Po co mi gra za darmo, jeśli mogę za nią zapłacić?
Bez sensu. Powinno być odwrotnie, prawda? Skoro są darmowe gry, to po co w ogóle brać się za te płatne? Jeśli przyjmiemy, że obydwie są pod względem zawartości tak samo dobre, to darmowa będzie lepsza, bo oszczędzamy pieniądze. A jednak nie.
"No tak" - może ktoś powiedzieć - "darmowa gra będzie przecież krótsza, z gorszą grafiką albo innymi ułomnościami". Ale też nie o to chodzi. Bo jak pokazuje rzeczywistość, tytuły darmowe, indyki i inne tego typu kawałki kodu często w niczym nie ustępują (lub wręcz przebijają) duże tytuły wydawane przez ogromne firmy. Wielki sukces gier MOBA opiera się między innymi właśnie na tym, że można w nie grać za darmo.
No to teraz już kompletnie nie rozumiem.
To nie reguła, ale coraz częściej odnoszę wrażenie że jakaś gra byłaby lepsza, gdyby była możliwość zapłacenia za nią w zwykły sposób. Przy czym dotyczy to głównie trybu wieloosobowego. Gry singeplayerowe tego typu problemy dotykają w dużo mniejszym stopniu.
Darmowe gry są najdroższe
Ten zacny oksymoron to pierwsza połowa problemu. Jeśli nie płacimy za grę przy jej zakupie, to twórca zarabia na niej w inny sposób. I to przeważnie w jakiś irytujący.
Nie płacisz za grę ale płacisz abonament.
Nie płacisz za grę ale płacisz za możliwość wymiany przedmiotów.
Nie płacisz za grę ale płacisz za ulepszenia.
Nie płacisz za grę ale płacisz za przejście ponad 20. poziom.
Nie płacisz za grę ale co chwila oglądasz reklamy.
Jeszcze pół biedy, gdy za pieniądze dostajemy przedmioty w innych kolorach. Gorzej, gdy są po prostu mocniejsze (bo nic tak nie nakręca sprzedaży cyfrowych klamotów jak możliwość obicia nimi pysków jakichś biedaków).
Możesz oczywiście nie płacić, i cieszyć się grą na pół gwizdka, albo być miażdżonym przez tych, którzy w grę forsę zainwestowali.
Do tego często takie płatności ciągną się i ciągną, nie można zapłacić raz, za wszystko, tylko każda pierdółka wydawana co miesiąc to kolejne zakupy. Kupując zwykłą grę wiem od razu, ile mnie kosztuje. Gra F2P początkowo jest darmowa, ale nie wiadomo ile pieniędzy wyciągną ode mnie twórcy zanim nacieszę się tytułem.
W ogóle cała koncepcja IAP mnie drażni. I o ile ma to jakiś sens w przypadku gier F2P (coś trzeba do garnka włożyć) to już tytuły, które wysysają gotówkę przy każdej okazji to zwykłe przegięcie.
Kto w to gra...
To druga strona medalu. Na darmowe gry rzucą się przeważnie masa ludzi, co akurat jest dobre, ale już poziom prezentowany przez część tych graczy (i ich sprzęt) to zupełnie inna bajka.
No bo gra darmowa, to można lżyć i oszukiwać innych do woli. Wyjdę w połowie meczu albo zrobię parę team killi. Bo co mi zrobią? Zablokują konto? To zrobię drugie, i na nim przeczekam karę. A potem trzecie i czwarte, aż mi się znudzi. W końcu w sieci jestem anonimowy.
Nie zakładam oczywiście, że wszyscy w darmówkach chcą mi zrobić na złość. Najwyżej ci z przeciwnej drużyny.
Ale spora grupa ma po prostu dziadowski sprzęt, przez który utrudnia grę innym. Mapa ładuje mi się cztery minuty, ale mogę poczekać. Co z tego, że mój team gra przez trzy i pół w osłabieniu, bo mój GeForce 4 nie może przemielić danych.
Modem kablowy mi się rozłączył? Za parę minut wrócę. Albo i nie. A oni niech tam się jakoś wybronią.
"Jak tak nie lubisz tych gier, to w nie nie graj, proste."
Problem polega na tym, że ja te gry bardzo lubię. Podoba mi się ich mechanika, oprawa albo klimat (albo wszystko naraz), toleruję nawet większość graczy. Jedyna ich wada to ten felerny system płatności. Gdyby choć część kosztów gry przeniesiono na jej zakup, to stałaby się lepsza.
"No dobra, ale oni na tym zarabiają, czemu mieliby odpuścić?"
To też nie jest takie oczywiste. Często CR jest w darmowych aplikacjach i grach jest śmiesznie niski, nawet jeśli ilość pobrań jest duża. Więc może lepiej ściągnąć od razu kasę za produkt, odsiewających tych, którzy i tak zysku nie przyniosą? Zresztą wystarczy spojrzeć na gry z OUYI - ROI jest bardzo niskie, tak samo konwersje, dlatego twórcy, których gry pobierają (ale nie sprzedają) się dobrze, przenoszą się na inne platformy, gdzie mogą coś zarobić.
Food for thought.
17 komentarzy
Rekomendowane komentarze