Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Lord Nargogh

Alpha Protocol

Polecane posty

Ja zacznę - jestem bardzo, bardzo zadowolony z tego, co zaprezentowało nam Obsi. Nie skończyłem jeszcze, jestem mniej więcej w połowie (dwie operacje za mną, trzecia ma się ku końcowi) i ciągle nie mogę wyjść z podziwu nad wieloma rzeczami, które osiągnięto w Alpha Protocol. Bardzo duża nieliniowość, wciągająca fabuła, ciekawe NPCe, filmowy klimat, konieczność ufania wyłącznie sobie, zróżnicowana rozgrywka, fajnie rozwiązany rozwój postaci i rewelacyjny system dialogów to tylko część mocnych kart, jakie trzymają Thorton i s-ka.

I dobrze, że trzymają, bo muszą się mierzyć z debilnym AI wrogów (aż szkoda do nich strzelać, dobrze, że załatwianie sprawy po cichu jest za to dość satysfakcjonujące...), kiepską grafiką i animacją, a do tego kiepską optymalizacją (gra lubi sobie chrupnąć w najgorętszych momentach, przynajmniej u mnie - a dodam, że choć jakiegoś high-endowego sprzętu nie mam, to gram zazwyczaj w znacznie ładniejsze gry bez problemów).

Do gry można podejść jako do słabej strzelanki, średniej skradanki albo znakomitego, świeżego RPG. Ja oczekiwałem tego ostatniego i mam, co chciałem. Skradanie i strzelanie, nawet jeśli niezrealizowane zgodnie z dzisiejszymi standardami (nie wiem, mało w takie gry się bawię, ale tak słyszałem) spełnia swoje zadanie, połączone jest płynnie i ogólnie rzecz biorąc mocno przypomina to, z czym mieliśmy do czynienia dekadę temu przy okazji Deus Eksa. A o większą rekomendację naprawdę trudno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie również gra bardzo przypadła do gustu.

Generalnie jestem osobą, która jest w stanie wybaczyć grze wiele niedoskonałości technicznych (a te Alpha Protocol niestety ma - mocno średnia grafika, kulawa animacja, słabe AI, kiepska optymalizacja) jeżeli tylko jej treść jest na najwyższym poziomie. A tak się składa, że najnowsza produkcja Obsidianu ten drugi element ma wykonany znakomicie.

Historia w grze przedstawia się bardzo interesująco i chociaż jakoś bardzo daleko nie zaszedłem (przypuszczam, że to mniej więcej 1/4 gry), to fabuła jest główną motywacją do parcia naprzód. A to jeden z najważniejszych (przynajmniej dla mnie) czynników w cRPG-ach. Z każdym kolejnym wykonanym zadaniem opowieść staje się ciekawsza, pojawiają się nowe wątki. Mam nadzieję, że się to nie zmieni, ale Obsidian pod tym względem nigdy mnie nie zawiódł.

To co mnie w grze zauroczyło, to wynagradzanie gracza za styl gry. Tutaj nie ma złego sposobu na przechodzenie kolejnych misji. Chcesz jak Rambo przebijać się z karabinem maszynowym przez kolejne pomieszczenia mordując napotkanych przeciwników? Nie ma sprawy. Chcesz się skradać i obezwładniać przeciwników? Zero problemu. Pragniesz niczym cień przemykać między kolejnymi strażnikami? Proszę bardzo. Niby się to już w grach pojawiało, ale Alpha Protocol jest chyba pierwszą produkcją, w której dostajesz doświadczenie za omijanie wrogów. Fantastyczna sprawa, bo gracza nie ogarną rozterki typu 'kurcze, pobawiłbym się w Sama Fishera, ale szkoda expa...'. Dodatkowo za wybrany styl gry dostaje się profity, które dają bonusy do statystyk. Bardzo, bardzo fajnie.

Dialogi prezentują się świetnie - są żywe, dynamiczne, a ich treść jest na naprawdę wysokim poziomie. Oczywiście można narzekać, że nie można wybierać kwestii dialogowych, a jedynie ton wypowiedzi, ale kompletnie mi to nie przeszkadza. Może dlatego, że po Mass Effect wiedziałem czego się spodziewać (bo na początku grania w ME byłem takim stylem rozczarowany). Podejście jednak zmienia sporo.

Na tę grę czekałem od dawna z kilku powodów:

1. cRPGi umieszczone w naszym współczesnym świecie można policzyć na palcach jednej ręki (i nie mam pojęcia dlaczego)

2. Uwielbiam szpiegowskie klimaty i skradanki, więc taki miks z domieszką cRPG-a wydawał mi się od początku bardzo smakowity

3. Obsidian to ekipa, która tworzyć świetne fabuły i wierzyłem, że tak będzie tym razem. I się (póki co) nie zawiodłem.

Podsumowując - jestem bardzo na tak. Szkoda tylko, że gra ukazała się pod koniec semestru, zaliczenia się niestety same zdobędą. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam mieszane uczucia co do tej gry. O plusach pisali już moi poprzednicy więc nie będe się nad nimi rozwodził. Alpha Protocol ma, albo mogła by mieć, spory potencjał. Potrzebny jest patch, na gwałt... I to najlepiej taki mierzalny w gigabajtach (tak jak to miało miejsce w Wiedźminie). Właścicie analogia między Wiedźminem a AP jest całkiem na miejscu. Obie gry mają świetną wersję fabularną, ciekawy świat i obie wyszły z przestarzałym silnikiem graficznym (chociaż w przypadku AP grafika jest znacznie gorsza). Bez patcha który poprawiłby przyciannie się kamery (potrafi obracać MT tyłem do wroga, pomaga zmniejszenie czułości myszy), AL przeciwników, drewniane animacje przeciwników i MT, nie wróże grze dobrze. Pomijam tu kwestię polonizacji bo wydawca nawet nie pofatygował się przetłumaczyć wszystkich kwestii (zreszztą napisy najlepiej wyłączyć).

Podsumowując:

Gdybym miał wybierać między zakupem ME2 a AP wybrałbym zdecydowanie ME2 (mimo tej komedii z DLC)

Nie kupuj AP czekaj na patcha (gra na bank stanieje bo po złej prasie, którą niechybnie zbierze, nikt jej nie będzie kupywał).

W cda dostanie co najwyżej słabe 6.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się was podpytam. Słyszałem już od paru znajomych że jakość dialogów jest bardzo zła, szczególnie jak na Obsidian. To trochę mnie zaskoczyło bo dialogi przecież były jedną z niewielu rzeczy, których nie potrafią skopać. Prawda-li to?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W AP nie grałem ale mój kuzyn, wielki entuzjasta wszelkiej maści Rpg'ów, stwierdził, że o ile technicznie gra jest niedorobiona (praca kamery, animacje, ogólnie grafika), to prezentuje bardzo wysoki poziom fabularny (gra wymaga kilkukrotnego przejścia aby zapoznać się ze wszystkimi jej aspektami, misjami, wątkami itp. - słowem jest nieliniowa), w kontekście zawiązania akcji, scenariusza no i właśnie dialogów. Cytując za nim "AP zostawia większość rpg;ów w tyle".

No ale co by nie mówić: spojrzenie czy poddanie ocenie fabuły, dialogów jest do bólu subiektywne. Opinie opiniami ale nie ma to jak zagranie samemu.

PS

Gra ma stosunkowo niskie wymagania sprzętowe, nie potrzebuje płytki w napędzie do każdorazowego uruchomienie, nie wymaga stałego połączenia z netem czy posiadania konta na WinLIVE - słowem, kultura giercowania jak najbardziej przyjazna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się was podpytam. Słyszałem już od paru znajomych że jakość dialogów jest bardzo zła, szczególnie jak na Obsidian. To trochę mnie zaskoczyło bo dialogi przecież były jedną z niewielu rzeczy, których nie potrafią skopać. Prawda-li to?

Moim zdaniem bzdura totalna, dialogi są obok nieliniowości najlepszym elementem Alpha Protocol. Raz, że są fajnie napisane - potrafią błysnąć niezobowiązującym humorem i zgrabnie rysują sylwetki psychologiczne NPCów. Dwa, że prowadzi je się w znacznie bardziej emocjonujący sposób niż np. w grach BioWare, ze względu na realną nieliniowość, obecność wskaźnika wpływu dla właściwie każdego NPC i dynamikę. Zarzucić im tylko mogę, że napisy są strasznie "pociachane" i czasem lecą irytująco szybko.

Dzisiaj skończyłem. Za długie toto nie jest, ale fakt faktem, że grę pożerałem jak szybko tylko mogłem. Grywalność, nieliniowość, oryginalność, świeżość. Bugów poza pierwszą misją-szkoleniem w Grayboksie właściwie nie uświadczyłem. Małe "ale" co do tego, że pod koniec Thorton staje się nieco przepakowany (szczególnie przesadzona jest zdolność Agent Cienia, czy jakoś tak). Jak dla mnie kolejny świetny tytuł od świetnego dewelopera. Liczę, że gra będzie rozbudowywana za pomocą DLC/powstanie Alpha Protocol 2, bo mam ochotę na więcej!

Tymczasem zacznę sobie jeszcze raz, bo z tego co widziałem, w Moskwie ominęła mnie jedna cała misja, a i gdzie indziej aż się chce wypróbować inne rozwiązania fabularne. Szczególnie, że przez pewne decyzje niektóre wątki sprawiają wrażenie urwanych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeszedłem.

Gra bardzo długa nie jest, powiedziałbym, że jakieś 25 godzin, z drugiej strony - każdą godzinę spędzoną przed kompem poświęciłem AP, więc jak ktoś gra po 2-3 godzinki dziennie, to starczy mu na dłużej. Mnie gra zbyt wciągnęła, żebym sobie ją tak dawkował - syndrom 'jeszcze jednej misji' w tej produkcji działa. ;)

Co mogę powiedzieć o Alpha Protocol? Gra posiada świetną fabułę, dialogi i sporo decyzji (i konsekwencji) do podjęcia (często bardzo drastyczne i skłaniające do przemyśleń). W historii zawarte są chyba wszystkie motywy znane człowiekowi - miłość, przyjaźń, poświęcenie, zdrada... Co chwilę pojawiają się nowe wątki, często coś nas zaskakuje. Obsidian pod tym względem stanął na wysokości zadania. Jedna z najlepszych fabuł w grach w ostatnich latach - to mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem.

Kolejną zaletą Alpha Protocol jest replayability - tak jak wspomniałem wcześniej, mamy naprawdę sporo decyzji do podjęcia, które wpływają na przebieg historii - często zachowując się tak, a nie inaczej, omijają nas różne wątki, rozmowy, postacie. O możliwości grania na conajmniej trzy różne sposoby (nastawienie na walkę, skradanie się, korzystanie z gadżetów - w skrócie tak to wygląda) również jest warte odnotowania.

Wrażenie, niestety, psują niedoróbki techniczne. Przeciętna grafika, słaba optymalizacja, brzydkie animacje, kiepskie AI wrogów (chociaż bossowie miło zaskakują)... Raz mi zniknął podczas walki jeden z wrogów, co uniemożliwiło przejście mi do dalszej części etapu. AP bugi ma, a szkoda. Ja jednak jestem człekiem, co wybacza takie rzeczy, jeśli tylko treść gry jest na najwyższym poziomie, a tutaj taka sytuacja właśnie jest.

Podsumowując - gorąco polecam, jeśli tylko przymykacie oko na brak szlifu, a cenicie sobie emocjonującą, wciągającą i logiczną fabułę. Alpha Protocol jest warte zagrania.

W cda dostanie co najwyżej słabe 6.

To by była mocna przesada - szczególnie, jeśli weźmie się pod lupę recenzję Fallouta 3, w której za bugi nie obniżono oceny, bo 'przecież będą patche'.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kopią ME Alpha Protocol na pewno nie jest.

Natomiast czy warto kupić... Ciężki mi odpowiedzieć na to pytanie. Ja jestem osobą, która grę wręcz pochłonęła, bo byłem zachwycony jej treścią - fabułą, postaciami, dialogami. Z drugiej strony - mój kolega odstawił na chwilę grę, bo doskwierały mu błędy techniczne i brak szlifu w gameplayu. Dlatego sumienie nie pozwala mi napisać 'tak, kupuj, będziesz zachwycony!', bo możesz być, ale równie dobrze możesz być rozczarowany.

Jeżeli do gier masz takie podejście jak ja (treść ważniejsza od dopracowania technicznego), to naprawdę warto przemyśleć zakup AP. Jeśli jednak oprócz fabuły równie ważne jest dla Ciebie dopracowanie produkcji, to może lepiej będzie jak poczekasz na patche.

Podsumowując - gdybym miałbym się skłaniać do którejś z dwóch opcji (kupić - nie kupić), to zdecydowanie powiedziałbym, że mimo wszystko Alpha Protocol warto nabyć. Ja w każdym bądź razie nie żałuję ani złotówki. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kopią ME Alpha Protocol na pewno nie jest.

Potwierdzam, zdecydowanie bliżej temu do Deus Ex (i podobno do Vampire: The Masquerade - Bloodlines, ale wypowiadać się nie będę, bo w VTMB jeszcze nie grałem). Z Mass Effecta AP czerpie tylko rozwój postaci. Na upartego można by się jeszcze doszukiwać pokrewieństw między systemem postaw a "pierścieniem dialogowym", ale znaczenie dla rozgrywki jest tu zupełnie różne. Reszta jest zdecydowanie inna niż w ME.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po tym co tu przeczytałem zaczynam się zastanawiać czy rzeczywiście graliśmy w tą samą gre... Ale zacznijmy od początku.

Co do AP nie miałem jakichś specjalnie wygurowanych oczekiwań, trailerów specjalnie nie oglądałem (bo jak na mój gust trailery ostatnio zdradzają zbyt dużą część zawartości gry).

Grafiki nie będę się czepiał, nie ma po prostu czego. Ciekawi mnie jaką grafike ludzie uważają za ładną jeśli ta w AP jest "podstarzała" (nie mówie że jest jakaś wybitna, po prostu nie widze sensu w przyczepianiu się do tego że nie bije Crysisa na głowe). Dialogi, a raczej to co prubuje je niudolnie udawać to tragedia po prostu. W erpegu są one moim zdaniem najważniejsze (razem z fabułą), a tutaj można by je na dobrą sprawe zastąpić cut-scenkami i nik nie zauważyłby różnicy. Cały system dialogowy opiera się na tym czy trafimy "nastawieniem" naszej wypowiedzi w gusta rozmówcy i tyle. Nie ma tutaj na dobrą sprawe żadnych wyborów natury moralnej czy miedzy złem, a mniejszym złem ( no może na końcu jest jeden, ale też, imo, dosyć sztuczny ). Pomijam już fakt, że samych dialogów jest jak na erpega śmiesznie mało. Rozwój postaci to praktycznie powtórka z ME1 ( co nie znaczy żę jest zły), system jest nieco bardziej rozbudowany, praktycznie każda wykupiona ranga daje nam jakieś bonusy. Jak na "Espionage Role Playing Game" smuci troche fakt, że całe skradanie to jedna gałązka, do tego najdroższa. Jeśli chodzi o ekwipunek to mamy całkiem spory wybór broni, pancerzy, gadżetów, oraz ulepszeń do nich. Jeśli chodzi o misje to dla mnie ich nieliniowość kończy się na możliwości wyboru ich kolejności (czasami). Wewnątrz kolejnych lokacji jesteśmy bardzo często prowadzeni za rączke. Fabuła zupełnie mnie nie wciągnęła, na dobrą sprawę żadna z postaci nie przypadła mi do gustu ( w sumie nie za bardzo była okazja bo jak już mówiłem w AP neiwiele się rozmawia). Co ciekawe praktycznie całą gre można przejść na szturmowca, rozwalając wszystko i wszystkich (może ze 2 misje do w pełni udanego zakończenia wymagąły jako takiej dyskrecji). Co do problemow z kamerą to niestety też ich doświadczyłem.

Podsumowując, AP mnie zawiodło. 100zł to moim zdaniem zdecydowanie za dużo za taki produkt. AP to średni shooter, może nawet niezgorsza skradanka (ale jak ktoś szuka skradanki to przecież jest choćby nowy Splinter Cell, który jaki by nie był to na pewno jest lepszą skradanką od AP), ale na pewno nie gra RPG. Role-playu tu tyle co kot napłakał, a nieliniowość to iluzja.

Mass Effect jest co najmniej o klasę/dwie lepszy od Alpha Protocol. ME sprawdza się jako shooter i (mimo że nie uważam go za pełnoprawnego erpega) gra RPG.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały system dialogowy opiera się na tym czy trafimy "nastawieniem" naszej wypowiedzi w gusta rozmówcy i tyle.

[sarkazm]Jasne, zamiast tego powinien w grze pojawić się jakże ambitny tradycyjny model rozmowy BioWare-wannabe: wyklikania czego się da i bycia od czasu do czasu miłym albo niemiłym...[/sarkazm]

Zresztą, trafianie nastawieniem niekoniecznie jest dobre, bo niektóre postacie czasem podobno właśnie lepiej mieć na minusie.

Nie ma tutaj na dobrą sprawe żadnych wyborów natury moralnej czy miedzy złem, a mniejszym złem ( no może na końcu jest jeden, ale też, imo, dosyć sztuczny ).

A to ciekawe. Może grałeś w jakieś okrojone demo?

+/- 10 (nie chce mi się dokładnie liczyć, zresztą pewnie o nie wszystkich wiem) barwnych postaci do zabicia lub oszczędzenia. Osobiście w przypadku Sis, Brajki czy Shaheeda mocno się zastanawiałem, co się będzie opłacać bardziej.

Do tego choćby wymienię misję w muzeum -

ratowanie Madison albo rozbrajanie bomby

czy

decyzję o tym, które pliki z planami zachować i przekazać Sungowi

... Jak dla mnie, szczególnie muzeum mistrzowsko grało na emocjach, a ponieważ trzeba było się spieszyć, dałem się im ponieść...

Uratowałem ją, swoją drogą, rewelacyjny fragment, kiedy trzeba strzelić w łeb trzymającemu ją zbirowi i ma się na to tylko chwilę

.

Jeśli chodzi o misje to dla mnie ich nieliniowość kończy się na możliwości wyboru ich kolejności (czasami).

Masz rację. Naprawdę graliśmy w różne gry... O ile sama otwartość lokacji nie sięga poziomu Deus Eksa (choć gry BioWare'u i tak zostawia daleko w tyle, z reguły mamy jakieś tylne wyjście or sth like that), o tyle w scenariuszu miesza właściwie każda rozmowa.

Współpraca z G22 albo VCI? A może Halbech? Al-Sammad? Czy Mina, Scarlet, Madison, Sung przeżyją? Czy zamach na muzeum się uda?

I wiele innych...

Dorzućmy jeszcze pojawiające się sporadycznie dodatkowe opcje dialogowe ze względu na archetyp - mój technik od czasu do czasu instruował Minę, dzięki czemu np. w misji w willi Brajki nie musiałem w ogóle wybierać

czy ratować sojusznika, czy wykonywać misję - dzięki archetypowi technika oszczędzili czas i dało się zrobić jedno i drugie

. Rewelacja!

Nie wspominając już o tym, że pewne decyzje zamykają lub otwierają dostęp do pewnych scen...

Ja np. zabiłem Brajkę i

chyba dlatego nie miałem potem misji z Surkowem, a zobaczyłem ją dopiero w poradniku.

Pod względem choices & consequences Alpha Protocol to chyba najlepszy RPG, w jakiego grałem. A trochę ich było.

Co ciekawe praktycznie całą gre można przejść na szturmowca, rozwalając wszystko i wszystkich (może ze 2 misje do w pełni udanego zakończenia wymagąły jako takiej dyskrecji).

No i? Przecież na tym miała polegać gra, że można przejść ją na różne sposoby. Jeśli miałbym coś w tej kwestii wytknąć, to fakt, że bezpośrednia walka jest znacznie łatwiejsza niż przekradanie się po cichu (choć to drugie też staje się b. proste przy mocnym rozwinięciu umiejętności Agent Cienia).

Zgadzam się natomiast, że dialogów jest trochę mało. Jednak zdecydowanie wolę mało, a dobrze. A tak dobrze i emocjonująco jak w AP (głównie ze względu na wybory i konsekwencje, ale także na dobry voice acting, niezgorszą literacką wartość i filmowość) jest bardzo rzadko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie gwarantuję - gra jest o tyle specyficzna i oryginalna, że może się podobać lub nie z bardzo różnych przyczyn. Mi strasznie podeszła (wystawiając grze ocenę patrząc wyłącznie na grywalność i nie siląc się na obiektywizm, dałbym 9/10), choć na pewno jest w niej parę ewidentnych błędów.

Anyway, skoro Cię zachęciłem do kupna, to bardzo się cieszę - im więcej egzemplarzy zejdzie, tym większa szansa, że zrobią sequel. A ja już w tym momencie wiem, że byłby to dla mnie must-have. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[sarkazm]Jasne, zamiast tego powinien w grze pojawić się jakże ambitny tradycyjny model rozmowy BioWare-wannabe: wyklikania czego się da i bycia od czasu do czasu miłym albo niemiłym...[/sarkazm]

A czy ja to napisałem? Ostatnie produkcje BioWere'u również są dalekie od ideału. Mnie po prostu fakt, że nie mam najmniejszego pojęcia co powie bohater jednak się nie podobała. Ograniczenia czasowe czepiać się nie będę bo spełnia pewną funkcję i generalnie nie jest najgorszym pomysłem (uniemożliwia analizowanie każdej kwestii pod kątem zysków i strat).

A to ciekawe. Może grałeś w jakieś okrojone demo?

Musze cię zawieść, jednka w pełną wersję.

+/- 10 (nie chce mi się dokładnie liczyć, zresztą pewnie o nie wszystkich wiem) barwnych postaci do zabicia lub oszczędzenia. Osobiście w przypadku Sis, Brajki czy Shaheeda mocno się zastanawiałem, co się będzie opłacać bardziej.

Dla mnie bawrwną postacią to był np. Talar w Wiedźminie. Tutaj jedynym sposoben dowiedzenia się czegokolwiek o kimś jest przeczytanie jego "CV". Niespecjalnie można z nimi pogadać.

Do tego choćby wymienię misję w muzeum -

ratowanie Madison albo rozbrajanie bomby

czy

decyzję o tym, które pliki z planami zachować i przekazać Sungowi

... Jak dla mnie, szczególnie muzeum mistrzowsko grało na emocjach, a ponieważ trzeba było się spieszyć, dałem się im ponieść...

Uratowałem ją, swoją drogą, rewelacyjny fragment, kiedy trzeba strzelić w łeb trzymającemu ją zbirowi i ma się na to tylko chwilę

.

Z mojego punktu widzenia to wybór sprowadzał się do rzutu monetą.

Z całą tą Madison w grze były 2(?) dialogi po 6 zdań każdy. Jej postać miałaby mi być w jakikolwiek sposób nieobojętna? Zresztą podobnie jak ratowanie muzeum przed wysadzeniem (btw. dlaczego akurat muzeum? Czy w takim Rzymie nie ma miejsc lepiej nadających się na zamach?)

Masz rację. Naprawdę graliśmy w różne gry... O ile sama otwartość lokacji nie sięga poziomu Deus Eksa (choć gry BioWare'u i tak zostawia daleko w tyle, z reguły mamy jakieś tylne wyjście or sth like that), o tyle w scenariuszu miesza właściwie każda rozmowa.

Współpraca z G22 albo VCI? A może Halbech? Al-Sammad? Czy Mina, Scarlet, Madison, Sung przeżyją? Czy zamach na muzeum się uda?

I wiele innych...

Dorzućmy jeszcze pojawiające się sporadycznie dodatkowe opcje dialogowe ze względu na archetyp - mój technik od czasu do czasu instruował Minę, dzięki czemu np. w misji w willi Brajki nie musiałem w ogóle wybierać

czy ratować sojusznika, czy wykonywać misję - dzięki archetypowi technika oszczędzili czas i dało się zrobić jedno i drugie

. Rewelacja!

Nie wspominając już o tym, że pewne decyzje zamykają lub otwierają dostęp do pewnych scen...

Ja np. zabiłem Brajkę i

chyba dlatego nie miałem potem misji z Surkowem, a zobaczyłem ją dopiero w poradniku.

Co do gier BioWare to w całym moim poście było tylko jedno do nich porównanie i to na plus :wink: .

Fabuła mnie nie wciągnęła, system dialogowy nieco odrzucał. Co do tego jak bardzo dialogi wpływają na przebieg samej gry kłócić się nie będę. Przeszedłem tylko raz (bo niestety na drugie podejście wogóle nie miałem ochoty - co akurat bardzo źle o grze nie świadczy - erpegi generalnie przechodze raz, jesli dochodzi do drugiego podejścia to ma to miejsce długo po premierze).

Pod względem choices & consequences Alpha Protocol to chyba najlepszy RPG, w jakiego grałem. A trochę ich było.

Co ciekawe praktycznie całą gre można przejść na szturmowca, rozwalając wszystko i wszystkich (może ze 2 misje do w pełni udanego zakończenia wymagąły jako takiej dyskrecji).

No i? Przecież na tym miała polegać gra, że można przejść ją na różne sposoby. Jeśli miałbym coś w tej kwestii wytknąć, to fakt, że bezpośrednia walka jest znacznie łatwiejsza niż przekradanie się po cichu (choć to drugie też staje się b. proste przy mocnym rozwinięciu umiejętności Agent Cienia).

Szkoda tylko, że skradanie rzadko jest premiowane. W większości misji nie ma znaczenia czy gramy a'la Rambo czy a'la Sam Fisher. Poza tym skradanie jest zrealizowane mocno średnio moim zdaniem. Lepiej bawiłem sie w pierwszym MGS, naprawdę.

Zgadzam się natomiast, że dialogów jest trochę mało. Jednak zdecydowanie wolę mało, a dobrze. A tak dobrze i emocjonująco jak w AP (głównie ze względu na wybory i konsekwencje, ale także na dobry voice acting, niezgorszą literacką wartość i filmowość) jest bardzo rzadko.

Dla mnie kwintesencją gier RPG są fabuła i dialogi. To co zostało mi zaserwowane w AP uważam za absolutnie niewystarczające. Jeśli twórcy chcieli stworzyć naprawdę filmową atmosferę może należało pójść w strone "zwykłych" cut-scenek zamiast implementować, imo kulawy system dialogowy.

Głównym powodem napisania, poprzedniego mojego posta była chęć stworzenia pewnej przeciwwagi dla mocno chwalących grę postów innych urzytkowników. Mnie AP nie przypadło do gustu. Nie twierdzę, że jest to gra totalnie skopana ( a poniekąd taki mógł byc wydźwięk mojej poprzedniej wypowiedzi, skupiłem się głównie na wytykaniu wszelakich wad).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy ja to napisałem? Ostatnie produkcje BioWere'u również są dalekie od ideału.

Okej, niepotrzebnie pisałem "BioWare'u", bo ogólnie rzecz biorąc, tego typu model jest w prawie wszystkich RPGach.

Moim zdaniem właśnie siłą systemu dialogowego jest to, co Westridge zaznacza już na początku: Thorton manipuluje NPCami (a NPCe manipulują Thortonem, jakżeby inaczej). Nie gadamy tu żeby gadać, dla jakichś odseparowanych od rozgrywki ideałów. Mamy konkret. Oceniam to na plus.

Mnie po prostu fakt, że nie mam najmniejszego pojęcia co powie bohater jednak się nie podobała.

Ciekawe - mi jakoś najmniejszego problemu nie sprawiło określenie, że lewa strona będzie oznaczała luzacką gadkę i żarciki, prawa - kamienną gębę i profesjonalizm, a góra - agresywny, ocierający się o chamstwo mamwaswszystkichwdupizm. ;)

Dla mnie bawrwną postacią to był np. Talar w Wiedźminie. Tutaj jedynym sposoben dowiedzenia się czegokolwiek o kimś jest przeczytanie jego "CV". Niespecjalnie można z nimi pogadać.

Well, z Miną, Scarlet (tu głównie przez maile) i Lelandem chyba jednak można.

Zresztą szybkie tempo akcji i przewijanie się przezeń wielu bohaterów wcale nie jest wadą. IMO zdecydowana większość postaci jest nakreślona mocnymi kreskami, a przez to z miejsca budzi emocje. Marburg czy Deng - respekt, Brajko - lekkie politowanie, Albatros - zaciekawienie (szczególnie na wieść o jego niecodziennej więzi z Sis... zdecydowanie muszę ukończyć drugi raz AP, żeby sobie ten wątek dopowiedzieć) etc.

No ale to jest subiektywne. Mnie akurat NPCe z Wiedźmina niespecjalnie obchodzili i w zasadzie żaden nie pozostawił po sobie mocniejszego wspomnienia (chociaż książki Sapkowskiego mi się umiarkowanie podobały). Wszystko zależy od immersji, tego, jak gracz mocno zanurzy się w świecie gry.

Z mojego punktu widzenia to wybór sprowadzał się do rzutu monetą.

Z całą tą Madison w grze były 2(?) dialogi po 6 zdań każdy. Jej postać miałaby mi być w jakikolwiek sposób nieobojętna? Zresztą podobnie jak ratowanie muzeum przed wysadzeniem

Mnie tam Madison do tego jeszcze prowadziła podczas jednej misji.

Zresztą, mamy tu doskonały przykład mocnego nakreślenia postaci -

dziewczyna ryzykuje dobrą pracę dla obcego faceta - w tej roli my - bo ma wyrzuty sumienia i jakiś swój system wartości, który nie pozwala jej bezczynnie czekać, aż Marburg zaciuka Thortona. Na dodatek przez nas jej życie jest w niebezpieczeństwie i to od nas zależy, czy je uratujemy. Aha, jeszcze dorzućmy tani, ale działający trick: Lelanda, pytającego nas "czy kiedykolwiek żałowałeś, że ją w to wplątałeś?".

Czyli owszem, może to i były tylko dwie rozmowy face to face i jedna misja, ale sytuacja, w jakiej się przez nas znalazła sprawiała, że osobiście nie mógłbym rozwiązać sprawy inaczej bez wyrzutów sumienia. Chociaż to wybór z rodzaju moich ulubionych: z nieprzyjemnymi konsekwencjami zostawi Cię tak czy siak (no chyba, że przy innej opcji niż wybrana przeze mnie wychodzi nieco inaczej, nie wiem w sumie...). Nie ma słusznego wyboru.

Znowu jednak - jeśli w ogóle się nie utożsamiłeś z Thortonem, to w/w Cię nie obchodziło. Ja podczas gry się mocno zaangażowałem i naprawdę mnie poruszyła ta misja.

A czemu muzeum?... Diabli wiedzą. Też się nad tym zastanawiałem. Jakby nie patrzeć, strzelanina np. w ruinach Koloseum albo w Bazylice św. Piotra wyglądałaby jeszcze ciekawiej. Może zostawili to sobie na Alpha Protocol 2? ^^

Co do gier BioWare to w całym moim poście było tylko jedno do nich porównanie i to na plus ;) .

A ja napisałem o tym w nawiasie, bo czytają nas inni, a BioWare to dość istotny punkt odniesienia.

Szkoda tylko, że skradanie rzadko jest premiowane. W większości misji nie ma znaczenia czy gramy a'la Rambo czy a'la Sam Fisher. Poza tym skradanie jest zrealizowane mocno średnio moim zdaniem. Lepiej bawiłem sie w pierwszym MGS, naprawdę.

W dalszym ciągu nie rozumiem, dlaczego miałoby być premiowane, skoro gra polega na tym, że grasz jak chcesz. W Alpha Protocol nie ma dróg słusznych i słuszniejszych (no... czasem są, ale i tak to duży krok naprzód względem starszych RPGów).

Do tego jak walczymy na ostro, to mamy jeszcze patent z Deusa - niektórzy nam to wypominają później. Np. Marburg włączenie alarmu w krótkiej misji z wgraniem pluskwy w Rzymie, z tego co widziałem na tvgry.pl. Albo za zabijanie strażników niektórych organizacji otrzymujesz minusy u Miny. Niby nic, ale jednak masz jakieś poczucie, że strzelanie do ludzi nie jest tu wszystkim wokół obojętne. A interakcje społeczne są ciekawsze niż +2 expa. IMO oczywiście.

może należało pójść w strone "zwykłych" cut-scenek zamiast implementować, imo kulawy system dialogowy.

I wyrzucić największą zaletę gry, nieliniowość, do kosza?!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe - mi jakoś najmniejszego problemu nie sprawiło określenie, że lewa strona będzie oznaczała luzacką gadkę i żarciki, prawa - kamienną gębę i profesjonalizm, a góra - agresywny, ocierający się o chamstwo mamwaswszystkichwdupizm.
Ciekawe - już za ME1 narzekano, na malejący wpływ na to co powie postać.

System dialogowy moim zdaniem powinien być bardziej rozbudowany, ta gra miała być erpegiem, a po prawdzie większość wyborów można by rozwiązać na zasadzie podobnej do

sytuacji w muzeum - idziesz w lewo albo prawo

. Dla mnie te rozmowy sprowadziły sie do mniej lub bardziej losowej minigry (losowość tym większa im mniej czasu czytałeś rózne "CV").

Well, z Miną, Scarlet (tu głównie przez maile) i Lelandem chyba jednak można.

Zresztą szybkie tempo akcji i przewijanie się przezeń wielu bohaterów wcale nie jest wadą. IMO zdecydowana większość postaci jest nakreślona mocnymi kreskami, a przez to z miejsca budzi emocje. Marburg czy Deng - respekt, Brajko - lekkie politowanie, Albatros - zaciekawienie (szczególnie na wieść o jego niecodziennej więzi z Sis... zdecydowanie muszę ukończyć drugi raz AP, żeby sobie ten wątek dopowiedzieć) etc.

Znowu mowa o kilku mailach, nie o długich dialogach.

Co do postaci - z żadną z tych z AP nie była mi nieobojętna. To oczywiście również subiektywne odczucie. Ja ostatnio w jakiś sposób przywiązałem się w NWN2 (duet Neeshka - Kelgar mnie rozbrajał).

Ja nad nieliniowowść przekładam dobrą historię, ciekawe postacie i dobrze zrobione dialogi. W moim jak najbardziej subiektywnym odczuciu AP tego mi nie dało (choć zgodzę się, że produkcje konkurencji - choćby wspominanego BioWere'u :wink: - nie reprezentują dużo wyższego poziomu).

Przyznam też, że grałem postacią stworzoną od podstaw - nie wybierałem archetypu oraz grałem postacia nastawioną na rozwałkę. Zaś misje, w których musiałem się poprzekradać wspominam lepiej niż te gdzie biegałem z bronią. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na fakt, że system skradania/osłon jest troche nieprecyzyjny i powiedizałbym, siermieżny. Przydałby się jakiś system obrazujący to jak dobrze jesteśmy ukryci oraz pokazujący np. zasięg wzroku przeciwników. Wydaje mi sie także, że są momenty w których drogę trzeba utorować sobie ogniem z możliwie najcięższej pukawki.

Generalnie AP nie zaprezentowało mi się ani jako dobra skradanka, ani jako shooter (dajmy na to w stylu ME) z elementami RPG. Gdyby twórcy jeszcze troche nad nią popracowali i doszlifowali, mogłoby być dużo lepiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe - już za ME1 narzekano, na malejący wpływ na to co powie postać.

Kto narzekał, ten narzekał, ja ten system bardzo cenię. A ten z AP, który jest jego ulepszoną wersją, z dodanymi realnymi konsekwencjami i systemem wpływu na NPCów - jeszcze bardziej.

(choć zgodzę się, że produkcje konkurencji - choćby wspominanego BioWere'u :wink: - nie reprezentują dużo wyższego poziomu).

"Zgodzę się" nietrafione - ja tego nie powiedziałem. Warning, ME2 fanboy here. :huh:

Dyskusję na tym chyba możemy zakończyć - wszystko sprowadza się do tego, że ja się zanurzyłem w opowieści snutej przez Obsidian, utożsamiłem z postacią etc. - a Ty nie. Chyba przy każdym RPGu są tacy, którzy należą do pierwszej grupy, i tacy, którzy należą do drugiej. Dlatego właśnie nie ma żadnej, ale to żadnej gry RPG, która nie budziłaby kontrowersji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fristron z łaski swojej nie nazywaj mnie fanboyem ME2. Na niego też mogę ponarzekać jeśli chcesz :wink: .

Chyba przy każdym RPGu są tacy, którzy należą do pierwszej grupy, i tacy, którzy należą do drugiej. Dlatego właśnie nie ma żadnej, ale to żadnej gry RPG, która nie budziłaby kontrowersji.

Dokładnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...