Jedziesz autobusem. Widzisz dwoje ludzi rozmawiających ze sobą. Znasz ich? Najprawdopodobniej nie. Czy chciał[a]byś wiedzieć o nich coś więcej? W większości przypadków odpowiedzią także będzie: Nie. Z drugiej strony, czy chciał[a]byś, żeby każdy wokół wiedział jak się nazywasz i w parę chwil też, gdzie mieszkasz? Nie sądzę.
Bardzo mała liczba osób zdecydowałaby się na taki stan rzeczy świadomie. Ale nieświadomie jak najbardziej. Przykładowo: Facebook. Ogrom ludzi udostępnia prawie każdy element swojego życia. To kim jest, co lubi, gdzie mieszka, co je, czym się zajmuje, kogo zna. To wszystko jest wykorzystywane przez Facebooka po to, żeby serwować nam "lepsze" reklamy. Lepsze, tzn. bardziej do nas dopasowane. Nie wiemy, co jeszcze planuje zrobić nasz kochany Mark z danymi o nas. Ale co z tego, skoro mogę zmienić swój status związku! To, że mam chłopaka/dziewczynę na pewno fascynuje cały glob, więc MUSZĘ to umieścić tak, żeby każdy miał do tego dostęp.
Oczywiście to decyzja człowieka, czy ma zamiar odkrywać siebie i swoje życie innym. Wszystko zależy od tego, co dostajemy w zamian. Może to być wygodniejszy sposób na kontakt ze znajomymi, może to być lepsze dopasowanie usług internetowych do nas. Wreszcie przez nie tak całkowitą prywatność można choć trochę załagodzić dyskusje w Internecie.
Tak jak robi to Google. Ostatnimi czasy gigant z Mountain View zaczął forsować w swoich produktach politykę imion i nazwisk. Gdy posiadamy konto na YouTube mamy możliwość spięcia go z całym kontem Google w taki sposób, że komentarze będą podpisywane nie nickiem, ale naszym prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Chociaż bardzo mało osób decyduje się na taki krok, to uważam, że jest to świetna inicjatywa Googla. Powstała przecież w imię podniesienia poziomu dyskusji pod filmami na YouTubie. A jest on straszny, to widać. Chodzi właśnie o to, że ktoś, kto chowa się za nickiem/ pseudonimem ma o wiele większą skłonność do tego, żęby kogoś obrzucić błotem, zwyzywać, poprzeklinać sobie, wyżyć się. Inaczej jest, kiedy osoba czytająca dany komentarz wie z kim dyskutuje. Wtedy rozmowa staję się na ogół spokojniejsza i jej uczestnicy bardziej zważają na słowa. I to jest coś, dla czego warto poświęcić tę tak naprawdę fałszywą ochronę, jaką daje nick.
Oczywiście nie można nikogo do niczego zmuszać. Dajmy ludziom też możliwość używania swoich pseudonimów i loginów, do których się przyzwyczaili, których używają od dawna i pod którymi rozpoznawać ich mogą inni użytkownicy. Po prostu to powinna być alternatywna możliwość dla domyślnej, jaką jest prawdziwe imię i nazwisko, nie na odwrót.
22 komentarzy
Rekomendowane komentarze