Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

[Fate] Sesja błyskawiczna

Polecane posty

- Każdy wybiera swój tor, czy idziemy jeden za drugim, po swoich śladach? Sugeruję po śladach.

Niestety, to na pewno spowolni nasz marsz. Teraz już nie jestem taki pewien, czy dotrzemy tam pierwsi. Jeśli pójdzie bardzo źle, to w ogóle. Wystarczy jednak powoli i ostrożnie stawiać stopy, a powinniśmy sobie poradzić. Nawet jeśli uaktywnimy jakąś pułapkę, to zawsze można spróbować jej uniknąć, tak jak z tamtym klocem drewna. W każdym razie mam taką nadzieję. Swoją drogą ciekawi mnie, jakim sposobem liny, drewno i mechanizmy przetrwały te wszystkie lata... Zapewne budowniczowie użyli magii.

---------------------

PP: 1

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Myślę, że jednak należałoby przejść osobnymi ścieżkami. W ten sposób, jeśli któryś z nas uruchomi pułapkę, reszta będzie mogła przyjść mu z pomocą. Stłoczeni na jednej ścieżce tylko będziemy sobie nawzajem przeszkadzać.

Następna porcja pułapek. Zastanawiam się, czy ich twórcy ciągle tu żyją, czy może są to tylko pozostałości martwego ludu? Jeśli ktoś tu mieszka, tu musi z jakiegoś powodu bardzo nie lubić gości. A może te zabezpieczenia są po to, żeby nic się stąd nie wydostało? Nawet ja nie potrafię przewidzieć, co może czaić w głębinach. Równie dobrze może się okazać, że kryształ to najmniej niebezpieczna rzecz, jaką można tu znaleźć.

------------------------------------

PP: 2

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać, że panowie są nowicjuszami w nawiedzaniu skarbców. Nie mówię, że jestem wielkim ekspertem, ale jakieś doświadczenie mam.

- Zróbmy to kompromisowo. Pójdę środkową ścieżką i jeśli jakoś dostanę się na druga stronę, to poszukam wyłącznika. Jeśli mi się nie uda, to liczę, że mnie poskładacie. Jeśli nie, włączcie pułapki zdalnie. Życzcie mi powodzenia.

Odpinam pochwę rapiera i odrzucam ją na bok, zaś ostrze skierowane do góry trzymam tak, by zachować równowagę. Raz i dwa, raz i dwa. Potraktuj to jako ćwiczenie walki. Aby twoje ciosy były celne, twoje nogi muszą być równo ułożone. Nogi to najważniejsza rzecz dla szermierza. Długie dni spędzałem jedynie na szlifowaniu dokładności moich kroków, na stawianiem ich w dokładnie wytyczonych punktach. Powinno się przydać.

_______

FP:2

Korzystam z Szermierki do przejścia pułapek i percepcji do wykrycia niespodzianek. Jeśli jakiś rzut zawalę, daję jedno FP z aspektu "Niechciany towarzysz"(w domyśle ostrzeżenie Vicosa) na +2.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podniosłem się powoli próbując zebrać wszystkie myśli do kupy. Rakshas już zniknął, a ja nie byłem pewien co mnie powinno bardziej zastanawiać: to, że mnie w ogóle zaatakował, czy też to, że nie trudził się zabiciem. Było to dosyć dziwne jak na zabójcę... Tak czy inaczej nie było dobrze, a nawet bardzo źle. Najbardziej mnie martwiła kwestia pozostałych towarzyszy - miałem wrażenie, że Rakshas działa na własną rękę, lecz czy naprawdę mogłem to potwierdzić? Saell najprawdopodobniej służył jakiejś potężnej istocie, kiedy kapłan... cóż, nigdy się nie dowiedziałem za co pokutował, ani dlaczego. Wiedziałem, co powinienem w tej chwili zrobić - podążyć najkrótszą drogą ku powierzchni i zostawić ich samym sobie, w końcu nigdy to nie była moja sprawa w gruncie rzeczy. A jednak... ten legendarny kryształ wzbudzał silne żądze, skoro wystarczyły one by pchnąć Rakshasa do ataku. Jakkolwiek się to nie skończy nie mogę tego w tym etapie zostawić. Zresztą, jeśli pozostali nie mieli z tym nic wspólnego, to wtedy może i powinni się dowiedzieć o ataku dolnego zabójcy. Zakładając, rzecz jasna, że jeszcze o tym nie wiedzą oraz... są wciąż żywi. Teraz musiałem ruszyć trasą najkrócej prowadzącą do kryształu. Nie wiem o co tak naprawdę chodzi Rakshasowi, ale zrobię wszystko by nie dotarł tam pierwszy.

___

Rzut na znajdowanie dróg jeśli konieczne, poza tym zalegasz mi z rzutem na wiedzę (odnośnie ew. strażników etc.^^). :P

FP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sekcja z pułapkami okazała się całkiem długa a co gorsze, na jej końcu nie było widać nic co mogło by służyć za wyłącznik (*1). Część lin była zwykłym odwróceniem uwagi a zapadnie aktywujące pułapki znajdowały się także na ścieżce jeszcze bardziej spowalniając marsz. Uważne oko mogło dostrzec wiele śmiercionośnych narzędzi... zatrute strzały czekające w niewielkich otworach, zapadnie wprost na długie i bardzo ostre kolce albo coś przypominającego miotacz ognistych kul. Z ogromnym trudem i skupieniem, ale całej grupie udało się przejść ten fragment podróży bez szwanku (*2). Znaleźli się teraz w przestronnej sali, wyłożonej ozdobnymi kamieniami, które przy odpowiednim rozstawieniu pochodni zdawały się jarzyć złotawą poświatą. Na środku znajdowało się miejsce na coś w rodzaju ogniska a od centrum pomijając ścieżkę, którą przybyli znajdowały się jeszcze trzy odnogi. Droga na lewo była zasypana przez kamienie, na wprost po obu stronach przejścia znajdowały się kamienne rzeźby a z prawej...

... właśnie wybiegł zdyszany Bizgur. Był sam a jednocześnie choć nic za nim nie wypadło wyglądał jakby jak najszybsze pojawienie się tutaj stanowiło sprawę życia i śmierci. Nabawił się tylko lekkiego siniaka na lewej skroni lecz poza tym wyglądał na całego i zdrowego. Mimowolnym pytaniem jakie nasunęło się Saellowi to gdzie podział się Rakshas?

Tymczasem Elentern kątem oka dostrzegł jakiś niewielki ruch. Miał szczątkowe wrażenie, że jeden z posągów drgnął... (*3)

---

1 - +3 na szermierkę, aspekt wykorzystany, ale farta z kośćmi miałeś ledwo :P

2 - odpowiednio 0 i +1 (nie sprecyzowaliście umiejki więc poszło 4k6 ;p), nie będę was męczył ;]

3 - +2 na percepcję

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak na moje lata, wysiłku podjąłem się wręcz heroicznego pędząc korytarzem i tylko okazjonalnie zapamiętując punkty orientacyjne. Kiedy jednak dotarłem wreszcie do końca tunelu moim oczom nieoczekiwanie ukazała... reszta moich towarzyszy. Widząc to niemal instynktownie cofnąłem się do tyłu szybkim wzrokiem lustrując okolicę na wypadek ukrywającej się gdzieś sylwetki Rakshasa i ustawiłem się w pozycji bojowej nie wiedząc za bardzo czego się po nich spodziewać. Wyglądali na zaskoczonych moim nagłym pojawieniem się, lecz nie byłem pewien czy mam to odczytywać jako dobry czy zły znak. Próbując złapać oddech, zapytałem:

- W-widzieliście tu gdzieś Rakshasa?

W danej chwili jakoś nie miałem nastroju na zapewnianiu ich o tym, ale jednak gdzieś w głębi serca ucieszyłem się, że są wciąż jeszcze żywi. Choć dla mnie to mogło oznaczać jeszcze większe problemy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że zbliżamy się do celu... Jakikolwiek by on nie był. Nie ma wątpliwości, że ktoś tutaj mieszkał albo ciągle mieszka. Bizgur się odnalazł, więc teoretycznie moglibyśmy się wrócić i podążyć za Rakshasem, ale zaszliśmy za daleko, żeby teraz zawracać. Możemy tylko iść przed siebie. Zresztą nie mam ochoty znowu przechodzić przez sekcję z pułapkami, zwłaszcza, że teraz mamy Bizgura ze sobą.

- Rozdzieliliśmy się jakiś czas temu. On poszedł drogą, która prawdopodobnie prowadziła do kryształu, a my inną, w nadziei na znalezienie ciebie. Od tamtego czasu go nie widzieliśmy. A ty? Nic ci się nie stało?

Martwi mnie jego siniak. Mógł po prostu go sobie nabić podczas upadku... albo ktoś mógł mu go zrobić. Za tą drugą teorią przemawia fakt, że Bizgur wyraźnie przed czymś uciekał, mimo, że nic go nie goniło.

W oczekiwaniu na odpowiedź sprawdzam dokładnie środek pomieszczenia. Prawdopodobnie używano go do rozpalania ogniska. Może uda mi się stwierdzić, czy ktoś to robił w niedawnym czasie. Poza tym podchodzę do zasypanego tunelu i próbuję podnieść jeden z zalegających w nim kamieni. Po tych wszystkich pułapkach może równie dobrze okazać się, że to podróbki albo jakaś iluzja, która ma nas zmylić.

-----------------------------------

PP: 2

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widząc samotnego, zdyszanego Bizgura z raną na głowie natychmiast uleciała ze mnie wszelka ulga wywołana bezpiecznym przejściem przez pułapki. Gdzie Rakshas? Co tam się stało?

- Spotkałeś się z Rakshasem? To on ci to zrobił? - pytam, wskazując na ranę na skroni.

Teraz możemy się spodziewać wszystkiego. Mam cichą nadzieję, że to tylko nieporozumienie i tak naprawdę Rakshas nie zrobił nic głupiego, ale jeśli postanowił nas porzucić i zdobyć kryształ tylko dla siebie... Może się zrobić bardzo, bardzo nieprzyjemnie. Mamy swój cel, a ja nie mogę zapominać o... o umowie. Męczyła mnie powoli rosnąca, wgryzająca się w tył głowy świadomość, że mimo moich starań reszta dowie się o wszystkim, że stanie przeciwko mnie i będę musiał wybierać między nimi, a zbawieniem. Zagłuszałem jednak te myśli, czekając na odpowiedź Bizgura. Kiedy już nam odpowie, trzeba się będzie przyjrzeć centrum pomieszczenia i pozostałym ścieżkom. Być może odprawiano tu jakieś rytuały.

------------------------

PP: 1

Używam wiedzy tajemnej żeby sprawdzić, czy Saell nie kojarzy jakichś magicznych zastosowań, do których mogło być wykorzystane pomieszczenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie takiej reakcji oczekiwałem... Już nawet zakładając, że nie mieli oni z tym nic wspólnego to byłem niemal pewny, że przekonanie ich o ataku Rakshasa nie będzie łatwe. Najwidoczniej przeliczyłem ich współczynnik zaufania, bądź zdarzyło się coś o czym mi nie mówili. Pokiwałem głową, uspokajając się nieco.

- Spotkaliśmy się niedaleko stąd, zaatakował mnie i straciłem przytomność. Jestem niemal pewien, że obrał drogę do kryształu, ale nie mam pojęcia przez ile czasu byłem nieprzytomny. Powinniśmy się pospieszyć!

Przy okazji rozejrzałem się po komnacie, zastanawiając się przy tym, czy gdzieś nie zachowały się wzmianki o czymś takim w wiedzy bomarów.

___

Rzut na wiedzę.

FP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zdziwiła mnie bardzo wersja naszego starszego towarzysza. Na dodatek zaczynałem mieć konkretne podejrzenia wobec tego, co zauważyłem. To mógł być jakiś system obronny albo Rakshas. Albo kolejny duch. Spoglądam na Vicosa. Rozgląda się z zainteresowaniem po pomieszczeniu.

- Bizgurze, ja ci wierzę. W swojej karierze zbyt często mordowałem lub zatrzymywałem tych, którzy próbowali mnie wykiwać. To jest bardzo częsta sytuacja. Odpocznij chwilę, ja muszę coś sprawdzić. Wiesz, Saell...- podchodzę do stojącego pośrodku komnaty pobratymca. Idę po lekkim łuku, w prawej dłoni trzymając broń. Będąc niedaleko podejrzanego posągu, kontynuuję- W jaki sposób macie wezwać wasz transport z powrotem?

Nie czekając na odpowiedź natychmiast wykonam piruet, celując rapierem na wysokość gardła posągu czy też skrytobójcy. Nieważne. Nie chcę na razie nikogo zabijać, tylko obezwładnić. Przyłożę jedynie temu czemuś sztylet go gardła. Może jestem paranoikiem. Ale dlatego jeszcze żyję.

_____

FP:1

Szermierka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile pomieszczenie było najzwyczajniejszym w świecie pokojem zgromadzeń albo nawet sypialnią tak posągi już nie (*1). Rapier zderzył się z kamienną halabardą odbijając się od niej z hukiem (*2).

- Oho. - statua zauważyła rozbawionym tonem. Jej twarz nie poruszyła się ani o centymetr, ale niewielkie, niebieskie ogniki w miejscu gdzie powinny być źrenice nie pozostawiały wątpliwości, że ktoś te posągi animuje. - Na przyszłość będziesz musiał znajdować sobie mniej spostrzegawczych przyjaciół Rakshas. - dudniący, pusty, przywodzący na myśl nicość głos odbił się echem od ścian.

- W przyszłości nie będę ich potrzebował. - grupa usłyszała w odpowiedzi cichy i drapieżny głos skrytobójcy, którego cień oderwał się od ściany tunelu za posągami i ruszył w jego głębiny. Najpewniej prosto do kryształu. - Teraz zajmij się tymi... - rzucił na odchodne.

- Nie ma... - do tej pory mówiący posąg poprawił uchwyt halabardy przyjmując lekko schyloną pozycję, na ile mógł nim materiał, z którego był wykonany zaczął by się rozsypywać. - Problemu... - drugi posąg o niewiele mniejszych rozmiarach zaczął ustawiać się za wojownikiem. Jego ruchy nie pozostawiały wątpliwości, że główny arsenał możliwości to czary, które mogły sporo namieszać. Tak jak teraz kamienny mag skierował lekko dłoń na przejście gdzie po chwili pojawiała się bariera lecz na tyle słaba, że zaraz znikła (*3). Ktokolwiek ich kontrolował nie był tym specjalnie przejęty. - Wasza kolej.

Oba posągi zadudniły tym samym basowym głosem jakieś potężnej istoty.

---

1 - nie rzucałem, nie trzeba było

2 - porażka -1 w ataku, brak obrażeń ;]

3 - 0 na jego magię... :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc Rakshas miał sprzymierzeńca - przeszło mi przez myśl, jak patrzyłem na oba posągi i znikającego skrytobójcę. Sytuacja jest jeszcze gorsza niż myślałem, tym bardziej, że z każdą straconą tu sekundą Rakshas jest coraz bliżej kryształu. Nie wiem co się stanie, kiedy położy na nim swoje łapska i definitywnie nie chcę wiedzieć! Posągi z którymi walczymy są z kamienia, czyli dzięki magii ziemi byłem w stanie je zniszczyć. Jednocześnie wykorzystując znajomość tutejszych skał, mogłem odpowiednio pokierować drganiami by jeszcze bardziej wzmocnić efekt moich zaklęć. Wbiłem tępą końcówkę włóczni w ziemię kierując swoją magię na posąg z tyłu, tego czarodzieja. Nie patrząc na efekty krzyknąłem:

- Gońcie za Rakshasem! Ja spróbuję ich zatrzymać, z moim wiekiem i tak się na nic nie zdam w pogoni! - Mogłem tylko mieć nadzieję, że posłuchają, a ja w międzyczasie podejmę się heroicznej próby odciągnięcia uwagi posągów przy pomocy swojej włóczni. Lecz nie planowałem tu umierać, czas ofiary wciąż przede mną i na pewno nie pozwolę się zwyciężyć jakimś pospolitym rzeźbom!

___

Atak magią ziemi przeciwko magowi, wykorzystuję aspekt tymczasowy: "Znajomość skał"

Rzut na walkę włócznią by związać tamtych w walce, wykorzystuję FP z aspektu: "Poświęcony" (ew. jeśli by nie było potrzeby możesz to wykorzystać przy ew. rzucie obronnym:P).

FP: 3(-1)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomość Bizgura zasmuciła mnie. Nie było już wątpliwości, Rakshas nas zdradził. Nie odczuwam złości, jedynie rozczarowanie i przede wszystkim żal. Podróżowaliśmy ze sobą krótko, ale zdążyłem uznać go za przyjaciela na równi z pozostałymi. Dlaczego to musiało się skończyć? To te kryształy. Już w przeszłości były powodem niezgody między towarzyszami. W głębi serca od dawna bałem się, że historia się powtórzy.

Wygląda na to, że Rakshas współpracuje z kimś. Uważnie badam ożywione posągi. Może wiem coś, co pozwoliłoby nam pokonać je szybciej.*

- Nie ma mowy! - odkrzyknąłem Bizgurowi. Saell i Elentern mogą gonić Rakshasa, ale ja nikogo nie zostawię w tyle. Nigdy.

Biegnę w stronę posągów i praktycznie rzucam się na kamiennego wojownika, moja ręka rozjaśniona lśniącą magią.** Jak dobrze pójdzie, to nogi posągu powinny zostać oplątane przez grube konary. Nasi wrogowie nie wyglądają na zbyt zwinnych, więc jak się to uda, to być może udałoby nam się po prostu im zwiać bez kontynuowania walki. Ten mag wyraźnie przewidział taką możliwość, ale jego bariera zawiodła. Nie można mu dać drugiej szansy.

----------------------------------------------

PP: 2

*Okultyzm, jeśli się da.

**Magia kapłańska

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strzeliłem karkiem i otaksowałem statuę uważnym spojrzeniem. Stare, rozpadające się próchno, którego jedynym atutem jest to, że ktoś je łaskawie animuje. Jedyny kłopot w tym, że mogą zablokować przejście, niwecząc ofiarny plan staruszka. Szybko upewniam się, czy mam założone rękawice, po czym przyjmuję postawę wyjściową. Widząc ruch drugiego Dolnego, wyciągam do niego dłoń.

- Ten jest mój. Rozwalcie małego i idźcie razem ze starcem. Mam plan.

Postaram zająć się mego przeciwnika na tyle, by towarzysze zniszczyli drugi posąg. Ja w tym czasie postaram się wywabić ten z halabardą w kierunku zawalonego przejścia, symulując rozpaczliwą walkę. Gdy tylko zobaczę, że Saell i spółka ruszają dalej, przerzucę rapier do lewej dłoni i zacznę zażarcie atakować, tak, by zdobyć trochę miejsca i uciec w korytarz prowadzący do kryształu. Przecież ta zbroja nie może być szybka, nie?

_____

FP:1

Szermierka i aspekt Ambidextrous.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, moje obawy się sprawdziły - Rakshas zdradził. Do tego ktoś mu pomaga, co zdziwiło mnie dużo bardziej. Od kiedy? Planował to wszystko już na samym początku, czy może ktoś się z nim skontaktował? Albo coś... Pewna możliwość od razu wskoczyła mi do głowy, ale to nie miało sensu. Dlaczego miałby mi w takim razie przeszkadzać? Wie, że wcale nie chcę tańczyć pod jego dyktando i znalazł sobie kogoś nowego? Może to tylko moja paranoja i przewrażliwienie, w końcu sam się przekonam, teraz mamy bardziej namacalne problemy. Doszło do dość śmiesznej sytuacji, kiedy wszyscy po kolei rzucili się na wroga krzycząc do reszty, aby biegła dalej... Cóż, zostałem ja i na pewno nie będę tracił czasu na walkę.

- Nie dajcie się zabić! - krzyczę i rzucam się biegiem za Rakshasem po tym, jak reszta zwiąże walką posągi.

----------------------

PP: 1

No naprawdę, zgrana ta drużyna :cheesy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ustawienie posągów szybko zasugerowało grupie, że ich celem nie jest koniecznie pokonanie ich, ale przetrzymanie na tyle aby Rakshas mógł zdobyć to po co tu przybył. Elentern przyjął postawę bojową naprzeciw halabardnika, reszta szykowała się do zaatakowania maga a Saell tylko na ten jeden moment kiedy będzie mógł ruszyć w pościg. Pierwszy do ataku ruszył Bizgur kiedy wywołane drgania skał pomknęły wprost na posąg, który... nie rozpadł się na kawałki, ale surowiec na całej jego powierzchni lekko się skruszył (*1). Odpowiedź była natychmiastowa - z dłoni animowanej statuy wystrzeliła niebiesko ognistą kulę. O mały włos nie trafiła w starca, który w ostatniej chwili zdołał uciec z jej toru (*2). W międzyczasie wojownik zaśmiał się basowo widząc starania Elenterna i wyglądało na to, że należało to rozwiązać za pomocą walki - oba posągi nie ruszały się od przejścia ani na krok. Widząc to Górny poczuł dodatkowy napływ adrenaliny i wyprowadził potężny cios, który rozpłatał wojownika niemalże na pół nim ten zdołał choćby przyblokować cios. Nim posąg rozsypał się w niewielkie kamyczki dał się słyszeć śmiech... ten sam, szalony jaki spotkali w ruinach.

- Oho, nie potraficie czerpać... - w tym momencie przy drugim z posągów pojawił się Rir z gotowym zaklęciem w dłoni. Wyrastający z pomiędzy posadzki konary błyskawicznie otoczyły maga, ale okazały się zbyt słabe aby utrzymać go w miejscu (*4). Mag stanął bezpośrednio w przejściu szepcząc inkantację w niezrozumiałym języku. Gdy skończył uderzył dłońmi w podłogę a po chwili tuż za nim pojawiła się niebieska bariera, tym razem silniejsza i lepiej przygotowana niż ostatnio. - Proszę... nie odchodźcie bez pożegnania...

* * *

Saell obawiał się tych przeczuć, ale po chwili okazały się prawdziwe. Gdy posąg maga spojrzał prosto na niego usłyszał dudniący głos w swej głowie.

- Oh, czyżbyś nie wiedział, że obserwuję cię zawsze i wszędzie? Mam swoje sposoby... i pionki... Czasami nawet bliżej niż ci się wydaje - jego śmiech zdawał się rozsadzać czaszkę. - Znalazłem kogoś lepszego, kto ma szersze perspektywy... Rozumiemy się nawzajem... i dokonamy wielkich rzeczy. Wielkich. - głos przeszedł w szept. - Nie zdołasz tego powstrzymać. Nie próbuj...

Obecność Kryjącego Się rozpłynęła się w mrokach jaźni.

---

1 - +4 na atak, czwarta kratka leci, darmowy FP ze "znajomości skał" wykorzystany ;]

2 - -4 na obronę, zakreślasz sobie czwartą kratkę... oko za oko ;p

3 - powiedziałbym, że jeszcze jedno +4, ale zapomniałem, że zostało użyte FP... zatem +6 i one hit kill :D

4 - łączny wynik 0 na korzyść broniącego się

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakkolwiek te statuy są animowane, ja nic o tym nie wiem. Tyle dobrego, że wojownik już się rozsypał. Elentern nieźle się popisał. Mag raczej nie przetrwa równoczesnego natarcia nas czterech. Mam tylko nadzieję, że bez niego ta bariera padnie. Dość czasu już straciliśmy. Zniszczmy tą kukłę i ruszajmy za Rakshasem.

Moim sztyletem wiele temu nie zrobię, ale innej broni nie mam. Mogę co najwyżej starać się wcelować w te niebieskie ogniki w jego oczach. Nie wiem, czy to cokolwiek zrobi, ale warto spróbować.

--------------------------

PP: 2

Walka uliczna

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoglądam na drugą statuę.

- Nie, nie potrafię czerpać przyjemności z walki. Jest ona dla mnie najczęściej środkiem na przeżycie i zarobienie kasy. Dlatego nie mam zamiaru się cofać i wahać. Nie walczę czysto, nie walczę dla satysfakcji i jedyny uśmiech, jaki może mi przynieść walka pojawia się wtedy, gdy dorwę się do skarbu lub kogoś uratuję. Dlatego też nie wkurzaj mnie swoim podejściem, tchórzu. Chociaż to nie tyle podejście, co twój charakter. Doceniam taktykę zasłaniania się innymi, daje szansę przeżycia. Jedyne, co mnie irytuje, to twoje zadowolenie i żałosne próby sprowokowania nas do błędu. Nie licz na to.

Odchodzę na bok i opieram się o ścianę, patrząc na akcje moich towarzyszy. Nie będę im przeszkadzał, zresztą winny jestem temu Dolnemu okazję do ataku. Zaatakuję dopiero, gdy działania reszty nie przyniosą skutku.

_____

FP:0(sic!)

Szermierka, a może dostanę FP za przemowę dotyczącą "Wojowniczego pragmatyka"? :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nienienienienie tylko nie to. Niemożliwe... Stoję przez chwilę, przygnieciony ciężarem powoli rozpływającej się obecności tej istoty oraz słów, które wypowiedziała. Nigdy do tej pory nie rozważałem takiej możliwości. Byłem tak skupiony na sobie, na desperackich poszukiwaniach rozwiązania, na zrezygnowanej bierności i na znalezionej z powrotem nadziei, że nie... nie pomyślałem. Co, jeśli znajdzie sobie kogoś innego? Wiem tylko, że ciągle jestem w jego mocy, umowa nie została zerwana. Stałem się po prostu narzędziem, które rzucił w kąt, kiedy znalazł sobie lepsze, ale ciągle jest jego. Tym bardziej muszę się pośpieszyć. Muszę znaleźć te kryształy nie tylko żeby się wyzwolić, ale i żeby zapobiec czemuś większemu. Dużo większemu.

- Zobaczymy! - krzyczę w stronę posągu, starając się otrząsnąć.

Rzucam się bez większego namysłu i filozofii na statuę. Przed sobą mam wyciągnięta, rozświetloną zaklęciem rękę, podobnie jak wcześniej Rir. Nie zamierzam jednak zwyczajnie unieruchomić posągu, a zniszczyć go, rozkruszyć na proch.

-------------------------

PP: 1

Magia gwiazd (miecz) na wzmocnienie zwykłego ciosu na tyle, aby zadawał poważne obrażenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znowu ten głos... Jakby mało było nam problemów! - pomyślałem, spoglądając na górnego czarodzieja. Czy on miał z tym coś wspólnego? W tej chwili szarżował wściekły na tę statuę, niewiele ustępując pod tym względem szalonemu kapłanowi. Jedynie ten "nowy" towarzysz, obrzucając tajemniczego mistrza kukiełek obelgami, cofnął się pod ścianę. Niektórych osób nie jestem w stanie zrozumieć. Sam przygotowałem kolejne zaklęcie, którym rozbiję w pył ostatniego przeciwnika - tym razem jednak wolałem być ostrożny, ta kula ognia o mało co by mnie nie upiekła. Momentami czuję się naprawdę zbyt stary na to wszystko, ale nie pozwolę się tak traktować!

___

Magia ziemi + FP z aspektu "Starość"

FP 3(2)

Z tego co widzę, to nie wykorzystałeś ostatnim razem aspektu, więc sobie zostawiam oryginalną liczbę. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- CHODŹCIE, NĘDZNE ROBAKI! - statua wykrzyknęła z ekstazą widząc zmasowany atak podróżników.

Rir dosięgnął pierwszy celu kiedy sztylet zarysował kamienną twarz zostawiając głęboką szramę (*1). Nie wyglądało jednak na to, że takie ataki mogłyby oślepić ich przeciwnika, ale... nie było to istotne. Nie w tej chwili. Zaraz po kapłanie, uniemożliwiając magowi możliwość kontrataku, swój cios wyprowadził Elentern, ale tym razem statua była przygotowana i rapier z brzękiem odbił się do kamiennej skóry (*2). W tym momencie w pobliżu znalazł się Saell i jego przygotowane zaklęcie zagłębiło się w przeciwnika bez widocznego skutku, ale aura jaka była roztaczana przez posąg malała z każdym atakiem... Zakończenie tego pojedynku należało do Bizgura. Po chwili potężne drgania rozniosły się po podłodze błyskawicznie docierając do przeciwnika, który nie zdołał powiedzieć ostatnich słów a rozsypał się na tysiąc drobnych kamyczków (*3).

Podróżnicy z niepewnością spojrzeli na magiczną barierę, która utrzymywała się jeszcze przez kilka sekund nim zaczęła znikać a droga za Rakshasem stanęła otworem. W zamieszaniu pochodnia gdzieś przepadła a tunel był skąpany w mroku co zawsze dawało szansę na niespodziewany atak albo misternie zostawioną pułapkę. Przy braku ostrożności żaden z nich mógł nie dożyć do spotkania ze skrytobójcą i powstrzymania go... (*4).

---

1 - +4, całkiem ładny rzut wyszedł ;)

2 - 0 na atak (przeciwnik miał trzy szóstki i dwójkę na kostkach ^^ + niech ci będzie, dostajesz FP)

3 - ło panie, na kostkach 5 5 5 5, dodając FP to łączny wynik ataku to +5 (przeciwnik też miał niezły rzut, ale gorszy :P)

4 - czyli w słowach MG: dzisiaj aż tak długo nie chce mi się pisać więc rozstrzygnięcie zostaje na następną kolejkę ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie ma sensu zwlekać. Rakshas jest szybszy od nas i na dodatek ma przewagę. Musimy się śpieszyć.

Pochodnia przepadła, ale nie ma to znaczenia. Tak jak jakiś czas temu podczas nocnej jazdy do obozu Kawarów, używam magii, by mój sztylet zaczął świecić.* Nie możemy pozwolić sobie na potykanie się w ciemności. I tak musimy się mieć na baczności. Rakshas zapewne wiedział, że te statuy nie zatrzymają nas i zastawił pułapki. Nawet jeśli nie, to te tunele same w sobie są niebezpieczne.

- Miejcie oczy dookoła głowy. Gotowi? - pytanie retoryczne. Bardziej gotowi raczej już nie będziemy. Pozostaje tylko ruszać przed siebie.

---------------------------------

PP: 2

*Magia kapłańska

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak. Chodźmy dorwać tego drania i wziąć to, co nasze. Zatem prowadź. Będę tuż za tobą.

Co za pech, że straciliśmy źródło światła. W tej sytuacji połowa z nas jest w niekomfortowej sytuacji. Ja sam nie przyzwyczaiłem się jeszcze dobrze do ciemności. Gdy dojdzie do walki, Rakshas będzie miał w tym względzie przewagę. Wykonuję zachęcający ruch rapierem. Będę szedł tuż za Rirem, skupiając się na zagrożeniach czyhających z sufitu. Zawsze, zawsze sprawdzaj sufit. Taka była moja pierwsza lekcja. Najbardziej ciekawi mnie to, jak się potoczą sprawy i co ten skrytobójca kombinuje.

- Pilnujcie tyłów, dobra?

_____

FP:1

Percepcja

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posągi już leżą, a my powinniśmy się naprawdę spieszyć. Biorąc pod uwagę, że ten dziwny byt z którym mieliśmy do czynienia poprzednio znalazł sobie innego pionka. Nie wiedziałem, co mogło skłonić praktycznego zabójcę do takiego paktu, ale to już chyba nie miało znaczenia. Bardziej martwił mnie Saell - wszystko wskazywało na to, że ta istota nie była mu przyjazna ani trochę bardziej niż nam, ale jednak to jeszcze o niczym nie świadczyło. Kto wie, jaką on ma w tym wszystkim odegrać rolę? Najpewniej nawet on sam nie ma bladego pojęcia i dlatego właśnie musiałem mieć na niego oko.

- Ja zamknę pochód - powiedziałem. - Nie martwcie się mną, na pewno zdołam wam dotrzymać kroku.

Należało się zawczasu uzbroić w łaskę ziemi. Nie wiedziałem, co czekało przed nami, ale wszystko wskazywało na to, że mogło to być nam potrzebne. No i rzecz jasna lepiej było nie tracić maga z oczu, a, w razie czego - powstrzymać go przed uczynieniem głupstwa.

___

FP: 2

Rzut na magię ziemi by sobie wyrobić jakiś aspekt na zbliżające się zdarzenia. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idę przed Bizgurem, a za Elenternem i Rirem, nie odzywając się. Nie mam w tej chwili nic do powiedzenia nikomu poza Rakshasem. Wierzę, że czoło pochodu wypatrzy wszelkie niebezpieczeństwa, więc sam nie skupiam się zbytnio na okolicy, zamknięty w sobie. Czuję, że jesteśmy bardzo blisko czegoś wielkiego, jakiejś przełomowej chwili. Ostatni raz to uczucie towarzyszyło mi podczas odsłuchiwania przepowiedni, kiedy w jedną krótką chwilę dowiedzieliśmy się o swojej wyprawie i jej podłożu więcej, niż ktokolwiek wcześniej chciał lub mógł nam zdradzić. Było jeszcze spotkanie z wiedźmą w namiocie, ale o nim chcę zapomnieć... Ech, nie czas na to. Przyśpieszam nieco kroku, chcąc jak najprędzej dostać się na miejsce, jakkolwiek by ono nie wyglądało.

---------------------

PP: 1

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...