Skocz do zawartości

Takie tam myśli...

  • wpisy
    44
  • komentarzy
    259
  • wyświetleń
    57482

To the Moon and back...


Malva

1023 wyświetleń

[uWAGA! Tekst może zawierać śladowe ilości spoilerów!]

Miałam niezwykłą okazję zagrać w jedną z najbardziej niezwykłych - tuż za Journey - gier niezależnych na PC - To the Moon. Gra jest dostępna od jakiegoś czasu, ale dopiero niedawno udało mi się ją, brzydko mówiąc, zaliczyć.

to-the-moon-promo.png

Gra jest dość niezwykła. Mało w niej jakiejkolwiek mechaniki rozgrywki - polega ona głównie na spacerze po danej planszy, przyglądaniu się scenom, znajdowaniu punktów zaczepienia i prostej układanki. Cztery czynność, tylko tyle i aż tyle, bo temu tytułowi więcej nie potrzeba. Tu nie chodzi o "granie", a o przeżycie fabuły jaką serwują nam twórcy. Ta jest bowiem niezwykła.

Naszym zadaniem jest wszczepić nowe wspomnienia umierającemu staruszkowi na dwa dni przed jego śmiercią. By tego dokonać musimy zanurzyć się w jego prywatnych wspomnieniach, poznać jego historię od najpóźniejszych do najwcześniejszych lat życia. Trudnego, a jednocześnie pełnego poświęcenia życia - należy dodać. Im wcześniejsze wspomnienia tym więcej tajemnic poznajemy. Dowiadujemy się jakie znaczenie mają papierowe króliki, pluszak dziobaka, stary plecak czy oliwki - dzięki temu uzyskujemy świadomość jak bardzo, my sami, jesteśmy wstanie przywiązać się do nowych rzeczy. Zaczynamy rozumieć, jak dużym ładunkiem emocjonalnym możemy obdarzyć zwykłą piłkę nożną. Zdajemy sobie sprawę, że patrząc - w moim przypadku - na pozłacaną zapalniczkę mojego taty, przed oczami pojawiają mi się setki wspomnień. Na tym polega ta gra - na emocjach.

W końcu dochodzimy do momentu całkowitej blokady umysłu naszego pacjenta. Do blokady, która nie pozwala załadować nowych wspomnień z lotu na księżyc. Dochodzimy do wspomnień, które zostały całkowicie odrzucone, zakopane w najgłębszym miejscu umysłu. Wtedy poznajemy znaczenie zapachu martwego zwierzęcia. Okazuje się, że nie tylko przedmioty darzymy emocjami. Tak samo jest z zapachem. Głupi przykład - kiedyś zagrywałam się w Zeusa, podjadając płatki śniadaniowe Kangus - do dzisiaj kiedy otwieram paczkę widzę przed oczyma metalowe biurko, kineskopowy monitor, klawiaturę z wysokimi klawiszami i miasto które ogarnia zaraza. Niezwykłe. Takie ulotne. Zwykle nie zwraca się na to uwagi. Jednak okazuje się, że w tej grze to właśnie zmysł węchu, kawałek zgniłego mięsa, pozwolił nam odkryć najbardziej traumatyczne wspomnienie naszego pacjenta. Jego oraz jego zmarłej żony. Żony - najważniejszej osoby w jego życiu.

W tym momencie wszystkie elementy układają się w całość. Jedno zdarzenie i dwie osoby. Właśnie te trzy, pozornie błahe, przyczyny są powodem odrzucenia nowych wspomnień. Siedzą zbyt głęboko. Wobec tego pozostaje jedno - usunąć je. Pytanie tylko, czy jesteśmy w sanie to zrobić. Tylko dlatego, że naszym zadaniem jest wszczepić nowe wspomnienia - mamy usunąć stare? Tak bardzo ważne dla umierającego człowieka? Muszę przyznać, że serce mi waliło jak oszalałe kiedy próbowałam powstrzymać moją towarzyszkę przed tak okrutnym, według mnie, występkiem. No bo jak tak można? Ten człowiek poświęcił wszystko swojej żonie, kochał ją mimo choroby, spędził z nią najpiękniejsze chwile, dzięki niej zupełnie inaczej patrzył na latarnie morskie - a my mamy to usunąć z powodu głupiego kontraktu? Czy mamy do tego prawo?

Mamy. Jeśli usuniemy wspomnienia, zastąpimy je nowymi - ale nie usuniemy postaci. Napiszemy historię od nowa. Usuniemy zło z dzieciństwa, opóźnimy spotkanie z przyszłą żoną i wyślemy ich do NASA. Tak ICH, RAZEM. Razem polecą na księżyc przy przepięknej, fortepianowej muzyce, przy zachodzie słońca, trzymając się za ręce - słuchając ostatniego bicia serca staruszka pi pi pi pi piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii...........

Wtedy łzy lecą same. Nawet teraz kiedy o tym wspominam, wilgotnieją mi oczy. Zwykła historia. Tak bardzo zapadająca w pamięć. Wobec tego co widzimy i czujemy - nie możemy przejść obojętnie. To po prostu należy przeżyć, tego nie da się opisać. Jeśli ktoś ma możliwość zanurzyć się w tą historię na 5-6h - gwarantuję - nie odejdziecie od komputera puki nie poznacie całej historii. Polecam.

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Miło czytać kolejną pochlebną opinię na temat tej gry :) sam ostatnio kupiłem ją w promocji na gog.com i mam zamiar ją wkrótce zaliczyć. Acz mi akurat ten wyraz nijak brzydko nie brzmi :)

Link do komentarza

ten tekst nie zawiera śladowej ilości spoilerów.

on jest spoilerem. Jednym. wielkim

Ostrzeżenie zostało podkreślone czerwienią na samej górze, przed tekstem właściwym. Każdy czyta na własną odpowiedzialność. Proste.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...