Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pzkw VIb

Manga i Anime w ujęciu ogólnym

Polecane posty

Czytałem, że właśnie od jakiegoś czasu skanlacje są nielegalne, ale do 280 tomu. Od tego tomu Ukryta Wioska tłumaczy i! Jest uznawana za oficjalnego tłumacza tych tomów. Mogę się mylić, bo jak to mówią "Czego głuchy nie dosłyszy to sobie dopowie".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio po dość długiej przerwie zajrzałem do mego TV, gdzie znalazłem taki mały ROTFL. A mianowicie, filmowa wersję kultowego Death Note'a! Nie mogłem uwierzyć, w to, co zobaczyłem. Niestety nie chcę się wypowiadać na ten temat, ze względu na niepohamowaną chęć wrzucenia najostrzejszego słownictwa jakie aktualnie posiadam, ale bardzo chętnie posłucham waszych opinii. Co sądzicie na temat tegoż filmu. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, niech pisze. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałem, że właśnie od jakiegoś czasu skanlacje są nielegalne, ale do 280 tomu. Od tego tomu Ukryta Wioska tłumaczy i! Jest uznawana za oficjalnego tłumacza tych tomów. Mogę się mylić, bo jak to mówią "Czego głuchy nie dosłyszy to sobie dopowie".

Być może chodzi o to, iż owe 280 *chapterów* (nie tomów - jeden tom - volume - to bywa od 4 do 10 nawet chapterów - rozdziałów - w zależności od anime) to wszystkie dotąd wydane w Polsce? I ktoś mógł uznać, że nowszych można skanlacje wykonywać... Ale też nie jestem pewien, bo się Naruto nie interesuję, a tym bardziej umowami jakie zawiera JPF z Shueisha ;] Ale bezpiecznie założyć, iż skanlacje nie są zupełnie legalne, niezależnie od numeru rozdziału :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pgdn.th.png


Okej, tym razem piszę ten wstęp już po napisaniu całości, bo tak ze dwa razy musiałem go zmieniać z powodu dezaktualizacji. Zacznę może od wytłumaczenia się:
- dlaczego tego posta nie pisałem? Zaczynam od odpowiedzi na posty z października, bo tyle czasu upłynęło odkąd ostatni raz coś napisałem w tym temacie. Czekałem, aż ImpulseM zamieści swoją odpowiedź, a do tego czasu czytałem posty (zresztą zawsze w miarę regularnie czytam wszystkie posty w tym temacie... no, prawie wszystkie), układałem sobie odpowiedzi. Krótko po tym (dosłownie parę dni), jak ImpulseM swojego posta zamieścił, zachorowałem i wydawało mi się to wtedy czymś poważnym, dlatego nie czułem się zbytnio na siłach, by coś pisać (zresztą nawet z trudem mogłem usiedzieć przy komputerze). Wyrwanie się z tego wszystkiego trwało do końca listopada i przez większą część grudnia, gdy jednak zacząłem pisać po świętach Bożego Narodzenia aż do początku stycznia 2009, zaczęły się kolokwia i egzaminy i znowu pisanie należało odłożyć, bo trzeba było odrabiać zaległości. Gdy sesja wreszcie się skończyła, siadłem do pisania, powoli się rozpędzając, a i tak zajęło to ładnych paręnaście dni. Wprawdzie kilka dni skradła mi pożerająca niesamowicie czas gra Dwarf Fortress, ale ją też odłożyłem kompletnie, żeby wreszcie ukończyć pisanie i zamieścić ten tekst. Efekt widzicie poniżej.
- dlaczego tego posta napisałem? Bo chciałem. Bo sprawia mi to przyjemność. Bo będąc chorym postanowiłem sobie, że gdy wyjdę z tego, to koniecznie tego posta napiszę. Bo myślałem o napisaniu go prawie codziennie. Bo podobają mi się takie długie posty. Bo należało odpowiedzieć. Bo mówiłem wszystkim, którzy mnie pytali, że go w końcu napiszę.

Jeszcze chciałem tylko wspomnieć ? prosta zasada forumowa mówi, że jeśli nie piszesz, to cię nie ma. Choć większość postów czytałem jeszcze tego samego dnia, w którym zostały one zamieszczone i generalnie byłem na bieżąco, to jednak na dobrą sprawę byłem nieobecny. Niezbyt mi się podoba ten stan. Z jednej strony dłuższe posty są fajne, z drugiej ? pojawiają się raz na kilka miesięcy, przynajmniej teraz. Chciałbym powrzucać też parę postów krótkich i chciałbym, aby komunikacja z mojej strony przebiegała szybciej, ale nie za bardzo wiem, jak zrobić takie przejście. Zobaczymy.

I jeszcze ciekawostka: limit cytatów przestał sprawiać problemy, limit emot też jakiś strasznie uciążliwy już dla mnie nie jest. Ale gdy podczas pisania walnąłem głową w sufit (forum wyrzuciło komunikat ?post jest za długi?), to nieco się zdziwiłem. Na szczęście dzięki pomocy wesołych moderatorów (k0nrad) i adminów (wies.niak) ten problem też udało się obejść, ale przedtem na wszelki wypadek dokonałem pewnego testu zamieszczenia posta ? którego świadkiem był Kondzio, nie wiem, czy ktoś jeszcze. Post naturalnie szybko skasowałem, ale pewnie ktoś oprócz Kondzia zdążył go jeszcze zobaczyć. W każdym razie to wtedy to i tak było jakieś 2/3 całości, bez tego wstępu i bez korekty.

Ostatnia rzecz przed odpowiedziami na posty: tym razem już prawie na pewno nie udało mi się uniknąć powtórzeń, nie tylko z moich poprzednich postów, ale i w obrębie tego. Trudno, inaczej nie wiem, jak bym był w stanie tego posta napisać.

Ale na początek coś odrobinkę starszego niż mój ostatni post w tym temacie:

(pomyśleć, że ta stronka nadal stoi, a jej autor nadal ma problemy z ortografią).

Kiedy to przeczytałem to mi również przypomniała się pewna stronka. Jestem ciekaw czy chodzi nam o to samo...


Ostatnio (dwa cztery miesiące temu) rozsyłał bożonarodzeniowy newsletter: "Zapraszam też do odwiedzenia naszej strony na kturej pojawiło sie kilka nowości". Jasny gwint, tyle lat, nawet komputera wtedy w domu nie miałem...

Dzienny przydział wazeliny wysmarowany. Swoją drogą, nudno byłoby gdyby wszyscy oglądali i/lub czytali to samo...


Powiedzenie równie zużyte jak "o gustach się nie dyskutuje", ale przynajmniej ma więcej sensu (powinni to jakoś połączyć, może "byłoby nudno gdyby nikt nie dyskutował o gustach"). Choć czasem opinie bywały w tym temacie tak odległe od moich, że kończyło się na cichym "o kurka" pod nosem. Krótko: doszedłem do wniosku, że odmienne opinie są fajne, ale tylko do pewnej granicy - potem przestaje być wesoło i najlepiej po prostu odpuścić, po co się babrać w czymś, z czym nie chcemy mieć do czynienia.

No i cóż trochę czasu minęło, ja na studiach


No właśnie, o ile mnie pamięć nie myli, chciałeś dostać się na coś japonistycznego i mieliśmy jakieś hentaje tłumaczyć (tę część pamiętam dość dobrze). Jeśli się udało dostać, to jakieś cenne porady odnośnie rozumienia tego bardzo obcego języka mógłbyś wrzucić? (mam nadzieję, że nie poruszyłem jakiegoś drażliwego tematu)

Iria [z setką przemyślanych gadżetów]{jak nie lubić kobiety z takim sympatycznym wzrokiem?}

toradorawtfdn3.th.jpg

Nigdy nie oglądam zapowiedzi (chyba, że jestem w kinie). Ani w zwykłych seriach, ani gdziekolwiek indziej. Tak już jakoś mam. Ja podsumuje tak. Evangelion dla fana anime jest tym czym Star Wars dla (prawie) reszty świata. Nieważne, czy dobry będzie film czy do kitu. Obejrzeć i tak obejrzysz prędzej, czy później dla zasady.

A właśnie, drugi film NGE, z większą niż aptekarska ilością nowych rzeczy, miał być w pierwszej połowie 2008, a tutaj "early 2009". Ale z drugiej strony lepiej, żeby to było później, bo i tak swoje zarobi i nagrody zgarnie, niż gdyby mieli znowu "wyjść poza budżet" (i znowu, wyjście poza budżet serii TV ostatecznie dało nam EoE) czy też potknąć się o inne przeszkody natury finansowo-materialnej. A konkretnej, jasnej i jedynej kanonicznej odpowiedzi i tak nie będzie.
Oglądanie zapowiedzi: ja zawsze oglądam zwiastun tego, co będzie w następnym odcinku. Nawet jeśli ending jest do bani, to go przewijam, żeby zobaczyć. Gorzej, jak twórcy nie potrafią się powstrzymać i wrzucają do zwiastunów bezczelne spoilery, ale to w przypadku anime raczej rzadko się zdarza.

bohater/bohaterka, który zostaje wybrany/a do tej najpotężniejszej broni ludzkości pomimo iż w ogóle nie ma do tego predyspozycji umysłowych i normalnie powinno go/jej tam nie być. Jest wybrany, bo tak... bez powodu (tak wiem jej ojciec itp, ale nie o to mi chodzi).

No nie przesadzajmy z brakiem predyspozycji itd. Przecież udało się dokonać bohaterskich czynów, a że Noriko czy Shinji (bo pewnie jego też miałeś na myśli) nie są cyborgami niczym Kenshiro czy Jotaro, taki już ich urok. Jak dla mnie, obserwowanie amatora, który stopniowo nabiera wprawy w tym, co robi (tak, wiem, że się kojarzy, ale w tym momencie mam na myśli przede wszystkim pilotów mechów w anime), aż w końcu wspina się na wyżyny bohaterstwa było bardzo ciekawe i zimny profesjonalista w tej opowieści by się kompletnie nie sprawdził.

(zakończenie E7)W tym momencie anime nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać.

Gdyby nie

I'M WRITING ON THE MOON

to moje wątpliwości, czy zakończenie E7 ocenić jednoznacznie pozytywnie, byłyby znacznie mniejsze. Oprócz tego nieco zdziwił mnie ten hax z

I CAN FLY

, ale już cała reszta, łącznie z podkładem muzycznym (prawie 10 minut jednego utworu! słucham sobie na komórce, gdy jestem w podróży, łącznie z "Dancing Mad" z FF6, które trwa minut siedemnaście), bardzo mi się podobała. Choć mogło być lepiej.

(Higurashi)Kiedyś czytałem trochę o tym anime, ale z tych wszystkich opisów i recenzji wyszedł mi w główce obraz historii o ludkach mających wielkie problemy miłosne i jeszcze większe problemy z własną psychiką (takie agresywne emo).

>>Bardzo spodobał mi się ten opis.


To w takim razie nie oglądaj Higurashi, bo opis do samego anime ma raczej niewielkie zastosowanie. Zresztą napisałem o tym już chyba wystarczająco dużo (Felessan również zabrał głos w tej sprawie, jeśli dobrze pamiętam), więc następnych wypowiedzi oczekuję dopiero wtedy, gdy już obejrzycie B)

(Detroit Metal City)Mi również niesamowicie się spodobało i te wszystkie standardowe elementy z których się tam nabijają są takie prawdziwe, naturalne i często przez nas samych powtarzane (ach te stereotypy).

Niestety nie przebrnąłem jeszcze przez całą serię (choć i tak twierdzę, że OVA jest stanowczo za krótka! na szczęście jest manga), ale nie pamiętam odcinka, który by mnie nie rozśmieszył. Chyba najbardziej rozbrajające są reakcje fanów, którzy wymyślają różne zwariowane teorie wypełniające luki w zachowaniu scenicznym ich idola ("he's aroused by the flames!" czy akcja z Tokyo Tower), ale i momenty, gry osobowość Krausera przejmuje kontrolę nad zachowaniem, są mistrzowskie. Chyba najzabawniejsze anime, jakie widziałem w tamtym roku.

kiedyś pewnie wrócę do Bleacha, bo postać(ie?) Rukii mi się spodobała(/y?), ale to też sporo czasu będzie musiało pewnie poczekać. Prędzej zabiorę się za mangę, która ma niedługo u nas zacząć wychodzić.

Ja jestem ponad 150 epów Bleacha w tył za aktualnymi wydarzeniami (w dodatku przestałem śledzić najnowsze odcinki, tak od 200 wzwyż), ale nadal mam zamiar to nadrobić. Zresztą teraz moja sytuacja technologiczna uległa pewnemu polepszeniu i mogę sobie niektóre serie obejrzeć wygodnie leżąc przed telewizorem, co sprzyja oglądaniu tasiemców. A mangę w polskim wydaniu też pewnie będę kupował, wiem, że zrozumiecie.

Wychodzi na to, że jedyne co potrafi Dio to Za Warudo, a poza tym to z niego niezły leszcz jest.

Musiałem przeczytać to zdanie kilka razy, żeby uwierzyć w to, co zobaczyłem. Przeżyłeś urwanie własnej głowy? Stałeś się bohaterem szeroko rozpoznawanego internetowego memu? Spłodziłeś potomstwo obdarzone potężnymi standami? Uwiodłeś młodego księdza? W alternatywnym wszechświecie potrafisz zmieniać się w dinozaura i możesz naklepać prezydentowi Stanów Zjednoczonych? Nie? To zaprzestań ziom, joł elo.

W naszym rodzimym kraju te mangi, które są godne polecenia to: (...)
NGE (chociaż w 11nastym tomie jest tak tragiczny spadek treści, że już przestałem się na razie interesować tą serią)


O, właśnie przypomniałem sobie, że ładnych parę lat temu nabyłem drogą kupna jeden tom. Ale jeszcze wtedy nie siedziałem mocno w czytaniu mang i byłem umiarkowanie entuzjastyczny. Choć sam autor mangi (i character designer pierwowzoru anime, Yoshiyuki Sadamoto) rysuje ją z taką częstotliwością (11 tomów przez 14 lat), że chyba jednak można sobie pozwolić na zakup, więc zastanowię się nad tym.

Oh My Goddess!

Nie wiem specjalnie wiele o tej serii, kojarzę ją głównie z polskim spirytusem, który się pojawił w jednej ze scen. Ale jeśli to kolejna romance comedy, to chyba jednak nie zdecyduję się na zakup.

Dragon Ball

Czasem sam sobie się dziwię, że mam wszystkie tomy kupione. Aha, no i wszyscy już wiedzą, że wkrótce zaczyna się w Japonii emisja DBZ Remastered, prawda? Wersja odświeżona DBZ, przycięta do schludnych 100 epizodów (z 291). No jasny gwint, chyba będę oglądał.

Megatokyo (...)wiem że ty Mariusz się od niej szybko odbiłeś

Tak, próbowałem czytać, ale kompletnie nie przypadło mi to do gustu, przeczytałem kawałek, ale nie wywarło na mnie żadnego wrażenia i nawet nie zamierzam próbować powrócić do tego.

Chobits

?They?re taking the Chobits to Isengard!? Podjąłem decyzję, że dam szansę serii anime, a jeśli uznam, że rokuje jakieś nadzieje i przezwycięży moją niechęć do projektów Clampa, to poczytam też mangę. Wiem, że powinno się zaczynać od mangi, ale w moim przypadku akurat anime jest minimalnie łatwiej osiągalne.

Love Hina

Jak już wspominałem, z dzieł Akamatsu znam (i szanuję!) jego h-doujin o Final Fantasy 7, z Yuffie, Aeris, Tifą i kablem od słuchawki telefonicznej, natomiast pozostałe, ?komercyjne? prace są mi mniej znane i mniej mnie też ciekawią ze względu na brak ?momentów?, a to chyba właśnie te mniej grzeczne momenty stanowią o popularności Love Hiny i Negimy? (Tu przypomina mi się jakiś stary post w tym temacie pewnej wesołej forumowiczki, której zdaniem Love Hinę czytać mogą jedynie chłopcy, w celach masturbacyjnych ? wytrwali mogą tego posta poszukać!) Ale dobrze, że zapodałeś strony i okładki, bo jeśli mój słaby wzrok mnie nie myli, widzę tam ganguro-

loli

? Jeśli tak, to jestem raczej przekonany.
A ów dziwny zabieg z gwarą śląską dotarł nawet do mych zazwyczaj zamkniętych na polskie wydania uszu...

Ranma

ranmasaotome.th.jpg

Oj tak. Mnóstwo tomów tego jest w moim pobliskim empiku, ale nawet nigdy po nie nie sięgałem (może tak zrobię, gdy nikt nie będzie patrzył, bo tak to się trochę krępuję). A chyba jednak warto, bo to manga z czasów, gdy Rumiko nie przynudzała InuYashą, tylko koncentrowała się na tym, co jej wychodzi, czyli na humorze i romansie. Zresztą kiedyś obejrzałem kilkanaście odcinków serii anime i były całkiem fajne, choć nie rzuciły mnie na ziemię tak bardzo, jak się na to nastawiłem. Ale jak wspominałem wyżej, przy okazji Bleacha, zakodowane w .avi tasiemcowe serie anime nie stanowią dla mnie teraz przeszkody innej niż wytrzymałościowa przy oglądaniu tego wszystkiego.

http://img395.imageshack.us/img395/6268/dpgranma106107tk7.jpg

>der Liebe ist ein Kampf

Dlaczego zamieściłeś po niemiecku ;_;

"Facet z najgorszym na świecie zmysłem orientacji i o dobrym sercu" - Ryoga; "Nimfomanka jedyna w swoim rodzaju" ? Shampoo

O! O ile Ryoga w tych odcinkach anime, które oglądałem, już się pojawił, to Shampoo jeszcze nie. Szkoda! Kiedyś w jakimś wiekowym numerze ?Kawaii? czytałem artykuł o Ranmie i jeśli dobrze pamiętam, Shampoo wzięła się z jakiegoś plemienia amazonek (?), dostała baty od Ranmy i obowiązkowo teraz musi go poślubić... Relacje są tam dosyć skomplikowane i wykres rzeczywiście jest przydatny (o ile nie jest PO NIEMIECKU).

(intro Disgaea 2)Chyba na gamespot'cie było intro do ściągnięcia w dobrej jakości, ale nie wiem po co ci to mówię, bo i tak zapewne je oglądałeś już tak z milion razy.

Grę kupiłem już spory kawałek czasu temu, a do tej pory nawet nie mam sejwa z niej, prawie w nią nie grałem. Najpierw chciałbym zrobić maksymalnie dużo w Disgaea 1, ale nie mogę w to grać dużymi partiami, bo się najzwyczajniej w świecie nudzi i trzeba zrobić przerwę. A żeby nie pisać za dużo o grach w temacie o mandze i anime dodam tylko, że niewesoło zakodowane intro wynagradza soundtrack na osobnym CD, moja pierwsza gra z tego typu dodatkiem, a jak kupię Personę 4 (mam nadzieję, że zamieszczę ten post, nim się sprawa zdezaktualizuje i P4 kupię, a premiera 13 marca), to już będzie druga.

ale mam nadzieję, że mój opis Ranmy ci to ładnie wynagrodził

Czytałem go wtedy, gdy zamieściłeś tego posta i w czasie, gdy myślałem o napisaniu własnego (czyli przez większość czasu), miałem w głowie twój opis Ranmy, więc na pewno w tej materii twój tekst spełnił swoje zadanie. Teraz, pisząc odpowiedź, przeczytałem go po raz drugi i moja chęć pójścia do empiku i kupienia sobie jakiegoś tomu znacznie wzrosła (choć niestety wolnych środków finansowych mam obecnie jeszcze mniej, niż poprzednio).

O właśnie. Skoro o grach berserkowych mówimy to przypomniałeś mi, że muszę zapytać się brata o to czy nadal nie zgubił jeszcze berserka na dreamcasta, bo ma go i podobno nawet niezły.

Taa... Znajomy miał Dreamcasta i kiedyś urządził mi mały pokaz gier, które zgromadził (a zgromadził ich wiele, boot cd, pamiętacie?), a tak naprawdę zapamiętałem tylko Crazy Taxi (ze względu na wesołą muzyczkę i tego Murzyna kierowcę) oraz Berserka, który naprawdę mi się spodobał (np. tym, że miecz Gutsa obijał się o ściany). Poza tym zaprawdę wartościowa to gra, gdzie można naklepać samemu Zoddowi. Fabuła też bardzo mi się podobała, choć był to mój pierwszy kontakt z Berserkiem (przedtem w ogóle o tym nie słyszałem) i nie wiedziałem, skąd się wziął Guts, czemu ta jego panna taka otępiała chodzi, dlaczego Puck jest tak ekstremalnie natrętny i co to za szkielet się pojawia na samym końcu i dlaczego zżera to, co zżera. Na PS2 też wyszła gra (gry?) berserkowa, niestety nikt nie zadał sobie trudu, by sprowadzić ją w gościnne amerykańsko-europejskie progi. Choć gra dreamcastowa jest bardzo krótka i składa się z łażenia, młócenia nieludzi mieczem, oglądania dziesiątek minut scenek z wplecionymi quick time events i klepania ciekawie zaprojektowanych bossów, to jednak pamiętam ją bardzo pozytywnie.

(yaoi fangirls)Poza tym nie są one takie złe, podchodzą pod typ cute + mature woman (na dodatek jedna przejawia jakieś podejrzane zainteresowanie na punkcie sadomaso) i rozmowy z nimi są zawsze wesołe.

Ja bym się bał rozmawiać z yaoi fangirl. Jak już pisałem, to same negatywne atrybuty skumulowane: ?yaoi?, ?fan? i ?girl?. Przy tego typu skrzywieniu osobowości lubią się też, jak zauważyłeś, pojawiać inne fetysze, czasem dosyć dziwne (z mojego punktu widzenia), jak np. vore. Nawet gdybym się zdecydował poruszyć temat mangi i anime (a poza internetem prawie w ogóle tego nie robię, a gdy to się zdarzyło jakoś niedawno, strasznie mnie to krępowało, choć rozmawiałem z dosyć kumatą osobą), to raczej nie znaleźlibyśmy wspólnych tematów. Oczywiście zawsze jest taka możliwość, że miałem pecha i natykałem się na naprawdę najgorsze przypadki, ale coś mi podpowiada, że jednak raczej nie.

(wesoły serwis z treściami niesfornymi)A to, że autorowi jeszcze się nie znudziła ta strona i nadal na niej pisze tak, a nie inaczej świadczy o tym, że jakoś jego umysł zatrzymał się w czasie i przestrzeni (w sumie niezła sztuczka).

Ja uważam to za swego rodzaju fenomen. Kiedy internet dopiero stawał się popularny, strony hostowane przez angelfire, geocities itd. pełne były (i nadal są) dziadowskich reklam i składały się z tekstu pisanego jakimś jaskrawym kolorem, tła, które obowiązkowo zlewało się z tekstem oraz tandetnych animowanych gifów. Odkrycie, że jeden z pierwszych serwisów jakie odwiedziłem podczas pierwszego w swoim życiu kontaktu z netem nadal istnieje i jest aktywny, było dość dziwnym i raczej pozytywnym przeżyciem.
Poza tym uważam, że jakaś część naszego umysłu/świadomości/pamięci zawsze będzie istniała w przeszłości, czyli zatrzymała się w jakimś punkcie czasu, a my cały czas się od niej oddalamy, ale to już zdecydowanie nie na temat jest.

(Golden Boy)uczy się życia zapisując wszystko w swoim notatniczku

goldenboydeathnote.th.jpg

Mariusz pytał mnie o opinię na temat trzeciej częśći JoJo. Ogólnie mówiąc bardzo dobry kawał mangi, podobnie jak poprzednie 2 części, z tym, że chyba najbardziej shounenowa ze wszystkich.


Moim zdaniem najbardziej ?shounenowa? jest part 5, gdzie Araki prawie w ogóle zapomniał o fabule, oraz ? niestety ? również o humorze, którego w part 3 jest całkiem sporo (pamiętasz ?rero rero??). Part 3 jest też oczywiście najbardziej popularna (pierwszy raz o JoJo usłyszałem wtedy, gdy pojawiła się ta bijatyka na podstawie part 3 ? ile to już lat temu było?), wprowadza też standy, które są obecne w każdej następnej części (a w obecnej, siódmej, są już naprawdę zakręcone, nadal nie jestem pewien, jak działa DDDDC) oraz popycha jeszcze dalej koncept wyszukiwania słabych stron, zamiast bazować na power levelach (choć znowu, w części piątej jest coś w rodzaju power levelu, czyli wersja Requiem standu).
Ja osobiście stawiam na równi części 2 i 3 ? w dwójce był Joseph, niesamowicie wykręcone użycie ripple i chyba największa różnica w sile między przeciwnikami a głównym bohaterem, a part 3 ma standy, humor, świetnie przeprowadzoną współpracę między postaciami i genialne walki. Nie ma tylko dobrej jakości skanów, ale to też powoli się poprawia.

Dziwne walki, dziwne moce (bądź ich wykorzystanie), ciekawi przeciwnicy i zakręcona niekiedy kreska.

Moce i walki stają się coraz bardziej wykręcone z części na część, kiedy myślę, że już nic dziwniejszego Araki nie wymyśli, to w każdym rozdziale jest coś jeszcze bardziej dziwnego (np. w ostatnich dwóch rozdziałach SBR, które czytałem: stand Hot Pants nazywa się Cream Starter, który może

zmienić ciało bądź Hot Pants, bądź dowolnej innej istoty w coś w rodzaju bitej śmietany, wytryskiwanej przez spray, z którym Hot Pants się nie rozstaje

). Kreska Arakiego też drastycznie się zmienia na przestrzeni poszczególnych części, początek to zrzynka inspiracja stylem Hokuto no Ken, potem w części czwartej i najbardziej w części piątej zmiana z pakerów na lekkich i zwinnych, pod koniec części szóstej i w siódmej na... hm, sam dokładnie nie wiem, ale na pewno nie jest to kierunek, który by mi się nie podobał.

Ale jednocześnie trochę zawiodłem, jako że pewna moc została powtórzona.

Jest pewna teoria dziedziczenia standów:

Dio przejął ciało Jonathana, więc tak naprawdę The World posiadałby Jonathan. Stand o podobnej mocy w którymś z kolei pokoleniu otrzymał Jotaro. Nieślubny syn Josepha, Josuke, posiada stand Crazy Diamond, który jest w wyglądzie całkiem podobny do The World. Stand Josepha, Purple Hermit, to wypuszczanie wici czy też innych nitek, tak samo jak stand Jolyne, córki Jotaro ? Stone Free jest ?zbudowany? ze sznurków i potrafi się rozwijać jak kłębek nici.



Obecnie czytam część czwartą i zapowiada się równie dobrze jak poprzednie (chociaż ten stand z żołnierzami i armią został przeze mnie znielubiany, chyba najgorszy z dotychczasowych, zarówno pod wzgledem designu jak i mocy jaką posiada).

Przed chwilą spojrzałem na MAL i widzę, że odpadłeś od czytania, i to pewnie ładnych parę miesięcy temu B) Jeśli to wina skanów, to kolesie z forum JBA przerobili na lepsze kilka tomów part 4, możesz poszukać. Jeśli to wina fabuły, to uprzedzałem, że ta część bardzo się różni od wszystkich pozostałych, zamiast serii pojedynków w egzotycznych sceneriach, jest raczej opowieścią obyczajowo-tajemniczą z wplecionym wątkiem kryminalnym, a mianowicie poszukiwaniem seryjnego mordercy, który do popełniania morderstw wykorzystuje moc swojego standu... Zaraz, czy czegoś wam to nie przypomina? Tak, P4 bardzo mocno inspiruje się part 4 (tzn. tak przypuszczam, ale jak inaczej?), dużo bardziej niż P3 part 3. P5 chyba się będzie rozgrywała we Włoszech, albo co najmniej będzie poruszała temat mafii...

Ga-Rei-Zero

O, to pierwsza z serii sezonu jesiennego którą zacząłem, a do skończenia której jest mi bardzo daleko. Mój problem z tą serią jest taki, że to jest prequel i chyba powinienem znać te wszystkie postacie, a wydarzenia mają mi coś zdradzać, to bez znajomości serii właściwej odczuwam mocny dyskomfort podczas oglądania. Poza tym wychodzą wersje DVD, które ? jak wiadomo ? w wielu przypadkach potrafią być znacznie weselsze niż emisja telewizyjna, więc dokończenie tej serii odkładam na bliżej nieokreśloną przyszłość.

To Aru Majutsu no Index

A to druga. Przestałem na drugim odcinku, choć pierwsze dwa oceniam pozytywnie, i to nie tylko ze względu na obecność

loli

. Walka z gościem przywołującym papieża (dobrze pamiętam? już trochę miesięcy minęło, odkąd oglądałem) była wesoła. Zresztą gdy już seria zmierza do końca, pewnie dooglądam, szczególnie że szansa na pełne i szybkie zsubowanie tej serii jest bliska 100%.

Toradora

Wytrwałem przy tym tytule najdłużej z jesiennych (oprócz Kannagi), całe osiem odcinków. W sumie też jest generalnie pozytywnie, ale mam zdanie podobne do twojego ? kolejne odcinki jednak nieco mnie rozczarowywały. Na początku liczyłem na spory potencjał opowieści obyczajowej, relacje między Ryujim a Taigą były dla mnie ciekawe. Niestety potem jakoś się to stoczyło na poziom kolejnej opowieści szkolno-romantycznej z małą tsundere, której głosu użycza Rie Kugimiya, stosującą przemoc wobec swego ?służącego?, czyli nie ma nic nowego do przekazania. Nie wiem, jak się ma sytuacja w następnych epizodach, bo unikałem spoilerów, ale nadal jestem skłonny dokończyć oglądanie tej serii.

Czytałem też kilka Toradora! h-doujinów i jeden z nich był niesamowicie zabawny.



EDIT: chyba też się za to NGE w końcu wezmę. Wszyscy o tym wspominają, aż nie wypada nie znać

Do tej pory nie obejrzałeś!

chodzi mi o to że postacie gotują się do ataku, oczywista wymiana okrzyków, szarża i... nic. Dwa błyski, trzy cięcia i jedna z postaci pada.


Czytałem wywiad z Hirohiko Arakim (to ten pan od JoJo, sam wywiad linkuję pod koniec posta przy okazji opinii o Stone Ocean), który wyśmiewał się z takiego przedstawienia walk. Ktoś dał dwie strony białe, bo postacie ?wykonały nieopisywalny ruch?, i jeszcze autorowi za to zapłacili ? ale ktoś taki jak Araki, który opracowuje naprawdę dokładne sposoby przeprowadzania walk, ma prawo się wyśmiewać z takich tanich zabiegów.

A jeśli siadam do shounen'a, to mam ochotę zobaczyć walki, a nie zbędną paplaninę.

No to śmiało zasiadaj do oglądania Hokuto no Ken. 109 odcinków, a wśród nich żadnego, w którym by nie było jakiejś walki. Ale o HnK (skoro już obejrzałem całe, choć oczywiście zostało HnK2, w trakcie oglądania którego właśnie jestem) zamierzam się nieco obszerniej wypowiedzieć później w tym poście.

Mononoke Hime

Leciało jakoś rano w telewizji, przypadkowo włączyłem i wsiąkłem do samego końca. Bardzo świetny film, o którym napisano tak wiele, że jeszcze więcej nie chce mi się już na ten temat pisać. Klasyk i 10/10 ode mnie.

Przechodzimy do serii jednoodcinkowych.

To krótkie te serie będą raczej!

Widziałem Final Fantasy VII: Last Order. I powiem jedno: czad!

Ano zacne jest. Powinni więcej tego typu projektów zrobić, bo materiału jest dość, a i zbyt nadal by był, bo Last Order jest chyba jedną z najmniej krytykowanych post-FF7 produkcji. Ja bym obejrzał z dziką rozkoszą np. epizod w Corel Prison czy atak Weapona na Junon.

SK jakoś mi nie podeszło. Nie zaimponował mi po prostu ten pomysł


Ojej. Pomysł tych duchów w Shaman Kingu to zrzynka wyraźna inspiracja JoJo i parę razy czytałem opinię, że SK to JoJo w wersji dla dzieci, tak więc... (info dla tych, którzy pamiętają, jak pytałem o Shaman Kinga: nie, jeszcze ani nie obejrzałem, ani nie przeczytałem)

jednak jeszcze się nie ukazał na animesuki.com

Ojej...

Bardziej preferuję dramaty Key & KyouAni

OJEJ

Mnie podane przez ciebie wytwory jakoś nigdy nie przypadły do gustu, nie odmawiam im walorów produkcyjnych, ale musiałbym się raczej zmuszać, żeby przesiedzieć całą tego typu serię. Aha, przypuszczam, że napisałeś KyouAni zamiast KyoAni nieprzypadkowo?

Mowa o Fatal Fury.


Niejasno sobie przypominam, że była w tych anime golizna, ale tylko to pamiętam, a i nawet to niezbyt dokładnie.

F-Zero: GP Legend Anime opartym na grze z Serri F-ZERO

W F-Zero X na N64 grałem raczej dużo (wygrałem wszystkie puchary wszystkimi zawodnikami na wszystkich poziomach trudności), natomiast o anime prawie nic nie wiem, oprócz tego, że wersja zsubowana jest chyba niedostępna.

No i gwóźdź programu: Chaos;Head. Anime (kolejne) poznane dzięki temu forum. Mocne i psychologiczne


O, kolejne anime, od którego się odbiłem, podobnie jak w przypadku Index, po dwóch odcinkach. Sam początek dosyć dobry, choć miałem wrażenie, że wszelkie dziwności są wrzucane na siłę, brak mi było jakiegoś ?wyprowadzenia? do tego wszystkiego (co np. w Higurashi było). Przy drugim odcinku walczyłem z sennością (wątki haremowe, hurra... przypuszczam, że potem to zostanie jakoś wykorzystane do zwrotu akcji, ale co z tego, skoro nudzi), dopiero na ostatnie parę minut się obudziłem. Do obejrzenia trzeciego odcinka już mi zabrakło zapału. Ogólnie mojej niezbyt pozytywnej opinii o tym anime nie zmieni na lepsze też słaba jakość animacji oraz mój strach przed jakąś kompletną głupotą scenariuszową, która posłuży za wyjaśnienie tego wszystkiego, wynikający z niepochlebnych opinii o gierkowym pierwowzorze. Szkoda, bo miałem nadzieję na zacny tytuł.

Mariusz może przestać w tym momencie czytać

ok

Więc ? Lubię Pokemony nawet jak u nas w polsce nie są emitowane nowe serie.


Nie widzę nic złego w lubieniu pokemonowego anime. Wprawdzie sam swego czasu byłem dość rozczarowany, że to ?tylko? anime dla dzieci (nie rzucam tego w ramach obelgi czy kpin ? seria jest zaklasyfikowana jako ?kodomo? i chyba nie powinno być żadnych kontrowersji z tym związanych, zważywszy na prawie całkowity brak treści niesfornych w seriach pokemonowych), ale dość dużo epów wciągnąłem

i nawet na filmie w kinie byłem, ale to już jest rzecz trochę wstydliwa, dlatego w spoilerze to piszę

, kiedy na polsacie leciały. Dla totalnego relaksu i zalania mózgu różowym kisielem ? rzecz bardzo dobra. Sam zresztą, będąc w okresie najgorszego stanu psychicznego, oglądałem wtorkową wieczorynkę i mi pomagało.
Przyznać też muszę, że należę do tych malkontentów, którym wygląd nowych pokemonów się nie podoba i w związku z tym nawet do gardevoira podchodzę z dużym dystansem.

Hehe i tu niestety mi pozostaje siedzieć i czytać posty o Naruto. (...) Ja wolałbym podyskutować na temat Kanon2006


Też bym wolał rozmawiać tylko o tym, co lubię, zamiast przebijać się przez czasem nawet kilkanaście postów o Naruto/Bleachu/OP/DB, Elfen Lied-related flejmu oraz różnorakich offtopów, ale przynajmniej jest tu kilka osób, z którymi rozmawia mi się na tyle dobrze, że jednak mi się chce to robić. Tak więc generalnie warto, według mnie.

(Berserk) po pięciu odcinkach stwierdzam, że anime jest genialne! W tej swojej twardości (rysunki, walki) i prostocie (fabuła) tkwi urok. Całość ma klimat, który dzisiaj trudno by było odtworzyć. Jak skończę oglądać to pewnie zabiorę się za mangę. :) Heh, powiem, że trochę mną wstrząsnęło, gdy zobaczyłem, od ilu lat jest wydawana


Oj tak, Berserk już od dawna jest wydawany i końca jeszcze nie widać, więc pozostaje mieć nadzieję, że Miura już szkoli potomstwo w sztuce rysowania i zostawia zapiski co do dalszej fabuły. Choć czasem mógłby jednak przyspieszyć z tymi rozdziałami, do ciężkiej cholery, bo obecnie to wygląda tak: czekasz kilkanaście miesięcy, czytasz te rozdziały, które przez ten czas wyszły (czyli zawsze za mało, niż by się chciało przeczytać) i zapominasz o Berserku na następne kilkanaście miesięcy.
A OVA na podstawie co weselszych wydarzeń z Berserka też mogliby zrobić, na pewno znaleźliby się nabywcy chętni na obejrzenie jak Guts leci z mieczem na Mozgusa (rewelacyjny był ten rozdział historii, moim zdaniem). No ale trzeba czekać (długoletni fani Berserka powinni mieć to już we krwi), może ktoś się zlituje i coś z tą luką zrobi.

Jak zwykle późno, jak zwykle dużo i na początek jak zwykle zaległe odpowiedzi.


Wstydziłbyś się tak długo z postem zwlekać >=/

dzięki temu nigdy nie zdarzy Ci się dojść do momentu, w którym stwierdzisz, że nie masz nic ciekawego do obejrzenia.

Ja się obawiam czegoś takiego. Zwlekam z oglądaniem serii, po których się spodziewam, że bardzo mi się spodobają i odkładam je na nieokreśloną przyszłość, bo jeśli obejrzę wszystko, co dobre, to co będę w przyszłości oglądał? Nieco inaczej jest z mangami, bo tych powstaje taki ogromny ogrom (nie ukrywajmy, że łatwiej jest narysować mangę, niż stworzyć jakąś serię anime), że zawsze i wszędzie może nas zaskoczyć coś pozytywnie.

Ale anime shoujo zdarza mi się obejrzeć, nawet w obecnym sezonie mam na liście parę pozycji z tego gatunku (Vampire Knight Guilty, Skip Beat!)

Pisałeś to w kontekście Sailor Moon, choć według mnie ze względu na sporą ilość walk sajlorki można potraktować jako shojo-shonen, coś jak Nanoha (nie oznacza to, że Nanohę oglądałem, ale jestem dość pewny swego osądu w tej kwestii).

i nie przeszkadza mi fakt, że wszyscy mężczyźni to same bishouneny niczym z jakiś doujinów yaoi

Jasny gwint, miałem link do naukowego eseju, gdzie było to seksualne niedopowiedzenie męskich bohaterów w shoujo wyjaśnione, ale zgubiłem ten link dawno temu >=/
Aha, miałem ?szczęście? przeczytać yaoi h-doujin (chyba z Eyeshield 21), ale wszystko było prawie takie samo jak w nie-yaoi, oprócz kilku oczywistych szczegółów. Dziwne.

(praca magisterska)Mój obecny limit czasowy to koniec lutego

Żeby było weselej, w chwili, gdy piszę dokładnie te słowa jest właśnie 28 lutego...

(zagadka z JoJo, której nikt nie pamięta)Mojej wersji wydarzeń przepisywać tu nie będę bo i tak nie udało mi się prawidłowo odgadnąć (inną sprawą jest to, że do tej pory jej nie znam...).

Chodziło o to, żeby rozkminić, co się dzieje na obrazku pochodzącym z szóstej części JoJo, Stone Ocean. Wyjaśniam, co się dzieje: trwa walka między Kenzo, zabójcą feng-shui (Kenzo nie jest widoczny na zapodanej stronie), a Foo Fighters (dziewczyna w ogrodniczkach, bez sporej części ręki i z prawie całkowicie odciętą górną częścią czaszki). Kenzo doskonalił sztukę zabójstwa feng-shui, która polega na takim ustawieniu siebie i ofiary, aby na ofiarę spadły wszelkie możliwe nieszczęścia (sztuka feng-shui, w dużym uproszczeniu, polega na takim ustawieniu przedmiotów/budynków, aby były one skierowane we ?właściwym? kierunku, a przez to były pomyślne, oczywiście można się ustawić też i w złej pozycji). Kenzo zyskał stand w postaci smoka (widoczny na obrazku), który sam w sobie jest neutralny, za to podaje najwłaściwszą i prawdziwą w 100% przepowiednię feng-shui na dany moment, a Kenzo korzystając z przepowiedni ustawia się tak, aby ofiara miała maksymalnego pecha. Foo Fighters, która jest tak naprawdę stertą inteligentnych, ożywionych glonów (pod wpływem otrzymanego standu), które wniknęły w ciało człowieka, potrafi się szybko leczyć, uzupełniając ubytki w ciele nowymi glonami, ale do tego potrzebuje wody. Po uprzednim nieudanym ataku na stand-smoka jej ręka zniknęła, gdyż stand ten jest neutralny i nic nie może zakłócić jego pozycji (a żeby było weselej, ta ?ochrona? nazywa się ?Enter the Dragon?, przez co wszystko, co dotknie smoka, ?wejdzie? w niego, aby nie naruszyć jego neutralnej pozycji). Po otrzymaniu batów od Kenzo, Foo Fighters, szukając wody i wchodzi do wnętrza węża strażackiego, aby w ten sposób bezpiecznie dotrzeć do ujścia. Niestety jej pozycja feng-shui za sprawą Kenzo była bardzo zła i pech sprawił, że wąż strażacki rozpruł się, nim dotarła do ujścia, nie mogła też dotknąć tryskającego jej strumienia stopą (część strony po lewej), gdyż nie miała ręki, którą mogłaby się podeprzeć i upadła.

Prawda, że proste?

http://img185.imageshack.us/my.php?image=posegb5.jpg

Wpatrywałem się w ten obrazek i choć mech nie wygląda mi obco, to jednak nie mogę sobie przypomnieć, gdzie go widziałem. Prawdopodobnie było to na jakimś filmiku, który zapodawałeś, no ale nie pamiętam. A mam przeczucie, że to coś znanego i popełniam błąd przyznając się do niewiedzy w tej kwestii.

Gunbuster to zdecydowanie super robot.

Dylatacja czasu (?poważna fizyka?) obecna w anime i inne ?fizyczne? pogadanki mogą wprowadzić w błąd, że mamy do czynienia z poważnie potraktowaną technologiczną stroną fabuły, ale to, co wyprawia Gunbuster, powinno chyba jednak każdego przekonać. Zresztą skoro twórcy mówią, że to super robot, to ja nie mam zamiaru się z nimi spierać.

tutaj przedstawiona jest jako totalna mecha-otaku

W anime była przedstawiona ogólnie jako ?otaku?, ale biorąc pod uwagę produkt, w którym się pojawiła, doprecyzowanie jej jako mecha-otaku wydaje mi się jak najbardziej na miejscu, a nawet że jest rzeczą wręcz oczekiwaną.

gdybym miał podać jakieś inne równie potężne zakończenie to byłby to na pewno cały ostatni epizod Legend of Galactic Heroes z nieśmiertelnymi dla mnie słowami kończącymi całą serię ?Legend Ends, History Begins?

Nie mam pojęcia, jak się kończy LoGH (ani nie mam więcej ponad ogólne pojęcie, co tam w ogóle w tym anime się dzieje), ale czytając powyższe miałem ciary na plecach. ?Zakończenie potężne jak to Gunbustera? jest dla mnie nieprawdopodobnie istotną rekomendacją, choć w przypadku LoGH jest to zaledwie jedna z kilku. Tak więc dlaczego ja jeszcze tego nie obejrzałem?! (patrz fragment o najlepszych anime nieco wyżej)

Suzaku w tej jednej scenie awansował u mnie na największego wymiatacza

W końcu doczekał się całej serii o so... nie, ten żart o Casshern Sins jest już zużyty. Zastanawiając się z perspektywy czasu (czyli ładne parę miechów), co myślę o Suzaku... Hm, nadal myślę o nim bardzo nieprzychylnie, nawet jeśli pod koniec serii minimalnie odstąpił od bycia zakutym łbem, stojącym tylko po stronie tego, co on uznaje za słuszne, przez co czasem naprawdę łatwo nim manipulować.

Mam też nadzieję, że nie muszę wyjaśniać dlaczego i skąd jest mój obecny av'ek.

Na avacie jest mech!

Wszystko sprowadza się do tego, by przez cały dzień się pomęczyć w pracy/szkole i załatwianiu tzw. poważnych spraw. A po to, by wieczorem móc w końcu zażyć jakiejś intelektualnej rozrywki i zapomnieć o całej reszcie.

Dokładnie tak, w pełni się z tym zgadzam. Niektórzy się bawią w jakieś tam życie socjalne/społeczne/uczuciowe, czego nigdy nie uważałem za specjalnie istotne. Żałuję tylko, że chrzani mi się organizacja dnia, przez co sprawy, które muszę załatwić przeciągają mi się często na cały wieczór i zazwyczaj z wieczornych planów rozrywkowych prawie nic nie zostaje oprócz jednego odcinka anime i parunastu stron książki, które to minimum na tyle wryło się w mój plan dnia, że już trudno mi je poświęcać. Absolutnie nie narzekam na nadmiar zajęć, ale jednak lepsza organizacja dnia by mi się przydała. Popracuję nad tym w stosownym czasie, nie wszystko naraz.

(na co wymienić u Gantz swoje punkty)Ten ktoś sam się wskrzesił, potem zaczął straszyć, że posta wrzuci i jak widać słowa dotrzymał.

W dodatku dalej to czyni, i to z większą regularnością ode mnie, co ze wstydem muszę przyznać. Nie to, żebym narzekał, wręcz przeciwnie ? człowiek zawsze przeczyta o czymś nowym.

A takiej broni nie chce, bo jakby to Setsuna powiedział: this is not Gundam!

W dodatku cienka to była broń, ?stupunktowiec? rozwalił pilota i wyrwał mu łeb razem z odcinkiem szyjnym.

?Teraz biega bez kręgosłupa po targach poznańskich.?

Jeśli jeszcze motto tej stronki zaczyna się od słowa "świat" to na pewno piszemy o tym samym.

tak

kolejny madzik:



Przyznam, że byłem trochę zdziwiony treścią doujinów, które pokazywał Ilpalazzo, natomiast wynik tego starcia nie mógł być inny. Tak się zastanawiam, czy nie obejrzeć po raz trzeci Excel Sagi, gdy już człowiek ma większy poziom doświadczenia w oglądaniu anime.

(Renton)Ogólnie to pasowało do niego określenie "najpierw zrób, potem myśl" i jedynie Eureka powodowało u niego emocjonalne rozklejenie.

Jednak w trakcie trwania serii zdarzały mu się głębsze przemyślenia nad tym, co robi, w dodatku coraz częściej, według mnie. Na przykład epizod z gościem opiekującym się swoją żoną, pobyt na statku tego wesołego małżeństwa itd. Krótko ? Renton zauważalnie doroślał w trakcie serii, choć to moja opinia, rzecz jasna.

(Shinji)I to co zawsze mnie w nim denerwowało to fakt, że przez całą serię prawie w ogóle się nie zmienił.

Chyba że weźmiemy pod uwagę RE-TAKE. Shinji zmienił się w tym względzie, że w końcu podjął jakieś działanie, choć jego sposób myślenia istotnie, niewiele się zmienił (w dalszym ciągu frustracja wywołana poczuciem bezsilności). W E7 nie mam wątpliwości, że chodziło o pokazanie dojrzewania głównego bohatera i według mnie ten zabieg się udał. Czy to samo było celem NGE? Zdecydowanie nie. Choć zobaczymy jeszcze, co Anno wykombinuje z tymi odświeżonymi wersjami filmów.

(Higurashi)Z tego powodu, że tak bronisz to anime i nawet wierszyk wrzuciłeś (to chyba główny powód) to w tym miejscu ogłaszam: jak tylko nadarzy się okazja to spróbuję tego animka

W dalszym ciągu zachęcam do uczynienia tego. Z oglądaniem drugiej serii wstrzymuję się, bo wkrótce wesoła grupa WinD chyba skończy wypuszczać wersje DVD, a o wersjach DVD powszechna opinia panuje taka, że są nieocenzurowane. Nie przypominam sobie, żeby w Higurashi była golizna (a szkoda, że nie ma), ale sceny przemocy były zaciemnione. W drugiej serii podobno nie ma tyle przemocy, ale może jest golizna...
A wierszyk ? to fragment piosenki ?Ajron Men? zespołu Piersi. Ech, dzieciństwo...

(HnG)Pamiętam, że nawet nie musiałem się długo zastanawiać by te miecze rozpoznać.

;o

Serio, teraz to już naprawdę jestem zaskoczony.



(suby do drugiej serii Minami-ke)Mi swego czasu wystarczył komentarz mówiący, że lepiej jest oglądać raw'y niż ich suby, by zostać jednak przy tym czekaniu na porządną wersję.

Ja bym jednak na twoim miejscu zaryzykował, zresztą jako człowiek, który przeczytał całą czwartą serię JoJo z tłumaczeniem takim, jakie było, jestem dość zaprawiony w boju z kiepską robotą tłumaczy.

(Onegai Teacher)nie jest takie "niewinne" jak większość innych romansideł

(Onegai Twins)"incestowaty" wątek

Przekonałeś mnie!

A ja się pochwalę, że każdy post z tego tematu czytam całościowo, nawet te Twoje długaśne opisy rożnych wydarzeń z JoJo

Przecież wiesz, że to mnie tylko zachęci do pisania ich jeszcze więcej i jeszcze szczegółowiej >=/ Zresztą planuję umieścić dłuższy opis Stone Ocean pod koniec tego posta, więc jeśli nie przewinąłeś całego przed przeczytaniem, to możesz się przygotować psychicznie.

tylko Lulu ani z wyglądu ani z zachowania jakoś Lacus ?Virgin Mary? Clyne nie przypominał

Nie wiem za bardzo, jak się zachowuje postać, do której nawiązujesz, ale jeśli chodzi o związek uczuciowy i/lub cielesny, to dysponuję odpowiednimi fanartami.

>>

wg informacji z netu to motyw z plantacją pomarańczy to ukłon twórców w stronę fanów, a dokładnie konkretnego artworka, w którym Jeremiah zajmuje się pomarańczami



Akurat ten running joke świetnie się w przypadku Jeremiaha sprawdził. Jego mech (?) też był fantastyczny, niczym boss z jakiejś staroszkolnej strzelanki i powinien J. się jakiegoś spin-offu doczekać (tak!). Tyle żeby było bez udziwnień i zwrotów akcji szytych nićmi równie grubymi jak przęsła mostu, taka czysta rozwałka. Jak się nad tym zastanowić, to Jeremiah był najjaśniejszym punktem zakończenia według mnie.



>>

A czy Lulu żyje?



C.C.

porąbała jego ciało na kawałki i upchnęła do walizki, z którą teraz podróżuje, Higurashi style

:)

http://img381.imageshack.us/my.php?image=macrossnokenzg3.jpg

macrossfworksafe.th.jpg

MF miał całkiem spory budżet w porównaniu z typowym anime); najlepszą, ze wszystkich, jakie mogłem usłyszeć w tegorocznych anime, ścieżkę dźwiękową

Na MALu mignął mi jakiś news, że Macross Frontier otrzymał kilka nagród, m.in. za animację i muzykę dla Yoko Kanno. Wprawdzie nie pamiętam, jakie to były nagrody (ani tym bardziej nie znam ich rangi), jak i specjalnie dużej konkurencji nie było (z popularnych hitów 2008 na myśl przychodzi mi tylko Code Geass R2), niemniej wyróżnienie jest wyróżnieniem. O ile w kwestii animacji można mieć jakieś wątpliwości (CGI potrafiło ?chrupać?, jakość niektórych epizodów też wyraźnie była niższa niż tych istotnych), tak w kwestii muzycznej absolutnie nie, a to ze względu na godziny, jakie spędziłem na słuchaniu soundtracku.

>>

Miałem nadzieję, że Alto ostatecznie wybierze którąś z dziewczyn



Jak wspominałem, mnie takie zakończenie satysfakcjonuje ? żaden ze zwolenników nie został poszkodowany, otwiera to drogę do spin-offów, kontynuacji i innych cudów (chętnie zobaczyłbym, jak ta kolonia się rozwija), nie wspominając o wymarzonej przez niektórych możliwości yuri endu (szczególnie Sheryl i Ranka obejmujące się podczas endingu). Zresztą to (spin-offy!) już się dzieje, bo film został zapowiedziany (niewątpliwie jako dalszy ciąg świętowania i nawiązań do sławnego pierwowzoru, tym razem DYRL). Aha, no i patrząc z perspektywy czasu, dzięki temu zabiegowi h-doujiny zachowały swoją oryginalność.



>>

I jeszcze jedno, czy również nie uważasz, że ostatnia scena z Mr. Bilrerem i zdjęciem Minmay była całkiem zaskakująca?



Hm, szczerze mówiąc już zupełnie nie pamiętam tego fragmentu, odcinka nie mam pod ręką, a z youtube wszystkie epizody wywiało, więc nie mogę odpowiedzieć.

Dla mnie największą zaletą Revolution był właśnie powrót do klimatu sprzed prawie 10 lat

Oj tak, to było w czasach, kiedy oglądania anime wstydziłem się znacznie bardziej, niż teraz (właściwie to niebo a ziemia), gdy często nagrywałem epizody na VHS, żeby je obejrzeć wtedy, kiedy nikt nie widział (choć nigdy nie miałem żadnych nieprzyjemności ze strony otoczenia w związku z oglądaniem anime/czytaniem mangi, wręcz przeciwnie).

mimo tego narzekania, nowych Slayersów oglądało się całkiem przyjemnie i całkiem nieźle bawiąc się w wielu miejscach

Tak, z perspektywy czasu też tak to postrzegam. Nie rozmyślam w bezsenne noce (swoją drogą, prawie już nie mam bezsennych nocy, bo zacząłem zażywać melatoninę, polecam) nad wydarzeniami z tej serii, ale dzięki ciągłości z poprzednimi seriami nostalgia goggles działały bez zarzutu.

Co do drugiej serii, nie obejrzałem jeszcze ani jednego odcinka. Powód: brak subów. Wiem, że jest skrypt, który można samemu sobie dopasować, ale po prostu mi się nie chce. Może ktoś się zlituje i wrzuci całą serię gotową, ostatecznie mogę skorzystać z tych skryptów, ale poczekać też mogę.

(gdzie w tym openingu jest Joseph?)

- kolejny jojo'waty op i jak zwykle fajnie zrobiony. Na twoje pytanie nie odpowiem, bo należę do niewtajemniczonych (po prostu nie mogłem go odszukać).

Joseph w trakcie swoich wesołych przygód w części drugiej uznał, że dobrym planem na oszukanie Niemców będzie przebranie się za kobietę, co prawie się udało. W tym openingu jest nawiązanie do tej słynnej sceny.

- mad'y są zawsze fajne, ale czasami słusznie mi sie wydaje, że mój poziom wiedzy o JoJo (który i tak wielokrotnie się powiększył dzięki Twoim postom) jak i poziom zafascynowania tym tytułem jest niewystarczający by docenić tego typu filmiki

Tu akurat sprawa wydaje mi się dosyć prosta, większość czasu bohaterowie sparodiowani w tym openingu spędzają na ciężkiej, szargającej nerwy, wykorzystującej w równym stopniu umysł i mięśnie walce o życie, przez co przedstawienie ich w konwencji dobranocki stanowi uderzający kontrast.

Axis Power Hetala ? kolejna ? dziwność? o której nie wiedziałem i nawet dowiedziawszy się co nieco dzięki google pozostawiam to samo: no comment

A mimo to oglądasz!

? szczerze mówiąc nie powaliło mnie to w żaden szczególny sposób, po prostu fajna scenka, ale nic specjalnego.

W takim razie obawiam się, że Azumanga ci się raczej nie spodoba, a MAL zdaje się moje przypuszczenia potwierdzać.

GaoGaiGar
Hokuto no Ken
przy żadnym z tych tytułów nie będziesz się wkurzał na wimpowatych bohaterów


Potwierdzam. GaoGaiGar to modelowy wzór super robot show i choć moim zdaniem nie jest super-mega-genialnym anime, to jednak podczas oglądania świetnie się bawisz i masz ochotę wykrzykiwać nazwy ataków razem z bohaterami, przynajmniej tak było w moim przypadku. HIKARI NI NAREEEEEEEEE!!!
Przy Hokuto no Ken też nie ma litości. Jeśli ktoś nazwie Kenshiro dbającym o zasady moralne, to znaczy że nie widział, w jaki ? często wręcz sadystyczny ? sposób wykańcza on wrogów, np. zmuszając do wskoczenia do lawy czy powolnego uduszenia się.

Polecam pisać w jakiś zewnętrznych edytorach

Ja, przeczuwając, ile to wszystko zajmie, szybko przerzuciłem się na Worda z pisaniem tego posta. Korekta po napisaniu całości powinna pójść nieco sprawniej... Choć łobuz jakoś dziwnie linki do obrazków zmienia, a może to skrypt forum... W każdym razie niektóre musiałem poprawiać.

Bible Black! Jakby nie patrzeć poważne fantasy z niepoważną stylistyką rysunku

Ja bym powiedział, że niepoważne fantasy z poważną stylistyką rysunku; niepoważne ze względu na transformacje tudzież niespodziewane wystrzały z broni palnej, a poważna stylistyka rysunku... Postacie z Bible Black (i podobnych tytułów z tej samej, za przeproszeniem, stajni, od podania których się jednak wstrzymam) zawsze mi się wydają takie, nie wiem jak to określić, ?dorodne?? A już na pewno niebezpieczne, brr.

Dla mnie CB to jeden z tych kultowych tytułów, którego nie znać po prostu nie wypada (dobra, w tym momencie spojrzałem na pobliskie listy MAL i zasmuciło mnie to co zobaczyłem

Wiesz, wszyscy oprócz mnie widzieli CB. Nawet kosmici co hen daleko w kosmosie żyją widzieli, bo przekaz do nich dotarł i sobie nagrali. Nawet spoiler z zakończenia Cowboy Bebopa jest jednym z najsłynniejszych spoilerów w internecie (jeśli ktoś nie zna zakończenia CB, to niech nie klika w zapodany obrazek, serio mówię). Nawet mój ojciec oglądał już CB, a to za sprawą TVP Kultura. Wniosek: w obecnych czasach większym szpanem jest nieoglądanie Bebopa B) (LoGH to już co innego, anime znacznie mniej popularne od CB).

(Gundam 00)jeśli seria utrzyma dotychczasowy poziom to będę miał kolejną 10 na liście MAL

Czy nadal tak uważasz? I czy przy okazji możesz mi objaśnić, o co chodzi w tym komiksie? Bo jeśli w tym anime panuje jawna dyskryminacja kobiet, to jestem zdecydowanie

na TAK

.

Tytania

Moje oczekiwania były takie, że będę miał do czynienia ze 100% serious business anime. Myliłem się. Fan jest luzakiem i często jego akcje wprowadzają element komiczny, spotyka też w porcie kosmicznym niezbędną w każdym anime

loli

, czym w istotny sposób zapunktował. Intryga też się zawiązuje, nawet Annasui z JoJo tam się wplątał... No dobra, to w takim razie dlaczego przestałem oglądać? Fan zamiast finezyjnie obalać system olewa sprawę i ląduje, nieco z przymusu, na jakimś wesołym statku kosmicznym, co nadszarpnęło moją wiarę w Epickość tej serii. Może gdybym oglądał LoGH (serio, żałuję, że nie oglądałem jeszcze), to bym miał większe zaufanie, ale na razie było dość grzecznie i choć oglądało się przyjemnie, to jednak nie wrócę do tego szybko, szczególnie, że nowe odcinki jakoś strasznie nieregularnie się pojawiają. No chyba, że ktoś, kto oglądał </aluzja> więcej odcinków powie mi, że jednak Epicko dziać się zaczęło.

Casshern Sins

No i choć byłem tak mocno napalony na oglądanie tej serii, to też ostatecznie odłożyłem. Może dlatego, że akcja jest dziwnie rozłożona (albo gapimy się na landszaft, albo w superszybkim tempie dokonujemy niesamowitej rozwałki), a atmosfera niewesoła: w sumie każdy, kto towarzyszy Kasianowi, jest skazany na takie czy inne cierpienie. Może gdy już będzie cała seria, to spróbuję obejrzeć całość od początku...

Hokuto no Ken Raoh Gaiden Ten no Haoh

Fansubi to ktoś w ogóle? I mniej więcej gdzie to, biorąc pod uwagę chronologię wydarzeń w HnK, się zaczyna i czy idzie po kolei (od treningów jako dzieciak), czy też raczej skupia się na przemarszu wojsk Raoha?

Toradora!
będę naprawdę wkurzony jeśli nasza wesoła dwójka nie zostanie parą.


Kiedyś zauważyłem zapodany link (tak, wiem, animesuki, ale tak się akurat złożyło), gdzie ktoś kumaty w japońskich znaczkach umieścił streszczenie kolejnych książek, na podstawie których powstaje manga i anime. Przeczytałem to wszystko (oczywiście pobieżnie, bo dość długi i szczegółowy opis to jest), ale zapowiada się na tyle ciekawie i nie-komediowo, że teraz mam nadzieję, że studio animacyjne z tego skorzysta i nie pójdzie drogą taniej komedyjki. Choć mało epizodów już do końca serii zostało... Może wysilą się na drugą, skoro pierwsza okazała się niewątpliwym strzałem w dziesiątkę?

Kannagi
Chłopak o imieniu Jin pewnego razu wyrzeźbił sobie z kawałka drzewa posąg dziewczyny.


Muszę tu dodać, że nie strugał tego kloca z powodu jakiegoś fetyszu czy innych nieczystych pobudek, a raczej w celach religijno-artystycznych. No i opłaciło się!

Mi się podoba, bo mimo występujących tutaj utartych schematów i motywów, przyjemnie jest obejrzeć sobie raz na jakiś czas coś lajtowego i niezobowiązującego

Też mi się podobało i jest to pierwsze anime, które nadrobię (zostały mi cztery odcinki do końca), gdy skończę oglądać HnK. Choć muszę przyznać, że pierwsze odcinki najbardziej mi się podobały; potem, gdy pojawiła się ta zdzira śmielsza z sióstr, Zange-chan, anime stało się jeszcze bardziej schematyczne, ale nadal dało się całkiem przyjemnie oglądać. Szczególnie podoba mi się postać Nagi (nawet jeśli okaże się być towarem używanym! lecz wtedy jej wartość oczywiście znacznie spada, nie może być inaczej >=/ ). Choć jest oczywiście zbiorem wyeksplatowanych (ekhem) schematów, to jednak miała parę zachowań, które ? o dziwo - odebrałem jako nadające tej postaci realizmu, np. dość znana scena wachlowania się czy różne inne jej wpadki. Miałem dziwne odczucie, że jej zachowanie przypomina mi kogoś, kogo kiedyś znałem, dawno temu, ale nie mogę sobie przypomnieć kogo dokładnie i kiedy to było (a musiało być daaawno temu). Wiem, dziwne; nieważne. W każdym razie uważam to anime za zaskakująco dobre i przyjemne jak na dość niskie oczekiwania, które miałem, nawet mimo wielu obecnych tam ogranych gagów.

Rosario + Vampire Capu2
Oglądam to tylko z tego względu, że widziałem pierwszą serię.


Czy aby na pewno to jedyny powód? (obrazek z Mizore wybrany nieprzypadkowo) Obejrzałem pierwszy ep pierwszej serii i jakoś do teraz nie przyszła mi chęć na dooglądanie tego, co jest kolejnym nieskromnym fanserwisowym anime (tak przy okazji, zapodany obrazek to nieco tylko zedytowany oficjalny artwork i stanowi nawiązanie do JoJo). W dodatku bezczelnie cenzurowanym w emisji telewizyjnej, żeby wywołać zapotrzebowanie na DVD.

Shikabane Hime: Aka

Raczej się nudziłem na pierwszym epie, choć sceny akcji tradycyjnie poniżej stałego, wysokiego poziomu nie schodzą. Teraz już chyba druga seria leci (chyba), a ja nadal nie poczyniłem żadnych postępów z pierwszą...


Skip Beat!
możecie spotkać naprawdę wesołą i ciekawą historię o pewnej przebojowej pannie, która swoją determinacją zawstydziłaby niejednego shounenowego bohatera


A tu muszę przyznać, że ani jednego odcinka nie oglądałem i mimo kilku pozytywnych sygnałów na temat tego anime wysyłanych przez ImpulseMa, chęć obejrzenia tego anime nie zaprzątała długo moich myśli. Mam na uwadze (choćby przez regularne aktualizacje ImpulseMa na MAL) ten tytuł i w zanadrzu mam pierwszy odcinek, ale musi on cierpliwie (bardzo cierpliwie) poczekać na swoją kolej.

Tales of the Abyss
Dla fanów tego typu gier anime jest jak najbardziej godne polecenia


No właśnie, w żadną z gier z cyklu ?Tales of...? nigdy nie grałem, a też i ciekawe (dla mnie) anime na podstawie gry zdarza się chyba równie rzadko, co dobra gra na podstawie filmu. Jak już chyba pisałem wcześniej, anime tego typu jest skierowane głównie do ludzi, którzy w daną grę grali, więc o ile Star Ocean EX spróbuję obejrzeć, bo grę przeszedłem jakiś czas temu, ten tytuł na razie mnie nie grzeje, szczególnie, że nie było jego premiery w Europie.

Ikkitousen Great Guardians
samo anime godne jest polecenia jedynie wielbicielom fanserwisu jak i fanom samego świata Ikkitousen


Jak widać po moich aktualizacjach na MAL, zadowalałem się samymi DVD specials, które według mojej pobieżnej oceny w ściśle skompresowanej, dwuminutowej formie przedstawiają to, co w tej serii jest najistotniejsze, czyli podskakujące wielkie cyce (odziane lub nie), pantyshoty i prowokacyjne sytuacje (choć nazwanie pojedynku w biczowaniu ?prowokacyjnym? jest jednak pewnym niedoszacowaniem). Choć szczerze mówiąc mimo tak atrakcyjnych wersji demo nie planuję na razie oglądać głównej serii, a z wesołych wariacji na temat ?Romance of the Three Kingdoms? ostatnio najbardziej spodobało mi się Ryofuko-chan.

Aha, widziałem kiedyś ?opinię?, według której JoJo powinno mieć ekipę złożoną z samych dziewczyn, by być bardziej jak Ikkitousen; traktuję to jak oczywisty trolling, bo odrzucam wiarę w to, że ktoś może być aż tak niemądry.



D.Gray-man

Podobno anime zaczęło się fillerami...? Ale przynajmniej, w przeciwieństwie do innych produktów narutopodobnych, ma zakończenie, choć nie wiem, czy manga idzie dalej (a raczej idzie) i jak fakt zakończenia przed finałem ma świadczyć o adaptacji anime. Zapodany opening był całkiem fajny, a facet w 0:38 skojarzył mi się z Ferdkiem Kiepskim.

Ryoko's Case File

Ciekawe, dopiero czytając ponownie tego posta przypomniałem sobie, że takie anime w ogóle istniało, a miałem kiedyś solidny zamiar obejrzenia go, ze względu właśnie na autora książkowego pierwowzoru. Przypuszczam, że anime szybko odeszło w niepamięć nie tylko w moim przypadku...

Jak ktoś lubi władcze kobiety

Wcześniej nie miałbym chyba kłopotów z decyzją, teraz jestem na zdecydowane i stanowcze ?raczej nie?.

Wagaya no Oinari-sama

Wcześniej mieliśmy Spice & Wolf i Kanokon i chyba dlatego to anime również (niczym powyższe Ryoko) jakoś przemknęło pod radarem. Widziałem ten screen jak Kuugen (dobrze wiedzieć, jak toto się nazywa) używa słuchawki telefonu niewłaściwymi uszami i wydało mi się to dość zabawne, ale dalej w tę serię nie brnąłem.

Maid Guy

http://img99.imageshack.us/my.php?image=art20.jpg


Gravion Zwei
Mr. Sandman (najlepiej określa go słowo fabulous


Nie pomyślałem sobie nic innego widząc te filmiki, pierwsze skojarzenie: ten koleś z Busou Renkin.

Z powyższego opisu wychodzi anime, które powinienem uważać za co najmniej niesamowite i epickie, a jednak (co może niektórzy spostrzegli) na MAL wystawiłem ledwo 6.

Rzeczywiście, oceniając po zapodanych filmikach wszystko wygląda na mało oryginalne (mocno fanserwisowe postacie żeńskie), mech też jakiś umiarkowanie ciekawy, a jeden z jego komponentów to twórcza kopia jawna zrzynka z DrillGao.

Initial D Extra Stage 2

A właśnie, to jest dobra okazja, żeby zapytać, dlaczego wcześniejszy Initial D masz w ulubionych. Nie pamiętam, żebyś kiedyś wcześniej pisał o tym, a ja nie za bardzo wiem, o czym to jest i dlaczego to jest takie fajne (hm, znowu mam uczucie, że już o to pytałem).

? Shin w wersji live mnie rozśmieszył, a Lynn wręcz przeciwnie >=/ Całe nagranie niebezpiecznie mi się kojarzyło z jedną z odsłon Cho Aniki. (gra, którą mam na myśli jest przedstawiona w dolnej części zalinkowanej strony, uwaga, zapodany link może wyrządzić szkody psychiczne osobom nieprzygotowanym)

? niestety muszę stwierdzić, że ten z CG dużo bardziej mi się podobał, był lepiej wykonany, miał skoczniejszą piosenkę (do teraz pamiętam!) i ? co też bardzo ważne ? znałem postacie, które tam występowały i byłem w stanie wyłapać ewentualne in-jokes.

Death Note + FF6 ? zgadza się, mnóstwo filmików opartych na tym pomyśle można obejrzeć na youtube, ostatnio dość ciekawy był Lucky Star z Konatą wyśpiewującą Super Mario World theme, ale link jakoś mi zaginął w akcji >=/

? fajnie jest widzieć, że FF6 nadal jest obecny w pamięci graczy i nie został wyparty przez nowsze odsłony tej serii. Bo, jeśli ktoś jeszcze nie wie, FF6 to niesamowicie zacna gra jest.

I jeszcze na koniec odpowiadania na twojego posta muszę napisać, że nie wszystkie filmiki obejrzałem przy pierwszym czytaniu, a teraz oglądałem już wszystkie, niestety sporo z nich już wywiało ? na szczęście bez problemu znalazłem nowe linki.

Witam i chiałbym się zapytac jakiegoś innego fana/ów Bleach'a czy wie/dzą może jak można na osi czasu umieścic fillery?


Sam główny bohater tego całego interesu nie jest pewien, o co tak naprawdę biega.

Mina Rukii na tym screenie jest według mnie prześwietna.



Zacznę jednak od... podziękowań. Po pierwsze, że przeczytałeś mojego posta i nie został on olany jako trucie fanboja


Ja się pochwalę, że przeczytałem tamten (i ten) post w całości wtedy, gdy zostały zamieszczone, choć przyznam brutalnie, że bez większej uwagi, bo argumenty, które napisałeś, wydawały mi się jakieś takie zbyt ogólne. Przepraszam cię, że nie wdam się z tobą w głębszą (i dalszą!) polemikę, ale po prostu za mało oglądałem EL i nie mam zamiaru w najbliższym czasie tego nadrobić. Za to zapodam recenzję Elfen Lied, której autorka Elfen Lied generalnie lubi, ale nie przeszkodziło jej to wypunktować kilku dość istotnych wad tego anime, z którymi w sumie się zgadzam. Podczas czytania twojego posta (jak i później zalinkowanej recenzji) naszła mnie taka myśl, że podobne do wspomnianych w recenzji zarzuty można postawić mandze Gantz, którą z kolei lubię, a niektóre fragmenty to nawet bardzo lubię. Główny zarzut wobec Gantza jest taki, że manga to właściwie festiwal przemocy z dorzuconym bezwstydnie fanserwisem (w pokoju przed misją: ?pokochajmy się!? ?lol no dobra?), przeplatany tanimi, łzawymi momentami, które mają udawać, że mamy do czynienia z czymś bardziej dojrzałym. Zresztą tak samo można też zbesztać Berserka B) Różnica jest taka, że Gantz i Berserk trafiają do mnie i do wielu innych ludzi (nie, nie stawiam tych mang na równi!), natomiast opinie o EL są dużo bardziej podzielone.

Mianowicie, od dłuższego czasu mam ochotę na porządne, poważne (niekoniecznie do bólu, elementy comic relief nie zaszkodzą), miejskie Sci-Fi, najlepiej o smaku cyberpunkowym.


wszystko GitS lol
Może też być Akira, ale to po bardzo mocnym naciągnięciu kryteriów, które podałeś. Aha, przypomniałem sobie jeszcze: Armitage III.

Drugi request to w zasadzie rzecz podobna, tylko bez sc-fi, a w realiach raczej 'normalnych' (najlepiej współczesność) i z klauzulą, że może być jak najbardziej manga (hell, przypadek pierwszy też może być mangą, co mi tam...). Czyli: poważna fabuła a'la thriller (i to raczej dynamiczny, niż snujacy się i duszny jak np. "Siedem"), dobra, realistyczna krecha.

Monster, również Sanctuary.

Strike Witches
Tytuł ten jest zdecydowane polecany osobom, które lubią widoczki dziewczyn z odkrytą bielizną gdyż wiele razy trafia się okazja by coś takiego zobaczyć.


Właściwie to cały czas jest tam coś takiego (jak nie lepiej/gorzej, zależnie od zapatrywań w tej kwestii), bo nasze Witchówny nie noszą spodni. Wiem, że moim obowiązkiem powinno być wyczekiwanie na każdy najnowszy epizod i oglądanie RAWa albo jeszcze lepiej streamu na żywo, ale jakoś nie. Według mnie to anime już przegło pauke i poczułem się wręcz urażony, że mi się coś takiego podrzuca. Dlaczego nie poszli na całość? Dlaczego nie zrobili z tego pełnoprawnego ecchi

i trzeba było czekać na wydania DVD

? Oczywiście nie odrzucam możliwości, że to obejrzę (zresztą zaraz sprawdzę, czy są już wszystkie epy na DVD), ale jednak coś tu nie zagrało do końca, jeśli o mnie chodzi.

(w tym momencie definitywnie wyczerpał się limit cytatów na posta, dlatego takie cuda dałem, mam nadzieję, że nadal będzie to jako tako przejrzyste)

k0nrad ndz, 23 lis 2008 - 21:35

Re-Take nie mogę odmówić profesjonalnego warsztatu i ciekawego podejścia - przedstawiona wersja wydarzeń pod kilkoma względami przekonuje i satysfakcjonuje nawet bardziej, niż oryginał.

Według mojego wyrozumienia tej historii RE-TAKE w głównej, ?rzeczywistej? osi fabularnej prawie nic nie zmienia.

Wszystkie cuda działy się w sferze psychicznej (ale co Shinji sobie użył, to zapewne już pozostanie jego), natomiast w rzeczywistej wyszła panna z pierwotnej zupy ? sygnał, że jednak są ludzie, którzy chcą wrócić do starego, ?jednostkowego? życia (to dobra okazja, żeby polecić do przeczytania ?eXtensę? Jacka Dukaja) i Shinji i Asuka delikatnie chwycili się za ręce.

Według mnie to był fantastyczny zabieg jak na doujina, choć rzecz jasna mam świadomość, że nie wyrażam się obiektywnie. I ponownie dodam, że chyba Anno podąży w filmach podobnym tropem, co ten doujin.

k0nrad śro, 17 gru 2008 - 20:23

Eee, w ogóle w porównaniu z mangą to anime W&S (S&W? whatever...) kreskę ma raczej średnią, na papierze Horo wygląda dużo lepiej niż na celuloidzie

Nie znam mangi rysowanej przez Keito Koume, która by nie wyglądała atrakcyjnie!

KMyL pon, 29 gru 2008 - 10:39

A ja mam pytanie - czy jest na tym forum jakiś fan Hentai ???

Nie wiem, ja na pewno nie.

Kondzio pon, 29 gru 2008 - 19:24

Akane-iro ni Somaru Saka (w skrócie Akasaka)

Odpadłem od tego anime już po pierwszym odcinku. Pisałem o nim kiedyś, ciekawie się robi dopiero gdzieś tak na dwie minuty przed endingiem. Wiem, że absolutnie nie należy oceniać anime po pierwszym odcinku, ale w tym przypadku było wiele ?przeciw?: studio animacyjne, słynące z takich ?hitów? jak School Days, kolejna ekranizacja eroge z wyciętymi ?momentami?, niska jakość wykonania... W dodatku teraz jeszcze mówisz, że mało ciekawe. Jedyną zaletą, jaką mogę wskazać jest ta, że wersja zsubowana jest łatwo dostępna...

School Days

O wilku mowa. Ponownie, najsłynniejszym elementem tego anime jest mem, który powstał, gdy nie wyemitowano ostatniego odcinka w zapowiedzianym terminie, a zamiast tego puszczono coś innego. Jak mi ktoś powie, że jest gdzieś wersja z ?momentami? (a chyba nie ma), to będę bardziej skłonny obejrzeć. Aha, czy to prawda, że Makoto do własnej siostry też się dobrał?

ChäoS;HEAd
Na pierwszym miejscu stawiam studium psychologiczne pogłębiającego się szaleństwa głównego bohatera


Studium psychologiczne? Kolesiowi ukazują się kolejne schematyczne postaci, które zazwyczaj spotyka się w eroge, w które on ciupie namiętnie, według mnie nie ma w tym żadnej większej filozofii. Pierwsze sekundy pierwszego epa wskazują też na jakiś zakrętas fabularny, ale o tym pisałem już wcześniej w tym poście.

animacja stoi na wysokim poziomie

Tu też się nie zgodzę, czasem nawet postacie z pierwszego planu są rysowane byle jak, perspektywa potrafi kuleć, fajerwerków animacji też próżno szukać. Według mnie są to maksymalnie dolne strefy stanów średnich.

ogami śro, 31 gru 2008 - 00:54

Mam prośbe do fanów anime/mangi; Prosze o podanie mi tytułu który warto obejrzeć film pełnometrarzowy/seria

Wypadałoby stworzyć jakąś Listę Tytułów Godnych Polecenia i wklejać za każdym razem, gdy ktoś zada to pytanie. Dysponuję takimi listami zarówno w formie tekstowej, jak i obrazkowej, ale że nie oglądałem wszystkiego z tych list (hm...), to nie mogę się bez wyrzutów sumienia pod nimi podpisać (i, co oczywiste, nie ja je układałem).
Poniżej inni forumowicze podają rekomendacje i w większości się z nimi zgadzam, od siebie nic nie dodam, jeśli tak bardzo chcesz poznać moje zdanie, to zerknij na moją MAL.

Jeśli ma to w czymś pomóc; jestem osobą w wiku 22 lat i lubię poważne kino

O, widzę, że nareszcie zawitał do nas ktoś poważny i dojrzały. Witam cię serdecznie i liczę na twoje dorosłe spojrzenie ?z zewnątrz? oraz obiektywne opinie na poruszane w naszych dyskusjach tematy.

k0nrad śro, 31 gru 2008 - 01:41

Tasiemce radzę odpuszczać, nie ma chyba 'poważnych' serii

LoGH

Kondzio sob, 03 sty 2009 - 01:31

A polskie suby... chyba nie trafiłeś na te właściwe

Wazelina czy nie, właśnie zyskałeś kolejne punkty.

ogami sob, 10 sty 2009 - 14:50

Chryste ktoś wyprodukował anime o go!!!

Są anime o madżongu i o grze w papier-nożyce-kamień, o różnych sportach (tenis, piłka nożna, baseball, futbol amerykański, koszykówka, boks, kendo)... Mangi to oczywiście zupełnie inny poziom ekstrawagancji, powstaje tam tego tyle, że czasem naprawdę można się zdziwić. Tak, jest manga o curlingu.

ogami wto, 27 sty 2009 - 14:50

Ciekawi mnie, czy są jakieś anime związane z przemysłem drzewnym

Kannagi B) A tak na serio z popularnych serii, które miały szczęście wyjść poza granice Japonii, to nie przypominam sobie czegoś takiego, natomiast nawiązywanie do tych motywów, czyli zarówno czynności związane z wycinką lasu (np. spławianie pni rzeką), budowaniu jakichś konstrukcji drewnianych (np. łodzi, domów) na pewno się znajdą, choć jak już mówiłem, podać z pamięci niczego nie potrafię, bo nigdy nie patrzyłem na anime pod tym kątem, co chyba zresztą jest zrozumiałe. Jeśli chodzi o mangi, to ich tematyka jest tak różnorodna (w końcu łatwiej narysować mangę, niż stworzyć komiks), że przypuszczam, że coś takiego by się znalazło, a jeśli się znajdzie, to na 99% nikt tego nie skanuje i nie tłumaczy.

(Detroit Metal City)Co prawda nic o death metalu nie wiem i wątpię, aby w tym anime zawarte było choć przysłowiowe ziarno prawdy, mam rację?

Ta historia jest parodią, miejscami zresztą dosyć przejaskrawioną, ale opowiada o dość buntowniczym środowisku i gdy słyszy się opowieści typu ?podczas koncertu jakiegoś norweskiego zespołu fan dostał w głowę łbem kozy którą muzycy właśnie odrąbywali podczas występu?, to według mnie jest to parodia miejscami bardzo celna. A już na pewno niesamowicie zabawna. RAPE RAPE RAPE RAPE RAPE

Ruhisu czw, 29 sty 2009 - 12:49

(Haruhi)Dobre anime, dziś jest ono jednym z najmodniejszych tytułów.

W pełni się z tym zgadzam. Jego popularność czasem mnie po prostu zaskakuje. Nawet w Krakowie widziałem plakaty reklamujące kursy języka japońskiego, na które ktoś radośnie wkleił Haruhi i resztę ekipy. Czy jest ktoś w stanie ją powstrzymać?!
Mały update: przed wrzuceniem tego posta byłem jeszcze raz w Krakowie i zrobiłem zdjęcie tego plakatu (krakowskie zanieczyszczenie powietrza rozjaśniłem w photoshopie). Przy okazji łatwo też po zdjęciu rozpoznać, w którym punkcie Krakowa zdjęcie zostało zrobione...

leonik86 pon, 02 lut 2009 - 03:21

Nie wydaje wam się, że większość takich japońskich produkcji (i 99% produkcji takich, które są tłumaczone na bardziej zrozumiały język) to typowy fast-food dla mózgu?

Oczywiście, podobnie jak 99% amerykańskich seriali i filmów, 99% muzyki puszczanej w popularnych stacjach radiowych, 99% polskich opowiadań i książek fantasy itd. Najpopularniejsze serie komiksowe w Japonii pchane są w grube jak książka telefoniczna tygodniki, anime wymyśla się na szybko i częściowo (bądź i w większych partiach) outsource?uje się animację wykonawcom w Korei, aby było szybciej i taniej. Świadomość łykania fast foodu różnego rodzaju nie drażni mojego ego i nie czuję się źle z tego powodu, poza tym nie można żywić się cały czas samymi genialnymi daniami, poza tym po zjedzeniu fast foodu naprawdę smakowite dania wydają się być jeszcze lepsze. Nie wspominając o tym, że można też utrafić coś, co nie jest genialne, ale wybija się na tyle, że się podoba (tak na koniec uciekając od żywieniowych porównań).

tak naprawdę niewiele różni np. Azumangę (obejrzałem cały jeden odcinek, jednakże pozwolę sobie na stwierdzenie, że reszta niewiele się różni) od American Pie?

No ja rozumiem (a przynajmniej mam takie wrażenie) o co ci chodzi, nie ma potrzeby aż tak przesadzać. Zresztą patrzę na dalszy ciąg twojego posta i widzę dalszą przesadę, więc najłatwiejsze rozwiązanie, jakie mogę ci zasugerować, to albo całkowite zrezygnowanie z oglądanie anime, albo podchodzenie z nastawieniem ?lol to tylko anime? i liczenie na to, że jednak uda się zostać pozytywnie zaskoczonym (tzw. ?włączyć sobie filtr?). Wchodzenie na fora i tematy poświęcone mandze i anime i pisanie ?całe anime to szajs? też jest jakimś rozwiązaniem, ale ? śmiem zauważyć - korzyści to ogółowi nie przyniesie.

Adamnus wto, 03 lut 2009 - 15:03

W tym temacie są chyba najdłuższe posty.

Coś w tym jest! Możliwe, że masz rację.

Qrowsky wto, 03 lut 2009 - 16:35

Shin Angyo Onshi
Blame!
Deadman Wonderland
Polecę jeszcze Yotsubę, Hotel (genialne, jak na one shot)


Dlaczego każdy post w tym temacie nie zawiera tylu słuszności naraz, co zacytowany?

Ma ktoś jakąś ciekawą mangę do polecenia, której nie przeczytałem ani nie mam w 'Plan to read'? :3

Nie są to może jakieś super ekstra hity, ale zawsze możesz obadać (biorę z własnej listy) Eternal Sabbath, Franken Fran, Gantz (choć chyba wspominałeś coś kiedyś o tym), Ressentiment, Dorohedoro, Sanctuary, Trigun Maximum.

Ruhisu śro, 04 lut 2009 - 00:12

dziwi się, kiedy uważam za zabawną scenę, w której

Osaka rzuca butem, który następne ląduje na ciężarówce

.

Po prostu musiałem.

Ruddy wto, 10 lut 2009 - 19:19

Może ja tak z innej beczki, ale ten temat jakoś mnie zastanawia. Otóż co sądzicie o AMV??

Co sądzę o AMV? Standardowa Odpowiedź Ekonomistów: to zależy! Jeśli mówimy o topornie zmontowanym AMV z podkładem Linkin Park, czego jest na jutup w ilościach wyraźnie nadmiarowych, to jestem zdecydowanie na nie. Jeśli mówimy o AMV Hell lub o MADach, które są bardziej żartami/parodiami danych anime, to staram się oglądać polecane linki. Czy podejmuję decyzje o obejrzeniu anime na podstawie AMV ? nauczyłem się tego nie robić, np. widząc AMV z HnK kiedyś pomyślałem sobie, że absolutnie nie mam zamiaru tego oglądać, a na dzień dzisiejszy mam ponad 125 odcinków za sobą. Natomiast dla osób nie śledzących ukazujących się nowości oglądanie świeżych AMV może stanowić pewną reklamę danego tytułu.

Xial ptk, 13 lut 2009 - 14:16

Ja mógłbym plecić anime o tytule "Asu No Yoichi!" (jeśli było to przepraszam).

Przyznam się, że obejrzałem pierwszy ep i nawet mi się podobał, bo był dosyć łatwy w odbiorze, sympatyczny jakiś taki, miał

loli

, główny bohater uroczo naiwny, a w przypadku cycatej bohaterki otoczenie jednak zauważa, czym ona się wyróżnia (niezbyt często to się zdarza w anime, dlatego zauważyłem ten szczegół). Nawet miałem dość mocne postanowienie oglądać następne epy, ale jakoś się nie złożyło. Ale ostrożnie jestem na tak, podobnie jak z Kannagi: anime może się spodobać, o ile nic ciekawego po nim nie oczekujesz.

Adamnus czw, 19 lut 2009 - 14:10

Doświadczone źródła (Tanuki)

:nonono:

miras czw, 19 lut 2009 - 21:56

Magazyn Arigato.

Nie jestem pewien, ale pisałem o tym (albo ktoś inny) przy okazji pierwszego numeru... Na pewno bym sobie kupił, choćby dla samych wrażeń artystycznych z okładek, ale niestety nigdzie w empiku (ani u siebie w mieście, ani w Krakowie) na półkach nie widziałem. Może z rozpędu dali do erotyki i zasłonili kartką ?tylko dla dorosłych?. Jeśli zobaczę gdzieś na półkach to kupię sobie, ale zamawiać pocztowo to jednak już się wstydzę.

k0nrad wto, 24 lut 2009 - 11:36

jakież to geassowe towarzycho jest drażliwe

LOL I TROL U

Xial wto, 24 lut 2009 - 22:08

Chrome Shelled Regios

Po pierwszym odcinku nie wiedziałem, co myśleć o tym anime. Z jednej strony mamy całkiem efektowne walki, w miarę interesujący setting,

loli

, a z drugiej absolutnie nieciekawy design postaci (według mnie), nudne jak jasny gwint elementy school comedy (po co to w ogóle tam jest!) i ogólne poczucie, że oglądam coś przekombinowanego. Krótko: mam mocno mieszane uczucia, czy poświęcać czas na oglądanie tego, jeśli ktoś będzie miał kaprys zachęcenia mnie do tego tytułu i zapoda jakąś ciekawą akcję, która dzieje się w kolejnych epizodach, to z chęcią przeczytam.

nerv0 śro, 25 lut 2009 - 15:45

"Kapłanki przeklętych dni"

No trza było po ludzku pisać, że o Kannazuki no Miko chodzi! Choć do tej pory o tym tytule wiedziałem tylko, że to pretensjonalne yuri (tzn. bardziej pretensjonalne niż zwykle) oraz widziałem niezliczone przeróbki oficjalnego arta promocyjnego. Twój opis mnie jednak zachęcił do oglądania, teraz będę już miał to anime na uwadze.

k0nrad śro, 25 lut 2009 - 17:29

(Soul Eater)zakończenie na circa about 50 epach należaloby uznać za porażkę komercyjną

Nie, 50 epów było zapowiadane już w momencie premiery, albo krótko po niej. Animacja, sądząc po tym, co widziałem, jest na dość dobrym poziomie, design postaci mi się podoba, myślę, że jeśli ktoś ma ochotę na tego typu anime, które w przeciwieństwie do narutu ma koniec, to raczej chyba można polecić.

Zresztą TTGL to z kolei małe miki przy choćby JoJo's Bizarre Adventures.

Ooo, czyli zacząłeś czytać JBA!

TigerHellmaker czw, 26 lut 2009 - 00:23

Na AXN dawno temu można było pooglądać Sakur Wars

Pamiętam, AXN był wtedy dostępny bez problemu. Wyczytałem w programie tv że coś takiego jest i wyczaiłem moment, gdy nikt nie okupował telewizora, spróbowałem obejrzeć. Odpadłem gdzieś w środku odcinka, znudziło mnie okropnie. Nie wiem, czy popełniłem błąd nie oglądając dalej, ktoś potwierdzi/zaprzeczy?





j3drz3j ptk, 27 lut 2009 - 14:07

Widzę, że Mariusz coś popadł w sen zimowy, bo nic od niego nie ma co mnie szczerze mówiąc zdziwiło.

Wprawdzie osobom zainteresowanym, które mnie pytały, wyjaśniałem sprawę na PW, ale na wszelki wypadek wrzuciłem wyjaśnienia do wstępu mojego wesołego posta.

I owszem znikoma jest ilość anime/mang w której ten dobry rozwala (dosłownie) miliony przeciwników na sekundę w niesamowitym stylu.

Jakie jeszcze anime ma podobną scenę? Diebuster, Gurren Lagann z super robot shows... W Tytanii było starcie dość sporych flot, więc prawie na pewno w LoGH tego typu bitwa też by się znalazła, ale to starcie flot kosmicznych, a nie jeden wymiatacz przeciw milionom. W Macrossach podobnie, w dodatku w rytm muzyki popularnej.

Tutaj też kop w tyłek znajdzie się dla tych, co stękają na to, że "stare anime=złe anime", bo takiej szczegółowości i jakości produkcji ciężko szukać i na dzień dzisiejszy

Pamiętam swój opad szczęki przy oglądaniu Macross: DYRL, aż musiałem sprawdzić, z którego to roku film jest. Nie twierdzę, że obecne produkcje są kiepskie pod względem animacji (nie byłoby to sprawiedliwe, produkuje się ich więcej, więcej też do nas dociera, szczególnie tych mniej udanych), ale taki Gunbuster czy DYRL pokazują, że i do starszych pozycji trzeba mieć szacunek.

cotaku (casual otaku)

Muszę przyznać, że nie lubię określenia ?casual? i staram się go nie używać; jeśli nazwę kogoś casualem, to tak, jakbym automatycznie stawiał się w pozycji hardkorowca, co uważam za zwykłe przechwałki. Hardkorowca powinno się poznawać na pierwszy rzut oka, a nie po tym, że nazywa innych casualami. To oczywiście nie była uwaga do ciebie i bardziej mam tu na myśli moim zdaniem sztuczny (przynajmniej na razie) podział jeśli chodzi o graczy. Jeśli chodzi o ?otaku?, to to wyrażenie kojarzy mi się z osobą mocno zwariowaną na punkcie mangi i anime, tak więc ?casual otaku? brzmi dla mnie dosyć dziwnie.
Natomiast w kwestii twojego opisu ?ścieżki rozwoju? oglądaczy anime, to zgadzam się i myślę podobnie, choć szeroki dostęp do m&a dzięki internetowi skomplikował sprawę i rozmywa te schematy, a przynajmniej tak mi się wydaje.

Jetix, Hyper

Pochwalę się, że nigdy nie oglądałem ani sekundy żadnego z wymienionych kanałów. Coś kiedyś do mnie dotarło, że NGE puszczali (reklama w CDA była, jeśli dobrze pamiętam, czyli to było wtedy, gdy jeszcze CDA kupowałem), ale również popełnili emisję ?Candidate for goddess?...

W każdym razie jeśli są aż dwa pisma rywalizujące ze sobą to jednak chyba jest o kogo.

Według mojej oceny są to pisma robione przez fanów dla fanów, a grupa odbiorców gotowych zapłacić za dobra związane z m&a jest na tyle mała, że trudno, by bardziej zasobniejsi gracze zechcieli wejść na ten rynek. Może z czasem to się rozwinie, ale patrząc na recesję m&a w USA (która zaczęła się wcześniej niż kryzys ogólnogospodarczy) i przypominając sobie raczej niewielki (moim zdaniem) wzrost od czasów ?dragonballowych?, jestem mocno sceptyczny.

Animegaido

Przy okazji jakiegoś jubileuszu czasopisma konsolowego Neo Plus jeden z redaktorów (banan) wspominał, że był świadkiem powstawania Animegaido; jeśli dobrze pamiętam, chodziło ogólnie o to, że nikt nie odważył się powiedzieć szefowi jak bardzo poroniony jest pomysł na kształt tego pisma, poczynając od trudnego do wymówienia tytułu.

"Planet Manga" (ktoś pamięta jeszcze tą firmę? Była reklamowana w pradawnym, za to jak dobrym Secret Service).

Oj, coś kojarzę, ale musiałbym sięgnąć do starych numerów (trochę szkoda, że mam ich tylko kilka). I zaraz, jak to, Secret Service pradawne? Mam pierwsze egzemplarze ?Gamblera? z 1994 (i numer zerowy z 1993) i doskonale pamiętam, w jaki sposób je zdobyłem (hehe). Były tam takie fajne recki w formie wesołych opowiadań autorstwa gościa o ksywce (jeśli dobrze pamiętam) McSon Scaffold, ale to już jest naprawdę offtop >=/

powstanie masowych polskich fansubów (przeważnie do Naruto i Bleacha), które bazują na angielskich subach wersji japońskiej

Sam kiedyś kilka softsubów do anime popełniłem, ale co poradzić, taką miałem potrzebę w danym momencie. A że ludzie tłumaczą... Lepiej by zrobili, ucząc się podstaw angielskiego, ale rzeczą oczywistą jest, że dzięki polskim subom anime trafi do jeszcze szerszej grupy osób.

kolejny dowód na zwiększanie się ilości fanów

Ilość fanów się zwiększa, ale nie znajduje to dokładnego przełożenia na wielkość rynku m&a. Wniosek wyciągnięty na podstawie mang, które się ukazują ? albo popularne serie, albo niszowe, które jednak znajdą swoją stałą grupę odbiorców. Oczywiście są wyjątki, np. za taki uznałbym Ranmę.

ech coraz więcej osób ze skrzywieniem psychicznym zacznie się pojawiać w Polsce

coraz więcej Polaków wraca z UK

"Kompendium Wiedzy"

Ha, widywałem te książeczki w empiku, ale wstydziłem się po nie sięgać (to było krótko po tym, jak przestałem nienawidzić m&a). Na okładce jednego z wydań był ciekawy podtytuł ?Sailorki i hentaje? (czy coś w tym stylu), do dzisiaj nie wiem, o co dokładnie tam chodziło i czy były ilustracje.

(CDA)bardzo nie podoba mi się fakt, że nie ma w nim niczego na temat mangi/anime

Może przed zainfekowaniem CDA tym japońskim debilizmem dla zdziecinniałych głupców, jakim jest m&a, chroni mądry i obiektywny recenzent eld? Na dobry początek szerszy tekst o Bridget z Guilty Gear by się przydał, choć, jak wszyscy dobrze wiemy, anime Guilty Gear nie istnieje.
Zastanawiając się nad tym, przypuszczam, że tak wynika z badania grupy docelowej ? mnóstwa gier na PC silnie powiązanych z m&a CDA nie opisuje, jedna strona o grach konsolowych (tendencyjna jak jasny gwint, z tego, co miałem okazję przeczytać w jakimś numerze z zeszłego roku, który kupiłem dla pełnej wersji, nie pamiętam jakiej) już jest dla niektórych upadkiem tego Ostatniego Bastionu Świętych Gier PC (pewnie są tacy do znalezienia na tym forum), a to właśnie gry wyłącznie na konsole mają największy związek z m&a (ostatnie przykłady: Persona 3 i 4, seria Disgaea). Krótko: whatever.

Ktoś ma może kompendium Kawaii?

Nie mam i bardzo możliwe, że to w ogóle pierwszy raz, gdy o kompendium Kawaii słyszę.

Xenogears

O, świetny tytuł dla miłośnika anime spod znaku NGE (tak, bardzo mi się gra podobała). Również są mechy, również główny bohater ma różne problemy z własną psychiką (choć Fei akurat cierpi na

rozszczepienie osobowości

), również są elementy mitologii judeochrześcijańskiej powrzucane często bez ładu i składu (z

ukrzyżowanym

Chu-Chu na czele), również widać wyczerpanie budżetu pod koniec gry i również ciężko rozkminić, o co tak naprawdę chodziło w zakończeniu. Krótko: bardzo polecam!

Vagrant Story

Oj, mogliby zrobić kozackie anime na podstawie tej gry. Przydałoby się.

Castlevenia Symphony of the Night

WHAT IS A MAN? Aha, koniecznie spraw sobie na PSP tę nową platformówkę z Prinnym z Disgaei w roli głównej (linkowałeś mi kiedyś trailer), gra podobno wymiata.

Robotech

...ale wiesz, że Robotech to mocno edytowane trzy różne serie anime (w tym SDF Macross) połączone w jedno na potrzeby emisji poza Japonią?

(do ImpulseM)W ogóle mało mang czytasz jeśli porównamy to do ilości anime, które wchłonąłeś. Zdecydowanie nie jest to dobra rzecz!

Popieram tę opinię w pełnej rozciągłości, ImpulseM za mało mang czyta! >=/

ale nie mogę znaleźć pierwszej częśći tego wszystkiego czyli mangi Kara no Kyoukai

A jest taka manga w ogóle? Bo ja widzę tylko książki. Ostatecznie spróbuj poszukać na mangaupdates albo na #lurk.

Na pierwszym zajęciu na których nas wykładowcy pytają o zainteresowania

To jeszcze się robi coś takiego?!
Co do obwieszczania światu swoich upodobań odnośnie mangi i anime ? ja się nie przyznaję, przynajmniej otwarcie. W szkole średniej robiłem sobie okładki na zeszyty z wydrukowanych ?worksafe? stron hentajowych mang, ale to bardziej dla żartu, niż przekazania czegoś światu. Ostatnio spotkałem osobę, która jest raczej zaangażowana w m&a, ale rozmowa była dla mnie bardzo krępująca, i to nie tylko dlatego, że próbowałem komuś wytłumaczyć co się w JoJo dzieje i dlaczego to takie fajne jest, bo rozmowa zaczęła się od prostszych tytułów. Nie wiem, po prostu nie lubię rozmawiać na ten temat poza internetem i gdyby podczas takiego przedstawiania przed wszystkimi ktoś by się przyznał do oglądania anime, to bym sam się dziwnie na niego popatrzył. Ale ja raczej nie jestem reprezentatywny.

a nawet specjalnie złapałem loli dla Mariusza

Ale spróbuj to kiedyś nadrobić! >=/

Negima

Uświadomiłeś mi swoim opisem, jak mało wiedziałem o tej mandze. Do tej pory myślałem, że to po prostu kolejny harem w stylu Love Hiny, sądząc po autorze, a tu się okazuje, że ? według twojej opinii ? jest znacznie większe zróżnicowanie. O anime słyszałem w sumie niezbyt pochlebne opinie (choć dużo tego naprodukowali, jest nawet seria live action), uznałem, że manga to też wszystko na jedno kopyto. Mniej więcej w czasie gdy wspomniałeś mi o Negimie doszły do mnie również inne pozytywne opinie o mandze, przez co jestem skłonny zmienić swoje niepochlebne zdanie zarówno o tym tytule, jak i o jego autorze.

niezłe walki

Czy tylko ja, spośród osób nie czytających wcześniej tej mangi, miałem wrażenie, że jakaś chaotyczna ta walka była? Ale to może przez wyrwanie jej z kontekstu.

love story ( screen 1 )

lol!

Jak na razie wyszło trochę ponad 16 tomów

Źródła podają, że jest ich na razie 25...

Jak już pewnie zauważyliście po części obrazków nie jest to byle jaki rysownik

Czy ja wiem. Po przeczytaniu wyjaśnienia w pierwszym tomie Gantza tego, w jaki sposób autor rysuje tła, ich jakość stała się dla mnie kompletnie oderwana od talentu autora. Mangi rysowane przez Fukumoto tylko to potwierdzają, bo postacie ma szkaradne (sam zresztą przyznaje, że rysuje paskudnie), a tła piękne ? w Japonii nawet sprzedają specjalne książki z tłami, które można sobie skopiować...
Postacie ? jeśli chodzi o te

loli

-podobne, to owszem, Akamatsu według mnie potrafi je rysować i mi się podobają. Gorzej z całą resztą, która według mnie cierpi na syndrom sameface jeszcze bardziej niż u Toriyamy, te same zestawy minek (na zapodanych przez ciebie stronach ta sama mina zaskoczenia pojawiła się ładnych parę razy) itd. Krótko: rysunki Akamatsu mnie nie zachwycają i nie uważam go za wybitnego rysownika.

Berserk

Miałem tu zapodać w celach humorystycznych obrazek służący do trollowania tych fanów Berserka, którzy zdecydowanie przesadzają w swoim uwielbieniu, ale że mógłbym zostać źle zrozumiany, więc jest obrazek neutralny, z

loli

.

po prostu ma coraz mniej i mniej wspólnego z czymkolwiek

Za to inne mangi wydają się mieć więcej wspólnego z Berserkiem, na przykład taki Ubel Blatt, gdzie

gwałt konia na pannie jednak dochodzi do skutku, szkoda, że poza kadrem

>=/ Choć według mnie Ubel Blatt jest mocno taki sobie, przynajmniej z tego, co czytałem (a czytałem niewiele) i już samo wspomnienie o nim przy okazji Berserka jest pewnego rodzaju nadużyciem.

mimo wszelkich "rozluźniaczy"

http://img149.imageshack.us/my.php?image=eyeballb.jpg

Kolejna sprawa to nie dziwię się, że na podstawie Berserka nie ma żadnych hentaiów

Ja widziałem jeden, ale był po prostu tragiczny. Sceny licznych gwałtów przez potwory po pierwsze nie są według mnie przegięciem, po drugie pasują jak nic do klimatu mangi i chciałbym, żeby więcej tego typu scen było, po drugie jakoś w późniejszych tomach tego mniej jest. Większość popularnego fantasy pomija aspekt gwałtu przez potwory (gdzie ostatnio potwory miały genitalia? w grze God of War chyba), a gdyby tego typu istoty istniały w naszym świecie, to oprócz żarcia i mordowania właśnie to byłoby ich głównym zajęciem. Zresztą co robiły (i robią dalej) różne armie przemaszerowujące przez jakieś terytorium? No właśnie. Miałem podać jeszcze opowiastkę z czasów II wojny światowej, ale lepiej nie.

Absolutnie sie tego nie spodziewałem w Berserku.

Zobacz, co ostatnio wykombinował Miura: uwaga, może naprawdę zaskoczyć.

Kentarou Miura jest po prostu niesamowity i to jeden z najzdolniejszych mangaków jakiego prace widziałem

Nie ma wątpliwości, jego rysunki są wyśmienite. Szkoda tylko, że przez to tak wiele czasu mu zajmuje wyplucie kolejnych rozdziałów. Zresztą w grudniu informował, że znowu robi sobie przerwę, bo ?gra w Idolmastera?. Ech...

to pierwsza i jak na razie ostatnio pozycja Kentarou Miury

Otóż nie, wcześniej współpracował z Buronsonem (scenarzysta m. in. Hokuto no Ken) i stworzyli dwa one-shoty, których jednak jeszcze nie przeczytałem. Wtedy styl Miury oczywiście nie był tak dobry, jak teraz, pierwsze rozdziały Berserka czasem mogą porazić tandetą niektórych rzeczy (np. zamek w tle), postacie jakieś dziwne takie, ale przez lata (a dużo tych lat upłynęło) nabrał wprawy.

Przy okazji mogę powiedzieć o moim top 3(4) mangaków

Hm... Co do talentu Miury nie zgłaszam żadnych sprzeciwów, designy Sadamoto były jednym z filarów sukcesu NGE. Akamatsu ? jak pisałem wcześniej ? według mnie jest wybitnym rysownikiem, Rumiko potrafi pisać ciekawe komedie obyczajowe (gorzej z zakończeniami), natomiast jej rysunki też jakoś nigdy strasznie nie przypadły mi do gustu. Choć na przykład rysunki Ody w One Piece też są, hm, proste, nie przeszkadza mu to jednak tworzyć czegoś, co podoba się naprawdę wielu ludziom.
Oczywiście muszę w tym miejscu wymienić Hirohiko Arakiego, który przez te lata naprawdę pracuje nad stylem i jeśli za pierwsze tomy należą mu się baty za zrzynkę zbyt mocną inspirację HnK i kłopoty z proporcjami, tak potem regularnie się rozwija i tworzy coś zupełnie oryginalnego, rozpoznawalnego i docenianego, nie wspominając o tym, że ciągle potrafi wymyślać niesamowicie zakręcone przygody. Niżej w poście piszesz dość sporo o GitS, więc wypada też wspomnieć o Masamune Shirow ? jak ten już coś narysuje, to proszę siadać. A jak ktoś widział te jego ilustracje do kalendarzy... Uch.

Z twórców rzeczy najpopularniejszych wspomnę o Toriyamie, którego projekty postaci są też trochę na jedno kopyto a rysunki zazwyczaj nieskomplikowane, ale gdy trzeba, to potrafi coś naprawdę porządnie narysować, ale przypuszczam, że Toriyama zazwyczaj nie widzi takiej potrzeby. Tite Kubo wprawdzie ma antytalent do pisania scenariuszy, ale jego projekty postaci naprawdę lubię, kawał dobrej roboty. Wspominam ich, bo mówimy o jakości rysunku, a nie o ogólnym poziomie ich mang, tak?

Clamp

nie

(manga NGE)czemu nie masz przeczytanego ani jednego tomiku Mariusz?

bo czekam aż będą wszystkie lol
A tak na serio to sam nie wiem. Mam kupiony jakiś tomik, ale to było jeszcze w okresie, gdy nie byłem za bardzo zaznajomiony z mangą i niezbyt mi to podeszło. Teraz, kto wie, szczególnie, że już kilka NGE-related mangowych projektów przejrzałem.

Jojo - Phantom Blood
Niezaprzeczalnie jest ona ciekawa i interesująca


ok

Ogólnie walki były w porządku, ale po prostu niektóre z nich były jakieś za dziwne dla mnie.

Uuu, to z kolejnymi tomami, które niewątpliwie przeczytasz, może być kiepsko. Walki w JoJo polegają na odnalezieniu słabego punktu przeciwnika i wymyśleniu sposobu na uderzenie weń, najlepiej w możliwie najmniejszej liczbie prób. Nie ma deus ex machin (no, prawie), prawie też nie ma power leveli, jest zabawa w papier-nożyce-kamień, gdzie teoretycznie najsłabszy może rozłożyć teoretycznie niepokonanego.

Cóż Mariusz wspominał, że pierwsza część jest coś gorsza

Druga część rozgrywa się na krótko przed II wojną światową i w niej to właśnie potomek Jonathana, Joseph, wymiata niesamowicie. Jeśli po przeczytaniu drugiej części nie nabierzesz niesamowitej ochoty, by przeczytać trzecią, to chyba można sobie odpuścić (choć część trzecia odrzuca technikę ripple/hamon na rzecz standów).

Maison Ikkoku (+Anime)

Zapoznałem się z fragmentami, które zapodałeś i według mnie ma ta manga dość spory potencjał do opowiedzenia historii obyczajowej, zwraca uwagę jakaś taka autentyczność przedstawionych postaci. Nie twierdzę, że rzucę się natychmiast do czytania, ale pamiętam o tym i może w przypływie spontanicznego natchnienia zacznę czytać. I jeszcze jedno dziwne skojarzenie mi się nasunęło, a mianowicie z filmem Kung Fu Hustle ? tam też wielu różnych wesołych ludzi mieszkało razem w dużym budynku...

Laughing Man Incident

Tyle razy widziałem to logo i rzecz jasna kojarzyłem je z GitSem, ale nie miałem pojęcia co ono oznacza, a teraz już wiem trochę więcej. Z GitS jest u mnie ten sam ?problem? co z Cowboy Bebop, każdy to już oglądał (w końcu można to było w Polsce kupić... kupić!), tylko nie ja. Jedyne, co GitSowego widziałem to ten film sprzed niepomijalnie dużej ilości lat. Dlatego choć nie odpowiem wiele na twój wyczerpujący (raczej taki jest) opis, to wiedz, że przeczytałem cały i moja wiedza na temat tej serii uległa dzięki temu pewnemu rozszerzeniu.
Cieszy mnie też, gdy piszesz, że dana seria opowiada o danym konkretnym wątku, przez co będzie łatwiej wejść w to wszystko. Pamiętam, że przy filmie nie za bardzo wiedziałem, co i jak i siakoś dziwnie się to wszystko skończyło ? przy serii powinno być łatwiej. Jasny gwint, ależ nabrałem ochoty do oglądania tego, trza będzie ruszyć do przodu z wypełnianiem master listy oglądania, bo GitS jest całkiem wysoko na niej (a master listę zawiesiłem na parę ładnych miesięcy...).

http://en.wikipedia.org/wiki/Ghost_in_the_..._S.A.C._2nd_GIG polecam luknąć tego linka, zakładkę timeline of events

Poczytałem sobie no i rzeczywiście ciekawe to wszystko jest. W tajemnicy przyznam się, że kiedyś myślałem nad takim motywem, w którym to Polska ? dzięki sprzyjającym okolicznościom na scenie międzynarodowej ? zostaje praktycznie jedynym krajem w naszej części globu. Niestety, tradycyjnie się okazało (już dawno), że ten pomysł nie jest niczym oryginalnym.

Origa - Rise (Opening)
Torukia
Cyber Bard


Opening wcześniej znałem (z parodii JoJo), ale pozostałych dwóch utworów jeszcze nie. Nie wiem, czy ktoś mógłby sprawić, żeby brzmiały jeszcze lepiej, chyba tylko Susumu Hirasawa. Przypominały mi też minimalnie aranże ?folkowe? muzyczek z Xenogears, ale to bardzo, bardzo odległe skojarzenie.

http://www.youtube.com/watch?v=gDKqdrfcb_UZa Warudo!!

O JEZU NAWET JEST TA SŁYNNA UŻYWANA PRZEZ ARAKIEGO ONOMATOPEJA

uśmiechnięty Batou

Heh, chyba już mam jako takie pojęcie, o jaką scenę ci chodzi. Zresztą film pamiętam wyłącznie jako serious business, w serii pewnie jest miejsce i na luźniejsze sceny.

niech sobie rezerwują miejsca w swojej master liście

Postaram się obejrzeć wszystkie GitSowe produkcje w tym roku. Powinno mi się to udać.

Ergo Proxy
jedna z lepiej wyglądających głównych bohaterek


Złośliwi nazywają Ergo Proxy ?Evanescence the anime?, ciekawe dlaczego. Z racji tego, że anime zostało wydane w Polsce, jest dość dobrze kojarzone przez ?funatyków? m&a w naszym wesołym kraju; trochę szkoda, że w większości opinii (w tym również twojej) widać, że mogło być znacznie lepiej i że raczej jest to zmarnowany potencjał. Zresztą podobno w Japonii też nie poradziło sobie najlepiej i niczego w podobnym stylu raczej się nie powinniśmy spodziewać w najbliższym czasie. Aha, dlaczego nie wspomniałeś o Pino? Czyżby nie była szczególnie istotna dla fabuły? W końcu

loli

to

loli

.

Gin Iro no Kami no Agito (Origin - Spirits of the Past)

A kiedyś zamierzałem to obejrzeć... Ale po pierwsze po twoim opisie, po drugie po spojrzeniu na studio, które odpowiada za ten film (Gonzo >=/ ) uznałem, że jednak nie ma się co śpieszyć.

Ayakashi - Classic Japanese Horror

To anime już się chyba w tym temacie już pojawiło, a jeśli nie to, to Mononoke na pewno. Skoro są to opowieści osadzone jakoś w folklorze Japonii, a nie wymyślone podczas pijackiej sesji twórców, to może bym zapodał kiedyś to anime mojemu rodzicielowi? Bardziej oderwane od rzeczywistości wytwory japanimacji są dla niego niestrawne (zresztą co się dziwić), ale takiego Samurai Champloo obejrzał i nawet był zadowolony.

Kai Doh Maru

Coś mi się niejasno przypomina, że ten film to jakiś kawałek dłuższej historii? Albo trzeba znowu trzeba znać jakiś element folkloru, żeby lepiej zrozumieć (oczywiście nie bronię tego anime, bo trudno bronić coś, czego się nawet nie oglądało). Zresztą zadaniem twórców jest zrobić tak, żeby ludzie albo zrozumieli, albo chcieli zrozumieć.

Nie, dziękuję/ Crying Freeman/Vampire Princess Miyu/Hiroshima 1945/Karin/Yami no Matsuei

O niektórych tytułach nawet nie wiedziałem, że są wydawane w Polsce. Najwięcej słyszałem o Vampire Princess Miyu, ale że zawiera ?vampire? w tytule nie podchodziłem do tego i na dobrą sprawę też nie potrafię niczego konkretnego powiedzieć. Karin zresztą też o wampirach, ale bardziej na wesoło. Reszty w ogóle nie znam.

Jeśli przeczytałeś to za jednym podejściem to wychodzi, że masz za dużo wolnego czasu

Ja przyznam, że za pierwszym razem przeczytałem tylko niektóre fragmenty (część ?socjalna? oraz o JoJo), natomiast całość dokładnie i z obejrzeniem obrazków dopiero w trakcie odpisywania. Ale hej, przeczytałem wszystko.

Przykro mi Mariusz, że byłem przed tobą

Cała odpowiedzialność za to i tak spoczywa na mnie. W chwili, gdy to piszę, jest niedzielny wieczór ósmego marca, w głośnikach OST z Wipeouta 3, a do końca posta jeszcze trochę mi zostało, ale i tak jest zdecydowanie bliżej, niż dalej.

Felessan ptk, 27 lut 2009 - 17:54

wybranie mi tytułu na comeback. No i utrafił mi Clannad

Jak wspominałem, mogłeś trafić lepiej, ale mogłeś też trafić dużo gorzej. Na MAL widziałem, że w miarę dzielnie trwasz w oglądaniu następnych odcinków, czyli jednak można przez to anime przesiedzieć, choć ja odpadłem po pierwszym epie.
Ending mnie jakoś nie poruszył, ale wiele osób zdaje się lubić ?dango song?, nawet widziałem wesoły hentaj, gdzie zamiast dango było coś innego, ale też ciekawego.

post Mariusza (który mam nadzieję zajmie kilka stron

Ilość postów wyświetlanych na stronie jest stała i nie zależy od długości postów, natomiast jeśli masz na myśli przewijanie klawiszem PageDown, to istotnie, kilka stron to zajmuje.

ogami pon, 02 mar 2009 - 21:54

Może powiesz mi że nie obeszłaby Cię krzywda bliskiej Ci osoby?

Oj, wplątywanie tego typu rzeczy do dyskusji o anime nie wydaje mi się być dobrym pomysłem, bo może sugerować opinię ?jeśli nie podobało cię to anime to jesteś nieczułym potworem!?, chociaż oczywiście wyraźnie po całym twoim poście widać, że nie miałeś tego na myśli.
Kiedyś zdanie negatywne o np. filmie czy książce, które poruszyły mnie do głębi, po prostu mnie szokowało, potem oburzało, a teraz nie robi na mnie większego wrażenia (może poza ironicznym uśmiechem w kierunku monitora, w cięższych przypadkach gestu tzw. ?facepalm?), bo dzięki buszowaniu po internecie po prostu się przyzwyczaiłem, że zawsze znajdzie się ktoś, kto ma odmienne zdanie i należy się cieszyć, jeśli wyrazi je w normalny sposób, zamiast obrzygiwać nas swoją dezaprobatą.

Takie moralne opowieści trzymają ostatni szaniec w ludzkiej podświadomości i wskazują drogę godnego życia

yare yare daze

>>autor to niejaki Art Spiegelman. [k0n]

Pamiętam, że kiedyś czytałem ciekawy artykuł o Spiegelmanie; zaczął on rysować wesołe komiksy na temat ataku na World Trade Center z jedenastego września 2001, gdzie umieszczał swoje obserwacje na temat dziwnych reakcji Amerykanów na to zdarzenie, typu chłopcy przybijający sobie ?piątkę? i mówiący: ?walnęli też w Pentagon!? czy facet dwie ulice dalej spokojnie albo malujący, albo fotografujący (nie pamiętam dokładnie) całą scenę. Krótko: nie spodobały się te komiksy każdemu i Spiegelman chyba nieco stracił przychylności możnych świata mediów, delikatnie mówiąc.

Kondzio sob, 07 mar 2009 - 03:28

udało mi się zakończyć Neon Genesis Evangelion

No ale jakąś nieco bardziej rozbudowaną opinię to jednak mógłbyś skrobnąć.

Strawberry Panic

Tu będzie trochę wesoło, bo ubzdurało mi się, że ?Strawberry Panic? = ?Ichigo Mashimaro?, choć to oczywiście dwa różne tytuły. Tak sobie czytam i czytam, co też Kondzio napisał i zaczynam się zastanawiać i analizować widziane niegdyś screeny z Ichigo Mashimaro, ale w końcu przestało mi to już kompletnie pasować i sprawdziłem dokładniej. Było wiele radości.

Odnoszę niejasne wrażenie, że Japończycy mają wyrobioną opinię na temat katolickich szkół dla dziewcząt...

Chyba rzeczywiście to kolejna klisza, bo gdzie nie spojrzeć, tam żeńska szkoła z internatem = yuri, nawet jeśli jest to coś komediowego, np. Maria+Holic. Coś jak blond włosy = obcy (baka gaijin!).

Higurashi no Naku Koro ni Rei

Wystarczył mi jeden screen z tej OVA, żeby zrozumieć co masz na myśli, a mianowicie taki, gdzie

Rika, Satoko, Re(i)na i Mion podziwiają na basenie obnażone przyrodzenie Keiichiego

, hauu~ Ech, te figlarne dziewczęta z prowincji... No niech mi ktoś jeszcze odważy się powiedzieć, że ta seria jest ?emo? >=/
Aha, oglądałeś Nekogoroshi-hen? Wprawdzie też było tam nieco luzu (przebieranki po przegranych zakładach), ale nadal odcinek zawierał opowieść ?z dreszczykiem?, ?Rei? wydaje się być jednak nastawiona wyłącznie na humor.

Qrowsky ndz, 08 mar 2009 - 10:50

Shin Angyo Onshi - moja ulubiona mangowa seria

Technicznie rzecz biorąc jest to manhwa, bo z Korei pochodzi, ale dla czytelnika nie powinno to mieć żadnego znaczenia. Kiedy pierwszy raz usłyszałem o tym tytule (pewnie sam też będę o nim ?manga? pisał, bo po co komplikować) zrobiłem szybki research i nie dość, że powstał na jej podstawie animowany film pełnometrażowy, to został też oficjalnie wydany w Polsce. Nie pamiętam czy pytałem, widział ktoś, a może już nawet opisał to w tym temacie, tylko ja to przegapiłem?

***

No dobra, po tym krótkim wstępie wypadałoby napisać coś od siebie na temat tego co się ostatnio obejrzało/czytało. Patrząc na moją MAL, nie ma tego wiele; o seriach, których nie obejrzałem w całości lub tylko po jednym odcinku, napisałem coś przy okazji odpowiedzi na posty innych forumowiczów. Właściwie nie wypowiedziałem się szerzej o Akikan i Maria+Holic (choć były wspominane w tym temacie), ale Akikan to anime, w którym puszka napoju gazowanego, który pije koleś, zamienia mu się w cycatą i naiwną pannę i poza w miarę śmiesznymi tekstami wspomnianego kolesia nic ciekawego nie mogę o tym anime powiedzieć (choć powinno być więcej fanserwisu, bo inaczej po co to oglądać). No, jeszcze można wspomnieć o nieco dziwnie się zachowującej koleżance z klasy głównego bohatera (?chciałabym ale się boję? + duża doza idiotycznych gestów), ale to już tak bonusowo. Krótko: anime po pierwszym epie wydaje mi się tak złe, że aż może być ciekawe, ale musi poczekać na swoją kolej.
Maria+Holic owszem, zaczęło się świetnie ? koleś przebrany za dziewczynę rezyduje w ekskluzywnej szkole z internatem, tylko dla dziewcząt! Przybywa na to miejsce naiwna i wyszydzana w swojej poprzedniej szkole Kanako, która ma nadzieję rozpocząć tutaj nowe życie i znaleźć wielką miłość, bo zapatrywania ma ściśle homoseksualne, a od chłopców dostaje wysypki. Na jej nieszczęście już na samym początku nadziewa natyka się na ?Marię?, wspomnianego chłopaka, który przebywa z sobie tylko znanych powodów w tym wyłącznie żeńskim towarzystwie. Nie dość, że Kanako jest niesłychanie naiwna, by nie rzec ? głupia, to Mariya dominuje nad nią pod względem władzy (ma wysoką pozycję w społeczności uczniowskiej), pieniędzy (pochodzi z bogatej rodziny, wszędzie towarzyszy mu obojętna, lecz momentami bezczelna pokojówka), psychiki (Mariya ma dominującą osobowość i nie waha się zwyczajnie terroryzować Kanako, szczególnie po to, by ta zachowała jego prawdziwą tożsamość w tajemnicy, ale również ze zwykłej złośliwości). Sam fakt nękania naiwnej homoseksualnej dziewczyny bardzo mi się podobał w pierwszym epizodzie i miałem z tego mnóstwo uciechy, niestety drugi epizod jechał według mnie na tym samym motywie i nawet spore dawki zakręcenia, które studio animacyjne Shaft wrzuca (to ci sami od adaptacji Sayonara Zetsubou Sensei), niezbyt mnie przekonały. Podobno później jest lepiej, ale poza drugi epizod niestety nie wyszedłem.

jolyne9.th.jpg


Jednak to, o czym chcę wspomnieć w pierwszej kolejności, to nie anime, a manga, która zresztą adaptacji raczej się nie doczeka. Chodzi mi o JoJo?s Bizarre Adventure part 6: Stone Ocean.
Każdy, kto jako tako interesował się tą wesołą mangą wie, że kobiety tam nigdy nie były nadreprezentowane, delikatnie mówiąc. Rzadko która nadawała się do czegoś więcej niż rodzenie kolejnych pokoleń Joestarów; absolutnie nie twierdzę, że to źle, bo męska ekipa, nawet jeśli nie zawsze wyglądała szczególnie męsko (patrz część piąta), to zawsze była jednymi z najtwardszych shounenowych bohaterów, jakie istnieją. Jak więc na tym tle wypada część szósta, gdzie przez sporą część czasu prym wiedzie żeńskie trio? Ano zaskakująco dobrze. Jolyne można opisać jako badass moe, czyli nie jest cyborgiem a?la swój tatuś Jotaro, czasem zdarza jej się uronić kilka łez, a w dwóch czy trzech przypadkach zachowuje się uroczo nieporadnie (czyli moe), ale jednak od czasu do czasu pokazuje swoje drugie, punkowe oblicze buntownika. Z pełną stanowczością stwierdzam również, że Jolyne, mimo że jest płci żeńskiej, odziedziczyła hard ducha Joestarów i mimo słów niektórych według mnie zasłużyła w pełni na tytuł ?JoJo? i za chwilę postaram się to udowodnić.
Pisałem, że Jolyne jest buntownikiem ? ano prawda. Wychowana bez ojca (bo Jotaro w dorosłym życiu zajął się

badaniem życia morskiego ? ten motyw nieodmiennie mnie rozwala -

i prawie nigdy nie ma go w domu) Jolyne wikła się w drobne przestępstwa, wpada w złe towarzystwo, ostatecznie podczas szaleńczej jazdy samochodem ze swoim chłopakiem dochodzi do wypadku ? potrącają człowieka. Jolyne podczas tendencyjnego procesu zostaje skazana na wiele lat pobytu w dość dziwnym, pełnym oryginalnych postaci i ? co oczywiste ? stand userów florydzkim więzieniu. Jolyne szybko nawiązuje wiele serdecznych przyjaźni. Jej najlepszą kumpelą zostaje Hermes Costello, spryciara i przede wszystkim kawał twardej baby, która w obronie swoich ludzi jest zdolna do naprawdę wielkich poświęceń. W więzieniu szybko okazuje się, że Jolyne została w całą awanturę po prostu wrobiona, a intryga miała na celu zwabienie na pomoc tatusia, legendarnego Jotaro Kujo. Jotaro, mimo swojego typowego stoickiego spokoju, stara się chronić córkę i posyła jej artefakt budzący w ludziach moc standu. W ten właśnie sposób Jolyne zyskuje swój własny, inspirowany Jimim Hendrixem, stand: Stone Free. Nie jest on standem przegiętym jak ten tatusia czy Josuke, natomiast jest bardziej jak ten Giorno ? użytkownik musi wynajdywać kreatywne sposoby jego wykorzystania, co zresztą Jolyne się udaje, szczególnie w kwestii leczenia swoich ran. Wkrótce do więzienia przybywa sam Jotaro, jednak tutaj zaczyna się atak nieznanej siły ? ktoś wykrada z ciała Jotaro zarówno jego stand, jak i ?duszę? (wyjęte przyjmują postać płyt CD), zostawiając go w stanie niewiele lepszym od rośliny. Jotaro udaje się wpakować na łódź podwodną wysłaną przez zawsze pomocną fundację Speedwagona, natomiast Jolyne postanawia zostać, by odszukać skradzione dyski. A skradł je Enrico Pucci, wykonujący posługę kapłańską w Green Dolphin Street Prison ksiądz, gdyż jego stand ma właśnie umiejętność zamiany innych standów (i pamięci ludzi) w dyski.

Jak się później okazuje, Pucciemu nie zależy na standzie Jotaro, Star Platinum, a bardziej na jego wspomnieniach ze spotkania z Dio ? Pucci za młodu, bo akcja części szóstej rozgrywa się w roku 2012, napotkał Dio i był pod olbrzymim wrażeniem jego postaci, jak zresztą wiele mężczyzn i kobiet. Od Dio usłyszał pewnego rodzaju proroctwo, a z pamięci Jotaro Pucci uzyskał to, czego potrzebował najbardziej, czyli przepis na przepotężny, dysponujący mocą przepisania rzeczywistości stand.

Pucci na straży swojej wesołej kolekcji dysków postawił inteligentny plankton (który uzyskał jako taką ludzką formę dzięki standowi-dyskowi Pucciego), nazywający samego siebie... Foo Fighters. Szczęśliwie Jolyne i Hermes udaje się udowodnić Foo Fighters swoje szlachetne intencje i F.F. postanawia dołączyć do zespołu; plankton wnika w ciało tragicznie zmarłej więźniarki, by bez przeszkód towarzyszyć Jolyne. Pucci orientuje się co i jak i nasyła na Jolyne kolejnych stand userów, których tworzy poprzez obdarzanie ich odpowiednimi dyskami. Walki są oczywiście zakręcone, a wrogie standy to m. in. ?Marylin Manson Debt Collector?, stand automatyczny, bezwzględnie pobierający ?opłatę? za każdy przegrany zakład, albo ?Limp Bizkit? tworzący

niewidzialnych zombie

. W międzyczasie Hermes zyskuje własny stand, Kiss, który produkuje naklejki duplikujące każdy przedmiot, na który zostaną naklejone (przy odlepieniu naklejki przedmioty scalają się w jedno, a pojedynczy już przedmiot będzie w wyniku tego procesu nieco uszkodzony), a Jolyne zyskuje mocnych sojuszników, a to dzięki Emporio ? chłopcu żyjącemu sobie w więzieniu. Emporio nie miał łatwego życia (a w ciągu trwania mangi jest mu jeszcze gorzej), ale dzięki swojemu ciekawemu standowi, ?Burning Down The House?, potrafi przywoływać ?duchy? przedmiotów, które już nie istnieją. W ten sposób ?przywołał? tajemniczy pokój, w którym rezyduje sobie dwóch więźniów, również obdarzonych mocą standu: Weather Report (o którym przez większość czasu nic nie wiadomo ? jak się naprawdę nazywa i dlaczego znalazł się w więzieniu, a sam Weather nie jest w stanie tego powiedzieć, bo stracił pamięć) ze standem ?Weather Report? potrafiącym kontrolować pogodę oraz Annasui, morderca, świr z obsesją na punkcie Jolyne i generalnie moja ulubiona postać z tej części (do czasu wkroczenia Annasui do akcji moją faworytką była Foo Fighters), a jego stand, ?Diver Down?, potrafi wnikać w różne obiekty, jak również w żywe istoty.
Jolyne udało się dokonać sporo, czyli wykraść dyski ojca i przekazać je Fundacji Speedwagona, odkryć tożsamość swojego prześladowcy oraz wykombinować, o co Pucciemu mniej więcej chodzi, a chodzi mu o odzyskanie pewnego przedmiotu,

kości Dio

. Jolyne podąża za tym przedmiotem do oddziału więzienia o zaostrzonym rygorze, gdzie często bywa naprawdę wesoło. Niestety Pucci nasłał tam też kilku stan userów i odbywa się tam konkretna rozróba, największa do tej pory w tej części, podczas której znowu nieco się wyjaśni, nastąpi nieźle zakręcona próba ucieczki z więzienia, nasza wesoła ekipa poniesie straty, a co najmniej poważne rany, Pucci zyska to, czego chciał, a Jolyne znowu wyląduje w więzieniu. Oczywiście postanawia uciec, by dorwać Pucciego, ale zanim to nastąpi, na jej drodze stanie całkiem ciekawy stand user pełniący funkcję strażnika dla osób obdarzonych tą niezwykłą mocą. Jej stand to przedsmak sporej dawki zakręcenia, jaka niebawem w mandze nastąpi:

potrafi sprawić, że ofiara dotknięta jej mocą jest w stanie od tego momentu zapamiętać tylko trzy rzeczy naraz.

W szczegóły tej walki nie będę się wdawał, dość powiedzieć, że Jolyne dzięki pomyślunkowi się udaje, a tradycyjnie najbardziej w tym ucierpiał Emporio (serio, to co mu strażnik zrobił, to był popis słynnego sadyzmu Arakiego). W każdym razie ostatecznie udaje się całej ekipie uciec z więzienia i ruszyć w pościg za planującym coś bardzo niedobrego Puccim, lecz ten nie był nieprzygotowany: odszukał trzech dziwnych panów, Ungaro, Rykiela i Versace

(a wszyscy z nich to synowie Dio, oczywiście nie tak udani, jak Giorno)

, których rzucił do walki przeciw naszym dzielnym bohaterom. Starcia były to zaiste epickie, bo standy, którymi dysponowali, były niesamowicie mocne, chyba najbardziej przegięte oprócz tych należących do głównych bossów. Stand Ungaro, ?Bohemian Rhapsody?,

ma zasięg ogólnoświatowy i sprawia, że fikcja typu baśnie, dzieła sztuki, filmy czy anime staje się rzeczywista i wciąga poszczególne osoby w wykreowaną w ten sposób rzeczywistość

. Mówiąc prościej, Weather Reporta zaatakował Vincent van Gogh, a Annasui musiał zwiewać przed koźlątkami z bajki. Jedyne zastrzeżenie, jakie mam do tej walki jest takie, że

Ungaro został pokonany w zaskakująco łatwy sposób, który był wprawdzie jak najbardziej wskazany według sposobu działania jego standu, ale dzięki odpowiedniemu pomyślunkowi potężnego Ungaro mogła pokonać średnio rozgarnięta małpa

.
Drugi z nieprzyjaciół, niezbyt poskładany psychicznie Rykiel, dysponuje standem o nazwie ?Sky High?. Stand ten potrafi kontrolować

rodsy

. Na początku myślałem, że te

rodsy

to już kompletnie odjechany wymysł Arakiego i w pierwszej chwili uznałem, że autor jednak już przegnoł pauke, jeśli wymyśla coś tak abstrakcyjnego. Otóż nie!

Rodsy

?istnieją?, a przynajmniej są hipotezy, że coś takiego może istnieć i że prawdopodobnie jest to

<<

rodzaj zwierzęcia>> - zapodaję link do Wikipedii, gdyby ktoś chciał sobie nieco więcej poczytać

. Araki widocznie natknął się na artykuły o tym, a że lubi tego typu ciekawostki, dowymyślał/uzupełnił resztę... Tak, dowymyślał, wplótł w historię i wykorzystał jako narzędzie walki

zwierzęta, które równie dobrze w rzeczywistości mogą być czymś zupełnie innym, np. dziwnymi błyskami światła; zaproponował wyjaśnienie na temat tego jak się poruszają, rozmnażają, odżywiają... Nie wiem, czy sam to wymyślił, ale przypuszczam, że tak. Kompletnie mnie rozwaliły strony z <<

przypuszczeniami Emporio>>, które zbierają tę całą teorię Arakiego

. I okej, jeszcze do tej walki miałem drobne wątpliwości, czy pobije część piątą jeśli chodzi o zawartość czynnika ?bizarre? w opowieści (oczywiście nie wiedziałem, co nastąpi później), ale ta walka przekonała mnie niepodważalnie co do tego i byłem już zdecydowany wystawić 10/10.
Ale samo użycie

rodsów

w tej walce to jeszcze nic, bowiem to, co zrobiła podczas tej walki Jolyne sprawiło, że według mnie zasłużyła na tytuł ?JoJo? (nawet pomimo tej wady, że jest płci żeńskiej). Otóż aby oszukać

kierujące się ciepłem rodsy Rykiela

, Jolyne bez chwili wahania

O JEZU <<

ONA SIĘ PODPALA>>

, a na takie coś żaden wcześniejszy JoJo się nie zdobył, nawet Giorno, urywający sobie czasem jakąś część ciała, ale to się nie liczy, bo ją odzyskiwał.
Od momentu walki z Rykielem akcja nabrała naprawdę niesamowitego tempa; ekipa dociera do miejsca pobytu Pucciego, jednak został ostatni jego pomagier, Versace. Jego stand, ?Underworld?, potrafi

wyciągać z ziemi przeszłe wydarzenia, takie jak np. katastrofy lotnicze, i je tymczasowo urzeczywistniać. W praktyce wygląda to tak, że Jolyne i Hermes wskakują do dziury pod szpitalem, do której uciekli Pucci i Versace, i nagle znajdują się w samolocie, który rozbił się na terenie Florydy kilka lat temu. Gdy Jolyne próbuje wyskoczyć z tego samolotu (będąc cały czas pod ziemią, rzecz jasna) i próbuje uderzyć Versace, wali pięścią... w rozbity samolot wojskowy, który ten szybko przywołał. Dla niedowierzających ten właśnie fragment w trzech szybkich linkach:

<<1>>, <<2>>, <<3>>

. Mimo tego oczywiste jest, że Versace ostatecznie znajdzie się na straconej pozycji. Jednak nie był to byle pętak i postawił wykonać pewny ryzykowny ruch. Niestety wynikiem tego Weather Report odzyskał pamięć i okazało się, że tak naprawdę to wcale nie jest sympatyczny człowiek. Dodatkowo włączyła się ukryta zdolność jego standu, która powoduje, że wszyscy... zamieniają się w ślimaki. W jaki sposób to działa, spróbuje wyjaśnić sam Pucci. Koniec końców znowu nie udaje się dorwać kapłana, który zwiewa do Centrum Kosmicznego na przylądku Canaveral. Krótko po przybyciu na miejsce okazuje się, że celem Pucciego jest zmontowanie sobie mega-hiper-potężnego standu, co nawet w części mu się już udało, gdyż jego ?stadium przejściowe? jest już bardzo mocne i potrafi kontrolować grawitację. Mało brakowało, a Pucci by wygrał tę walkę, ale

w ostatniej chwili pojawił się On ? Jotaro, który dzięki swojemu Za Warudo ocalił Jolyne, przepędził Pucciego i w zimny sposób odmówił Annasui oddania mu swojej córki za żonę

. Niestety Pucci wykombinował lepszy sposób na osiągnięcie swojego celu i

udało mu się, stworzył stand <<

?Stairway to heaven?>>, który przyspiesza upływ czasu dla wszystkich istot, aż wszechświat osiąga swój koniec i tworzy się nowy cykl wszechświata, który pędzi aż do tego samego fragmentu, gdy stand został użyty po raz pierwszy; osoby które żyły w ?starym? wszechświecie, natomiast osoby, które podczas procesu przyspieszania zginęły, zostaną zastąpione przez ludzi podobnych, ale nie takich samych. Zresztą wszystko jest na <<tych wesołych stronach>>

. Pucci, oprócz niesamowicie zakręconego standu, zasłynął również w tym, że w jednym rozdziale

<<ZABIŁ PRAWIE WSZYSTKICH GŁÓWNYCH BOHATERÓW, Z JOTARO NA CZELE>>. Przeżył tylko Emporio, dzięki ostatniemu zrywowi Jolyne. Tylko on przetrwał do ?nowego? cyklu wszechświata.

I teraz następuje wesoły fragment, niemalże równie zakręcony jak te poprzednie:

Pucci już miał prawie zabić Emporio, jednak ten wyciągnął zza pazuchy ostatnią szansę ? dysk ze standem ?Weather Report?, który otrzymał w ostatniej chwili życia poprzedniego posiadacza. Korzystając z kolejnej zdolności tego niesamowitego standu udało mu się

<<pokonać>> Pucciego, a tym samym zniwelować działanie jego standu. Wszechświat po tym zdarzeniu dostał lekkiej czkawki, tworząc alternatywną rzeczywistość ? podobną do tej sprzed użycia ?Stairway to heaven?, ale nie identycznej. A rzeczywistość to taka, gdzie Jotaro żyje i ma się świetnie. Hermes nie siedzi w więzieniu, a jej ukochana siostra nadal żyje. Jolyne nazywa się teraz Irene i jest narzeczoną Annasui, który nie ubiera się już jak transwestyta, tylko jak alfons. Tylko Emporio pamięta Pucciego i wszystkie nieszczęścia, śmierć wszystkich... Annasui, Irene i Hermes zabierają Emporio do samochodu i jadą odwiedzić Jotaro i jego żonę, ale nim odjadą w siną dal, zabiorą autostopowicza. Weather Reporta.



Uff, pora na podsumowanie tej części. Od strony technicznej: wyraźnie widać, że znowu zmienił się styl rysowania, zmieniły się proporcje, postacie wyglądają teraz na ?wyższe? (mniejsze głowy w stosunku do reszty ciała). Podobno czytelnicy narzekali, że Jolyne (i inne postacie kobiece) wyglądają w tej części zbyt męsko (tak na dobrą sprawę Jolyne wygląda bardziej męsko od Josuke i od Giorno), więc Araki w nieco bezczelny, acz skuteczny sposób (

podczas przemiany w ślimaki

) zaczął rysować Jolyne większe piersi, choć gdybym nie przeczytał o tej plotce, to (o dziwo) nie zwróciłbym chyba na to uwagi. Od strony czynnika ?bizarre? ? ta seria tradycyjnie zawiera go więcej od poprzedniej. Standy teraz już naprawdę są mocno zakręcone, ich działanie potrafi być mocno abstrakcyjne (patrz: ?Bohemian Rhapsody?), a ich zasięg może obejmować nawet cały wszechświat. I tu dochodzimy do tego, jak sprytnie Araki skonstruował fabułę ? dał zakręcone, ciekawe i zawierające zaskakująco dużą jak na JoJo dawkę emocji i dramatu w zakończeniu, a przy tym stworzył sobie dość solidną podstawę do resetu całej serii. A to było po tym, co pokazał swoim standem Pucci, bardzo potrzebne, bo jak przebić ?Stairway to heaven? (choć samo ?Stairway to heaven? raczej nie przebiło ?Gold Experience Requiem? Giorno, raczej pozostało neutralne, ale to już kwestia domysłów)? No raczej nie da się uczynić tego w taki sposób, aby nie zrazić choć części czytelników. A w zamian JoJofani dostali zaskakująco świeży i jeszcze bardziej zakręcony Steel Ball Run, gdzie jednak już nie ma tak potężnych standów, oprócz rzecz jasna DDDDC, należącego do głównego bossa.
Jeszcze jedna rzecz mnie zastanawia odnośnie płci szóstego JoJo. Owszem, Jolyne jest spoko, Jolyne jest twarda, Jolyne jest bohaterem, ale

jednak, rozliczając ją z efektów działań, KOMPLETNIE ZAWODZI i nie ratuje świata, całą sprawę musi załatwić gnębiony na sadystyczne sposoby Emporio, dla ułatwienia dodam, że jest to chłopiec

. Dlaczego tak? Istnieje pewna hipoteza, poczytajcie sobie wywiad z Arakim, a konkretnie część ?motives for drawing manga?, gdzie wypowiada się o swoich siostrach. Coś w tym jest, według mnie.
Okej, ogólnie nie jest to najlepsza część JoJo, jaką czytałem, ale nie jest też najsłabsza, jak to niektórzy usiłowali wmówić osobom, które musiały czasem nawet i lata całe czekać, aż ktoś to raczy przetłumaczyć do końca. Owszem, standy odjechały niesamowicie, zakończenie może nie trafić do wszystkich miłośników JoJo (ja uważam je za świetne), a kobieta jako główny bohater tej mangi może szokować. Jednak mi się to wszystko bardzo spodobało i regularnie odwiedzałem strony grupy tłumaczącej, czy aby nie skończyli już nowego chapteru. Ostatni tom robili w ekspresowym tempie, i bardzo dobrze, bo człowiek nie mógł się doczekać, co będzie dalej. Gdybym miał podać teraz swoją klasyfikację poszczególnych części, to byłoby to tak: 2=3 (obydwie na pierwszym miejscu), 6, 4=5 (choć bardzo różne od siebie, to jednak postawiłbym je na tym samym miejscu klasyfikacji), 1. Klasyfikacja nie uwzględnia części siódmej, bo jeszcze dość daleka droga przed tłumaczami, ale na stan obecny postawiłbym ją tuż za 2 i 3, bo aż tak dobra jest.

hnkcheckmate.th.jpg


Hokuto no Ken (po naszemu Fist of the North Star), a konkretniej wersja anime, to kolejny tytuł, z którym udało mi się zapoznać. Nie bójcie się, będzie znacznie krócej ? prawdopodobnie ImpulseM wypowie się szerzej na temat tego popularnego tytułu.
O co biega ? jest sobie niezbyt gadatliwy, przypakowany koleżka ? Kenshiro. Przyszło mu żyć w niewesołych, bo postapokaliptycznych czasach, cywilizacja jest zniszczona wojną nuklearną, a ocalała ludność gromadzi się najczęściej w małych wioskach, gdzie próbuje przeżyć i jest rzecz jasna nieustannie najeżdżana, grabiona i gwałcona (a co!) przez bandy pustynnych rabusiów. Do Kenshiro jednak żaden z tych pajaców najmniejszego startu nie ma. Dlaczego? W świecie przed zagładą dość mocno rozwinięte były różne style walki, a Kenshiro jest kontynuatorem najstraszniejszego z nich, istniejącego od dwóch tysięcy lat Hokuto no Ken. Ten styl polega na naciśnięciu odpowiednich punktów ciała przeciwnika tak, aby jego mięśnie same się napięły do tego stopnia, aż ofiara eksploduje w fontannie krwi, mięsa, kości i mózgu. Umiejętność ta jest jak znalazł w świecie, w którym przyszło mu żyć, bo wrogów jest bez liku. Najpierw jakiś samobójca porywa mu narzeczoną i Ken wyrusza w długą podróż, żeby ją odbić, a żeby tego dokonać, musi się zmierzyć z licznymi pomagierami Shina (tak się nazywa porywacz) oraz przypadkowymi nieszczęśnikami, którzy właśnie zapragnęli obrabować Kenshiro albo jakiegoś niewinnego człowieka w zasięgu jego wzroku. Kenshiro broni słabszych i walczy dla nich, ale nie nazwałbym go osobą szaleńczo oddaną moralności niczym jakiś paladyn ? bo to, co potrafi robić wrogom, ociera się o sadyzm (jakby oznajmianie ludziom ?you are already dead?, żeby sobie uświadomili, że zaraz eksplodują, nie wystarczyło), albo wyraźnie tę granicę przekracza.
Później przyjdzie toczyć Kenshiro pojedynki z innymi mistrzami sztuk walki, a z najciekawszych wymienię te z Raohem oraz walkę z Southerem. Raoh to główny boss HnK i Kenshiro walczy z nim dwa razy, a podczas pierwszej walki nabrałem do Raoha szacunku. Nie jest to typowy ?zły?, ma swoje motywacje i żelazną, niezłomną ambicję, w imię której jest zdolny do wielu rzeczy. Walka z Southerem również była świetna (nie wspominając o tym, co zrobił wcześniej Shuu, to również było niesamowite) i zawierała w sobie pewien podstęp czy też sztuczkę ? wprawdzie dosyć prostą, ale jednak. Szkoda, że więcej walk nie korzystało z podstępów, według mnie to uczyniłoby serię jeszcze ciekawszą. Ostatnia walka z Raohem stanowi podsumowanie serii i choć skończyła się raczej szybko, to jednak stanowiła według mnie godne podsumowanie nie tylko dla Kenshiro, ale również (a może i przede wszystkim) dla Raoha.
Właściwie już na samym początku powinienem wspomnieć, że HnK to tasiemcowy shounen, żeby osoby unikające tego typu produkcji mogły sobie odpuścić. Niesie to za sobą oczywiste wady: fabuła jest bardzo prosta, Kenshiro właściwie w każdym odcinku kogoś klepie, w dodatku większość walk wygrywa bez najmniejszego problemu. Dużo jest powtórzonych animacji, w 109 odcinkach jest też chyba z 10 powtórkowych, a najbardziej wkurzające jest to, że w jednym momencie jest ich aż 5 pod rząd. Prawie wszystkie epizody to Ken podróżujący gdzieś wraz z Bartem (upierdliwy chłopak) albo Lynn (obowiązkowa w każdej mandze i anime

loli

, wpatrzona w Kena niczym w święty obrazek), spotykający Złych i zostawiający po sobie krwawą masę (a tak przy okazji: w którym odcinku zniknął piesek Lynn? nie pamiętam, by stało mu się coś złego, a zniknął jakoś tak nagle). Twórcy anime nie pokazują masakry z pełną szczegółowością, bo by się zrobił z tego Gantz; krew najczęściej przedstawiona jest za pomocą bardziej estetycznych ?białych błysków?, momenty wybuchania ludzi są pokazane w formie cieni, a wszystko to wydaje mi się rozsądnymi zabiegami.
HnK wypada bardzo dobrze w porównaniu do obecnych tasiemców, czy też do legendarnego DB. Po pierwsze walki ? na coś takiego jak pojedynek z Vegetą, trwający w wersji anime tak ze 20 epizodów, absolutnie nie ma tu miejsca. Najdłuższa była chyba pierwsza walka z Raohem, całe trzy odcinki (a może nawet i niecałe). Główne postacie również nie są bandą gówniarzy, ale konkretnie przypakowanymi, poważnymi jak wypadek samochodowy facetami, na widok których niektórzy widzowie mogą poczuć się niepewnie, z różnych powodów. Zarówno ich wygląd, jak i powaga sprawiają, że roztaczają wokół siebie jakąś aurę... ?epickości?, bo jeśli widzisz, że taki twardziel nie może powstrzymać łez albo wyrywa mu się z gardła okrzyk bólu, to wiesz, że dzieje się coś konkretnego.
Przechodzę do najważniejszej rzeczy, którą chcę powiedzieć o HnK ? gdyby scenarzysta (wspomniany Buronson, który napisał też dwa scenariusze do rysunków Miury) nie chciał tak bardzo robić cotygodniowego shounena walki, a bardziej rozwinął postacie, dołożył więcej gwałtów i golizny (czyli tych elementów, które odróżniają shounen od seinena), to mogłoby powstać coś naprawdę niesamowitego, a tak jest ?tylko? bardzo dobry shounen o sztukach walki. Uważam, że postacie mają potencjał ? wyobraźcie sobie te same przygody, tylko np. w średniowieczu, Raoh jest jakimś ambitnym księciem prowadzącym swe armie przez krainę, wokół charyzmatycznego banity Kena gromadzi się grupka zwolenników, toczy się walka o władzę, pozostali gracze próbują wykorzystać ruchy Raoha i Kena do swoich celów...
Generalnie fabuła nie przeszkadza zbytnio w odbiorze HnK i tak powinno być, jest nawet zwrot akcji pod koniec, choć moim zdaniem szyty nićmi grubymi niczym w książkach Dana Browna, ale jednak można to przetrwać.
Jeszcze jedna sprawa ? HnK a JoJo. Araki uwielbia HnK i gdyby nie Ken i spółka, JoJo pewnie w ogóle by nie powstało. Part 1, a konkretniej walka z Dio za pomocą techniki ripple, to na dobrą sprawę Hokuto no Ken w czasach wiktoriańskich, z dodatkiem wampirów. Araki zerżnął mocno skopiował styl rysownika HnK, do tego stopnia, że gdy zobaczyłem po raz pierwszy wykrzywioną w grymasie złości twarz Shina, to pomyślałem: ?Dio!?. Nie wiedziałem, że Dio to z wyglądu praktycznie kopia lorda Southera, nawet pozy mają podobne (tutaj miałem dać dla porównania Southera siedzącego na tronie i Dio siedzącego na krześle w otoczeniu swoich wesołych wampirzych kompanów, aby pokazać, że wyglądają prawie identycznie, ale zapomniałem, które to odcinki HnK były i nie mam jak złapać screena). Choć muszę przyznać, że w HnK Souther miał jakiś ukryty motyw, natomiast Dio zachowuje się jak [beeep], ponieważ po prostu nim jest, nawet jako dinozaur. Jotaro z części trzeciej najbardziej ze wszystkich bohaterów JoJo przypomina Kenshiro ? to właśnie on jako pierwszy w JoJo ma atak podobny do ATATATA, czyli słynne

, również jego osobowość jest podobna: małomówny i śmiertelnie poważny (choć w części trzeciej, która jest ogólnie wesoła, jest to dość często parodiowane).
HnK ogląda się też niesamowicie ?łatwo?, tak, jak powinno być z każdym tasiemcem ? wiesz, że Ken naklepie złemu, że w każdym odcinku będzie jakiś moment akcji. Tak powinno być, w końcu po to się ogląda shouneny walki. Jest to na tyle przystępne, że obejrzenie odcinka dziennie weszło w moją rutynę dnia i bez żadnego problemu ukończyłem oglądanie tej składającej się ze 109. odcinków serii. Obecnie jestem w trakcie oglądania HnK2 (a dokładniej to w połowie), ale nie napiszę nic o niej na razie, bo uczucia mam mieszane i chcę zobaczyć, jak to się wszystko skończy.
Na koniec słówko o openingu ? jest świetny. Nawet gdy leciały odcinki powtórkowe, to musiałem go sobie obejrzeć i nawet potrafię zaśpiewać z pamięci początkowy fragment, uwaga: jo ła SZOK! aide soraga oczitekuru, jo ła SZOK! oreło munemi oczitekuru, asu ni kokoro, cośtam tsunaidemo, imała MUDA DAyo! Dobra, tyle. Nie wiem, kto wpadł na pomysł zastąpienia gdzieś w okolicach 80% serii jakimś brzdąkaniem w stylu wczesnego Kombi, dość powiedzieć, że drugi opening nie ma startu do pierwszego. Dobrze, że w HnK2 powrócili do szybszego grania i da się tego słuchać bez przewijania.

erinop.th.jpg


Kemono no souja Erin ? na chwilę obecną jedyne anime z jesienno-zimowo-wiosennego sezonu, które staram się regularnie oglądać. Niestety nie jestem w stanie wam powiedzieć, co tak bardzo mi się w nim podoba i dlaczego też powinniście je oglądać. Animacja jest mocno taka sobie, tła rysowane są jakąś dziwną grubą kreską, przez co czasem wyglądają dosyć tandetnie, szczególnie dom w którym Erin mieszka z matką. Wygląd postaci jest mocno uproszczony i nieustannie mam wrażenie, że rączki mają za chude i nieproporcjonalne w stosunku do reszty ciała, ogólnie bardziej kojarzą się z kukiełkami ze starych, dobrych, polskich wieczorynek, niż z tym, co najczęściej widzi się w anime. Okazyjnie pojawiają się jakieś dziwniejsze ujęcia, pewnie zamiarowane na ?artystyczne?, typu przejście do formy jakiegoś fresku, ale trwa to bardzo krótko i jest na tyle rzadko, że nie zrobiło na mnie wrażenia i wygląda na jakieś wymuszone i wprowadzane na siłę, ?żeby było?. Jedynie oprawa muzyczna według mnie spełnia oczekiwania, opening jest według mnie świetny i słuchałem go naprawdę wiele razy, ending też daje radę. W trakcie odcinka muzyka też dobrze spełnia swoją rolę, nie ma jakichś wybijających się utworów, natomiast dobrze podkreślają one to, co dzieje się na ekranie.
Osobno od anime istnieje też manga, a sądząc po okładce, styl rysowania jest drastycznie inny od tego, co jest w anime ? zobaczcie, jak wygląda Erin (przy okazji: szukając informacji o mandze natknąłem się na krytyczny spoiler już w samym jej opisie).
Tak anime, jak i manga są adaptacją twórczości tego samego autora, na podstawie opowieści którego powstało Seirei no Morbito. Wspominam o tym dopiero teraz, bo potencjalny oglądacz mógłby się nastawić na coś podobnego do rzekomo rewelacyjnego SnM (nie wiem, nie oglądałem, ale słyszałem same pozytywne opinie). W tym anime prawie żadnej akcji nie ma i nawet po tym krytycznym zdarzeniu, o którym przeczytałem w spoilerze, nie zapowiada się na jakieś drastyczne przyspieszenie; generalnie według mnie nie o akcję tu chodzi, niemniej jeśli spodziewasz się jej, zawiedziesz się srodze i zaśniesz najpóźniej w połowie pierwszego odcinka. Pierwsze sześć epizodów, z zaplanowanych pięćdziesięciu, przedstawia tytułową Erin mieszkającą ze swoją matką, Soyon, w wiosce gdzie hoduje się touda. Touda to potężne i nieco tajemnicze, smokopodobne bestie, które jednak można wyszkolić i kontrolować za pomocą specjalnych gwizdków wydających dźwięki, które tylko touda może usłyszeć. Odcinki pokazują codzienne życie w wiosce: przygotowanie wody dla touda, leczenie chorób, pokaz treningu przed wysłannikiem Władzy, zbieranie jaj, przygotowanie młodych do tresury. Podczas tego wszystkiego młoda Erin wykazuje się zapałem (co prawda nieco słomianym), inteligencją i spostrzegawczością ? i jeśli mam wskazać jakiś element, dla którego oglądam tę serię, to jest to właśnie ona. Ośmieliłbym się ją porównać do starszej, doroślejszej i poważniejszej Yotsuby, która zaczyna się po raz pierwszy zastanawiać, kim zostanie w przyszłości. A Erin chce zostać opiekunką touda, jak matka. Ale zaczyna też powoli dostrzegać, że nie wszystko jest idealne ? mimo uprzejmości mieszkańców wielu nadal traktuje jej matkę z góry, choć często Soyon wykazuje większe umiejętności i wiedzę od swoich zwierzchników; jeśli idą z matką się kąpać, to wchodzą do łaźni, gdy reszta kobiet już wyjdzie oraz jeszcze parę innych tego typu lekkich nieprzyjemności. Wynika to z tego, że Soyon pochodzi z tajemniczego ludu zwanego przez mieszkańców wioski ?Kiri?; lud ten, charakteryzujący się zielonymi włosami, wydaje się posiadać olbrzymią wiedzę na temat touda, jednak nie dzieli się nią z nikim i generalnie unika kontaktu z resztą świata. Soyon poślubiła mężczyznę z wioski i została odcięta od swojego ludu, stopniowo wtapiając się w nową społeczność, w której przyszło jej samotnie wychowywać córkę.

Niestety pewnego niewesołego dnia bardzo cenna touda została znaleziona martwa, za co odpowiedzialność zrzucono na Soyon i skazano ją na... pożarcie żywcem przez dzikie toudy. Erin, próbując ratować matkę, rzuciła się jej na pomoc, a Soyon, by ocalić dziecko, użyła zakazanej przez swój lud techniki ? gwizdu, który zatrzymał wszystkie toudy, a jednemu ze stworzeń nakazał wziąć Erin na grzbiet i odpłynąć. Soyon chwilę potem ginie rozszarpana przez stwory, a Erin odpływa nie wiadomo gdzie. Tu osobiste spostrzeżenie ? podczas tej bądź co bądź dramatycznej sceny gra generalnie wesoła muzyka z openingu, co dla wielu osób może wydawać się kompletnym zepsuciem nastroju. Ja też miałem mieszane uczucia, ale jeśli potraktować to jako, hm, podróż Erin do następnego etapu życia, to nawet pasuje. Ale mogło to zostać zrobione lepiej, jak cała seria zresztą. Erin zostaje znaleziona hen daleko od swojej wioski przez przyjaznego, acz samotnego pszczelarza, który postanawia się nią zaopiekować. Następne epizody, jak przypuszczam, będą opowiadały o przystosowaniu się Erin do nowych warunków, uczeniu się pszczelarstwa (czyli znowu praca ze zwierzętami) i tym podobne.

Streszczenie serii zapowiada jakieś późniejsze intrygi wyższego szczebla i jakoś ten wątek został poruszony, ale na razie bardzo pobieżnie i chyba jeszcze dużo tygodni upłynie nim ?coś się zacznie dziać?. Ale gdybym oglądał to z nastawieniem ?kiedy w końcu coś się wydarzy??, to bym się prawdopodobnie zamęczył. Historia jest spokojna i bardziej kojarzy się baśnią, taką nie zinfantylizowaną do reszty, zawierającą też pewne dawki niewesołych, ?dorosłych? spraw, tragedii i ludzkiego okrucieństwa, ale nadal pozostaje opowieścią ?z morałem?.
Czy polecam tę serię? Nie, nie polecam ci jej. Spróbuj sam obejrzeć i przekonać się, czy ci się to spodoba, a z dużą dozą pewności mogę stwierdzić, że nie. Jest to seria na dobrą sprawę nudna, wykonanie mocno zalatuje tandetą, gdybym miał okazję przeczytać książkowy pierwowzór, pewnie okazałby się tysiąc razy lepszy. Dlaczego sam to oglądam? Oprócz postaci Erin mam raczej kłopoty ze wskazaniem na konkretny motyw. Ogólnie mam wrażenie, że oglądam coś ?inteligentnego?, przemyślanego, innego od reszty emitowanych obecnie anime, bez przekrętów i udziwnień, ładnego w swojej prostocie. Gdybym miał w tej chwili, po ośmiu odcinkach (z pięćdziesięciu, przypominam), wystawić jakąś ocenę, to dałbym tak minimum 8/10, ale zdaję sobie sprawę, że bardzo niewielu widzów podzieli mój pogląd.



I jeszcze krótko o dwóch wesołych mangach, których przeczytałem kilka początkowych rozdziałów i mogę parę słów o nich powiedzieć. Change 123 to taki rodzaj fanserwisowej mangi, której adaptacje anime?owe są kompletnym, nie wartym oglądania nudziarstwem, które oglądać można jedynie dla cenzurowanej, zachęcającej Japończyków do kupna DVD golizny. W wersji mangowej natomiast, gdzie jeden rozdział czyta się w kilka minut, okazało się to zaskakująco przyjemne w odbiorze. Jest sobie dość skromna (przynajmniej w zachowaniu) panna, poznajemy ją w chwili, gdy jest napastowana przez typowego Japończyka jakiegoś wstrętnego gwałciciela. W jej obronie próbuje stanąć typowy ciamajdowaty męski protagonista, przy okazji fan Kamen Ridera. Oczywiście dostaje baty, ale skromna panna ulega nagłej przemianie i paroma kopami wysyła napastnika w powietrze. O co chodzi ? gdy panna była jeszcze

loli

, jej umierająca matka, by zadbać o bezpieczeństwo córki, poprosiła trzech wymiataczy, by udzielili jej kursu samoobrony. Skromna panna, broniąc swą delikatną psychikę, stworzyła trzy dodatkowe, w dodatku dosyć różne osobowości, które lubią się ?włączać?, często w niespodziewanych sytuacjach. Dodatkowe osobowości to nie tylko inne zachowanie (od dziecinnego, poprzez szukającego zaczepki tomboya do zimnosuczego), ale też inny wygląd ? inny układ mięśni czy coś w tym stylu w istotny sposób zmieniają wygląd panny (idiotyczne, wiem ? szczególnie w kwestii biustu ?dziecinnego? wcielenia). Osobowości znają też różne sztuki walki, które były uczone przez przybranych ?ojców?. Oczywiście dodatkowe osobowości kibicują jej raczkującemu związkowi z ciamajdowatym protagonistą, ale też same marzą o poznaniu partnera, przez co sprawa się komplikuje... Generalnie jest to ładnie narysowane, potężna dawka fanserwisu, jest wesoło i na pewno mniej czasu się przy tym straci niż przy ewentualnej adaptacji czy innym tego typu fanserwisowym anime, dlatego sądzę, że można spróbować.

Druga manga to Koe de Oshigoto!. j3drzej, ImpulseM, pamiętacie nasze rozważania o aktorach użyczających swoich głosów w produkcjach hentaj-eczi? To komediowa manga rozgrywająca się w tej branży. W skrócie chodzi o to, że jest sobie nastoletnia Kanna, dziewczę przeciętne, by nie powiedzieć ? skromne (tutaj mam na myśli zarówno charakter, jak i wygląd). Jej starsza siostra (znacznie starsza, mająca 28 lat) pracuje w firmie tworzącej eroge (chyba nie muszę wyjaśniać, co to jest eroge). Niestety firma nie jest położona w jakimś wielkim mieście i są problemy ze znalezieniem odpowiednich aktorów, więc siostra postanawia zatrudnić młodą do tej branży, uznając (poniekąd słusznie), że powiedzenie paru ?brzydkich? rzeczy nie jest już w stanie uszkodzić psychiki szesnastolatki (poniekąd słusznie, powtarzam). Kanna początkowo odmawia, ale uświadamiając sobie, jak jej starsza siostra jest dla niej dobra i jak bardzo pomaga jej oraz ich samotnej matce, wstydzi się swojej niewdzięczności i decyduje się na to zajęcie. Starsza siostra, Yayoi, powoli wprowadza młodą do ?branży?, która okazuje się zaskakująco... zwykła, studio nagraniowe jest w normalnym budynku, gdzie pracują normalni ludzie, a niektórzy nawet mają poważne obiekcje co do wieku Kanny i czy rzeczywiście powinna brać w tym udział. Kannę, jako początkującą, czeka oczywiście dużo nauki, ale dzięki cięzkiej pracy wkrótce dojdzie do wprawy.
Wiadomo, że trudno opowiadać o częściach niesfornych bez pokazywania części niesfornych, ale ta manga nie jest żadnym hentajem. Rzeczy ?brzydkie? pojawiają się tutaj głównie w postaci opisów słownych, czyli tekstów czytanych przez aktorów (w zależności od grupy tłumaczącej wyrazy wulgarne są cenzurowane albo nie ? w oryginale są cenzurowane), ewentualnie w formie oglądanych przez bohaterów mangi filmów/obrazków, jednak wspomniane części niesforne są tam tak ocenzurowane, że są bardziej ułożoną w zabawny kształt grupą dużych kwadratów, więc określiłbym tę mangę jako lekkie eczi, nie tak ?bogate? wizualnie jak emitowane serie w stylu Rosario+Vampire czy To Love RU, natomiast znacznie bardziej dosadne pod względem tekstu. Całość jest według mnie bardzo wesoła i nie jedzie cały czas na jednym żarcie (to rzecz jasna wyłącznie moja opinia), rysunki są dosyć proste, ale postacie ładnie narysowane i nie odstraszają. Trudno mi określić jak duży związek ma treść tej mangi z rzeczywistością tej branży, ale uważam, że przynajmniej niektóre dane czy sytuacje są prawdziwe, oczywiście pomijając liczne aspekty komediowe tej opowieści.


I na koniec tego wesołego posta, tradycyjnie już, kilka równie wesołych filmików:

? finałowa walka Hokuto no Ken z podłożonymi głosami z gry na podstawie trzeciej serii JoJo. Możliwe spoilery. Hm, mam dziwne wrażenie, że to już w tym temacie było...

Sailor Note ? widzieliście już dziesiątki przeróbek drugiego openingu z Death Note, ale ten uważam za całkiem śmieszny i dość sprawnie zrobiony, dlatego zapodaję.

? ktoś zrobił za pomocą Vocaloida wpadającą w ucho piosenkę o soku warzywnym, ktoś dorobił zawierający podteksty seksualne filmik z Hatsune Miku w roli głównej no i mem gotowy. To piosenka tego rodzaju, że albo obejrzysz i nie zrozumiesz, albo będziesz oglądał jak zahipnotyzowany na okrągło.
piosenka z angielskimi napisami, a tutaj wesoły teledysk z grafiką 3D.

? zsubowany trailer filmu pełnometrażowego na podstawie pierwszej części JoJo. Wiąże z tym filmem wesoła sprawa, mianowicie miał on kinową premierę na początku roku 2007 i od tego czasu słuch o nim zaginął. Żadnego wydania DVD. Oficjalny blog i strona zniknęły z sieci. Urodziły się teorie spiskowe, że film to jeden wielki trolling fanów JoJo poza Japonią. W każdym razie filmu nie można obejrzeć i prawdopodobnie zaginął bez wieści.

Burn my Dread ? pełna wersja piosenki openingowej z gry Persona 3. Dlaczego w tym temacie? Bo zarówno intro, jak i wszystkie cut-scenki w grze to krótkie filmiki anime. Poza tym sam opening trwa tyle samo, co standardowo w anime, półtorej minuty. Chciałbym też, aby więcej anime miało takie fajne openingi zamiast postacie-idą-drogą-i-uśmiechają-się. A skoro mowa o grach z serii Persona, była na youtube nieco dziwna przeróbka openingu do P4, ale już ją wywiało i nie mogę znaleźć. Może to i lepiej.

Goldeneye 007 glitch ? Goldeneye 007 na N64 to gra genialna. Weseli Japończycy odkryli, że jeśli poruszyć odpowiednio kartridż w konsoli, to postacie zaczną wykonywać dziwne wygibasy, z czego szybko zmontowali filmik (piosenka, dołożyli, mem itd.), który właśnie zapodałem. Co to ma wspólnego z mangą i anime? No bo oczywiście istnieje też wersja JoJo tego filmiku.

Minorin Sand Canyon ? popularna przeróbka, tym razem w wersji Minorin (z Toradory, gdyby ktoś nie wiedział). Na tyle wesoła, że postanowiłem zapodać, choć już nie jest tak często oglądana, jak kiedyś.



Okej, to wszystko, co miałem tym razem do napisania ? podobnie jak w przypadku j3drz3ja, mam sporą pewność, że mało kto (a najprawdopodobniej nikt) przeczyta to za jednym posiedzeniem, ba! Mało kto w ogóle przeczyta całość. W każdym razie,

see you next deculture!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluje posta. Ten post pokazał mi jak mało wiem na temat anime o 9/10 animach wcale nie słyszałem plus jeszcze klasyfikacja gatunkowa. Szkoda trochę że nie wypowiedziałeś się o Ouran.

To mówisz waść że Tanuki nie jest dobrym informatorem? to kto jest dobry?

Jedynie wypowiem się o Berserku. Na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykła historia o spełnianiu marzenia i przyjaźni w cięższym sosie, dalej właściwie jest podobnie aż do pewnego zdarzenia które wszystko zmienia

użycie Behelita przez Gryfa sorry za to spolszczenie

,a dalej nie wiem co się dzieje. Z bajań kumpla zrozumiałem że Guts

chodzi po świecie ze sztuczną ręką której by się nie powsdydził inspektor Gadżet i zabija pomocników Gryfa. Potem podobno zbiera wesołą kompanie, a w tzw. międzyczasie dostaje uberzbroje która daje niezłego kopa w zamian za popadnięcie w obłęd.

anime ogólnie fajne tylko przestoje z Caską (i jej motyw muzyczny) sprawiał że drapałem ściany :sweat:

Zastanawia mnie czy gdyby Guts nie był

poświęcony przez Gryfa i może gdyby nie było gwałtu Caski

dalej chciałby skopać mu skrzydła :tongue:

Ten topic jest zaraźliwy jeśli chodzi o długoś postów :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:uklon: Mogę zapewnić, że powyższego gigaposta (ktoś nie wie który to?) przeczytałem w całości (może bez części spojlerów), za jednym razem i jeszcze poprawiłem zalinkowaną recenzją. Zajęło mi to jakoś tak godzinę... ale ze mnie nołlajf.

Kilka słów o NGE? Główną myśl wyraziłem już w poprzednim poście, ale mogę rzucić kilkoma truizmami. Absolutny klasyk, pozycja obowiązkowa, ołtarzyk w budowie. Jedynie można się przyczepić do tego, że ostatnie dwa odcinki (bardzo dobre, choć zalatujące kończącym się budżetem), zostawiły dotychczasową fabułę i ogólnie trochę za bardzo zamieszały. Na szczęście End of Evangelion wiele wyjaśnił. Film = EPIC i otrzymuje 100 punktów na 10 możliwych. Jak dla mnie był idealny. Tyle.

(Chaos Head) O, kolejne anime, od którego się odbiłem, podobnie jak w przypadku Index, po dwóch odcinkach. Sam początek dosyć dobry, choć miałem wrażenie, że wszelkie dziwności są wrzucane na siłę, brak mi było jakiegoś ?wyprowadzenia? do tego wszystkiego (co np. w Higurashi było).

Tak się złożyło, że w(y)prowadzenie było gdzieś tak w połowie, a wyjaśnienie na końcu. Swoją drogą, często się CH do Higurashi porównuje, zapewne jako adaptacje gier w konwencji horroru. Na siłę można szukać podobieństw, ale to nie jest najlepszy pomysł. Chaos Head bardziej skupia się na osobie głównego bohatera i naprawdę podkreśla wpływ zachodzących zmian na jego psychikę. Osobiście spodobało mi się kilkakrotne wywracanie praktycznie wszystkiego do góry nogami.

You're always superspecial,

That's why you are here with me... (W tym momencie w najbliższe drzewo powinien uderzyć piorun.)

Ja się pochwalę, że przeczytałem tamten (i ten) post w całości wtedy, gdy zostały zamieszczone, choć przyznam brutalnie, że bez większej uwagi, bo argumenty, które napisałeś, wydawały mi się jakieś takie zbyt ogólne.

Niestety, już jakiś czas temu, czytając te swoje posty doszedłem do tego wniosku. Zbyt ambitne podejście zawsze ma taki finał. Nie zamierzam jednak wracać z poprawioną wersją; w obliczu tylu tytułów wartych omówienia, żarliwe dyskusje na temat jednego, choćby nie wiadomo jak (względnie czy obiektywnie) dobrego, robią się nudne. Natomiast spodobała mi się przytoczona recenzja Elfen Lied, za którą dziękuję. Miejscami jest trochę za bardzo w stylu "american show" i fragment o "wyłączaniu mózgu" zaprzecza nieco wcześniejszym słowom autorki, ale sporo mądrości zawiera. Nie mogę się powstrzymać, aby nie zakończyć zacnym cytatem z tejże recenzji:

If you don't notice his story slowly merging with Nyuu/Lucy's by the time that it's revealed in the later episodes, then YOU have been only paying attention to tits.

Jak mi ktoś powie, że jest gdzieś wersja z ?momentami? (a chyba nie ma), to będę bardziej skłonny obejrzeć. Aha, czy to prawda, że Makoto do własnej siostry też się dobrał?

Jest jedynie wersja ONA, znacznie lepsza wizualnie, choć bez zmian w stosunku do serii TV. W zasadzie miała być, gdyż z nieznanych przyczyn, skończyło się na jednym odcinku. Siostry? Albo muszę skończyć z oglądaniem anime w godzianach nocno-porannych, co i tak ostatnio musiało się mocno ograniczyć, albo Makoto takowej nie posiadał... I tak najbardziej creepy jest niby

.

Aha, oglądałeś Nekogoroshi-hen? Wprawdzie też było tam nieco luzu (przebieranki po przegranych zakładach), ale nadal odcinek zawierał opowieść ?z dreszczykiem?, ?Rei? wydaje się być jednak nastawiona wyłącznie na humor.

Właśnie się zmobilizowałem i obejrzałem. Faktycznie, opowieść z dreszczykiem pasuje tu najlepiej; jakoś tak brakowało tego klimatu, który wpędza widza w manię prześladowczą^^ Aktualne Higurashi opiera się podobno na fanowskim rozszerzeniu gry. Pierwszy odcinek, jak już wspominałem, jest luźnym nawiązaniem do poprzednich części. Pozostałe cztery mają tworzyć dłuższą całość, czytałem gdzieś, że komedia romantyczna może być :yucky:

(Akikan!) Krótko: anime po pierwszym epie wydaje mi się tak złe, że aż może być ciekawe, ale musi poczekać na swoją kolej.

Powtórzę jeszcze raz - przełom 5. i 6. odcinka wywołał u mnie reakcję: "choćby świnie zaczęły latać, tego się nie spodziewałem". Już na samym początku pierwszego epizodu Melon (nie no, 'genialne' imię) prezentuje swoje problemy egzystencjonalne, które później dają o sobie znać od czasu do czasu. Raz jest absurdalnie, raz nieco poważniej - w tym wypadku dość interesująca mieszanka. I kto nie śmiał się głośno przy "SHOWTIME"?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lord MC

Smuci mnie tylko, że na twój respons na ten temat musiałbym czekać kolejne 5 miechów, więc zakończę ten wątek.

Barf jak nie chcesz dyskutować to po co jesteś na forum? Byś powiedział co chcesz i bym odpowiedział finito. Co za różnica czy dziś, czy za parę miesięcy, gdy masz (?) tylu dyskutantów obok.

2)Mam wrażenie, że po prostu bardziej lubisz mangę niż anime

To raczej oczywiste. Sam to przecież powiedziałem. Zacytuję siebie z pamięci. "Bardziej podobała mi się manga Evangeliona od anime". Najłatwiej poznać odpowiedź na to porównując podstawę czyli mangę i ekranizację czyli anime. W każdym razie nie przeszkadza mi to w cieszeniu się i tym i tym, bo np. manga nie zaoferuje mi muzyki Yoko Kanno, a anime nie pokaże mi oryginalnego (praktycznie zawsze lepszego) zamysłu twórcy mangi.

3)Lubię dark fantasy, znam warhammera (co daje się zauważyć), piszę na tym forum (co o czymś tam świadczy), jednak nie mogę się powstrzymać, by nie ulec przeświadczeniu, że będę zmuszony nie zgodzić się z twoim zdaniem na temat berserka*. To było by za piękne, żeby było prawdziwe.

Lmao. Jak możesz się nie zgodzić NIE ZNAJĄC tego o czym mówię? Ja gdybym usłyszał, że jest coś bardzo udanego, co mnie niesamowicie kręci w wersji mangowej/anime to bym najpierw to zobaczył, upewnił się i potem cieszył się albo bluzgał tego, co mnie oszukał :) , a że przeczytałem większość podręczników do Warhammera i zagrałem w większość gier osadzonych w tym uniwersum to jednak raczej mam pojęcie jak ono wygląda. No i widzisz do czego mnie zmusiłeś? To jest poważny offtop.

4)To, że jesteś freakiem (a może czymś gorszym, nie ubliżając), to można wyczytać z userbara. Tzn. aktywne korzystanie ze wspaniałego serwisu, jakim jest 4chan, a, co gorsza, przyznawanie się do tego na forum publicznym o czymś jednak świadczy.

A czemu mam się nie przyznawać? Gdybym nie przyznawał się do tego co lubię to by dopiero był powód do wstydu. Zresztą 4chan to imageboard i właśnie liczne ciekawe grafiki tam głównie przyciągają moją uwagę (nie samym hentaiem żyje człowiek). Takie jak np. te SF2 OP BL Dis3 AW DoR. Widzisz co znowu zrobiłeś?

A co do 4chan- oczywiście, jest to całkiem zwyczajny serwis, pełen inteligentnych ludzi, którzy zawsze gotowi są udzielić pomocy i służą dobrą radą

Jak masz zamiar zażartować to przynajmniej się trochę wysil.

Rozwinę to więc: świadomość, że w 90% mangowy oryginał jest lepszy od ekranizacji, byłaby dla mnie tak nieprzyjemna, że mój mózg odrzuca tę myśl.

W skrócie nie akceptujesz rzeczywistości? To chyba nie jest dobre. Zresztą czemu nieprzyjemna. Nie rozumiem. Co za różnica jakie jest medium przez które coś oglądasz? Liczy się chyba efekt.

Skłamałem troszkę, mówiąc, że mangi nie tknąłem, bo kilka jakichś tak stron przejrzałem plus to, co tutaj j3drz3j zapodał, więc mam wyobrażenie, jak to wygląda.

wyobrażenie masz, ale nadal jest ono za małe by móc powiedzieć o mandze cokolwiek, do tego przydałoby się parę tomów przeczytać serii którą lubisz. Zresztą nie przepadasz za mangą, a lubisz anime... anime = manga + animacja + głos.

Konrad

Oh, chyba ten temat już przerabialiśmy swego czasu...

Jeśli tak to jeszcze wtedy tu nie istniałem tutaj

Dla mnie absolutny graficzny top to:

Goseki Kojima (Kozure Okami)

Takehiko Inoue (Slam Dunk, Vagabond).

Kojima ma fenomenalny, dość 'malarski' styl i genialne kadry. Legenda i inspiracja dla całej branży, wiele więcej nie trzeba mówić.

Ale przykłady bez względu na popularność twórcy i tak przydałoby się wrzucić, bo zawsze się znajdzie ktoś kto nie zna ich prac.

Inoue zaś rysuje Vagabonda tak, że szczękę obwiązałem chustką, żeby mi przy co drugim kadrze nie spadała na ziemię.

O Vagabondzie wiele w sumie nie wiem i nigdy się do niego zbytnio nie przybierałem, ale chyba trzeba będzie spróbować.

Pierwsze chapy Slam Dunka pokazują, że nie zawsze był tak genialny, co pozwala traktować mi go jako normalnego śmiertelnika.

To raczej u każdego jest widoczne chyba, że ktoś wchodzi po 15nasto letnim stażu.

Nie zapodam linków do konkretnych przykładów, bo miałbym olbrzymi kłopot z wyborem. Przejrzyjcie sobie jakieś 2-3 chaptery Vagabonda, to pojmiecie, o czym mówię (np. 13 - Life).

No ale o to chodzi. Musisz pokazać to co według ciebie jest warte uwagi i zarzucić to dalej, bo wielu osobom (np. mi nie będzie się chciało szukać czegoś bez istotnego powodu, mimo to i tak sprawdzę jak ten cały Vagabond wygląda [bo tytuł coś kojarzę, ale nie do końca])

Nadmienię jeszcze, że mam do NGE spory sentyment, bo to była chyba pierwsza manga, z jaką miałem w życiu styczność (jak jeszcze wychodziło w formie zeszytowej! U nas, w Polsce!)

To chyba była ta wersja amerykańska Dark Horse Comics, co nie? Jakoś ten gigantyczny format mi nie podszedł, ale też gdzieś parę zeszytów się wala. Pierwszy kontakt z mangą (tu którą zacząłem czytać, a nie widziałem losowe strony) to chyba właśnie Oh! My Goddess od JPFu będzie, albo jakiś hentai. Nie mam pewności co było pierwsze).

Generują negatywny czynnik ocb (którego przeciwieństwem jest dla mnie dodatni czynnnik 'OMGWTF .o.' zwany też prościej 'awesomeness')

Jedyne momenty w których spotkałem szczere i pełnego uznania momenty OMGWTF (jakoś inaczej ten skrót chyba wyglądał, ale to nieistotne) w poprzednim roku to w GitS i xxxHolic Kei

wiadome dziewczę ukazuje swoje prawdziwe oblicze, nie mam serca by to przypadkowo zaspoilerować komuś

i może jeszcze (chyba) 6 kinówka One Piece'a

Felessan

No i utrafił mi Clannad.

Hm nie wiem jak z anime, ale dziwi mnie to że jeszcze w hentaia nie zagrałem, bo był przetłumaczony w 97% bodajże. Może anime też się zainteresuje, ale raczej najpierw w grę zagram, bo z eroge i ich ekranizacjami jest podobny problem jak z mangami

+ cenzura.

Niczego specjalnego się po tym animcu nie spodziewam, jak na tą chwilę mocne 6/7 u mnie ma.

Na początku myślałem, że wystawiasz ocenę 6 na 7 i zastanawiałem się czemu tak wysoko (i dlaczego taka skala) jak na "nic specjalnego", ale potem zrozumiałem, że jest trzecia nad ranem i nie myślę już logicznie.

Ogami

j3drz3j - nie zgodzę się z Tobą w kwestii "Grobowca Świetlików" jest to film o wartościach jakich należy w życiu każdego szanującego się człowieka strzec ze wszystkich sił, mianowicie "Człowieczeństwa".

Może i trzeba, ale ja tylko oglądałem anime. Jeśli jest w nim coś głebokiego, wzruszającego i twórca to umiejętnie przekaże to reaguję jak zamierza reżyser (np. w Millenium Actress końcówka, bądź różne chaptery GTO jak i różne odcinki amerykańskiego serialu Scrubs [jeśli lubisz Friends Felessan to polecam ci i to pooglądać]).

Może powiesz mi że nie obeszłaby Cię krzywda bliskiej Ci osoby?

Ha! Tu cię mam. Tak obeszłaby mnie krzywda bliskiej mi osoby, ale zdecydowanie postacie z Grobowca Świetlików nie są nikim z powyższych :)

Natomiast Katyń przekazuje wartości o których człowiek współczesny zdaje się zapominać; czyli o obowiążku, honorze i odwadze.

Zaznaczyłem, że dla mnie jest to stratą czasu i Katyń niewątpliwie był dla mnie filmem nudnym nic na to nie poradzę po prostu wizja reżysera do mnie nie dotarła jak to wspomniała jedna z osób możliwe, że gdybym żył w tamtych czasach to inaczej bym to postrzegał, ale to jak najbardziej offtop.

Jeszcze pytanie polecono mi mangę "Dirty Pair" słyszał ktoś coś o tym.

Swego czasu czytałem parę różnych mang dirty pair (łącznie z 4 zeszyty, które były wydane w Polsce z niewiem ilu, bo to nie było w formie tomików). Ogólnie fajne i zjadliwe, ale nic poza tym. Jeżeli miałbym polecić mangę, bo nie wiem czy ci chodzi o konkretny typ czy po prostu o jakąś dobrą mangę to zapewne padłoby na GTO (Great Teacher Onizuka wydawane przez Waneko w Polsce sprawdź sobie na stronie internetowej, powinna być możliwość zamawiania tomików bezpośrednio do Empiku).

nurlaf

Mini Tokyo Proszę bardzo. Darmowa rejestracja, ale ściągnąć (czyt. powiększyć do oryginalnych wymiarów) można 5 sztuk dzienne. Bardzo duży zasób fan artów/tapet/awatarów. Gorąco polecam. Strona ENG.

Genialną stronę wspomniałeś, którą używam zamiast 4chana, gdy poszukuję czegoś konkretnego. Można doszukać się tu naprawdę masę świetnych skanów, artworków, tapetek, które ciężko znaleźć w innych miejscach.

MSaint

No właśnie, o ile mnie pamięć nie myli, chciałeś dostać się na coś japonistycznego i mieliśmy jakieś hentaje tłumaczyć (tę część pamiętam dość dobrze). Jeśli się udało dostać, to jakieś cenne porady odnośnie rozumienia tego bardzo obcego języka mógłbyś wrzucić? (mam nadzieję, że nie poruszyłem jakiegoś drażliwego tematu)

Nawet nie wiesz... wróć! Wiesz doskonale jak bardzo bym chciał, lecz niestety Życie jak zawsze nie pozwala mi iść według mojego planu. I na japonistykę zabrakło mi 9 punktów (nic nie dały odwołania) Myślałem, że będzie jakiś test sprawdzający wiedzę o Japonii jak za czasów mojego brata, ale oczywiście, że nie, bo po co. Liczą się TYLKO punktu z jęzka polskiego i angielskiego... Bez sensu, lecz cóż do przewidzenia. Na nic się przydało czytanie tych wszystkich grubaśnych książęk. W każdym razie jeśli chodzi o rady odnośnie zrozumienia tego języka to pewnie już je odebrałeś na PW, mam nadzieję, że się podoba.

Jak dla mnie, obserwowanie amatora, który stopniowo nabiera wprawy w tym, co robi (...), aż w końcu wspina się na wyżyny bohaterstwa było bardzo ciekawe i zimny profesjonalista w tej opowieści by się kompletnie nie sprawdził.

Może tak, może nie jak tak sobie wyobrażam na miejscu takiej Noriko, Kyosuke z SRW OG to jednak zdaje mi się, że możliwe iż byłoby też conajmniej dobrze. Bym musiał się długo zastanowić, by przypomnieć sobie jakiegoś lepszego profesjonalnego pilota (tu bardziej ze względu na to jak dawno ostatnio jakieś robo anime oglądałem nie ze względu na to, że tak ich dużo widziałem). Swoją drogą trochę tych jRPGow się nazbierało, przydałoby się w wiadomym temacie napisać, ale coś ciężko mi wyjść poza ten z aktualnymi moimi możliwościami (czytaj żadnymi) dostępu do internetu.

Higurashi

Jest na płytce i czeka na odpowiedni moment, który naddejdzie prędzej, czy później.

Bleach

Ja tam już nawet nie liczę odcinków w każdym razie jeśli mówimy o mangach to coś wszystkie pozycje mają poważny obsuw (w lutym miało być Black Lagoon tom 1/ GTO/Bleach i chyba jeszcze jakiś tytuł) w sumie nie narzekam, bo do wypłaty jeszcze tylko tydzień.

Dio

E tam wiesz dobrze, że wtedy praktyczne nic o nim nie wiedziałem, a na tamtym filmiku dostawał baty niesamowite. Po mandze oczywistym jest, że moje zdanie o nim się zmieniło na lepsze (gorsze?).

Oh My Goddess

O ile to zdecydowanie jest Romance Comedy to to, że zwykła już raczej nie. W następnym poście pewnie zamieszcza coś większego bo będę ponownie czytał niedługo to co mam papierowego.

DB Remastered

Zamiast pytać się kto będzie oglądać, chyba łatwiej będzie szukać tych co nie będą. Zapowiada się naprawdę porządna seria i jeżeli jeszcze

Namek

NAPRAWDĘ wybuchnie w ciągu 5 minut to będzie to nie lada osiągnięcie i anime które chyba obejrzę więcej niż raz, oczekuję wiele mam nadzieję na więcej.

Chobits

Jednak jako początek zapoznania się z Clampem chyba bym polecał xxxHolic, ale Chobits (zwłaszcza w wersji mangowej) też daje radę.

Jak już wspominałem, z dzieł Akamatsu znam (i szanuję!) jego h-doujin o Final Fantasy 7, z Yuffie, Aeris, Tifą i kablem od słuchawki telefonicznej

Weź mi go zarzuć, bo ja nie mam o nim jakiegokolwiek pojęcia z czym nie czuję się dobrze.

Ale dobrze, że zapodałeś strony i okładki, bo jeśli mój słaby wzrok mnie nie myli, widzę tam ganguro-

loli

? Jeśli tak, to jestem raczej przekonany.

Ganguro i owszem, ale Sue ma na początku 13 lat i szybko ponad 15 ma, czy to nie za dużo jak na loli

Negimy?

Co prawda chyba nie zamierzone, ale i tak warto wspomnieć. Ciekawe, że Mahou Sensei Negima i Negima? To dwie różne mangi, ja opisywałem tą pierwszą nie wiem czym się różnią, ale w najbliższym czasie pewnie będę się dowiadywał.

Ranma

http://img19.imageshack.us/img19/4175/ranmamovie4.jpg

der Liebe ist ein Kampf

Dlaczego zamieściłeś po niemiecku ;_;

Świetny tytuł nieprawdaż? :D dlatego tak, bo nie mam inaczej.

Shampoo wzięła się z jakiegoś plemienia amazonek (?)

Owszem wszędzie jest to tłumaczone jako amazonki czemu to są amazonki nie mam jakiegokolwiek pojęcia.

Relacje są tam dosyć skomplikowane i wykres rzeczywiście jest przydatny (o ile nie jest PO NIEMIECKU).

E tam każdy z nas (a przynjamniej znacząca większość) była molestowana za młodu j. niemieckim i pomimo że nikt nie wyniósł więcej niż parę słów rozszyfrowanie tego kłopotliwego wykresu nie powinno stanowić większego problemu (tak wiem mnie też boli, gdy patrzę na te słowa)

Disgaea Grę kupiłem już spory kawałek czasu temu, a do tej pory nawet nie mam sejwa z niej, prawie w nią nie grałem.

U mnie sprawa wygląda podobnie z jedynką, tą grę mam naprawdę od niesamowicie wielkiej ilości lat, ale NIGDY nie miałem czegoś na czym mógłbym w nią zagrać na szczęście po pierwszej wypłacie w końcu się to zmieni.

Vore.

What the hell?!

Searching database...

Vore

Short for "voraphilia" or "vorarephilia": a fetish in which one fantasizes about being eaten alive or eating another creature alive (sometimes known as phagophilia). The most common type of vore is "soft vore", being swallowed or swallowing whole with no bloodshed. There is also the less common "hard vore" which involves the tearing and chewing of flesh. Other types of vore include macrophilia and microphilia, in which one character involved in the vore is larger or smaller than normal. - by Urban Dictionary

Pierwszy raz o czymś takim słyszę i niezmiernie mnie to cieszy. Kolejne słowo-gałąź które będę omijał w jakiejkolwiek postaci. Dobrze, że sie dowiedziałem o tym paskudztwie przed obejrzeniem czegoś z tym fetyszem w roli głównej.

Poza tym uważam, że jakaś część naszego umysłu/świadomości/pamięci zawsze będzie istniała w przeszłości, czyli zatrzymała się w jakimś punkcie czasu, a my cały czas się od niej oddalamy, ale to już zdecydowanie nie na temat jest.

Ale nawet głębokie było

Pokemony

Pokemon is serious bussiness. Cóż o przystępnej godzinie leciały pokemony, więc pamiętam, że też trochę tych odcinków wchłonąłem, ba! Nawet na swoim GBA którego kiedyś miałem sporo w nie grałem. I tutaj mam taką samą opinię co Mariusz.

Co prawda na żadnej kinówce nie byłem, ale gralem w Pokemon Yellow z tym cholernym Pikachu, którego od razu chowałem do komputera, a może i nie? nie pamiętam czy to było możlwie. Pamiętam tylko jak go strasznie nienawidziłem

Ja się obawiam czegoś takiego. Zwlekam z oglądaniem serii, po których się spodziewam, że bardzo mi się spodobają i odkładam je na nieokreśloną przyszłość, bo jeśli obejrzę wszystko, co dobre, to co będę w przyszłości?

Mi się zdaję, że nie powinieneś się tym problem martwić, bo zapewne wyjdą nowe serie anime/ odkryjesz nowe stare serie anime które musisz obejrzeć, dodaj do tego jeszcze mangi jrpgi + parę bonusów i grafik jak był tak nadal jest w pełni zapełniony do końca życia. Może na emeryturę się wyrobisz i będziesz na bieżąco. Odnośnie nowych starych anime właśnie mi się ostatnio przypomniało, gdy oglądałem sobie z nudów 30 minutową kompilację trailerków na płycie GitS, że muszę obejrzeć w jak najbliższym czasie Patlabor, bo mech design tam po prostu zabija.

Trochę innych tytułów też się ujawniło, które wzbudziły moje zainteresowanie update na malu.

Muszę przyznać, że nie lubię określenia ?casual? i staram się go nie używać; jeśli nazwę kogoś casualem, to tak, jakbym automatycznie stawiał się w pozycji hardkorowca, co uważam za zwykłe przechwałki. Hardkorowca powinno się poznawać na pierwszy rzut oka, a nie po tym, że nazywa innych casualami. To oczywiście nie była uwaga do ciebie i bardziej mam tu na myśli moim zdaniem sztuczny (przynajmniej na razie) podział jeśli chodzi o graczy.

Tu mi słusznie wytknąłeś w sumie. To słowo znacznie zmieniło swoje znaczenie w krótkim czasie i teraz zdarza się nawet niektórym używać tego jako niby obelgi.

Kompendium Wiedzy "Sailorki i hentaje?

Nie pamiętam tego akurat. Jedyne, co zapamiętałem to historia mangi (albo anime) i dłuższy opis Ranmy i Laserdisc'ów chyba, a może to już było w Manga Room.

Vagrant Story

Oj, mogliby zrobić kozackie anime na podstawie tej gry. Przydałoby się.

Byłoby miło również, gdyby zmieniono im ciuchy bo z tego co pamiętam to faceci jak żywcem z jakichś yaoiów wyjęci byli.

Aha, koniecznie spraw sobie na PSP tę nową platformówkę z Prinnym z Disgaei w roli głównej (linkowałeś mi kiedyś trailer), gra podobno wymiata.

Dobrze, że mi wspomniałeś, bo w sumie nie wiedziałem kiedy ma premierę i niemal zapomniałem o tym tytule.

..ale wiesz, że Robotech to mocno edytowane trzy różne serie anime (w tym SDF Macross) połączone w jedno na potrzeby emisji poza Japonią?

Wiem ale za takie grosze to było dostępne w Anglii, że stwierdziłem czemu nie? Zobaczymy jak będzie podczas oglądania.

A jest taka manga w ogóle? Bo ja widzę tylko książki. Ostatecznie spróbuj poszukać na mangaupdates albo na #lurk.

Jest. Znaczy prawie na pewno jest. Znaczy tak słyszałem. Mam nadzieję. Tak sądzę... Nie mam możliwości tego lepiej poszukać aktualnie, więc nie wiem jak to będzie dalej wyglądać. Jak nie znajdę w najbliższym czasie to zabiorę się za kinówki.

Do tej pory myślałem, że to po prostu kolejny harem w stylu Love Hiny, sądząc po autorze, a tu się okazuje, że ? według twojej opinii ? jest znacznie większe zróżnicowanie.

Tak

Negima (...) jest nawet seria live action

To ciekawe jak rozwiązali parę problemów związanych z Negim. Jeżeli będzie wiało tak bardzo tandetą jak w pierwszym odcinku Sailor Moon live- aaction to możliwe nawet, że w momencie desperacji się skuszę, bo po jednym epizodzie brzuch boli niesamowicie od ilości absurdu i głupoty wylewającej się z ekranu.

Źródła podają, że jest ich na razie 25...

Tutaj moja wina bo skrót myślowy zastosowałem, chodziło mi o tomy zdatne do użytku/czytania, zsubowane, chyba że to ja po prostu nie wiem o grupie, która jest na bieżąco.

Akamatsu według mnie potrafi je rysować i mi się podobają. Gorzej z całą resztą, która według mnie cierpi na syndrom sameface jeszcze bardziej niż u Toriyamy, te same zestawy minek (na zapodanych przez ciebie stronach ta sama mina zaskoczenia pojawiła się ładnych parę razy)

I tak i nie jeśli chodzi o te specyficzne okrągłe oczka to i owszem, ale to ogólnie jest jakaś moda/trend na rysowanie wszystkich reakcji przez różnych mangaków tak samo (np. twoja odpowiedź na Irii wzrok obrazkiem z Toradora, tu School Rumble), więc to nie do końca jest tak jak mówisz. Akamatsu też zaczął stosować swoją drogą popularne oczka typu >< w Negimie. W każdym razie jeśli chodzi o sameface to zdecydowanie się nie zgadzam i jeszcze raz zarzucam ten sam obrazek http://img410.imageshack.us/img410/6486/msnv01c01030031.png .

Za to inne mangi wydają się mieć więcej wspólnego z Berserkiem

Cena sukcesu.

Większość popularnego fantasy pomija aspekt gwałtu przez potwory (gdzie ostatnio potwory miały genitalia

No, ale trolle, które są na dodatek rzekomo z planu duchowego? Spare me.

http://img158.imageshack.us/my.php?image=uminomiura.gif

To mnie przeraża i na razie nie chce wiedzieć jaka jest treść tego czegoś.

Masamune Shirow ? jak ten już coś narysuje, to proszę siadać.

Nie wymieniłem go w sumie tylko dlatego, że nie widziałem praktycznie żadnej z jego prac. Od dawna mam już na pierwszej pozycji do przeczyania wszystkie tytuły Masamune Shirow, ale ze względu na brak internetu nie mogę się do nich nijak dorwać w ogóle jest to niesamowicie irytujące bo z niczym nie mogę być na bieżąco, jeżeli dziwi mnie widok resident evil 5 w Empiku i pytanie retoryczne, ktore sobie zadaję (O... już wyszło?) to naprawdę może zacząć po dłuższym czasie wkurzać.

Wspominam ich, bo mówimy o jakości rysunku, a nie o ogólnym poziomie ich mang, tak?

No cóż skoro wspominam o Rumiko to raczej chodzi o ogół :P przecież ona praktycznie nic z perspektywą nie kombinuje i dlatego też Clamp tak.

I jeszcze jedno dziwne skojarzenie mi się nasunęło, a mianowicie z filmem Kung Fu Hustle ? tam też wielu różnych wesołych ludzi mieszkało razem w dużym budynku...

Ciekawe skojarzenie, ale Maison Ikkoku jest zdecydowanie mniejszym budynkiem i nie spotkasz tam gangu Siekiery.

GitS

Obejrzałem sobie ostatnio ponownie SAC (pierwszą serię z Laughing Manem) i za drugim razem równie bardzo mi się podobało, więc podtrzymuję to co powiedziałem, a odcinek (chyba 9) Chat! Chat! Chat! jest prawdopodobnie najlepszym odcinkiem stricte fabularnym jaki kiedykolwiek widziałem(sam ten odcinek jako swoiste przypomnienie wszystkiego 5 razy oglądałem za każdym razem z satysfakcją). To jedyne anime dla którego jeszcze obejrzałem wszystkie wywiady z seiyuu, reżyserem oraz resztą obsady (coś koło 9 godzin łącznie tego było!) i naprawdę niesamowicie się podobało, a także pomogło zrozumieć lepiej parę bardziej zawiłych odcinków.

W tajemnicy przyznam się, że kiedyś myślałem nad takim motywem, w którym to Polska ? dzięki sprzyjającym okolicznościom na scenie międzynarodowej ? zostaje praktycznie jedynym krajem w naszej części globu.

Widocznie tak to już z nami jest, bo jak się było potęgą w średniowieczu, które przez większość czasu wojowała na paru frontach jednocześnie i skończyło się jak widać to jednak to wkurza, bo w grach, czymkolwiek tak rzadko występuje cokolwiek polskiego, że nawet malutkie wspominki nas cieszą (pamiętam radość podczas grania chyba w pierwszego Red Alerta, gdzie się walczyło na granicy Polski z Niemcami). Szkoda w sumie, bo jednak mnie trochę dziwi, że taka Husaria nie jest nigdzie wykorzystana. Chociaż nie jest tak tragicznie jeżeli dostaliśmy grę z zagranicy o rodzimym kompozytorze Chopinie (Eternal Sonata).

Jeśli chodzi o Polskę to coś niesamowicie zabawnego znalazłem poprzez Poland Club na Malu, a dokładnie Hetalia Axis Powers, a konkretnie postać Feliks Łukasiewicz. Tylko dla tej postaci już jestem zainteresowany obejrzeniem tego anime.

(Ergo Proxy) Z racji tego, że anime zostało wydane w Polsce, jest dość dobrze kojarzone przez ?funatyków? m&a w naszym wesołym kraju.

No właśnie o ile mogę zrozumieć czemu Ergo Proxy jest u nas popularne to asolutnie nie mam pojęcia jakim cudem Elfen Lied stało się tak szybko tak popularnym anime u nas, bo chyba nie było to wydawane na DVD, ani nie było w jakiejkolwiek stacji telewizyjnej.

Aha, dlaczego nie wspomniałeś o Pino? Czyżby nie była szczególnie istotna dla fabuły?

W sumie nie, ciągle była w tle. O ile niby jest w prawie każdym odcinku to jednak jakoś nie wydaje mi się być postacią pierwszoplanową. Zresztą stwierdziłem, że mechaniczna

loli

nie jest tym samym co

loli

z krwi i gości i nie zasługuje na to, by ją tobie wspomnieć.

Ayakashi - Classic Japanese Horror (...) to może bym zapodał kiedyś to anime mojemu rodzicielowi?

W sumie ostatnią samodzielną historię (chyba odcinki 9-13) z udziałem bakeneko mógłbyś spróbować, ale lepiej byś sam najpierw zobaczył, bo nie wiem czy to anime jest w stylu twojego ojca. Jakby się spodobało mógłbyś od razu wskoczyć w Mononoke.

Zresztą zadaniem twórców jest zrobić tak, żeby ludzie albo zrozumieli, albo chcieli zrozumieć.

Dokładnie. Zresztą to anime leżało na całej linii także w innych aspektach nie tylko fabularnym. Filtr użyty do pokazania anime był nijaki muzyka i walki tak samo.

Nie, dziękuję/ Crying Freeman/Vampire Princess Miyu/Hiroshima 1945/Karin/Yami no Matsuei

Hmm ogólnie widzę, że odzew spory, ale co robi reszta jeśli nie czyta polskiej mangi? Czyta hentaie i gra w eroge (chór w tle: TAAAK!!) ? Cóż jakoś mnie to nie dziwi, zresztą jakbym miał coś ciekawego w tej materii też bym się za to zabrał. Swoją drogą Crying Freeman jest dziełem nauczyciela Rumiko Takahashi, ale ten tytuł tak bardzo mnie nie interesuje, bardziej zastanawia Nie dziękuję/ Vampire Princess Miyu.

(O Clannad) Ending mnie jakoś nie poruszył, ale wiele osób zdaje się lubić ?dango song?, nawet widziałem wesoły hentaj, gdzie zamiast dango było coś innego, ale też ciekawego.

Mimo wszystko poważnie... Talim i B!? Nie chyba jednak nie

Maria+Holic owszem, zaczęło się świetnie ? koleś przebrany za dziewczynę rezyduje w ekskluzywnej szkole z internatem, tylko dla dziewcząt!

To jak w eroge Heart de Roommate. Chociaż tam główny bohater był uber frajerem, co sukcesywnie obniżało radość z rozgrywki.

JoJo?s Bizarre Adventure part 6: Stone Ocean.

Tutaj to dopiero jest wyczerpujący opis. W każdym razie wiedz, że przeczytałem cały (oprócz spoilerów rzecz jasna). Zresztą jak wszystko co opisujesz i nie wiem co będzie z Jojo w moim przypadku, ale co by nie było i tak trochę poczeka zanim się do niego zabiorę.

Hokuto no Ken

Jak obejrzałem swego czasu parę filmików wspomnianego anime to od razu przypomniała mi się scena, którą średnio rozumiałem skąd się wzięła w Excel Sadze. Ogólnie jest to ciekawe, bo jak się dużo starszych anime ogląda to coraz więcej ciekawych rzeczy się wychwyca (tak samo było z pierwszym Gundamem i upadkiem tego wielkiego czegoś przez co Excel Sagowski świat się zmienił na ala Hokuto no Ken). Jak sobie jeszscze tego trochę doobejrzę to pewnie znowu się zabiorę za Excel Sagę.

Jest sobie dość skromna (przynajmniej w zachowaniu) panna, poznajemy ją w chwili, gdy jest napastowana przez (typowego Japończyka) jakiegoś wstrętnego gwałciciela.

Jak to sobie przeczytałem to mi się przypomniał dokument (tak dokument) "Sex in Japan", który oglądałem jakieś 2-3 lata temu, dokładnie moment w którym był wywiad z młodym amerykaninem (17-19 lat) i mówił, że to co najbardziej go dziwi to to, że panny zawsze podczas seksu mówią podobne linijki w klimacie: iyaa, dame, etc. Coś chyba jest w tym, że w Japonii nie istnieje seks, jest tylko gwałt, a wchodząc do metra bądź pociągu będąc kobietą świadomie zgadzasz się na molestowanie przez innych (tutaj jeden gif mi się przypomniał z 4chana, ale go nie zapodam) :)

Koe de Oshigoto! j3drzej, ImpulseM, pamiętacie nasze rozważania o aktorach użyczających swoich głosów w produkcjach hentaj-eczi? To komediowa manga rozgrywająca się w tej branży.

Zainteresowanie rośnie.

Trudno mi określić jak duży związek ma treść tej mangi z rzeczywistością tej branży, ale uważam, że przynajmniej niektóre dane czy sytuacje są prawdziwe, oczywiście pomijając liczne aspekty komediowe tej opowieści.

Czuję się przekonany i ta manga automatycznie trafia do kategorii "plan to read".

Adamus

Ten topic jest zaraźliwy jeśli chodzi o długoś postów

To zdecydowanie dobrze i jeżeli kiedyś jedna czwarta postów będzie tak długa i poruszająca wiele różnych, mang, anime jak w przypadku Mariuszowego to naprawdę niezłe źródło wymiany informacji będzie.

-------------------------------------------------------------------

Cóż teraz w moim przypadku jest głównie praca/ odpoczynek/ soul calibur 4 bądź ace combat 6/ sen - zapętl z różnymi dodatkami typu przeczytanie jednej z wielu mang znajdującej się na mojej półce. Następnym razem napiszę coś niecoś o mandze Oh! My Goddess (jestem w trakcie ponownego czytania) i Yakitate Japan, które udało mi się w końcu znaleźć i jak w końcu przestanie być tyle nadgodzin może jakieś anime też się znajdzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z racji ogólnego zalatania na szybko jeden, którtki, na domiar złego offtopiczny nieco komentarz...

To zdecydowanie dobrze i jeżeli kiedyś jedna czwarta postów będzie tak długa i poruszająca wiele różnych, mang, anime jak w przypadku Mariuszowego to naprawdę niezłe źródło wymiany informacji będzie.

Obawiam się że sytuacja w resorcie 'długie posty' a zwłaszcza 'poruszajace wiele różnych mang, anime' może w stosunkowo niedługim czasie ulec zmianie. A może raczej - nie ulegnie zmianie? ;]

O detalach *publicznie* rozmawiać nie będę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem świeżo po obejrzeniu anime Black Lagoon i zaryzykuje stwierdzenie że są w nim bardzo dobre portrety psychologiczne oraz świetnie pokazany klimat przestępczego półświatka gdzie liczy się tylko zysk i siła, a akcja dzieje się na morzach Azji Południowo-Wschodniej. Głównym bohaterem jest przęciętny biurokrata z Japonii

który w wyniku splotu zdarzeń przyłancza się do wpół nielegalnego przedsiębiorstwa kurierskiego

jego rola to zwykle krytyka zdemoralizowanego świata (w przybliżeniu, nie umiem tego nazwać inaczej). Musze przyznać że jego "marudzenia" słucha się bardzo przyjemnie, zwłaszcza że mają sens. Pomiędzy dyskusjami są wspaniałe sceny akcji (strzelaniny, pościgi itp.). Niektórych może zrazić nieludza wręcz zdolność bojowa paru bohaterów, ale nie są oni bogami. Fabuła jest w gruncie rzeczy prosta - firma dostaje zlecenie i je wykonuje, ale to co dzieje się w trakcie jest warte obejrzenia. Postacie drugoplanowe dobrze wpasowują się w klimat.

Podsumowując Black Lagoon to 24 odcinki świetnego anime o "tych złych" mający świetny klimat i sensowny świat które warto obejrzeć. :thumbsup:

To już moje drugie polecenie :turned:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skasowałem sobie posta. Ahhh...

Lord MC

Smuci mnie tylko, że na twój respons na ten temat musiałbym czekać kolejne 5 miechów, więc zakończę ten wątek.

Barf jak nie chcesz dyskutować to po co jesteś na forum? Byś powiedział co chcesz i bym odpowiedział finito. Co za różnica czy dziś, czy za parę miesięcy, gdy masz (?) tylu dyskutantów obok.

Nie chcę rozmawiać z "dyskutantami obok", tylko z Tobą.

Tak czy inaczej nie chodziło mi o nic ważnego, a na pewno nie na tyle aby zawracać tym Twoją uwagę.

2)Mam wrażenie, że po prostu bardziej lubisz mangę niż anime

To raczej oczywiste. Sam to przecież powiedziałem. Zacytuję siebie z pamięci. "Bardziej podobała mi się manga Evangeliona od anime". Najłatwiej poznać odpowiedź na to porównując podstawę czyli mangę i ekranizację czyli anime. W każdym razie nie przeszkadza mi to w cieszeniu się i tym i tym, bo np. manga nie zaoferuje mi muzyki Yoko Kanno, a anime nie pokaże mi oryginalnego (praktycznie zawsze lepszego) zamysłu twórcy mangi.

Krótko i zwięźle: chodziło mi o specyfikę jednego i drugiego, nie można porównywać zielonego z okrągłym. A to, że oryginał jest lepszy fabularnie, jest oczywiste.

3)Lubię dark fantasy, znam warhammera (co daje się zauważyć), piszę na tym forum (co o czymś tam świadczy), jednak nie mogę się powstrzymać, by nie ulec przeświadczeniu, że będę zmuszony nie zgodzić się z twoim zdaniem na temat berserka*. To było by za piękne, żeby było prawdziwe.

Lmao. Jak możesz się nie zgodzić NIE ZNAJĄC tego o czym mówię? Ja gdybym usłyszał, że jest coś bardzo udanego, co mnie niesamowicie kręci w wersji mangowej/anime to bym najpierw to zobaczył, upewnił się i potem cieszył się albo bluzgał tego, co mnie oszukał :) , a że przeczytałem większość podręczników do Warhammera i zagrałem w większość gier osadzonych w tym uniwersum to jednak raczej mam pojęcie jak ono wygląda. No i widzisz do czego mnie zmusiłeś? To jest poważny offtop.

Rotflmfaoaobtc. Powiedziałem, że BY BYŁO, nie jestem na tyle zryty, żeby wygłaszać opinię na temat, o którym nie mam pojęcia. Nie bluzgam po tobie, bo nie mam prawa, jako że wygłaszasz swoją opinię na ten temat, nie możesz zagwarantować, że wszystkim się ten tytuł spodoba. Chyba, że możesz, w takim razie przepraszam i lecę czytać berserka.

A tak w ogóle to rispekt. Bo ja nie czytałem wiele poza army bookami. I nie grałem wiele. Ale zmierzając do sedna; co z tego? Że czytałeś, grałeś. Ja Ci nie zarzucam, że nie wiesz, o czym mówisz, a tak na marginesie, to nawet jeśli byś nie czytał i nie grał to nie miałoby to żadnego znaczenia.

4)To, że jesteś freakiem (a może czymś gorszym, nie ubliżając), to można wyczytać z userbara. Tzn. aktywne korzystanie ze wspaniałego serwisu, jakim jest 4chan, a, co gorsza, przyznawanie się do tego na forum publicznym o czymś jednak świadczy.

A czemu mam się nie przyznawać? Gdybym nie przyznawał się do tego co lubię to by dopiero był powód do wstydu. Zresztą 4chan to imageboard i właśnie liczne ciekawe grafiki tam głównie przyciągają moją uwagę (nie samym hentaiem żyje człowiek). Takie jak np. te SF2 OP BL Dis3 AW DoR. Widzisz co znowu zrobiłeś?

O kurczę, faktycznie, aż musiałeś upnąć obrazków kilka. Ale tylko linki tu dałeś, a poza tym chyba to lubisz, więc nic takiego się nie stało.

4chan to imageboard?? Jasny gwint, będę musiał tam wejść jeszcze raz i zobaczyć, bo wierzyć mi się nie chce.

Znowu to samo: co z tego, że imageboard? A co niby miałoby twoją uwagę przyciągać? Rozmowy na /b/? hehehe...

A co do 4chan- oczywiście, jest to całkiem zwyczajny serwis, pełen inteligentnych ludzi, którzy zawsze gotowi są udzielić pomocy i służą dobrą radą

Jak masz zamiar zażartować to przynajmniej się trochę wysil.

Więcej dystansu, mniej nerwów. Wiem, że zdarzają się tam inteligentni ludzie i Ty jesteś jednym z nich. Mówię serio, żeby tym razem nie było nie porozumień.

A co do żartów, to zacząłem je już wcześniej. Byłbym daunem, gdybym snuł teorie na temat forum, o którym nic nie wiem. Wnioski wyciągnij sam, mam nadzieję, że tym razem będą trafne.

btw chciałbyś pewnie, żebym jakimś obrazeczkiem okolicznościowym zamiast tekstu rzucił? Tyle, że ty go na pewno znasz, a inni pewnie i tak nie załapią, ale naprawiam błąd:nie dla dzieci

Rozwinę to więc: świadomość, że w 90% mangowy oryginał jest lepszy od ekranizacji, byłaby dla mnie tak nieprzyjemna, że mój mózg odrzuca tę myśl.

W skrócie nie akceptujesz rzeczywistości? To chyba nie jest dobre. Zresztą czemu nieprzyjemna. Nie rozumiem. Co za różnica jakie jest medium przez które coś oglądasz? Liczy się chyba efekt.

No właśnie o tę różnicę mi chodzi, której Ty zdajesz się nie widzieć. Bo nie zagwarantujesz mi chyba, że manga jakiegoś tytułu spodoba mi się bardziej, niż ekranizacja. Po prostu myślę, że jestem zbyt leniwy na mangę. A jeśli o coś innego chodzi, to i tak na pewno znajdą się tacy, dla których tu leży problem.

Skłamałem troszkę, mówiąc, że mangi nie tknąłem, bo kilka jakichś tak stron przejrzałem plus to, co tutaj j3drz3j zapodał, więc mam wyobrażenie, jak to wygląda.

wyobrażenie masz, ale nadal jest ono za małe by móc powiedzieć o mandze cokolwiek, do tego przydałoby się parę tomów przeczytać serii którą lubisz. Zresztą nie przepadasz za mangą, a lubisz anime... anime = manga + animacja + głos.

Obyś miał rację... no to może powinienem przeczytać mangę, na której jest oparte anime, które mi się podobało? Ale to chyba zły pomysł.

Berserka już bym na pewno przeczytał kilka tomów, gdyby dało się to robić na ipodzie. Albo gdybym ją miał na papierze :teehee: bo zajmować kompa, żeby czytać mangę to już nie ładnie. To chyba nie zdrowe poza tym.

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

#Lord MC

Czytanie mangi na komputerze nie jest aż takie złe.

Kupił już ktoś "niedawno" powstały magazyn o Anime i Mandze? Który nazywa sie "KYAA!" gdyż nie wiem czy jest sens żeby to kupować.Czy nie lepiej wykorzystać pieniądze na jakieś mangi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Berserka już bym na pewno przeczytał kilka tomów, gdyby dało się to robić na ipodzie. Albo gdybym ją miał na papierze :teehee:

Na ipodzie? Wrzucasz skanlacje i... a, nie, na zwykłym nie da się zoomować zdjęć ;/ Tak więc istotnie, to se ne da.

Aaale z papierowym - ptaszki ćwierkają, że Hanami przymierza się do wydawania Berserka (a na bank wypuści inny album Miury). No i jest Ebay i sklepy wydawcy amerykańskiego ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą spojrzałem na MAL i widzę, że odpadłeś od czytania, i to pewnie ładnych parę miesięcy temu B) Jeśli to wina skanów, to kolesie z forum JBA przerobili na lepsze kilka tomów part 4, możesz poszukać. Jeśli to wina fabuły, to uprzedzałem, że ta część bardzo się różni od wszystkich pozostałych, zamiast serii pojedynków w egzotycznych sceneriach, jest raczej opowieścią obyczajowo-tajemniczą z wplecionym wątkiem kryminalnym, a mianowicie poszukiwaniem seryjnego mordercy, który do popełniania morderstw wykorzystuje moc swojego standu...

Odpowiem tak: przez jakiś czas postanowiłem sobie odpocząć od animców i mangi, poza tym miałem do nadrobienia kilka innych ciekawych rzeczy (po pierwsze była bardzo wyczerpująca sesja, a poza tym nadganianie Dr. House'a, Heroes, Lost i Supernatural, szczęśliwie udało mi się też w końcu obejrzeć Friends). Było to chyba widać po stanie mojego MAL, który był praktycznie nieaktualizowany. Czas "laby" jednak się skończył, więc z czytaniem i oglądaniem ruszyło, choć nie ukrywam, że anime zawsze miało u mnie wyższy priorytet niż mangi. A co do JoJo part4: rzeczywiście klimat różni się dość znacznie od poprzednich części, co jednak nie znaczy, że mi się nie podoba. Choć nie będę ukrywał, że lubię Josuke o wiele mniej niż Josepha i Jotaro:D

Pozostałe serie, o których wspomniałeś (Ga Rei, To Aru) również przerwałem, oprócz Toradora!, o niej jednak wypowiem się na końcu.

A i co do NGE. Z nim jest u mnie ciekawa sytuacja. Niby toto kultowe, must see itp, ale... No właśnie, zawsze jest to ale. Podszedłem do niego raz, usnąłem na pierwszym epku. I od tamtej pory jakiś taki zamiar obejrzenia w końcu tego animca we mnie siedzi. A kiedy to będzie? U mnie nigdy nic nie wiadomo:D

Też bym wolał rozmawiać tylko o tym, co lubię, zamiast przebijać się przez czasem nawet kilkanaście postów o Naruto/Bleachu/OP/DB, Elfen Lied-related flejmu oraz różnorakich offtopów, ale przynajmniej jest tu kilka osób, z którymi rozmawia mi się na tyle dobrze, że jednak mi się chce to robić. Tak więc generalnie warto, według mnie.

Bo co to za forum, gdzie dyskutuje się tylko o tym co się lubi? Wróć, źle to ująłem. Co to za forum, gdzie inni piszą i dyskutują jedynie o tym co JA (Ty, On, Ono?) lubię? Po to tu jesteśmy żeby dyskutować z innymi i poszerzać swoje horyzonty, że tak to górnolotnie ujmę. Więc rozmaity offtop jest jak najbardziej mile przeze mnie widziany i zawsze chętnie czytnę o jakimś nowym bądź nie interesującym mnie do tej pory anime. Na parę ciekawych serii już w ten sposób trafiłem (i podejrzewam że nie tylko ja). A tak BTW, o OP mogę podyskutować zawsze i wszędzie, o Naruto i Bleachu już dużo mniej chętnie (mimo że czytam i oglądam w miarę na bieżąco).

Nie mam pojęcia, jak się kończy LoGH (ani nie mam więcej ponad ogólne pojęcie, co tam w ogóle w tym anime się dzieje), ale czytając powyższe miałem ciary na plecach. ?Zakończenie potężne jak to Gunbustera? jest dla mnie nieprawdopodobnie istotną rekomendacją, choć w przypadku LoGH jest to zaledwie jedna z kilku. Tak więc dlaczego ja jeszcze tego nie obejrzałem?! (patrz fragment o najlepszych anime nieco wyżej)

A właśnie, co do LoGH. Ktoś może wie, czy na necie można znaleźć tą serię do obejrzenia online? zastanawiam się nad nią już od jakiegoś czasu ale znaleźć jej nie mogę, mimo że szukałem w wielu miejscach. A nie mogę nie obejrzeć serii, która ma zakończenie równie mocarne jak Gunbuster:D

Jak wspominałem, mogłeś trafić lepiej, ale mogłeś też trafić dużo gorzej. Na MAL widziałem, że w miarę dzielnie trwasz w oglądaniu następnych odcinków, czyli jednak można przez to anime przesiedzieć, choć ja odpadłem po pierwszym epie.

Ending mnie jakoś nie poruszył, ale wiele osób zdaje się lubić ?dango song?, nawet widziałem wesoły hentaj, gdzie zamiast dango było coś innego, ale też ciekawego.

Udało mi się przesiedzieć i nawet mi się spodobało. Na tyle żeby zarobić 8 na MAL'u i skłonić do oglądania After Story.

Po kilku pierwszych epkach Clannad byłem nastawiony tak sobie, ot anime na 6/7 jak to już pisałem. Typowa szkoła z typowym, niezbt społecznie nastawionym chłopakiem i otaczającym go z odcinka na odcinek wianuszkiem pięknych, wielkookich i wielko...dusznych dziewczyn (swoją drogą, czy tylko mi się wydaje, że ich twarze są rysowane na jedno kopyto, a zmienia się jedynie kolor oczu i włosów?). Wątkiem głównym pierwszej serii są próby powołania do życia kółka teatralnego, w czym nasz dzielny Tomoya-kun pomaga pewnej nieśmiałej i niezbyt pewnej siebie istotce. W czasie tych usiłowań wplecione są też inne wątki (Fuuko, Kotomi-chan). I niby wszystko to już gdzieś wcześniej było ale... ja się naprawdę wciągnąłem w losy tych postaci. I byłem naprawdę zadowolony z zakończenia, przejmując się tym co może się stać. Tak więc ocena podskoczyła o punkcik, słodka Kotomi-chan wskoczyła na moją listę kawaaaiii girls a Sunohara do Top 5 animcowych idiotów:D

Co do obejrzanych przeze mnie anime: o Clannad już napisałem, więc czas na drugą pozycję, niedokończone jeszcze (został 1 ep) Toradora!

Jak pisałem gdzieś tam kiedyś: na początku anime mi się spodobało, jednak później powoli zmieniło styl i porzuciłem oglądanie. Niedawno jednak do niego wróciłem i ze zdziwieniem stwierdziłem, że ta zmiana jednak mi się podoba, a epki zmaratonowałem chyba w jeden dzień. To zdecydowanie jedno z najlepszych anime jakie wyszły w poprzednim roku. I cieszę się, że przestałem je na bieżąco oglądąć, ponieważ teraz mogłem spokojnie obejrzeć kilkanaście epków pod rząd. Trafiłem jednak dość pechowo, zsubowany ostatni ep wyjdzie dziś albo jutro i zostałem niejako na lodzie. Po tym co widziałem, anime prawie do końca jest zrobione w sposób mistrzowski, postaci nabierają charakteru a akcja robi się zdecydowanie bardziej poważna niż komediowa. Niezbyt mile zdziwił mnie jedynie ep. 24, przedostatni. Tak nielogicznego zachowania bohaterów nie widziałem już od dawna w żadnym anime i w sumie to zdecydowało, że ocena skończy na 9 a nie 10. Mam nadzieję, że ostatniego epka twórcy nie skaszanią, a druga seria będzie jeszcze bardziej wciągająca (nie chcę nawet zakładać, że druga seria nie powstanie).

Teraz natomiast oglądam Baccano! i wspominane wcześniej Clannad After Story. A co zacznę oglądać po tych anime? Tego sam nie wiem, zachcianki zmieniają mi się jak chorągiewka na wietrze:D Może jakieś propozycje?

EDIT: właśnie jestem po ostatnim epku Toradora! i... no i brak mi częściowo słów:D To anime jest wprost bajeczne. Po tym epku wybaczam mu wszystkie zarzuty, już dawno nie czułem się tak po obejrzeniu zakończenia serii. Pełne 10/10 na MAL i JA CHCĘ DRUGĄ SERIĘ:D

BTW, kto mi powie

dlaczego Taiga odeszła? Zdecydowała najpierw rozwiązać sprawy z rodzicami czy jak? Naprawdę myślałem, że już nie wróci, a tu proszę, tak POZYTYWNE zaskoczenie po endingu:D

I ludzie, nie wyłączajcie tego epka po rozpoczęciu się endingu, bo wiele stracicie:D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja z kolei spędziłem czas na czytaniu mangi. Anime właściwie odpuściłem :sweat:

@ Naruto 440 -

powiem tak, Kishimoto za nic nie chce tracić z iście sprinterskiego tempa i serwuje IMO kolejne genialne zagrania, poza tym - ciągle coś się dzieje i na nudę narzekać nie można. Rozmowa czwartego z synem i zniknięcie demona. Cholera, sądziłem, że jednak trochę jeszcze porozrabia ;P Ale dobrze widzieć młodego shinobi z powrotem w formie. Zobaczymy jak skopie zadek Pain'owi... i ciekawe kiedy to przybędzie drużyna Gai'a, może zjawi się Kabuto - kto go tam wie oraz czy reszta ninja dopadnie prawdziwe ciało Pain'a. Stay tuned ;D

@ Bleach 350 -

do tej pory, chyba najdłuższa walka w całej mandze przeciąga się o kolejny "czapter". I jak podejrzewałem, Ichigo a w każdym razie - pewna jego część przetrwała cero Espady i jak gdyby nigdy nic dostaje takiego power up'a, że Pudzian na sterydach by się nie powstydził ;P IMO liczę na to, że przemiana "truskawki" w już nie hollowa zwykłego ani "wizarda", ale na coś co wygląda IMO jak uwolnienie mocy Espady nie skończy się na efektownym sprzątnięciu Ulquiorry (nie narzekałbym nawet gdyby tempo akcji było podobne w obecnych czapterach przygód Uzumakiego), ale Ichigo przetransportuje się do miejsca walki Gotei 13 z gromadką Aizena. To by było bycze wejście smoka

;)

negimatrip.th.jpg

Mahou Sensei Negima!

Tja, heh ^_^' Jest to chyba pierwsza manga, którą czytam posiadające TAAaaaKKKIIIEE ;P ilości fanserwisu. Zaiste, porażające wartości. Właściwie, jakby w jakiś rozsądny sposób to rozdzielał to może nie zbrzydły by mi śmieszne (

biedna Asuna

, haha), bo śmieszne, ale "gołe" sytuacje. Ogólnie, poza tym, nie jest źle. Na nudę IMO nie narzekałem, bo ciągle coś się działo, ale fabuła jakkolwiek nie jest żadnym majstersztykiem. Ot, wykorzystanie pewnych schematów i doprawienie tego czymś od siebie. Kreska jest OK, pasuje do ogólnej atmosfery panującej w mandze. Galeria postaci, bardzo szeroka, również zasługuje na oklaski, bo każdy znajduje tutaj swoje pięć minut i IMO nie zauważyłem kogoś wyciąganego z kapelusza (poza - oczywiście, sytuacjami usprawiedliwionymi zabiegami fabuły). Bardziej polecam od anime, bo historia tam raz, że nawiązuje w bardzo małym stopniu do papierowego oryginału a dwa - tutaj dzieje się o wiele więcej ciekawszych rzeczy :) IMHO do teraz, najlepszy arc to jednak

wyprawa do magicznego świata, począwszy od niespodziewanego uderzenia Fate'a kończąc na obecnym pojedynku Rakan'a oraz Negi'ego. Ten ostatni dostał niezłego łupnia, ale liczę na to, że mag kroczący ścieżką ciemności (da, da, czarna magia

:) ), kozacko wygląda) jeszcze się podniesie w turnieju. W końcu, po to walczy, żeby pokonać Fate'a... oj, nie lubię tego dziada, ale nie jest najgorszym bad guy'iem występującym w mandze ogólnie

. Cóż, czekam na dalsze czaptery, pewnie się sytuacja wyjaśni.

fullmetalalchemist1.th.jpg

FullMetal Alchemist

IMO bardzo fajna manga, podeszła pod moje gusta. Solidny kawał roboty z ciekawą parą bohaterów w roli głównej (the Elric brothers), dobrą kreską wliczając w to wszelkie gagi i "odpały" (Edward wymiata z swoimi minami ;P), niezłym wachlarzem postaci oraz tym, że jednak średnio 40 stron chaptera nie czyta się tak szybko chociaż chciało by się co tydzień tyle akcji mieć :) O fabule i świecie możecie sobie poczytać na Wiki, bo nawet nie mam za bardzo pomysłu jaki wstęp tutaj dać. Z początku sądziłem, że historia będzie się toczyła tylko wokół Ed'a i Al'a oraz

Winry

jednak rozwój fabuły wywarł na mnie bardzo pozytywne znaczenie.

Intryga stojąca za Fuhrerem, Homunkulusy (sorry za pewnie błąd), Van Hoenheim a właściwie Kamień Filozoficzny we własnej postaci i... z niecierpliwością czekam na kolejny czapter ;D bo zapowiada się smakowicie - akcja nabiera tępa, a Envy zapewne podpisała na siebie wyrok śmierci z ręki Roy'a wyjawiając kto stał za śmiercią Hughesa

. Będzie gorąco ;P

claymore1o.th.jpg

Claymore

Mroczny świat czasów średniowiecza, gdzie potwory i demony są annihilowane przez płeć piękną w sile nie tylko wieku. Główną postać stanowi Clare, ale Raki nie zostaje długo w tyle będąc również ciekawą postacią (a w jednym z ostatnich dostępnych czapterów jeszcze bardziej ;P). Kreska jest bardzo dobra, realistyczna, mocna oraz brutalna a wszelkie walki nie stronią od krwi. IMO nie sądzę, że jest jej za dużo, raczej odpowiada temu co dzieje się na kartkach papieru. Do fabuły też przyczepić się nie mogę, bo z początku - jak się wydaje - monotonna walka z yoma przechodzi w coś większego, ale co to jest - radzę przekonać się samemu czytając mangę. Nie powiem, że nie byłem zaskoczony. Ciekawy zwrot akcji, nawet nie jeden tutaj występuje. Głównie czekam na dalszy rozwój wypadków z powodu

Raki'ego, który - uwaga - był trenowany przez Isley'a (który również jest "obudzonym", w każdym razie miał potężnego powera) oraz teraz podróżuje sobie z Priscillą... tą samą, która zabiła Teresę i jest na celowniku Clare w osiągnięciu zemsty. Fajnie jednak, że nie już bezbronnym dzieciakiem i daje radę zabić słabego yoma a jeśli rzuci się nań coś potężniejszego to jego towarzyszka rozerwie to na strzępy. Ciekawym jest to, że Raki zdaje sobie sprawę z zagrożenia, ale jemu to nie przeszkadza... liczę, że do czasu

:) Reakcja Clare może być mało przewidywalna :)

that's all for now folks...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fullmetalalchemist1.th.jpg

FullMetal Alchemist

IMO bardzo fajna manga, podeszła pod moje gusta. Solidny kawał roboty z ciekawą parą bohaterów w roli głównej (the Elric brothers), dobrą kreską wliczając w to wszelkie gagi i "odpały" (Edward wymiata z swoimi minami ;P), niezłym wachlarzem postaci oraz tym, że jednak średnio 40 stron chaptera nie czyta się tak szybko chociaż chciało by się co tydzień tyle akcji mieć :) O fabule i świecie możecie sobie poczytać na Wiki, bo nawet nie mam za bardzo pomysłu jaki wstęp tutaj dać. Z początku sądziłem, że historia będzie się toczyła tylko wokół Ed'a i Al'a oraz

Winry

jednak rozwój fabuły wywarł na mnie bardzo pozytywne znaczenie.

Intryga stojąca za Fuhrerem, Homunkulusy (sorry za pewnie błąd), Van Hoenheim a właściwie Kamień Filozoficzny we własnej postaci i... z niecierpliwością czekam na kolejny czapter ;D bo zapowiada się smakowicie - akcja nabiera tępa, a Envy zapewne podpisała na siebie wyrok śmierci z ręki Roy'a wyjawiając kto stał za śmiercią Hughesa

. Będzie gorąco ;P

that's all for now folks...

Co do FMA to oglądałem tylko anime, które jest (według mojej skromnej i być może mało liczącej się opinii) po prostu świetne.

Gdy Hughes umierał to sam myślałem, że zostawię to anime, bo w niesprawiedliwy sposób uśmierca mojego ulubionego bohatera...^^

Polecam tym bardziej, że to moje pierwsze anime, które obejrzałem więc darzę je pewnym sentymentem...:)) achhhhh wracają wspomnienia:)^^

Pozdro.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda trochę że nie wypowiedziałeś się o Ouran.

Jak nie oglądałem i mało wiem na ten temat, to co więcej powiem ciekawego ponad to, co już zostało opisane? Sensowny opis był, dyskusja była, wszystko co mogłem na ten temat oznajmić zostało już napisane, a nawet i znacznie więcej.

To mówisz waść że Tanuki nie jest dobrym informatorem? to kto jest dobry?

To zależy jakiego rodzaju informacji oczekujesz. Tanuki ze względu na drastycznie różny poziom recenzji dobre może być co najwyżej jako zbiór tytułów, przeważnie starszych, o których poszukasz sobie w miarę obiektywnych informacji na ANN, MAL bądź nawet na zwykłej Wikipedii i sam zdecydujesz czy ci się to podoba, czy nie. Jeśli chodzi o tytuły, które mają się dopiero ukazać, to zerkam na listę premier na dany sezon, wchodzę na wcześniej wymienione serwisy, oglądam zwiastuny na youtube (o ile są dostępne) a potem czekam, do czego fansubberzy raczą przygotować napisy. Jeśli chodzi o starsze tytuły, pewnych podpowiedzi szukałem na pewnym wesołym imageboardzie, ale że ten ostatnio mocno podupadł, polecałbym szukanie informacji na dużych (i nie polskich!) forach poświęconych mandze i anime (powinny mieć jakąś listę rekomendowanych tytułów).

Mogę zapewnić, że powyższego gigaposta (ktoś nie wie który to?) przeczytałem w całości (może bez części spojlerów), za jednym razem i jeszcze poprawiłem zalinkowaną recenzją.

Dość dobry wynik, choć zamiast się delektować, ty wchłonąłeś wszystko w godzinę :) Żartuję oczywiście, cieszy mnie, że znaleźli się śmiałkowie, którzy to wszystko sobie poczytali i nie omieszkali się tym dokonaniem pochwalić. Tak więc fakt napisania posta mnie cieszy, to, że ktoś to przeczytał, też mnie cieszy i do pełni szczęścia brakuje mi tylko jakoś więcej odpowiedzi od osób, do postów których nawiązywałem (Ruhisu, ogami, k0nrad; ImpulseM grozi, że coś napisze), ale nie można mieć wszystkiego i jestem zadowolony z tego, co jest.

Na szczęście End of Evangelion wiele wyjaśnił. Film = EPIC i otrzymuje 100 punktów na 10 możliwych. Jak dla mnie był idealny.

Wychodzisz z założenia, że o NGE napisano już tyle i zanalizowano na tyle możliwych sposobów, że pisanie czegoś więcej ponad osobistą opinię co do jakości tego tytułu nie ma sensu? Ja też :)

Natomiast spodobała mi się przytoczona recenzja Elfen Lied, za którą dziękuję.

Trudno mi się odnieść do tej recenzji, bo oglądanie EL dość szybko przerwałem, natomiast spodobało mi się to, że pomimo uwielbienia EL przez recenzentkę, zdobyła się ona na wypisanie walących po gałach wad tego tytułu, a wśród fanów EL przeważnie zauważam bezgraniczne uwielbienie. Poczytaj sobie inne recenzje na tej stronie, bo nawet jeśli niektóre są przesadzone i/lub kompletnie się z nimi nie zgadzam (np. Eureka 7 - to to nawet recenzją nie było), to przynajmniej jest wesoło.

Makoto takowej nie posiadał...

Nie będę się upierał przy tej siostrze, bo tylko gdzieś mi coś takiego mignęło i nie mam rozeznania w tym anime, a że była okazja by zapytać, to zapytałem. Ale że dobrał się do każdej innej samicy w anime to chyba nie ulega wątpliwości?

czytałem gdzieś, że komedia romantyczna może być

Da się przeżyć. Świat Higurashi wydaje mi się bardzo "plastyczny", czyli można tam wrzucić wiele różnych elementów, więc i komedia romantyczna bez żadnego wbijania gwoździ i wyrywania paznokci by przeszła. Wiem, że nie jest to to, czego większość oczekuje, ale dla mnie jest to do przetrawienia.

(Clannad)raczej najpierw w grę zagram, bo z eroge

Clannad nie jest eroge, gdyż żadnych fragmentów niesfornych nie zawiera, przynajmniej tak twierdzi Wikipedia. Później wypuszczono jakiś dodatek z "momentami" (tak, ocenzurowanymi - wspominałem w poprzednim poście mangę Koe de Oshigoto!, tam m.in. rysowniczka narzeka, że tak jest dumna z narysowanych przez siebie genitaliów, a oni jej to wszystko zamazują), choć to też na Wiki wyczytałem.

Liczą się TYLKO punktu z jęzka polskiego i angielskiego... Bez sensu, lecz cóż do przewidzenia. Na nic się przydało czytanie tych wszystkich grubaśnych książęk. W każdym razie jeśli chodzi o rady odnośnie zrozumienia tego języka to pewnie już je odebrałeś na PW, mam nadzieję, że się podoba.

Według mnie nie powinno się studiować w kierunku mocno powiązanym z własnym hobby, bo to hobby może dzięki temu nam zbrzydnąć :) Co do systemu rekrutacji... hm, może uznali, że skoro ktoś wybiera się na japonistykę, to na pewno odpowiednią wiedzę na temat tego (nie)wesołego kraju posiada, tudzież odpowiedni zapał do poznawania go? No ale uczelnie wyższe bywają mocno oderwane od rzeczywistości i inaczej rozumieją ten nasz świat. Za rady z PW dziękuję, obecnie (czytaj: parę najbliższych miesięcy) nie będę miał czasu przysiąść nad tym na tyle mocno, na ile bym chciał, ale jest to dobry punkt początkowy.

Ganguro i owszem, ale Sue ma na początku 13 lat i szybko ponad 15 ma, czy to nie za dużo jak na loli

Raczej za dużo >=/ Choć na przykład dziewczę może mieć 20+ lat i mieć wzrost i atrybuty, jakby miała dwa razy mniej i znam taki przykład z życia, lecz historia to smutna i raczej wstydliwa, dlatego nie będę jej tutaj przytaczał. Pytanie co do tej postaci: potwierdzasz, że jest ganguro, czy wyjaśnia w jakimś momencie, dlaczego zdecydowała się na akurat taki "imidż"?

Mahou Sensei Negima i Negima? To dwie różne mangi

Po przeczytaniu informacji z dwóch różnych źródeł moje wnioski są następujące: studio animacyjne Shaft (ostatnie słynne produkcje: Sayonara Zetsubou Sensei, Maria+Holic) zrobiło 26-odcinkową serię "Negima!?", która szybko odchodzi od mangowego oryginału i - wg Wiki - bardziej koncentruje się na humorze i walkach, a mniej na fanserwisie >=/ A że anime miało niską oglądalność, to więcej takich zabiegów z Negimą nie będzie. Na podstawie tej serii zaczęła się ukazywać manga "Negima!? neo", która idzie jeszcze innym torem niż anime (i nie jest rysowana przez Akamatsu, co chyba oczywiste).

>>Dlaczego zamieściłeś po niemiecku ;_;

Świetny tytuł nieprawdaż?

Szczególnie jeśli przeczyta się go na głos w odpowiedni sposób: "EIN LIEBE! *uderza pięściami w mównicę* Ist ein KAMPF! *oczekuje na oklaski*

Owszem wszędzie jest to tłumaczone jako amazonki czemu to są amazonki nie mam jakiegokolwiek pojęcia.

Policzyłem i były obydwa, dlatego też nie jestem pewien. Ale pewnie dlatego, że amazonki = wojownicze kobiety, a to do Shampoo według mojej wiedzy dość dobrze pasuje.

E tam każdy z nas (a przynjamniej znacząca większość) była molestowana za młodu j. niemieckim

Ja byłem nim nękany dopiero na studiach... Ale nie, tak naprawdę to nie było tak strasznie źle, bo naprawdę podobny jest do angielskiego i przy odrobinie pracy można podstawy szybko opanować, problem stanowi utrzymanie swoich umiejętności, bo po dwóch latach przerwy naprawdę mało pamiętam, głównie gramatyki, bo ze słownictwem jest nieco lepiej. Poza tym w trakcie nauki siłą rzeczy poznaje się trochę kulturę danego kraju i okazało się, że o kraju naszych ukochanych zachodnich sąsiadów wiem bardzo niewiele i dobrze było się czegoś dowiedzieć. Aby pozostać w temacie wspomnę jeszcze, że Japończycy i Niemcy raczej lubią się wzajemnie (nie mam tu na myśli tylko wydarzeń z drugiej wojny światowej), japońscy lekarze mogą znać niemiecki, gdyż niegdyś tam się właśnie kształcili, więcej punktów wspólnych (innych niż drugowojnoświatowe, powtarzam) też by się pewnie znalazło.

Ich hätte Lust mit großen Tieren...

(vore)Dobrze, że sie dowiedziałem o tym paskudztwie przed obejrzeniem czegoś z tym fetyszem w roli głównej.

Nie no, wcale nie jest tak strasznie, jak wynikałoby to z opisu. Z natury tego fetyszu wynika, że będzie się on objawiał głównie w formie graficznej, bo w praktyce nie jest łatwo coś takiego wykonać. Czytałem teorię, że za powstanie czegoś takiego jakąś część odpowiedzialności ponosi Nintendo, gdzie połykające Mariana w całości ryby, Yoshi czyniący to samo ze swoimi wrogami, występują całkiem często. Miłośnikom tego typu rzeczy mógłbym polecić też grę Digital Devil Saga, gdzie pożeranie wrogów jest kluczem do zwycięstwa, choć samego faktu pożerania nie widać na ekranie.

Pokemon is serious bussiness

Miałem szczery zamiar zapodania tego samego obrazka, niestety nie mogłem go znaleźć. Na szczęście już gnieździ się wygodnie na dysku.

zapewne wyjdą nowe serie anime/ odkryjesz nowe stare serie anime które musisz obejrzeć

Jakoś obawiam się, że trafię w końcu na to "najlepsiejsze" anime, a wszystko co obejrzę potem, będzie zwyczajnie gorsze. Tak mam w przypadku gier - 10 lat mija odkąd zagrałem w tę "najlepszą" i od tego czasu nic jej nie przebiło, co jest trochę dołujące.

(anime Vagrant Story)gdyby zmieniono im ciuchy bo z tego co pamiętam to faceci jak żywcem z jakichś yaoiów wyjęci byli

No nie wynajdujmy yaoi tam, gdzie go nie ma, chyba że ktoś czuje się niepewnie patrząc na sam ubiór :) Poza tym nie tylko faceci się tak tam noszą, więc według mnie jest to wszystko jak najbardziej w porządku. A filmik który gra zanim klepniesz "start" nazwałbym, hm, zmysłowym.

(Robotech)Zobaczymy jak będzie podczas oglądania.

Ja bym jednak odradzał oglądanie tej wersji i polecał zapoznanie się z oryginałem, czyli tak jak to sobie twórcy zamierzyli. Mówiłeś o wyższości pierwowzoru mangowego nad adaptacją anime - to coś takiego, tyle że bardziej.

Jest. Znaczy prawie na pewno jest. Znaczy tak słyszałem. Mam nadzieję. Tak sądzę...

Szukałem w kilku miejscach i nigdzie nie było mowy o wersji mangowej, więc obawiam się, że nie znajdziesz niczego takiego.

to ogólnie jest jakaś moda/trend na rysowanie wszystkich reakcji przez różnych mangaków tak samo

Celny argument, bo nawet bo nawet w Berserku można coś takiego czasem zaobserwować. Natomiast znam też mangi, w których jednak reakcje nie są przedstawione za pomocą tego, powiedzmy sobie szczerze, taniego zabiegu, poza tym u Akamatsu szczególnie mi się to rzuca w oczy i według mnie jest przez niego nadużywane.

jeśli chodzi o sameface to zdecydowanie się nie zgadzam i jeszcze raz zarzucam ten sam obrazek http://img410.imageshack.us/img410/6486/msnv01c01030031.png

Mi się ten obrazek kojarzy z generatorem southparkowych bohaterów, gdzie na ten sam kształt twarzy nakładasz dowolną fryzurę czy inny kształt oczu i masz gotową postać. Kiedy lata temu bawiłem się w rysowanie (uch, jak teraz sobie przypomnę...), to też opanowałem jeden kształt twarzy i taki byłem dumny z siebie, że potrafię tyle postaci narysować. Gdyby nałożyć te portrety na siebie, to innych byłoby zaledwie kilka.

No, ale trolle, które są na dodatek rzekomo z planu duchowego? Spare me.

W drugą stronę - gdybyś ty przeszedł do "planu duchowego", to genitalia też nie byłyby ci potrzebne :)

To mnie przeraża i na razie nie chce wiedzieć jaka jest treść tego czegoś.

Miura gościnnie narysował tę okładkę jakieś innej rysowniczce, w zamian za alternatywną okładkę Berserka, którą ona mu narysowała.

odcinek (chyba 9) Chat! Chat! Chat! jest prawdopodobnie najlepszym odcinkiem stricte fabularnym jaki kiedykolwiek widziałem

Teraz jestem podhype'owany i ewentualne rozczarowanie będzie tylko i wyłącznie z twojej winy :)

Hetalia Axis Powers

A wspominałem już o tym... Sposób na podwyższenie atrakcyjności tego wytworu: wszystkie postacie męskie zamienić na żeńskie i już widownia rośnie o kilka tysięcy procent. W obecnej postaci nie mam zamiaru tego oglądać.

>>

loli

nie zasługuje na to, by ją tobie wspomnieć

Kto ci takiej nieprawdy naopowiadał? >=/

>>

Haha, bardzo dobre, SC jest właśnie od tego. Choć odnosząc ten filmik do mojej wypowiedzi o innych częściach ciała, które zastępowały dango, chodziło o coś jeszcze innego (powinno już być łatwo zgadnąć).

Tutaj to dopiero jest wyczerpujący opis. W każdym razie wiedz, że przeczytałem cały (oprócz spoilerów rzecz jasna).

No tutaj trochę szkoda, że chyba nikt nie przeczytał spoilerów, bo tam właśnie najbardziej się wysiliłem i opisałem jak działają poszczególne standy, dałem najweselsze obrazki i ogólnie tam tkwi sens tego komiksu opisu.

iyaa, dame, etc

yamete senpai >_< Prawdą jest, że istnieją tam wagony wyłącznie dla kobiet, a jeśli któraś wlezie do wagonu koedukacyjnego, to nie ma zmiłuj. W mangach jest to różnie przedstawione, w Change 123 o którym pisałem w poprzednim poście agresywne wcielenie panny poturbowało lubieżnika, w jakiejś innej chłopak przebrał się na dziewczynę i był bardzo dumny z siebie, gdy zaczęto go w przedziale obmacywać. Jest to też dobra okazja, żeby zapodać wesoły blog, pisany przez czarnoskórego nauczyciela języka angielskiego, mieszkającego kilka lat w Japonii. W zalinkowanym poście opisuje swoje próby konwersacji po angielsku z uczniami na kursie angielskiego biznesowego, polecam fragment o pani "Pikachu" i o rozmowie na temat tych wagonów dla kobiet właśnie. Oczywiście gdyby baka gaijin próbował zachowywać się tak Japończyk, to chyba by go lincz spotkał.

w Japonii nie istnieje seks, jest tylko gwałt

To już chyba lekka przesada, natomiast prawdą jest, że wszystkie motywy seksualne, fetysze są bardzo eksponowane na każdym kroku, na tyle, że przyjezdny może się czasem naprawdę bardzo mocno zdziwić - polecam lekturę innych postów na podanym wcześniej blogu. Zresztą to nie jedyne źródło, które twierdzi, że tak tam naprawdę jest.

(Koe de Oshigoto!)Czuję się przekonany i ta manga automatycznie trafia do kategorii "plan to read".

Naprawdę polecam, szczególnie, że na razie jest tylko 10 chapterów, w których bywa naprawdę wesoło (rodzaj humoru przypomina "Doujin work", jeśli ktoś to jeszcze pamięta w ogóle). Poza tym zauważyłem, że po tej mandze inaczej patrzę na nawet najgłupsze eroge/hentaje - teraz mam świadomość, że ktoś jednak się nad tym napracował i musiał wykonać naprawdę krępujące czynności, żeby produkt trafił na rynek i ludzie ci zasługują na jako taki szacunek.

Kupił już ktoś "niedawno" powstały magazyn o Anime i Mandze? Który nazywa sie "KYAA!"

Nic nie wiem na ten temat, chyba nawet pierwszy raz w ogóle o tym słyszę.

ptaszki ćwierkają, że Hanami przymierza się do wydawania Berserka (a na bank wypuści inny album Miury).

Możesz podać jakieś źródło tych plotek? A może jest już jakieś oficjalne info?

nie będę ukrywał, że lubię Josuke o wiele mniej niż Josepha i Jotaro

josukefix.th.jpg

Tak, Josuke zachowuje się jak w miarę normalny nastolatek (chyba że ktoś coś wspomni o jego fryzurze) i krew Joestarów jest w nim nieco rozrzedzona, natomiast według mnie jednak ma kilka akcji, które sprawiają, że nie jest całkiem zły: ucieczka taktyczny odwrót na motorze, gra w kości z Rohanem, finałowe starcie z Kirą. Zresztą i tak wolę miejscami mięczakowatego Josuke nad wyciętego z kawałka kartonu Giorno.

czy tylko mi się wydaje, że ich twarze są rysowane na jedno kopyto, a zmienia się jedynie kolor oczu i włosów?

Nie, to fakt powszechnie znany, że gry od Key to modelowy wręcz przykład syndromu sameface (i innych syndromów też, uguu~ ).

Fuuko

dozo

Sunohara do Top 5 animcowych idiotów

Podobno w grze jeśli nie uda ci się w wyznaczonym czasie ułożyć z którąś z dziewczyn, to na pociechę dostajesz "przyjacielskie zakończenie" z Sunoharą.

I ludzie, nie wyłączajcie tego epka po rozpoczęciu się endingu, bo wiele stracicie

Wiemy, wiemy. Przydałaby się druga seria, ale teraz już nie wiem, jak się ona ma w stosunku do pierwowzoru książkowego (czyli czy napisano coś ponadto). Skończyłem oglądać HnK2 i będę się brał za nadrabianie serii niedokończonych/on-hold, a Toradora jest druga w kolejce po Kannagi (trzecie będzie chyba Spice & Wolf).

Raki nie zostaje długo w tyle będąc również ciekawą postacią (a w jednym z ostatnich dostępnych czapterów jeszcze bardziej ;P)

claymoreguts.th.jpg

Mangę Claymore miałem zamiar czytać tuż po zakończeniu anime, ale było ono tak kiepskie, że szybko zapomniałem o całej sprawie. Nawet nie wiem za dokładnie, co teraz się tam dzieje i ile tego w ogóle się ukazało. Zresztą mam tyle innych rzeczy do czytania... No ale zobaczymy, bo to, co napisałeś, całkiem ciekawie brzmi (tak, przeczytałem spoilery).

Co do FMA to oglądałem tylko anime, które jest (według mojej skromnej i być może mało liczącej się opinii) po prostu świetne.

Ja oglądałem tylko samą serię i jak pisałem kiedyś, niezbyt mi się spodobała, nudziłem się dość mocno i z pewnym trudem przebrnąłem przez wszystkie epy. Natomiast faktem jest, że anime zdobyło sporą popularność, manga dalej się ukazuje, zrobiono film pełnometrażowy, a druga seria telewizyjna pojawi się na dniach (bo chyba wiecie o tym, prawda?).

***

Coś od siebie: zapomniałem w poprzednim poście napisać o Touhou - A summer's day dream. Nie bójcie się, to nie jest anime wyprodukowane przez jakieś studio i Touhou nas nie zainfekuje do reszty. Wyznawcy Touhou zwarli szeregi i stworzyli amatorskie anime, które wcale nie wygląda jakoś tragicznie i ma całkiem niezłą obsadę aktorek użyczających głosu postaciom. Udało się twórcom nawet poprowadzić jakąś fabułę - ktoś ukradł Reimu skrzynkę na datki i trzeba znaleźć sprawcę! (gdy Reimu powiedziała coś w stylu "kto byłby na tyle głupi, by ukraść coś tak mało wartościowego" to pomyślałem, że sprawcą jest Cirno - której zresztą w anime nie ma - ale teraz już nie jestem taki pewien) Oglądałem to głównie z ciekawości, by zobaczyć jak schludnie może wyglądać amatorska produkcja anime oraz czy da się poprowadzić jakąś sensowną fabułę w świecie Touhou :) Według mnie obydwie rzeczy się udały. Tylko uwaga: na początku ściągnąłem wersję z jokesubami, a że to produkcja amatorska, to przez dłuższy czas nie byłem pewien czy to rzeczywiście są jajca takie, czy faktycznie twórcy umieścili takie teksty. Ale gdy zaczęli gadać o e-Bayu to już byłem pewien.

Macross II - sześcioodcinkowa OVA składająca się na produkt macrossopodobny. Jeśli anime nie potrafi pokazać bitwy kosmicznej na kilkadziesiąt statków, to coś jest poważnie nie tak - zresztą za karę wyrzucono tę pozycję poza macrossowy kanon, co samo w sobie powinno stanowić "rekomendację". SDF Macross łączył w odpowiednich proporcjach akcje epickie i dość kiczowate pomysły w jedną ciekawą całość, w Macross II nie ma ani tego, ani tego. Bitwy kosmiczne? Dość biednie wyglądają, animacja zresztą gorsza niż w DYRL. Muzyka? Jakaś plastikowa idolka coś tam wyśpiewuje, ale nie podobały mi się te utwory. Trójkąt miłosny? Sytuacja uczuciowa została rozwiązana zanim jeszcze zdążyło coś poważniej zaiskrzyć. Główny bohater to angsty teenage i tyle o nim, bo żadnych innych cech osobowości nie przejawia. Design postaci też mi się nie spodobał; ze względu na dziwnie narysowane usta główni bohaterowie wyglądają tak, jakby się ciągle uśmiechali, co często-gęsto nie pasuje do sytuacji. Fabuła? Olano wiele ustaleń z poprzednich macrossowych produkcji (

to jednak nadrzędna rasa stwórców nie wyginęła? to jednak Zentradi znają muzykę?

). Jedyne emocje jakie odczuwałem podczas oglądania to jakieś dziwne przypomnienie atmosfery w popkulturze przełomu lat 80. i 90. ubiegłego wieku, a sami przyznacie, że nie jest to wiele. Krótko: niepolecam tego alegrowicza!!!

kenshiroalreadydead.th.jpg

Hokuto no Ken 2 - tu też nie jest dobrze. Krótko: jest na MAL jest recenzja (ta oceniająca na 6/10) i zgadzam się z nią. Przede wszystkim - to już nie jest Hokuto no Ken jakie polubiłem z pierwszej serii. Próbowałem rozkminić czy HnK2 jest na podstawie oryginalnej mangi i zerknąłem na wersję RAW ostatniego, 27. tomu (spodziewając się, że zobaczę ostatnią walkę z Raohem), ale tam było coś jeszcze innego, czego w anime w ogóle nie było, więc trudno mi powiedzieć, a przeglądać 27 tomów w niezrozumiałym języku mi się nie chce. W HnK2 wiele rzeczy poszło nie tak: walki to teraz głównie puszczanie różnych świetlistych pocisków, w HnK1 ten element było ograniczony do minimum i walki polegały głównie na fizycznym kontakcie z przeciwnikiem (czyli trzeba go było piąchą klepnąć). Seria wpadła w pułapkę power leveli, które są w dodatku ze sobą sprzeczne:

Kaioh pomiata Kenshiro jak chce i morduje całe oddziały, a tu sprytni marynarze rzucili w niego beczką kwasu i to go na dłuższy czas unieszkodliwiło... że jak?

Rotacja bohaterów jest zbyt szybka: umierają zanim zdąży się ich dobrze poznać, przez co mi na nich nie zależało. Próbuje się dodać im "epickości" dość ogranymi sztuczkami jak spontaniczne poświęcanie różnych części ciała (no dobra, to akurat zadziałało), ale nie zapadają w pamięć tak jak np. Shuu czy Souther. Zmiany bohaterów po timeskipie nie wypadły za dobrze: Lynn z zastraszonego zwierzątka potrafiącego przede wszystkim wołać w dramatyczny sposób "Ken!!!" wyrosła na

zastraszone zwierzątko potrafiące przede wszystkim wołać w dramatyczny sposób "Ken!!!", jakim cudem została ona jednym z przywódców ruchu oporu?!

. Bart ze spryciarza i zdolnego mechanika wyrósł na

zwinnego wymiatacza w sztukach walki - musiał naprawdę niezły trening przejść... kolejna zmiana, w którą trudno mi było uwierzyć

. Kenshiro w pierwszej serii wymiatał wszystkich, tutaj żeby urozmaicić zabawę i żeby tak nie rozwalał wszystkich taśmowo, kazali mu podróżować na duże odległości i ratować ludzi, a w dalszej części anime dorzucili jakichś potężnych powerlevelowców czerpiących siłę z jakichś tajemniczych źródeł, co znowu mi do świata HnK1 nie pasowało. I właśnie - Buronson chyba scenariusza HnK2 nie pisał, bo ten jest wyraźnie przedobrzony. Starano się urozmaicić prostą (ale skuteczną) fabułę HnK1, ale wyszło połączenie telenoweli (zaginieni członkowie rodziny - chyba kilkanaście razy zastosowano ten chwyt! to już w Bleachu rzadziej do porwań postaci żeńskich dochodzi) i Dragon Balla (walki na świetlne pociski i powerlevele). Główne postacie to w większości bezczelne i gorsze od oryginału kalki tych z HnK1 (Kaioh to według mnie jednowymiarowa postać, jego "historia usprawiedliwiająca" do mnie nie przemówiła i bardziej przejąłem się losem

jego pieska, którego utopił

, aby "pozbyć się miłości" - zresztą owo hasło "miłość zwycięża" też było tak sztucznie wprowadzone, że aż się zdziwiłem. Finałowa walka też taka sobie i nie mogłem się opędzić od wrażenia, że próbują w nieudany sposób kopiować Raoha (jedyne pozytywne wrażenia z finałowego odcinka były wtedy, gdy przypominali wrogów i przyjaciół Kenshiro z pierwszej serii). Jedyną dobrą nową postacią był według mnie Shachi

, którego i tak zabili pod koniec

. Narzekania mógłbym mnożyć, ale po co. Teraz wyraźnie oddzielam HnK1 od HnK2 i druga seria jest dla mnie średnio udanym i niezbyt oryginalnym shounenem akcji, do którego Kenshiro przypadkowo się zaplątał. Gdyby nie on i jednak obecne nawiązania do HnK1 dałbym anime 6/10, ale tak moja ocena na MAL jest wyższa o jeden punkt.

Co oglądam w chwili obecnej? Jeśli ktoś zerka na moją MAL to już wie: Gungrave, o którym mowa była jeszcze w poprzednim temacie (odważni mogą go poszukać!). Szerzej wypowiem się gdy obejrzę całość, ale po dziewięciu epach powiem tyle, że jestem zaskoczony tym, jak dobre to anime jest. Oby takie pozostało do końca, to będzie bezdyskusyjne 9/10.

Co czytam wesołego: nadrobiłem ostatnie chaptery Gantz. Lubię przemoc w mandze i anime, bawi mnie ona, ale czytanie Gantza w dużych ilościach... hm. Już misja w Osace spływała kawałkami czaszki i mózgu, wyprutymi flakami, oderwanymi kończynami itd. Najnowszą misję

we Włoszech

określiłbym już jako... chorą? Stwory wyjęte z japońskiej mitologii jakoś mnie nie przerażają, ale

agresywna włoska sztuka, a w szczególności te kamienne cherubinki rozwalające głowy jednym kopnięciem

jakoś trafiły do mnie i nie było sympatyczne trafienie. Jestem naprawdę pod wrażeniem tych rozdziałów, a autor chyba będzie chciał powoli kończyć zabawę, bo etap "międzymisjowy" trwał krótko, a teraz to już dołożył do pieca.

Przeczytałem też pierwszy tom mangi "Toradora!", kiedyś zacząłem, ale się odbiłem. Nie wiem, jakoś pierwsze rozdziały trudno mi było śledzić, może to wina tłumaczenia? W każdym razie jakieś to nieposkładane było. Dopiero po kilku chapterach się wciągnąłem i zacząłem nawet drugi tom, ale na dzień dzisiejszy dostępnych jest tylko 15 chapterów. Miłośnikom anime ostrożnie bym polecił, choć jest to raczej to samo co w anime, w dodatku mogłoby być IMO lepiej narysowane.

***

Już za chwilę, już za moment wystartują nowe tytuły - czekacie na coś konkretnie? Ja nie obadałem wprawdzie wszystkich zapowiedzi (może wśród nich kryje się jakiś hit?), ale oto moje typy z tego, o czym się dowiedziałem:

Guin Saga - w Japonii też piszą powieści fantasy. W Japonii też kupują powieści fantasy. Pewna pani zaczęła pisać Guin Sagę pod koniec lat 70. i do tego czasu napisała tego dość dużo, bo około 130 tomów. Tak, 130. W końcu zebrano siły i postanowiono zrobić wersję anime, zaangażowano też na nadwornego muzyka znanego Nobuo Uematsu (kompozytor do Final Fantasy 1-9), co uważam za rzecz pozytywną. Planowane 26 odcinków ma pokrywać materiał z pięciu pierwszych tomów. Tak, wiem, że na zapodanym trailerze biega koleś podobny do Kinga z Tekkena - ale to raczej twórcy gry inspirowali się książkami, a nie odwrotnie. Do inspiracji Guin Saga przyznaje się też Kentaro Miura (to ten od Berserka), co też należy uznać za plus dodatni. Co może pójść źle? Zobaczymy wersję anime książek pisanych 30 lat temu, czyli rozpieszczeni cyklami autorstwa G.R.R. Martina czy Stevena Eriksona (ich książki by przerobili na anime! ech, marzenia) możemy być rozczarowani prostotą (oby nie tandetą) fabuły. Co z tego, że Guin Saga jest taka popularna - popularne nie znaczy dobre, poza tym to, co trafia do Japończyków, nie musi trafić do nie-Japończyków, szczególnie jeśli ktoś czyta dużo fantasy. No i Wiki wspomina też coś o "elementach yaoi w późniejszych tomach", co już niekoniecznie chciałbym zobaczyć na ekranie. Pożyjemy, zobaczymy, oby to tylko ktoś zechciał subować.

- nie załapałem się na Strike Witches, ale tego już nie odpuszczę. O pierwowzorze nic nie napiszę, bo nie wiem, co to jest visual combat book, o fabule też nic nie będzie, bo niezbyt mnie ona nie interesuje. Natomiast z trailera i licznych podekscytowanych głosów wiadomo, że anime będzie o pojedynkach skąpo odzianych panien, często też owe panny uosabiają różne fetysze i upodobania (patrz: Yumiru w 0:53 zapodanego trailera, Mellona potrafiąca

strzelać kwasem z cycków

też ma się pojawić) i w ogóle szykuje się nowy król (królowa?) fanserwisu, przy którym Ikkitousen to wieczorynka dla trzylatków. Nikt nie udaje, że chodzi o coś więcej - i to mi się podoba. Premiera już za kilka dni.

- tytułowa bohaterka, Saki, tak nienawidzi gry w mahjonga, że aż stała się mistrzynią. Anime "Akagi" pokazało, że można przedstawić grę w mahjonga w efektowny i trzymający w napięciu sposób, Gonzo pokazało, że potrafi robić fanserwisowe anime z

loli

, a ten tytuł zapowiada się na połączenie obydwu tych sukcesów. Na trailerze przedstawia się to tak idiotycznie, że aż jestem ostrożnie ciekaw, co może z tego wyjść. Ron!

Shangri-La - no tu nie wiem za wiele, szczerze mówiąc, bo trailera chyba nie ma jeszcze, a mangi nie czytałem, ale zewsząd słyszę hype i głosy podniety, opis brzmi ciekawie a główna bohaterka ładna jest, więc na pewno postaram się obejrzeć gdy tylko będzie taka możliwość. No i miło, że stronę po angielsku przygotowali.

***

I jeszcze dwa wesołe filmiki na koniec:

- moim zdaniem świetny filmik prezentujący berserkową grę na PS2. Szkoda że nie ma angielskiej wersji.

- znacie
? Znacie
? No to ten filmik to połączenie obydwu tych słynnych klipów :)

See you next deculture!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale że dobrał się do każdej innej samicy w anime to chyba nie ulega wątpliwości?

W zasadzie tak. Co prawda była jeszcze siostra jego pierwszej dziewczyny (może o to chodziło), ale to już by pod lolicon podchodziło. Wtedy, z przyszłości musiałby przybyć niezrównoważony emocjonalnie anioł i zatłuc go wielkim, metalowym kijem.

Już za chwilę, już za moment wystartują nowe tytuły - czekacie na coś konkretnie?

K-ON! Już sam pomysł na serię o dziewczętach z gitarami przyciągnął moja uwagę. Entuzjazm był umiarkowany, do czasu, aż zabrałem się za mangę. Fabuła nie wydaje się być zbyt skomplikowana, za to szalenie wciągająca (na początku pojawia się nawet Krauser II). Jak do tej pory, jedyną wadą mangi są skandalicznie krótkie czaptery. Na razie, z przyczyn technicznych, trudno o konkrety. Słowem, nie mogę się doczekać kiedy to wszystko zostanie ubrane w dźwięk i animację.

Mniej konkretnie, lecz wciąż z zainteresowaniem, zapatruję się na Tears to Tiara. Wiadomo, że będzie to fantasy; adaptacja gry. Najciekawsze jest jednak, że (chyba) pierwszy raz, odcinki będą OD RAZU emitowane z angielskim subem. Miło.

Pozostając w temacie adaptacji gier. Właśnie obejrzałem Fate/stay Night. Temat był już poruszany, poczytałem sobie o trójwymiarowych smokach;) Niby niezłe, ale porównując do innej produkcji Type Moon - Shingetsutan Tsukihime, wypada blado. Najbardziej przeszkadzały mi pozostałości po "atrakcjach" z gry, które atakowały co rusz, niczym dziury w polskich drogach (no, aż tak źle nie było). Mogę stwierdzić, że podobało mi się, ale... I tych 'ale' jest kilka. Chciałem przy okazji spytać, czy ktoś wie o co chodzi w retrospekcji, pojawiającej się w jednym z ostatnich odcinków, gdzie

Saber walczy z jakimś rycerzem, zwracającym się do niej "ojcze"(!), a kiedy go (ją) zabija, okazuje się, że wyglądał(a) tak samo jak główna bohaterka.

Skończyło się Afterstory. Jak już pisaliśmy tu wcześniej, pierwsza połowa była zlepkiem kolejnych wątków, pominiętych w pierwszym Clannadzie. Dalej mieliśmy niemal geometryczną poprawę ogólnej jakości. Było sympatycznie, trochę wzruszająco, chociaż IMO do poziomu Kanona brakowało drugie tyle. Udany był ostatni odcinek, recap. Nie były to bezczelnie sklejone fragmenty wszystkich odcinków, jak miało to miejsce w przypadku Aira. Tym razem Kyo-Ani wysiliło się na przyzwoite podsumowanie serii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Och, po ponad półrocznej przerwie znów mam fazę na anime, a nie na same mangi (znudziły mi się już krzywe mordy seinenowych main-hero).

Ale do rzeczy, co ostatnio oglądam:

Lucky Star - Może niektórzy powiedzą, że to masochizm, ale ja jeszcze raz oglądam całą serie. : ) Oczywiście Konata obłędna jak kiedyś, podobnie jak Kagami. Pewnie nie dotrwam do końca, ale co mi tam (coraz bardziej chce mi się od nowa oglądnąć Haruhi : ))

FLCL - W sumie ściągnąłem z nudów, ale się opłacało. Lubię niekonwencjonalne, innowacyjne anime a to troszku takie jest. Bo anime to jest dośc dziwne. Nie opowiada o walce w obronie wszechświata, nie mamy tu zakochanego dzieciaczka który chcę się przespać z najlepszą laską w szkole ani nic takiego. Mamy za to dość fajny design, 'dziwną' fabułę i ogólnie super narysowanych bohaterów. Zostały mi jeszcze 2 epki do końca, strzelę je sobie jak będę miał wolny czas. Ach i jeszcze jedno - Angielskie głosy mogą denerwować i rzeczywiście denerwują. Gdyby nie one, seria dostała by u mnie 9, a tak ma na razie 8. :D

Gintama - Seria parodiująca wszystko co się da. W sam raz na taką porę roku (zaje*** zima tej wiosny). Masa świetnych bohaterów (Zura *_*), przyjemna kreska, fajna muzyczka itp, dają serię która z pewnością spodoba się widzom, którzy nie biorą anime zbytnio na poważnie i chcą się zwyczajnie rozluźnić. Polecam.

Skończę te serię i mam zamiar zabrać się za Abonebashi i... sam jeszcze nie wiem co. :P

~

Ach, nowy sezon. To dobra pora do zaczęcia paru nowych anime, tym bardziej, że mam wspomnianą wyżej 'fazę'. :P

Na 100% będę oglądał:

Dragon Ball KAI - Pominięcie tego byłoby grzechem.

FMA - Nie oglądałem 1 serii, nie czytałem mangi, więc myślę, że teraz spróbuję się zagłębić w ten świat. Tym bardziej, że seria ta jest mocno znana w fandomie, a ja nie chce być z tyłu. :P

K-ON! - No tak, dziewczyny z gitarami musiały przyciągnąć moją uwagę. Samo studio mówi za siebie - z pewnością dostaniemy porządną animacje i dobrych seiyuu. Jak będzie z fabułą - czas pokaże.

Na 75% będę oglądał:

Ristorante Paradiso - Podoba mi się sam nowatorski pomysł. Fajnie się zapowiada.

Chii's sweet Home - Kawai. <3

Na 50% będę oglądał:

Wszystkie serie które będą głośniejsze w fandomie.

Och, dużo tego... Jak ja napiszę ten egzamin gimnazjalny. T_T

~

No, jest koniec sezonu(ów), czas na podsumowanie.

Ogólnie wziąłem na siebie za dużo anime i byłem dość przemęczony nimi, oraz nie miałem dużo czasu. Sytuacja ta nie pozwoliła mi skończyć w sumie ani jednego anime.

Serie które poznałem:

Clannad AS - Początek taki sobie, środek do [beeep], końca nie oglądałem.

Michiko e hatchin - Początek fajny, środek nudny jak flaki z olejem, końca nie oglądałem.

Kuro Shitsuji - Początek fajny, środek zbyt bishowaty, reszty nie miałem zamiaru oglądać.

ToraDora - Świetny seiyuu Taigi, nawet fajne, chociaż i tak najlepszy w tym anime był Minorin. <3 Końca nie oglądałem, choć może kiedyś dooglądam.

Hetalia - Nie podobało mi się. Trudno mi było przełknąć nawet 5 minutowy odcinek.

Chyba było tego więcej, ale pewnie kończyłem na 1-4 odcinku.

~

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda była jeszcze siostra jego pierwszej dziewczyny (może o to chodziło), ale to już by pod lolicon podchodziło.

Tak, właśnie o to mi chodziło i słyszałem, że nawet jej nie odpuścił, a - wybacz - twój post nie określa w 100% jednoznacznie, czy do tego typu sytuacji doszło. Jeśli nie chcesz pisać o tym w poście, to bardzo bym prosił o PW, bo ta wiedza przydałaby mi się w pewnej dyskusji.

K-ON!

Hm, to mi wygląda na kolejne moe show stylu Hidama-

Krauser II

:o

O tym nie słyszałem, zaraz zabieram się za badanie mangi, bo może to jednak nie będzie takie typowe, na jakie wygląda. Choć muszę przyznać, że na chwilę obecną to anime nie jest w centrum moich zainteresowań, może to się zmieni po obadaniu mangi.

Przy okazji zauważyłem, że wkrótce można się spodziewać mangowej wersji Valkyria Chronicles, czyli generalnie dobrze jest.

(Tears to Tiara)Najciekawsze jest jednak, że (chyba) pierwszy raz, odcinki będą OD RAZU emitowane z angielskim subem.

Od razu w sensie w tej samej chwili, w której będą w japońskiej telewizji, będzie je można obejrzeć na jakimś serwisie zbliżonym do oficjalnego? Jeśli tak będzie, to może pokonam swój zabobonny lęk przed streamowanym anime i będę całą serię oglądał w ten sposób. Samo anime dodałem już jakiś czas temu do "plan to watch", ale nie spodziewam się wiele - kolejna adaptacja eroge bez "ero"? A szkoda, bo przy takim designie postaci by wypadało, jeśli wiecie, co mam na myśli. Samą grę miałem sobie sprawdzić, ale jakoś się nie złożyło - teraz gram w Personę 4 (i DF, rzecz jasna) i w granie w coś innego nie chcę się angażować.

czy ktoś wie o co chodzi w retrospekcji, pojawiającej się w jednym z ostatnich odcinków

Eee, nie pamiętam niczego takiego, zresztą im bliżej końca było, tym z mniejszą uwagą oglądałem ten wytwór. Ostrożnie bym sugerował zająć się lepiej samą grą, bo i więcej to sensu będzie miało, i "momenty" cię nie ominą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...