Skocz do zawartości

Blogowe aTezy

  • wpisy
    318
  • komentarzy
    3426
  • wyświetleń
    544917

Sprawa prawa atomowego


...AAA...

2062 wyświetleń

Od przynajmniej 30 lat trwa w naszym państwie społeczna debata na temat energetyki jądrowej. Jako orędownik technokratyzacji i unaukowiania, naturalnie stoję po stronie zwolenników budowy elektrowni atomowej w Polsce. Nie to jest jednak przedmiotem tekstu. Pewnie zdecydowana większość z Was, bez względu na swoje zdanie w tym temacie, nie zastanawiała się nigdy nad prawnymi podstawami tego typu inwestycji. Dotychczas nie zastanawiałem się i ja, ale zainspirowany (czyt. zmuszony) zajęciami z prawa zagospodarowania przestrzennego, postanowiłem wziąć pod lupę tę właśnie kwestię.

125806-Pierwsza-elektrownia-atomowa-w-Polsce-ma-powstac-do-roku-2020-Najpierw-rzad.jpg

Państwowa Agencja Atomistyki

Tradycja rodzimej atomistyki sięga lat '50 ubiegłego wieku. Już wtedy zdolni polscy naukowcy wspomagani przez przyjaciół ze wschodu, uruchomili eksperymentalny - wodny - atomowy, reaktor EWA. Zresztą, nawet obecnie, pod nieświadomymi nosami Warszawiaków, działa napędzany paliwem uranowym reaktor Maria. Nie możemy też zapomnieć o ciągle powracającym temacie elektrowni w Żarnowcu. Każdy z tych obiektów został zaprojektowany, wzniesiony i oddany do użytku, w zgodzie ze sztywną literą prawa.

Organem rządowym odpowiadającym za porządek w naszej polityce nuklearnej jest Państwowa Agencja Atomistyki, na czele z Prezesem. Prezes PAA to jednak nie byle poseł i musi posiadać zarówno wykształcenie wyższe, 6-letni staż, jak i wiedzę z zakresu spraw należących do właściwości Prezesa Agencji (czyt. powinien być fizykiem jądrowym). Dopiero taką osobę pan Tusk, na wniosek ministra środowiska, może powołać na ten zaszczytny urząd. Wśród podstaw prawnych natomiast, centralną rolę pełni ustawa Prawo Atomowe (Dz. U. z 2004 r., Nr 161, poz.1689 i Nr 173, poz. 1808). W niej to możemy poczytać o zezwoleniach w zakresie bezpieczeństwa jądrowego i ochrony radiologicznej, zasadach stosowania promieniowania jonizującego w celach medycznych, materiałach i technologiach jądrowych, regulacjach dotyczących źródeł promieniowania jonizującego, odpadów promieniotwórczych i wypalonego paliwa jądrowego, transportu i tranzycie takich odpadów oraz o postępowaniu w razie zdarzeń radiacyjnych.

Budujemy elektrownię!

Dla nas najbardziej interesujący jest rozdział 4: Obiekty jądrowe. Już na wstępie dowiadujemy się, że nie będziemy mogli wybudować, ani dokonać rozruchu żadnego obiektu napędzanego energią nuklearną, jeżeli nie spełnimy wymagań bezpieczeństwa jądrowego, ochrony radiologicznej, ochrony fizycznej lub zabezpieczeń materiałów jądrowych. Rzecz to ważna, bowiem za ewentualne problemy odpowiada kierownik i niezależnie odeń wszyscy inni uczestnicy inwestycji. Zresztą, każdy ma prawo do uzyskania od kierownika dokładnej, pisemnej informacji o stanie bezpieczeństwa jądrowego.

Wniosek o pozwolenie na budowę obiektu jądrowego, inwestor składa ministrowi wł. do spraw gospodarki. W dokumencie tym należy zawrzeć:

1) charakterystykę obiektu energetyki jądrowej, w tym określenie:

a) planowanej łącznej mocy zainstalowanej - w przypadku elektrowni jądrowej,

b) planowanego okresu eksploatacji obiektu; (...)

(art. 23 Ustawy o przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie obiektów energetyki jądrowej oraz inwestycji towarzyszących, Dz. U. z dnia 30 czerwca 2011 r.)

elektrownia2.jpg

Zakładając, iż spełniamy wszelkie wymagania dotyczące wzniesienia obiektu jądrowego, rozpoczynamy poszukiwania gruntów pod zabudowę. Ustawa w tym elemencie jest bardzo restrykcyjna, co powinno ucieszyć wszystkich atomowych sceptyków. Przed wyborem lokalizacji obiektu inwestor bada i ocenia teren pod kątem: warunków sejsmicznych, tektonicznych, geologiczno-inżynierskich, hydrogeologicznych, hydrologicznych i meteorologicznych; a także gęstości zaludnienia i sposobu zagospodarowania okolicy. Nie wiem czy Japończycy w swoim prawie posiadają klauzule podobne, ale jestem pewny, że Fukushima nie spełniłaby już pierwszego wymagania, dotyczącego warunków sejsmicznych. Cieszy również to, że elektrowni legalnie nie usadowimy w śródmieściu Warszawy. Plakaty propagandowe przedstawiające przyjazną elektrownię nuklearną w sąsiedztwie domków jednorodzinnych trzeba również włożyć między bajki. Dla ciekawostki mogę podać, iż za wydanie wyprzedzającej opinii dotyczącej planowanej lokalizacji elektrowni, inwestor wnosi opłatę w wysokości prawie 200 tyś. złotych, co stanowi dochód budżetu państwa. Dopiero po tych pomiarach, tworzony jest raport lokalizacyjny, podlegający ocenie Prezesa Państwowej Agencji Atomistyki, który może wydać zezwolenie na budowę obiektu jądrowego.

Dla porządku i uspokojenia powiem też, że na tym nie koniec procedur weryfikacyjnych. Odpowiednie rozporządzenie Rady Ministrów nakłada obowiązek składania okresowych raportów opiniujących stan bezpieczeństwa. Zagrożenia takie jak: trzęsienia ziemi, niestabilne zbocza lub skarpy, zalania i podtopienia terenu, dokonywana jest zarówno z punktu widzenia rozwiązań technicznych i organizacyjnych jak i charakterystyki danej lokalizacji w odniesieniu do prawdopodobieństwa i skali wystąpienia zjawisk. W uzasadnieniu do rozporządzenia czytamy, że tego typu działania są tym ważniejsze, po awarii w Fukushimie.

Odpadki

Rzeczywistą bolączką eksploatacji elektrowni nuklearnych, jest utylizacja zużytego paliwa jądrowego (np. zubożonego uranu). Obecnie w Polsce działa jedno składowisko odpadów jądrowych - Krajowe Składowisko Odpadów Promieniotwórczych w Różanie, lecz budowa nowych reaktorów niewątpliwie zwiększyłaby zapotrzebowanie na tego typu obiekty. Ustawa stanowi, że odpady promieniotwórcze i wypalone paliwo jądrowe przechowuje się w warunkach umożliwiających ich segregację oraz w sposób zapewniający ochronę ludzi i środowiska. Znów uspokajam - jeżeli składowisko jest utrzymane w dobrym stanie, okoliczni mieszkańcy nie doznają żadnego uszczerbku na zdrowiu. W Różanie nie zaobserwowano żadnej zwyżki nowotworów, czy też innych schorzeń.

Oczywiście, gwarancją bezpieczeństwa jest właściwe ulokowanie składowiska. Śmieci mało lub średnio radioaktywne można bez większych obaw chować w zakładach powierzchniowych. Wymagania są analogiczne, do tych jakie stawia ustawa przed budową elektrowni - na czele ze stabilnością geologiczną. Istnieje nawet specjalna tabela punktująca dane cechy terenu i ranking ewentualnych lokalizacji. (Przykładowo: obszar o zaludnieniu poniżej 60 osób na km2 otrzymuje 4 punkty, a powyżej 120 tylko 1 punkt). Największy rygor dotyczy oczywiście składowisk odpadów o wysokiej radiacji. Taki obiekt musi być otoczony należytą barierą naturalną (np. stara kopalnia, ale z daleka od wód podziemnych) bądź inżynierską. Nie wszędzie przepisy są jednakowe. W Niemczech, wszystkie nieczystości, zarówno nisko jak i wysoko radiacyjne, muszą być składowane pod ziemią. Natomiast Związek Radziecki prowadził paskudną praktykę zatapiania niektórych odpadów w Morzu Arktycznym.

Odpady można składować wyłącznie w stanie stałym, w opakowaniach zapewniających bezpieczeństwo ludzi i środowiska pod względem ochrony radiologicznej. Unieszkodliwianie odpadów promieniotwórczych rozpo­czyna się już w miejscu powstawania, gdzie się je ładuje do specjalnych opakowań ochronnych. Zdecydowana większość jądrowych śmieci ma postać ciała stałego i wymiary umożliwiające umieszczenie je w ocynko­wanych dwustronnie hobokach. Co bardziej niebezpieczne odrzuty zostają sprasowane lub pocięte, wsadzane do grubych bębnów i zalewane betonem. W niektórych przypadkach, po okresie kilku lub kilkunastu miesięcy ak­tywność odpadów może obniżyć się tak bardzo, że możliwe jest przekwalifikowanie ich do odpadów niepromieniotwór­czych.

elektrownia3a.jpg

A jak pierdyknie?

Wyobraźmy sobie sytuację mało prawdopodobną, by nie rzec niemożliwą. Gdzieś w Europie wschodniej spada meteoryt naruszając strukturę tektoniczną terenu i powodując serię trzęsień ziemi. Uderzenie było zaskakujące, więc nim zdołaliśmy zareagować, nasza nowiutka elektrownia wypuszcza w świat ogromne ilości śmiercionośnego promieniowania. Śmierć, ciemno, psy wyją. Co teraz?

Przede wszystkim prawo rozróżnia rodzaje zdarzeń radiacyjnych, ze względu na obszar skażenia. W podanym przykładzie możemy mówić o zagrożeniu terytorium całego kraju, a więc akcją likwidacji zagrożenia i usuwania skutków zdarzenia pokieruje minister wł. do spraw wewnętrznych przy pomocy Prezesa PAA. Wnet pan Tusk powinien wydać rozporządzenie określające plan postępowania awaryjnego, oraz wartości poziomów interwencyjnych dla poszczególnych rodzajów działań interwencyjnych. Po przekroczeniu odpowiednich progów radiacji, zarządzona zostanie ewakuacja, a następnie nakaz nie opuszczania budynków i ograniczenie spożywanej żywności, która przecież mogła zostać napromieniowana. W dalszej perspektywie możemy się spodziewać rozdawnictwa preparatów odkażających, podobnych do słynnego płynu Lugola, z czasów katastrofy w Czarnobylu. Jeżeli zagrożenie okaże się jeszcze niebezpieczniejsze, to ustawa przewiduje czasowe, a nawet stałe przesiedlenie ludności (!). Co ważne, osoba eksploatująca obiekt jądrowy w zasadzie ponosi odpowiedzialność, za każde zdarzenie radiacyjne. Jedynym wyjątkiem jest tu uszkodzenie powstałe podczas działań wojennych.

Jak widzicie, nie ma się czego bać. Ustawodawca o wszystko zadbał. Koniec nudzenia, możecie się rozejść.

18 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Śmierci mało lub średnio radioaktywne można bez większych obaw chować w zakładach powierzchniowych.

Tak. Niby wszystko cacy, a trupy chowa się w jakichś zakładach, żeby statystyki wyglądały lepiej.

Link do komentarza

"Ekologom" i tak wszystko jedno. Dla wielu (ostatnio w Niemczech, gdzie sprzeciwiali się... wywozowi odpadów nuklearnych w bezpieczne miejsce (!)) to wymarzona sytuacja, żeby pokrzyczeć i zaistnieć. Pokrzyczeć, że energia jądrowa jest droga i niebezpieczna. Niebezpieczna nie jest, bardziej niż zwykłe elektrownie (Lord pisał), więc... najwyraźniej chodzi o pieniądze, chyba że zaczęli walczyć z niebezpiecznym monotlenkiem diwodoru.

Jest efektywna, czysta, odpady są restrykcyjnie traktowane, koszt się zwraca, miejsca pracy, rozwój. Nie, ważniejsze jest przypięcie się do torów i płakanie, że radioaktywny wyciek zabija rzadki gatunek żab albo rżnie, jak żyletką, Ziemię po żyłach. Za dużo S.T.A.L.K.E.R.a i Fallouta?

Link do komentarza

Postawmy elektrownię w ogródku ...AAA... Chcesz wiedzieć czym grozi energia jądrowa to włącz S.T.A.L.K.E.R. - zaatakują nas pijawki, zmutowane psy, a ludzie zmienią się w snorrki!

Link do komentarza
Jak widzicie, nie ma się czego bać. Ustawodawca o wszystko zadbał. Koniec nudzenia, możecie się rozejść.

Ustawodawca napisał coś na kawałku papieru. Mnie bardziej zastanawiają kwestie praktyczne, które przecież wcale nie muszą pasować do tych przedstawionych przez ustawodawcę. Przedstawianie energii atomowej jako całkowicie bezpiecznej, z której można korzystać bez strachu jest, w moim przekonaniu, błędne. Być może jest efektywniejsze i na dłuższą metę bardziej ekologiczne, ale potencjalnie bardziej niebezpieczne. Inna sprawa, że w końcu będziemy musieli się przerzucić na wydajniejsze źródła energii.

Link do komentarza

@Holy IMO prawdopodobieństwo jakiegoś "zajścia" jest odrobinkę większe od zera. Inna sprawa, że można byłoby gdybać, czy położenie elektrowni nie daleko morza jest jakoś super bezpieczne. Jeszcze przyjdzie globalne ocieblenie i zaleje elektrownie i będziemy wszyscy mieli płetwy.

hyhyryhy

Poza tym komentarz pod wpisem o elektrowniach atomowy nie istnieje bez tego:

NuclearReactorDestruction.gif

Link do komentarza

W ogóle to jest jakaś ściema z tą energią jądrową. Jak się dorzuci do pieca pół wiadra uranu, to według instrukcji powinno trzymać ciepło przez 100 lat, a tam tylko para bucha i wygasa jeszcze przed wieczorną kąpielą. Kolejny żydowsko masoński mit mający na celu wyłudzić od nas piniądze i stworzyć zasłonę dymną na poczet wykupywania przez synów Izraela polskich kamienic.

Link do komentarza

Fajny wpis. Mimo, że siedzę w tematyce nie byłem świadom paru kwestii ( np. opłaty w wys. 200 tys). Inna sprawa że te 200 tys przy koszcie budowy elektrowni atomowej to jak "grosik" w diecie posła.

Link do komentarza

Holy.Death - Ten kawałek papieru to twarda podstawa. Elektrownia atomowa to nie byle zakład, z którego odpadki będą odprowadzane do rzeki. Zwłaszcza, że jeżeli powstanie to jedna lub dwie, więc będą pod lupą. Nie można się sugerować Czarnobylem, w którym zarówno sprzęt był innego typu jak i procedury do bani. Jeżeli patrzeć na potencjalne bezpieczeństwo, to znacznie większe zagrożenia czyhają na nas od strony naturalnej; a jednak ludzie nie opuszczają wielkich miast ognistego pierścienia Pacyfiku, czy okolic Yellonstown, która jest de facto jednym ogromnym wulkanem. Ba! Nawet szacunki dot. ofiar Czarnobyla nie są pewne i czytałem artykuły stwierdzające, że poza okresem samej katastrofy, zachorowalność na raka wcale nie skoczyła tak bardzo jak zakładano. Nawet jeżeli zdarzyłby się jakiś wypadek, to IMO musielibyśmy mieć olbrzymiego pecha aby skutki wywołały więcej chaosu niż choćby przeciętna powódź.

Mr.ALFik - Globalne ocieplenie (swoją drogą prędzej nadejdzie nowy glacjał niż klimat się drastycznie ociepli) jest na tyle powolne, że ewentualne obiekty na pewno zostaną wyłączone.

Amdarel - Nie przesadzajmy; diety nie są liczone w milionach.

Link do komentarza

Chodziło mi o skalę. Planowany koszt elektrowni w Żarnowcu to 10 mld euro. Zakładając kurs 4,5 zł za 1 euro mamy, że 200 tys złotych to 1/225000 sumy. Czyli mniej więcej tyle co 4-5gr. z 10 tys złotych ;-)

Link do komentarza

Mnie i tak najbardziej rozbija historyczne podejście do spraw nuklearnych ZSRR. "W przeciągu kilkunastu lat nasze samochody będą napędzane uranem!"; "Jak zbudować korytarze w górach dla kolei? Wysadźmy to bombą atomową!'; "Co zrobić po użyciu taktycznego ładunku nuklearnego? Szturmować pozycje wroga!" - to ostatnie naprawdę miało miejsce podczas testowania bomb na terenie Syberii. Nikt tylko nie kwapił się podać danych dotyczących ofiar choroby popromiennej wśród uczestników manewrów próbnych... :wink:

Link do komentarza

@Montinek

Skoro już tak się śmiejemy z Sowietów, to warto dodać, że podczas amerykańskich testów nuklearnych w stanie Nevada żołnierzom amerykańskim nakazano udać się w stronę atomowego grzyba. Amerykanie chcieli sprawdzić jak szybko uda się przejąć terytorium wroga, na które zrzucona została bomba atomowa. Nie tylko Sowieci wpadali na takie "genialne" pomysły.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...