Na facebooku swoje profile mają już niemal wszyscy: od celebrytów, przez postacie fikcyjne, aż po osoby znane z kart historii. Nic dziwnego, że doczekaliśmy się również wysypu "fanpejdżów" kontrowersyjnych, spośród których największą karierę zrobił pomysł Ocieplenia wizerunku Adolfa Hitlera. Pomyślałbym, że znalazłem się we wszechświecie równoległym, gdyby ktoś zaraz nie wpadł w sidła tej prostej prowokacji.
Dla osób niepoinformowanych: istniejąca przez kilka miesięcy facebookowa strona, zajmowała się regularnym publikowaniem materiałów (głównie obrazkowych memów), przedstawiających najsłynniejszego zbrodniarza świata w krzywym zwierciadle. Internauci masowo "lajkowali" nietypowe zdjęcia Hitlera, nierzadko z ironicznymi podpisami lub sfingowanymi cytatami, tudzież bardziej drażliwe, prezentujące czarny humor. Pismak jednej z rodzimych gazet, pochwycił temat, zastanawiając się nad legalnością i moralnością tego typu zabaw. Parę dni temu, portal uległ krytyce mediów i stronę usunął.
Nie będę udawał, że owy projekt należał do ambitnych i skrywał jakieś głębsze przesłanie. Była to zwykła, prześmiewcza strona jakich wiele, prezentująca humor niski i kontrowersyjny. (Zwłaszcza w przypadku żartów o Żydach, których w takim miejscu zabraknąć nie mogło.) Nigdy nie uważałem się za przewodnika na ścieżce ku prawdzie i moralności, ale jak najbardziej brzydzę się nazizmem i wszelkimi jego objawami. Mimo to, drugowojenny humor rzadko kiedy mnie razi i mam wrażenie, że nie jestem w tej gruboskórności osamotniony.
Na (nie)szczęście tego narodu, większą wrażliwość wykazali dziennikarscy protektorzy obyczajowości, którzy ochoczo wyruszyli na krucjatę przeciwko internetowemu zepsuciu. Oczytani i wszechstronnie wykształceni mistrzowie pióra, nie byli oczywiście w tej walce bezbronni. Zajrzeli do ustawy i znaleźli oręż w formie art. 256 Kodeksu Karnego:
Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Dokonując wykładni powyższej normy, nie ma wątpliwości, że każde propagowanie ustroju totalitarnego (a więc niewątpliwie hitleryzmu) podlega karze. Nieprzypadkowo wytłuściłem jednak propagowanie, które stanowi tu źródło całego sporu. Jak podnosi prof. Lech Gardocki, z czym całkowicie się zgadzam: przestępstwo musi być popełnione ze szczególnie zabarwionym zamiarem propagowania totalitaryzmu. Aby mówić o czynie zabronionym, musi wystąpić więc wyraźna wola popularyzacji, a przynajmniej publicznego aprobowania zbrodniczego systemu. Nie będzie przestępstwem ani działalność artystyczna, ani naukowa, ani kulturalna czy satyryczna. Myślę, że nie przesadzę stawiając tezę, iż z faszyzmem można robić wszystko co nie mieści się w rozumieniu propagowania.
Adi zdaje się nie rozumieć całego zamieszania.
W takim wypadku, jeżeli pomysłodawcy Ocieplenia wizerunku Adolfa Hitlera, nie mieli chęci aprobowania ideologii spod znaku swastyki - nie można im nic zarzucić. Szczerze wątpię aby ustawodawca dążył do ścigania osób żartujących z tragedii, nawet jeżeli żarty znajdują się na żenująco niskim poziomie. Propagowanie powinno mieć na celu jakąś pochwałę totalitaryzmu, akceptowanie jego metod, może nawet próbę przekonania doń innych osób. Przeglądając fanpage widziałem różne gagi, mniej lub bardziej trafione, często niesmaczne, ale jednak żadnego z memów nie potraktowałbym jako zaproszenia do nazizmu.
Jak widać, dla niektórych trochę ironii z domieszką prowokacji to pokrętny sposób pochwały hitleryzmu. Ciekawe, czy sam zainteresowany potraktowałby ocieplanie swojego wizerunku za dobry PR.
10 komentarzy
Rekomendowane komentarze