Skocz do zawartości

EGM w sosie własnym


EGM

Polecane posty

Sporo kapitału ugrał na kolorze skóry, wiem, że sporo osób głosowało na niego bo bało się oskarżeń o rasizm.

Hm... To w USA głosuje się jawnie? Wiadomo, kto na kogo głosował? Można po wyborach to sprawdzić i "pociągnąć za konsekwencje"?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,5k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
Hm... To w USA głosuje się jawnie? Wiadomo, kto na kogo głosował? Można po wyborach to sprawdzić i "pociągnąć za konsekwencje"?

Można. Elektorzy mają obowiązek respektować preferencje wyborców swojego stanu, tzn. jesli Obama wygral np. w Teksasie to elektorzy z Teksasu powinni na niego głosować, nawet jak ktoś by się chciał wyłamać to ludzie powiązani z demokratami/republikanami szybko to wyłapią, a może nawet podejrzą na tym ich głosowaniu. Z tego prosta droga do mediów, afer, oskarżeń o rasizm.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm... To w USA głosuje się jawnie? Wiadomo, kto na kogo głosował? Można po wyborach to sprawdzić i "pociągnąć za konsekwencje"?

Można. Elektorzy mają obowiązek respektować preferencje wyborców swojego stanu, tzn. jesli Obama wygral np. w Teksasie to elektorzy z Teksasu powinni na niego głosować, nawet jak ktoś by się chciał wyłamać to ludzie powiązani z demokratami/republikanami szybko to wyłapią, a może nawet podejrzą na tym ich głosowaniu. Z tego prosta droga do mediów, afer, oskarżeń o rasizm.

Moja nieznajomość realiów US-raju nie jest aż tak doskonała, jak sądzisz, sachemie. Wiem, jaki jest system głosowania w tym kraju, ale tak czy kwak najpierw głosują zwykli citizensi, prawda? A tych trudno posądzić o koniunkturalizm, przy "urynale" jesteś tylko ty i kartka wyborcza, czy nie tak? No, chyba że jednak czegoś nie wiem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja nieznajomość realiów US-raju nie jest aż tak doskonała, jak sądzisz, sachemie. Wiem, jaki jest system głosowania w tym kraju, ale tak czy kwak najpierw głosują zwykli citizensi, prawda? A tych trudno posądzić o koniunkturalizm, przy "urynale" jesteś tylko ty i kartka wyborcza, czy nie tak? No, chyba że jednak czegoś nie wiem...

Słusznie mniemasz, ale owi obywatele głosują na elektorów, którzy potem mogą (choć nie muszą) dowolnie zmienić swoje zdanie. to od elektorów zależy wybór prezydenta.

Pamiętasz jak było z druga kadencją Busha? Gore dostał więcej głosów wyborców w skali kraju, ale elektorskimi głosami wygrał Bush. To dowodzi, że elektorzy często kierują się swoimi przekonaniami. Ta zależność od nich rodzi różne okazje do nacisków, na szczęście zmniejszone z racji tego, że kolegia zbierają sie w parlamentach stanowych.

a pojedynczy czlowiek to juz gigantyczna okazja do koniunkturalizmu. Nie mam oczywiście żadnych źródeł/dowodów że tak było w przypadku Obamy, ale political fiction czasem bywa interesująca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętasz jak było z druga kadencją Busha? Gore dostał więcej głosów wyborców w skali kraju, ale elektorskimi głosami wygrał Bush. To dowodzi, że elektorzy często kierują się swoimi przekonaniami. Ta zależność od nich rodzi różne okazje do nacisków, na szczęście zmniejszone z racji tego, że kolegia zbierają sie w parlamentach stanowych.

a pojedynczy człowiek to już gigantyczna okazja do koniunkturalizmu. Nie mam oczywiście żadnych źródeł/dowodów że tak było w przypadku Obamy, ale political fiction czasem bywa interesująca.

Elektorzy nie kierują się swoimi przekonaniami (nawiasem mówiąc, system elektorski paradoksalnie powstał w wyniku niechęci "Ojców Założycieli" do demokracji - niemiła im była myśl o tym, że "ciemny lud" zadecyduje o wyborze prezydenta i stworzyli bufor w postaci Kolegium Elektorów). Istotna jest zasada, że zwycięzca wyborów w danym stanie bierze wszystkie głosy elektorów z danego stanu (wypadki wyłamania się od tej zasady są bardzo rzadkie i nie zmieniają wyniku wyborów). Tylko dwa stany - Maine i Nebraska - stosują zasadę rozdzielenia głosów. Wynikiem tego był na przykład fakt, że w r. 1984 Ronald Reagan, cieszący się poparciem tylko 59 proc. Amerykanów, zdobył 49 stanów na 50 możliwych i wygrał w Kolegium stosunkiem głosów 525 do 13. Bywa i tak, że wygrywa kandydat, który miał mniejsze poparcie wyborców (Al Gore w 2000 r. zdobył ponad pół miliona głosów więcej niż George W. Bush, ale miał od niego o 5 elektorów mniej).

Reasumując - sęk nie w upodobaniach elektorów, ale w tym, że w myśl zasady "zwycięzca bierze wszystko" elektorzy muszą niekiedy głosować WBREW swoim osobistym przekonaniom. Jest "wprost przeciwpołożnie", niż Ty piszesz".

Istnienie kolegium elektorów zadaje kłam twierdzeniu o amerykańskiej demokracji :smile:.

Dixi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bush vs. Gore to było solidne wyłamanie, na miarę fotelu w Białym Domu i ZMIENIŁO wynik wyborów.

I nie wiem, czy musza głosować wbrew swoim przekonaniom, równie dobrze mogą głosować zgodnie z nimi i wbrew wyborcom. Na dwoje babka wróżyła.

Z drugiej strony jakby byli związani wynikiem wyborów w swoim stanie, to byliby cialem absolutnie zbędnym, dokonującym głosowania nieznaczącego.

Sądzę, że potem podczas liczenia głosów przed przewodniczącego elektorzy liczą, sumują, i po nitce do kłębka wychodzi, kto sie wyłamał, a kto głosował zgodnie z instrukcjami wyborców.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bush vs. Gore to było solidne wyłamanie, na miarę fotelu w Białym Domu i ZMIENIŁO wynik wyborów.

I nie wiem, czy musza głosować wbrew swoim przekonaniom, równie dobrze mogą głosować zgodnie z nimi i wbrew wyborcom. Na dwoje babka wróżyła.

Z drugiej strony jakby byli związani wynikiem wyborów w swoim stanie, to byliby cialem absolutnie zbędnym, dokonującym głosowania nieznaczącego.

Sądzę, że potem podczas liczenia głosów przed przewodniczącego elektorzy liczą, sumują, i po nitce do kłębka wychodzi, kto sie wyłamał, a kto głosował zgodnie z instrukcjami wyborców.

Raz jeszcze zwracam Ci pokornie uwagę, że mylisz się w sposób zasadniczy. Kolegium Elektorów jest ciałem absolutnie zbędnym a nawet szkodliwym, bo zmienia niekiedy wyniki wyborów. Istnieją w Stanach inicjatywy ustawodawcze, których autorzy dążą do likwidacji tego organu. Elektorzy to ludzie często brani "z łapanki", wybierani są spośród stanowych polityków średniego szczebla. Ale zasada "zwycięzca bierze wszystkie głosy" powoduje, że ten właśnie niewidoczny niemal w zwykłej praktyce politycznej codzienności organ nabiera ogromnego znaczenia podczas wyborów.

A w ogóle mój drogi pozwól, że skończę ten spór, bo dowodzenie Ci, że się mylisz, doprawdy nie stanie się celem mojego życia...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma sprawy Generale dajesz sygnał ja kończę spór.

Ale jak kiedyś o tym pomyślisz jeszcze, to zastanów się, czy prezydenci z wyborów powszechnych reprezentują aby na pewno lepszy poziom (rozważ przypadek polski zwłaszcza)

Pozdrawiam i mam nadzieję, że jeszcze jakąś recenzję Twoją w cda przeczytamy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jak kiedyś o tym pomyślisz jeszcze, to zastanów się, czy prezydenci z wyborów powszechnych reprezentują aby na pewno lepszy poziom (rozważ przypadek polski zwłaszcza)

A to już jest inna kwestia. Politycy są tacy, jak wyborcy, niestety. Naszego prezydęta nie zrzucili nam na spadochronie Rosjanie, Jankesi ani Marsjanie. Sami wybraliśmy tego orła... :sad:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idiotyzm takiego podejścia jest bardzo widoczny w przypadku tekstów technicznych, nie daj Bóg tłumaczonych przez osoby "nie z branży" (... bo taniej). Kretyństwa takie wychodzą że nic z tego zrozumieć nie idzie, ale weź wytłumacz zleceniodawcy że trzeba 300 stron dokumentacji praktycznie od nowa napisać bo przekład kompletnie nie nadaje się do pokazania użytkownikowi.

To ja też dorzucę coś 'od środka' - ja jestem jednym z 'psychicznych' :happy: Średnie tłumaczenia mogą być wynikiem nie tylko średniego tłumacza. Często jest tak, że samo źródło jest do d... Wiadomo. Czasem tekst źródłowy jest tłumaczeniem z innego języka lub jest to język angielski w wydaniu inżyniera z Korei czy innego Wietnamu, czyli z językiem angielskim ma mało wspólnego. Często też bywa tak, że klient ma takie a nie inne zalecania i potem 'sprawdzacze' z jego strony wymuszą różnie dziwne zmiany.

Ostatnio pani z jednej bardzo znanej firmy, Polka dodam, prosiła nas o zmianą słowa 'najczęstszy' na 'najczęstrzy'. Pięknie, prawda?

Tony - Mam wrażenie, że się zgadzamy, ale Ty mnie nie rozumiesz :huh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to już jest inna kwestia. Politycy są tacy, jak wyborcy, niestety. Naszego prezydęta nie zrzucili nam na spadochronie Rosjanie, Jankesi ani Marsjanie. Sami wybraliśmy tego orła... :sad:

Ehkm... Generale, proszę nie kopać niewinnych po klejnotach, ja nie głosowałem na tego orła :wink:

Jednak masz rację: jacy wyborcy tacy politycy. Wkurza mnie tylko, że później rzeczony orzeł z dumą i wypiętą klatą oznajmia: "naród mnie wybrał!". Tia... No chyba, że dla orła narodem są tylko entuzjaści PiS'u a reszta/inni wiadomo: pochodzą z podwórka - tacy się nie liczą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do artylerii się nie wypowiem, jednakże odczuwam nieodpartą chęć zabrania głosu w sprawie owej niewygodnej komendy "fire!". Otóż okrzyk "ognia" wywodzi się od broni palnych, gdyż te wcześniejsze wersje broni wyrzucały charakterystyczny "języczek" ognia, kiedy się z nich strzelało. Jak słusznie powiedział pan Generał, pasowała by komenda "loose", czyli "wypuścić" strzały. Ja także myślę, iż może być komenda "launch", ale to również bardziej kojarzy się z "odpalaniem" np. rakiet. pan Generał ma rację, takie jest moje zdanie.

Niew tyle szlo o jezyk ognia wyrzucany przez lufe, co... ogien przytykany do tzw. zapału owczesnej artylerii, jak i broni palnej. Znaczylo to tyle co "wystrzelcie" bo ogien tam przylozony inicjowal wystrzal. Potem wprawdzie mechanizmy spustowe sie nieco zmienily, ale komenda juz pozostala. Do dzis zreszta "fire in the hole", wrzeszczane przez Amerykancow przy rzucaniu granatow to bezposrednie nawiazanie do tego, ze "ogien w dziurze [zapale]" -> czyli uwaga, zaraz jeb*nie! Granaty bowiem dosc dlugo zachowaly sposob detonacji poprzez zapalenie lontu, ktory doprowadzal ogien do komory prochowej (rzeczonej dziury). To tyle mej dygresji. :)

"fire at will" dla lucznikow? Pewnie "shooting at will"? HGW :)

Moim zdaniem z jednej strony pani redaktor pokpiła sprawę. Z drugiej zaś... wątpię, by więcej niż pięć procent czytelników zauważyło, że coś jest nie tak. Na ten przykład sam dopiero po dłuższej chwili zaskoczyłem, kiedy w Drużynie Pierścienia trafiłem na porównanie jakiegoś zjawiska czy postaci (nie pamiętam już) do... pociągu. ;]

>>>W Hobbicie. Smaug przelecial nad bohaterami "niczym pociag pospieszny". Anachronizm ale porownanie bardzo celne dla czytajacego, bo jesli ktos kiedys stal przy peronie, po ktorym z hukiem przelatywal ekspress, to wie juz co czuli owi panowie, gdy nad nimi zasuwalo wielkie smoczysko. Nazwijmy to nawet postmodernizmem - ale to nie to samo co niekompetencja redaktora/ki. Sam wielokrotnie sie ciskalem, gdy w solucji pewnej gry (nie w CDA, dawne czasy...) pewien redaktor zmienil mi "kolowialne" video na magnetowidy. I fajnie, tylko ze w opisie wyszlo, iz na scianach widziales wielkie wiszace ekrany MAGNETOWIDOW. :blink: Bo juz kontekstu tego slowa nie chcialo mu sie sprawdzic, zapewne Word podkreslil "video" jako "wyrazenie potoczne", ktore nie przystoi w powaznym pismie o grach.

A to wlasnie redaktora ma byc MADRZEJSZY niz autor i tlumacz, za to mu placa, by wiedzail, a jak nie wie to sprawdzal...

Atom

Artyleria w wojsku (książkowym wojsku ;)), jest raczej określeniem możliwości oręża, tzn. chodzi o atakowanie z bezpiecznej pozycji na dalekie odległości. A trebusze, onagry, balisty właśnie takie są. Artyleria jest też głównie stacjonarna, a jeśli już samobieżna (tzn. 10 koni pociągowych :)), to wiąże się z tym masa problemów (w odniesieniu do średniowiecza).

Ale widzisz, jest kwestia TERMINOLOGII. Sa pewne slowa PRECYZYJNIE okreslajace czym jest dana rzecz. Jesli w powiesci historycznej ktos mi "towarzyszy pancernych" zmieni na "czolgistow" (bo przecie "4 pancerni" = czolgisci) a choragiew husarii przerobi na dywizje pancerna [w swoim czasie spelniala ona identyczna z dzisiejsza funkcja czolgow zadanie - przelamujace]. Nie przypominam sobie by jakikolwiek starozynty autor nazwal takowe systemy uzbrojenia "artyleria" i tego sie trzymajmy. Bo inaczej Julek Cezar niedlugo bedzie mowil "Przyszedlem, rozkminilem, zajeb***". Bo TERAZ tak sie mowi.

BTW: nic mnie bardziej nie dobija jak program na Discovery, gdzie jednym tchem lektor mowi, iz Mustangi uzbrojone byly w DZIALA kalibu 50 mm (*), zas Tygrys w DZIALKO kal. 88

(*) w oryginale wielkokalibrowe karabiny maszynowe kalirbu 0.5" (co wcale nie oznacza 50 mm a 12,7 mm!!!). Dzialko to wcale nie jest MALE DZIALO, tylko bron strzelecka o okreslonej funkcji i kalibrze. Ale redaktorom niektorym nie chce sie tego sprawdzac...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do poprawnych błędów. Niegdyś Hut nazwał rajdy samochodowe wyścigami - na co oczywiście zareagowałem, zwracając uwagę :) Zostałem jednak poskromiony... definicją ze słownika. I tak właśnie powstają błędy z ekranami magnetowidowymi :) Poprawność słownikowa jest bardzo zdradliwa - gdyby tłumaczyć wszystko ze słownikiem, doszłoby do naprawdę ciekawych sytuacji. A co sądzisz o tym Generale? Poprawne jest użycie określenia "wyścig" na WRC? Bo subtelna różnica bije po oczach w tym przypadku (przynajmniej mnie)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SMG

Co się dziwisz, tego typu programy są dla gospodyń domowych i ćwierćinteligentów. Sam kiedyś o mało nie spadłem z krzesła jak usłyszałem, że Tygrys wyposażony był w działo 76 mm. Pomijając fakt, że miał osiemdziesiątkęósemkę, to przecież armia niemiecka w ogóle nie używała kalibru 76 mm. Akurat ten standard był przyjęty w ZSRR. Niemcy mieli 75 mm. Do pewnego czasu oglądałem jeszcze takie programy ze względu na zdjęcia archiwalne, ale tam też jest sporo przekłamań. Zdjęcia i filmy z egzekucji w Bydgoszczy po tzw. "krwawej niedzieli" widziałem już jako represje wobec Żydów na Ukrainie, a nawet we Francji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>>>W Hobbicie. Smaug przelecial nad bohaterami "niczym pociag pospieszny". Anachronizm ale porownanie bardzo celne dla czytajacego, bo jesli ktos kiedys stal przy peronie, po ktorym z hukiem przelatywal ekspress, to wie juz co czuli owi panowie, gdy nad nimi zasuwalo wielkie smoczysko. Nazwijmy to nawet postmodernizmem - ale to nie to samo co niekompetencja redaktora/ki. Sam wielokrotnie sie ciskalem, gdy w solucji pewnej gry (nie w CDA, dawne czasy...) pewien redaktor zmienil mi "kolowialne" video na magnetowidy. I fajnie, tylko ze w opisie wyszlo, iz na scianach widziales wielkie wiszace ekrany MAGNETOWIDOW. :blink: Bo juz kontekstu tego slowa nie chcialo mu sie sprawdzic, zapewne Word podkreslil "video" jako "wyrazenie potoczne", ktore nie przystoi w powaznym pismie o grach.

A to wlasnie redaktora ma byc MADRZEJSZY niz autor i tlumacz, za to mu placa, by wiedzail, a jak nie wie to sprawdzal...

Może w Hobbicie, ale w Drużynie Pierścienia również - podczas pokazu sztucznych ogni (też mowa była o Smaugu). Teraz nawet sprawdziłem, bo już nie byłem pewien. ;]

Nie pisałem o niczyjej niekompetencji. Chodziło mi tylko o to, że podobnie jak ja ledwie zwróciłem na to uwagę, inni mogliby nie zwrócić na błąd (zakładając, że to jest błąd) w rodzaju tej 'artylerii' lub 'ognia'.

Poza tym to trochę inna historia ze względu na to, że Tolkien nie zabiera czytelnika do stworzonego przez siebie świata, lecz raczej opowiada mu historię, która się w nim wydarzyła (dość bezpośrednie zwroty do czytelnika w stylu 'przejdźmy teraz do...' czy - jeśli się nie mylę - 'pamiętacie...'). Stąd słowa, które w Śródziemiu nie mają prawa istnieć i być znane - jak ten pociąg. A w każdym razie ja odniosłem takie wrażenie. ;]

A skoro już piszę, pomyślałem sobie, że dodam przy okazji kilka błędów tłumaczy (i redaktorów, a jakże), które jakoś przyszły mi właśnie do głowy (możemy się powymieniać). ;]

1. W jednej z książek autorstwa R.A. Salvatore (tak, Drizzt) znalazłem 'choć' utworzone jakąś tajemną metodą od czasownika 'chodzić'. Jedno trzeba przyznać - tutaj Word na pewno nie wykrył błędu. ;]

2. Czytając Pieśń Lodu I Ognia (George R.R. Martin oczywiście), miałem czasem wrażenie, że tłumacz robi sobie przerwy i znajduje zastępstwo. W większości przypadków 'bloody' poprawnie przetłumaczono jako 'cholerny', ale jednak nie wszędzie (jeśli mnie pamięć nie zwodzi, Theon wspominał o swojej 'krwawej siostrze').

3. Również Pieśń Lodu I Ognia: 'zaczęła czekać'. Nie wiem, czy ze mną coś nie tak, ale bawi mnie połączenie 'zacząć' z biernymi czasownikami ('siedzieć', 'spać', 'leżeć' czy właśnie 'czekać').

EDIT

Julek Cezar niedlugo bedzie mowil "Przyszedlem, rozkminilem, [beeep]***"

Obawiam się, że raczej "Przyszłem". ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja do dyskusji o czołgach nie będę się wtrącał, gdyż na wojnach się nie znam, i jeno bym narobił zamieszania i wyszedł na głupca. Ośmielę się więc skierować kilka pytań do Generała.

Panie Generale, patrzę na ilość książek, które udało się panu przestudiować. Zaprawdę, zaliczył pan więcej niż jedną bibliotekę... Czy myśli pan, że przeczytał pan już wszystkie przełomowe i doskonałe książki? Czy jeszcze jakieś powieści miło pana zaskakują?

Zauważę, iż znajomość języka angielskiego do poziomu umożliwiającego tłumaczenie książek nie jest częsta dla ludzi w pana wieku... Ale pan już zdążył nas zaskoczyć wieloma rzeczami, więc można się było spodziewać kolejnego zaskoczenia. Ale ja wyskakuję z wazeliną, a miałem zadać pytanie - otóż czy pisze pan własną książkę? Jeśli już zadano to pytanie, to przepraszam, ale do tych 180 stron wyszukiwarka forumowa się nie przyda :rolleyes:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SMG

Co się dziwisz, tego typu programy są dla gospodyń domowych i ćwierćinteligentów. Sam kiedyś o mało nie spadłem z krzesła jak usłyszałem, że Tygrys wyposażony był w działo 76 mm. Pomijając fakt, że miał osiemdziesiątkęósemkę, to przecież armia niemiecka w ogóle nie używała kalibru 76 mm. Akurat ten standard był przyjęty w ZSRR. Niemcy mieli 75 mm. Do pewnego czasu oglądałem jeszcze takie programy ze względu na zdjęcia archiwalne, ale tam też jest sporo przekłamań. Zdjęcia i filmy z egzekucji w Bydgoszczy po tzw. "krwawej niedzieli" widziałem już jako represje wobec Żydów na Ukrainie, a nawet we Francji.

Uzywali :)

Zdobyczne.

Bodaj w Marderach byla zamontowana ruska armata polowa 76 mm.

A ze zdobyli ich sporo...

Nazywali je trach-bum (z uwagi na duza szybkosc poczatkowa pocisku - najpierw trach, a zaraz potem bum!). To naturalnie do czasu az sie nie dorobili dlugolufowej 75-tki, wtedy entuzjazm do "trach-bum" opadl, ale tak czy siak uzywali.

A niektore zdjecia dokumentalne to ja widzialem przy tyyyylu roznych okazjach... np. niemieckie fotki z ataku na sowieckie lotniska 21.06.41 to widzialem i przy okazji omawiania kampanii wrzesniowej, i agresji Niemcow na Francje (no i ZSRR), i amerykanskiej dominacji powietrznej w 1944 itd. Tam pewnie dzialaja wedle zasady "potrzeba fotek jak niszcza samoloty na lotniskach, znajdzcie cos". Tak samo jak foty Tygrysow i Panter w czasie walk w 1941 itd. itp. Grunt, ze czarne krzyze ma, znaczy sie niemieckie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A skoro już piszę, pomyślałem sobie, że dodam przy okazji kilka błędów tłumaczy (i redaktorów, a jakże), które jakoś przyszły mi właśnie do głowy (możemy się powymieniać). ;]

1. W jednej z książek autorstwa R.A. Salvatore (tak, Drizzt) znalazłem 'choć' utworzone jakąś tajemną metodą od czasownika 'chodzić'. Jedno trzeba przyznać - tutaj Word na pewno nie wykrył błędu. ;]

2. Czytając Pieśń Lodu I Ognia (George R.R. Martin oczywiście), miałem czasem wrażenie, że tłumacz robi sobie przerwy i znajduje zastępstwo. W większości przypadków 'bloody' poprawnie przetłumaczono jako 'cholerny', ale jednak nie wszędzie (jeśli mnie pamięć nie zwodzi, Theon wspominał o swojej 'krwawej siostrze').

3. Również Pieśń Lodu I Ognia: 'zaczęła czekać'. Nie wiem, czy ze mną coś nie tak, ale bawi mnie połączenie 'zacząć' z biernymi czasownikami ('siedzieć', 'spać', 'leżeć' czy właśnie 'czekać').

Co się dziwić tłumaczom i redaktorom, jeśli polski autor też może machnąć coś niezręcznego. Jest przecież w łatwiejszej sytuacji od nich, nieprawdaż?

Przykład - Jacek Piekara "Miecz Aniołów".

W opowiadaniu "Kości i zwłoki" czytamy:

- [...] Myślę raczej, że to chory człowiek, znajdujący zbrodniczą uciechę w zjadaniu przedstawicieli własnego gatunku.
Nie wydaje się wam, że podane określenie powinno raczej brzmieć - "rodzaju ludzkiego"? Słowo "gatunek" dla człowieka, żyjącego w lokalnym odpowiedniku średniowiecza, powinno kojarzyć się z jakością towaru, np. z "poślednim gatunkiem sukna". Użycie terminologii Linneusza przez Mordimera, wydaje mi się zgrzytem gorszym od pociągu w "Hobbicie" Tolkiena.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uzywali :)

Zdobyczne.

Bodaj w Marderach byla zamontowana ruska armata polowa 76 mm.

A ze zdobyli ich sporo...

Nazywali je trach-bum (z uwagi na duza szybkosc poczatkowa pocisku - najpierw trach, a zaraz potem bum!). To naturalnie do czasu az sie nie dorobili dlugolufowej 75-tki, wtedy entuzjazm do "trach-bum" opadl, ale tak czy siak uzywali.

Masz rację, miałem na myśli "nie produkowali". I tak, w Marderach była montowana zdobyczna siedemdziesiątkaszóstka, właśnie do momentu wejścia na uzbrojenie niemieckiej 75 mm PaK 40. Zresztą podwozie było z czołgu czeskiego projektu THN P-S, przechrzczonego na PzKpfw 38(t).
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaka szkoda, że nie mam stałego dostępu do internetu (co się dziwicie, mieszkam w górach, zasięg słaby, a neostrada itp. nie działa, bo nikomu nie chce się zrobić sprawnej linii telefonicznej tak daleko od cywilizacji- ech ta Polska... :)), gdyż dyskusje na forum przednie i nawet na poziomie, zwłaszcza ciekawy jest ten temat. Niestety pisać mogę tylko okazyjnie :/

Nom. Wracając do tematu:

Kretyństwa takie wychodzą że nic z tego zrozumieć nie idzie, ale weź wytłumacz zleceniodawcy że trzeba 300 stron dokumentacji praktycznie od nowa napisać bo przekład kompletnie nie nadaje się do pokazania użytkownikowi.

To nie jest, aż takie niemożliwe. Jeżeli użytkownik nie będzie zadowolony z przekładu, to stanie się (On) taką antyreklamą. Tak na chłopski rozum. Jeśli jesteś z czegoś niezadowolony to z tego na przyszłość nie korzystasz, nie kupujesz, a za Twoim przykładem idą inni. Brak klienta, brak zysku. Odnosi się to do wszystkiego, nie tylko do dokumentacji technicznej/ instrukcji.

Hm... To w USA głosuje się jawnie? Wiadomo, kto na kogo głosował? Można po wyborach to sprawdzić i "pociągnąć za konsekwencje"?

Tak jak wspomniał Tony, można. Ale jest prostsze wyjaśnienie. Jeżeli Obama nie zostałby wybrany to o rasizm mogliby zostać oskarżeni nie pojedynczy obywatele, a ich ogół, jako Ci co na niego nie zagłosowali- jeżeli przegrał, to tym ogółem dzięki któremu tak się stało, była większa część Amerykanów>>>>>czyli>>>>>wyszło by na to że większość ludności USA to rasiści.

I nie wiem, czy musza głosować wbrew swoim przekonaniom, równie dobrze mogą głosować zgodnie z nimi i wbrew wyborcom.

Powinni głosować według swoich przekonań.

Lepiej dla nich, jeżeli zastosują się do opinii większości. Jak wspomniał EGM: są "ciałem absolutnie zbędnym a nawet szkodliwym"- wolą pilnować swojego, za przeproszeniem tyłka, mając na uwadze interes tylko swojej przyszłości i przyszłości swoich dzieci i ich dzieci itp., itp. :) Przecie najważniejszy jest $...

Mogą, głosować tak i tak, ale co dla nich lepsze, jeżeli w dzisiejszych czasach demokracja sprawdza się (i pięknie wygląda) tylko w teorii...właśnie dzięki takim jak Oni.

Wkurza mnie tylko, że później rzeczony orzeł z dumą i wypiętą klatą oznajmia: "naród mnie wybrał!".

"Naród ? wspólnota o podłożu etnicznym, gospodarczym, politycznym, społecznym..."

Rzeczony orzeł ma rację (ale nie do końca*), iż wybrał go naród. W faktyczny skład narodu zalicza się obywateli zaangażowanych politycznie (wystarczy udział w wyborach), a rację (bez znaczenia czy słuszną) z zasady ma większość, więc i oni są narodem.

*Dzieje się tak gdyż naród pomału przestaje być dla jego członków wartością autoteliczną i jest coraz częściej przyrównywany do państwa.

Ale widzisz, jest kwestia TERMINOLOGII. Sa pewne slowa PRECYZYJNIE okreslajace czym jest dana rzecz.(...)Nie przypominam sobie by jakikolwiek starozynty autor nazwal takowe systemy uzbrojenia "artyleria" i tego sie trzymajmy.

Owszem, masz rację. Ale jak to bywa w dzisiejszym, powiedzmy- Oryginalnym Świecie, racja leży także po mojej stronie.

Niedawno przeprowadzałem w śród młodzieży pewną ankietę, dotyczącą szkolnych lektur. Chciałem sprawdzić jak dzisiejsza młodzież rozumie czytany tekst. I co się okazało? Większość po przeczytaniu dajmy na to 3-4 kartek "Potopu" H. Sienkiewicza, odkłada lekturę i sięga po opracowanie, dlaczego? A no dlatego, że jak to określił jeden z ankietowanych: "Mózg wysiada od tych opisów. Co to za język?...". Inteligencja młodego pokolenia jest strasznie ograniczona (niestety takie czasy). Ale do czego zmierzam. Teoretycznie więcej osób sięgało by po książki, jeżeli przekład byłby bardziej przystępny dla czytelnika. To tylko teoria (nie moja, jestem zwolennikiem, dokładnych tłumaczeń) i nijak się ma do "Potopu" (oryginał jest po polsku), ale chyba rozumiesz mniej więcej o co mi chodzi.

A co jeśli idzie o anachronizmy. Fakt, nieraz jest to błąd literacki nieświadomego autora, ale niektórzy stosują je specjalnie (jako aluzja, żart itd.).

PS: Kurde, trochę mi namieszałeś i mam mały mętlik w głowie, że aż zjadłem własny ogon... Dajmy już spokój tym tłumaczeniom. :) O! Widzę, że już daliście sobie z tym spokój, no prawie- przerzuciliście się tylko na przykład czołgu... :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem specem od broni palnej, więc nie będę się wypowiadał na temat kalibrów armat, a i z balistyki pamiętam jedynie, co to jest strzał bezwzględny. Zacząłem od tej średniowiecznej artylerii, a otrzymałem znacznie więcej odpowiedzi, niż mógłbym się spodziewać. Dziękuję wszystkim, którzy zechcieli się wypowiedzieć.

W kwestii wierności tłumaczeń najlepiej wyraził się ten, co je porównał do kobiet: piękne nie są wierne, wierne nie są piękne.

Któryś z szanownych dyskutantów poruszył też kwestię pisarstwa samych autorów. Parafrazując Stuhra: "Pisać każdy może, jeden lepiej lub gorzej, ale nie o to chodzi, jak kto komu wchodzi..." Niejeden ałtor "...jak utwór wydala z siebie wszyscy są w siódmym niebie..."

Wspomniany Salvatore wielkim pisarzem jest, ale jak czytam jego kilkunastostronicowe opisy pojedynków Drizzta z Artemisem Entreri, to po dziesiątej stronie zaczynam ziewać i odkładam książkę precz. Są pisarze, których bohaterowie w ogóle ze sobą nie rozmawiają, tylko na kilkudziesięciu stronach wymieniają się wzajemnie niesłychanie inteligentnymi i dowcipnymi monologami. Jeden z bardzo popularnych polskich grafomanów (sam siebie tak nazwał w jednej ze swoich powieści - oczywiście robił oko do czytelnika, ale IMVHO jest naprawdę grafomanem) nie potrafi sklecić najprostszego zdania złożonego i może na tym polega tajemnica sukcesów jego tfurczości - nawet największy matoł nie ma kłopotów ze zrozumieniem książki tego "literaty".

Autorzy nawet znani piszą niedbale - zdarzyło mi się tłumaczyć książki, w których bohater kilka razy walił z dubeltówki w ogóle się nie przejmując nabijaniem, wsiadał do windy w parterowym budynku, albo mościł sobie posłanie z opadłego listowia pod sosnami, uczestnicy średniowiecznych wypraw piekli ziemniaki w popiele ogniska, albo jakiś rzymski patrycjusz wyjmował książkę z biblioteki...

I co tłumacz ma z tym zrobić? Poprawiać autora, czy nie? O "sadystycznym mordercy" w starożytnej Troi pisał nie byle kto, ale sam Gemmel...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyżby Generale chodziło (z tym grafomanem) o pewnego pana co ma inicjały A.P.?

Mogą, głosować tak i tak, ale co dla nich lepsze, jeżeli w dzisiejszych czasach demokracja sprawdza się (i pięknie wygląda) tylko w teorii...właśnie dzięki takim jak Oni.

Nie wiem, czy akurat Polacy powinni kogokolwiek uczyć demokracji. a już zwłaszcza amerykanów, którzy zresztą też ją niosą na czołgach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...] albo jakiś rzymski patrycjusz wyjmował książkę z biblioteki...

Nie do końca rozumiem - chodzi o formę książki (papirus i kodeks to nie to samo przecież co dzisiejsza książka), o istnienie biblioteki rzymskiej w czasach, gdy jeszcze nie było bibliotek publicznych, czy o coś jeszcze innego? Przecież szlachetnie urodzeni Rzymianie mieli swoje prywatne zbiory.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy akurat Polacy powinni kogokolwiek uczyć demokracji. a już zwłaszcza amerykanów, którzy zresztą też ją niosą na czołgach.

Od 1791 roku polska jest ściśle związana z demokracją, poprzez uchwalenie Konstytucji 3 Maja (jako drudzy, pierwsi byli, no właśnie- Amerykanie w 1787). Fakt, konstytucja wprowadziła monarchie parlamentarną, ale to już zalążek demokracji.

Dlatego uważam, iż Polacy mają spore doświadczenie w tej dziedzinie (no może poza czołgami :)) i chodź może aktualnie tego nie wykazują to nie odbiegają, aż tak od Ameryki, a w pewnych sprawach nawet ją przewyższają.

Mam taką propozycję. Coś czuję, iż ten temat już znudził się EGM'owi, a ponieważ to jego dział- możliwe, że przeszkadza mu dyskusja prowadzona nie w temacie... Chodź mogę się mylić. Jeżeli dalej masz ochotę na tę "rozmowę" (albo inną), to proponuje założenie nowego tematu.

I co tłumacz ma z tym zrobić? Poprawiać autora, czy nie?

No przecie, że nie. Takie błędy, rzadko popełniają autorzy oryginałów. To raczej brożka tłumaczy, więc wystarczy wydać nowy przekład, z lepszym tłumaczeniem. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No przecie, że nie. Takie błędy, rzadko popełniają autorzy oryginałów. To raczej brożka tłumaczy, więc wystarczy wydać nowy przekład, z lepszym tłumaczeniem. :)

Pała z czytania ze zrozumieniem - EGM wyraźnie napisał, że chodzi o błędy autorów, których miał okazję tłumaczyć...

Ale skoro to pytania, to na pytanie pora - czy Generał ma jakiś zwrot/słowo, którego wyjątkowo nie lubi w tłumaczeniach? Ja przykładowo nie znoszę słowa 'experience', które jest strasznie nadużywane w tekstach marketingowych. Mamy więc gaming experience, movie experience, music expierence i wszelkie inne (per)mutacje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...