałem (jak i do ostatniego piętra labiryntu). Mara też jest dostępna w Persona 3 FES (to dodatek do P3, jeśli ktoś nie wie) jako jedna z Person, i wygląda to naprawdę strasznie. Na youtube widziałem też filmik, jak koleś walczył z Marą w Devil Summoner: Soul Hackers i to wyglądało jeszcze straszniej. Pewnie w jeszcze jakimś tytule Mara jeździ w swym rydwanie i poluje na nieświadomych graczy.

Walki z bossami są zazwyczaj długie. Co do myślenia - to może tak: wielu późniejszych wrogów jest wrażliwy na jeden typ obrażeń (których jest sporo: ogień, lód, grom, boski, miecze, karabin), a co niektórzy odbijają obrażenia typu miecz i/lub karabin, w związku z czym trzeba uważać żeby nie wybić swojej drużyny zaraz na początku walki.

Walki z bossami w tej serii są świetne. Choć rzadko się zdarza, żeby jakiegoś bossa rozklepać za pierwszym razem, a przynajmniej w późniejszej fazie gry. Najpierw trzeba odgadnąć, jaką ma słabość, potem za drugim podejściem ustawić umiejętności i modlić się, żeby to wystarczyło i żeby po zbiciu mu połowy HP nie wyciągnął czegoś niespodziewanego. A czasem zwyczajnie podpakować i poszukać silniejszych umiejętności, bo boss wali atakami almighty, nie ma żadnej słabości, nulla na połowę typów obrażeń, a drugą połowę redukuje o co najmniej 1/2.

dobrą listę różnic dał Re-miel w swoim olbrzymim FAQ

Atlus zazwyczaj dodaje całe labirynty, kilka beczek dodatkowych stworów itd., tutaj jest raczej oszlifowanie bez istotniejszych zmian. Czyli dobrze, bo wersji PSX i tak pewnie nikt nie przetłumaczy.

Znaczy wiesz, chodzi mi o poszczególne elementy z tego typu gier (punktowanie u dziewczyn), żadnych hardkorowych scen tam nie ma, w końcu to gra na GBA, ale jakieś delikatne sympatyczne aluzje się zdarzają. Bohater też cały czas wychodzi na zboczeńca.

To spróbuj się i przemóc do Riviery. Jeśli nie będziesz oczekiwał rewolucji powinieneś miło spędzić czas przechodząc ten tytuł.

Może tak będzie - jeśli wpadnę w szał grania w gry na GBA, co jest niewykluczone (ostatnio tak mnie naszło na gry PSX, ale Persona 3 na razie te zapędy hamuje), to pogram i w to. Choć na GBA przede wszystkim chciałbym sobie pograć w LoZ: Minish Cap przede wszystkim.

Zastanawiam się, dlaczego jeszcze nikt nie napisał o tak genialnym jRPGu jakim jest Shadow Hearts? :blink:

Ano właśnie, dobrze, że przypomniałaś. Obadałem sobie wstępnie pierwszą grę z tej serii, wydanej jeszcze na PSX, o mrocznym i posępnym tytule Koudelka - zaczyna się strasznie marnie, potem było niewiele lepiej i sobie odpuściłem, przekładając granie na bliżej nieokreśloną przyszłość. Te o tytule Shadow Hearts krótko podsumował Kurt Kalata w swoim artykule, do którego zgubiłem linka, w każdym razie jako najlepszą wskazał tę środkową: Covenants. Podsumowanie fabuły wskazywało, że pierwsza i trzecia część SH przeginają (choć w różnych kierunkach), a środkowa trafiła idealnie,ale nie grałem w żadną i nic więcej treściwego nie napiszę. Oprócz tego, że na allegro trafiają się wesołe opisy: "mroczna opowiesc zachaczajaca o okultyzm i satanizm!"

Acha, jedna ważna różnica między P2 a P3: lokacje. W P3 jest, jeśli dobrze rozumiem, jeden wielki (pff, na łatwiznę idzie Atlus, podobnie jest w Etrianie, który i tak jest świetny), w P2 jest Megatenowy standard - poruszanie się po mapce miasta i odwiedzanie różnych lokacji (lochów lub sklepów).

Czy na łatwiznę... Z jednej strony tak, bo loszqi są proste i krótkie, bez żadnych zagadek, generowane losowo (czyli - patrz wcześniej - proste), nie trzeba było nic wymyślać, tak jak np. ten labirynt w Lucifer's Call, gdzie jeśli wdepnęło się w rzucany przez ściany cień, to cały budynek zamieniał się w piekło czy coś takiego. Z drugiej strony nie - labirynt ma coś ponad 250 pięter (ja obecnie jestem na 171. piętrze), jest dodatkowe urozmaicenie w postaci próśb Elizabeth (a właśnie, w poprzednich Personach oczywiście jest Igor, ale czy jest też Elizabeth, która towarzyszy mu w Velvet Room?), które wymagają ubicia określonej ilości i rodzaju przeciwników, co kilkanaście pięter czeka mid-boss... Poza tym gra jest inaczej skonstruowana - do Tartarusa (labirynt) możesz iść kiedy chcesz (o ile w fabule nie dzieje się coś, co to uniemożliwia, a zazwyczaj nie), Social Links - czyli sporą część warstwy "przygodowej" - też robisz kiedy chcesz... Widziałem opinie ludzi, którzy Personą 3 szybko się znudzili, i też ich rozumiem, bo to gra nieco inna od DDS, LC czy pewnie też wcześniejszych Person. Na samym początku też mnie uderzyła ta inność, ale szybko się wciągnąłem i teraz gram tylko w to (55 godzin na liczniku, w grze jest listopad).

Shining the Holy Ark na zapomnianego już Saturna

Ale czy to nie jest przypadkiem tylko część fabuły z jakiejś większej serii? Słyszałem wiele pozytywnych opinii o tej grze, ale nigdy bliżej nie interesowałem się tematem, oprócz obejrzenia intra i pierwszych minut gry na youtube.

No i grałem jeszcze w obie części Golden Suna. Fabuła mnie nie wciągnęła

Szczerze mówiąc, mnie też nie. Grafika mnie olśniła, to muszę przyznać, i grałem w pierwszą część (tylko) dość długo, przeszedłem całą i nawet tego dodatkowego bossa (to chyba na wraku statku w jakichś podziemiach było) ubiłem. Ostatnie starcie ze smokiem (czy ze smokami?) też pamiętam pozytywnie. Sama fabuła była dosyć naiwna i jakiś tam moment był wyjątkowo naiwny (chyba ojciec powiedział złemu, żeby już więcej źle nie robił czy jakoś tak), ale generalnie było pozytywnie.

dowiemy się co nieco o historii piosenek naszego rodzimego kompozytora tudzież powstaniu kościuszkowskim można zaliczyć tylko na plus temu tytułowi (tak trochę głupio można się poczuć, gdy Japończycy tak wychwalają i Polskę i Chopina w tej grze, gdy my tak ciągle na nią dla odmiany narzekamy :D ).

Czy dobrze sobie przypominam, że wyciekły plotki, że Chopin ma być w grze Francuzem i nastało Wielkie Oburzenie? Coś gazety pisały, ale nie pamiętam, czy było to ogólnie zdziwienie faktem powstawania gry o Chopinie, czy również załamywanie rąk nad tym błędem. Możesz podać jakieś konkretne przykłady z fabuły tego wychwalania Polski, ku pokrzepieniu serc?

ukryty dungeon

Do dobrego tonu w jRPG należy wrzucenie jakiegoś opcjonalnego, bardzo trudnego do pokonania bossa. Czy w Eternal Sonata (muszę się powstrzymywać, żeby nie napisać "Konata" :P ) też jest coś takiego?

EDIT:

@ImpulseM: pewnie wiesz wszystko co piszą w tym oto artykule, ale może coś ciekawego dla siebie znajdziesz, albo chociaż przypomnisz sobie jakieś fajne momenty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grafika mnie olśniła, to muszę przyznać, i grałem w pierwszą część (tylko) dość długo (...) ale generalnie było pozytywnie.
Tak samo i ja. Przeszedłem pierwszą część Golden Suna i za drugą jakoś ostatecznie się nie zabrałem. Najbardziej mnie właśnie urzekły Djinny i system walki. Bardzo miło się grało.

Czy dobrze sobie przypominam, że wyciekły plotki, że Chopin ma być w grze Francuzem i nastało Wielkie Oburzenie? Coś gazety pisały, ale nie pamiętam, czy było to ogólnie zdziwienie faktem powstawania gry o Chopinie, czy również załamywanie rąk nad tym błędem. Możesz podać jakieś konkretne przykłady z fabuły tego wychwalania Polski, ku pokrzepieniu serc?
Co do tej plotki to ja nic nie kojarzę, ale jakoś w nią lekko wątpię, a dlaczego? Masz cytat. Lepszego chyba nie znalazłbym (był on w opisie utworu Chopina "Heroic" i tak człowiek się zastanawia, czy my i Japończycy widzimy tą samą Polskę). Kolejna sprawa to w filmiku wprowadzającym w Francji widzimy jego ulubione pianino podpisane "Fryderyk Chopin", a i jeszcze przypomniał mi się jeden fajny special Chopina o nazwie "Orzel Bialy" :D mówi to coś? A jak fajnie po japońsku to wykrzykuje.

Chapter 7 "Heroic"

"The word polonaise means "Polish." In other words, the hero Polonaise

represents the greatness of Poland. Chopin composed this piece in 1842 at the

age of thirty-two, seven years before his death.

During this period, Chopin's tuberculosis flared up and he was sometimes

overcome by fierce coughing and forced into bed for weeks at a time. It was

amidst these difficulties that this great composition in praise of his

homeland was born.

Majestic, strong, and proud. Unabashedly bold. The courage of his comrades

who had bound together. The unwavering faith of the Polish people. The pride

Chopin felt for the country of his birth could be expressed in no grander or

more heroic music than this.

In central France, about two hundred miles south of Paris, in the province of

Berry, lies a village called Nohant. The pastoral landscape that spreads

across the land there resembled the village of Zelazowa Wola, where Chopin

had been born.

(...)

And in that pleasant environment, he composed many famous pieces. It was

there that this masterpiece was born. Perhaps it is a cumulation of the

feelings that Chopin had for his homeland, but one can feel a kind of power

and persuasiveness in this piece that is hard to imagine originating from a

performance on a single piano.

It's almost as if one can feel the invisible power of the entire nation of

Poland behind it. If one ever wondered just how proud Chopin was of his home

country, this piece answers that question eloquently."

Takich kawałeczków jest więcej. Miło z ich strony, co nie? :)

Do dobrego tonu w jRPG należy wrzucenie jakiegoś opcjonalnego, bardzo trudnego do pokonania bossa. Czy w Eternal Sonata (muszę się powstrzymywać, żeby nie napisać "Konata" :P ) też jest coś takiego?
Owszem jest i o dziwo to nie był ostatni boss dugeonu "Mysterious Unison", a przedostatni. Dokładnie Rondo v2. Na screenie poniżej jest jej pierwsza wersja.

battle3io6.th.jpg

Potrafiła bezlitośnie zjechać coś koło 20-30 tysięcy hp jednym combosem jeśli guarda się dobrze nie zrobiło (postacie miały maksymalnie koło 25-35 tysięcy hp). Wstyd się przyznać, ale nawet moby mnie dwa razy sklepały w tej lokacji, gdy mnie zaatakowały od tyłu (ich tura pierwsza i brak możliwości guard, counterattack) :) Raz gdy team ledwo żył i raz gdy mieli full hp.

Byłem nawet przymuszony grać bardzo taktycznie (1 postać ledwo przy życiu z itemem posiadającym regena [+2,5k hp na turę] reszta leży, ja nie mam phoenix downów, a na mnie szarżują 3 moby, które sie jeszcze uzdrawiają). Po prostu godność nie pozwoliła mi uciekać z walki, bo jakiś mob-cebula mnie klepał, ostatecznie wygrałem :D Wygląd tej krwiożerczej bestii na obrazku poniżej (ma trochę inne kolorki)

93416220070827screen024hk5.th.jpg 93416220070731screen013ab4.th.jpg

Teraz na poziomie trudności "Encore" drugi boss mnie sklepał (zadawał jednym atakiem 1000-1200 hp [bez guarda], postacie mają hp 1400-1700 [w encore wszystkie stwory mają 2x więcej hp i 1,5x więcej ataku i defense]) nie wiem, czy mam nawet ochotę jeszcze raz iść do ukrytego dungeon'a :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...