Untrusted
Gry można pisać albo przechodzić. Można też napisać grę, a potem ją przejść. Ale nie można robić jednego i drugiego jednocześnie. A gdyby się dało?
Wybaczcie truizmy we wstępie
Untrusted to prosta przygodówka w roguelike'owym stylu. Grę uruchamia się za pomocą przeglądarki, a cały interfejs jest tekstowy.
Gra opowiada historię doktora Evala, który został uwięziony (przez Nich), ale z pomocą tajemniczego przyjaciela wydostaje się z pułapki i zamierza odzyskać Algorytm, który Oni ukryli gdzieś w twierdzy. I nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie komputer, który protagonista znajduje w swojej celi. Komputer, który umożliwia edycję kodu gry. Możemy przesunąć ścianę więzienia, przeprogramować roboty tak, by nas nie zdeptały albo wyczarować sobie łódkę, którą przepłyniemy rzekę.
Prawdopodobnie najbardziej wypasiony graficznie etap w całej grze
Oczywiście są też ograniczenia. Gdyby możliwa była edycja całego kodu, byłoby za łatwo. Można by wykasować wszystkie przeszkody i zostawić jedynie gracza i drzwi. Dlatego też twórca daje nam możliwość edycji jedynie fragmentu programu, a my musimy sami wymyślić, jak mając np. dostęp tylko do telefonu, usunąć las. Sam telefon przypomina zresztą trochę ten z Matrixa.
I tutaj przejawia się pewna wada gry - Pomimo teoretycznej możliwości pisania czego się chce (jest nawet całe API), w wielu momentach musimy tak naprawdę zrobić dokładnie to, co przewidział autor. Próby wykombinowania czegoś innego (nawet jeśli teoretycznie zadziała to idealnie) spełzną wtedy na niczym. Z kolei w innych wypadkach możliwe jest takie obejście problemu, że ten sam kawałek kodu pozwala na przejście dwóch poziomów. Ale że gra jest stosunkowo nowa i autor wciąż ją łata, można przymknąć na to oko.
Warto wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy związanej z tym tytułem. Cały kod, który edytujemy, nie jest pseudojęzykiem ani bełkotem, tylko w pełni kanonicznym JavaScriptem. Zgodnie ze starą maksymą, gra "bawiąc uczy, a ucząc bawi".
Zdaję sobie sprawę, że 80% zainteresowanych stanowią web developerzy i programiści, a jeśli kogoś nie bawią dowcipy w stylu
if doge
else shibe
to prawdopodobnie odbije się od gry. Sam poświęciłem sporo czasu i wysiłku temu tytułowi, a dotarłem ledwie do połowy (za to ze szlachetnym postanowieniem, że nie będę korzystał z niczyjej pomocy). Mimo to uważam, że warto dać tytułowi szansę, jeśli nie dla tego fantastycznego uczucia towarzyszącemu programowaniu, to dla całkiem niezłego midowego soundtracka przygrywającego w etapach.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze