Kibicu, komu kibicujesz?
Na forum mamy kibiców Manchesteru United, mamy potyczki między fanami Realu Madryt i Barcelony, mamy lokalnych typerów. Cała rzesza fanów, a może i fanatyków. Nawet speców i pasjonatów. Ja jestem fanem - przyznam szczerze - raczej kanapowym, ale ogólnie sportem zainteresowanym. Często jednak sceptycznym. Do pewnych przemyśleń zainspirował mnie wpis
Najwięksi Judasze Premier League autorstwa Facedancera. Kibicowskie przywiązanie, piłkarskie zdrady... Ale komu tak naprawdę kibicujemy?

Biorąc pod uwagę semantykę - kibicujemy raczej klubom, a lubimy zawodników. A jeśli weźmiemy pod uwagę kluby, które najczęściej stają się obiektami kibicowskich sympatii, to zauważymy są to w zasadzie firmy. I wcale nie chodzi mi tu o Old Firm Derby, a o wielkie pieniądze, o zarządzanie, o przedsiębiorstwo. Nie ma co się oszukiwać - dziś w piłce wszystko rozbija się o kasę. Zdrady opisane przez Facedancera? Kasa. Kasa. Kasa. Ponoć nie śmierdzi. Czy aby na pewno?
Tu właśnie zaczynają się schody - czy to dobrze, czy źle? Z jednej strony nie ma co się dziwić zawodnikom - oni w zasadzie są pracownikami, zawodowcami. Czasem zarabiającymi kwoty iście astronomiczne, ale jednak. Nie ma więc co się im dziwić, że idą tam, gdzie większa kasa. Polscy zawodnicy wiedzą, że to kończy się różnie, ale co zarobią, to ich. Tu znów wchodzimy na grząski grunt - czy aby nie zarabiają za wiele? Czy rzeczywiście są aż tyle warci? Ja nie będę na te ruchome piaski się pchał i zasłonię się rynkiem. Poza tym wydaje mi się, że za jakiś czas ten system zaliczony solidne kopa w zad.

Wróćmy jednak do klubów - w amatorskich, a może i półamatorskich czasach zamierzchłych gracze klubowi byli ściśle związani terytorialnie z klubem. Skład danego zespołu składał się z mieszkańców danego miasta albo dzielnicy. Nic w tym dziwnego. Z czasem piłka klubowa zaczęła się zmieniać, gracz zmieniali barwy klubowe, a potem i podróżowali do innych państw. A dziś? Spójrzmy na skład Wisły Kraków, mistrza Polski, w ostanim meczu w eliminacjach Ligi Mistrzów.
Wisła: Pareiko - Lamey, Jaliens (80' Jovanović), Chavez, Junior Diaz - Sobolewski (58' Iliev), Wilk - Nunez, Melikson, Małecki (80' Kirm) - Genkow.
W składzie trzech Polaków. Zresztą skład rywala jeszcze biedniejszy w graczy 'krajowych'. Niektórzy pewnie pamiętają brazylijskie ekscesy prezesa Pogodni Szczecin, Antoniego Ptaka. Tak to wygląda dziś na poziomie Ekstraklasy, ale przecież i w niższych ligach w wielu zespołach wychowankowie klubu stanowią mniejszość w składach. Komu więc kibicujemy? I dlaczego? Prezesowi? Pracownikom technicznym? A może chodzi o tą efemeryczną wypadkową historii, tradycji i dawnych zawodnikach, którą można nazwać klubem?
Na koniec muszę Was zasmucić - nie mam odpowiedzi. W takim spojrzeniu kibicowanie wydaje mi się bez sensu. Ale czy ktoś twierdził, że kibicowanie jest racjonalne? Chyba nie. Kończę więc i wracam do swego kanapowego kibicowania. By osłodzić Wam te refleksje przypomnę pewien przykład kibiowskiej fiksacji od lat najmłodszych:
- Tak [...] młodzi ludzie tak sądzą, a gdy są starsi, to wiedzą o tym.
Oscar Wilde
Portret Doriana Graya
51 Comments
Recommended Comments