Skocz do zawartości
  • wpisy
    192
  • komentarzy
    3216
  • wyświetleń
    226879

Moja przygoda z pustkowiem #5 - Fallout 3, cz. 1


Lord Nargogh

1176 wyświetleń

Wszystkie Fallouty jakie miałem, przeszedłem już na wylot. Wracałem do nich często i ze smutkiem godziłem się z faktem, że więcej gier z tej serii już nie będzie.

Na szczęście byłem w błędzie. Pewnego pięknego dnia świat obeszła wiadomość, że powstanie trzecia część serii, a za jej wykonanie wzięła się Bethesda. Co więcej, w Fallouta 3 mieliśmy grać z perspektywy pierwszej osoby.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Były to dla mnie po prostu fenomenalne wieści. Spełniły się tym samym dwa moje marzenia naraz - pierwsze dotyczyło powstania trzeciej części serii, a drugie - zobaczenie pustkowi oczami bohatera, którym kieruję. Mocno mnie zdziwiło oburzenie środowiska graczy (trwające do dzisiaj), na szczęście antyfani byli i są w zdecydowanej mniejszości, o czym świadczy doskonała kondycja marki Fallout w dniu dzisiejszym.

Ale wracając do samej gry - kiedy odpaliłem ją po raz pierwszy, to nie była dla mnie typowa rozgrywka przy komputerze. To było doznanie, które trwało naprawdę długo i w gruncie rzeczy trwa nadal.

Początek w Krypcie 101 może być nieco irytujący, zwłaszcza przy konieczności powtarzania go za każdym rozpoczęciem gry od nowa - ale równie denerwująca była Temple of Trials z F2, więc bez problemu mogę ten etap grze wybaczyć.

Natomiast chwila, w której opuszczamy schron po raz pierwszy... nie do opisania. Tak jak w Falloucie 1 czytaliśmy opis, jak słońce widziane pierwszy raz w życiu nas oślepia, w Falloucie 3 mogliśmy to doświadczyć na własnej skórze (a raczej oczach).

Świat gry jest otwarty i ogromny. W dwóch pierwszych częściach serii łatwo było zrobić wszystko, co było do zrobienia i wykonać wszystkie questy w kilkadziesiąt godzin. W trzeciej zaś, nigdy nie udało mi się tego dokonać, pomimo setek godzin przy niej spędzonych. Za każdym kolejnym przejściem odkrywam sporo lokacji i questów, których nie zrobiłem nigdy wcześniej. Taki już jest urok gier ze stajni Bethesdy.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Ponownie spotykamy na swojej drodze Bractwo Stali, jak i Enklawę. Po stołecznym pustkowiu krąży także mnóstwo mutantów, od ghuli poczynając (zarówno cywilizowanych jak i zdziczałych), przez szpony śmierci, a kończąc na Supermutantach. Tym razem jednak stawiamy czoło innemu 'szczepowi' niż temu znanemu z dwóch pierwszych części gry. Antyfani zjechali F3 za odmienny wygląd mutantów, nie zapoznając się z wytłumaczeniem zawartym w samej grze, iż istotnie nie są to te same mutki co w F1 i F2.

Jeśli chodzi o zawarte w grze zadania, to są one dość zróżnicowane i ciekawe. Rozbrojenie/detonacja bomby atomowej. Prace badawcze nad poradnikiem przetrwania na pustkowiach. Poszukiwania zaginionego androida. Misja ratunkowa grupy najemników w pułapce supermutantów. Polowanie/uwolnienie niewolników. Pojedynek superbohaterów. Rozgrywka o Tenpenny Tower. Polowanie na ogniste mrówki. I wiele, wiele, wiele więcej.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Samych zadań jest sporo, ale jeszcze więcej czasu zając nam może badanie i zwiedzanie rozmaitych lokacji. Bardzo podobało mi się rozwinięcie zaniedbanego w poprzednich częściach wątku - eksperymentu Vault-Tec z kryptami. Krypt na Stołecznym Pustkowiu jest naprawdę wiele i w każdej z nich możemy poczytać o eksperymencie w niej przeprowadzonym (a także zmierzyć się z jego konsekwencjami). Dla przykładu mogę wspomnieć o krypcie, w której musimy stawić czoło dziesiątkom klonów jednej osoby - Gary'ego. Lub o schronie, w którego układzie wentylacyjnym rozprowadzono narkotyki halucynogenne (których to halucynacji doświadczamy na własnej skórze). Schronów jest znacznie więcej i samo ich zwiedzanie dostarczy nam dziesiątki godzin rozrywki.

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Wątek główny obejmuje poszukiwania naszego zaginionego ojca, a następnie realizację projektu Purity mającego na celu zapewnienie czystej wody dla wszystkich mieszkańców pustkowi. Co ciekawe, w kolejnej części gry (Fallout New Vegas) zbiorniki wodne są w większości czyste i nie napromieniowane. Można spekulować, że miało to związek z wątkiem głównym w Falloucie 3, chociaż fakt iż region Mojave nie został zbombardowany przez pociski jądrowe jest także sensownym wytłumaczeniem (chociaż mamy przecież wiatr i opady deszczu, które mogłyby rozprowadzić skażenie na ten rejon. Podobnie opady deszczu pochodzącego z wody z rejonu Stołecznego Pustkowia mogły oczyszczać zbiorniki wodne na Mojave).

Nie wnikając w szczegóły wątku głównego, czeka nas kilka epickich bitew z mutantami i Enklawą.

Cóż powiedzieć więcej? Fallout 3 to zdecydowanie godny przedstawiciel serii. Pomimo początkowej (i trwającej częściowo nadal) fali hejtu, posiada ogromną liczbę wiernych fanów, myślę że nawet większą niż oryginalne części gry (wielu fanów nigdy nie zagrało w F1 czy F2). Z pewnym niesmakiem przyglądam się zarzutom kierowanym przez hejterów z NMA wobec F3, zwłaszcza że można większość (jeśli nie wszystkie) z nich bez problemu odnieść do poprzednich części gry, które były istotnie grywalne i klimatyczne, ale niepozbawione licznych wad.

Następna część serii, Fallout New Vegas jest moją ulubioną, ale następnym razem chciałbym opisać dodatki do trzeciej części gry, albowiem z pewnością są one godne uwagi.

22 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Ciekawe, sądziłem, że widziałem już wszystko (lub prawie wszystko) co było do zobaczenia w F3, ale w schronie z halucynogenami nie byłem. Przy tej odsłonie spędziłem najwięcej czasu, choć jak sobie przypomnę niektóre absurdy, jakich w niej doświadczyłem, to mi się wierzyć nie chce, że tyle w to grałem i tak mi się podobało.

dodatki do trzeciej części gry, albowiem z pewnością są one godne uwagi

Może za wyjątkiem tych, w których idzie się po sznurku i strzela przez pół godziny, po czym... dodatek się kończy :/ Po Operation Anchorage, The Pit i chyba tym następnym dałem sobie z nimi spokój.

Link do komentarza

Sam grałem w kolejności F:NV-> F3 więc może dlatego ta część wydawała mi się pod pewnym względem... biedna. Mało rozbudowane dialogi, questów też wielu nie napotkałem, ogólnie miałem wrażenie że biegam po pustym świecie. Denerwowały mnie też bezsensowne opcje dialogowe, za każdym razem gdy mówiłem że "nie ma nic za darmo" w odpowiedzi słyszałem "nie to nie" co w sumie zmuszało mnie do pracy za frajer. A nasz bohater, cóż, chyba wolałem grać kurierem z dość mglistą przeszłością niż synkiem/córeczką tatusia który/a goni za jego marzeniami. Nie mówię jednak że gra jest aż tak zła. Podobały mi się lokacje oraz cały klimat postnuklearnego Waszyngtonu (lubiłem nawet te nie-sławne metro). Na plus również system perswazji (procenty zamiast danej wartości) dzięki czemu nie trzeba było rozwijać się "pod wybory". No i jeszcze postać Three Doga, który jest znacznie ciekawszy od Pana New Vegas. Podsumowując- Bethesda quality, fajny świat, niezły gameplay, słaba warstwa fabularna.

Link do komentarza
W dwóch pierwszych częściach serii łatwo było zrobić wszystko, co było do zrobienia i wykonać wszystkie questy w kilkadziesiąt godzin. W trzeciej zaś, nigdy nie udało mi się tego dokonać, pomimo setek godzin przy niej spędzonych

No nie. Świat w F2 jest dużo większy i ma znacznie więcej questów, w F3 masz jakieś 7 questów na krzyż, a właściwie jedyną mocną stroną jest możliwość eksploracji w 1 osobie. Sam świat stał się nieco bardziej szczegółowy ze względu na nową perspektywę, ale większość terenu to nadal pustynia.

Osobiście znielubiłem F3 z 2 powodów - raz, że oczekiwałem po nim kontynuacji historii z oryginalnych części, a dostałem trywialną historyjkę i jakieś, za przeproszeniem, totalne zadupie jako miejsce akcji. No ale to jest pół biedy, bo jak się zapomni, że to Fallout, to pograć można, po uprzednim zassaniu kilku(nastu) modów. Drugim powodem jest to, że doprowadził do powstania nowej grupy fanów, znacznie liczniejszej niż grupa wielbicieli starych Falloutów, którzy to uznają F3 za jakiś wzorzec (w poprzednie części oczywiście nie grali) i non stop mędrkują jaki to NV jest wg. nich be bo odbiega od tego, jak ich zdaniem powinien wyglądać Fallout. Wszelkie dysputy z fanami klasyki wygrywają dzięki przewadze liczebnej, no i najprawdopodobniej pod nich będzie robiony F4, bo się będzie Bethesdzie opłacało. Chwała Bogu za Kickstartera i WL2.

Link do komentarza
No nie. Świat w F2 jest dużo większy i ma znacznie więcej questów

No tak, to zapewne tłumaczy dlaczego F2 przechodzę na 100% w około 20 godzin, a F3 ogarniam częściowo po jakiejś setce. Na pewno ma to związek z systemem walki, który w F2 zajmuje kilka razy więcej czasu ze względu na podział na tury.

Link do komentarza

W 20h to co najwyżej sam wątek główny zrobisz. W F3 gra się dłużej dlatego, że w F2 dość szybko przenosiłeś się z jednej lokacji do drugiej po mapie świata, a w F3 po całym pustkowiu łazisz z buta, no i zdarza się że znalezienie czegośtam zajmuje dłużej, bo nie widać już wszystkiego jak na dłoni, jak to miało miejsce w grach z rzutem izometrycznym.Statystycznie rzecz biorąc, w F3 jest znacznie mniej questów i rzeczy do zrobienia.

Link do komentarza
W 20h to co najwyżej sam wątek główny zrobisz.

Bądźmy poważni. Wątek główny da się zrobić w przeciągu kilkunastu minut (patrząc na speedrun), a w najgorszym wypadku w przeciągu godziny tradycyjnej gry. Lecisz z Arroyo do San Fran, potem do Nevarro, dostajesz Power Armor Mk II a także zdobywasz klucz do Posejdona i dużo exp, lecisz do V15, potem do V13, kradniesz GECK (albo bawisz się w robienie zadania dla Szponów) i części do komputera nawigacyjnego, wracasz do San Fran, ratujesz dziewczynę Badgera, ładujesz tankowiec paliwem i wysadzasz Enklawę na miejscu. Dwie godziny gry max.

a w F3 po całym pustkowiu łazisz z buta

To jest bzdura totalna. Dwa słowa: Fast travel. Wędrujesz po całym stołecznym pustkowiu za pomocą jednego kliknięcia.

Statystycznie rzecz biorąc, w F3 jest znacznie mniej questów i rzeczy do zrobienia.

Ilość lokacji w F2 - kilkanaście. Ilość lokacji w F3 - 187. Statystycznie rzecz biorąc, w F3 jest znacznie więcej rzeczy do zrobienia. Pamiętajmy też o tym, że większość questów w F2 przebiegała na zasadzie 'pójdź do X i powiedz Y, że Z' i zajmowała kilka minut max, z paroma chlubnymi wyjątkami.

Link do komentarza

Ja jakiś dziwny jestem, bo to właśnie Fallout 3 był pierwszym w którego grałem i spędziłem przy nim naprawdę sporo czasu. Tak mi się spodobało, że aż chciałem sprawdzić o co chodziło w poprzednich częściach, więc i te kupiłem. Dziwnym trafem wszystkie odsłony podobają mi się tak samo - bardzo - i nie uważam Fallouta 3 za jakiegoś ułomnego młodszego braciszka. To kawał dobrej gry, której do tej pory w całości nie zwiedziłem. Fakt, czasem zalatywał Oblivionem i strasznymi uproszczeniami, nadal czasem wkurza mnie VATS i pip-boyowy ekwipunek, ale nadal cholernie jara mnie ten klimat, zarówno w 2D jak i w 3D.

Ciekawe kiedy w końcu uda mi się ukończyć New Vegas, cały czas coś odciąga mnie od wątku głównego...

Link do komentarza

1.Speedrun to co innego. Jak się gra normalnie, odkrywając lokacje po kolei i robiąc dla nich wszystkie questy, to zajmuje to długo. Speedrun trójki zająłby w porywach godzinkę.

2.Ale dopiero jak odkryjesz daną lokację. I wtedy gra zajmuje jeszcze krócej, bo klikasz do jednej lokacji, klikasz do drugiej, zabijasz co trzeba, klikasz, wracasz. No i używając FT omijasz ewentualne ciekawostki po drodze. Sam w F3 natrzaskałem setki h tylko dlatego, że używałem moda wyłączającego fast travel.

3.Ale jakich lokacji. Połowa tego to jakaś pojedynczy garaż czy elektrownia. Co do questów to faktycznie gros polegał na lataniu i informowaniu, ale tych 'chlubnych wyjątków' było mniej więcej tyle, co wszystkich questów w F3

Link do komentarza

3.Ale jakich lokacji. Połowa tego to jakaś pojedynczy garaż czy elektrownia. Co do questów to faktycznie gros polegał na lataniu i informowaniu, ale tych 'chlubnych wyjątków' było mniej więcej tyle, co wszystkich questów w F3

Ale różnica jest też taka, że większośc questów F1 i F2 była jednoetapowa. Idziesz, zabijasz/rozmawiasz i to koniec. Natomiast w F3 questy były rozbudowane i wieloetapowe. Sam quest z poradnikiem przetrwania na pustkowiach za pierwszym razem zajął mi z 5-10 godzin.

Przykład jak to wyglądało w F2: seria zadań dla gangu Lary. Kilka razy wysyłani byliśmy z drobnymi kurierskimi zadaniami, każde z nich liczyło się jako oddzielny quest na liście. W F3 to by było jedno (a raczej ćwierć) zadanie.

Link do komentarza

Prace badawcze nad poradnikiem przetrwania na pustkowiach.

Mój ulubiony quest. Głównie ze względu na Moirę Brown, która jest genialnie odegrana, zarówno w wersji ANG jak i PL. Uwielbiam jej akcent (:}), jak i dość abstrakcyjny sposób wyrażania myśli.

W 20h to co najwyżej sam wątek główny zrobisz.

Wątek główny można ukończyć w kilkanaście minut, więc nie pleć andronów :].

W F3 gra się dłużej dlatego, że w F2 dość szybko przenosiłeś się z jednej lokacji do drugiej po mapie świata

Przecież F3 oferuje możliwość natychmiastowego przemieszczania się po mapie...

Link do komentarza

Jeśli wysadzisz w powietrze Megaton, to potem spotkasz ją kręcącą się w pobliżu ruin. Nie była w mieście w czasie eksplozji, ale promieniowanie zrobi swoje. Potem można kontynuować zadanie z poradnikiem w Underworld.

Link do komentarza

Ja tam to traktuję inaczej, zadania dla Lary - 1 quest, zadania dla szeryfa Redding - 1 quest itp. Koniec końców i tak wyjdzie więcej niż w F3. Zadania poboczne w trójce są fajne, ale jak się już wie co i jak to nie starczają na długo i potem zostaje tylko eksploracja. Zresztą, mniejsza o to.

@Stillborn, a weźże oko do ręki i przeczytaj mój poprzedni post.

Link do komentarza

Takie pytanko czysto z ciekawości - "przypadkiem" zabiłem Moriartiego po wykonaniu jego questa i zdobyciu info o rozgłośni Galaxy News, co poskutkowało wielką kosą w Megatonie i samo opuszczenie jej nie było takie proste. Mam pewne obawy co do powrotu tam, nie chce zostać na wejściu rozgromiony, więc moje pytanie brzmi: czy zobaczymy jeszcze kiedyś Jericho, albo tego przyjaznego Ghula? :D

Link do komentarza

A ja trzeciego "Falla" nie ukończyłem. Nawet spodobały mi się Stołeczne Pustkowia i łażenie po nich, ale w pewnym momencie po prostu straciłem zainteresowanie grą i teraz czeka na lepsze czasy...

Mam nadzieję, że to przez w/w "Bethesda quality"(Morrowinda również nie skończyłem; tylko Bloodmoon), bo niedawno zacząłem grać w New Vegas + dodatki.

Link do komentarza

Kupiłem F3 w biedronce i nie skończyłem. Ja jestem zbyt wielkim fanem starych falloutów i po prostu nie mogę podejść do tej gry. Ale nawet nie musze jej ukończyć. Praca u Moiry zawsze poprawia mi humor.[tego zdecydowanie każdy fan cRPG powinien doświadczyć]

Chociaż w sumie żadnej gry Bethesdy oprócz Skyrima nie ukończyłem. Po prostu u nich świat mi się zdaje zbyt sztuczny.

Po za tym zawsze miałem żal do każdego Fallouta o Power Armory. O ile ta gra była by lepsza bez tych brzydkich,przegiętych pancerzy. Jakbym miał wybrać najgorszą rzecz w uniwersum to było by to.

Link do komentarza

Tyle że w F 3 i NV power armory są słabiuśkie. Początkowo wręcz byłem zszokowany, jak założyłem power armora od Bractwa Stali i zostałem rozsmarowany po okolicy przez kilka Super Mutantów. Serio, ale nie spodziewałem się tego. Myślałem, że będzie jak w F 1 i 2, gdzie te pancerze rzeczywiście były przegięte (ale i tak noszenie ich sprawiało frajdę, bo czuć było, że to JEST najlepszy pancerz w grze).

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...