Skocz do zawartości

Takie tam myśli...

  • wpisy
    44
  • komentarzy
    259
  • wyświetleń
    57513

Ja gracz - wersja kobieca 1.0 "Weteran"


Malva

2773 wyświetleń

Będąc jeszcze na studiach, jeżdżąc tramwajem, mijałam kościół - patrząc na niego zastanawiałam się jaką drogę obrałby kierowany przeze mnie Altair z pierwszego AC. Wtedy dotarło do mnie jak starym graczem już jestem, a gram odkąd mogę sięgnąć pamięcią.

W moim domu zawsze były komputery. Mój śp. Tatusiek często znosił sprzęt i składał komputer, często robiłam to razem z nim - dzięki czemu szybko dowiedziałam co to znaczy //format C: i jak zainstalować nowy system. Do dzisiaj z uśmiechem wspominam niebieski ekran DOSa i czerwony prostokącik robiący za współczesną myszkę. Stwórco, ależ ja na tym śmigałam - aż się łezka w oku kręci.

quake.jpg

Siłą rzeczy, posiadając komputery, zaczęłam posiadać gry. Nie pamiętam jaka była ta pierwsza z pierwszych. Jednakże w pamięci utkwiła mi gra o Piotrusiu Panie na aż 4 dyskietkach - z pięknymi malowanymi tłami. Rozumiecie? 4 dyskietki. Przez moją głowę przelatują też pierwsze wyścigi formuły 1 w które namiętnie graliśmy na informatyce, pac-many, pongi, oraz pierwsza gra w której zaszłam naprawdę daleko - Jazz Jackrabbit. Uzależniłam się od tej gry - wciąż pamiętam jak biegałam szalonym zielonym królikiem gdzie się tylko dało (pomijam tutaj pierwszego Quakea, Dooma i Duke Nukem 3D - które do tej pory znam na pamięć biggrin_prosty.gif ).

Jednakże byłam wtedy dzieckiem. Gry były fajne - kanciaste, zabawne, drażniące. Częściej niż przed monitorem przebywało się na podwórku i łaziło po drzewach oraz lało chłopaków z sąsiedniej ulicy. Takie małe gangi. Poobdzierane kolana i stłuczona twarz to norma, teraz niektórzy poobdzierane mają tylko opuszki palców. Żyłam i wciąż żyje w przełomowym okresie. Pamiętam nawet najstarsze dyskietki - te duże ośmiocalowe. Świat się zmienia, a ja razem z nim.

Potem w moje ręce wpadł pierwszy Tomb Raider. Jako, że gówniara ze mnie była, skończyłam na pierwszej planszy. Tak jak Króla Lwa i te głupie drzewo z małpami (wstyd się przyznać, ale dopiero po kilku latach dowiedziałam się, że trzeba było ryczeć na małpy - wtedy dotarcie do tej #$^#^ żyrafy nie jest problemem). Tak, trochę trwał ten okres - pograć chwilę i rzucić w kąt. NEEEXXXTT please! Zwłaszcza, że potem zaczął się INTERNET.

jazz2.jpg

Tak, dzieło szatana, modemy i wciąż pamiętany szum łącza oraz bolesne opłaty za minuty w necie. Czas rozwoju i lepszego sprzętu. Z oszałamiających 11 GB HDD przeszłam na coś koło 100 GB, miałam pierwszą nagrywarkę i pierwszego laptopa za, bagatela 7 tys. - TOSHIBA - który działa do dziś! (Kiedyś robili porządny sprzęt, a nie taki szmelc jak teraz). Co to się działo, szał ciał!

I wtedy pojawił się Czarnobrody. Tak, przystąpiłam do partii piratów. Szalałam na Oceanach łączy, łupiłam nowe gry i programy. Zwłaszcza, że miałam jedną z najszybszych łajb wśród moich braci. Krew, flaki, trupy. Byłam bezwzględna. Co chwilę miałam na dysku inną grę, nie ukończywszy poprzedniej. Nie splamiałam się kupnem oryginałów. Wystarczyło mi skalpowanie twórców. To był niezwykły czas.

A potem dowiedziałam się, że to co robię jest złe. To śmieszne, ale dotarło to do mnie po parunastu numerach spędzonych z CDA, Clickiem, Playem i innymi już "umarłymi" pismami. Powoli do moich łupów dorzucałam oryginalne płytki zakupione za zaoszczędzone kieszonkowe. W końcu zatopiłam piracką "łudź" przy pomocy wojennego galeona zwanego Newerwinter Nights. Moja pierwsza gra, którą przeszłam w całości i przy której zrozumiałam, że fajnie jest mieć swoją grę w pudełku. Nie byłam święta, piraciłam ładnych parę lat - ale w końcu przestałam. Teraz jestem dumną posiadaczką całej masy pudełek z grami na PC, PS3, Xboxa 360, PSP i NDS. I co najlepsze, gry mam albo za grosze, albo za darmo. Panie pobłogosław wyprzedaże, tanie serie, reedycje, alledrogo i inne "narzędzia" zezwalające na wymiany i odsprzedaże.

Rof4.jpg

To jednak nie wszystko. Właśnie po pierwszym NN zaczęłam grać "naprawdę". Zaczęłam doceniać fabułę, smaczki, miejscówki, krajobrazy, głosy. Mój gust zaczynał się zmieniać, przerobiłam "strzelanki" (Quake, Duke - wróćcie!), skradanki (Thiefy, Sprinter Cell, Hitman), wyścigówki (NfS - a jakże by inaczej), symulatory lotnicze (Raptor F22 - uzależniłam się od nich i od joysticka), strategie (Zeus, Age of Empires, Starcraft, Warcraft i masa innych - kiedyś był to mój ulubiony gatunek), sportowe (Fifa Street, koszykówka, skate i inne bzdury), bijatyki (Dead or Alive - love) - skończyłam na RPG i już tu zostałam. Uwielbiam ten gatunek. Masa możliwości i niekończące się opowieści.

W końcu mój gust ugruntował się w rpg - te czyste, jak i z elementami akcji. Uwielbiam się wcielać w daną postać. To jak odgrywanie roli w teatrze, bądź filmie. Do tego masa tekstu (stare dzieje) zaprzęgająca do pracy również wyobraźnię. Wciąż uważam, że pikselowe RPG ze zwojami tekstu i poruszającą fabułą wyciskającą z Ciebie ostatnie tchnienie - jest o niebo lepsze od niektórych współczesnych produkcji. Ostatnio nawet zaczęłam się skłaniać w kierunku japońskich jrpg. Zwłaszcza tych z systemem taktycznym. Ostatnio, dla przykładu, włączyłam Resonance of Fate (2010). Powiedzcie mi, kiedy ostatnio - we współczesnej produkcji - widzieliście taką mase tabel, tabelek, zależności, zbieżności, rodzajów amunicji (tak amunicji, tutaj nie ma mieczy - poczytajcie, bardzo dobra gra), możliwości modyfikacji broni, komponentów umożliwiających crafting etc.? Bo ja dawno temu. Wierzcie mi, kedy po wszystkich Mass Effecta-ch, Kingdoms of Amalur, Dragon Age-ch itp. wracam do Monster Huntera, Lost Odyssey , Last Remnant czy właśnie Resonance of Fate - to mi szczena opada - z wrażenia. To gry których trzeba się uczyć, gry które wciąż potrzebują papierowej instrukcji. Choć nie zrozumcie mnie źle. Uwielbiam ME i DA, ale bądźmy szczerzy. Obie produkcje zmierzają ku prostocie rozgrywki, a ja chce czasem się napocić w walce z przeciwnikiem (wczoraj 5 razy podchodziłam do pierwszej walki zanim załapałam system "tarczy" - masakra, ale nawet wtedy nie jest łatwo). Czasem lubię masochozm (Demon's Souls boli), a czasem chcę zagrać w grę i nie martwić się paskiem zdrowia.

108_last-odyssey-04.jpg

By nie było, czasem wciąż wracam do FPS i TPS. W mojej kolekcji na przejście wciąż czekają Gears of War i moja ukochana seria Halo (obecnie Reach). To taka odskocznia od poważnych decyzji podjętych w japońskich rpg (tak uważam, że te tytuły mają lepsze historie i lepszych bohaterów, a także - lepsze poczucie humoru wink_prosty.gif ).

Uff.Lubię grać. Teraz tytuły dobieram ostrożnie (głównie dlatego, że gry kupuję za swoje pieniądze - wiadomo). Lubię zasiąść z padem/klawiaturą w ręku i wtopić się w inny świat. Ratować świat, zabijać tych złych, podpalać, pić palić, gwałcić... taaa. Potem rozmyślać, układać nowe historie, tworzyć nowe postaci, wymyślać nowe metody eksterminacji czy taktyki walki. Będąc w realnym świecie zastanawiam się jakie skoki wykonałby Ezio na starych kościołach, jak Szary Strażnik poradziłby sobie z oblężeniem starych murów obronnych w moim mieście, co by było gdyby na niebie pojawił się Żniwiaż, jakbym żyła gdybym była nieśmiertelna jak główny bohater Lost Odyssey, jaką objęłabym strategię kolonizacji po partii w Master of Orion. Lubię śmiać się z miny innych kiedy mówię, że kupiłam bluzę +5 do zaje*&@ ści, osiągnęłam poziom master w cichym poruszaniu się nocą po mieście, że robie restart mózgu i wgrywam nowy system. Jeszcze bardzie się cieszę, gdy ktoś kontynuuje ze mną taka słowną grę - wtedy wiem, że spotkałam innego gracza.

halo_spartans.jpg

Tak. Bo, moi drodzy, w moim mieście graczy nie ma. W sąsiednim - tym dużym - tylko udają. Kiedy w akademiku trafiłam na gościa z koszulką Hordy krzyknęłam z bananem na ustach - For the Horde! A on... nic. Nie zaczaił. Zrobiło mi się trochę smutno. "Gracze" nie rozpoznają na moich koszulkach Diablo, Worgenów, totemu Druida czy nawet symbolu N7, jednocześnie mówiąc jakimi są hardkorami. Skoro nimi są, to czemu nie wiedzą co noszą na piersi lub widzą u innego? Ciężko jest znaleźć kogoś z kim można pogadać o tym w cztery oczy. Pozostają fora internetowe, ale to nie to samo. Jestem starej daty, wolę się spotkać i pogadać w twarz, niż naparzać w klawisze po sesji z grą. Niestety rozwój technologii okupujemy kajdanami do sprzętu i uzależnieniem od fejsbuca. Szkoda.

Ps. Nie istnieje - nie mam konta ani na nk, ani na fb - jestem tylko waszą halucynacją. Zmiennokształtnym. Jestem tuż za tobą...

41 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Przeczytałem, przyjemny wpis :D. Nie miałem okazji w AŻ tyle gier zagrać, gdy byłem młodszy, masz szczęście :trollface:. Ktoś Ci je podrzucał, czy sama jakoś je poznawałaś :D?

Łączmy się w wirtualnym świecie

Spodziewaj się niedługo nowego zaproszenia :trollface:.

Link do komentarza

@ARONEK128J

Czekam na zaproszokna :P

Nie jestem w stanie wymienić tych wszystkich tytułów na moim dysku, ale było ich naprawdę spoooorrrroooo :) Jednak nie narzekam też na wspomnienia z dzieciństwa :D

Link do komentarza

@darthmetalus

A dziękuję :) Staram się pisać wtedy kiedy mam wenę, na tematy które mnie interesują - które po prostu czuję. Wtedy wpisy wydają mi się szczere i prawdziwe, a nie wymuszone.

Link do komentarza

Istnieją jeszcze ludzie, którzy znają manię gier. W pracy chodzę czasami w koszulkach z Diablo czy Starcrafta, ostatnio mnie mijał chłopak, który jeździ z taczką. Od razu poznał o co chodzi i całą przerwę przegadaliśmy. W życiu bym się tego nie spodziewał tutaj, a jednak się dało:)

Link do komentarza

@Malva taki cytat mi się przypomniał: ?Natchnienie przychodzi, kiedy człowiek przyklei łokcie do biurka, tyłek do krzesła i zacznie się pocić. Wybierz jakiś temat, jakąś ideę i zacznij wyżymać mózg, aż Cię rozboli. Na tym polega natchnienie? tongue_prosty.gif

Co tam będę komentował, po prostu dam łapkę w górę i tyle wink_prosty.gif. Świetny tekst.

EDIT: No coś ty, IMO ten wpis jest dziesięć razy lepszy od poprzedniego.

Link do komentarza

Super tekst, doslownie wspanialy!

Niestety 'hardkorowych' graczy ciagle ubywa, szczegolnie tutaj w UK. Wiekszosc to maniacy CoD'a lub inne 'nooby' :D.

Prawde mowiac DoS'a nigdy nie uzywalem (mam tylko 15 lat) lecz moje zainteresowanie komputerami wciaz wzrasta (moj wlasny komputerek juz zlozony :D).

Przepraszam za brak znakow polskich, angielska klawierka + Windows 7 z angielskim slownikem nie pozwalam mi ich wsadzac.

Link do komentarza

"Jestem tuż za tobą..."

Luther, behind You... wybacz, od razu mi się skojarzyło smile_prosty.gif Tym bardziej, kiedy przypomnę sobie, jak srałem po gaciach na tym levelu, kiedy słyszałem ten właśnie specyficzny głos za sobą, gówniarzem będąc :]

Link do komentarza

@Viatoro

Poszczęściło ci się - też tak chcę :D

@Dawid2207

Coś jest w tym cytacie ;)

@Ikar3s

Dzięki :) Może jeszcze gracze wzrosną w siłę - np. wzrosły o mojego profesora z uczelni :D

@Berlin

Jestem zaszczycona. Dziękuję.

Link do komentarza

Można stwierdzić, iż jesteś już starym graczem pamiętasz te wszystkie początki tworzenia komputerów pierwszych gier oraz internetu, ale jedno zawsze mnie zadziwia wszyscy chcą powrotu starych gier fakt tamte były największymi hitami np kiedy pojawiła się pierwsza gra 3D to był szał teraz już trudno o taką rewelacje pod względem grafiki ponieważ co mogą jeszcze wynaleźć ?

Link do komentarza

Heh, DOS... trupioniebieski ekran Norton Commandera, nawigowanie po dwóch oknach, zmiana aktywnego dysku za pomocą skomplikowanych skrótów klawiszowych... żeby tylko dokopać się do tego Prince of Persia i The Incredible Machine ;) Ale moją pierwszą grą był Prehistorik. Miałem wtedy ze 4 lata... ;)

Link do komentarza

Heh. Konta na FB nie mam. Dopiero by było. Fejs ma konto na Fejsie. Muszę wytoczyć proces Zukerbergowi, że mi tożsamość ukradł. Z Dosa pamiętam jednak ekran czarno-biały, a nie niebieskawy. Jeszcze nie zapomniałem ile się trzeba było narobić, żeby z tego grę włączyć.

Link do komentarza

Tekst znakomity. Pamiętam niebieski ekran DOSa:D Cholera wie, jaki miałem wtedy komputer:D Kto wtedy zwracał na to uwagę, ważne że gry chodziły.

Hardkorowi gracze? Wolę nazwę oldskulowi (niekoniecznie musi chodzić o wiek). Większość dzisiejszych graczy to casuale, którzy by się porzygali na widok starego Dooma i nie uznają nic lub prawie nic sprzed 2000 roku.

Niech żyją stare gry komputerowe! Niech żyją lata 90te - w naszej pamięci i na naszych komputerach! To wtedy powstawały najlepsze gry!

Zabrało mi się na nostalgię przez ten tekst:D Chyba aż odpalę starego Dooma (najlepszy: Doom II: Hell on Earth)

:D

Pozdrawiam

Iselor

Link do komentarza

widze podobne roczniki jesteśmy, wiele by sie przegadalo :], czasem szkoda tych lat przy grach człowiek gdyby zamienił to na coś pozytecznego np gra na perkusji to dziś bym był pewnie wymiatał ale cuż jestem graczem wszystkim to powtarzam, grałem jeszcze nie mówiąc na Atari XL i gram teraz cały czas ewoluując stając się włąsciwie koneserem gier :]

Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...