Palenie w szkołach
Zastanawia mnie jedna rzecz. Czemu młodzież nigdy nie wyrośnie z palenia papierosów dla szpanu. W każdym gimnazjum, i niektórych średnich jest jedna zasada. Kto pali ten jest
super, ty nie palisz to nie jesteś fajny.
Rozumiem ludzi dorosłych. Palą bo to ich odpręża, uzależnieni są lub po prostu lubią. Choć jestem przeciwko paleniu szlug to jak chcą to niech palą i się trują.
Jednak młodzież. Do życia im to potrzebne nie jest. Nie umrą bez tego. Nie wiem czemu dorośli nie chcą przyjąć do wiadomości tego że syn/córa się uzależnił/ła. Nie okłamujmy
się. Lwia część ludzi w gimnazjum/średnich pali. I tego się ukryć nie da. Zaczyna się najczęściej od kolegi. Gadka-szmatka po lekcjach kolega sobie jednego odpala i mówi:
- Zapalisz?
- Nie dzięki, nie palę.
- Stary no weź. Ciota jesteś! Rodzice się nie dowiedzą.
- No dobra, daj bucha.
I od tego sie zaczyna. Tak parę razy i już kaska zamiast na tymbarka idzie na szlugi. Wtedy zarażony tym nałogiem podaje dalej i dalej itd. I wtedy aż żąl sie robi człowiekowi
jak widzi dziecko z dobrego domu, które zadaje się z patola z wyboru. On jest fajny bo daje nam kasę na fajki. Wtedy taki pyta się, któryś raz z rzędu czy masz szluga? Pada
odpowiedź że nie palę. aha ok. Potem sytuacja nawet nie za tydzień się powtarza.
Co oni z tego mają że palą. Czują się lepsi? Palę i się chwalę. Osobiście w życiu nie tknołem szlugi i mam zamiar się tego trzymać. Po co psuć zdrowie? Nie kręci mnie
wciąganie dymu do płuc. Nic mi to w życiu nie da, nie uczyni lepszym. Wyrzucenie pieniędzy w błoto.
Osobną sprawą jest akceptacja palenia przez nauczycieli. Większość gdy wyczuję, że ktoś na przerwie palił powie tylko. Chłopczę paliłeś? Jednego proszę panią. Dobrze, dobrze.
nie ważne. Część nie zwróci na palacza uwagi nawet gdy przyłapie osobnika na gorącym uczynku. Woli odwrócić wzrok niż przejmować się osobą, którą można by jeszcze wyciągnąć za
pomocą rodziców. Po co Utrudniać sobie pracę? Pali to jego problem. Sam palę to czemu dzieciakowi nie pozwolić? Niech się truje.
Istnieje jednak typ nauczycieli, którzy mimo tego że sami palą, potrafią wyciągnąc odpowiednie konsekwencje z wypatrzonego czynu. Znacie to. Wzywamy rodziców, rozmowa z
pedagogiem, wychowawcą i danym nauczycielem, który stwierdził fakt że ktoś pali oraz rodzicami/opiekunami. POdczas konwersacji padają oskarżenia, niezbite dowody i trach. W
domu w lepszym wypadku kara, niektórzy jednak nie mają tyle szczęścia i rodzice po prostu spiorą du*ę. Następnego dnia taki osobnik stłucze jakiegoś pierwszaka, a ten będzie
bał się komukolwiek powiedzieć by nie dostać znów. Wróćmy jednak do palacza. Nie przejmie się ostrzeżeniami wychowawcy że następnym razem na rodzicach się nie skończy. Pali
dalej. Sytuacja się powtarza znów przyłapany. Jednak tym razem jest gorzej. Sprawa idzie do sądu aby nadzorował osobnika kurator. W międzyczasie wychodzi pobicie oraz inne
drobne sprawki oskarżonego. Miesza się policja. i od tego momentu z górki. Kurator przydzielony, na policji już mają zapisane przewinienia, a rodzice muszą wybulić za koszty
rozprawy itd.
Apeluję do wszystkich nie palcię!!!. Nic wam to nie da! Tyle.
Ps. Sorryy za ewentualne błędy. Wpis na żywioł.
28 komentarzy
Rekomendowane komentarze