Kto mnie zna choć trochę, wie że irytuje mnie naprawdę dużo rzeczy. A pośród nich jedno z czołowych miejsc zajmuje zjawisko które lubię określać mianem 'nielogiczności'.
Odnosi się ono do zjawisk, urządzeń, zachowań i tak dalej, których istnienia nie da się logicznie i racjonalnie uzasadnić.
Do dzisiejszego wpisu zainspirowała mnie banalna sytuacja z którą każdy z Was miał do czynienia nieraz. Stałem sobie na przejściu dla pieszych obwieszony zakupami, czekając na zielone światło sygnalizujące możliwość przejścia na drugą stronę ulicy. I czekałem tak sobie dobre piętnaście minut, kiedy kolejna z rzędu kolejka samochodów nie przemknęła mi przed nosem i w mej głowie nie zrodził się oczywisty wniosek: przycisk zielonego światła dla pieszych 'na żądanie' jest zepsuty i nie przyjmuje do wiadomości mojego wywierania siły na jego powierzchnię koniuszkiem palca.
Ciężko wzdychając przekroczyłem ulicę na czerwonym świetle.
Nie zadawałem sobie pytania, ile czasu minie zanim zostanie naprawiony, bo doskonale wiedziałem ile to zajmie. Kilka lat (na drodze z Poznania do Gorzowa jaką jadę z uczelni do domu jest przejazd kolejowy, na którym kołatka była uszkodzona przez ponad cztery lata. Przejazd znajdował się w piekielnie słabo widocznym miejscu - z dwóch stron zakręty i szeregi drzew skutecznie utrudniały określenie, czy pociąg jedzie dla odległości większej niż 10 metrów).
Zadałem sobie za to pytanie: dlaczego do jasnej ciasnej ten przycisk w ogóle tam istnieje?
Teraz małe uszczegółowienie sytuacji. Jest to bardzo ruchliwe skrzyżowanie dwóch często i gęsto uczęszczanych dróg. Samochody muszą zatrzymywać się na czerwonym świetle w regularnym cyklu. Naciśnięcie przycisku na przejściu dla pieszych nie wpływa na ten cykl w żaden sposób - samochody i tak będą musiały się w końcu zatrzymać, gdy przyjdzie kolej na ruch na drugiej ulicy. Światła też nie zmienią się szybciej dzięki wciskaniu w przycisk. Jedyne co zmienia fakt naciśnięcia tego nieszczęsnego guzika, to fakt czy piesi będą mogli przekroczyć jezdnię w czasie postoju samochodów, czy nie.
Jest to urządzenie całkowicie bezsensownie i nielogicznie umiejscowione w tym miejscu. Powoduje zwiększenie zagrożenia dla pieszych - właśnie w takich sytuacjach, z jaką ja miałem do czynienia. Wkroczyłem na jezdnię na czerwonym świetle dla pieszych i zablokowałem drogę dla samochodów, które skręcały w lewo i których sygnalizatora nie miałem szansy zauważyć ze względu na jego umiejscowienie. Nie miałem innego sposobu na przekroczenie jezdni, jak czekać aż na głównych światłach pojawi się czerwony kolor, a samochody się zatrzymają. Tego problemu by nie było, gdyby na przejściu dla pieszych po prostu zaświeciło się zielone światło bez konieczności jego 'zażądania'.
Kolejna sprawa - spróbuj nacisnąć guzik pół sekundy za późno - będziesz musiał przeczekać cały cykl i zaznasz zielonego światła dopiero za kilka minut.
Takich bezsensownych skrzyżowań z przejściem dla pieszych 'na żądanie' znam bez liku. W zasadzie na palcach jednej ręki byłbym w stanie wymienić miejsca, gdzie taki przycisk został zamontowany sensownie.
A gdzie można montować takie urządzenia z sensem? Na zjazdach ze skrzyżowania, na długich, prostych drogach gdzie samochody nie miałyby powodu żeby się zatrzymywać bez czerwonego światła i/lub pieszego na drodze.
Nie na chędożonych skrzyżowaniach, gdzie i tak regularnie muszą się zatrzymywać!
13 komentarzy
Rekomendowane komentarze