Pisania mojego sprawa
Zanim zacznę, pragnę ostrzec, że ten tekst będzie w niektórych miejscach dość osobisty - dlatego jeśli masz mocne uczulenie na wpisy tego typu, to wiesz, gdzie znaleźć krzyżyk w przeglądarce. Żeby nie było, że nie uprzedzałem.
Skoro umieszczam swoją prozę w sieci, to rzeczą oczywistą jest, że muszę liczyć się z opiniami innych - nie tylko pochwałami, ale i krytyką. Te pierwsze mile łechcą ego, ale to ta druga tak naprawdę jest bardziej praktyczna, ponieważ zmusza do dalszej pracy i pomaga się rozwijać. Jeśli została wyrażona w konstruktywny sposób, to nie powinno się jej lekceważyć, ale też nie należy brać sobie do serca - to bowiem tylko materiał do rozwijania swojego warsztatu. Jestem tego wszystkiego doskonale świadomy.
Więc dlaczego od kilku miesięcy zamykam się w sobie, ilekroć ktoś bardziej skrytykuje jakiś mój tekst?
Nie będę owijał w bawełnę: odnoszę wrażenie, że po prostu nie umiem dobrze znieść krytyki. Kiedy czytam te wszystkie pełne zastrzeżeń komentarze (nie tylko tu na blogu), których autorzy zwykle bardzo przy tym szczędzą w wychwytywaniu elementów, które im się podobały (czyli że opowiadanie lub jego rozdział nie podszedł im w ogóle?), prędzej czy później zaczynam czuć się przez to podle. Nie umiem jednak określić, o co chodzi - czy o sam fakt takiego krytykowania, czy o to, że tych wątów często czytam dużo, czy o to, iż wygłaszane są one ostrym tonem, który w moim odczuciu na dłuższą metę raczej zniechęca do dalszej pracy, niż motywuje (a ja jako autor czuję się traktowany jak idiota, jeśli mam być szczery). A może to krytykujący są w mniejszości, a ja uporczywie postrzegam ich jako większość? Ale to fakt, że po każdym takim "przeżyciu" coraz bardziej boję się umieszczać swoje prace w sieci ("Bo po co, skoro i tak zostanę zjechany?").
Zacząłem nawet na serio zastanawiać się nad zaprzestaniem publikowania tutaj swoich tekstów i pisaniem tylko dla siebie.
Możecie mówić, że to głupie z mojej strony, macie do tego prawo. Aczkolwiek wydaje mi się, że ja po prostu zbyt wrażliwy na to jestem - a to nienormalne, żebym miał nerwówkę z tak prozaicznego powodu (szczególnie gdy już dawno temu powiedziałem sobie w kwestii stresowania się "dość"). Niemniej decyzji w tej sprawie jeszcze nie podjąłem - wciąż próbuję siebie przekonać, że kontynuowanie tego to dobry pomysł.
Mógłbym pisać na ten temat jeszcze długo, ale chyba sami nie chcecie, żebym zanudzał Was szczegółami. Wystarczy, że wiecie, iż dostrzegłem problem i chcę spróbować go rozwiązać. A na pewno wszyscy macie już jakieś doświadczenia związane z przyjmowaniem krytyki - nie tylko wobec prozy, ale wobec tekstów czy innych rodzajów twórczości w ogóle. Jak więc do tego podchodzicie? Co Was motywuje do dalszej pracy?
Tu też chciałbym zadać pytania tym, którzy czytają moje teksty mniej lub bardziej regularnie. Wiem bowiem, nad czym powinienem popracować, ale zwyczajowa liczba uwag na rozdział sprawia, że w tym wszystkim brakuje mi jakiegoś... podniesienia na duchu, że tak to nazwę. Dlatego pytam: jakie elementy Waszym zdaniem idą mi szczególnie dobrze w mojej twórczości (o ile są takie)? Co sprawia, że mimo wszystko nadal chcecie to czytać?
12 komentarzy
Rekomendowane komentarze